Słowa, które są nam obwieszczane w 31 Niedzielę roku B, to słowa, jakie hagiografowie redagujący Księgę Pisma św. włożyli w usta Mojżesza podczas wędrówki ludu z niewoli egipskiej do ziemi obiecanej. W tych słowach odbija się nie tylko sytuacja ludu podczas wędrówki na pustyni, czyli z czasów Mojżesza, ale także późniejsze doświadczenia, jakie miały miejsce już w ziemi obiecanej.
Dokonuje się w pewnym sensie retrospekcja, czyli spojrzenie wstecz na dzieje narodu wybranego, który przeżywał trudności nie tylko na pustyni, ale także po wejściu do ziemi obiecanej. Jest to związane z działalnością proroków. Oni pomagają narodowi zobaczyć przyczyny niepowodzeń i nieszczęść, jakie spotkały wybrany narów. Jedną z tych jest bałwochwalstwo, czyli odnoszenie swego życia do różnych bożków. Dlatego tak bardzo zostaje podkreślona wiara w jednego i jedynego Boga.
Słuchaj, Izraelu,
Pan jest naszym Bogiem
– Panem jedynym.Będziesz miłował Pana, Boga twojego,
z całego swego serca,
z całej duszy swojej,
ze wszystkich swych sił (Pwt 6,4n).
To wezwanie do słuchania i następujące po nim przykazanie miłości Boga stanowi fundament życia człowieka i ludu, który poznał objawienie jednego i jedynego Boga. Słuchanie bowiem, z którego wynika konkretny i prawdziwy kierunek życia jest możliwe tylko wtedy, gdy głos jest jednoznaczny i wzywa do kroczenia w jednym określonym kierunku.
1. Wyprowadzenie człowieka z bałwochwalstwa
Ten kierunek to wyprowadzenie człowieka z jego zagubienia w sobie i w tym, co człowieka otacza. Człowiek po grzechu pierworodnym wszedł w swoje poznanie dobra i zła. Przeżywa więc siebie i relacje ze wszystkimi i wszystkim, co go otacza w kluczu czy na sposób „zabezpieczenia” swego życia. Stracił bowiem w swojej świadomości życiową (egzystencjalną) relację do Dawcy życia, jakim jest Bóg.
Z powodu więc tej sytuacji, jaka wynikła z grzechu, człowiek jest niejako zmuszony zabiegać o swoje życie i wszystko, co na to życie się składa. Jednak sam dostrzega i doświadcza na co dzień, że nie jest w stanie wszystkiego uczynić i zagwarantować sobie tej egzystencji według swego upodobania. Z tego względu ucieka się do różnych środków, które stają się dla niego w konkretnych sytuacjach jakąś formą zabezpieczenia. Tak rodzą się wszelkiego rodzaju idole, którym człowiek hołduje, spodziewając się od nich szczęścia. Dlatego człowiek tak łatwo słucha wszystkiego, co pochlebne, co obiecujące, co zdaje się przynosić łatwą korzyść i bezpieczeństwo. Po prostu człowiek daje się „nabierać” zwodniczym obietnicom. Dlatego to przykazanie. To wezwanie. Ta propozycja i ta obietnica.
2. Pan jest naszym Bogiem – Panem jedynym
Jest to objawienie. Najpierw Bóg objawił się Abrahamowi jako jego Bóg, który dał mu wielką życiową obietnicę. Będzie błogosławiony przez ludy. Ludy będą siebie błogosławić w ze względu na szczęście, jakiego doznał Abraham. Będą poznawać Boga Abrahama. Abraham stanie się ojcem wielu narodów. To wszystko dlatego, że uwierzył wezwaniu. Poznał głos Boga i poszedł za nim. Zostawił swoje dotychczasowe zabezpieczenia i „bożki” którym hołdował i poszedł za głosem.
Podobnie kilkaset lat później, na pustyni, idzie lud. Dokonało się wyjście z niewoli egipskiej. Było także przejście przez Morze Czerwone. Faraon i jego wojska z6ostały zatopione w odmętach wody morskiej. Wszystko jest wiadome, że to Bóg dokonał tego dzieła wyzwolenia.
Niby to takie proste. Jednak długa jest droga, aby człowiek te prawdy i te doświadczenia przełożył na język i postawy pełnego zaufania Bogu i całkowitej uległości wobec Boga jako jedynego Pana. Stale jawią się tłumaczenia i wyjaśnianie zjawisk i wydarzeń, przypisywanie różnym siłom mocy objawionej przy okazji zaistniałych nadzwyczajnych faktów. W konsekwencji łatwo człowiek wchodzi w kompromisy. Uznaje innych „bogów”. Wydaje mu się, że jest trudno czy wręcz niemożliwe mieć i słuchać konsekwentnie jednego Boga i iść za Nim, tzn. postępować wg Jego słów i przykazań we wszystkich sytuacjach życiowych. Zaufać bowiem Jemu, oznacza zostawić „innych”.
Można powiedzieć, że jest to cała droga życia człowieka. Dokonuje się po to, aby przyjął prawdę o Jednym i Jedynym Bogu i doszedł do pełnej jej akceptacji w sobie. Ostatecznie dokona się wtedy, gdy w naszej śmierci zostawimy wszystko. Jednak już teraz w tym życiu, możemy i winniśmy się tego uczyń, że On jest jedyny. Co więcej, On „cały” jest dla każdego z nas. Dlatego też każdy z nas może uczyć się tego, by Go miłować całym sercem ….
3. Będziesz miłował Pana, Boga twojego
To polecenie możemy rozumieć jako przykazanie rozkazujące i nakazujące. Jeśli jednak spojrzymy na nie kontekście wydarzeń, a więc historii, jaką Bóg prowadzi z człowiekiem i z wybranym narodem, to stopniowo odkrywamy, że nie jest to tylko polecenie. Jest to otwieranie przed człowiekiem perspektywy, dzięki której człowiek nie musi hołdować wszystkiemu i wszystkim, lecz tylko Jednemu.
Kto odważy się wchodzić na tę drogę, będzie stopniowo doświadczał coraz bardziej, że przykazanie (nakaz) przemienia się w przywilej. Nie będzie odczuwał, że musi, ale będzie doświadczał, że to jest jedyna właściwa droga. Mieć jednego Boga, który wie o wszystkim, który prowadzi dobrze, bo jest dla człowieka, aby go zbawić – wyprowadzić z błędnych dróg, na których się gubi służąc różnym obcym bożkom.
W sercu człowieka i w całym jego życiu rodzi się przekonanie i wiara, kształtuje się sposób myślenia i postawa życiowa, w której przejawia się to, że człowiek kocha całym sercem Tego, którego poznał jako tego, który pierwszy ukochał. Wówczas przykazanie: „Będziesz miłował …” staje się czymś naturalnym. Jest to dzieło miłości, jakie Bóg sprawia w człowieku, by był on na Jego podobieństwo i obraz. By potrafił kochać.
Bp ZbK
Komentarze
119 odpowiedzi na „Dobrze jest mieć jednego Boga (31 Ndz B 2012)”
Miłość wyzwala z okowów zła.Daje ochronę i moralną siłę.
W dzisiejszej Ewangelii przykuły moją uwagę następujące słowa:
1. ,,Będziesz miłował Pana Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”, czyli całą sobą, niepodzielnie. Czy do tego właśnie można TEŻ odnieść słowa Ks Bpa ,,Zaufać bowiem Jemu oznacza zostawić ,,innych”?
Ci inni to to wszystko co poza Bogiem angażuje moje serce?
2. Słowa uczonego w Piśmie:,,(…) daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary” , czyli miłość Boga i bliźniego jest najważniejsza nie tylko na płaszczyźnie moralnej ale i religijnej. Czy tak?
