Takie oto hasła wywoławcze stawia m.in. przed nami pierwsze czytanie Niedzieli Palmowej, która wprowadza nas w Wielki Tydzień. W tę niedzielę przeżywamy pamiątkę uroczystego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Ten wjazd uroczysty stoi jako początek szeregu wydarzeń, które w ludzkim ujęciu nie będą miały wiele z uroczystości. Będą bowiem wydarzeniami bolesnymi, podczas których nasz Pan, któremu śpiewano Hosanna, przeżyje odrzucenie aż do potępiającego wyroku i śmierci na krzyżu.
To te wydarzenia są koniecznym „przedsionkiem” do tego, by mogło się spełnić to wszystko, co będzie stanowiło o nowej świątyni i o nowym kulcie oddawanym Bogu przez wierzących w tego Króla, który przeżywa odrzucenie aż do śmierci i to śmierci krzyżowej, by objąć prawdziwe panowanie i stać się dla wierzących początkiem nowego życia.
Żeby to zrozumieć potrzebujemy wmyślenia się i wprowadzenia w tajemnicę, która zapowiadał prorok Izajasz, a która spełniła się w Jezusie Chrystusie i chce spełniać się w każdym z nas.
Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym,
bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu, przez słowo krzepiące.
Każdego rana pobudza me ucho,
bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem.Pan Bóg Mnie wspomaga,
dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz (Iz 50,4n.7).
Przytoczony fragment jest początkiem tzw. „trzeciej pieśni o Słudze Jahwe” (całość 50,4-9; lub, wg niektórych 50,4-11). Izajaszowe cztery pieśni o Słudze Jahwe są najbardziej wymownym przedstawieniem tego wszystkiego, co Bóg podjął na rzecz człowieka, aby w swoim Synu-Słudze otworzyć przed człowiekiem drogę zbawienia.
1. Pan mnie obdarzył językiem wymownym
Taki mamy przekład tekstu hebrajskiego w BT. Nie można powiedzieć, że jest to przekład niepoprawny. Jednak nie oddaje podstawowego aspektu zawartego w terminie hebrajskim. W tekście hebrajskim nie tyle bowiem chodzi o język wymowny, czyli o skuteczność czy efekt tego języka, lecz raczej o język, który jest podatny na uczenie się, na bycie w postawie ucznia. Taki jest też przekład grecki (LXX): glossa paideias.
Dopiero tak rozumiany język – czyli „wsłuchany” w głos (w treści) Pana Boga, może stać się językiem właściwie wymownym, czyli przekazującym treści, które pochodzą od Boga i stanowią przesłanie zamysł Boga. Dopiero taki język (człowiek o takim języku) może przyjść z pomocą temu, który nie ma siły (jest strudzony i wykończony życiem). Tylko ten, kto ma swoje myślenie i swoje mówienie zakorzenione w Bogu, może nieść właściwe słowo krzepiące potrzebującemu. Może ukazywać właściwą perspektywę życia i wspomagać, by strudzony nie ustał w drodze. Jest to dawanie nadziei, która jest większa niż to wszystko, co może dać człowiek.
Jeśli braknie tego zakorzenienia w Bogu przez słuchanie i uległość wobec Boga na wzór ucznia, który słucha swego nauczyciela i uczy się od niego, wówczas możemy mieć do czynienia z wymownym wymądrzeniem się człowieka, które drugiemu nie jest w stanie pomóc, lecz wprost może jeszcze go oskarża. Dla zobrazowania trzeba odnieść się do postawy przyjaciół Hioba, którzy wymownie nad nim się wymądrzali, ale nie nieśli mu stosownej pomocy dla zrozumienia jego sytuacji. Dopiero, kiedy przyszedł (młodzieniec) Elihu (trzecia część Księgi Hioba: rozdziały 32-37), poprowadził Hioba do przyjęcia właściwej postawy wobec Boga.
