W tę niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego nie odnoszę się bezpośrednio do któregoś z czytań, lecz dokonuję pewnej refleksji nad rzeczywistością zmartwychwstania a w szczególności „nieobecnej” obecności Maryi, czyli inaczej o tym, że żaden z Ewangelistów nie mówi o obecności Maryi i Jej udziału w jakimkolwiek momencie swego opowiadania o wydarzeniach poranka Wielkanocnego.

W Ewangeliach Maryja jest wspomniana ostatni raz przez św. Jana w scenie pod krzyżem, gdy Jezus powierzył Jej swego umiłowanego ucznia a Ją „ustanowił” jego Matką i tym samym Matką wierzących w Jezusa. Spróbujmy się dzisiaj zatrzymać i dokonać pewnej refleksji, czy próby wglądu w tę tajemnicę „nieobecności” Maryi w opowiadaniach wielkanocnych. Piszę też  o tym w książce „Od Paschy do Paschy”.

Brak wspomnienia o Maryi w wydarzeniach poranka wielkanocnego nie jest zapewne jakimś niedopatrzeniem ze strony ewangelistów. Jest w tym niewątpliwie pewien zamysł ewangelistów oraz pewne koncepcja rozumienia obecności Maryi w Misterium Jezusa, jej Syna, a zarazem Chrystusa – Mesjasza, tego który otwiera nowy porządek rzeczywistości.

 

1. Maryja w misterium  zbawczym swego Syna

Teologowie formułują prawdę, że Maryja nie tylko poczęła i zrodziła Jezusa w sensie fizycznym i cielesnym. Ona Go poczęła całą swoją istotą i stała się niejako uczestniczką wszystkiego, co Jezus czynił. To jednak nie zawsze było dostrzegalne na zewnątrz. Co więcej, można sformułować stwierdzenie, że wielokrotnie Maryja jest ukazywana, jako Ta wobec której Jezus jakby nabierał swoistego dystansu w rozumieniu naszych ludzkich uczuciowych stosunków i relacji.

W zamian za to otwiera się perspektywa powierzenia Maryi tego, co było zbawczym zadaniem Jej Syna. Czytaj więcej…

Przeżywamy 34 Niedzielę. Jako ostatnia niedziela roku liturgicznego jest Uroczystością Chrystusa Króla Wszechświata. Liturgia tej uroczystości ma dwa nurty. Jeden to uświadomienie realizmu życia człowieka w rzeczywistości ziemskiej. Drugi to odniesienie do tego, co ostateczne. Dla wierzących w Chrystusa owo odniesienie do spraw ostatecznych zespala w sobie dwa aspekty. Jest to współistnienie tego co jest już dokonane w Chrystusie i co jest już zaczynem czasów ostatecznych i tego, co ma się dopełnić, czyli jeszcze nie w pełni się objawiło. Jednakże trzeba pamiętać, że to nie będzie nowość w sensie absolutnym, lecz dopełnienie tego, co już się stało w Chrystusie i jest obecne w wierzących przez ich wiarę, która czyni ich członkami Ciała Chrystusa.

Poznanie tej prawdy już dokonanej Tajemnicy nowego życia w Chrystusie sprawia, że wierzący oczekują objawienia się tego wszystkiego, co w nich już zostało zapoczątkowane przez wiarę i co spełnia się w sakramentach oraz jest przeżywane w konkretnych postawach codziennego życia. Chrystus już w nich królują i dokonuje sądu nad światem, chociaż wiele z tego, o stanowi istotę tego królowania, jest jeszcze ukryte.

Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale
i wszyscy aniołowie z Nim,
wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały.

I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody,
a On oddzieli jednych ludzi od drugich,
jak pasterz oddziela owce od kozłów
(Mt 25,31n).  

Gdy więc dokona się owo objawienie (parusia) Syna Człowieczego, nastąpi ostateczny sąd nad ludzkością. Nastąpi odkrycie wszystkiego, co było i stało się w sercach i umysłach a także w czynach ludzi. Zwrócić trzeba uwagę na to, że jest mowa o narodach. W biblijnym znaczeniu chodzi w pierwszym rzędzie o narody pogańskie, o tych, którzy nie poznali Chrystusa. Nie poznali Jego Tajemnicy i w swoim życiu nie uznali Go za swojego pana.

