W trzydziestą czwartą niedzielę obchodzimy Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. W roku C czytamy fragment Drugiej Księgi Samuela, w którym mamy opowiadanie o namaszczeniu Dawida na króla nad Izraelem. Dawid był już od prawie dziesięciu lat królem w pokoleniu Judy – namaszczony wcześniej jeszcze jako chłopiec przez proroka Samuela za życia króla Saula (zob. 1Sm 16,1-13).

Za życia króla Saula z powodu zazdrości i rywalizacji Dawid musiał ukrywać się przed Saulem i szukał ratunku w górach – nawet na terytorium filistyńskim. Po śmierci Saula (1010 przed Chr.) objął królowanie nad Judą przenosząc z czasem miejsce swego panowania do Hebronu, gdzie panował siedem lat i sześć miesięcy (2 Sm 5,5; por. 1Krl 2,11). Cały czas trwały jednak napięcia i walki między Domem Dawida a Domem Saula. Przez jakiś czas nad plemionami północnymi panował syn króla Saula Iszbaal. Wydarzenia są pełne intryg i podstępów. Dawid trzyma się z daleka. Nie uczestniczy w tych rozgrywkach. Ostatecznie Iszbaal został podstępnie zamordowany. Wtedy to właśnie do Hebronu przybyła starszyzna, czyli przedstawiciele pokoleń izraelskich, które dotychczas były pod panowaniem „spadkobierców” Saula z prośbą o to, by objął nad nimi panowanie. Czytamy właśnie te słowa:

Oto myśmy kości twoje i ciało.
Już dawno, gdy Saul był królem nad nami,
tyś odbywał wyprawy na czele Izraela.
I Pan rzekł do ciebie:
Ty będziesz pasł mój lud – Izraela,
i ty będziesz wodzem nad Izraelem (2Sm 5,1n).

Tak rozpoczęło się panowanie Dawida nad całym Izraelem, które trwało trzydzieści trzy lata. Był to okres określany jako „złoty wiek” w historii Izraela. Takie idealne spojrzenie i taka ocena czasu królowania Dawida nie mają swojego uzasadnienia tylko w zewnętrznym rozwoju królestwa, choć Dawid rozszerzył znacznie zasięg swego królestwa od Dan na północy aż do Ber Szeby na południu.

1. Idealne królestwo

Uważa się, że właśnie dopiero za czasów panowania Dawida w narodzie Izraelskim stało się to, co było niejako zadane tym dwunastu pokoleniom, kiedy wyszły z niewoli egipskiej i kiedy Bóg zawarł z nimi przymierze pod Synajem, by ukonstytuować sobie na własność lud, który będzie przestrzegał praw danych przez Boga. Czytaj więcej…

Zbliżamy się do końca roku liturgicznego. Czytania ukierunkowują nas, by spoglądać na dzieje ludzkości a w szczególności na dzieje narodu wybranego i Kościoła a także własne w świetle słowa, jakie w danych okolicznościach wygłaszali prorocy, jakie wypowiadał Jezus i jakie dzisiaj do nas docierają. Słowo wypowiedziane kiedyś do naszych przodków jest także aktualne do każdego z nas. Odkrywamy bowiem nasze wewnętrzne z nim podobieństwo mimo zewnętrznych różnic i innych okoliczności, w jakich przychodzi żyć każdemu z pokoleń.

Jako pierwsze czytanie otrzymujemy bardzo krótki fragment z Księgi proroka Malachiasza. Prorok ten działał pod koniec piątego wieku przed Chrystusem – około sto lat po odbudowaniu świątyni w związku z powrotem z wygnania babilońskiego. Budowa drugiej świątyni miała miejsce w latach 537 – 515. Możemy wnioskować, że minął pierwszy entuzjazm tych co powrócili z wygnania i ich najbliższych potomków. Nastąpiła pewna stabilizacja polityczna i gospodarcza ale jednocześnie pewna stagnacja moralna i zniechęcenie oraz małoduszność w odniesieniu do Boga jako Pana historii. W takim to kontekście działa prorok Malachiasz czyli Posłaniec (Anioł) Boga. Nie wiadomo czy to było imię własne konkretnego proroka czy imię symboliczne wyrażające misję.

Fragment takiej zapowiedzi sądu słyszymy w niedzielnym czytaniu:

Oto nadchodzi dzień palący jak piec,
a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę
będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień,
mówi Pan Zastępów,
tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki.
A dla was, czczących moje imię,
wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach (Ml 3,19n).

Przytoczone słowa to zapowiedź wyroku – karzącego Dnia Pańskiego. Zanim ten wyrok został wypowiedziany Prorok przedstawił sytuację Izraelitów, którzy byli świadomi swej przynależności do Pana Boga, ale zaczęli wątpić w Jego działanie i opiekę widząc, jak powodzi się zuchwałym i bezbożnym.

1. Oskarżenie wątpiących i małodusznych

Tym ludziom wątpiących w słuszność pozostawania wiernym Bogu Prorok mówi w imieniu Boga, że przykre dla Niego stało się to rozumowanie, w którym kierują pretensje i żale do Boga, że bieg wydarzeń i sytuacja życiowa nie są tak dobre, jak tego oczekiwano. Czytaj więcej…

W trzydziestą drugą niedzielę roku C słyszmy jako pierwsze słowo fragment 2 Księgi Machabejskiej. Księgi Machabejskie przedstawiają sytuację narodu wybranego wobec procesu hellenizacji, jaki miał miejsce w II wieku przed Chrystusem. Część Izraelitów uległa zachodzącym zmianom i weszła w układy z ówczesnymi trendami i polityką. Niektórzy w tej „nowoczesności” widzieli dla siebie właściwe perspektywy życia.

