Adwent to czas oczekiwania na przyjście Pana. To czas uświadamiania sobie wagi i doniosłości pierwszego przyjścia Jezusa, Wcielonego Słowa, które już się dokonało historycznie przed dwoma tysiącami lat. To także czas wyczulenia i wyczekiwania na ostateczne przyjście Jezusa jako Pana historii i Sędziego na końcu czasów. Ale to także czas otwartości na każde Jego przychodzenie, które możemy nazwać pośrednim czy aktualizującym się stale między tymi dwoma wyżej wspomnianymi.

Czas

Gdy mówimy o przyjściu i o czasie oczekiwania na przyjście, to musimy sobie zdać sprawę z samego faktu czasu. Oczekiwanie to bowiem jakiś upływ czasu, jakieś przemijanie, aby nastąpiło spotkanie, wydarzenie.

Oddają to dobrze dwa pojęcia czasu: pierwsze to chronos a drugie to kairos.

Chronos to pojęcie czasu upływającego w latach, godzinach, minutach itd. To tworzenie się chronologii, czyli następstwa wydarzeń, w których zazwyczaj doszukujemy się i chcemy ustalić pewien porządek, pewną logikę. W ten sposób patrzymy na bieg wydarzeń, czyli to, co często nazywamy dziejami.

Kairos natomiast to określenie czasu wskazując na moment, w którym dokonuje się dane wydarzenie. Nie jest ono zasadniczo rozpatrywane w relacjach do innych wydarzeń, ale jest widziane jako samo w sobie. Oczywiście szereg „momentów” ujmowanych w kluczu kairosu tworzą dzieje, co już przechodzi w chronologię.

Oczekiwanie

Jeśli ujmujemy fakt oczekiwania czegoś w kategoriach czasu pojętego jako chronos, to próbujemy wywnioskować z następstwa różnych wydarzeń to, co może nastąpić jako kolejne wydarzenie, bo taką odkrywamy prawidłowość. Coś następuje zazwyczaj po czymś i dlatego spodziewamy się tego następstwa. Możemy powiedzieć, że w pewien sposób opanowujemy ten czas i wydarzenia, aby w jakiś możliwy dla nas sposób je właściwie wykorzystać. Czytaj więcej…

Liturgia 34. Niedzieli to liturgia Uroczystości Jezusa Chrystusa, Króla Wszechświata. Jest to ostatnia niedziela roku liturgicznego. Ma w sobie pewne znamiona rekapitulacji, czyli próbuje spojrzeć całościowo na określony odcinek historii zbawienia. Czyni to przywołując przed oczy pewne momenty z całego zbawczego planu Boga, jaki urzeczywistnia się w dziejach Narodu Wybranego, w Synu Człowieczym i przez Jego misję oraz w Kościele i przez jego misję. My znajdujemy się w Kościele; właściwie trzeba powiedzieć, że my nim jesteśmy. Ta historia dzieje się więc przy naszym współudziale: w nas i przez nas. Spójrzmy na kilka momentów tej historii idąc za czytaniami tej niedzieli.

Ja sam będę pasł

Pierwsze czytanie z proroka Ezechiela skierowane jest do pasterzy ludu. Do przywódców, którym została powierzona misja przewodniczenia.

Wobec faktu różnego rodzaju zaniedbań i nadużyć ze strony tych, którzy winni lud prowadzić i nim się opiekować, Bóg sam przedstawia się jako Ten, kto przejmuje inicjatywę. Pasterze bowiem skoncentrowali się na swoich interesach. Jako pasterze pasą samych siebie a nie owce. Wobec tego zapowiada,

ja sam będę szukał moich owiec
i będę sprawował nad nimi pieczę.

Co więcej, zapowiada też, że stanie przeciwko złym pasterzom i położy kres ich pasterzowaniu (jest to fragment bezpośrednio poprzedzający niedzielną perykopę).

Przesłanie bardzo precyzyjne i radykalne. Prorok Ezechiel w imieniu Pana Boga wypowiada te słowa o bezpośrednim zaangażowaniu się Boga w życie tych, których prowadzi. Pan Bóg zbędzie to czynił z wielką troską. Będzie szukał, dokonywał przeglądu i opatrywał zranione, słabe i chore będzie umacniał a mocne i zdrowe chronił. Będzie nad wszystkimi dokonywał sądu. Sprawiedliwego sądu.

Stale jednak przez pasterzy ułomnych

Taka jest prawda troski Pana Boga o Jego lud. Dzisiaj musimy to odnieść do troski Pana Boga o Kościół i myśleć o pasterzach Kościoła różnych stopni. Dostrzegamy bowiem, że wiele spraw na tym polu jest chorych i potrzebują właściwej interwencji. Widzimy bowiem, że w postawach ludzi, którym została powierzona misja duszpasterzowania nie zawsze odpowiada temu zaangażowaniu się Boga, a czasem wręcz z nim kontrastuje.

