Ewangelia proklamowana w 13. Niedzielę roku C odnosi nas do decydującego momentu w publicznym życiu Jezusa i w ogóle w Jego misji. Ewangelista Łukasz widzi w słowach Jezusa, w których Jezus wyraża swoją zdecydowaną wolę udania się do Jerozolimy, przełomowy moment w całej misji Jezusa. Właściwie dokonuje się uzewnętrznienie tego momentu i konsekwentne jego rozwijanie. Taka jest ogólnie mówiąc koncepcja Ewangelii, którą przedstawia ten Ewangelista. Do tej chwili Jezus chodził po Galilei, nauczał, działał cuda. Teraz, gdy czas się wypełnił, idzie, by dokonać tego, po co przyszedł. Tak oto formułuje św. Łukasz swoją relację o tym momencie:

Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata,
postanowił udać się do Jeruzalem,
i wysłał przed sobą posłańców.

Ci wybrali się w drogę
i weszli do pewnego miasteczka samarytańskiego,
by przygotować Mu pobyt.
Nie przyjęto Go jednak,
ponieważ zmierzał do Jeruzalem.

Czas wzięcia z tego świata

Życie Jezusa miało określoną dynamikę. Jezus nie przyszedł na ziemię po to, aby sobie jakoś pożyć i cieszyć się tym życiem. On przyszedł, aby dokonać PRZEJSCIA – Paschy. To miało się stać w Jerozolimie. To miało też otworzyć nowe spojrzenie na życie. Nową koncepcję życia. Jezus więc „postanowił udać się do Jeruzalem”. Dosłownie: zwrócił / skierował swoją twarz (swoją osobę) w sposób zdecydowany /zafiksowany ku Jeruzalem.

Co miało się dokonać ?

Miało się dokonać „wzięcie” (zabranie) Go z tego świata. Oznaczało to otwarcie drogi życia przez to czym jest śmierć. Otwarcie drogi, której wszyscy ludzie po grzechu (jako grzesznicy) potrzebują, ale na którą nikt sam z siebie nie chce wejść a nawet nie jest w stanie tego uczynić.

Ludzkie „drogi” są bowiem tak kształtowane przez ludzi, w jakiejś mierze pod wpływem złego ducha. Stąd łatwo dominantą czyli myślą przewodnią staje się to, by zyskiwać, by promować siebie, by stanowić o swoim życiu według własnego uznania i dążyć do tego, by być panem swego życia a czasem także panem życia innych. To prowadzi do tego, czego obrazem jest wieża Babel. Wszyscy chcą „jakiegoś dobra”, ale zawsze to „dobro” jest naznaczone własnym szukaniem siebie. Mimo że w takim działaniu dzieje się wiele dobra partykularnego, nie jest to dobro, które sięga wnętrza człowieka i prowadzi do tworzenia dobra dla każdego człowieka. Taka jest sytuacja ludzkości – mimo wielu wysiłków i osiągnięć. Widzimy i doświadczamy, jakie powstają konflikty, niesprawiedliwość, krzywda, niszczenie życia . . .

Dla kogo Jezus to uczynił ?

Jezus podjął drogę do Jeruzalem ze względu na nas. My bowiem, zwiedzenie przez grzech (własną koncepcję życia), nie chcemy ani wchodzić ani przechodzić perz to co oznacza Jeruzalem. Tam bowiem ma się dokonać Pascha, przemiana. Odniesienie nas do jedynego Boga i Pana, które z konieczności domaga się właśnie wejścia w to, co jest inne od naszych planów. Pójścia za Nim . .  . Bezwarunkowego pójścia.

Okazuje się jedna, że rodzi się opór i sprzeciw. Znakiem tego oporu jest wzmianka, która mamy w Ewangelii, że wysłanników Jezusa nie przyjmowano i nie pozwalano im „przygotować” miejsca dla Jezusa, dlatego, że zmierzał do Jeruzalem.