Mówienie językiem, na który wskazuje w trzeciej pieśni o Słudze Jahwe prorok Izajasz, to odniesienie człowieka do Boga, który jedynie jest sprawiedliwy. Takie mówienie jest bowiem wprowadzaniem człowieka w sposób bycie przed Bogiem, który jest postawą ucznia wyczekującego pouczenia, albo jest postawą człowieka świadomego swego zagubienia i wielorakiego oszukania, który już nie chce dać się kolejny raz oszukać, lecz wyczekuje prawdy wskazującej życie i jest gotowy za tą prawdą iść w posłuszeństwie nawet jeśli to by go wiele kosztowało.
2. Słuchające ucho
To sformułowanie pogłębia poprzednie. Jeszcze bardziej koncentruje się na odniesieniu do Boga, jako źródła pokrzepiającej człowieka prawdy. „Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył Mi ucho, a Ja się nie oparłem ani się cofnąłem”.
Słuchanie głosu Boga jest słuchaniem, który wprowadza w zupełnie inną perspektywę, niż słuchanie innych głosów, tzn. głosów tej ziemi czy tego świata. Dlatego wymaga wysiłku i wymaga pobudzania. Wymaga stałej czujności i zdolności rozsądzania. Jest więc potrzebne jakby „wystawianie” się człowieka na te ”impulsy” pochodzące od Boga.
Prorok nazywa to wprost otwieraniem ucha. To otwarcie ucha ma doniosłe znaczenie czyli pociąga za sobą konsekwencje, które same z siebie czy w oczach świata mogą być widziane jako trudne czy nawet odbierane jako dotykające człowieka. Dlatego jest mowa o tym, że on się nie oparł (nie przeciwstawił się) temu procesowi otwarcia uszu: nie cofnął się przed konsekwencjami i nadstawił swój grzbiet.
3. twarz jak głaz
Kto spotka się z takim językiem – to znaczy z taką mową, o jakiej była mowa wyżej, czyli z językiem (mową), która odnosi człowieka do Boga i tak słucha tego głosu, że pozwala na otwarcie sobie ucha do tego stopnia, aby docierały do niego prawdy, które normalnie do człowieka nie docierają, ten stanie w zupełnie nowej postawie wobec wszystkich wydarzeń, jakie go spotkają na drodze jego życia. Tę nową postawę Izajasz wyraża w obrazach stałości wobec przeciwności.
„Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem. Pan Bóg Mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam”. Taka postawa stałości wobec przeciwności nie jest owocem ludzkiej siły i wytrwałości, lecz owocem słuchania Boga, do którego należy zwycięstwo nad wszystkim, co jest Jemu przeciwne. To zwycięstwo jednak nie dokonuje się na zasadzie zewnętrznego pokonania „nieprzyjaciela”, lecz na trwaniu przy krzyżu, aż „nieprzyjaciel” wyczerpie wszystkie swoje siły i środki, którymi atakuje i będzie ostatecznie musiał uznać , że prawdziwe zwycięstwo należy do Pana i do Jego ucznia i uczniów.
Taki jest też m.in. sens zakończenia modlitwy Apostoła za wspólnotę w Kolosach (chodzi o perspektywę życia tej wspólnoty): aby przepełnienie dynamiką (siłą) Boga według mocy Jego chwały potrafili postępować we wszelkim posłuszeństwie wielkoduszności (hypomone i makrothymia). Zob. Kol 1,11.
Tylko ten, kto poznał, że Bóg jest dla niego jak kompetentny i wszechmocny oraz miłujący nauczyciel, przewodnik itp., który prowadzi ucznia po właściwych drogach i uczy przyjmować właściwe postawy, potrafi stać w pełnym posłuszeństwie tam, gdzie został postawiony i potrafi być wielkoduszny (życzliwy) nawet wobec swoich nieprzyjaciół i wrogów, którzy niszczą jego życie, gdyż wie, że to Pan go tam postawił i że to Pan działa prze niego w całej swojej przebaczającej szczodrobliwości wobec wszystkich, którzy potrzebują poznania Pana. Taki wierzący wie, że jest sługą, a nie jest Panem (nie do niego należy wymyślanie sposobów zachowań i szukanie rozwiązań). Wie też, że jego Pan zabezpiecza mu wszystko – i to nie tylko dla niego samego, ale także dla tych, którym w Jego imię służy niosąc szczodrobliwe, przebogate przebaczenie.
