Dziś, 4 marca 2013 roku w Piszczacu miało miejsce spotkanie Dyrektorów i Przedstawicieli Rodziny Szkół noszących imię Jana Pawła II. Po wstępnych sprawach organizacyjnych młodzież tamtejszej Szkoły przedstawiła montaż słowno-muzyczny odnoszący się do życia i nauczania bł. Jana Pawła II. Następnie wygłosiłem katechezę.
Bezpośrednim przedmiotem katechezy były kolejne wstępne zdania z Listu Apostolskiego Benedykta XVI: „Porta fidei” (pierwsze była na poprzednim spotkaniu).Zatrzymałem się głównie nad motywem wejścia w bramę wiary, jakim jest słuchanie Sowa Bożego i przyzwolenie ma kształtowanie serca, aby mogła w człowieku dokonać się przemiana prowadząca do życia w komunii z Bogiem i ludźmi. Tym samy spełnia się pierwotny zamysł Boży stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boże.
W katechezie odniosłem, się też do sformułowania, jakiego w swoim przedstawieniu użyła młodzież. To sformułowanie brzmiało: „okulary Ewangelii”. Na kanwie tego sformułowania rozwinąłem wątek „innego widzenia”, jakie było obiecane Abrahamowi wezwanemu do wyjścia ze swej ziemi, ze swego środowiska rodzinnego i z domu swego ojca (zob. Rdz 12,1). Z tego wynikają konkretne postulaty w dziedzinie formacji i edukacji. To może być szczególnym zadaniem w szkołach noszących imię bł. Jana Pawła II.
Na zakończenie wywiązała się dyskusja. Byłoby dobrze, gdybyśmy mogli ją kontynuować tutaj na blogu.
Bp ZbK
Komentarze
41 odpowiedzi na „Spotkanie Dyrektorów Szkół Jana Pawła II (130304)”
Przepraszam za off-topic, ale poszukuję publikacji zawierającej całościowe ujęcia nauki ks. Bp Kiernikowskiego trzech dróg 'moralności’: pogańskiej – chcę; faryzejskiej – muszę i chrześcijańskiej – mogę. Ten temat był poruszany w ramach rozważań nad corpus paulinum. Rozważenie tej kwestii byłoby ciekawym wprowadzeniem do mojej pracy.
Z góry dziękuje wszystkim za pomoc.
Pamietam lekcje religii z liceum,na które wymykaliśmy się ukradkiem z internatu do sali
katechetycznej w wieży kościoła w latach 1969-1972 ub.w , i ks.Wikariusza prowadzącego katechezę w sposób niekonwencjonalny na tamte lata za pomocą przezroczy , które przemycał z Ameryki od rodziny,i krótkiej interpretacji ewangelii z niedzielnej mszy świetej popartej ,krótkimi filmikami.Dzięki tym przeżroczom widziałam wtedy , poraz pierwszy Watykan,Bazylikę Sw.P i Rzym .Najpierw chodzili na te lekcje co odażniejśi, potem już prawie całe klasy nawet dzieci komunistów, oczywiście długo ten ksiadz , tam nie zagościł ,ale na spotkaniach absolwentów po 40 latach wszyscy te katechezy pamietali.Piszę to po to ,żeby uswiadomić jak wazna jest forma w jakiej katecheza jest przekazywana młodzieży.Przecież rodzice wtedy już nie mieli wpływu na religijne wychowanie młodzieży , bo do domów jeżdziliśmy raz w miesiącu a czasami rzadziej.
#1 frenetion,
polecam Ci 40 numer serii „Rozprawy i Studia Biblijne”. Ten numer nosi tytuł „W mocy słowa i sakramentu”, jest autorstwa Ks. Biskupa Zbigniewa Kiernikowskiego.
Są w nim m.in. takie rozdziały:
– Pozachrześcijańskie koncepcje moralności (konepcja naturalna/pogańska, koncepcja legalistyczna/faryzejska, niewystarczalność w/w koncepcji),
– Zestawienie podstaw Przymierzy (Wj 24 i Jr 31,33-34),
– Specyfika Starego i Nowego Przymierza (Stare Przymierze – „wzajemne” zobowiązanie, Nowe Przymierze – jednostronna i bezwarunkowa obietnica).
Polecam też część II i V Programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła” („Reakcja Boga na grzech – obietnica i przymierza”, „Światynia – Synagoga – Nowe Przymierze).