Szansa i wybór dla każdego z nas

Obyśmy korzystali z „posługi” Jezusa, który sam idzie ku Jeruzalem i otwiera przed każdym z nas, kiedy słuchamy Jego Słowa, właśnie tę drogę.

Nie dziwmy się, że spotka nas niejednokrotnie opór i sprzeciw właśnie z powodu tego „szczęśliwego” ale często niezrozumianego i nieakceptowanego „zafiksowania” ku Jeruzalem. Ten opór i sprzeciw nie będzie pochodził tylko zewnątrz, ale będzie odzywał się on także wewnątrz nas samych.

Obyśmy jednak tego szczęśliwego i zbawczego „zafiksowania” trzymali się. Zaczątek czy klucz do tego otrzymaliśmy w Chrzcie świętym i umacniamy się w tym w Eucharystii.

Do Jeruzalem prowadzi nas Pan. Czasem mówimy, że jesteśmy za Nim iść dokądkolwiek On się uda. Bywa jednak też często, że zaraz stawiamy warunki: Pozwól mi najpierw . . . Spraw, aby się stało to i tamto . . . itp.

Łatwo tracimy z naszego horyzontu właściwy cel naszego chrześcijańskiego życia na rzecz naszych doraźnych celów, potrzeb oczekiwań itp.

A jednak, jesteśmy w drodze do Jerozolimy . . .

Bp ZbK

Dwunasta Niedziela w cyklu C koncentruje się na prawdzie i osobie Mesjasza. Stanowi też okazję do głębszego pojmowania mesjańskiej drogi i jest zaproszeniem, by bardziej świadomie na nią wchodzić.

Prorok Zachariasz w pierwszym czytaniu oznajmia bardzo znamienną i poruszającą prawdę.

Będą patrzeć na tego, którego przebili,
i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem,
i płakać będą nad nim,
jak się płacze nad pierworodnym.

Niezależnie od tego, jak będziemy interpretować ten tekst w kontekście historycznym jego powstania (fragmenty z okresu przed wygnaniem babilońskim a ostateczna redakcja późniejsza), będzie on zawsze miał odniesienie do Jezusa Chrystusa jako Mesjasza wywodzącego się z Narodu Wybranego. Potwierdza to przytoczenie fragmentów tego tekstu w Nowym Testamencie właśnie jak przedstawienie wydarzenia pasyjnego Jezusa (zob. J 19,37; Ap 1,7).

Pytanie Jezusa o Jego tożsamość

Ewangelia dzisiejsza obwieszcza moment, w którym Jezus zaczyna bezpośrednio przygotowywać uczniów do tego, co ma Go spotkań w Jerozolimie. Pyta uczniów o opinię co do Jego tożsamości. Najpierw pyta uczniów o opinię tłumów a następnie wprost stawia to pytanie uczniów.

Odpowiedź Piotra, który zabiera głos w imieniu Dwunastu jest trafiająca w sedno sprawy, czyli objawia przekonanie o misji Jezusa jako Mesjasza.

W ujęciu Łukasza, podobnie jak u Marka, ale w odróżnienie od Mateusza nie ma pochwały Piotra za jego wyznanie. Potwierdzenie prawdziwości słów Piotra możemy widzieć w wypowiedzianej przez Jezusa zapowiedzi Jego męki. Jest to pierwsza z trzech zapowiedzi.

Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć:
będzie odrzucony przez starszyznę,
arcykapłanów i uczonych w Piśmie;
zostanie zabity,
a trzeciego dnia zmartwychwstanie.

To przedstawienie się Jezusa w zapowiedzi Jego męki jest potwierdzeniem drogi zapowiedzianego Mesjasza. On jest tym zapowiedzianym, który zostanie przebity i poniżony. To nad nim niektórzy będą płakać jak nad pierworodnym. Bo On właśnie w tej swojej śmierci i Zmartwychwstaniu stanie się Pierworodnym spośród umarłych.