Bp ZbK
Komentarze
32 odpowiedzi na „Wymowny język; słuchające ucho; twarz jak głaz (Ndz Palmowa C 2013)”
Taka jest też istota własnej godności każdego /czy tylko wierzącego?-oto pytanie.Ja nie wiem/ człowieka.
„Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą
wykrzywiają wargi i potrząsają głowami:
„Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli,
niech go ocali, jeśli go miłuje”.” – czasami mam takie wrażenie, że i o mnie to jest napisane i czasami płakać mi się chce.
Ale jakby mnie Bóg pocieszał w moim smutku. Kiedyś pisałem tutaj na blogu, że w kościele płakać mi się chciało i jakoś nagle się uspokoiłem. Co się stało?
Rozpoczynamy Wielki Tydzień. W tych dniach Jezus już jest w Jerozolimie, hucznie witany przez tłum. Będziemy też słyszeć jak ten sam lud, który wołał „Hosanna”, w czasie skazywania Jezusa woła „Ukrzyżuj”. Św. Jan od krzyża tłumaczy to tak: ” Wielu bowiem z tych, którzy rzucali kwiaty, miało serce z dala od Niego i wynagradzało Mu to przez znaki i ozdoby zewnętrzne. Można więc powiedzieć, że raczej dla siebie, aniżeli dla Boga urządzali tę uroczystość. Podobnie dzieje się obecnie. Jeśli bowiem ma się gdzieś odbyć jakaś uroczystość, ludzie cieszą się raczej tym, że się zabawią, że zobaczą coś nowego, że ich będą podziwiali inni, że lepiej zjedzą i tym podobnymi rzeczami, niż myślą o uwielbieniu samego Boga. (…) Ileż to razy, mój Boże, mówisz niejako przy takich uroczystościach: “Lud ten czci mię wargami, ale serce ich daleko jest ode mnie, lecz na próżno cześć mi oddają” (Mt 15,8)”
Słyszymy też o Jezusie, który myje uczniom nogi, a zarazem pokazuje, że i my tak samo powinniśmy siebie traktować. Św. Jan pisze tak: „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas życie swoje. My także winniśmy oddać życie za braci.”
W gronie 12 Apostołów był człowiek imieniem Judasz, który zdradził Jezusa pocałunkiem, ale On nawet wtedy do niego zwraca się słowem „Przyjacielu”.
Jezus nie skarży się, nie grozi, tylko z pokorą przyjmuje wolę Ojca: „Ojcze oddal ode mnie ten kielich, ale nie moja lecz Twoja wola niech się stanie.
I stało się, Jego godzina nadeszła, ale czy zdajemy sobie sprawę, że nasza godzina też kiedyś nadejdzie?
Jeszcze jedno:
W filmie „Pasja” Mela Gibsona, widać jak Jezus był kuszony przez szatana żeby nie umierał za ludzi. Św. Paweł pisze w swoim liście żeby przy pomocy Ducha, przezwyciężać pokusy ciała i rzeczywiście się udaje pokonać te pokusy. Grzech zawsze da się pokonać, tylko trzeba chcieć – pisałem chyba tutaj to kiedyś. To my powinniśmy panować nad grzechem, a nie grzech nad nami. Nie powinniśmy być w niewoli, skoro jesteśmy wolni.
Oto uczestnicząc dzisiaj będąć na Mszy świetej , w procesji z palmami , zaobserwowałam jedną rzecz,
(. . .)
Smutna refleksja z okazji Niedzieli Palmowej.
A z okazji zbiżajacych sie swiąt Ksiedzu Biskupowi , wszystkim blogowiczom życzę smacznego jajka i Nowej Nadzieji w Zmartwychwstałym Jezusie oraz wiary w to, że „Pan Bog zabezpiecza mam wszystko”, składam życzenia juz dziś, bo w Wielkim Tygodniu postanowiłam nie byc aktywna na blogu żeby sie skupić, i poswiecic ten czas modlitwie .