3. Odpowiedź Jezusa: ,,Niedaleko jesteś od królestwa Bożego”. Uczony w Piśmie wie, co jest najważniejsze, ale to tylko wiedza, a wiedza to nie wszystko. Dopiero będzie w królestwie Bożym, gdy będzie tą wiedzą żył w swojej codzienności.
To trudne mieć serce wyłącznie dla Boga w każdej chwili życia, a jeszcze trudniejsze dla bliźniego.
Pewnie i ja usłyszałbym takie same słowa, jak uczony w Piśmie.
„Kochaj mnie”.
Jakbym żonę swoją słyszał.
Czy człowiek może kochać Boga skoro zdolnośc kochania /miłośc/ to Jego łaska.
Pozwól się kochac, uwierz, że Ja tak naprawdę tylko Ja cię kocham.
Nie ma innego kto kocha aż po krzyż.
Miłośc nie jedno ma imię ale kochac mnie potrafi tylko ten jedyny, niepowtarzalny, niezawodny Jezus Chrystus.
janusz
MIŁOWAĆ Boga ? Jak się kogoś kocha to sie o nim myśli, chce go widzieć, z nim btć, spełniac jego oczekiwania, mówić o nim z radością, śpiewać o nim, chwalić go, zabiegać o jego względy… To takie słodkie :-). KOCHAĆ Boga 🙂 To bardzo radosne. Boga tak łatwo jest kochać…a może nie tyle łatwo co….szalenie zaskakująco. Jak się czyni wysiłek by GO kochać to Bóg w taki cudowny sposób zaskakuje swoją MIŁOŚCIĄ. Zupełnie inaczej niż człowiek; jest nieprawdopodobnie pomysłowy w swojej czułości, delikatności. Ale to jego zaskakiwanie jest najbardziej atrakcyjne.
Miłość to trudny orzech do zgryzienia. Prawdziwa miłość wymaga poświęceń na wzór relacji Chrystus – Kościół.
Ona jest najdoskonalszym wypełnieniem Prawa.
Przez miłość stajemy się świętymi.
Przez miłość można nawet nawrócić wiele osób bardziej niż mądrymi słowami.
#2 Maria:
„To trudne mieć serce wyłącznie dla Boga w każdej chwili życia, a jeszcze trudniejsze dla bliźniego.” – na pewno trudno, ale pewnie i się da. Na pewno są tu na ziemi i to też dzisiaj osoby, które są skierowane cały czas ku Bogu i bliźniemu.
Mam pytanie do Księdza Biskupa. Czy może katechizować osoba, która nie przyjmuje w całości nauczania Kościoła Katolickiego?
Pytam, ponieważ z niedowierzaniem przecieram oczy, patrząc na zdjęcie z otwarcia Szkoły Katechistów. Obok Ks. Biskupa siedzi pan J., który wcale nie kryje swoich poglądów dot. Maryi, różańca, świętych. Prezentował je wielokrotnie na tym blogu, jak również w swoim środowisku.
Z listu Ks. Biskupa dot. otwarcia Diecezjalnej Szkoły Katechistów Parafialnych :,,Koszty związane z formacją w 50% ponoszą parafie” – ciekawe, czy parafianie z P. wiedzą o tym, że z ich ofiar pan J. będzie się edukował?
,,Zadaniem katechisty będzie wspieranie prezbiterów i diakonów w głoszeniu słowa Bożego i formacji wiernych” – Boże uchowaj przed formacją w wykonaniu tego pana.
Ad #7 Ja tylko pytam
1. Na postawione na początku pytanie odpowiadam: Nie.
2. Dalej zauważam: Pan J. nie przyszedł uczyć, lecz uczyć się.
3. Jednocześnie twierdzę, że jeśli Pan J. zostanie katechistą, to będzie to robił w łączności z miejscowym proboszczem, tym samym w jedności z Kościołem, lub nie będzie tego robił wcale. Zależy to też od wspólnoty parafialnej.
4. Co do zaś poglądów przedstawianych na tym blogu, to nie ulega wątpliwości, że w wypowiedziach wielu uczestników jest wiele niepoprawności. Podobnie w praktyce życia parafialnego i w ogóle chrześcijańskiego. Nie wszyscy, którzy uważają że mają rację, faktycznie mają rację. Także w odniesieniu do kultu Maryi i Świętych. Nie wystarczy odmawiać Różaniec, by być prawdziwym czcicielem Matki Bożej. Trzeba przyjąć Jej postawę w szczególności w słuchaniu. Z tym jednak bywa trudniej.
5. Dalej dobra uwaga. Skoro obok mnie siedzi Pan J. i to się Pani nie podoba, to odpowiem z osobistym akcentem w kierunku Pani: szkoda, że Pani nie zapisała się do tej Szkoły. Gdyby Pani usiadał na tym miejscu, Pan J. – jeśli by był – musiałby usiąść gdzie indziej. Zapraszam więc Panią. Jest bardzo wielka potrzeba ludzi gotowych pogłębiać wiedzę religijną i formować wiarę swoją w Kościele oraz pomagać na tym polu.
6. „Zadaniem katechisty będzie wspieranie itp.” Potrzeba bowiem ludzi, którzy są gotowi do tego się przygotować i to czynić. Powtarzam jeszcze raz w Kościele i zgodnie z nauką Kościoła. Jeszcze raz więc Panią zapraszam.
7. Co do Pana J. zaś, to proszę Panią, aby Pani za niego modliła się – szczególnie za pośrednictwem Matki Bożej tak tylko jak Pani potrafi. Matka Boża będzie wiedziała, co z tym zrobić. Naturalnie Pan Jezus też.
8. Proszę też Panią o modlitwę w mojej intencji w intencjach Kościoła. Na koniec także o to, by w Kościele było jak najwięcej ludzi gotowych wchodzić w ducha Ewangelii, a mniej forsujących głównie swoje osobiste poglądy.
Bp ZbK
Dziękuję Księdzu Biskupowi za wyczerpującą odpowiedź, bardzo dużo mi wyjaśniła.
#2 Maria-„widzę„ to tak.
Na podstawie KKK-Konsekwencje wiary w Jedynego Boga.
222„Wiara w Boga Jedynego i miłowanie Go całą swoją istotą ma ogromne konsekwencje dla całego naszego życia„:
223„Poznawać wielkość i majestat Boga…„
224„Żyć w dziękczynieniu…„
225„Poznawać jedność i prawdziwą godność wszystkich ludzi…„
226„Dobrze użytkować rzeczy stworzone…„
227„Okazywać Bogu zaufanie…„
…
Ewangelia pokazuje powtarzanie jako sposób przybliżenia się do Królestwa.W rozmowie uczonego z Jezusem,uczony powtarza za Mistrzem Jego odpowiedz na postawione pytanie o pierwsze przykazanie.Nic nie wskazuje na to,że odpowiedz Jezusa zaskoczyła go.Wtedy gdy naśladuję uczonego i powtarzam słowa Jezusa,przybliżam się do Jego Królestwa.Jeśli tylko słucham i nie utrzymuję tych słów u siebie,jestem jak ten człowiek z listu św.Jakuba oglądający swe oblicze w lustrze:1.22-25„Wprowadzajcie zaś słowo w czyn,a nie bądzcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie.Jeżeli bowiem ktoś przysłuchuje się tylko slowu,a nie wypełnia go,podobny jest do człowieka oglądającego w lustrze swe naturalne odbicie.Bo przyjrzał się sobie,odszedł i zaraz zapomniał jakim był.Kto zaś pilnie rozważa doskonałe Prawo,Prawo wolności,i wytrwa w nim,ten nie jest słuchaczem skłonnym do zapominania,ale wykonawcą dzieła;wypełniając je,otrzyma błogosławieństwo.„
Przykazanie miłości… Przykazanie… Rozkaz… „Ja, Bóg, stworzyłem cię, bo miałem taki kaprys (bo przecież nikt mi nie kazał cię stworzyć), i teraz rozkazuję ci mnie kochać!”