Chrzest

Zapowiedziane wydarzenie Mesjasza otwiera nowy etap w historii ludzkości. Prawda i rzeczywistość tego nowego etapu urzeczywistniają się w tych, którzy pozwolą się pociągnąć przez Mesjasza. Wejdą za nim w to wszystko, co stanowi przemianę starego w nowe, ziemskiego w niebieskie, cielesnego w duchowe.

W owym dniu wytryśnie źródło,
dostępne dla domu Dawida
i dla mieszkańców Jeruzalem,
na obmycie grzechu i zmazy

Będzie to źródło całkowitej nowości. Źródło nowego życia. Takiego, które ratuje człowieka z jego grzesznej koncepcji życia dla siebie. Będzie to przyobleczenie w mesjańską nowość, czyli życie pod wpływem i działaniem Ducha Jezusa Chrystusa – Ducha Świętego.

Przyobleczenie

Święty Paweł powie o tych, którzy dają się zanurzyć w tej mesjańskiej (chrystycznej) rzeczywistości, że są synami Bożymi na wzór i dzięki Jezusowie Chrystusowi. Należąc przez chrzest do Chrystusa stają się dziedzicami obietnic danych Abrahamowi. Zostają przyobleczeni w chwalę Chrystusa. Ta jednak będzie zawsze objawiała się w tych wszystkich sytuacjach, o których mówił Zachariasz i co wyraził w zapowiedziach swojej męki sam Jezus i co przeżył.

Do przyobleczenia się w Chrystusa i Jego chwałę dochodzimy tylko z Jego łaski dzieląc w jakiejś mierze Jego los i przyjmując Jego Ducha. Jest to program mesjański. Jest to program wypełniony i sprawdzony i stale otwarty dla każdego z nas wierzących. Potrzebujemy stałego wprowadzania w tę Tajemnicę Mesjasza Bożego. Dokonuje się to zazwyczaj w różnych formach i sposobach inicjacji. Służy temu katechumenat prowadzący do chrztu i pochrzcielny.

Wolność przyjmowania przyobleczenia – programu

Ten mesjański program nie jest obowiązkowy – dla nikogo. Jest on jednak przedłożony wszystkim jako propozycja życia. Wchodzą w ten program ci, którzy zechcą. Wydaje się, że dzisiaj jest zbyt wielu takich, którzy formalnie są w tym programie, lecz wewnętrznie go nie akceptują. Co więcej: bywa, że są do niego wrogo nastawieni i go niszczą w sobie i próbują niszczyć w innych. Jest to problem świadomości tożsamości chrześcijańskiej w Kościele i w naszym społeczeństwie, które w znacznej mierze – przynajmniej formalnie – jest w tym chrześcijańskim, czyli mesjańskim programie życia, jednak go nie tylko rozumie, ale czasem nawet nie chce go poznawać i w niego wchodzić.

Bp ZbK

Dzisiaj Uroczystość Najświętszej Trójcy. Jest to święto, które zaprasza nas do wnikania w wewnętrzne życie Boga. Także zaprasza nas do lepszego pojmowania i rozumienia sposobu objawiania się Boga ludziom po grzechu człowieka.

Bóg Objawienia nie jest Bogiem statycznym, chociaż jest niezmiennym w sobie i zawsze tym samym. Ma jednak w sobie dynamikę życia i objawia życia. W szczególności objawia to życie wobec tego czym jest brak czy nawet negacja życia, jaką jest śmierć jako konsekwencja grzechu czyli oderwania się człowieka od Boga. W objawieniu się Boga człowiekowi dokonało się przywrócenie tej relacji przez wyjście Boga do człowieka w Synu Bożym i darze Ducha Świętego.