„Jeśli braknie tego zakorzenienia w Bogu przez słuchanie i uległość wobec Boga na wzór ucznia, który słucha swego nauczyciela i uczy się od niego, wówczas możemy mieć do czynienia z wymownym wymądrzeniem się człowieka, które drugiemu nie jest w stanie pomóc, lecz wprost może jeszcze go oskarża”
…
Słucham Boga i chcę być Jego uczniem – tak myślałam o sobie.
Dziś, dzięki temu komentarzowi, widzę sytuacje, gdy się wymądrzam przed drugim i go oskarżam…
Nie pomagam.
…
Ta prawda o mnie ocala mnie od kryzysów…
Pozdrawiam 🙂
#5 Fedora
Fedora!
Wpuściłem tylko część Twojego komentarza.
Po części masz rację. Po części jednak – moim zdaniem – nie.
Problem jest. Jednak jego sedno nie leży w tym, na co zdajesz się wskazywać.
Nie uważam, by można przeprowadzić ogólną dyskusję (wymianę myśli) tutaj na blogu.
Służyłoby to jeszcze większej polaryzacji.
Polecamy te sprawy w modlitwie słuchając Ewangelii i mając w sercu gotowość na przeżywanie własnego nawrócenia.
Dobrego przeżycia Paschy.
Bp ZbK
Tylko „Ecce Homo” ma moc pokona swoich nieprzyjaciół swoim chwalebnym krzyżem. Pokonuje/przekonuje/ mnie coraz bardziej. Codziennie mam mnóstwo okazji by stanąć po Jego stronie i zobaczyć jak i moi wrogowie padają u podnóżka stóp Jego. „To zwycięstwo jednak nie dokonuje się na zasadzie zewnętrznego pokonania „nieprzyjaciela”, lecz na trwaniu przy krzyżu, aż „nieprzyjaciel” wyczerpie wszystkie swoje siły i środki, którymi atakuje i będzie ostatecznie musiał uznać , że prawdziwe zwycięstwo należy do Pana i do Jego ucznia i uczniów”. Jestem pokonywany/przekonany/ taką miłością i dlatego wołam: KRÓLU NIEBIOS, CIERNIEM UKORONOWANY,
UBICZOWANY, W PURPURĘ ODZIANY,
KRÓLU ZNIEWAŻONY, OPLWANY,
BĄDŹ KRÓLEM I PANEM NASZYM
TU I NA WIEKI.
AMEN. Pozdrawiam janusz
„Słuchanie głosu Boga jest słuchaniem, które wprowadza w zupełnie inną perspektywę, niż słuchanie innych głosów, tzn. głosów tej ziemi czy tego świata. Dlatego wymaga wysiłku i wymaga pobudzania”
…
Wydarzenia skierowane przeciwko mnie, które są owocem TEJ ziemi i TEGO świata
pobudzają mnie wciąż do szukania innej perspektywy niż ta, którą oferuje świat.
Wtedy słuchanie Boga nie wymaga wysiłku.
…
Ale nie zawsze tak jest.
…
Są wydarzenia TEGO świata, które są mi miłe. I to ja je inicjuję.
Wtedy słuchanie Boga pokazującego smutną prawdę o mnie nie jest łatwe.
Tak było np. dziś podczas Drogi Krzyżowej.
Usłyszałam w niej o sobie kilka przykrych prawd:
nie chcę widzieć zepchniętych na margines,
moja wiara ma niewiele gestów miłości chcącej pomagać WSZYSTKIM (nie – wybranym),
nie chcę dzielić krzyża z innymi,
brak mi pokornej dobroci,
nie chcę dostrzegać potrzeb innych,
zdradzam Jezusa tuż po wielkich słowach i szumnych gestach,
łatwiej jest mi gardzić niektórymi, niż widzieć w nich oblicze Jezusa.