Te materiały są dostepne w naszej diecezji w formie książkowej a także na stronie:
http://www.chrzest.siedlce.pl/katecheza.php
Pozdrawiam 🙂
Kiedyś chyba tutaj na blogu czytałem wpis użytkownika, który ma żal, bo został zraniony – ja siedziałem cicho, tego nie pisałem, ale dłużej nie wytrzymam. Nie wytrzymam, bo czasami czuje jak ludzie się śmieją ze mnie, pewnie jak ja chodzę, bo chodzę jakbym był pijany. Już dłużej nie wytrzymam tak. Już chciałbym albo wcale nie chodzić, albo żeby mnie Bóg już uzdrowił.
Jedno wiem. On chce mnie uzdrowić i to chyba przez Beatę (Jego planów nie przewidzi, tak widać sobie sposób wybrał), ale nie mogę Jej znaleźć.
Ja już dalej tak nie mogę.
Ostatnio mi Proboszcz powiedział” Krzysiu, spóźniasz się”, bo jak Eucharystia była 0 18-stej to u Proboszcza na zegarku było 4 minuty do 18-stej, a u mnie 5 🙂
Ale swoją drogą ma rację. Jak 2 lata temu tu ma blogu napisałem, że podoba mi się pewna dziewczyna, to wszyscy mi mówili żebym poszedł do Niej i się zaprzyjaźnił. Mieliście rację. Ale się z Nią nie zaprzyjaźniłem i teraz….. mam co mam, czyli nic.
Nawet jak smutna szła to Jej nie zaczepiłem… i jakbym właśnie przy Niej mniej albo wcale się nie chwiał. Już nie wiem.
Jak Bóg chce jednak mnie uzdrowić przez Nią, to niech Ją odnajdę Panie Boże.
#4
Drogi chani nie żyj utopią, poznaj bliżej tą osobe wtedy w realu , może sie okazać ,że nie warto było czekać , miałam kiedyś w młodosci chłopaka, który tak mnie podobno kochał , że nie mógł spać , jesć układał dla mnie piosenki o dozgonnej miłosci, które spiewał w szkole wymieniając moje imię , bardzo się wtedy tego wstydziłam miałam 16 lat.
Nie były mi w głowie wtedy amory na poważnie chciałam sie dalej ,uczyć studiować ,ale pod namową koleżanek zaczęłam sie z nim spotykać , po kilku spotkaniach , zażądał „dowodu miłości” , odpowiedziałam , że wierze w prawdziwą miłość a „dowód miłosci” bedzie po ślubie , jak przetrwa masza miłość te dwa lata bez dowodu miłosci ,to po maturze pobierzemy się.
Za dwa miesiace na wakacjach ,znalazł sobie inną dziewczynę,widać to było tylko zauroczenie,ale analizujac jego dalsze losy , nie zaznał prawdziwej miłości , realizując tą „miłośc” w kilku zwiazkach.
W zwiazku liczy się miłość ta prawdziwa nie utopia.
Odwagi ,poznaj inne dziewczyny a być może tamto zauroczenie okaże się złudą.
#5 Fedora
Spoko, to nie było tylko zauroczenie 🙂
#5 Fedora>>
A dziewczyny też jest podobnie… Po ślubie i tak kochają >>Cash<< czyli pieniądze, gotówkę. Jeśli w banku to na koncie z co najmniej srebrną kartą. A mnie po prostu nie stac na taką imprezę jak ślub i małżeństwo.
#4 Krzysztofie,
ojciec Augustyn Pelanowski w swojej książce „Dom w Bogu” pisze tak:
1. „Nie można rozumieć przeznaczenia jako ściśle detrminującą siłę, jakieś fatum, niuchronność losu.
Przeznaczeniem jest zbawienie, ale Bóg nakreśla jeszcze delikatną linię, po której warto iść, bo na niej nagromadził najwięcej dla nas łask.
Przeznaczenie ma swoje mutacje, swoje alternatywy i można je modyfikować.
Zawsze jest nadzieja, nawet jeśli wydaje się, że weszliśmy nie na ten tor, którym powinniśmy żyć.
Bóg jest nieskończenie pomysłowy i potrafi znaleźć dla nas rozwiązanie w położeniu, które wydaje się być bez wyjścia.
Byleby tylko szukać wyjścia w modlitwie i w Słowie Biblii – tam są wyjścia awaryjne – nie tylko te przewidziane pierwotnie.
Dodam tylko, ze mówiąc o awaryjnych rozwiązaniach, nie mam na myśli tego, że ich jakość jest pośledniejszą” – to dla pocieszenia Ciebie.
2. „kiedy wchodzimy na drogę naszego przeznaczenia, a jednocześnie wewnątrz siebie wątpimy w nią, powstaje w nas konflikt, który spycha nas nawet w pragnienie śmierci. Dlatego Bóg tak delikatnie i z pewnym odwlekaniem objawia nam nasze powołanie.
