Obchodzimy Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. W liturgii czytamy początek Dziejów Apostolskich. Święty Łukasz uchwycił i przekazuje nam wiadomość o tym szczególnym momencie, jakiem jest odejście Jezusa z tego świata. Odejście Jezusa z Jego dotychczasowej formy czy sposobu obecności. To odejście Jezusa oznacza jednak początek innego sposobu obecności . Oznacza też otwarcie czasu Kościoła, w którym Jezus jest obecny i działa w inny sposób. Działa w szczególności przez moc ducha świętego którego daje ojciec w imię Jezusa.

Piękne jest przedstawienie tego momentu, kiedy uczniowie Jezusa wpatrują się w Niego jako odchodzącego z rzeczywistości tego świata i kiedy słyszą słowa „mężów odzianych w białe szaty”. Tak oto pisze Święty Łukasz:

Kiedy jeszcze wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach.

I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?

Ten Jezus, wzięty od was do nieba,
przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba».

Patrzeć i widzieć

Uczniowie wpatrywali się w Jezusa wznoszącego się do nieba. Wpatrywali się jednak swoim ziemskimi oczami i przez pryzmat wszystkich swoich dotychczasowych oczekiwań. Jeszcze „przed chwilą” pytali Go: Czy teraz odbudujesz królestwo Izraela. Jezus im odpowiedział. Nie wasza oto rzecz … ale otrzymacie moc Ducha Świętego i będziecie mi świadkami … (zob. Dz 1,6n).

Jezus już wcześniej na różne sposoby pouczał uczniów że potrzebne jest jego odejście, aby otrzymali moc Ducha Świętego ta moc Ducha Świętego pozwoli im spoglądać na wszystko inaczej.

Ograniczoność naszego patrzenia i nowość właściwego widzenia

Nasze ludzkie patrzenie i nasze oczekiwania zmierzają zasadniczo do tego, aby utrzymać to, co mamy. Zabiegamy, by zachować i „ulepszać” to co jest naszym życiem. Czynimy to oczywiście według naszych kategorii oceniania. Doświadczymy jednak, że te wszystkie nasze kroki, nasze myślenie i nasze działanie kończą się – obrazowo mówiąc –grobem.

Dzięki orędziu Jezusa, które stało się prawdą przez jego śmierć i zmartwychwstanie wszyscy wierzący w niego otrzymają nowy sposób patrzenia na wszystko, co w nich i wokół nich się dzieje. Nie będzie to już patrzenie w oczekiwaniu spełnienia ludzkich perspektyw i pragnień. Będzie to natomiast patrzenie” oczyma” zmartwychwstałego Jezusa. A więc oczyma Tego, który przeżył wszystko, co ludzkie aż do śmierci, aż do nadania nowego sensu temu, co wiąże się z krzyżem. Przeszedł przez śmierć i w zmartwychwstaniu ukazał wielką zaskakującą wszystkich prawdę: jest krzyż i śmierć. Ale jest też zmartwychwstanie. Można żyć – doświadczywszy śmierci.

Nie wystarczy tylko o tym jakoś wiedzie. Można otrzyma to nowe patrzenie przez moc Ducha, którego Jezus udziela od Ojca. Co więcej, właśnie dzięki poznaniu w wierze tej Tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Jezusa, człowiek zaczyna odkrywać śmierć (oraz wszystko, co pod znakiem umierania się kryje: a więc krzywdę, niesprawiedliwość itp.) jako konieczny warunek do poznawania i doświadczania prawdziwego życia. Tego nowego patrzenia na wszystko.

„Prawdziwi” mężowie Galilei

Możemy więc rozumieć, że podczas Wniebowstąpienia Jezusa owi „mężowie w białych szatach” przez swoje słowa skierowane do uczniów, „mężów z Galilei”, mieli za zadanie oderwać ich wzrok od Jezusa, z którym od początku znajomości z Nim wiązali różne nadzieje, weszli teraz w realizm ludzkiego życia nie po to, aby spełniać swoją wolę i swoją wizję życia, ale wchodzić w realizm życia ludzkiego naznaczonego krzyżem. Oderwać swój wzrok od Jezusa widzianego przez pryzmat ich ludzkich oczekiwań. Tylko w ten sposób bowiem można się otworzyć na prawdziwe trwanie w nauce Jezusa i oczekiwanie na spełnienia się Jego obietnic – w szczególności daru Ducha Świętego.

To dzięki Jezusowi, dzięki Jego byciu na ziemi i dzięki Jego „odejściu” wierzący w Niego otrzymują łaskę innego patrzenia na całe życie. Autor listu do Hebrajczyków zachęca nas, abyśmy przystąpili właśnie do takiego Jezus, Kapłana, który ofiarował samego siebie za nas i byśmy mając jego Ducha też byli gotowi na to, aby w nas był ten sam sposób patrzenia, myślenia i działania:

przystąpmy z sercem prawym, z wiarą pełną,
oczyszczeni na duszy od wszelkiego zła świadomego
i obmyci na ciele wodą czystą.

Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy,
bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę.

Prosimy Pana, aby nasza wiara w Jego „odejście” i w Jego przedziwną obecność wśród nas przemieniała nasze spojrzenie na wszystko. Abyśmy odrywali oczy od naszych „mrzonek” (nawet pobożnych), a konkretyzowała się w realiach codziennego życia z wiarą, że to właśnie On dokonuje w nas nadal swojego dzieła. Abyśmy – tak jak Abraham wg słów samego Jezusa – widzieli dzień Jezusa i radowali się (zob. J 8,56).

On chce, by to dzieło, ten nowy sposób patrzenia na życie, docierało do krańców ziemi, do każdego człowieka.

Nasze zadanie: być tego świadkami.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Wybór i Nowość (5. Ndz Wlknoc – 220515)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Paweł i Barnaba powróciwszy do Antiochii (nie chodzi o Antiochię Pizydyjską, gdzie głosili Słowo w Synagodze, lecz Antiochię nad Orontesem, w Syrii, skąd wyszli), a więc do miejsca, skąd „za łaską Bożą zostali przeznaczeni do dzieła”, dzielili się z braćmi tej wspólnoty tym wszystkim, co podczas ich pracy misyjnej się dokonało. Opowiadali:

jak wiele Bóg przez nich zdziałał
i jak otworzył poganom podwoje wiary.