1. Obecność Pana w dziejach ludzkości  

Ze słów Jezusa, który w swojej proroczej mowie ukazuje siebie jako Syna Człowieczego dokonującego rozdzielenia owiec od kozłów (sprawiedliwych od czyniących zło bądź obojętnych wobec Niego) wynika, że to On, już w czasie biegu tej ziemskiej historii jest obecny. Czytaj więcej…

Jesteśmy już pod koniec roku liturgicznego. W 33 niedzielę roku A czytamy przypowieść Jezusa zapisaną przez Mateusza jako ostatnia (25,14-30). Odnosi on nas do daru i rozliczenia z tego daru. Z Królestwem Bożym jest jak z człowiekiem, który udawszy się w podróż powierzył swój majątek swoim sługom.

Każdemu powierzył część swej majętności stosownie do zdolności właściwym każdemu z tych sług. Tekst grecki ma wyrażenie: każdemu według jego własnej mocy  (dynamis). Jest więc brana pod uwagę zdolność operatywna każdego z tych sług. Każdy więc miał możliwość i szansę, zadanie i obowiązek wykorzystać swoje zdolności, swoją moc operatywną, aby okazać się skutecznym w zagospodarowaniu powierzonego mu majątku.

Jak wykorzystali tę szansę i jak spełnili zadanie? Co stało się z nimi przy tej okazji?

Przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć talentów, oto drugie pięć talentów zyskałem”.

Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa talenty, oto drugie dwa talenty zyskałem”. 

Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś, i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!”  (Mt 25,20-25).  

Dwaj z obdarowanych sług podwoili powierzony sobie dar i przynieśli go swemu panu. Był też jeden, który zwrócił to, co otrzymał. Uczynił to z komentarzem, który miał zapewne stanowić usprawiedliwienie. Tymczasem ten komentarz w rzeczywistości oskarżał samego pana – jakby właśnie on był winny, że sługa nie wykorzystał danej mu szansy. Reakcja pana była też adekwatna do zachowania każdego z tych sług. Jedni otrzymali pochwałę i zostali zaproszeniu do udziału w radości swego pana. Wobec ostatniego zaś padły mocne słowa: Sługo zły i gnuśny. Nastąpiły też decyzje: odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. A tego sługę nieużytecznego wyrzućcie na zewnątrz – w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.  

1. Czy to było sprawiedliwe ?

Pierwsze wrażenie może prowadzić do stwierdzenia, że ów sługa nie miał szczęścia w tym, że pan go obdarzy tym talentem, a może trzeba by powiedzieć, że nie było to jego szczęściem w ogóle, że został czymkolwiek obdarowany. Czytaj więcej…

Ewangelia 32 Niedzieli roku A (Mt 25,1-13) to przedostania przypowieść, jak Jezus wypowiada w Mateuszowej Ewangelii. Ostatnią jest przypowieść o rozliczaniu się ze sługami z powierzonych talentów. Po niej następuje prorockie słowo Jezusa o sądzie na końcu czasów. W zen sposób kończy się opowiadanie o ziemskiej, publicznej działalności Jezusa. Pozostaje już opowiadanie o Jego Męce i Zmartwychwstaniu.

Nie dziwi w tym kontekście przypowieść o konieczności właściwego przygotowania się na spotkanie. Jest to coś więcej niż tylko czuwanie. Chociaż ono też jest potrzebne. Jednakże nawet jeśli nie będzie w pełni najlepiej przeżyte, to jeszcze nie ma decydującego wpływu. Z przypowieści dzisiejszej zdaje się wynikać, że w tym czuwaniu, które po części się uda, a po części nie będzie doskonałe (wszystkie bowiem z owych dziesięciu panien posnęły), chodzi o to, by mieć odniesienie do tego, co jest istotne. To przedstawia oliwa w naczyniach

Gdy o północy rozległo się wołanie: „Oto idzie pan młody, wyjdźcie mu na spotkanie”, okazało się, że nie wszystkie – po przebudzeniu – były gotowe z przygotowanymi lampami. Nastąpił wtedy moment rozpoznania i bolesne doświadczenie, że nie można skorzystać z pomocy innych. Już nie było czasu na swoistą ludzką solidarność i polubowne załatwienie sprawy. Tak oto odbyła się owa wymiana zdań:

„Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną”.