Słyszymy dziś słowa św. Pawła:

 

nadzieja zawieść nie może,
ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych
przez Ducha Świętego, który został nam dany

 

Dla przybliżenia tego wydarzenia i tego „procesu” objawienia sią Boga człowiekowi zatrzymam się na terminie określającym miłość Boga jako tę, która „rozlana jest w sercach naszych”. Posługuję się językiem obrazowym. Stawiam pytanie: Jak to się stało i jak to sią nada dokonuje.

Kiedy i jak ?

Kiedy w i jaki sposób „rozlewa się” ta miłość w naszych sercach, czy dociera do naszych serc, aby w nich byś obecna i pulsować?

Możemy powiedzieć i jakoś to pojmujemy, że jeśli chodzi o relacja Ojca i Syna w Trójcy Świętej, Syn jest „owocem” miłości Ojca. W Jego zrodzeniu zawiera się tajemnica Ojcostwa Boga. Żeby jednak ta tajemnicy relacji nie została zamknięta w sobie i dla siebie, objawia się – mówiąc językiem obrazowym – to COŚ/KTOŚ więcej. Jest to objawienie się Ducha Świętego.

W historii zbawienia człowieka po jego grzechu nie chodziło jednak, żeby ta Tajemnicy Trójcy Świętej, była dla niej samej. Chodziło, żeby wprowadzić człowieka w tę Tajemnicę życia. Człowiek bowiem od początku został stworzony na obraz i podobieństwo Boga i został mu dany udział w życiu Boga. Grzech to zaburzył.

Syn prowadzony przez Ducha

Potrzebne więc było taki objawienie życia Bożego człowiekowi, żeby na nowo mógł otrzymać udział w życiu Boga. W tym celi Syn oddaje się do dyspozycji Ojca, by – stając się człowiekiem i żyjąc na podobieństwo człowieka – „stworzyć” warunki do objawienia się Ducha Świętego człowiekowi. Przeżył to najpierw w sobie, jako namaszczony Duchem Świętym, pozwolił się wprowadzić w warunki (sytuacje) należne grzesznikowi i przyjął śmierć krzyżową. Dzięki temu przez Jego „rozbite” ludzkie ciało, objawiła się, rozlała się i została udostępniona miłość Boga. On wydał samego siebie dla urzeczywistnienia tej tajemnicy daru życia dla tych, którzy wpadli w „pułapkę” śmierci.

Święty. Paweł w proklamowanym dzisiaj tekście używa słowa, które – oprócz aspektu „rozlania się” ma także aspekt „wydania się”, „uzewnętrznienia” czy „rozpostarcia”. Miłość Boga „została wydana” w nasze serca. Stało się to w Jezusie Chrystusie – w Jego Męce, Śmierci i Zmartwychwstaniu. Stało się to przez Ducha Świętego, który w sposób uprzedzający jest nam dan i stale dawany. Tajemnica Syna jest nam przekazywana, byśmy i my nią żyli

Co to znaczy dla nas ?

Tylko w Duchu Świętym możemy pojmować i przyjmować przejaw miłości „wydającej się” i „rozlewającej się” w naszych sercach, czyli w naszym wnętrzu. Ten Duch Święty nie tylko objawia nam prawdą „historyczną” wydania się Jezusa, ale stale w nas potwierdza potrzebę tego, byśmy pod wpływem i dzięki działaniu Ducha Świętego przyjmowali wszystkie sytuacje i okoliczności życia, w których mamy możliwość uczestnictwa w tej tajemnicy „wydania się” Syna, a więc „rozlewającej się” miłości Boga Ojca. To wszystko zależy od tego, na ile zdajemy sobie sprawę, co to znaczy żyć „logice” wydawania siebie i na miarę tego, jak w tę logikę wchodzimy.

Miłość Boga nie może w nas być obecna i nie może się „zadomowić” bez gotowości na to, że w konkretach naszego życia będziemy – na podobieństwo Syna – przyjmowali okazje do tego, by zostawać „wydanym”. Oznacza to „wyprowadzanie” czy „wyciąganie” nas ze sfery naszej „zamkniętej miłości”, która zawsze w jakiś sposób jest ukierunkowana na nas samych a nie na to, by być dla innych, dla drugiego.