Jak wiadomo, za złamanie rozkazu zawsze czeka kara, podobnie za łamanie przykazań danych nam przez Boga.
Nie wiem jak Ksiądz Biskup, ale ja na przykład nie wyobrażam sobie, aby moi rodzice (czyli moi bezpośredni bądź co bądź – Stwórcy) wydali mi rozkaz, abym ich kochał. Miłość na żądanie?
I podobnie nie potrafię sobie wyobrazić siebie, który każe mojemu synowi mnie kochać. Cóż to by była za miłość, wymuszona rozkazem, poleceniem? Z pewnością bezwartościowa. Nie miłość, a karykatura miłości. Zwłaszcza, jeśli bym za brak tej miłości mojego dziecka wobec mnie miał to dziecko ukarać.
Czyż nie jest wyłączoną winą rodzica, jeśli dziecko go nie kocha? Które dziecko nie kochałoby idealnego, wspaniałego, doskonałego rodzica? Czy ktoś o zdrowych zmysłach może nie kochać swoich idealnych, wspaniałych, pozbawionych najmniejszych wad rodziców?
Czyż Bóg nie jest właśnie takim cudownym, kochającym, pozbawionym jakichkolwiek wad, najdoskonalszym Rodzicem? Dlaczego więc musi się aż tak… hm.. poniżać(?) do nakazania swoim dzieciom miłości do Siebie?
Jeśli dziecko nie kocha swoich rodziców, to byli oni złymi rodzicami – nie potrafili wychować go tak, aby miłość do nich była czymś naturalnym, oczywistym, bynajmniej nie wymuszonym.
Powinni więc winić za to jedynie siebie, a nie zadbać o to, żeby takie nie kochające ich dziecko cierpiało (i to wiecznie).
Bóg stworzył świat, w którym jego dzieci, które go nie kochają, po śmierci rzekomo będą cierpieć. Cóż to za Rodzic, stwórca Spraw Wszelkich, który sprawia, że dzieci go niekochające będą cierpieć wieczne męczarnie w piekle?
Kościół prymitywnym wybiegiem naucza, że to przecież nie Bóg sprawia, że dusze cierpią w niebie, ale to te dusze dobrowolnie wybierają taki swój los.
Kościół udaje, że nie dostrzega przykrej konsekwencji jednoznacznie wynikającej z faktu stworzenia przez Boga wszystkiego.
Skoro Bóg stworzył wszystko, to w tym i także stworzył możliwość cierpienia dla tych, którzy go z jakichś względów nie będą chcieć kochać.
Czy nie uważa Ksiądz Biskup, że okrutny jest Rodzic, który tak tworzy prawa rządzące wszechświatem, że jego „niewdzięczne” dzieci będą cierpieć tylko dlatego, że nie posłuchały ROZKAZU, aby Go kochać?
Czy nie uważa Ksiądz Biskup, że pożałowania godny jest rodzic, który każe swoim dzieciom siebie kochać?
serdecznie pozdrawiam, mimo wszystko oczekując odpowiedzi, choć nie do końca wierzę, że ją otrzymam. 🙂
Ojcze Biskupie,
zaciekawił mnie wątek Diecezjalnej Szkoły Katechistów Parafialnych.
Czy mógłby Ksiądz Biskup przybliżyć tema lub podać
gdzie mogę znaleźć więcej informacji na ten temat?
#11 aadaam
Proszę wczytać się w końcową część mojego wpisu. Tam wyjaśniam, że nie jest to tylko przykazanie. Jest to doświadczenie, że ostatecznie tylko tak jest najlepiej, do czego sam Bóg człowieka uzdalnia.
Przytaczam tutaj tę część wpisu:
To polecenie możemy rozumieć jako przykazanie rozkazujące i nakazujące. Jeśli jednak spojrzymy na nie kontekście wydarzeń, a więc historii, jaką Bóg prowadzi z człowiekiem i z wybranym narodem, to stopniowo odkrywamy, że nie jest to tylko polecenie. Jest to otwieranie przed człowiekiem perspektywy, dzięki której człowiek nie musi hołdować wszystkiemu i wszystkim, lecz tylko Jednemu.
Kto odważy się wchodzić na tę drogę, będzie stopniowo doświadczał coraz bardziej, że przykazanie (nakaz) przemienia się w przywilej. Nie będzie odczuwał, że musi, ale będzie doświadczał, że to jest jedyna właściwa droga. Mieć jednego Boga, który wie o wszystkim, który prowadzi dobrze, bo jest dla człowieka, aby go zbawić – wyprowadzić z błędnych dróg, na których się gubi służąc różnym obcym bożkom.
W sercu człowieka i w całym jego życiu rodzi się przekonanie i wiara, kształtuje się sposób myślenia i postawa życiowa, w której przejawia się to, że człowiek kocha całym sercem Tego, którego poznał jako tego, który pierwszy ukochał. Wówczas przykazanie: „Będziesz miłował …” staje się czymś naturalnym. Jest to dzieło miłości, jakie Bóg sprawia w człowieku, by był on na Jego podobieństwo i obraz. By potrafił kochać.
Bp ZbK
„to stopniowo odkrywamy, że nie jest to tylko polecenie”. Nie jest to „tylko polecenie”. Więc jednak jest i również poleceniem. Czyli wracamy do punktu wyjścia. Dostaliśmy od Boga polecenie kochania Boga (bo tak będzie dla nas najlepiej). A że polecenie nie jest tylko poleceniem, ale także czymś więcej, nie ma tu kompletnie żadnego znaczenia – stwierdzamy (jak rozumiem – obaj) fakt istnienia polecenia, nakazu miłości naszej do Boga, czyż nie?
I dalej: „Jest to otwieranie przed człowiekiem perspektywy, dzięki której człowiek nie musi hołdować wszystkiemu i wszystkim, lecz tylko Jednemu.” Czyli Ksiądz Biskup przyznaje, że człowiek MUSI hołdować Jednemu. Nie musi wszystkim, ale musi Jednemu. Musi.
Oto tym samym ksiądz Biskup naucza (mnie), że Bóg stworzył mnie po to, żebym Mu hołdował. A dla mnie to po prostu poniżające, że Bóg stworzył mnie w gruncie rzeczy jedynie po to, żebym mu oddawał hołd. Bo jakież to musiałoby być samolubne i próżne ze strony Boga – stworzyć świat jedynie po to, żeby ten świat Go uwielbiał i Mu oddawał hołd?
Jak oceniłby Ksiądz Biskup rodziców, którzy płodzą potomstwo po to, żeby oddawało im ono hołdy i pokłony? Czy o to chodzi w rodzicielstwie? Domagać się, żeby nasze dzieci nas kochały? I to pod groźbą wiecznej kary dla tych dzieci, jeśli kochać nas nie będą chciały? Bóg nie tylko się tego domaga, ale też i nieustannie rzuca swoim dzieciom „kłody” pod nogi, żeby było im trudniej (Go kochać). Ot choćby wymóg wiary, zamiast zwykłej, prostej, UCZCIWEJ pewności, że Bóg istnieje. Do ilu ohydnych zbrodni by nie doszło, gdyby planujący zbrodnię miał pewność nieuchronności kary pochodzącej nie od niedoskonałego, ludzkiego „wymiaru sprawiedliwości” ale od samego Boga? Adam i Ewa? Że wiedzieli, a mimo to…? Ale czy sami zgrzeszyli? Czy może do ich grzechu konieczny był szatan, również stworzony przez Boga, który – co więcej – stwarzając szatana wiedział, że doprowadzi on ludzi do upadku? Czy musiał stwarzać szatana? Nie musiał? A więc w takim razie – chciał? Bóg chciał stworzyć szatana, o którym wiedział, że ten doprowadzi do upadku ludzi…
Chciał stworzyć świat, w którym będzie istniała możliwość na przykład gwałcenia i mordowania dzieci. Przecież gdyby nie chciał świata, w którym można gwałcić dzieci, to by takiego świata nie stworzył, prawda?