Jeśli ciekawy jesteś tego, co ci On przeznaczył, i jednocześnie nie znajdujesz w sobie gotowości, by wypełnić Jego słowa, może minąć wiele czasu, zanim On ci jasno wskaże, co ma dla ciebie.
Prosząc Go o objawienie ci Jego woli względem ciebie, musisz mieć w sobie gotowość spełnienia wszystkiego, co ci objawi” – to dla rozważenia.
3. czasami mam wrażenie (czuję), że ludzie się ze mnie śmieją.
Kiedyś mnie to paraliżowało do tego stopnia, że nie mogłam wydusić z siebie słowa. Pamiętam też do dziś pewną moją wypowiedź, po której spoglądano na mnie z pożałowaniem i kpiną.
Dziś też czasami mówię głupie rzeczy i obserwuję uśmiech w kącikach ust spowodowany moim zachowaniem, ale nie dręczy mnie to już.
Nie stawiam sobie wymagań, że muszę wszystko wiedzieć.
Nie muszę być przez wszystkich lubiana i rozumiana.
A piszę to dlatego, żebyś, Krzysztofie, przestał myśleć o tym, że ktoś ocenia Ciebie przez pryzmat Twojego sposobu chodzenia.
Jeżeli są takie osoby – trudno, przyjmij to. Ale Ty – nie rób z tego problemu.
Pozdrawaim Cię 🙂
To czym się karmimy, tj jakimi treściami,to takie jest nasze zdrowie duchowe…
Życzę wszystkim dobrych „posiłków”…
Dziekuję tobie Julio za podany link i „smacznego” wszystkim , którzy tu zajżą… a Księdzu Biskupowi dziękuję za wszystkie pyszne serwowane „potrawy”…
pozdrawiam 🙂
#7 Moim życiu tak sie złożyło ,że spotykam cześciej odpowiedzialne kobiety niz meżczyzn i większość dziewczyn z mojego otoczenia majac rodziny liczą raczej na siebie ,nie mogą liczyć na swoich mężczyzn „słaba płeć” ,która z byle powodu sie załamuje .Teraz jest moda w małżeństwach młodego pokolenia , że każde ma swoje pieniadze i kredyt hipoteczny na mieszkanie tylko wspólny .My braliśmy ślub za kredyt , bo wstyd było rodziny żeby nie było wesela , spłacalismy 3 lata , ale oboje w socjalizmie mielismy zapewniona prace.
W czsach mijej młodosci , kto chciał mieć własne mieszkanie zapisywał sie do partii, i dostawał my pobudowalismy w bólach swój dom ,za własne oczszędzane wpólne pieniadze, bo nie należelismy do partii.Także może sie to przewartościowało , że dziewczyny szukaja teraz facetów ,którzy są niezalezni finansowo .Spróbuj nie afiszować sie z ta kasą, może znajdziesz wartościową dziewczynę na portalu katolickim, gdzie dziewczyny katoliczki szukaja swojej połówki , wiem że taki jest.Moja córka miała słub koscielny ,który kosztował, 10000,00 zł to nie jest chyba duzo , było 50 osób na wiejskim podwórku,przyjecie szykowalismy same, było bardzo fajnie, stylowo.Są bardzo szczęśliwym małżeństwem,ale od pierwszego dnia są jako małżeństwo niezalezni finanasowo od rodziców, maja 2 dzieci daja rade .Pozdrawiam odwagi.
#8 julia
Dzięki za wpis. I co najgorsza, czasami to się dzieje w kościele. Próbuje na to nie zwracać uwagi, ale czasami, aż mi smutno. Na przykład ostatniej niedzieli na Gorzkich Żalach płakać mi się chciało i jakoś jakby Bóg mnie pocieszał, bo w mgnieniu oka się uspokoiłem.
I się nie dziwie, że dziewczyna mi zniknęła.
Ona też jest chyba taka delikatna.
Coś czuję jakby się bawiła ze mną w chowanego, bo ciągle mi coś nie pasuję 🙂
#7 maciej
Nie przeginaj z tą kasą! Dziewczyny mają prawo szukać oparcia finansowego i cóż w tym złego? W końcu to facet musi utrzymać rodzinę, gdy ona rodzi dzieci.Ważne jest natomiast, aby znalazł się ktoś w otoczeniu tych nastolatków kto pokaże jak ważna jest kasa a jak ważne są wzajemne relacje pozakasowe.Być może obecnie w środowiskach młodzieżowych jest szczególna moda na finanse i na kierowanie się przede wszystkim tymi; ale też z drugiej strony jest więcej sytuacji, gdy ludzie się na tym zawodzą.Zgadzam się z Tobą,że pakowanie się w związki w których rządzi kasa nie ma sensu. Z drugiej jednak strony chcę Ci powiedzieć, że dużo tracisz wycofując się do swoich okopów. Można „popłynąć” w życie we wzajemnym zakochaniu i jest to najcudowniejszy stan na świecie.Pod warunkiem, że uzyskacie do tego odpowiednie narzędzia.W pływaniu np wiosła. W życiu Chrystusa jako źródło miłości.Waszej miłości.