Odpowiedziały roztropne:

„Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć.
Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!”
(Mt 25,8n).

Chciałoby się powiedzieć, że owe roztropne panny postąpiły egoistycznie i niegrzecznie. Nie były solidarne w stosunku do swoich koleżanek. Dały co prawdą dobrą radę, ale ta okazała się wręcz niekorzystna. Gdy bowiem owe nieroztropne (lepiej wprost: głupie – taki jest termin grecki „morai”) poszły, by zakupić oliwy, stało się to, na co wszystkie czekały. Ich natomiast wtedy właśnie nie było. Były gdzie indziej. Nie weszły do sali biesiadnej na gody z panem młodym.

1. Okoliczności

Dla zrozumienia tej przypowieści i jej wagi – szczególnie w kontekście mającej nastąpić Męki Jezusa – pomocne jest uświadomienie sobie tego, że zwyczaje wschodnim, ceremonia zaślubin i godów weselnych były związane z pertraktacjami dotyczącymi spraw majątkowych. Czytaj więcej…

Ostatnia Niedziela października jest niedzielą jest specjalną uroczystością w kościołach, których nie jest znana data konsekracji. W tych kościołach obchodzi się w tę niedzielę Uroczystość Poświęcenia Własnego Kościoła. Wtedy też bierze się jako czytania do liturgii Słowa z tej uroczystości. W kościołach, których jest znana data ich poświęcenia rocznicę konsekracji obchodzi się wtedy, gdy przypada. Wówczas też jutrzejsza niedziela jest 31. Niedzielą zwykłą. W roku A czytany jest więc dalszy ciąg Ewangelii wg św. Mateusza (23,1-12).

Jak to już wielokrotnie było wspominane, czytamy opowiadanie wydarzeń z ostatnich dni ziemskiego życia Jezusa przed Jego męką. Napięcie między przywódcami ludu a Jezusem stale wzmaga się. Zostali „odprawieni” wszyscy ci, którzy podchodzili do Jezusa, aby Go pochwycić w mowie. Ostatnie zdanie Ewangelisty przed czytanym w tę niedzielę fragmentem brzmi: Żaden z nich nie mógł Mu odpowiedzieć. Nikt też od owego dnia nie odważył się więcej Go pytać (22,46).

W takim to kontekście Jezus zwraca się do tłumów i do swych uczniów tymi oto słowami:

Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze.
Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą,
lecz uczynków ich nie naśladujcie.
Mówią bowiem, ale sami nie czynią
(Mt 22,2n).  

Ze słów Jezusa przebija świadomość niezmiennej Bożej prawdy, która jest powierzona ludzkim ustom i umysłom oraz czynom. Niezależnie czynów ludzkich, prawda i nauka Boża pozostanie aktualna. Stoi to w pewnej sprzeczności z powszechnym powiedzeniem: że słowa pouczają, ale dopiero przykład pociąga do naśladowania. Tutaj słowa są postawione jako w pierwszej i nieodwołalnej linii w pewnym sensie niezależnie od przykładu tych, którzy nauczają. Zapewne nie jest to przedstawione jako sytuacja najlepsza czy idealna, ale jako sytuacja prawdziwa i uniwersalna.  

1. Objawienie – w czyim imieniu mówi Mojżesz?

Nasze ludzkie spojrzenie i uczenie się życia pochodzą zasadniczo doświadczenia przekazywanego sobie z pokolenia na pokolenie, z ojca na syna, z nauczyciela na wychowanka, z mistrza na ucznia itp. W ten sposób rodzi się i funkcjonuje „bogactwo” czy skarb życiowy. Jest to ludzka mądrość i doświadczenie.

Inaczej jest w Objawieniu, chociaż Objawienie też korzysta z ludzkiej mądrości i ludzkiego doświadczenia i wpisuje się w ludzkie doświadczenie. Jednak stale je przekracza. Czytaj więcej…

Największe i pierwsze (30 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W 30 Niedzielę roku A czytamy dalszy fragment Ewangelii wg św. Mateusza (Mt 22,34-40). Ponownie Jezus jest wystawiany na próbę. Jest to czas bezpośrednio przed Jego Męką. Wokół Jezusa zacieśnia się krąg tych, którzy szukają powodów do oskarżenia Jezusa i usprawiedliwienia podjęcia kroków przeciwko Niemu. Widać, że są wykorzystane wszystkie możliwości, by stawić Jezusa w trudnej sytuacji i pochwycić Go na słowie.