…
„postawa stałości wobec przeciwności nie jest owocem ludzkiej siły i wytrwałości,
lecz owocem słuchania Boga, do którego należy zwycięstwo nad wszystkim, co jest Jemu przeciwne”
Ta obietnica daje mi nadzieję, że przez słuchanie słowa (m.in. dzieki temu blogowi) w końcu zostanie pokonane zło we mnie.
…
„potrafi stać w pełnym posłuszeństwie tam, gdzie został postawiony i potrafi być wielkoduszny (życzliwy)
nawet wobec swoich nieprzyjaciół i wrogów, którzy niszczą jego życie (..)
Taki wierzący wie, że nie do niego należy wymyślanie sposobów zachowań i szukanie rozwiązań.
Wie też, że jego Pan zabezpiecza mu wszystko – i to nie tylko dla niego samego, ale także dla tych,
którym w Jego imię służy niosąc szczodrobliwe, przebogate przebaczenie”
Być wolną.
Być życzliwą tu, wobec tych, którzy właśnie teraz są obok.
Nie szukać rozwiązań, ufać, że one od początku są już obmyślone i przygotowane.
Przygotowane dla dobra mojego i równocześnie dla dobra postawionych obok mnie.
Nie męczyć się przebaczaniem…
…
Pozdrawiam 🙂
Jakże trudno mi zaufać Bogu,zachować wewnętrzny spokój i skoncentrować się na zrozumieniu tego co do mnie mówi i poddaniu Jego woli.
Podświadomie boję się usłyszeć Boga, lękam się, że gdy usłyszę to nie będę mógł nie podporządkować się Jego woli, a to ,myślę sobie, może wiązać się z zawodem dla moich bliskich , żony która czeka środki do życia, dzieci oczekujących wsparcia na studiach.
Co pocznę gdy zechce mnie wypróbować jak Hioba ? Boję się ludzkiej opinii niezaradnego fajtłapy,niepraktycznego moralisty. Wszak chrześcijaństwo to wiara prostych , ufnych i biednych ludzi. Jakże ciężko pokonać tę barierę.Jak dużo zajęło mi to czasu by zrozumieć,ze bez pomocy Boga to niemożliwe.
Jestem w drodze,upadam i mam nadzieję że się podnoszę i posuwam do przodu.Wątpię o słuszności obranej drogi , cofam się. Wstydzę się swego zwątpienia i znów zaczynam szukać drogi do Boga,nawiązania z Nim łączności, usłyszenia i poddania Jego woli.
#10
drogi A.F.
Postać Hioba opisana w Biblii, ostatecznie jest określana przez optymistów jako symbol cnoty, wytrwałości, więc ja jako kobieta odbieram to jako wzór do nasladowanie współczesnego mężczyzny a szczególnie dla współczesnego młodego meżczyzny Katolika , który tkwi przy mamusi i boi sie zakładać rodzine , bo boi sie odpowiedzialnosci osobistej odpowiedzialnosci za rodzinę, a studjujace dzieci niech znajda sobie dorywcza pracę , studentom łatwiej bo za nich nie płaci sie tyle podatków przy zatrudnianiu,i odciąża Pana finansowo, a żona jak kocha to zrozumie,najlepiej, bo dzieci maja swój swiat, t, a starzy rodzice musza , przede wszystkim zajać sie soba i dbać o siebie nawzajem.
Mamy więc PEWNOŚĆ bracia , że wejdziemy do miejsca świętego , dzięki KRWI JEZUSA/ Św. Paweł/
Mocno mi dziś zabrzmiały w sercu te słowa.
Dlatego życzę Wam wszystkim, aby ta pewność towarzyszyła i Wam na najbliższe dni Triduum Paschalnego.
Aby nadzieja stała się rzeczywistością przez Zmartwychwstanie do nowego życia.
Czasami mi sikę zdaje tak, że boimy się zakładać rodziny, bo nie mamy przecież pracy, ale Czy ona najważniejsza? Niektórzy powiedzą „Głupiś, przecież wszystko kosztuje…”, a kto chce jednak założyć rodzinę, ale nie ma pracy, to wyśmiewany od ….