#12 Brawo Grzegorz takich mężczyzn nam kobietom potrzeba.
Ostatnio będąc w kosciele w Warszawie , usłyszałam zadziwiajacą rzecz, młody ksiądz prosił o spotkanie rodziców dzieci , które miały przystąpić do bierzmowania,i na koniec wyznał że tak naprawdę poczuł swoje powołanie co w kapłaństwie powinien robić, jak przesiadł się z samochodu i przemieszcza sie po Warszawie rowerem , lub środkami komunikacji miejskiej szczególnie wieczorem,i przemyka sie między grupkami młodzieży a włosy ze strachu stają mu dęba i skulony boi się czy czyms nie oberwie, Uwidocznił mu sie dobiero problem wychowania młodziezy,chce zaincjować warsztaty ew.inne formy zorganizowania czasu tej młodziezy z tej dzielnicy, prosił o pomoc w tym rodziców , zeby i oni odnależli swoje powołanie.
…”Zatrzymałem się głównie nad motywem wejścia w bramę wiary, jakim jest słuchanie Sowa Bożego i przyzwolenie na kształtowanie serca, aby mogła w człowieku dokonać się przemiana prowadząca do życia w komunii z Bogiem i ludźmi. Tym samym spełnia się pierwotny zamysł Boży stworzenia człowieka na obraz i podobieństwo Boże”…
Ty Panie wiesz , jak bardzo pragnę takiej przemiany serca, która prowadzi do „życia w komunii z Bogiem i ludżmi”
Spotkałm sie kiedyś z wypowiedzianym przez pewnego ksiedza powiedzeniem:/parafrazuję/:
„Góra grzechów przesłania obraz Boga, kiedy pokona się te górę, pojawia się nastepna góra”…
Czy jest możliwe pokonywanie kolejnych „gór” by trwać w stalej „komunii z Bogiem i ludżmi”?
Pan Bóg daje taką możliwość nawet dla zatwardziałych grzeszników,osób poszukujących Boga,ludzi słabej wiary, tylko trzeba poddać się prowadzeniu przez
„formację i edukację”, o którą troszczy się nasz Pasterz.
Racja, że kasa jest ważna, ale nie najważniejsza, nie róbmy z niej mamony. Zobaczmy jak żyli osoby w Starym Testamencie. Czy na wszystko im starczało?
zobaczmy, że Izraelici mimo, że mieli wszystko: wodę, mannę, przepiórki, to i tak narzekali.
A my jak robimy? Mamy pieniądze takie jakie mamy, ale mamy, półki się uginają od towarów, ale i tak narzekamy, narzekamy na wszystko. Zachowujemy się podobnie jak Izraelici.
Mamy od Boga pracę, pieniądze, ale i tak nam to się bardzo nie podoba, bo chcielibyśmy mieć więcej i więcej.
A zastanówmy się; starcza nam życie? Przeżywamy jakoś „od wypłaty do wypłaty”?
Zaufajmy Bogu, bo On da nam co potrzeba.
Zaufajmy z całego serca.
Przecież Jezus powiedział:
„Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichrzów, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?” [Mt 6,26]
Jak się to ma do naszego życia?
#16 Kasa jest ważna ale czasem środki zdobywania jej są paskudne.Nie pozostają w symbiozie z człowieczeństwem i z godnością człowieka.
„Ulica” Rzymu /w przeciwieństwie do nas/ jest zmęczona i biedna.Porównując ludzi /na zewnątrz/ tu i tam, Polska to zamożny kraj.
A jednak nadal mi smutno i płakać mi się chce…
#17 Ka
Czy Rzym zawiódł Cię?
#19
NIE.