Jest to bardzo znamienne przesłanie wynikające z prawdy i życia Trójcy Świętej. Jest to obietnica i dar, które spełniają się w naszym życiu na miarę naszego poddawania się prowadzeniu Ducha Świętego, by mieć w sobie świadomość synostwa, dzięki któremu mamy w sobie życie dające się wydawać. Jest to szansa naszego udziału w życiu Trój-jedynego Boga, w którym ma rozproszeni przez grzech mamy możliwość powrotu do życia w jedności i komunii

Bp ZbK

Dzień Pięćdziesiątnicy. Dzień, w którym Izraelici przeżyli nadaniem im Prawa Bożego pod Synajem i stali się ukonstytuowanym Ludem Bożym. Do tego dnia oni „dochodzili” od momentu wyjścia z niewoli Egipskiej – aż doszli do Góry Synaj. Było to święto Przymierza Boga ze swym Ludem. Ten dzień świętowali i świętują każdego roku.

Święto to samo– a jednak inne

Pięćdziesiątnica nabiera jednak nowego znaczenie i nowej treści. Staje się dniem Nowego Przymierza Boga ze swoim Ludem. Jest to też dzień ukonstytuowania Nowego Ludu. Stało się to podczas trwania i obchodu święta Starego Przymierza. To, co staje się jako nowe, jest niejako wpisane w pierwotne święto i z niego wyrasta, a jednocześnie całkowicie je przerasta i jest nowym tchnieniem Boga wobec człowieka. Tchnieniem spełniającym się wobec wybranych, ale nie ograniczającym się do wybranych. Jest bowiem „utworzeniem” nowego znaku czy powołaniem nowego znaku Obecności Boga wśród ludzkości i dla całej ludzkości.

Możemy tak obrazowo próbować zestawić te dwa świąteczne wydarzenia, które wnoszą w ludzkość dar Obecności Boga. Powtarzam: przedstawiam zestawienie ich jako pewien i oczywiście nie w pełni wyczerpujący obraz.

Pod Synajem

Hebrajczycy po wyzwoleniu z niewoli egipskiej „dochodzili” do góry Synaj i tam za pośrednictwem Mojżesza otrzymali Torę. Otrzymali ją po wypowiedzeniu swojej gotowości, że będą czynić wszystko, co Bóg przykazał (Zob. Wj 19,8; 24,4.7). Tak zostało zawarte Przymierza Boga z Jego wybranym ludem. Stało się to wszystko na podstawie „wszystkich tych słów” (Wj 24,8).

W tym sformułowaniu o „wszystkich tych słowach” nie możemy widzieć tylko słów Boga, ale także słowa człowieka, zobowiązanie się wybranego Narodu do wypełnienia wszystkiego, co Bóg powiedział.

Tak się zobowiązali i w tym była zawarta cała ich gotowość. Byli przekonani, że tak będzie, że zdołają być wiernymi, że potrafią wypełniać. Ale już wobec pierwszej „trudności” i wątpliwości: „nie wiemy, co się stało z Mojżeszem, tym mężem, który nas wyprowadził z ziemi egipskiej” (Wj 24,1), skierowali się do kapłana Aarona z prośbą : „uczyń nam boga” (Wj 24,1). Możemy to sprecyzować: uczyń nam innego boga, boga według naszego pomysłu, stosownego do naszych oczekiwań i planów itp.

W tym wszystkim okazała się niemoc człowieka, by dochować wierności Bogu. Jeremiasz powie o tym wydarzeniu: „przymierze moje złamali” (Jr 31,32). Prorocy zapowiadali więc zawarcie nowego Przymierza. Właściwie całe Pismo czy wszystkie Pisma Objawienia Bożego to zapowiadały. Do tego też zmierzała cała historia tego wybranego Ludu prowadzona przez Boga.