Postawienie przez jednego z faryzeuszy, uczonego w Prawie, Jezusowi pytania o największe przykazanie, mogło być rozumiane za prowokację albo nawet pewną kpiną z Jezusa. Dla każdego wierzącego Żyda było bowiem oczywiste, że pierwszym i największym przykazaniem było to, które kilkakrotnie wypowiadali w modlitwie recytując Szema.

Jezus jednak mu odpowiedział przytaczając fragment słowa z Księgi Powtórzonego Prawa (6,5):  

Będziesz miłował Pana Boga swego
całym swoim sercem,
całą swoją duszą
i całym swoim umysłem
(Mt 22,37).

Trzeba zauważyć, że odpowiedź Jezusa niczego nowego nie wnosiła w stosunku do tego, co oni już wiedzieli. Była on przytoczeniem obowiązującego w judaizmie Prawa, które w sposób dumny przyjmują Izraelici i którym się chlubią i którego niejako zazdrośnie strzegą. To jest ich swoista legitymacja i świadectwo tożsamości, jako wierzących w Jedynego Boga. Jezus więc potwierdza to, co było powszechnie akceptowane i co stanowiło o tożsamości ludu. Dla wyrazistości swoje wypowiedzi jeszcze wprost dodaje:  

1. To jest największe i pierwsze przykazanie

Na czym polega wielkość i pierwszeństwo tego przykazania?  Jest to pytanie dotyczące fundamentalnego aspektu życia – ważne dla Żyda i ważne także dla nas, którzy przez Ewangelię zostaliśmy wprowadzeni w wiarę w Jednego Boga. To właśnie poznanie jednego Boga i uznanie Go za jedynego stanowi o doniosłości tego przykazania. Czytaj więcej…

Prawda i przewrotność (29 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Fragment Ewangelii wg św. Mateusza (22,15-21) czytany w 29 Niedzielę roku A stawia nas m.in. wobec problemu prawdy. Nie chodzi jednak o prawdę teoretyczną, o zgodność pewnych twierdzeń wynikających z określonych założeń itp. Chodzi o prawdę w znaczeniu egzystencjalnym, czyli prawdę odniesioną do życia.

Scena zapisana prze św. Mateusza pokazuje w pewnym sensie jakby ironię zawartą w sposobie podejścia faryzeuszów do Jezusa. Oto naradzali się, jak Go pochwycić w mowie. Nie poszli sami, lecz posłali swych uczniów i zwolenników Heroda. Jest to już bardzo wymowny fakt wskazujący na „nie-uczciwość” podejścia do całej sprawy. Posłali ich, z konkretnym pytanie. Zanim jednak postawią pytanie, wypowiadają słowa które stoją w pełnym kontraście z ich zamiarami. Tak oto zwracają się do Jezusa:   

Nauczycielu,
wiemy, że jesteś prawdomówny
i drogi Bożej w prawdzie nauczasz.
Na nikim Ci też nie zależy,
bo nie oglądasz się na osobę ludzką
(Mt 22,16). 

Wypowiedzenie takich słów w kontekście zamiaru, z jakim zostali posłani owi „wywiadowcy” przez faryzeuszów, musiało oznaczać dla tych ludzi – jeśli mieli jakiekolwiek poczucie prawdy i sprawiedliwości ‑  drastyczne pogwałcenie sumienia. Jeśli zaś nie mieli w sobie tego minimum uczciwości, świadczyło o ich degradacji i hipokryzji. Wypowiadają bowiem najbardziej wzniosłe i szlachetne cechy człowieka, a jednocześnie właśnie z powodu tej Jego prawdomówności, chcą Go pochwycić w mowie, by mieć motyw i powód do oskarżenia i skazania. Jest to postawa świadcząca o  przewrotności.  

