W ostatnich latach nasze rozważania niedzielne zamieszczane tutaj na blogu wynikały z czytania Ewangelii. Przeszliśmy kolejne trzy cykle, poczynając od roku B w 2008 roku. Od tego roku, cykl B, rozszerzam spojrzenie. Rozważania będę koncentrowały się na pierwszym czytaniu, które, poza czasem wielkanocnym, jest zaczerpnięte ze Starego Testamentu. To czytanie zazwyczaj wiąże się z Ewangelią przez jakiś szczegółowy motyw. Czasem jest to bardziej, czasem mniej ewidentne. Proponuję, abyśmy przez kolejne trzy lata – iubente Deo, czyli jeśli Pan Bóg raczy nam na to zezwolić – zajmowali się głównie przesłaniem pierwszego czytania z jego odniesieniem do Ewangelii.
Fragment Proroka Izajasza, czytany w pierwszą Niedzielę Adwentu roku B, odnosi nas do Boga jako do Ojca. Dzieje się to jednak w kontekście doświadczenia odrzucenia. Jest to fragment głębokiej refleksji nad historią Izraela. Zwątpienie bowiem dotknęło synów Narodu wybranego i mówili: nie poznaje nas Abraham, Izrael nas nie uznaje. To są słowa, które w ustach proroka Izajasza brzmią jako skarga skierowana do Boga. Odzwierciedlają one faktyczną sytuację narodu wybranego w czasie wygnania. Wszystko to, co było przedmiotem obietnic, jakie otrzymał Abraham i Jakub i które miały przejść na ich potomstwo, okazuje się niespełnione. Lud bowiem odszedł od wierności do tego stopnia, że Patriarchowie, Abraham i Jakub, nie chcą się do nich przyznawać. Lud to widzi i to uznaje stając jakby w sytuacji bez wyjścia, odtrącony przez Abrahama i Jakuba. Jest to bolesne doświadczenie odkrycia własnego zagubienia się.
W tej sytuacji Prorok, natchniony przez samego Boga, woła w imieniu tego ludu, wypowiadając wszystkie uczucia, jakie mogą się rodzić w tak żałosnej sytuacji. Odrzucony przez własnych ojców. Doświadczający tego, że najbliżsi się go wypierają. Widzący swoją winę i sytuację bez wyjścia woła:
Tyś, Panie, naszym Ojcem,
„Odkupiciel nasz” to Twoje imię odwieczne.
Czemuż, o Panie, dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg,
tak iż serce nasze staje się nieczułe na bojaźń przed Tobą? (Iz 63,16b-17a).
Jakżeż bolesna i trudna musi być sytuacja człowieka, kiedy opuszczony przez wszystkich, zwraca się teraz do Boga, od którego on sam wcześniej się odwrócił. Czyni tak, bo nie ma już żadnego wyjścia. Co więcej, widzi, że sam nie potrafi wrócić. Woła i prosi, Czemu dozwalasz nam błądzić z dala od Twoich dróg.
1. Wydawało się, że własne drogi są lepsze
Człowiek tak dalece zapędził się w sobie idąc za swoimi pragnieniami, że sam stał się ich niewolnikiem i nie może z nich się wyrwać. Czytaj więcej…