W wieczerniku

Co stało się w Wieczerniku?

Wracając do obrazowego zestawienia, trzeba powiedzieć, że Apostołowie nie musieli „dochodzić” do góry Synaj, lecz mieli zostać w Jerozolimie i oczekiwać. Zostali w Wieczerniku na modlitwie i w oczekiwaniu wydarzenia, które miało ich ogarnąć i przemienić. Mieli oczekiwać, aż zostaną wyposażeni w moc, który uczyni ich świadkami wydarzenia, które całkowicie zmienia bieg rzeczy i rozumienie historii. Zarówno historii każdego poszczególnego człowieka jak i całej ludzkości. Tym wydarzeniem, o którym mają świadczyć jest fakt:

Jezus został niesprawiedliwie skazany na śmierć przez ludzi,
ale stało się to w sposób przewidziany przez Boga,
i ten Jezus zmartwychwstał i żyje.
Co więcej: jednoczy w przedziwny sposób tych, którzy w Niego wierzą.

Apostołowie, a przez nich wszyscy uczniowie wierzący w Jezusa otrzymali moc, Jego moc, jako Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, otrzymali Jego Ducha. Jest to moc z wysoka, czyli od Boga, a nie z działania i zakładanej wierności człowieka. Tę moc otrzymuje się „czekając” na spełnienie się obietnicy. Kiedy ktoś przyjmuje spełnienie się tej obietnicy, jest gotów sam w nią być wprowadzany, jest gotów wchodzić w podobne sytuacje do tego, co spełniło się w Jezusie Chrystusie. Jest gotów wchodzić w przyjęci niesprawiedliwości aż po śmierć i być świadkiem zmartwychwstania.

Moc z wysoka dla życia w codzienności

Zesłanie Ducha Świętego to nie owoc „ludzkiego dochodzenia” do góry Synaj, lecz posłuszne trwanie w oczekiwaniu na Dar Ducha, który uzdalnia do wchodzenia w Tajemnicę Jezusa. Nie jest to jakiekolwiek działanie człowieka, według jego nawet tzw. „najlepszych” projektów i oczekiwań, lecz posłuszne wchodzenie w historię życia – w wydarzenia, które krzyżują, a w których okazuje sią moc Boża.

Wołamy: niech zstąpi na nas Twój Duch, o Panie. Niech nas odnawia stosownie do Twego Oblicza, stosownie do Twego zamysłu i zamiaru. Byśmy byli na Twój obraz i podobieństwo wszędzie tam, gdzie jesteśmy. Byśmy nie próbowali zmieniać rzeczywistości na nasz obraz i nasze podobieństwo.

Dla nas wierzących w Jezusa stale „nadchodzi” ten dzień i stale staje się ten dzień, na miarą naszego posłuszeństwa wszystkiemu, co On powiedział i trwaniu w tym, gdzie On nas stawia. Stosownym Wieczernikiem może okazać się każde miejsce . . . .

Bp ZbK

Takie oto pytanie padło z ust uczniów Jezusa, gdy On zamykał swój ziemski etap swego działania i wstępował do nieba. Odpowiedź Jezusa nie jest bezpośrednią odpowiedzią, lecz obwieszczeniem nowości, jak ma nastąpić w związku z Jego odejściem i jako owoc całego Jego dzieła w czasie jego ziemskiej obecności i ziemskiego działania.

Obwieszczenie nowości

Można też powiedzieć, że to, co miało nastąpić, to było ukoronowanie całego dzieła Boga, jakie dokonało się w Jezusie Chrystusie i przez Niego. To była zapowiedź, że to dzieło Boga nie zakończy się z odejściem Jezusa z rzeczywistości ziemskiej lecz będzie miało przedłużenie. Można nawet powiedzieć, e nastąpi nowe wcielenie tego dzieła Bożego. Nastąpi nowe wcielenie mocy i działania Boga w życie poszczególnych ludzi i całej ludzkości.