Nowość, którą poznał już też Piotr w Cezarei Nadmorskiej, w domu Korneliusza (Dz 10), polegała na wyjściu z Orędziem Ewangelii do pogan. Miało to wiele bardzo ważnych aspektów i nie było bez problemów dla chrześcijan pochodzenia żydowskiego.

Wybranie do dawania świadectwa

Zbawcze dzieło Boga odnosiło się do wszystkich ludzi. Stale tak jest i tak będzie do końca czasu ziemskiej historii ludzkości. To zbawcze dzieło nie dokonało się jednak automatycznie dla wszystkich, bez swoistego wprowadzania czy wdrażania w zamysł Boga i w to wszystko, co jest dziełem Boga w człowieku. Bóg niejako potrzebował narzędzi. Potrzebował wybranych, który mogli stawać się świadkami i narzędziami Jego działania.

Od początku więc historii zbawienia Bóg wskazuje na Niewiastą i Jej Potomka a szerzej Jej Potomstwo (zob. Rdz 3,15). Następnie wybiera Abrahama a później tworzy Lud Wybrany, co otrzymuje swój szczególny wyraz w Przymierzu pod Synajem (Wj 19 – 24).

Historia Wybranego Narodu odgrywa bardzo znamienną rolę w historii ludzkości. Nie jest jednak pozbawiona wielu trudności i tego, co w języku ludzkim i patrząc od strona człowieka można nazwać „niepowodzeniami”.

Zwracam uwag na to, że to nie są „niepowodzenia” Pana Boga w Jego działaniu, czy też skutek „pomyłki” w dokonanym przez Niego wyborze, lecz brak pełnej właściwej „dyspozycyjności” ze strony wybieranych”. Pan Bóg nie utworzył sobie „narzędzia doskonałego”. Wybrał natomiast takich, którzy w tym „wybraniu” mieli się stawać „narzędziami” poznającymi zamysł Boży i odpowiadać na ten zamysł (zob. np. Pwt 7,6nn). Działo się to zazwyczaj przy okazji „pomyłek” a nawet niewłaściwych odpowiedzi ze strony wybranych. Przeżywał to Abraham, przeżywał to Mojżesz – i właściwie wszyscy wybrani.

Sprzeniewierzenie się wybraniu

Jednym z bardzo wymownych momentów jest sam wybór i ustanowienie króla, o co zabiegali Izraelici chcąc być jak inne. Prorok Samuel dostrzega niewłaściwość tego żądania ze strony Izraelitów. Bóg jednak „przystaje” na oczekiwania Wybranego Narodu (zob. 1Sm 8,5-22;10,19).

Kiedy wmyślamy się w te wydarzenia i w to, co mówili Izraelici, dostrzegamy swoisty paradoks czy wprost niedorzeczność. Jak bowiem można być wybranym i jednocześnie takim, jak inni. Po to, zostaje ktoś wybrany i przeznaczony do zadania, aby świadczyć o tym, co jest inne od „dotychczasowego”, powszechnie przyjętego sposobu myślenia i działania. Gdy wybrany upodobni się do innych, do reszty, jest jak zwietrzała sól, która straciła swój smak i na nic się już nie przyda (zob. Mt 5,13).

Pan Bóg wybiera to i tych, których chce. Wybiera ich i „wciąga” w poznanie Jego zamysłu i doświadczenie życia według tego Jego zamysłu. Wybrany więc stale „potrzebuje” przemiany siebie, przemiany swego myślenia. Potrzebuje odchodzenia od swego sposobu myślenia, by stawać się świadkiem stale działającego Boga.

Przybytek Boga z ludźmi

Wybrany przez głoszenie Słowa Boga, które poznaje i przez swoje życie, w którym doświadcza działania Boga, staje się swoistym „ośrodkiem”, który na ziemi i w historii tego świata „uobecnia” logikę Boga i gromadzi rozproszonych, którzy ulegli różnym propozycjom tego świata i poszli za „obcymi bogami”, za wartościami, które obiecująco ukazują postęp i szczęście człowieka, ale nie są w stanie dokonać przemiany w samym człowieku, aby miał w sobie pokój i prawdziwe szczęście. W konsekwencji „biegają” za wszelkiego typu „nowinkami” proponowanymi przez świat, aby nie powiedzieć wprost przez „kłamcę i zwodziciela” (zob. n J 8,44).

Kto natomiast pozna i uwierzy dzieło Boga i to, że Pan Bóg wybiera do udziału w Jego życiu, w Jego sposobie myślenia i działania, ten będzie odkrywał sobie „inność” w stosunku do świata. Będzie to stale nowa i stale odnawiająca się inność. Nie będzie to łatwe, bo to będzie stałe dawania świadectwa – kosztem mniejszej czy większej „straty” siebie, a czasem aż do końca: marytyria, czyli świadectwo męczeństwa.

Dzięki temu realizuje się to, co obwieszcza w swojej wizji św. Jan:

Oto przybytek Boga z ludźmi:
i zamieszka wraz z nimi,
i będą oni Jego ludem,
a On będzie „Bogiem z nimi

Obecność Boga wśród tych którzy przyjęli wybranie i są tego świadkami jest największą nowością, jakiej może doświadczać człowiek.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

W czwartą Niedzielę Wielkanocną otrzymujemy w pierwszym czytaniu końcową część obwieszenia, jakie Paweł i Barnaba wygłosili podczas drugiego z kolei szabatu w Antiochii Pizydyjskiej. Wtedy to, jak pisze św. Łukasz w Dziejach Apostolskich:

W następny szabat zebrało się niemal całe miasto,
aby słuchać słowa Bożego.
Gdy Żydzi zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość,
i bluźniąc, sprzeciwiali się temu, co mówił Paweł
.

Właśnie chodzi o to wydarzenie z drugiego szabatu. Zebrał się co prawda ponownie tłum i chcieli słuchać Pawła i Barnaby. Jednak „opozycja” doszła do głosu. Tworzyli ją wierni na swój sposób Prawu Mojżeszowemu Żydzi. Gdy oni zobaczyli tłumy, ogarnęła ich zazdrość. Przeciwstawili się więc nauczaniu Apostołów i kontestowali to ich „ewangelijne” nauczanie z powodu swojej wierności Prawu.