A zobaczmy na Izraelitów: Czy im coś brakowało w drodze do Ziemi Obiecane?
Niektórzy powiedzą, że to były inne czasy. Czyżby?
Ten świat myśli tylko o pieniądzach, więc tylko one się liczą. A Bóg idzie na dalszy plan, nawet dla tych, którzy codziennie chodzą do kościoła.
A zaufać Bogu jest trudno. A kto powiedział, że ma być łatwo?
Przecież nie jesteśmy już niemowlakami, które zdane są na rodziców i nasze myślenie jest inne niż Boga. Tak jest z moim myśleniem. Bóg mi zawsze pokazuje coś innego, niż ja o sobie myślę.
Ale czasami warto spróbować Mu zaufać, nawet jak nie mamy za co przeżyć.
Ja też nie mam pracy. Mam tylko rentę ze względu na moją niepełnosprawność. Co prawda mieszkam z matką, ale teraz u matki wykryli raka, więc….
Czasami też jeśli rodzina jest dobra, powinna pomóc małżonkom.
12 Tereska
„Dlatego życzę Wam wszystkim, aby ta pewność towarzyszyła i Wam na najbliższe dni Triduum Paschalnego.” – no i resztę dni naszego życia. Na ile ufamy Jezusowi 🙂
Takie osobiste doświadczenie:
Odkąd pamiętam szczególnie w zimie jak było ślisko to się często przewracałem, trochę bolało.
Ale tej zimy to się tak przewracałem i tak się p-otłukłem, że aż musiałem pojechać do szpitala i dali mi zastrzyk przeciw bólowy. Nie wiedziałem dlaczego akurat w tą zimę tak się przewracałem, ale teraz wiem…
„Wiele nieszczęść [spada na] sprawiedliwego; lecz ze wszystkich Pan go wybawia. Strzeże On wszystkich jego kości: ani jedna z nich nie ulegnie złamaniu.” Ps 34:20-21
Rzeczywiście czuje Jego opiekę nad sobą.
—————-
Ostatnio jak organizowali konkurs w KRP na rozważania Drogi Krzyżowej, to napisałem własne i tak:
STACJA IX – Jezus po raz trzeci upada pod krzyżem
Kolejny upadek Jezusa, tym razem pewnie najboleśniejszy. Jezusowi brak już sił, a jednak musi dalej mieść Krzyż na Golgotę.
A ja?
Znowu upadłem, bo było ślisko. Potłukłem się bardzo, strasznie boli, już nie wytrzymam. A jednak wstaję, idę dalej, podążam na swoją Golgotę. Ale co mnie tam czeka?
#15
I cóż ja mam Ci napisać Krzysiu.Wstawaj,podnoś się.Dokąd są fizyczne siły.Upadki bolą.Fakt.Niemniej powstanie – cieszy.
#15
Chani ,
ja mam zawroty głowy i żeby sie nie przewracać, ( nie wiem jaka jest przyczyna u Ciebie,u mnie cukrzyca +ciśnienie i problemy z błednikiem również jestem po udarze mózgu, ale udar po właściwym natychmiastowym leczeniu i potem 3 miesiecznej rehabilitacji cafnął sie w 100%), zimą zakładam nie śliskie buty takie traktory i chodzę z kijkami, dzieci mi kupiły,takie do „nordic walkingu” one są wygodne bo można je składać, chodzę z nimi nawet do kościoła.
Nie wiem co to jest za choroba na jaką ty chorujesz, mój sąsiad młody człowiek około 50, choruje na stwardnienie rozsiane, choroba postepuje do niedawna jeszcze jezdził samochodem, teraz na takim trzykołowym rowerze.
Jeżeli jeżdzisz samochodem – są takie lekkie wózki inwalidzkie, nie wstydz sie ja jak miałaby tak cierpieć po upadkach, wolałabym jeżdzić wózkiem a nie przewracać i po tym cierpieć.
Mamę przede wszystkim wspieraj, rak jest wyleczalny, obecna medycyna w wiekszosci wypadków sobie z tym radzi, moja mama miała 75 lat jak zachorowała na raka, i właściwe leczona żyła jeszcze 13 lat.