Rzym jest przepiękny w swej historii.Zobaczyłam wszystko /oprócz Kaplicy Sekstyńskiej z wiadomych powodów – w zamian dym/.Nawet współczesne koloseum w dzielnicy biznesowej.WSZYSTKO.Włącznie z piramidą.Muzeum Watykańskie tak obszerne /nie żałujcie pieniędzy na bilet/że wzorem biletu do Koloseum /ważność 2 dni/ żal ścisnął serce że bilet ważny jednorazowe wejście.Na to muzeum przeznaczcie jeden pełny od rana do wieczora dzień.Dużo wystaw i kolekcji udostępnionych jest bezpłatnie,wygodne buty i by wszystko zobaczyć radzę poruszać się pieszo.Wiele emigrantów.Pełna mieszanka ludzka.Całość zwiedzałam z mapą w ręku i przewodnikiem po punktach wszystkich zabytków rzymskich /dostępne w dużej gamie w księgarniach w Polsce/.Żadna zorganizowana wycieczka/pielgrzymka nie dała by mi tego co indywidualnie zobaczyłam.Samolot leci 2-ie godziny /z Krakowa/,więc żadne podróżą zmęczenie.POLECAM.WARTO.
#12 Grzegorzu
Piszesz, że stan zakochania wzajemnego jest najcudowniejszy na świecie. Przypomniałeś mi wypowiedziane zdanie dwóch braci, którzy wybrali drogę kapłaństwa.Kiedy ich rodzona siostra zapytała swych przystojnych braci, dlaczego nie chcą założyć rodziny, odpowiedzieli zgodnie: „Siostra,zrozum, miłość do Boga może być silniejsza niż uczucie czy zafascynowanie kobietą”. Po raz pierwszy wtedy zrozumiałam, co to jest powołanie do kapłaństwa czy zakonu.
Myślę też tak, że Pan Bóg przewidzi w Niebie również dla osób konsekrowanych odpowiednią drugą „połówkę”. 🙂
Z wygłoszonej katechezy dla utrwalenia i przypomnienia:
Podobieństwo człowieka do Boga polega na jego zdolności do komunii,do opuszczenia siebie,by być w jedności z drugim.Dotyczy to relacji w małżeństwie,relacji z Bogiem i rzeczywistości Kościoła.
Kościół to życie z wiary,gdzie ludzie zbierają się dzięki temu,że wierzą.Przyjmują chrzest i wchodzą we wspólnotę życia nie ze względu na jakikolwiek interes,poza jednym który stanowi jego naturę.Jest to tworzenie jedności z różnych w relacji do Jezusa Chrystusa.To mnie uzdalnia żeby w to wejść z zamysłu Bożego,nie po to żeby być lepszą,ale żeby Bóg uczynił mnie na swój obraz i podobieństwo.Jest to cel wewnętrzny.
Próg przekraczam dlatego,że jest dla mnie głoszone Słowo Boże.Ja to Słowo usłyszę,przyjmę,uwierzę.Jeśli tego Słowa nie usłyszę,to będę się pchać w niewłaściwym kierunku.Głoszone Słowo Boże,szczególnie w formie kerygmatu-Dobrej Nowiny,to pierwszy element żeby mógł zaistnieć proces przechodzenia przez bramę wiary.Jeśli nie ma kerygmatu,to ja myślę:powinnam być taka,zmienić to i tamto,kręcę się wokół siebie.Wiara to wyciągnięcie człowieka z jego zamknięcia,bycia dla siebie.
Jeżeli mnie kerygmat zainteresuje,to wtedy szukam instrukcji-katechezy.Przez słuchanie Słowa zostawiam swoje koncepcje,uczę się co jest zamysłem Boga,żeby dojść do zródła.
To do czego dochodzę,to nie owoc mojego wysiłku,tylko dar dla mnie.
Jeżeli się poddam,to będzie dokonywał się długi proces przemiany.
Pomocą jest program„Chrzest w życiu i misji Kościoła”,materiały synodalne.
#21 nawracająca się,
Zafascynowanie czy uczucie do płci odmiennej – jak najbardziej! Nie jest to jednak koniec miłości, o ile taką jest. Jest ona płodna.
Raz jako płodność naturalna. Drugi raz jako płodność apostolska – przeżywanie miłości forsuje (używając języka brydżowego) do odkrywania jej wobec innych zwłaszcza tych którzy sobie nie radzą .
Ja do tej drugiej startuję mając doświedczenie i wsparcie w rodzinie. Osoby konsekrowane są (mogą być) płodne włączając nowych ludzi do Kościoła poprzez swoją służbę podobnie jak Maryja – nie wykorzystując fizycznej płodności.
A wtedy ( na ile jestem uprawniony do zdania w ich imieniu) każda „połówka”, którą Pan postawi na ich drodze, staje się dla nich odpowiednia na miarę wiary – a takich połówek może być wiele! Już tutaj w życiu doczesnym. Odsłaniają się wtedy takie fragmenciki Nieba.
Ja pojechałam na wycieczkę do Włoch drugi raz tylko po to, aby poczuć nastrój Kaplicy Sykstyńskiej. Nastrój,który czułam czytając „Tryptyk Rzymski” Jana Pawła II. Odnaleźć to, co on czuł i widział.