Reakcja Pawła na sprzeciw Żydów wobec Ewangelii

Wówczas Paweł wypowiedział bardzo znamienne słowa, które w pewien sposób rzutują światło na wiele wydarzeń w czasu Nowego Testamentu i życia pierwotnego Kościoła. Powiedział wówczas Paweł, do niedawna jeszcze uczestnik i działacz stronnictwa Faryzeuszów:

«Należało głosić słowo Boże najpierw wam.

Skoro jednak odrzucacie je
i sami uznajecie się za niegodnych życia wiecznego,

zwracamy się do pogan.
Tak bowiem nakazał nam Pan:
«Ustanowiłem cię światłością dla pogan,
abyś był zbawieniem aż po krańce ziemi».

Mając na uwadze całą historię zbawienia jako realizację obietnic uczynionych prze Boga począwszy od tej pierwszej danej w raju (zob. Rdz 3,15) przez wszystkie zapowiedzi proroków Paweł wskazuje, że pierwszymi odbiorcami Ewangelii obwieszczającej spełnienie obietnic – jakby z natury rzeczy – są Żydzi, wyznawcy Starego Przymierza. Tymczasem spotyka się z odrzuceniem przez nich tego zbawczego orędzia.

Jak to rozmieć?

Możemy doszukiwać się różnych powodów partykularnych i uwarunkowań historycznych. Gdy jednak pytamy się o ostateczną i w pewnym sensie egzystencjalną rację, to w poszukiwaniu odpowiedzi na taką reakcję trzeba dopatrywać się w tym, co zawiera się stosunku, jaki zachodzi między logiką Prawa i wynikających zeń praktyk religijnych oraz całej „legalistycznej” koncepcji życia – z jednej strony, a Ewangelią i tego wszystkiego, co z niej się rodzi i od niej pochodzi jako styl życia – z drugiej.

Naturalnie nie chodzi o przeciwstawianie tych dwóch rzeczywistości, lecz o sposób ich rozumienia i przyjmowania. Właściwie o ich specyficzne uzupełnianie się. Można to skrótowo tak powiedzieć: Ewangelia nie znosi (nie odrzuca) Prawa, lecz zmienia sposób podejścia do niego (zob. Rz 3,31 w szerszym kontekście).

Prawo natomiast, aby być prawdziwie skutecznym i „wykonywalnym” potrzebuje Ewangelii. Jest „pedagogiem”, który stale „doprowadza” człowieka do uświadamiania sobie prawdy, że ostatecznie potrzebujemy wejścia w znajomość i zjednoczenie z Chrystusem, który wypełnił Prawo i przekazał moc wypełniania go ze wszystkimi konsekwencjami, nie wykluczając zapierania się siebie, czyli umierania dla siebie (zob. np. Mk 8,34 i paral.; Mt 5,17; Rz 13,8; 1Kor 15,3nn; 1P 3,18).

Dlaczego trudne jest uchwycenie tej współzależności?

Odpowiedzi na tak postawione pytanie można udzielić najkrócej w ten sposób. Do rozumienia i akceptacji tej współzależności potrzeba dwóch czynników: Podania si osądowi przez Prawo, czego „normalnym” rezultatem, będzie odkrycie i uznanie siebie jako człowieka grzesznego. Oczywiście ma to wiele niuansów i etapów w życiu każdego człowieka.

Drugim czynnikiem jest uznanie potrzeby gotowość do przyjęcia daru – łaski, która usprawiedliwia grzesznika i wprowadza go w nowe życie. To nowe życie jest życiem nie tylko „usprawiedliwionym”, lecz także – aby było prawdziwe – „musi” okazywać się, ujawniać się, objawiać się w uczynkach będących owocem usprawiedliwienia czyli w takich, które niosą otrzymane i przyjęte usprawiedliwienie dalej, niosą je dla innych.

Uchwycenie tych dwóch aspektów dokonanego dla nas dzieła Boga, obwieszczanego w Ewangelii i poddanie wynikającej z niej logice swego życia, wymaga od nas nawrócenia. Gotowości na radykalną przemianą życia. Jest to zmiana ukierunkowania wszystkiego w naszym życiu. Jest to zmiana polegająca na „odchodzeniu” od siebie, a zwracaniu się ku temu, by Bóg objawiający się w dziele Jezusa Chrystusa, stawał się podstawowym wyznacznikiem układania całego naszego życia. Niejednokrotnie, a może nawet dość często, wydaje się nam, że lepiej pozostać przy swojej „religijności”.

Prośmy Pana Boga, by uchronił nas od przekonania, że to my, a szczególnie my przed Nim „mamy rację” i nie musimy słuchać.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Dzisiejszej niedzieli jest m.in. kreślona przed naszymi oczami wizja Baranka. Jan Apostoł pisze, że ujrzał i usłyszał … W języku biblijnym widzieć i słyszeć to często pojęcia korelatywne. Jeśli się coś widzi jest to zazwyczaj „wizja” służąca jakiemuś przesłaniu. Ma coś do zakomunikowania. Słyszy się i słucha czegoś, by widzieć otaczającą rzeczywistość w inny sposób; by widzieć nie tylko swoimi oczami i nie tylko w oparciu o własne doświadczenie.

Apokaliptyczna czyli objawiająca wizja Jana

Jan ujrzał i widział  głos wielu aniołów dokoła tronu Przedwiecznego oraz zgromadzenie Istot żyjących, i Starców, a liczba ich była miriady miriad i tysiące tysięcy. Wszyscy oni mówili głosem donośnym:

Baranek zabity
jest godzien otrzymać potęgę i bogactwo, i mądrość,
i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo
.

Był to Baranek stojący ale jednocześnie jakby zabity (Ap 5,6). To jest obraz wyrażający paradoks. Ten obraz wskazuje na zebranie w jedno dwóch rzeczywistości: śmierci i życia. Poddanie się w śmiertelności śmierci aby mieć udział w nieśmiertelności życia. Tę tajemnicę mógł przeżyć w sobie i na sobie tylko Wcielony Syn Boży. W swojej, to znaczy przyjętej przez siebie cielesności mógł dobrowolnie przyjąć śmiertelność i przeżyć śmierć. Jako Bóg – Syn Ojca pozostawał zawsze żyjącym w Ojcu i z Ojca. Uczynił to jednak nie dla siebie, lecz tylko dla zbawienia człowieka. Dla zbawienia człowieka śmiertelnego i „uwikłanego” w przemijające życie z powodu lęku przed śmiercią (zob. Hbr 2,14n).

