Prorok Amos jest jednym z najstarszych proroków. Działał w połowie VIII wieku przed Chrystusem. Pochodził z południowej części Królestwa Narodu Wybranego – a więc z Judy. Został jednak posłany przez Boga do Królestwa Północnego, do Izraela. W tym Królestwie miały się bowiem wydarzenia, które wskazywały na zdradzenie ducha wybrania, jakim Bóg obdarzył Bóg Naród Wybrany.

W tym północnym Królestwie działało sanktuarium w Betel. Były też inne liczne miejsca kultu bałwochwalczego. Potęga i dobrobyt królestwa pociągały za sobą wiele niesprawiedliwości społecznych: uprzywilejowanie bogatych i sprzyjających polityce prowadzonej przez królów przy jednoczesnym zubożeniu wielu zwykłych członków tego narodu.

Prorocy na usługach władzy

Prorok to jest ten, kto mówi w czyimś imieniu. W zazwyczaj odnosi się to do Pana Boga. Ale tam i wtedy, gdy władza królewska wychodziła na pierwszy plan, powstawał instytucja proroków działających (jakby) z ramienia Pana Boga.

W konsekwencji wokół dworu królewskiego działali urzędowi (instytucjonalni) prorocy, którzy „przepowiadali” oficjalnie w sposób sprzyjający władzy i głosili to, co było według oczekiwań tej władzy Działali raczej według „zapotrzebowania” władzy. Tacy prorocy nie spełniali swej roli proroków głoszących zamysł Boży.

Władza królewska potrzebowała poparcia religijnego także związanego z kultem – w szerokim tego słowa znaczeniu. Temu służyło między innymi sanktuarium w Betel (Samaria). Na straży całej obrzędowości stali kapłani. Oni też przestrzegali tego, co dzisiejszym języku, nazywamy poprawnością polityczną.

W takim kontekście słyszymy w dzisiejszym pierwszym czytaniu o kapłanie Amazjaszu, który „wypędza” proroka Amosa z Betel, z Samarii, z Północnego Królestwa i nakazuje mu wracać do Judy, do Królestwa Południowego, do swych stron rodzinnych.

Prorok Amos

Prorok Amos nie zalicza siebie do grona (instytucji) owych proroków urzędowych. Jego powołanie prorockie jest zakorzenione w wezwaniu i posłaniu ze strony Jedynego Boga i Pana:

Nie jestem ja prorokiem ani nie jestem synem proroków,
gdyż jestem pasterzem i tym, który nacina sykomory.

Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie Pan:
„Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego!”.

Znamienne jest, że w powołaniu Amosa rozbrzmiewają słowa: Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego! Pan Bóg mimo pochodzenia Amosa z Królestwa Judy posyłając go do Królestwa Izraela, nie mów: idź do innego (obcego) narodu, lecz do mego, izraelskiego narodu. Jest to znak, że traktuje obydwa narody jako „swoją własność”.

Natomiast w słowach kapłana Amazjasza w Betel skierowanych do Amosa rozbrzmiewa nuta „odcięcia się” od Judy, od posłannictwa prorockiego, jakie było w Judzie. Znakiem tego są słowa: „idź sobie”, uciekaj czy wynoś się. Twoje miejsce jest w Judzie i nie przeszkadzaj nam twoim prorokowaniem w urządzeniu naszego kultu Betel, gdzie władzę ma król i gdzie jest „królewska świątynia i królewska budowla

Trzeba zwrócić uwagę na to, że nie mówi o świątyni Pańskiej (Pana Boga), lecz o królewskiej. To rzuca istotne światło na całą sytuacje i na sposób rozumienia proroctwa. W Betel jest miejsce tylko na proroctwo sprzyjające królewskiej władzy. Religijność i kult świątynny są podporządkowane interesowi władzy.

Co to mówi nam dzisiaj?

W Psalmie responsoryjnym śpiewamy słowa, które ukazują właściwą drogę rozumienia tego swoistego napięcia, jakie zachodzi między głoszeniem „prawd” przez proroków urzędowych i proroków powołanych przez Boga. Odnosi się to pośrednio do wszystkich wierzących.

Będę słuchał tego, co Pan Bóg mówi: *
oto ogłasza pokój ludowi i swoim wyznawcom.

Pierwszym i zasadniczym warunkiem jest słuchanie głosu Boga i to czasem mimo wszystko a nawet nierzadko wbrew wszystkiemu.