Usiadłam sobie cichutko sama pod ścianą, z „Tryptykiem…” w ręku i próbowałam kontemplować freski…
A przez kaplicę przepływała rzeka ludzi…
Było ciasno jak w tramwaju. I był ciagły szum, hałas.
Nie potrafiłam się od tego oderwać. I tylko to pamiętam…
Czasami więcej się zobaczy oczami innych niż swoimi własnymi na miejscu. 🙂
#21 nawracająca się
Przecież w Niebie nie będzie drugich połówek.
Czy pamiętasz, co odpowiedział Pan Jezus, gdy pytano Go, czyją żoną będzie wdowa, która miała 7 mężów?
Mk 12:25 bt „Gdy bowiem powstaną z martwych, nie będą się ani żenić, ani za mąż wychodzić, ale będą jak aniołowie w niebie.”
Myślę, że wszyscy będziemy w jedności z Bogiem. 🙂
#10 Fedora
nie mogą liczyć na swoich mężczyzn „słaba płeć” ,która z byle powodu sie załamuje.
Po prostu kobiety powinny miec skromniejsze oczekiwania od mężczyzny skoro wyszła/wychodzi za niego z miłości.
A tak w ogóle nie powinno pobierac sie z miłości, ponieważ ważne są też różnice między nimi, tj. między kobietą a mężczyzną. Nie tylko wygląd zewnętrzny i płciowy. Ale sposób bycia.
#12 Grzegorz
Nie twierdziłem w swoim komentarzu <> , że jestem młodym, zielonym i bogatym ….. Jestem dojrzałym facetem w średnim wieku. I nie jestem bogatym snobem.
Kobiety powinny byc skromne w swoich oczekiwaniach. Facet nie jest koniem lub wielbłądem żeby tyrał dla zachcianek „miłującej” żony. W dodatku państwo nie powinno wtrącac sie nachalnie ws. materialne rodziny windując w górę koszty wychowywania i utrzymania dzieci. Wystarczy aby facet miał pracę. Najlepiej stałę zatrudnienie, a nie umowy na 6 miesięcy. A co po 6 miesiącach i GDZIE znaleźc pracę? Pewnie w UK, Szkoplandzie, a może na księżycu?
Nie wszyscy pracują w czyściutkiej wyprasowanej koszuli i skrojonym na miare garniturze.
#25
Rzecz w tym że tu odmienną płcią się uzupełniamy i /w ograniczeniu ale jednak/ wypełniamy wzajemnie.Rozwijamy też nieustannie umiejętność kochania.TAM /daj Boże/ będziemy doskonali i /mam nadzieję/ pełnią w każdym z nas wypełnieni.
Jesteśmy ułomni tu.Fizyczni i duchowi /niewiele wiemy bo część utajnił Bóg/kalecy.Partnerem ,wiarą podpieramy się jak protezą.
#26 Maciej
Myślę, że Grzegorz nie miał na myśli „tyrania dla zachcianek „miłującej” żony”.
Myślę, że Grzegorz miał na myśli to, że mężczyzna powinien swojej żonie dać poczucie bezpieczeństwa w tym także finansowego. I to nie koniecznie na bardzo wysokim poziomie, ale właśnie w takiej równowadze między miłością a sprawami materialnymi. Czasami lepiej żyć na niższym poziomie finasowym, ale w miłości, niż tracić relacje z rodziną zaharowując się dla niej.
Wiesz Maciej, mam wrażenie, że ty patrzysz na kobiety przez pryzmat siebie.
Mam znajomego, który bardzo przeżywa to, że jego żona zarabia więcej. Czuje, że nie spełnia swojej roli mężczyzny – bo to mężczyzna powinien zarabiać więcej, utrzymywać żonę itd. Ona mówi, że to nie jest dla niej ważne i wymienia to, co on jej na prawdę daje. Jednak to nie pomaga. On i tak czuje się niespełniony w swojej roli.
Czy w tobie nie ma przypadkiem takiego mechanizmu?
Może też chciałbyś dać swojej kobiecie, to wszystko o czym piszesz? Rozpieszczać ją, spełniać jej zachcianki, a tymczasem nie możesz?
Może to nie ona tego chce, ale ty chcesz dla niej?
#23 Grzegorz,Basa
Tak Baso, Pismo poucza nas o tym,że wszyscy będziemy jak aniołowie w Niebie.I jeszcze „Ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, co nam przygotował Ojciec w Niebie”.Wybaczcie,że piszę te słowa tak, jak zapamietałam.Jeśli jest inaczej, poprawcie mnie.