Wielkie działo Boga i wielkie wyznanie ze strony stworzenia

Dla ukazania wielkości zbawczego działa Boga dokonanego w Jezusie – Baranku św. Jan, Autor Apokalipsy widzi i opowiada „kult” należny Barankowi. To jest ten Baranek, który wziął na siebie grzech świata (J 1,29) i w konsekwencji śmierć, która czeka każdego człowieka i objawił, że można stać, można „z-martwych-powstać”.

Można – dzięki mocy Boga – zostać podniesionym z otchłani (z zależności) śmierci i niejako na nowo postawionym w życiu, które już nie podlega śmierci, ponieważ przez śmierć już przeszło. Przeszło nie ulegając jej skutkom i doświadczając zwycięstwa życia. Naturalnie już nie tego „własnego” ziemskiego życia, ale życia, które jest darowane od Ojca na sposób nieodwracalny i wieczny.

Janowa wizja wyraża radość i pochwałę tego zwycięstwa dokonanego przez Baranka, który dał się prowadzić „na rzeź” ale objawił i otworzył przed nami jako śmiertelnymi stworzeniami nieśmiertelność. Przedziwne to dzieło Boga na rzecz człowieka. To dzieło stało się po to, aby człowieka odciągnąć od zagubienia się w sobie i skierować go do tego, by wychwalał Boga i tylko Boga przez Jego Syna Jezusa Chrystusa w mocy Ducha Świętego.

Śpiew na cześć Baranka Chwała

Obraz wychwalających Boga zasiadającego na tronie dziejów i Baranka, stojącego i zabitego zbiera wszystko, co odkupione stworzenie może uczynić. Tak oto wołali donośnym głosem:

Zasiadającemu na tronie i Barankowi

błogosławieństwo i cześć,
i chwała, i moc, na wieki wieków!

A cztery Istoty żyjące mówiły:

«AMEN»

W każdej Eucharystii zmierzamy do tego momentu, by w doksologii wychwalać Boga i składać Mu dziękczynienie (berakach) przez Jezusa Chrystusa z Nim i przez Niego w jedności Ducha Świętego.

Wszyscy zgromadzenie wypowiadamy i z mocą śpiewamy: AMEN.

Czynimy to z wiarą i oddaniem się Bogu na wzór Tego, który za nas tak bardzo się oddał. Czynimy to z wiarą i z głęboką prośbą, by całe nasze życie było przeniknięte tym właśnie Amen. Nc chwałę Boga i dla dobra człowieka. Każdego, którego jest na dane spotykać lub też nawet nie. To pokorne a jednocześnie zwycięskie wyznanie AMEN ma jednak moc przenikać wszystkie przeszkody i bariery.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Zakończenie Oktawy celebrowania Uroczystości Zmartwychwstania Pańskiego to Druga Niedziela Wielkanocna. Otrzymała ona nadany przez św. Jana Pawła II tytuł Niedziela Miłosierdzia. Stało się to inspirowane przez objawienia, jakie otrzymała św. Faustyna i kult związany u tymi objawieniami.

Samo miłosierdzie Boga jest obecne w całej historii zbawienia i stanowi istotę Nowego Przymierza, które było zapowiadane na różne sposoby i różnymi słowami oraz obrazami przez całą historię Starego Testamentu. Spełnione zaś został w Jezusie Chrystusie – w Jego Misterium Paschalnym.

Prorok Jeremiasz

Podstawową jest obietnica dana w raju zaraz po grzechu człowieka, w której jest mowa o starciu głowy węża i starciu pity Potomka Niewiasty (Rdz 3,15). Wśród wielu zapowiedzi Prorok Jeremiasz na swój sposób bardzo wymownie wskazuje sposób, w jaki to ma się spełnić. Czyni to z odniesieniem do Przymierza zawartego pod Synajem i opartego na Prawie, czyli na zobowiązaniach ze strony ludu, który akceptuje Prawo Boże (zob. Wj 19 i 24)

Przymierze Nowe, o którym mówi Jeremiasz można skrótowo w punktach ująć następująco:

  • Będzie inne niż to pod Synajem,
  • Będzie polegało na dziele Boga, który „włoży do wnętrza” do serc ludu swoje Prawo,
  • Dzięki temu będą mieć „znajomość” Boga jako swego Pana;
  • Nie będą musieli się wzajemnie pouczać,
  • Istota tej znajomości Pana będzie skutkiem odpuszczenia występków i grzechów

To Przymierze wypełnił Jezus. Stało się to wówczas, gdy On sprawiedliwy poddał się Prawu jakby był grzesznikiem. Umarł pośród złoczyńców śmiercią na krzyżu, przewidzianą dla największych przestępców (zob. Ga 3,10-13; por Pwt 21,23).

Obrazowo mówiąc możemy to tak przedstawić. Sprawiedliwy wobec Prawa Jezus wziął na siebie sytuację grzesznika i „pozwolił” aby „moc” prawa Bożego stosowanego przez ludzi spowodowało w Nim jakby „eksplozję”, jakby rozerwanie.

Jak Jezus wypełnił

On wypełnił Prawo Boże. Uczynił to jednak nie tylko / nie tyle przez „zachowanie przykazań”, lecz przez nieograniczoną miłość, która obejmowała człowieka grzesznego. We wnętrzu Jezusa, jako Człowieka Sprawiedliwego, który niejako „zasymilował” w sobie grzech człowieka (zob. 2 Kor 5,21), to Prawo Boże (ten zamysł Boży) niejako „eksplodowało” i „rozerwało” ciało Jezusa, a tym samym rozerwało i „unicestwiło” właściwie wszystkie schematy ludzkiego myślenia. Ten Jezus Bowiem mający w sobie Prawo Boże nie zszedł z krzyża, czego prowokująco od niego oczekiwano (zob. Mk 15,29-32 i paral). Wszystkie zamysły i oczekiwania ludzkie legły w proch.