„Mieć jednego Boga, który wie o wszystkim, który prowadzi dobrze, bo jest dla człowieka, aby go zbawić – wyprowadzić z błędnych dróg, na których się gubi służąc różnym obcym bożkom.”
Czy aby na pewno to człowiek się gubi? A może to Bóg gubi człowieka po to, żeby go potem „zbawić” i, co gorsza, oczekiwać za to zbawienie dziękczynienia?
Czyż to nie jest chore – dać dziecku brzytwę wiedząc (boski atrybut wszechwiedzy) że pokaleczy ono tą brzytwą i siebie, i inne dzieci, i że trzeba je będzie uratować (zbawić), aby się nie wykrwawiło na śmierć?
„W sercu człowieka i w całym jego życiu rodzi się przekonanie i wiara, kształtuje się sposób myślenia i postawa życiowa, w której przejawia się to, że człowiek kocha całym sercem Tego, którego poznał jako tego, który pierwszy ukochał.”
Nie, Szanowny Księże Biskupie, w sercu każdego myślącego i wyciągającego wnioski z obserwacji świata człowieka, wraz z upływem lat rodzi się co najwyżej zwątpienie i zawstydzenie swoją własną, dziecinną naiwnością, jaką prezentował, gdy wydawało mu się, że wierzy…
Tematem tegorocznej Lednicy, jak również „Jerycha Młodych” była miłość. „Miłość cię znajdzie” – ona jest tuż za tobą, mieszka blisko, chociażbyś przed nią uciekał i tak cię dopadnie, sam tego doświadczam.
Ryszard Rynkowski w piosence “Słowa, słowa: śpiewa: “Miłość uczy nas rozmawiać, nie chce słów.”, a w jednej z piosenek Piotra Rubika słyszymy słowa: “Miłość – to wybór drogi miłości i wierność wyborowi…”
Miłość jest potężniejsza niż śmierć, nic nią nie potrafi ugasić. Tylko miłość zostaje.
#3 baran katolicki
A ja powiem, że nie tylko Bóg tak kocha.
Paweł pisze, że „miłość Boża została rozlana w nasze serca przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5) i powiem, że człowiek też może kochać tak jak Bóg. Ludzie, którzy są napełnieni Duchem Świętym są odbiciem Boga na ziemi.
To przecież Bóg już od łona naszych matek ukształtował nasze serduszka i też użyczył nam ze swej miłości. Tylko my zagłuszamy tą miłość, ale są tacy ludzie, którzy tą miłość wydobywają na zewnątrz. Są, tylko trzeba się rozejrzeć dookoła siebie.
#11.aadam.
Pozwól, że i ja Ci odpowiem. Jestem ojcem trzech chłopaków /synów/. Każdy z nich pragnie mojej miłości /jako dawanie/ a mi dzisiaj już nie zależy, by mnie kochali /nie chcę od nich niczego bo wiem, że nic dać mi nie mogą/. Nieco doświadczam tego, co czuje Bóg widząc, jak jego dzieci stają po przeciwnej stronie.
Chcąc nie chcąc stajemy po stronie nieprzyjaciół własnego Ojca. Tu chodzi o osobiste spotkanie Ojca /Boga/,który w Jezusie Chrystusie staje przeciwko Sobie i za to płaci Sobą najwyższą cenę. Tu chodzi o nie byle jaką miłość ale o miłość do nieprzyjaciół /wrogów/.
Bóg Cię zna i doskonale zna Twoją niemoc /cierpienie/.
Tu nie tyle chodzi byś pokochał Go jako przyjaciela ale jako nieprzyjaciela. Tylko taka miłośc wyróżnia naszego Boga i czyni go jedynym, niepowtarzalnym, wyjątkowym i zakochanym aż po własny krzyż.
To co pragnę pozostawić własnym dzieciom to doświadczenie mojej miłości w sytuacjach gdy były moimi nieprzyjaciółmi /zmuszały mnie do umierania dla siebie a życia dla nich/.
Pozdrawiam Cię
janusz
Do Agnieszka CS #12
Informacje o Szkole Katechistów można znaleźć na stronie Instytutu Teologicznego w Siedlcach
http://www.it.siedlce.pl/
I jeszcze jeden cytat z piosenki Rynkowskiego:
„Sycimy się miłością, która cudza jest,
Grzejemy się w jej blasku, w ogniach obcych świec,
A nam przez gardło w domu nie chcą przejść
Zwykłe słowa: Kocham Cię.”
– No tak jakoś nam trudno powiedzieć te dwa wydaje się proste słowa a jakże trudne „Kocham Cię”.
#14 aadam.
To prawda Bóg w Jezusie Chrystusie jest winny bo stanął po naszej stronie i za to zapłacił Swoim Życiem /Swoim Duchem/. Zatrzymał na Sobie nasze zło/naszą śmierć/. Dając się zabić wziął na siebie naszą niesprawiedliwość i tym samym nas usprawiedliwił.”
Słuchaj, Izraelu,
Pan jest naszym Bogiem
– Panem jedynym.
Będziesz miłował Pana, Boga twojego,
z całego swego serca,
z całej duszy swojej,
ze wszystkich swych sił (Pwt 6,4n)”.
Jest to streszczenie /rdzeń/ starego zakonu/starego człowieka/.
Mamy dzisiaj dostęp do nowego przymierza, do Jezusa Chrystusa, który jest wierny mimo naszej niewierności.
Kocha nas mimo iż jesteśmy Jego nieprzyjaciółmi. Swojego Ducha pragnie dac również Tobie byś mógł doświadczyć dzisiaj w sobie umierania/życia/ dla swoich wrogów.
janusz
#11 aadam
Widzę, że bardzo chcesz zrozumieć.
Za dużo by pisać w odpowiedzi. Ja proponuję, abyś zagłębił się ( ale tak na prawdę zagłebił) w katechezy programu „Chrzest w życiu i misji Koscioła” a szczególnie katechezy z I roku, ale i następne. A te z IV roku mówią szczególnie o znaczeniu kary.
Tam znajdziesz pomoc i być może zrozumienie.
Znajdziesz je z formie dźwiekowej i tekstowej na stronie http://www.chrzest.siedlce.pl/
A jeśli wolisz w formie papierowej, to napisz na adres basa2@op.pl , przyślę ci je.
P.S. Jeśli boisz się stracić anonimowość, mozesz podać adres znajomej osoby. Nie musi być Twój.
A poza tym jak zwykle mówię, ze każdy moze skorzystać z tego adresu. 🙂
Ad #7 Ja tylko pytam.
Bardzo rzadko wypowiadam się na blogu, ale często „wchodzę” i czytam wypowiedzi tu zamieszczone, ponieważ ta Diecezja jest wyjątkowa- prowadzona przez wspaniałego, wyjątkowego pasterza- Biskupa Kiernikowskiego. Jestem zbulwersowana wypowiedzią Pani ( a może Pana :)? )pytającej, że nastawiona jest na atak na jakiegoś Pana J. Gdyby pytająca/y znała dobrze Biblię to wiedziałaby, że nawet Pan Jezus NIKOGO nie odrzucał( nawet cudzołożnicy), tylko dla WSZYSTKICH głosił naukę- Słowo Boże. Niestety, PRAWDĄ JEST, że na blogu tym, w wypowiedziach wielu uczestników jest wiele niepoprawności i nieprawidłowego rozumowania, interpretowania Słowa Bożego, ale te osoby nie przyjmują tego do siebie.