Rok temu przeżywalismy cała rodziną , bo u siostry jakies badania wykazały że ma raka , modliliśmy sie i ja przede wszystkim wspieraliśmy, po trzech miesiącach i powtórnych badaniach okazało sie że to był fałszywy alarm. Rak dobrze zdiagnozowany i leczony z opieka Bożą i również trzeba zaufać lekarzom, jest wyleczalny.
Moja druga siostra już żyje 25 lat z rakiem a jak zachorowała miała małe dzieci a teraz pomaga córkom wychowywać wnuki, ale modliła sie bardzo dużo, odwiedziła chyba wszystkie święte miejsca w Polsce , ale miała przede wszystkim wsparcie meża , matki i całej rodziny i lekarzy.
Przy raku i innych chorobach neurologicznych ważna jest też psychika no trzeba mieć nadzieję nie poddawać.
Życzę ci tej nadziei w Zmatwychwstałym Jezusie.
A jeszce cierpie na bezsenność, wiec piszę o tej porze (godz. 5:19).
#17 Fedora
I cóż mam napisać?
Moja choroba fachowa nazywa się mózgowe porażenie dziecięce i została zakwalifikowana od urodzenia.
Jak mi miesiąc temu robili Tomografie Komputerową to mi wyszło, że mam zaniki korowe móżdżku. A wiadomo z biologii co odpowiada za równowagę?
Moja choroba to nie cierpienie, to raczej upokorzenie. Cierpienie wynika z faktu raczej kiedy się przewrócę 🙂
„Jeżeli jeżdzisz samochodem – są takie lekkie wózki inwalidzkie, nie wstydz sie ja jak miałaby tak cierpieć po upadkach, wolałabym jeżdzić wózkiem a nie przewracać i po tym cierpieć.” – nie, nie jeżdżę samochodem. Chodzę jak chodzę, ale wolę chodzić niż jeździć. Jakoś tak mam 🙂
I jeszcze raz powiem, że Bóg mi chce pokazać, nawet pokazuje, jakby miał zamiar mnie uzdrowić (chociaż to dziwne, bo ja się nawet nie modliłem o to [chyba, że ktoś się modlił] )
A to zobaczę jak sprawy wyjdą. 🙂
POZDROWIEŃKA 😉
JESZCZE DOPOWIEDZENIE DO #18:
Wczoraj (25 marca) sedłem do sklepu i nie zauważyłem lodu i się poślizgnąwszy i upadłem. Aż się uśmiałem z siebie 🙂
Czasami mi się wydaje, że „Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Boże… [J 4,11]
Nie wiem czy to napisać, ale tak jakbym na sobie dźwigał cały świat.
Coś czasami dziwne rzeczy się ze mną dzieją 🙂
#18 chani
Mówisz, że nie modliłeś się o uzdrowienie. Ale od dawna da się wyczuć w twoich postach, że tego uzdrowienia fizycznego od Pana Boga oczekujesz.
A może tu chodzi o inne uzdrowienie?
Nie o fizyczne, ale o duchowe tzn, aby twoja choroba przestała być dla ciebie upokorzeniem?
Abyś żył pełnią życia taki jaki jesteś 🙂
chani
Pewnie czytałeś dzisiaj w Nieszporach:
„Bóg wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to, co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.”
Witam wszystkich!
Bardzo byłem poruszony tekstem rozważania drogi krzyżowej jaką odprawiliśmy na ulicach naszego miasta w Niedzielę Palmową; zarówno tekstem rozważań kolejnych stacji jak i słowami modlitw Księdza Biskupa po każdej. Kto był ich autorem? Czy gdzieś można znaleźć ten tekst aby go ponownie rozważyć – było w nim wiele momentów, nad którymi chciałbym dłużej potrwać …
Ad #22 mały
Były to teksty zaczerpnięte z Drogi Krzyżowej przygotowanej przez Kard. J. Ratzingera na życzenia Jana Pawła II w 2005 roku.