Grzegorzu
Szczęśliwi małżonkowie kochający się jak piszesz miłością płodną i miłością apostolską. Ważne aby oboje wzrastali w tej miłości. Mam w swoim małżeństwie różne doświadczenia, gdzie dominuje miłość apostolska. Doświadczam też tego:
„Niespokojna jest moja dusza, puki nie spocznie w Panu”. Radość z bycia „w komunii z Bogiem i ludźmi” jest wielka.
Czytając książkę „Dwoje jednym ciałem w Chrystusie” autorstwa Księdza Biskupa, doświadczam szczególnej radości.
Pozdrawiam 🙂
Maćku,
Oczekiwania kobiet ( facetów zresztą podobnie ) to składowa wielu czynników: nawyków z dzieciństwa,wychowania, zwyczajów środowiska,ambicji , racjionalnej oceny potrzeb, irracjonalnych motywacji itp. W ilu przypadkach na 100 trafisz w ten wzorzec skromności o którym piszesz? Oczywiście rzeczywistość, zwłaszcza obecna rzeczywistość kryzysowa przycina te oczekiwania.Ale nie chciałbym aby nasze dziewczyny toczka w toczkę były uformowane w jedną skromność! Że jest teraz trudno to wiem. Ale czas kryzysu mimo że jest bolesny ( uwierz że mnie to nie omija)jest bardzo ważny. Jest to czas zmian, przepracowania tego co robiłem do tej pory, podjęcia nowego wysiłku,nowego planu ,polepszenia tego, co robiłem źle. W Polsce etos kryzysu jest bardzo słaby. W Ameryce bohaterem nie jest ten kogo kryzys ominął, ale ten kto w trudnościach wstaje na nogi. I nie dotyczy to tylko przedsiębiorców mających własne firmy.Każdy człowiek jest takim „mikroprzedsiębiorcą” zarządzającym własną aktywnością zawodową.Pewna presja aby to zarządzanie było efektywne jest wydaje mi się bardzo dobra.Motywuje do działania, wygania lenia. Trochę tej presji dobrze jeśli da żona.
Oczywiście te wszystkie zamierzenia, wysiłki i plany Pan Bóg przełamuje swoim zamysłem, abyśmy w naszych działaniach i aktywności odnajdywali siebie jako stworzenia boże. Mówił o tym w przdwczorajszej homilii Franciszek I tak jak cytował baran katolicki.
A’propos pracy w białych koszulach.Oglądałem film z końca XIX w. nakręcony w jednej z niemieckich fabryk metalowych. Robotnicy przy prasach ubrani byli w białe koszule, dobrze skrojone kamizelki i czapki z daszkiem. To są przykłady do naśladowania!
#22 mirpat
To co piszesz mogę potwierdzić swoim zyciem .
Właśnie rozpoczął się dla mnie proces przemiany,a dokonuje się to każdego dnia, w sytuacjach kiedy Pan Bóg daruje mi łaskę poznawania siebie.
Był czas ,że „czułam wewnętrzny przymus” kroczenia do przodu własnym wysiłkiem i wciąż odnosiłam porażki.Teraz mam taki „hamulec/też dzieki łasce Bożej/, aby darowane mi DZIŚ dobrze przeżyć w komuni z Bogiem i ludzmi.
I znów trafiłam na „kamień we mnie” , bo pokazywane mi są rany , które blokują tę komunię .
Czyżby dalej było we mnie „chcę , muszę …? czyli podejście poganskie i faryzejskie?
Panie Boże , pomóż mi zaakceptować siebie i swoje krzyże , bo bardzo pragnę wejść w Komunię z Bogiem i z ludzmi , aby upodobnić się do Ciebie
#26 moje dzieci rzeczywiście chodzą w białych koszulach ,ale maja różne doswiadczenia zawodowe, od pracy za granicą przy sałacie w Anglii(w czasie studiów), w oborach u Amerykanów ( na wymianie studenckiej),miały doswiadczenie bo pomagali zawsze chętnie w gospodarstwie rolnym dziadków, poprzez prace w korporacjach, w kilkanaście lat po studiach w międzyczasie założyli rodziny,kończyli kursy językowe, cały czas się edukują, żeby nie być zaskoczonym jak stracą pracę ,jak tracą podejmują inną , teraz pracuja na własny rachunek we dwoje w małżeństwie np.żona ma pracę w domu , żeby mąż mógł oddawać się pracy poza domem ,w pracy oboje sie wspierają.Do pracy za granicą już nigdy by nie wrócili , mój syn mówi że najlepsza „Ameryka” jest w Polsce .Zawdziędzają wszystko talentom które otrzymały od Boga i dobrze je zozwineli , nie lenia się czekając na gwiazdkę z nieba, my jako rodzice ich wspieramy ale nie finansowo, ale w wychowaniu dzieci np.jak zamkna żłobek lub panuje ospa w przedszkolu. Wiedza że maja w Nas wsparcie.Jeżeli kiedykolwiek dzieciom finansowo pomagamy to tylko na edykację ich i wnuczek.