Myślę, że m. in. Pani # ad 7 powinna zgłosić się do Szkoły Katechistów, by zgłębić swoją wiedzę w temacie, w którym się wypowiada. Misją ludzi Bożych jest ewangelizowanie oraz czynienie uczniami tych, którzy poznali Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela Mt 28:18-20; 2 Tm 2:2; Dz 1:7-8 i moim zdaniem (po wcześniejszych wypowiedziach Pana J.) że Pan J poznał Jezusa i idzie w dobrym kierunku. Zadaniem katechisty będzie wspieranie prezbiterów i diakonów w głoszeniu Słowa Bożego, bo tylko Pismo Święte legitymuje się pewnym charyzmatem natchnienia i związanej z tym nieomylności i to Słowo jest w stanie dotrzeć do każdego słuchającego, jako Słowo samego Boga.
Dzięki Ks. Biskupowi w Diecezji będzie pogłębiana wiedza teologiczna i biblijna, i najważniejsze tematy o charakterze doktrynalnym: nauka o Bogu, o człowieku i jego kondycji duchowej, jak też nauka o najwspanialszym planie Bożym dla ludzkości- JEJ ZBAWIENIU. Życzę Ks. Biskupowi zdrowia, wytrwałości i Bożego BŁOGOSŁAWIEŃSTWA. Pozdrawiam.
Kiedy mówisz: „Nie wiem, jak iść…”
Bóg mówi: „Pouczę cię i wskażę drogę, którą pójdziesz; umocnię moje spojrzenie na tobie.” (Ps 32,8)
Kiedy pytasz: „Która droga zaprowadzi mnie do Boga?…”
Jezus mówi: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie.” (J 14,6)
A kiedy zechcesz poznać wszystko, co Pan Bóg Ci chce powiedzieć, CZYTAJ Słowo Boże-BIBLIĘ!
#17
Zgłupiałam. Kochać jak nieprzyjaciela?
Ja od nieprzyjaciół człowieka, …uciekam.
Nie. Bóg napewno nie uznaje człowieka jako osobistego wroga. Jako tępaka owszem, ale nie wroga.
Janusz, naprawdę tak myślisz?
Nic nie rozumiem.
A na swoim blogu mam taki cytat:
”
„Wszystko przemija.Pod wieczór życia pozostaje tylko miłość.”
bł. Elżbieta od Trójcy Przenajświętszej
Wezwanie do słuchania (Szema) poprzedza przykazanie wzywające do miłowania wyłącznie Jahwe. Nie jest to wyznanie monoteizmu, lecz deklaracja całkowitego oddania się Jahwe.
Pierwsze jest – słuchaj! To Bóg mówi – człowiek słucha, Bóg daje – człowiek przyjmuje, Bóg pierwszy kocha – człowiek pozwala się kochać.
Czy nie zmieniam tego kierunku?
Co jest najważniejsze? Moja miłość, czy doświadczenie Jego miłości do mnie?
Kiedyś te słowa odmieniły moje pojmowanie tego przykazania. Już nie traktuję go jako nakaz, ale cudowną możliwość uczestniczenia w Jego – Boga miłości.
A wczoraj Papież powiedział : „W Eucharystii Jezus daje nam tę podwójną miłość, dając samego siebie, abyśmy karmiąc się tym chlebem, miłowali jedni drugich, tak jak On nas umiłował”.
Pozdrawiam wszystkich pragnących odpowiedzieć miłością na miłość Boga 🙂
#14 aadaam,
1. podziwiam Twoją lekkość wypowiedzi, jesteś bardzo inteligentnym i dociekliwym, ale… czepiasz się słów,
2. np. piszesz, że nakaz kochania Boga jest „nie tylko poleceniem”, więc też i poleceniem. Ale można to zdanie interpretować inaczej. Że na początku rozumiemy je jako polecenie, a z czasem zaczynamy dostrzegać, że to jest obietnica. Z czasem, ale wtedy, gdy przystąpimy do Jezusa. Ksiądz Biskup tłumaczy to ciut dalej, czego nie zauważyłeś (albo nie chciałeś zauważyć) słowami:
„Kto odważy się wchodzić na tę drogę, będzie STOPNIOWO doświadczał coraz bardziej, że przykazanie (nakaz) PRZEMIENIA SIĘ w przywilej. Nie będzie odczuwał, że musi, ale będzie doświadczał, że to jest jedyna właściwa droga”
3. potem przekręcasz słowa o hołdowaniu albo wielu, albo Jednemu. Biskup nie naucza nas, że Bóg stworzył nas, byśmy Mu hołdowali. Pisze natomiast o tym, że człowiek po oderwaniu się przez grzech od źródła życia szuka wielu sposobów na zachowanie go (życia) za wszelką cenę. Dlatego hołduje wielu bożkom. Gdy odnajdzie przez łaskę, że jest prosta droga do otrzymania za darmo życia wiecznego – tylko Tego będzie chciał słuchać, oddawać Mu hołd.
Ważne jest tu wg mnie zdanie Księdza Biskupa o tym, że mogę Boga kochać wtedy, gdy dostrzegę fakt, że Bóg jest obecny w historii mojego życia, że dobrze „prowadzi ze mną historię mojego życia”.
4. dalszych Twoich sformułowań nie chcę nawet cytować, bo są dość obraźliwe i sprzeczne z pojęciem Boga jako Dobra.
Bóg stworzył nas wolnymi, takimi nas chciał. Zgodził się nawet na to, żebyśmy postąpili wbrew Niemu. Wiedział bowiem, że jest w stanie nawet największe zło zamienić w dobro nie wymuszając niczego na żadnym człowieku. Sam poddał się Prawu, które Go zabiło. A On pokonał śmierć i dla nas zmartwychwstał.
5. i jeszcze jedno. Jesteśmy stworzeni do wieczności. A Ty piszesz, jakby życie kończyło się wraz z naszą śmiercią. Dobra Nowina Chrystusa jest właśnie taka, że możesz być mordowany i będziesz żył. Wielu w to uwierzyło do końca, np. św. Maksymilian Maria Kolbe, bł. Jerzy Popiełuszko.
…….
Nie, Szanowny aadaamie, w sercu każdego myślącego i wyciągającego wnioski z obserwacji swojego życia i świata człowieka, wraz z upływem lat postępowania drogą Chrystusa rodzi się zawstydzenie swoją własną, młodzieńczą pewnością, jaką prezentował, gdy wydawało mu się, że Boga nie ma…
cd #27
oglądałam wczoraj film p.t. „Kawiarenka”.
Poruszono w nim temat wolnej woli człowieka i Boga, który wszystko wie. Przedstawiony w filmie Pan Bóg to dziewczynka z sieci, która zaprogramowała świat i życie w nim.
Może ktoś z Was oglądał ten film? Może Ty, aadaamie?
Myślę, że może być bazą do rozmowy o wszystkowiedzącym Bogu i wolnej woli człowieka.
„Miłowanie nieprzyjaciół jako nieprzyjaciół jest naganne i miłość tego nie czyni”.
„Każde stworzenie z samej natury, na swój sposób kocha bardziej Boga niż siebie”.
„Skłonność naturalna zapoczątkowuje w nas wszystkie działania wolne i niewolne”.
„Skłonność naturalna jest zawsze prawożądna”.