Jezus wypowiada takie oto słowa:

«Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile,
które Ojciec ustalił swoją władzą,
ale gdy Duch Święty zstąpi na was,
otrzymacie Jego moc
i będziecie moimi świadkami
w Jeruzalem i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi».

Na czym polega ta nowość ?

Oczywiście słowa Jezusa są bogate w treści, których tutaj nie jesteśmy w stanie przedstawić. Niech nam będzie wolno skoncentrować się na kilku aspektach.

Najpierw: nie wasza to rzecz … Jest to zwrócenie uwagi ma to, że „dotychczasowe” spoglądanie uczniów Jezusa na wydarzenia musiało ulec zasadniczej zmianie. Oni jeszcze nie pojęli pełni wydarzenia, jakie stało się w Jezusie i skutków, jakie to wydarzenie ze sobą niesie. Jest to zapowiedź – w a właściwie wezwanie do tego, aby odwrócili swoje myślenie od tego, czym jest „ludzka władza” i próba ludzkiego panowania nad historią. Przez wydarzenie paschalne rozpoczął się inny sposób pojmowania i uznawania władzy. Bóg Ojciec „ustala” swoją władzą objawioną w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym zupełnie inny rytm i inną jakość spełniania się historii.

Dalej: Zstąpi na was Duch Święty . . . Jest to zapowiedź obecności tego samego Ducha, który prowadził Jezusa i uzdalniał Go w Jego ziemskim życiu do sposobu działania odmiennego od tych wszystkich postaw i sposobów organizowania życia, które mają na celu jakiś interes partykularny czy to poszczególnych osób (jednostek) czy szerszych społeczności. Nie są jednak w stanie (nie mają mocy) tworzenia prawdziwej jedności i wspólnoty, bo ulegają temu, czym jest lęk przed nieznanym, przed śmiercią (zob. Hbr 2,14n). Jezus daje obietnicę, pe ten Duch zstąpi na wierzących Niego

Następnie: otrzymacie Jego moc . . . To zapowiedź, że będziecie wyposażeni w to, co pozwoli wam być narzędziami działania Boga. Będziecie spełniać dzieła, które Bóg przewidział i przygotował (por. np. Ef 2,10). Skoro jest to moc Ducha Świętego, będą to dzieła, których spełnianie wykracza poza ludzkie możliwości, ale jednocześnie wpisuje się w pierwotny zamysł Boga, jakim było stworzenie człowieka na obraz i podobieństwo Boga. Jest to nowe stworzenie. Jest to egzystencja nowego człowieka, który potrafi być jednością i komunią na wzór Trójcy Świętej. Który potrafi kochać wydając samego siebie dla drugiego – aż do miłości nieprzyjaciół.

Wreszcie: będziecie moim świadkami . . . Nie chodzi więc o jakiś przejaw bohaterstwa człowieka, lecz dawania świadectwa, że w człowieku – nawet najsłabszym i może doświadczającym swoich błędów (takimi byli uczniowie Jezusa), może dziać Duch Święty i to On może każdego uzdalniać do dawania Jezusowi świadectwa przez niesienie prawdy o zbawieniu polegającym na wydaniu siebie za drugiego w imię poddania siebie prowadzeniu Ducha Świętego.

To jest program, przez który dokonuje się stale urzeczywistnianie Królestwa Bożego. To stale się dzieje i będzie się dziać wszędzie i aż do skończenia świata. Bramy piekielne tej prawdy i tej rzeczywistości nie przemogą. Nie odniosą nad tą prawdą zwycięstwa – nawet jeśli czasem będą przeżywać chwile jakiejś swojej dominacji.

To nas utrzymuje w wierze Kościoła

Bp ZbK


css.php