Naszą wersję przygotowali Duszpasterze parafii pw. św. Józefa.
U nich można uzyskać szczegóły.
Bp ZbK
#18 chani
No to mam zagadkę.
Na ile mogę w przyszłości Tobie „darować”.
A na ile mogę Cię „przycisnąć”. 🙂
#20 basa
Ja nie oczekuje od Boga uzdrowienia, ja tylko napisałem, że jednak Bóg chce mnie uzdrowić – a to moim zdaniem duża różnica.
Ja tam się już przyzwyczaiłem do tego wszystkiego.
#24 mirpat
A rób jak chcesz 🙂
Napisałem wtedy co myślałem.
Jezus też widać czasami był zdenerwowany na faryzeuszy i Uczonych w Piśmie, że znali Boga bardziej niż On sam. Ja też się wtedy zdenerwowałem tak jak Jezus.
Widać jednak się nie rozumiemy….
„Odtąd zaczął Jezus wskazywać swoim uczniom na to, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie. A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie. Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie.”
Mt 16:21-23
STACJA I – Jezus na śmierć skazany.
Jezus został skazany na śmierć za prawdę o nas samych. Nikt z nas nie lubi prawdy. Za prawdę się umiera. Kłamiemy, bo boimy się stracić pracę, stanowisko… Prawdę obróciliśmy w kłamstwo, a Ty Chryste mówisz: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. Chrystus, gdy Go oskarżano milczał. „Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich.” [Iz 53,7]
A ja?
Czy zawszę mówię prawdę? Czy jak ktoś mówi prawdę o mnie, to czy słucham go? Czy umiem milczeć żeby nie skłamać, nie mówić źle o drugim człowieku?
————
Więcej moich rozważań z Drogi Krzyżowej na moim blogu: http://czupyt.blogspot.com/2013/03/przystepujemy-do-rozwazania-drogi.html
Moja Modlitwa:
Ty, który patrzysz na nas z miłością.
Ty, który znasz wszystkie nasze zalety.
Ty, który nie gardzisz żadnym człowiekiem.
Odmień nasz los o Boże i spraw, żebyśmy na każdego człowieka patrzyli z miłością, mówili z miłością i nikim nie pogardzali.
Spraw też Boże, abyśmy o każdym człowieku myśleli tylko dobrze, mówili dobrze i pisali dobrze.
#25 chani
Moim zdaniem oficjalnie nie oczekujesz.
Podświadomie tak.
Ale to jest tylko moje zdanie i mogę się mylić. 🙂
#27
Najważniejsza jest wytrwałość… kto wtrwa do końca ten zostanie zbawiony… Raz się biegnie, raz drepcze… a raz cofa.
A ty Chani trwasz ! To najważniejsze. Myślę,że nie bez znaczenia jest Twój optymizm i pogoda ducha ( tak mi się wydaje : ). Znasz swoje słabości i wiesz, że w nich… moc się doskonali. Przeczytałam Twoją Drogę Krzyżową. Podoba mi się prostota i szczerość i pytania, które też sobie stawiam.
A ja niewiele mam czasu. Przygotowuję teraz chrzciny swojemu wnukowi. To duże wydarzenie w mojej rodzinie. Będzie dużo gości, bo rodzina duża. Sprzątam i gotuję i ubolewam, że więcej we mnie Marty niż Marii … niestety, ale mam nadzieję nadrobić zaległości.
Biegnę do pracy … …….
Pozdrawiam i życzę owocnego Triduum i błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego….
Tobie Chani i wszystkim,
i Ks Biskupowi
i sobie także
( i może przede wszystkim 😉
z Panem Bogiem
#30 owieczka
AAAA dyikuj i nawyajem.
Z tą pogodą ducha to fajna sprawa, ale też mi czasami smutno, ale jest widać ktoś kto mnie pociesza, bo zaraz mi przechodzi smutas 🙂
A i życzę wszystkim blogowiczom, żeby Chrystus rozjaśnił nam umysły na rozumienie Pisma Świętego.