Natomiast to całe „Wydarzenie” Jezusa doprowadziło do tego wszystkiego, co stało się przez krzyż otwierając drogę zbawienia łotrowi, powodując wyznanie wiary ze strony setnika, który był odpowiedzialny za egzekucję Jezusa (zob. Mk 15,39). Te postawy czyli te zmiany w myśleniu współwiszącego łotra i pilnującego egzekucji setnika są owocem Męki i Śmierci Jezusa. Owocem przyjęcia przez Niego krzyża

Obrazem komunikującym nam tę prawdę i tę rzeczywistość jest otwarty włócznią żołnierza bok Jezusa. Dzięki temu z wnętrza Jezusa wypłynęło przebaczenie, czego znakiem jest krew i woda, które wypłynęły z boku Jezusa. To przedstawia obraz dyktowany przez św. Faustynę.

Jak korzystać z Bożego Miłosierdzia?

Kiedy więc my dzisiaj na różne sposoby „korzystamy” z Miłosierdzia Bożego zawsze musimy pamiętać (mieć świadomość), że ono pochodzi z tajemnicy Krzyża Jezusa Chrystusa.

Na ile zaś sami z tego daru korzystamy, winniśmy łączyć go w sobie ze świadomością i akceptacją naszego krzyża. Szczególnie tego krzyża oraz tych wyzwań i trudności, które rodzą się w sytuacjach (przy okazji) naszych relacji z bliźnimi „wymagającymi” przebaczenia i pojednania. Nie jest możliwe wejść w te prawdy i te rzeczywistości, bez akceptacji krzyża najczęściej zgotowanego przez bliskich.

Przebaczenie i miłosierdzie zawsze kosztuje. Zawsze musi być okupione ceną czegoś z własnego życia; czegoś z własnego krzyża. Tylko w takiej „atmosferze” ducha a także ciała możemy przeżywać miłosierdzie.

Tylko tak możemy korzystać z niego i pomnażać je wobec innych doświadczając w sobie tej przedziwnej Tajemnicy: nierozerwalnego związku Krzyża i Zmartwychwstania dla przebaczenia, dla objawienia Miłosierdzia.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Przed nami i dla nas wielka Prawda:

Chrystus został złożony w ofierze jako nasza Pascha (1Kor 5,7)

Ukrzyżowany Zmartwychwstał i obdarza swoim Duchem  – Duchem ożywiania śmiertelnych danym przez Ojca dla wszystkich, którzy na różne sposoby do Niego się zbliżają.

Trzymajmy się tej Prawdy i tej Osoby – Tego Pośrednika i Przewodnika.

Pozwalajmy jej wkraczać w nasze życie w każdym czasie i we wszystkich sytuacjach.

Dla Niego nie ma już „sytuacji zamkniętego grobu” – kręgu śmierci (zob. Hbr 2,14n).

Dlatego – jak śpiewaliśmy na początku Triduum Paschalnego, na początku Liturgii Wielkiego Czwartku:

Chlubimy się krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa:
w Nim jest nasze zbawienie, życie i zmartwychwstanie;
przez Niego jesteśmy zbawieni i oswobodzeni
(por Ga 6,14).

Za kilka godzin będziemy śpiewać radosne ALLELUJA.

Zawsze jednak będzie ono miło swoje zakorzenienie i swój ludzki punkt wyjścia właśnie w krzyżu naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Nie możemy inaczej myśleć o zmartwychwstaniu, jak tylko w ten sposób, by być pomni na krzyż naszego Pana i nasz krzyż.

Wszystkim Blogowiczom życzę radosnego i pełnego – obejmującego całe życie ALLELUJA.

Niech to będzie wyśpiewywane i przeżywane – mocą Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego Pana.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Niedziela Palmowa to pamiątka uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Był to szczególny moment w życiu i działalności Jezusa. Otwiera on najważniejsze wydarzenie w historii zbawienia. Jest nim wejście i wzięcie w posiadanie zapowiedzianego Królestwa. Nie jest to jednak zdobycie Jerozolimy szturmem. Jest to pokorny chociaż triumfalny sposób po to, aby w niej dokonać przedziwnego dzieła przemiany. Uczynić w tym mieście pokój

Tej przemiany dokona Jezus na samym sobie przez przyjęcie właśnie w tej „zdobytej” Jerozolimy tego wszystkiego, co będzie oznaczało pokonanie władcy tego świata, który penetruje wszystkie dziedziny życia, nie wyłączając nawet sfery religijnej i rozumienia roli świątyni w Jerozolimie. To właśnie po wejściu do Jerozolimy Jezus uda się na dziedziniec świątynny i tam dokona swoistego oczyszczenia świątyni, które będzie jednym z bezpośrednich powodów skazania Go na śmierć przez przywódców religijnych, arcykapłanów i pośrednio przez cały lud.

Śpiew i Okrzyk ludu

Podczas wspomnianego uroczystego wjazdu towarzyszący lud śpiewał te bardzo charakterystyczne słowa z psalmu:

Błogosławiony który przychodzi wy imię pańskie (Ps 118,26).

Te słowa proklamowane przez lud wobec Jezusa, były opatrzone okrzykiem „Hosanna”. Ten okrzyk to nic innego jak wołanie kogoś, kto jest w niedoli i woła o wybawienie. Tak jest w wierszu poprzedzającym cytowanego Psalmu (w. 25).

O Panie, wybaw! O Panie, daj pomyślność!

To wołanie: „wybaw” to po hebrajsku hosija-na. Z ogólnego odniesienia do Boga (Pana) i formy prośby mamy do czynienia z okrzykiem skierowanym do Jezusa jako Syna Dawida: Hosanna Synowi Dawidowemu. W tym okrzyku jest rdzeń słownym imienia Jezusa: Jeshua

Po co Jezus tak wchodzi do Jerozolimy

On wchodzi do Jerozolimy jako ZBAWCA. Nie będzie to jednak zdobycie Jerozolimy w celu podporządkowania sobie dla własnej chwały i własnej korzyści, lecz wejście do miasta pokoju, w którym jednak jest inna rzeczywistość:

złość i ucisk są w pośrodku niego.
Pośrodku niego jest zagłada,
a z jego placu nie znika krzywda i podstęp
(Ps 55,11n)

Do tego miasta wejdzie Jezus – Zbawiciel. Wejdzie niejako wnosząc do miasta swoje imię: imię Pana – Zbawcy (Jeshua). Aby to zbawienie jednak sią dokonało musi się ujawnić też prawdziwe oblicze ludu, który oczekuje zbawienia, ale nie rozumie na czym to zbawienia właściwie polega. Ten lud za kilka dni będzie wykrzykiwał przed Piłatem inne słowa: Na krzyż z Nim; Ukrzyżuj Go.