[św. Tomasz z Akwinu, Doktor Kościoła].
#29 Włodzimierz
Myślę, że są to zdania wyrwane z kontekstu.
Natomiast sam Pan Jezus w kazaniu na górze powiedział: „43 Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. 44 A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują;” (Mt 5, 43-44)
#24 Ka.
Bóg zawsze jest naszym przyjacielem, niestety my grzesznicy nie zawsze jesteśmy przyjaznie nastawieni do Boga. Potrafimy być jego nieprzyjaciółmi i z perspektywy samego siebie patrzymy nieprzyjaznym okiem na Boga, który jawi się nam jako nasz nieprzyjaciel/ten, który nie jest przyjacielem/.
Ilu masz przyjaciół? Jednego, dwóch, trzech, góra pięciu. Reszta to Twoi nieprzyjaciele.
Czy wystarczy kochać tą garstkę, która mi dobrze robi a od RESZTY uciekać.
Prawdziwie kocha się wtedy gdy ktoś/on/na to najmniej zasługuje. Prawdziwie kocha się tylko swoich nieprzyjaciół.
Taka miłość kosztuje. Za taką miłość trzeba płacić sobą. Trzeba umierać dla siebie by dać życie innym.
Bóg /inny człowiek/bardzo często jawi mi się jako nieprzyjaciel choć ma dobre zamiary wobec mnie.
Jest dla mnie błogosławieństwem choć nie zawsze to dostrzegam . Widzę go niejako w krzywym zwierciadle.
janusz
# 16 chani.
Michale, żaden człowiek nie potrafi kochac tak jak Bóg /Jezus Chrystus/. On jest Łaską dla tych, którzy doświadczyli niemocy/cierpienia/ kochania jak Bóg.
„Już nie ja żyję lecz żyje we mnie Chrystus”. To słowa Pawła, który przekroczył siebie by pójść dalej już nie o własnych siłach lecz mocny Chrystusem/Bogiem/.
Michale, tylko Bóg potrafi kochać na PRAWDĘ/dobrze czynić swoim nieprzyjaciołom/.
janusz
#14 aadaam
Jak najbardziej zgadzam się z końcową częścią Twojej #14 wypowiedzi!
Ty masz odwagę powiedzieć głośno, że przyjęcie wizerunku Boga wyznaczającego zasady i karzącego bezwzględnie nieposłusznych, ojca skazującego swoje dzieci z góry na ich zgubę w przypadku nieprawości, jest naiwnością, prowadzi do zwątpienia i zawstydzenia, bo uważnie patrząc na świat można dostrzec że to nieprawda.
Wielu uważających się za poprawnych chrześcijan nie tylko tak myśli ale układa swoje relacje z innymi ludźmi wg tego klucza.
Wtedy nie jest to tylko ich osobista porażka, ale również antyświadectwo naszej wiary.
Jeśli jednak wyczuwasz, że Bóg ( jeśli w jakiś sposób dopuszczasz jego istnienie *przepraszam z góry św.Tomasza*) jest, powinien być inny, to na jakiej podstawie tak sądzisz?
Czy stoi za tym jakieś konkretne zdarzenie, sytuacja, przeżycie?
#29
Bardzo dziękuję Włodzimierzu za wsparcie …mnie /a raczej tego jak czuję i myślę,czasami myślę :)/.
#32 baran katolicki
Nie będę się spierać, ale myślę, że się mylisz. Czasami można błędnie osądzić ludzi, ale mówienie, że nikt nie potrafi kochać jak Bóg to ciutkę za mocno powiedziane.
Jeszcze raz powtarzam, pewnie są tacy ludzie, tylko niezauważalni, są może zamknięci w sobie, całkowicie oddani Bogu (Nie tylko od święta).
CD #35:
P.S.: Mam na imię Krzysiek
#31
Nie mogę się zgodzić że „reszta” to nieprzyjaciele.
Mieszkam/ałam w dużym mieście i zawsze otaczała mnie „reszta”. Bez tej „reszty” chyba byłoby mi smutno.
Nie uciekam od „reszty”. Uciekam od złego człowieka, a takowych spotkałam niewiele.
Jeszcze cytat z 1 Listu św. Jana 3,1:
„Świat zaś dlatego nas nie zna, że nie poznał Jego.”
#28 #30
Moim zdaniem słowa zacytowane przez Włodzimierza oznaczają, że nie mogę miłować miłować nieprzyjaciela jako takowego, ponieważ to jest utwierdzanie w złym. Ja mam Go kochać jako człowieka, nie czynić Mu krzywdy, ale to nie oznacza, że godzę się na zło, które sobą wyrządza, że mam to pochwalać .
Sorry, basa, ale dla mnie to Ty wyrwałaś słowa z kontekstu. A ten kontekst to całe życie i nauczanie Jezusa.
To trochę tak jak z nadstawianiem drugiego policzka. Uważasz,że trzeba dawać się „bić” nawet jeśli tym sposobem Ktoś grzeszy?
A tak na marginesie podziwiam a może dziwię się interpretacji albo nadinterpretacji słów Jezusa przez niektórych blogowiczów.
Mam czasami wrażenie, że „furtka pokory” się niektórym zatrzasnęła.
„Ani katolik, ani poganin nie poznaje istoty Boga taką, jaka jest sama w sobie”.
„Możemy jednak poznać ją [Istotę Boga], o ile udostępniają ją doskonałości stworzeń”.
„Bóg dał nam dwa święte Pisma: księgę stworzenia i Biblię. Pierwsze z nich zawiera tyle znamienitych wypowiedzi, ile jest stworzeń. One też pouczają o prawdzie wolnej od kłamstwa”.
„Istotniejsza jest dla człowieka natura, choćby nawet łaska miała być wyższej miary”.
„Należy unikać prowadzenia ludzi do wiary za pomocą dowodów, gdyż są one najczęściej słabe. Dają poganom powód do kpin, skłaniając ich do mniemania, że nasza wiara opiera się na tego rodzaju argumentach”.
„Wszelka łaska jest stworzona”.
„W niebie Bóg nie będzie nas kochał bardziej niż teraz”
[św. Tomasz z Akwinu]
#40
Włodzimierz
„W niebie Bóg nie będzie nas kochał bardziej niż teraz”
Myślę, ze także nie mniej 🙂
„Zobaczcie jak oni się kochają”.
Tu nie chodzi by poganie zobaczyli w nas miłość wzajemną lecz biega o to by zobaczyli jak my kochamy swoich nieprzyjaciół.
Dzisiejszy świat/ludzie/pragną zobaczyć Chrystusa w nas. Chrystusa, który kocha/daje Siebie/ niczego w zamian nie oczekując. Kocha bez wzajemności. Bo tam gdzie my umieramy oni/nasi nieprzyjaciele /dostają za darmo nowe życie.
Moim największym nieprzyjacielem jestem ja sam. Zawsze gdy chcę żyć dla siebie/chcę mieć święty spokój/ wtedy niszczę /zabijam/ innych. życie dla siebie kosztem najbliższych.
Nie mylmy proszę nieprzyjaciela z wrogiem. Między nimi jest ogromna różnica choć z pozoru tak samo wyglądają. Nieprzyjaciel nie zawsze jest wrogiem. Nieprzyjaciel to ten, który nie jest przyjacielem. To ten obojętny/jak by go nie było/. Wróg zaś to ten kto walczy ze mną. Chce mnie pokonać.
Mój przyjaciel to tylko Chrystus. Nie mam innego. Reszta to nieprzyjaciele, którzy mnie kosztują/chcą coś ode mnie/. To ci, którzy kochają mnie wtedy kiedy ja ich kocham. Tylko Chrystus/Bóg/ potrafi kochać mnie bezinteresownie i co więcej pozwala mi smakować tej miłości na co dzień. Pozwala mi kochać moich nieprzyjaciół + wrogów.
janusz
#35 chani.