Następowała więc hellenizacja obyczajów, tzn. uległość kulturze greckiej (wprowadzano gimnazjony i igrzyska – a więc kult ciała), kultowi bożków (odejście od jedynego Boga, który jest panem historii, a szukanie innych „faktorów” napędzających „życie” ), skoncentrowanie się na dobrobycie ziemskim i pojmowanie wszystkiego w kluczu społecznego sukcesu. Nadawano imiona greckie dzieciom. Nastąpiło to, co dzisiaj oddajemy przez słowo laicyzacja życia, czyli próba oderwania życia od Boga i związanie tego życia z czynnikami ziemskimi, bożkami nie wyłączając władców królewskich, którzy przypisywali sobie boskie znamiona i nadawali wszystkiemu religijny (pogański) charakter.

W takim to kontekście ma miejsce prześladowanie wszystkich, którzy pozostawali wierni Bożemu Prawu, czyli Torze i tradycjom judaistycznym. Oto siedmiu braci, wspomaganych przez matkę, ponosi męczeńską śmierć z powodu wierności przepisom mojżeszowym, zabraniającym spożywania wieprzowiny. Wobec przymusu i groźby śmierci takie oto słyszymy słowa z ust poddanym torturom braci (drugiego i czwartego):

Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie.
Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa,
wskrzesi i ożywi do życia wiecznego.

Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk,
w Bogu pokładać nadzieję,
że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni.
Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia (2Mch 7,9.13).

Zatrzymajmy się nad wymową tych słów braci męczenników. Spróbujmy dotrzeć do tego, co stało za tym ich wyznaniem i tak mężnym poddaniem się ludzkiej przemocy, która chciała przez narzucanie swego porządku uzyskać potwierdzenie i poczucie jakby boskości, czy absolutu. To bowiem dzieje się wszędzie tam, gdzie człowiek wchodzi w miejsce Boga i próbuje nad wszystkim i wszystkimi zapanować kierowany jakimś swoim interesem.

1. Odbierasz nam to obecne życie

Wiara kształtuje się w procesie i doświadczeniu wydarzeń historii – jak o tym pisze Papież Franciszek w swojej encyklice o wierze (zob. LF 8 ale także następne punkty). Ta wiara pozwala człowiekowi inaczej widzieć wszystkie wydarzenia, jakie mają miejsce w jego życiu. Czytaj więcej…

W trzydziestą pierwszą niedzielę roku C, a więc gdy zbliżamy się już do końca roku liturgicznego i w miesiącu listopadzie nasze myśli biegną w szczególny sposób ku naszym bliskim zmarłym i gdy stawiamy sobie może bardziej intensywnie pytanie o sens i znaczenie naszego życia oraz wszystkiego, co w nim czynimy i przeżywamy, Kościół podaje nam jako pierwsze czytanie fragment Księgi Mądrości, który wskazuje nam na pozytywny wymiar naszego życia. Czyni to w odniesieniu do samego Boga, jako Stwórcy i Protektora tego życia – życia każdego z nas i życia we wszystkich jego wymiarach.

Takie Słowo o afirmacji naszego życia i jego prawdziwym i głębokim sensie jest nam bardzo potrzebne zwłaszcza ze względu na to, że coraz to bardziej spotykamy się z kwestionowaniem sensu życia albo bardzo brutalnym nadużywaniem tego życia i brakiem szacunku wobec niego. Przejawia się to w podejmowanych przez niektóre państwa różnych formach ustawodawstwa (eutanazja, aborcja, interwencje w genom człowieka), w coraz to bardziej zacieśniającej się przestrzeni życiowej dla niepełnosprawnych czy przewlekle chorych (mimo oficjalnej mowie wspierającej), bezmyślnym czy brawurowym podchodzeniu do życia i narażaniu sią na ciężkie konsekwencje wskutek np. wypadków drogowych czy używania narkotyków.

Tak bardzo więc jest potrzebne pozytywne spojrzenie na życie, jako dar Boga, który wykracza poza ramy ziemskiej egzystencji i ma swoje znaczenie większe niż tylko wymiar ekonomiczny, czy poddany jakiejkolwiek ideologii „utylitarnej” tego świata.    

Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia,
niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś,
bo gdybyś miał coś w nienawiści,
nie byłbyś tego uczynił.
Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał?
Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał?
Oszczędzasz wszystko,
bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!  (Mdr 11,24nn).

                                    

Przesłanie tego fragmentu Księgi Mądrości jest niejako balsamem na naszą ludzką codzienną egzystencję – doświadczaną trudami, niepokojami, troskami, lękami i bólami a czasem wprost zwątpieniami czy rozpaczą. Pozwólmy więc ogarnąć się temu Słowu. To słowo z księgi Mądrości nabiera pełnego wyrazu w świetle wydarzeń, jakie przeżyło na sobie – ze względu na nas – Wcielone Słowo Jezus Chrystus, prawdziwa i ostatecznie jedyna Mądrość życia.   

1. Miłość pokonująca wątpliwości, odrzucenie itp.

Z miłości Bóg stworzył człowieka. Człowiek jednak zagubił w sobie świadomość tej miłości Boga. Stało się to w grzechu, gdy – idąc za pokusą złego ducha ‑ człowiek zwrócił się do siebie, do swoich możliwości, do swego poznania dobra i zła. Do „organizowania” sobie życia poza Bogiem i bez Boga. Czytaj więcej…


css.php