To drugie wołanie było niejakim zaprzeczeniem tego pierwszego wołania: Hosanna. Było wołaniem: „nie potrzebujemy takiego Zbawiciela”; albo: chcemy innego wybawcę” i wybrali Barabasza.

Stali się winnymi śmierci Jezusa

Przez to drogie wołanie stali się pośrednio winnymi śmierci Jezusa – Zbawiciela. Ale to stało sią właśnie propozycją i darem zbawienia dla nich i dla nas wszystkich.

Imię Pana, cała Jego moc weszła do przenikniętego złem grzechu miasta pokoju, które dotychczas nie mogło być miastem pokoju. Złość i przewrotność tego „miasta” skupiła się na Jezusie. On przyjął na siebie konsekwencje całej „złości” oraz wszystkich zwichniętych i oszukanych postaw i sposobów myślenia według „starego” po ludzku uporządkowanego systemu.

Otworzyła się droga zbawienia i pokoju

Dał się skazać, ukrzyżować, aby w zmartwychwstaniu i darze Ducha Świętego dać wszystkim winnym przebaczenie i zdolność życia w mocy Jego przebaczającego pokoju.

To On, Jezus, który przybył w imię Pana, Syn Dawida jest faktycznie Zbawicielem, bo przyjął na siebie skazujący na krzyż wyrok ludu i Piłata.

Od tego czasu „przybywanie w imię Pana” oraz okrzyk „Hosanna” nabrały nowego, właściwego i pełnego znaczenia.

W tym kontekście też lepiej rozumiemy słowa Jezusa wypowiedziane przed Męką:

Nie ujrzycie Mnie odtąd,
aż powiecie:
Błogosławiony,
który przychodzi w imię Pańskie
(Mt 23,39; Łk 13,35).

W tym czasie koncentrującym nas na wydarzeniach Paschy Jezusa bądźmy niejako wyczulenie na „przychodzenie Pana” i na różne okoliczności, w jakich to się dokonuje. On musi wejść do każdego „naszego” (mojego osobistego) miasta, by w nim objawić swój pokój. Na to trzeba też mojej zgody i mojego pójścia za NIM.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Jesteśmy przyzwyczajeni do reguły przyczynowo skutkowej. Każde działanie powoduje jakiś skutek. W naszym zwykłym sposobie rozeznawania i oceniania zazwyczaj jesteśmy skłonni i do pewnego stopnia zdolni przewidywać skutki różnych działań. Jeśli coś się dzieje  inaczej, nazywamy to wydarzeniem nadzwyczajnym albo wprost cudem. Zwykliśmy używać wyrażenia: ktoś uniknął czegoś cudem, albo wprost mówimy: to był cud.

Mojżesz nakazał nam …

Ten nasze przekonania o wspomnianej zależności przyczynowo skutkowej zostały niejako umocnione i usankcjonowane przez Prawo dane przez Mojżesza i przez wszystkie inne prawa stanowione także przez ludzi. Jest tym „prawem” objęta też cała sfera życia moralnego w odniesieniu do każdego pojedynczego człowieka jak również do całych ludzkich społeczności. Jest to poniekąd konieczne dla „przewidywalnego” funkcjonowania społeczności.

Do takiego „uporządkowanego” świata zazwyczaj dążymy i oczekujemy. Mamy bowiem pewną wizję życia i przewidujemy. Jak w niej się odnaleźć i mieś „dogodne” (stosowne do oczekiwań) miejsce. Od zarania ludzkości te poglądy, odczucia, oczekiwania człowieka bywają poddawane wymiarowi religijności. Ktoś, a czasem „coś” staje się w ludzkich oczach gwarantem dopełnienia się owych oczekiwań. W każdym typie religijności przyjmuje to też określony system wartościowania i wyraża się w przyjmowanych strukturach (prawidłach) działania. Bywają one przyjmowane dobrowolnie czasem narzucane itd.

Zapowiedziana nowość

Objawienie Boże w całej historii zbawienia, jaką mamy zapisaną na kartach Pisma św., w jakiejś mierze korzysta z tych „prawideł”, do których odwołałem się wyżej. To Objawienie jest jednak jednocześnie stale nowością i swoistym wielokrotnym „wtargnięciem” (wtarganiem) w te wszystkie ludzkie schematy. Prawidła i w ogóle wszelkiego rodzaju prawo są potrzebne, jednak jest jeszcze coś więcej niż tylko owo „religijnie usystematyzowany świat”, jak ono jest widziane przez ludzi i czynione ze strony ludzi (zob. np. Rz 3,19-31).

Wielokrotnie spotykamy się na kartach Pisma św. z zapowiedziami nowości. I to nie tylko „jakiegoś” odnowienie (ulepszenia), lecz wręcz całkowitej nowości. Jednym z takich Słów jest czytany dzisiaj fragment proroka Izajasza, który mówi w imieniu Boga:

Oto Ja dokonuję rzeczy nowej:
pojawia się właśnie.

Czyż jej nie poznajecie?

Otworzę też drogę na pustyni,
ścieżyny na pustkowiu.

Zapowiedziana nowość będzie dziełem samego Boga. Dokona się ono w kontekście tego, co jest trudne czy wręcz niemożliwe.

W czym tkwi zapowiedziana nowość?

Charakterystyką tej nowości jest to, że dokona się jakby w dwóch celach czy ze względu na dwa powody: są nimi chwała Boga i dobro człowieka. Chodzi o to dobro, które w jakiejś mierze zostało utracone przez człowieka. Utracone w raju przez sięgnięcie po owoc z drzewa poznania dobra i zła i zawsze jest tracone, ilekroć człowiek idzie tą drogą „swojej znajomości”, czyli wchodzi w jakieś zerwanie swojej egzystencjalnej więzi z Bogiem – Stwórcą i Dawcą życia.