Krzysztofie /nie wiem dlaczego cię przechrzciłem, przepraszam/, skąd w tobie przekonanie, że człowiek potrafi kochać jak Bóg.
Tylko Jezusowi Chrystusowi to się udało. Nie potrafimy tak kochać swoich nieprzyjaciół a nawet wrogów. Zawsze szukamy wzajemności.
Być może są wśród nas tacy ale nigdy nie dorównamy Jezusowi /Bogu/.
janusz
#43 baran katolicki
Nie szkodzi, Michał to swoją drogą fajne imię 🙂
Nie wiem, ale man takie przekonanie, że na świecie są tacy ludzie tylko my ich nie zauważamy.
A właściwie na czym polega miłość? Co to jest miłość? Brathanki w „Balladzie poziomkowej” śpiewają:
„czy to powietrza w piersiach brak?
czy to łez słonych nocą smak?
co to jest miłość?
czy śnione o wierszach sny,dawne sny?
czy może to jesteś Ty?”
——
miłość to nie tylko mówienie czułych słówek. Miłość to odnoszenie się do wszystkich z serdecznością, z łagodnością…..
Księże Biskupie!
Mój wpis nie dotyczy powyższego tematu. Mam pytanie dotyczące zbliżającego się Bożego Narodzenia i związanych z tym licznych „wigilii, spotkań opłatkowych” w szkołach, instytucjach. Gdy wyrażam swoją opinię, że jest to Liturgia domowa i że pierwsze przełamanie opłatkiem winno być w domu rodzinnym, otrzymują odpowiedzi: księża też bywają na takich „wigiliach”; to było takie wzruszające; a może w domach rodzinnych dzieci nie mają wigilii? Itp. Bardzo proszę o wyjaśnienie mi, kto ma rację? Zaczynam wątpić, gdy słyszę od księdza, aby takie spotkania nie nazywać „wigilią” tylko „spotkanie opłatkowe” to będzie prawidłowo.
# julio
Gdzie jesteś? Szukam i nie mogę Cię znależć.Napisz swoje przemyślenia.Brakuje mi ich.Uśmiech.
#29 Ela
Proszę wytłumacz mi i pokaż na konkretnych przykładach, z czego wnioskujesz, że Pan Jezus nauczał, że nie mamy kochać swoich nieprzyjaciół?
# 39 Ela
Moim zdaniem nie chodzi o to, bo kochać nie znaczy akceptować złe postępowanie.
Mój bratanek był bardzo trudnym dzieckiem.
Jak On potrafił mnie zranić.
Oczywiście mogłam pokonać go siłą, ale to tylko budziło w nim jeszcze większy bunt i wcale nie powodowało poprawy postępowania.
Jednak, gdy pozwoliłam się zranić ( uderzyć w policzek) i zobaczył, że to mnie boli, przychodził do mnie i przepraszał(nawracał się).
Czasami większy efekt „nawracający” przyniesie nadstawienie drugiego policzka niż walka z osobą, która mnie krzywdzi i udowadnianie jej,że źle czyni.
I to nie jest akceptacja zła, ale przyjęcie skutków zła na siebie.
Właśnie w tym objawia się chrześcijaństwo – moim zdaniem, że tak jak Pan Jezus z miłości dał się ukrzyżować ( przecież jednym skinieniem palca mógł pokonać swoich gnębicieli), tak ja potrafię (?) dać się skrzywdzić i jak On wybaczyć. I to nie jest wyrazem słabości, ale właśnie siły ducha.
Chciałabym, aby te słowa były prawdą w moim zyciu…
# 29 i 45
Myślę, że gdybyśmy znali szerszy kontekst wypowiedzi św. Tomasza moglibyśmy spróbować zrozumieć, o co mu chodziło.
Na podstawie tego jednego zdania, ja nie potrafię wyciągnąć wniosku.
Moim zdaniem to zdanie wyrwane z kontekstu jest sprzeczne z tym, co nauczał Pan Jezus.
#43
Nieprawda.
Nie zawsze oczekujemy w sympatii wzajemności,ale zawsze oczekujemy /przynajmniej ja/ przyzwoitości.
Nie muszą mnie inni kochać,wystarczy że będą się przyzwoicie zachowywać.
#49 A pamiętasz Baso co powiedział Jezus kiedy został spoliczkowany przez sługę arcykapłana?
Myślę, że przyzwolenie na bycie sponiewieranym nie zawsze jest jednak najlepszą drogą pomocy bliźniemu. Miłość której uczy nas Chrystus oznacza chyba pragnienie tego, aby druga osoba doświadczyła prawdziwego szczęścia, które można osiągnąć tylko wzrastając ku dobru. Tymczasem przymykając oczy na błędy naszych bliskich, pozwalając im wchodzić na głowę , najczęściej utwierdzamy ich w niewłaściwych zachowaniach a co za tym idzie odciągamy ich od tego szczęścia. My mamy nie tylko sobie ale i innym pomagać dojść do postawy dojrzałej. Tylko jeśli jesteśmy świadomi zła i jesteśmy w stanie nazwać je po imieniu możemy dać szansę drugiej osobie na poprawę. Trzeba odróżnić postawę dojrzałej miłości od naiwności.
#46 anna,
Wigilia – nocne czuwanie przed ważnym świętem albo jakimś nadzwyczajnym wydarzeniem – z czytaniem Pisma Świętego, śpiewem i modlitwą. „Matką” wszystkich wigilii jest Wigilia Paschalna (tak powiedział św. Augustyn z Hippony), od której wzięły czuwanie nocne również inne święta, a we wspólnotach klasztornych także niedziele. (z portalu wiara.pl)
Wigilia (z łac. vigilia – czuwanie, straż; vigilare – czuwać) – w tradycji chrześcijańskiej rozpoczęcie obchodów świątecznych wieczorem dnia poprzedzającego. (z Wikipedii)
Wigilia Bożego Narodzenia jest TYLKO 24 grudnia.
Nieuprawnione jest więc nazywanie spotkań (z dzieleniem się opłatkiem) innego dnia spotkaniem wigilijnym. Słusznym jest natomiast nazywać je spotkaniami opłatkowymi.
Wiele razy była o tym mowa na tym blogu i w audycjach z udziałem Księdza Biskupa, dlatego pozwoliłam sobie to przypomnieć.
🙂
Baso przepraszam, ze nie odezwę się przez jakiś czas ponieważ jutro wylatuję służbowo na 3 tyg. Ale właśnie przypomniałam sobie, że będąc wiele lat temu w Londynie u znajomego duchownego widziałam dzieło Św. Tomasza z Akwinu. Jeśli się nie mylę to tytuł brzmiał Suma teologiczna – Miłość. Całe dzieło ma kilkanaście tomów, ale na pewno Włodka cytaty były z tamtej książki. Jak uda Ci się ją dostać zrozumiesz kontekst.
Ja dotarłam jeszcze tylko do jednego cytatu.
„Nieprzyjaciele zaś są nam przeciwni jakonieprzyjaciele. Stąd powinniśmy to właśnie w nich nienawidzić, gdyż to, że są namnieprzyjaciółmi powinno się nam nie podobać. Natomiast nie są oni nam przeciwni, jeśli są brani jako ludzie zdolni do szczęśliwości wiecznej. I pod tym względem powinniśmy ich miłować”
I ja tak też myślę. Pozdrawiam.
#39 Ela
Tylko postawa o której pisze basa jest skuteczna jeśli chodzi o dobro osoby, która Cie krzywdzi.