W modlitwie dnia prosimy dzisiaj:

Boże, Ty ukazujesz błądzącym światło Twojej prawdy,
aby mogli wrócić na drogę sprawiedliwości, †

spraw, niech ci, którzy uważają się za chrześcijan,
odrzucą wszystko, co się sprzeciwia tej godności, *
a zabiegają o to, co jest z nią zgodne
.

Prawdziwej chrześcijańskiej godności sprzeciwia się szukanie przeprowadzania swej własnej woli. Jest to błądzenie w tylko ludzkich i często interesownych prawdach (półprawdach). Jest to koniunkturalna koncepcja życia, w której dąży się do wyeliminowania prawdy krzyża i stawia się na pierwszym miejscu ludzki sukces. Jest to koncepcja życia pojmowanego tak, jakby Chrystus nie umarł i nie zmartwychwstał i nie zesłał Ducha Świętego.

Natomiast zabieganie o to, co jest zgodne z chrześcijańską godnością, to jest takie słuchanie Boga, w którym – stosownie do Jego głosu – jesteśmy gotowi podejmować krzyż i to wszystko, co się z nim wiąże. Odkrywać działanie Boga w historii i to czasem tej trudnej i nie zawsze po myśli ludzkiej. Będą to wszelkiego rodzaju odrzucenia, krzywdy i niesprawiedliwości. Będzie to trwanie w prostocie i pokorze serca w oczekiwaniu na objawienia si mocy Boga. Będzie to też nazywanie błędu i fałszu błędem i oszukaństwem.

Prorok, który nie jest w służbie instytucji władzy, będzie zawsze w jakiś sposób ponosił osobiste konsekwencje – aż do odrzucenia. Tak było z Amosem, tak przeżył swoją misję Jezus, takich proroków było wielu powołanych przez Boga w konkretnych sytuacjach i czasach, takich postaw potrzebuje dzisiaj Kościół.

Bp ZbK

Przesłanie Liturgii Słowa dzisiejszej Niedzieli dotyka jednego najbardziej charakterystycznych aspektów misji Jezusa i tym samym także chrześcijańskiego życia. Ukazuje się to zarówno w słowach, jakie około dwa i pół tysiąca lat temu skierował do Izraelitów Prorok Ezechiel oraz niespełna dwa tysiące lat temu św. Paweł. To przeżył też na sobie sam Jezus Chrystus w całym swoim Wcieleniu aż po rzeczywistość krzyża. Z historii Jego ziemskiego życia jest ukazany w dzisiaj czytanej Ewangelii bardzo szczególny moment, jakim było Jego spotkanie z Jego ziomkami w synagodze w Nazarecie

Ezechiel – poznać, że prorok jest poród ludu

Bóg skierował proroka do ludu, który przebywał na wygnaniu. W planach Bożych to wygnanie było tylko przejściowe i miało uleczyć myślenie Izraelitów. Mieli naocznie przekonać o prawdziwości Słowa Bożego i konsekwencjach lekceważenia i brak zachowania tego Słowa. Mieli się przekonać o wierności Boga, który ostatecznie wyzwala z niewoli i z zagubienia.

Zawsze jednak pozostaje możliwość odrzucenia Bożego Słowa. Dlatego Pan Bóg zapewnia proroka słowami:

A oni, czy będą słuchać, czy też zaprzestaną
– są bowiem ludem opornym –
przecież będą wiedzieli, że prorok jest wśród nich.

Niezależnie od postawy Izraelitów: czy przyjmą, czy odrzucą Słowo do nich skierowane, będą odkrywać i poznawać, że jest kto, kto do nich przemawia w imieniu Boga, że jest wśród ludu prorok. Ten i takie prorok, którego czasem przyjmują i słuchają, a kiedy indziej odrzucają i wprost prześladują. Ten prorok jednak jest i mówi do nich prawdę. Prawdę, która się sprawdza i urzeczywistnia. Nie zmienia tej prawdy w zależności od okoliczności, nie próbuje przypodobać się komukolwiek, lecz stale odnosi wszystko do jedynego Boga – Pana historii.

Św. Paweł – doświadczenie działania Pana Boga

Paweł Apostoł  był świadom wielkości i nadzwyczajności swego wybrania. Z Prześladowcy Kościoła i Chrystusa stał się Jego wyznawcą apostołem. Dla utrzymanie w nim tej świadomości działania Pana Boga w nim i w jego posłudze, potrzebne było, aby miał udział w „udrękach Chrystusa” (zob. Kol 1,24). Musiał bowiem dla utrzymania swego statusu ucznia i apostoła Chrystusa, doświadczać tego, czego doświadczył i co przeżył w sobie i na sobie sam Jezusa Chrystus. Było to bolesne przeżywanie trudnej i bolesnej historii.