Zanim przyszło zbawienie dokonane w Jezusie Chrystusie wszystkie religijności interpretowały sytuację ludzi na swój sposób i na swój sposób proponowały różne „drogi” ratunku człowieka i wskazywały mu różne drogi szczęścia. Także stopniowe objawianie się Boga w historii Starego Testamentu też korzystało w jakiejś mierze z tych „propozycji” i prób rozwiązań. Jezus powie, że niektóre „nakazy” czy „polecenia” były dane także przez Mojżesza ze względu na „zatwardziałość serc ludzkich (zob. Mt 19,8). A św. Paweł powie o tej całej sytuacji Starego Testamentu, że Prawo miało rolę „pedagoga”, który miał człowieka doprowadzać do Chrystusa (zob. Ga 3,22-27).

Jak to doprowadzanie się dokonuj?

Przykładem i ilustracją tego doprowadzania jest wydarzenie, o którym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii.

Została pochwycona na cudzołóstwie niewiasta. Przyprowadzono ją – zgodnie z Prawem, jakie dał Mojżesz – do Jezusa. Spodziewano się czy wprost domagano się, aby została ukamienowana. Tymczasem Jezus nie potraktował niewiasty zgodnie z ich oczekiwaniami i poleceniem Mojżesza, lecz w przedziwny sposób to właśnie oskarżycielom otworzył oczy. Oni sami nie mogli znieść prawdy Jezusa w konfrontacji z rozumianym przez nich Prawem. Wycofali się. Została ona sama z Jezusem, który jej nie potępił, lecz wskazał drogę nowego życia.

Możemy być pewni, że Jezus nie tylko wskazał jej drogę nowego życia „idź i nie grzesz więcej”, ale do tego ją wewnętrznie uzdolnił.

Prawo ma swoją rolę do spełnienia. Nie ono jest jednak ostatecznym aktem Boga wobec grzesznika. Prawo jest „pedagogiem”, który pozwala ujrzeć i uznać grzech, aby grzesznik mógł zwrócić się do Jezusa, jako Tego, który wypełnił Prawo i ma władzę nad Prawem (zob. Mt 5,17). Ma tę władzę na zasadzie miłosierdzia, przebaczenia i dokonania przemiany człowieka, czyli uczynienia nowym wnętrza człowieka.

W perspektywie chrześcijańskiej bardzo ważna jest świadomość (uświadomienie sobie) własnej grzeszności i przyznanie Prawu i wszelkiego rodzaju prawidłom racji (że po prostu są potrzebne), aby móc się zwracać do Tego, kto ma władzę nad Prawem, którą „zdobył” przez poddanie się Prawu aż do śmierci (zob. 1 Kor 15,3nn; por Ga 3,10-29).

To w Jezusie objawia się nadzwyczajna prawda. W Nim umiera grzesznik i zmartwychwstaje nowy człowiek. Tę prawdę przeżywamy szczególnie w czasie Paschalnym. W sakramentach a szczególnie w każdej Eucharystii.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Słyszymy dzisiaj jedną z trzech „Łukaszowych” przypowieści tzw. Ewangelii Miłosierdzie (Łk rozdział 15). Jest ona opowiedziana w kluczu „rozdrażnienia” faryzeuszów i uczonych w Piśmie wobec postępowania Jezusa w stosunku do celników i grzeszników.

Faryzeusze i uczeni w Piśmie byli „sprawiedliwie zgorszeni” i w ich mniemaniu słusznie krytykowali. Postępowanie bowiem Jezusa burzyło ustalony w ich „moralnym świecie” porządek sprawiedliwości. W tym porządku sprawa zasługi, należności, zapłaty, kary, nagrody, uznania itp. wychodziła na pierwszy plan przed prawdziwymi i konkretnymi relacjami między ludźmi i w odniesieniu do Boga.

Trzy postaci

Po krótkich przypowieściach o zagubionej owcy i zagubionej drachmie Jezus przedstawia długą przypowieść o dwóch synach i ojcu. Analizując tę przypowieść mówimy o synu marnotrawnym i o synu buntującym się wobec postawy ojca i o ojcu miłosiernym. Próbujemy też ulokować historię własnego życia odnosząc się do tych postaw.

W różnych momentach naszego życia odkrywamy, że -w zależności od okoliczności i sytuacji życiowych – w nas jest coś z tych postaw, które reprezentują te trzy postacie. Jednoczenie jednak zazwyczaj stwierdzamy, że to tylko „coś” z tych postaw.

Zazwyczaj stwierdzamy (dochodzimy do wniosku), że tak naprawdę trudno jest nam się zidentyfikować na stałe i w całości z którąś z tych postaci. Po prostu nie jesteśmy jednoznaczni. Istnieje w nas swoiste zmaganie się między tym, co chcielibyśmy, aby było, a tym, co w danej chwili i w danej sytuacji się okazuje i co czynimy. Nadto staramy się te nasze postawy jakoś usprawiedliwić, wytłumaczyć itp. Bo przecież inaczej nie jestem w stanie albo inaczej można, czy nie wypada.

Tak współistnieje w nas w sposób realny czy urojony tych „trzech”. Tak poniekąd żonglujemy naszym poczuciem należności i sprawiedliwości. Jesteśmy ludźmi kompromisu, układów itp. W tym wszystkim na pierwszy plan wysuwa się zazwyczaj nasz / mój interes. Jest to zwykłe stawienie na swoim – naturalnie z uwzględnianiem okoliczności itp. Jest to swoista dyplomacja, polityka – zarówno w małych rzeczach i osobistym wymiarze jak również w szerokiej polityce. Tak jest, bo przecież musimy żyć z tym wszystkim, co wokół nas. Tak też nasze życie bywa pod wieloma aspektami nie w pełni jednoznaczne, mimo naszego wyznania wiary w jedynego Boga.

Sprawiedliwość Boga

Bóg jest jednoznaczny – chociaż cierpliwy i „holistyczny”. Ma na uwadze wszystko. Ma swój plan i go realizuje do końca. Wypełnia dane przez siebie słowo i złożone obietnice. Szczególnie tę, która wybrzmiała wobec faktu grzechu człowieka. Skierowana ona była bezpośrednio do „praprzyczyny” grzechu, do zwodziciela i kłamcy wprowadzającego zamęt w jednoznaczne relacje.

Powiedział wtedy Bóg do węża:
Kładę nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę;
Między potomstwo twoje a potomstwo jej;
ono zmiażdży ci głowę,
a ty zmiażdżysz mu piętę (Rdz 3,15).