A ja kiedyś sobie tak pomyślałem:
Dlaczego Bóg Adamowi dał od razu Ewę, a nie stworzył kilka niewiast?
W rzeczywistości to jednak Bóg powinien nam wybierać współmałżonka.
W Internecie znalazłem taką modlitwę:
„Modlitwa za człowieka, którego pokocham
Panie, który stworzyłeś mężczyznę i niewiastę,
aby wspólnie stali się podobni Tobie!
Gdzieś wzrasta i rozwija się ten,
którego mi przeznaczyłeś na towarzysza życia.
Błogosław mu. Otocz opieką.
Chroń od niebezpieczeństw.
Przygotuj go do spełnienia roli,
jaką dla niego przewidziałeś.
Spraw, żeby był prawy i dobry,
żeby kochał i liczył się z Twoim prawem.
Strzeż jego niewinności, Panie.
A kiedy go postawisz na mojej drodze,
spraw abyśmy się rozpoznali wśród tylu innych ludzi.
Zasiej w naszych sercach miłość Twoją,
abyśmy razem z Tobą budowali naszą przyszłość.
Amen.”
========
adonai.pl
Swoją drogą to już nie wiem coś dziwnego się ze mną dzieje czasami….
#25 basa
Jedność z Bogiem powinna być też tu na ziemi. Ja wiem, że to trudne, ale Jezus stał się podobny do nas, żeby nam pokazać, że to jednak możliwe.
Jedność z Bogiem można mieć nawet w małżeństwie i właśnie ono jest szczególnie Jego odblaskiem.
„Mężczyzna i niewiasta – obdarowujący siebie sobą nawzajem, tracący swoje życie dla drugiego – są pełnym obrazem Boga.” – to z czytanki na 1 maja.
#22 mirpat
Dzięki za to streszczenie.
Wydaje mi się, że warto jeszcze rozszerzyć :
„Jeśli mnie kerygmat zainteresuje…”
Co znaczy – „zainteresuje”?
Ostatnio przeczytałam:
„Czym jest kerygmat? Jest pewną wieścią. A dlaczego ta wieść nas zbawia? Dlaczego głoszenie Ewangelii przynosi zbawienie? Bo kerygmat mówi o fakcie, który się dzieje. Co się dzieje?”
Nie będę przytaczać wszystkiego – chodzi o zbawczej dzieło Chrystusa ( mówiąc teologicznie), o wiarę, którą się proponuje (Grzegorz kiedyś też o tym mówił) a nie narzuca. A proponuje się głosząc Ewangelię – kerygmat.
„Przez słuchanie kerygmatu przychodzi zbawienie”. (!)
Dla mnie więc „zainteresuje” to zbyt mało 🙂
#37 Miriam
Dla mnie zainteresować się,to szukać Prawdy,szukać Boga,znalezć Go.
Zainteresować się,to uwierzyć sercem.
Kształtować serce,żeby Boga chwalić jak należy,aby Mu dziękować za dobrodziejstwa,przepraszać za niewierności i bunty,prosić o łaski do wytrwania w dobrym.
Zainteresować się,to dobrze wiedzieć,kim jest Bóg i co dla nas zrobił,a także kim jesteśmy my i do czego zostaliśmy przez Boga przeznaczeni. 🙂
#37
Tak, mirpat!
I oprócz tego: potrzebna jest łaska Ducha Świętego, by kerygmat usłyszeć i przyjąć.
I jeszcze:
To Bóg się Tobą/mną pierwszy zainteresował 🙂
To była Jego inicjatywa.
Cytat z „O nasladowaniu Chrystusa”;-„Panie naucz mnie czynić Twoją wolę(Ps.142,10);naucz mnie z Tobą godnie i pokornie obcować , bo jesteś moja mądroscią, Ty który mnie poznajesz w całej prawdzie i poznałeś pierwej , nim świat powstał i zanim zaistniałem na świecie” trzeba tylko modlić sie o rozpoznanie drodi którą przygotował Nam Pan Bóg .
Dziwne nie ma tutaj ani jednego wpisu od uczestników spotkania z biskupem ;dyrektorów ich uczniów, ludzi uczących religii w tych szkołach ,zadnej refleksji od uczestników tego spotkania , jesteśmy ciekawi co „Patron ” tych szkół wnosi do wychowania młodzieży czy jest znany przez tą młodzież.