Sam św. Paweł o tym świadczy, że trzykrotni prosił Pana Boga, aby były mu oszczędzone te „szatańskie” doświadczenia, które Pan na niego dopuścił. Piszę – precyzując – że te doświadczenia „ościenia” to było przede wszystkim to wszystko, z czym św. Paweł się borykał ze względu na trudności w głoszeniu Ewangelii pochodzące ze strony jego przeciwników i przeciwników Chrystusa. Były to oskarżycielskie, fałszywe, złośliwe i krzyżujące jego ludzkie plany działania ze strony innych ludzi. Nie były one jednak bezużyteczne. Służyły pogłębieniu i umocnieniu związku Pawła z Chrystusem i jeszcze pełniejszego rozumienia Bożego zamysłu i życia Kościoła.

Paweł musiał na sobie i w sobie doświadczyć przemiany i mocy Boga właśnie z powodu tego „ościenia”. Nie został mu odjęty ten „oścień”, ale otrzymał moc życia i działania mimo tego „ościenia” a nawet przy okazji tego „ościenia”. Było to wychodzenie z ludzkich planów i sposobów służenia Panu Bogu, by przyjmować Boże działanie i być Jego narzędziem.

Człowiek bowiem niejednokrotnie myśli, że czyni dobrze, bo czyni po swojemu (tak jak on widzi dobro) i po swojemu chce służyć Panu Bogu. Potrzebne jest wyzwolenie z tego rodzaju myślenia. Temu właśnie ma służyć ów „oścień” – by doświadczając własnej słabości poznać moc Boga. Dlatego ów. Paweł mówi wprost o tym, jak go pouczy sam Pan:

Wystarczy ci mojej łaski.
Moc bowiem w słabości się doskonali

Dzięki temu doświadczeniu św. Paweł daje jakby propozycję nowego sposobu służenia Bogu i rozgłaszania Jego mocy. Jest to jakby program apostolski i misyjny. Jest to program mesjański.

Odważa się to tak nazwać i sformułować wbrew poglądom i oczekiwaniom świata (ostatecznie szatana), który „proponuje” budować wszystko na łatwym (pozornie) sukcesie, na poklasku, na zwyciężaniu nad drugim, na wykorzystaniu drugiego i przeprowadzaniu własnej woli. Dzięki poznaniu Jezusa Chrystusa i Jego prawdy oraz Jego logiki życia Bożego w ludzkim ciele otwiera się nowa perspektywa, którą św. Paweł przedstawia w słowach:

Najchętniej więc będę się chlubił z moich słabości,
aby zamieszkała we mnie moc Chrystusa.
Dlatego mam upodobanie w moich słabościach,
w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach,
w uciskach z powodu Chrystusa.

Albowiem ilekroć niedomagam,
tylekroć jestem mocny.

Doświadczenie ludzkiej niemocy jest okazją do objawienia się mocy samego Boga działającego w człowieku.

Taki jest Jezus Chrystus i taki nas zaprasza na swoją drogę

Taka koncepcja życia nie pochodzi od człowieka, lecz jest owocem Wcielenia Słowa Bożego. Jest owocem i darem Jezusa Chrystusa. Taki jest po prostu Jezus narodzony w Betlejem, niezrozumiany chociaż podziwiany przez swoich współziomków w Nazarecie a potem opuszczony przez najbliższych i powieszony na krzyżu.

To on stał się słaby ze względu na nas, byśmy mogli wykorzystać nie tylko nasze zdolności i wszelkiego rodzaju umiejętności oraz sposoby radzenia sobie w życiu po swojemu i według naszych kategorii osiągnięć czy sukcesów, lecz od Niego uczyli się wykorzystać wszystkie sytuacje, w których doświadczamy słabości i niemocy, czasem krzywdy i niesprawiedliwości. To On też zapowiedział, że takie życie czeka Jego uczniów. Powiedział przecież: „Mnie prześladowali i was będą prześladować” (J 15,20). Powiedział też:

Błogosławieni jesteście, gdy ludzie wam urągają i prześladują was,
i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was.

Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie.
Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami
(Mt 5,11n)

Pozwólmy Jezusowi, naszemu jedynemu Panu na to, by nas wciągał w tę swoją Tajemnicę życia, byśmy umieli w prawdzie i radości przeżywać wszystko, co nas spotyka niezależnie od tego czy jest to po myśli ludzkiej i czy nam odpowiada. Korzystajmy z Jego mocy, gdy dotykają nas trudności i słabości.

Bp ZbK


css.php