Możemy w tym miejscu spojrzeć na posługę pasterzy, nas biskupów prezbiterów. Widzimy jak wiele jest zaniedbań i niewłaściwości. Jak często brak nam właściwego ducha. Z pokorą musimy wyznawać to przed Bogiem i przed Kościołem, przed wspólnotami, w których jesteśmy jako przewodnicy i pasterze. Naturalnie nie można uogólniać. Trzeba jednak ostro dostrzegać wszystko to, co nie odpowiada Bożej wizji pasterzowania i coś z tym robić. Jest to bowiem szansa, byśmy bardziej przylgnęli do jedynego dobrego Pasterza. Czytaj więcej…

Synowie światłości (33. Ndz A – 201115)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Słyszymy tej niedzieli (33. Roku A) fragment z najstarszego pisma Nowego Testamentu, jakim jest 1 List do Tesaloniczan. Św. Paweł odnosił się wówczas do Paruzji, czyli ponownego i ostatecznego Przyjścia Jezusa. Spodziewano się mającego wkrótce nastąpić końca czasów.

Te słowa św. Pawła należy rozumieć szerzej, to znaczy jako aktualne w odniesieniu do każdej sytuacji i epoki niezależnie od „bliskości” mającego nastąpić Paruzji.

Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach,
aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej.

Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia.
Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności.

Co to znaczy być synami światłości a nie ciemności

Ogólnie to wiemy, że to są ci wszyscy, którzy spotkali i przyjęli Jezusa jako światło świata.Jezus powiedział: Kto za Nim idzie ten ma świtało życia, tzn. światło na życia czy la życia (zob. J 8,12; por. 9,5). A to dlatego, że życie, które było od zawsze w Jezusie jako Synu Bożym i które zostało wystawione na próbę śmierci, okazało się życiem „przechodzącym” przez kryzys śmierci i tym samy stało się światłością dla śmiertelnych ludzi (zob. J 1,4).

Oznacza to, że światłością (dla) życia skierowaną do ludzi będących w ciemności, jest życie, które w śmiertelności objawia życie. W ciemności są ci, którzy nie znają prawdy o życiu, które może przechodzić przez śmierć. Tej światłości żadne ciemności nie są w stanie pokonać.

Jak przedstawia to św. Paweł w 1 Liście do Tesaloniczan?

Odwołajmy się do kilku miejsc tego Listu. W pierwszym rozdziale dziękuje Boga za Tesaloniczan i pochwala ich, że przyjęli słowo Ewangelii i moc działania Ducha Świętego. Odwrócili się tym samym od bożków. Następnie precyzuje, że to dało im moc nowego życia, dzięki czemu mogli sprostać wszelkiego rodzaju przeciwnościom i uciskom znoszonym od swoich rodaków i okazywać miłość płynącą od Boga. Czytaj więcej…

Mądrość życia (32. Ndz A – 201108)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Mówimy zazwyczaj o różnych aspektach czy rodzajach mądrości. Tak wychwalamy mądrość filozofów i mądrość zdobywaną od innych oraz przekazywaną przez pokolenia. Bardzo często odwołujemy się do osobistej mądrości empirycznej, jaką zdobywamy przez nasze osobiste doświadczenia, z których wyciągamy wnioski życiowe. Jednym z przejawów zdobywania takiej mądrości jest powiedzenia „mądry X po szkodzie”. Czasem bowiem zdobywamy życiową mądrość odczuwając skutki błędów na własnej skórze. Niektórzy mówią o mądrości instynktownej, czyli pewnej zdolności samozachowawczej. To są wszystko mądrości zdobywane przez człowieka i służące jego życiu w przewidywalnym przez niego wymiarze.

Dar mądrości i przyjmowanie go

Słyszymy dzisiaj w Liturgii Słowa wychwalanie Mądrości, która jest darem

Mądrość jest wspaniała i nie więdnie,
ci łatwo ją dostrzegą, którzy ją miłują,
ci ją znajdą, którzy jej szukają,
uprzedza bowiem tych, co jej pragną,
wpierw dając się im poznać.

Mądrość, o której mowa w dzisiejszej Liturgii a właściwie w całej Biblii jest niezależna od człowieka, chociaż jest skierowana ku człowiekowi i chce w nim być, do niego należeć i przenikać jego życia. O tej mądrości autor księgi „mądrość Syracha, czyli Eklezjastyk” powie:

Cała mądrość od Boga pochodzi,
jest z Nim na wieki
(Syr 1,1).

Jednak Pan Bóg nie zachowuje (rezerwuje) swej mądrości dla siebie, lecz chętnie udziela jej ludziom. Naturalnie zawsze będzie to zależało od tego, czy ludzie zechcą ją przyjąć. Przyjąć można ją sercem prawym i pokornym (zob. Prz 2,6n; 3,34).

Czytany dzisiaj fragment Księgi Mądrości wskazuje na przedziwną zależność korzystania z tego daru od postawy człowieka. Ta Mądrość jest niezależna od człowieka, ale

  • tylko ten, kto ją miłuje może wejść w kontakt z nią, może ją dostrzec.
  • Znaleźć ją może tylko ten, kto jej szuka.

Pragnienie tej Mądrości przez człowieka jest też spowodowane przez samą tę Mądrość, która w te sposób daje się poznać i skłania człowieka do szukania jej i „zdobywania”.

Jak to rozumieć? Kiedy to się staje?

Pomoc do wyjaśnienia tej zależności mądrości jako daru Boga z otwartym nań i szukającym jej człowiekiem możemy widzieć w przypowieści o dziesięciu pannach wyczekujących spotkania z panem młodym, by wejść na uczt weselną. Te, które miały zapas oliwy, by ich lamy płonęły, weszły na gody weselne. Te, którym zabrakło, pozostały na zewnątrz – jako obce. Czytaj więcej…


css.php