1. Postawienie pytania  

Odpowiedź na postawione przez wysłanników pytanie zależy – patrząc w kategoriach ludzkich, a więc zawsze w jakiejś mierze utylitarnych (co mi się opłaci, co mi sprzyja) zależy – od tego, czy ktoś należy do tych, co winni płacić podatek czy też jest po stronie tych, którzy zbierają i korzystają. Czytaj więcej…

Zapraszajcie wszystkich (28 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Kolejny raz Jezus na kilka dnie przed Męką wypowiada się w przypowieści na temat królestwa niebieskiego. Tym razem jest to przypowieść o uczcie weselnej przygotowanej przez króla swemu synowi. Pamiętamy o tym, że Jezus wypowiada tę przypowieść jako Syn Boga przed swoją Męką i Zmartwychwstaniem oraz Zesłaniem Ducha Świętego. Całe to wydarzenie, a w szczególności Zesłanie Ducha Świętego jako owoc Męki Jezusa, jest wprowadzeniem ludzi w gody Syna. Jest tym wydarzeniem, które otworzy bramy królestwa i będzie stanowiło realizację wszystkich zapowiedzi o zgromadzeniu wszystkich ludzi na uczcie, jak to m. in. zapowiadał prorok Izajasz.

Dzisiejsza perykopa składa się najprawdopodobniej z dwóch, złączonych przez Ewangelistę w jedną. Wskazuje więc na dwa różne momenty realizacji tego zaproszenie na ucztę. Pierwszy to zaproszenie określonych osób, które się wymówiły i w związku z tym zaproszenie zostało skierowane do wszystkich napotkanych. Druga część przypowieści i tym samy drugi moment realizacji samej uczty i uczestnictwa w niej to pytanie o wejście na salę godową bez odpowiedniego stroju, czyli bez właściwego ducha i należytego usposobienia.

Zatrzymamy się na słowie Pana odpowiadającym tym dwom momentom wydarzeń: 

 

Idźcie więc na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie

Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego? (Mt 22,9.12).

 

Działanie Pana Boga wobec człowieka jest od samego początku (od momentu grzechu człowieka) skierowane na to, aby człowieka przyprowadzić do wspólnoty z Bogiem i przygarnąć gp jako swoje dziecko, jako uczestnika Bożego życia.  

1. Zaproszenie skierowane do wybranych

Gdy odczytujemy wydarzenia z historii zbawienia, dostrzegamy pewną i poniekąd zawsze obecną prawidłowość. Bóg, aby przywołać wszystkich, kieruje najpierw zaproszenie do wybranych. Ich stosunek do tego zaproszenia, zarówno pozytywny jak i negatywny, ma odniesienie na to, co dzieje się ze wszystkimi. Czytaj więcej…

Ewangelia 27 Niedzieli roku A (Mt 21,33-43) stawia nas przed bardzo istotnym obwieszczeniem. Przypowieść o gospodarzu winnicy, który oczekuje od jej zarządców odpowiedniego plonu, nawiązuje do proroctwa Izajasza, które jest proklamowane w tę niedzielę jako pierwsze czytanie (Iz 5,1-7). W jednymi drugim przypadku chodzi o oddanie gospodarzowi winnicy należności, której ma prawo oczekiwać, gdyż to on zainwestował w tę winnicę. Nie ulega wątpliwości, że Jezus, opowiadając tę przypowieść, odnosił się do arcykapłanów i uczonych w piśmie oraz do całej rzeczywistości Starego Przymierza. Wszystko dzieje się w ostatnich dniach przed Męką. W perykopie czytanej w ubiegłą niedzielę chodziło o pracę „dzieci” w winnicy. Jeden powiedział, że pójdzie, a nie poszedł; drugi powiedział, że nie chce iść, a poszedł.

W rozważaniu poprzedniej niedzieli zwróciłem uwagę na to, że chodziło o wejście na drogę sprawiedliwości. Najpierw była ta wg Prawa, do której nawoływał św. Jan Chrzciciel, a następnie ta, która została objawiona przez Syna, który wszedł do winnic i wziął na siebie całą niesprawiedliwość, by w imieniu i mocą Dobrego Boga, dać wszystkim, którzy zechcą przyjąć logikę sprawiedliwości wynikającej z wiary i będącej darem i łaską.