Te słowa są stale aktualne także dzisiaj dla nas. Nie oznacza to, że to samy z siebie jesteśmy w stanie sprawiać w sobie tę jednoznaczność. Pochodzi ona od Boga i jest łaską. W szczególny sposób dociera do nas, kiedy słuchamy Słowa. Kiedy słuchamy kerygmatu, jak to jest nam dzisiaj proponowane w drogim czytaniu św. Pawła:

Obwiesza nam to Słowo przedziwną prawdę, która chce też stawać prawdą w naszym życiu. Jest to właśnie proklamacja dzieła Boga dokonanego w Jezusie Chrystusie ze względu na nas i dla nas.

On to dla nas grzechem uczynił Tego,
który nie znał grzechu,
abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą.

Za tymi słowami i za tą prawdą nie stoi żaden kompromis. Jest to jednoznaczne pokonanie złego przez to, że Jezus, posłuszny Ojcu dla spełnienia odwiecznego planu ratowania człowieka i leczenia jego wnętrza, przyjął na siebie całą sytuację grzesznika, choć grzechu ni e popełnił. Pozwolił się potraktować jak grzeszni; zawisł na krzyżu między złoczyńcami. W ten sposób starł głowę węża, starodawnego zwodziciela.

Droga naszego uleczenia

Tylko wiara w Tego Zbawiciela i poddawanie się Jego działaniu jest objawem i wprowadzaniem prawdziwej sprawiedliwości, która leczy wszystkie błędne relacje między ludźmi, gdyż wprowadza we właściwe poznanie Boga Ojca prawdziwie sprawiedliwego i prawdziwie miłosiernego (zob. np. Rz 3,25n).

Prosimy o tę łaskę i mądrość, która uzdolni nas do tego, byśmy tej miłosiernej sprawiedliwości Boga objawionej w Jego Synu Jezusie nie odrzucali broniąc różnych naszych sprawiedliwości, które wprowadzają nas w zgubne uwikłania, zamęt i kompromisy.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Ewangelia trzeciej Niedzieli Wielkiego Postu, roku C, rozpoczyna się od informacji o bolesnym czy wprost okrutnym wydarzeniu.

W tym czasie przyszli jacyś ludzie
i donieśli Jezusowi o Galilejczykach,
których krew Piłat zmieszał z krwią ich ofiar
.

Donieśli, bo być może spodziewali się jakiejś zdecydowanej reakcji Jezusa czy wezwania do przeciwstawienia się i jakiegoś buntu. Tymczasem Jezus nie reaguje w kluczu gwałtownego odzewu, lecz kieruje słowo do owych „informatorów” a pośrednio do wszystkich swoich słuchaczy (ówczesnych i dzisiejszych). Jest to słowo, które w pewien sposób odciąga od koncentrowania się na owym tragicznym wydarzeniu a ukierunkowuje na potrzebę zwrócenia się ku sobie, by dostrzec w sobie potrzebę nawrócenia.

Zmienia perspektywę spojrzenia: z szukania, tych których uważa się za winnych bolesnych wydarzeń, do wezwania, by uznać siebie samego za potrzebującego nawrócenia.

Padają oto znamienne słowa:

jeśli się nie nawrócicie,
wszyscy tak samo zginiecie.

O jakie nawrócenie chodzi?

W odpowiedzi można wskazać wiele aspektów tego, co nazywamy nawróceniem. Będą to wszelkiego rodzaju próby, mniej lub bardziej udane, poprawy swego życia, czynienia dobra i wchodzenia w szczere relacje z bliźnimi. Będą to postawy cierpliwości znoszenia doznanych krzywd itd.

Ostatecznie jednak wspólnym mianownikiem tych wszystkich przejawów nawracania się człowieka jest uznanie jedynego Boga jako Pana życia i historii. Własnej historii i historii w sensie szerokim. Odkrywanie tego, że On wie, co jest dobre i złe i że On to właściwie prowadzi. Nawet, jeśli czasem (a może nierzadko) wydaje się nam, że mógłby „lepiej organizować” ludzkie życie.

W pierwszym czytaniu mamy zarysowany obraz Boga – a właściwie Jego samo-objawienie się Mojżeszowi – jako Tego, który JEST. Nie jest to tylko stwierdzenie (objawienie) tego, że Bóg istnieje. Ten Bóg jest wobec swego stworzenia a w szczególności wobec swego wybranego ludu. Jest po to, aby mieli życie i mieli w obfitości (por. J 10,10)

Ku temu, który JEST

Nawrócenie człowieka, do którego wzywa Jezus jest zwróceniem się do Tego, który JEST. Który jest wszędzie. Także tam i wtedy, gdy się wydaje, że Go nie ma, albo że to, w jaki sposób się objawia jawi się nam jako przeciwne naszej koncepcji. Mojżeszowi Bóg objawił się bowiem w płonącym krzewie.

Według ludzkiej logiki płonący krzew, skoro się palił, winien się spalić. Tymczasem ten krzew nie spłonął od ognia”. To i takie objawienie komunikuje więc, że istnieje prawda, że jest moc, i że może być sposób życia (bycia) i działania, które nawet w okolicznościach przeciwnych (unicestwiających) potrafią być, tzn. świadczyć, że JEST Ktoś, kto (który) JEST. On JEST, aby „ożywiać umarłych i to, co nie istnieje, powoływać do istnienia (zob. Rz 4,17).

Zwracania się ku TEMU, który JEST i wiara w Niego pozwala przechodzić przez wszystkie kryzysy i wszystkie zagrożenia. Ta wiara umacnia śmiertelnych i pozwala im wydawać owoc już nie tylko na miarę własnych sił i zdolności (ani własnego upodobania), lecz według zamysłu Tego, który zawsze i wszędzie JEST.

To On objawia się w krzewie gorejącym, który nie spłonął, w dziewictwie Maryi i tych, którzy idą podobną drogą, w męczeństwie świadków Chrystusa i każdym krzyżu, który przyjmują Jego wyznawcy.

Daj nam Panie świadomość i wiarę w Twoją obecność pośród trudności i przeciwności. Ty bowiem jesteś Tym, który JEST.

Bp ZbK

Podziel się z innymi
Następna strona »

css.php