Perykopa tej niedzieli pozwala wniknąć w sposób dokonania się tej nowe Bożej sprawiedliwości. Ci, którzy pracowali dla swego zysku i tak wykorzystywali winnicę – także e jej aspekcie religijnym, kultycznym itp. Oni uważali, wiedzą, o co chodzi i jak „należy” wykorzystać” winnicę i nie oddawali gospodarzowi należności. Gdy gospodarz posyłał swoje sługi (proroków), oni przywłaszczali ją sobie, a proroków zabijali. Wreszcie posłał swego syna, myśląc: Uszanują mojego syna. Tymczasem oni mówili sobie: 

«To jest dziedzic; chodźcie zabijmy go, a posiądziemy jego dziedzictwo»
i
Chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili
(Mt 21,38n).

Nie zdawali sobie sprawy z tego, że w ten sposób dali jakby płaszczyznę czy pole do objawienia Bożej sprawiedliwości właśnie na tym Synu, który jest dziedzicem i przez którego objawia . 

1. Syn w winnicy

Kiedy winnica nie oddawała należytego owocu (jak to przedstawia prorok Izajasz), lub ci, którzy ją uprawiali – rolnicy z przypowieści nie oddawali Gospodarzowi stosownej należności, posłał do tej winnicy swego Syna ‑ Mówimy już teraz nie na płaszczyźnie obrazu i przypowieści, lecz na płaszczyźnie historii czyli wydarzeń zbawczych, jakie zaistniały w zbawczym dziele Jezusa i które kształtują nasze życie. Czytaj więcej…

Syn i dzieci w winnicy (26 Ndz A 2011)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W 26 Niedzielę roku A czytamy dalszy fragment ewangelii wg św. Mateusza (21,28-32). To, co przedstawia ten fragment, dzieje się już w Jerozolimie. Dokonał się uroczysty wjazd Jezusa do Jerozolimy i miało miejsce wyrzucenie przekupniów ze świątyni. W tym kontekście dokonują się rozmowy, a właściwe spór, jaki zachodzi między arcykapłanami i starszymi ludu z jednej strony a Jezusem z drugiej. Ma wówczas miejsce pytanie o władzę, z jaką Jezus dokonuje tych gestów, które są też rozumiane jako znaki. Właśnie wtedy bowiem Jezus dokonał wymownego znaku „przeklęcia” figi, która nie miała owoców. To wszystko składnia nas do rozumienia i odbioru wszystkich wydarzeń i słów Jezusa w kluczu zbliżającej się Jego Paschy, która miała nastąpić za kilka dni.

Trzeba pamiętać, że winnica to obraz wybranego Ludu, w którym dokonuje się historia zbawienia. To miejsce spełnienia się Tajemnicy obecności Boga wśród swego Ludu. To także miejsce, gdzie Syn Boży odda swoje życie za Lud. Ten Lud, to nie będzie już tylko naród Starego Przymierza (Testamentu). W Lud Nowego Przymierza wejdą także ci, którzy nie należą do „pierwszego” wybrania, a więc poganie. Gospodarzem winnicy jest sam Bóg.

Na takim tle trzeba rozumieć słowa gospodarza winnicy:

Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy! (Mt 21,28). 

 

Zwrócić trzeba najpierw uwagę na sam zwrot, którym ojciec z przypowieści zwraca się do swego syna, a zapewne później także tym samym zwrotem do drugiego syna: Dziecko (gr. teknon). Jest to coś nadzwyczajnego. Do pracy w winnicy posyłał zazwyczaj swoich pracowników, najemników . Tu nie jest nawet użyty bardziej wymowny i wyraźny zwrot: synu, z którym łatwiej łączyć polecenie. Użyty zwrot: dziecko wskazuje na bliskość, czułość, nawet trudno to rozumieć jako zobowiązujące surowe polecenie.  

1. O kogo chodzi?

Określenie tego, kogo Jezus mógł mieć na myśli, wypowiadając to wezwanie: „Dziecko idź dzisiaj i pracuj w winnicy” oraz reakcja jednego i drugiego na te słowa, sprawiały od samego początku trudność. Widać to już w samym przekazie tekstu. Mamy różne kolejności odpowiedzi. Czytaj więcej…

Następna strona »

css.php