#47 mirpat,
jestem 🙂
Właśnie miałam wziąć się za pisanie, a tu taka niespodzianka 🙂
…
1. „człowiek tak łatwo słucha wszystkiego, co pochlebne, co obiecujące, co zdaje się przynosić łatwą korzyść i bezpieczeństwo. Po prostu człowiek daje się „nabierać” zwodniczym obietnicom. Dlatego to przykazanie. To wezwanie. Ta propozycja i ta obietnica”
…
Lubię słuchać pochlebnych opinii o sobie, daje mi to poczucie bezpieczeństwa.
Na przykład: ciepło zrobiło mi się na sercu, gdy przeczytałam post mirpat #47. I mówię sobie: lubię mirpat 🙂
Nic mnie to nie kosztowało, a daje pewnego rodzaju poczucie bezpieczeństwa i oparcia.
Trwa jednak krótko.
Bo jeśli tylko mirpat wypowie się miło o innym blogowiczu – moje poczucie bezpieczeństwa od razu zniknie.
Poczuję się niepotrzebna i nie zauważona.
Przepraszam Cię, mirpat, że użyłam Twojego imienia, ale tak samo jest w moich relacjach z innymi.
Usłyszę pochlebne zdanie o sobie – i już jestem w siódmym niebie. Długo nie słyszę niczego pozytywnego – popadam w smutek.
Ta chwiejność nie jest dla mnie korzystna. Wyjściem jest przyjęcie wezwania – słuchaj Pana, Boga swego.
Bóg o mnie nie zapomina, mówi do mnie wciąż, więc mam szansę czuć się przez Niego zauważona cały czas.
Chcę uwierzyć obietnicy, że pewnego dnia, dzięki słuchaniu Boga, będę mogła powiedzieć:
„miłuję Pana, Boga mego Jedynego”…
…
Pozdrawiam 🙂
# chani
Zależy mi na Tobie i dlatego Ci nagadam.
„…człowiek też może kochać tak jak Bóg„-to paranoja.
Trzęsiesz portkami,zamiast pójść do dziewczyny i wyjaśnić sprawę,a jednocześnie stawisz znak równości między jakością Miłości Bożej i jakością miłości jaką może dać człowiek…
Poczytaj w internecie np:o badaniach nad Całunem Turyńskim,gdzie badacze próbują dociec czego doświadczał Jezus.
Ja nie potrafię tak kochać jak Bóg.Jestem naczyniem glinianym.Jeżeli próbuję mieć za duże mniemanie o sobie,to Bóg do mojej„masy„ dolewa wodę do momentu aż zmięknę,a jeżeli opadam z sił i widzę kim jestem,to tak jakby hartował mnie w swoim piecu-zabierał wodę.Cieszę się,że jestem w „ręku tak Wspaniałego Garncarza „.
„Summa Teologiczna” ma 33 tomy.
Ela bardzo ładnie skomentowała cytat o miłości nieprzyjaciół. Kochanie nieprzyjaciela jako nieprzyjaciela jest przeciwne przykazaniu miłości bliźniego, JAK SIEBIE SAMEGO. Czyż sam jestem swoim nieprzyjacielem? Skutkiem takiego „kochania” jest nienawiść do siebie samego (nerwica).
„Pierwszym drgnieniem woli i każdej władzy pożądawczej jest miłość”. [ST i,20,1]
„Każda rzecz w tej mierze jest nam przyjemna w jakiej ją kochamy”. [ST I,II,31,6]
„Wszelki lęk bierze się z miłości, gdyż nikt nie lęka się bardziej niż wtedy, gdy zagrożone jest to, co miłuje” [ST II,II, 30,2 ad2]
„Miłość, jaką miłujemy samych siebie, jest wewnętrznym prawem i początkiem wszelkiej przyjaźni. I rzeczywiście możemy mówić, że mamy przyjaźń do drugich, gdy odnosimy się do nich, jak do nas samych. Stąd też mówi Arystoteles, że wyrazy przyjaźni w stosunku do drugich pochodzą z tychże w stosunku do nas samych” [ST II,II, 25,4]
„Pismo Św. należy rozumieć zgodnie z tym, co zachowują Chrystus i inni święci. Chrystus zaś nie nadstawił w tej sytuacji drugiego policzka, podobnie jak i Paweł. Dlatego nie nalezy rozumieć tych słów tak, że Chrystus polecił im , żeby zawsze w sposób dosłowny nadstawiali policzek temu, który uderzył pierwszy. Gdyby bowiem okazało się konieczne, dusza nie powinna burzyć się przeciwko uderzającemu, lecz być gotowa znosić rzeczy podobne i jeszcze większe” [Komentarz do Ew. Jana 18,23]
# 56 julia.
Julio a ja ci odpowiem tak z marszu nie tylko „mirpat”cię dostrzega twoje wypowiedzi i ja czytam i biorę sobie do serca bo są bardzo pouczające, także wypowiadaj się bo mnie też ukierunkowują.
Jesteś bardzo cenna u Pana Boga bo Jezus w któreś z ewangelii mówi nie martwcie się że nie jesteście doceniani bo mój Ojciec widzi to i odpłaci wam tutaj na ziemi albo w niebie.
Natomiast chcę ci powiedzieć że mój charakterek jest troszkę inny od Twego u mnie jest inaczej a mianowicie:
Nie oglądam się na pochwały ze strony ludzi tylko staram się być na drodze Prawdy gdzie daje mi Jezus.
Mówię ludziom coś z Prawdy wziętej a co niektórzy się burzą,nie chcą słuchać mnie,krytykują a na koniec powiedzą mi że to inna wiara.
I mnie to przynosi satysfakcję bo widzę w tym że to tak naprawdę jest to inna wiara w której mogę dawać świadectwo ludziom to czego oni sami jeszcze tego nie znają a mogą poznać.
Chciałbym Ci życzyć w wszystkim odwagi,Mocy Bożej i wezwania od Pana Boga co staniesz się narzędziem dla Niego który będzie działał w Tobie i przez Ciebie.
Pozdrawiam.
#57 mirpat
Dziękuję Ci za nagadanie mi 🙂
Czasami mi to potrzebne żeby mnie ktoś mocno „przycisnął do muru” 🙂
#54 Ela
A więc jednak. Cytat, ten szerszy kontekst, który przytoczyłaś, mówi mi, ze jednak należy kochać nieprzyjaciół. 🙂
Nie należy akceptować złego postępowania nieprzyjaciela, ale mimo wszystko kochać . „I pod tym względem powinniśmy ich miłować”
Co wcale nie wyklucza tego co napisałam wcześniej.
Ja kocham mojego bratanka mimo, że nie akceptuję jego złego postępowania. I On to wie.
Nawet bardziej to czuje, gdy pozwalam się mu skrzywdzić.
Gdy próbuję z nim walczyć, to wtedy on czuje się skrzywdzony. No i tak krzywdzimy się wtedy na wzajem.
Dlatego tak ważne jest,aby potrafić przerwać ten łańcuszek wzajemnych pretensji i przyjąć zło na siebie. Jak Pan Jezus na krzyżu.
Wtedy on sam zobaczy, że źle postąpił i sam przyjdzie i przeprosi. 🙂
Nie raz już tak było.
basa
Czy planujesz przyjazd w sobotę do Opola?
Może chwile pogadamy?
#56 Julia
Julio, ja myślę, że Ty już możesz kochać Pana, Boga Jedynego, nie : „pewnego dnia” (on może nie nastąpić) ale już 🙂 Słuchasz przecież Słowa. A miłość doskonała? Tę da nam Bóg zgodnie ze swoją obietnicą, jeśli uwierzymy, zawierzymy Mu.
I te uczucia, o których mówisz są mi tak samo znane! Myślę też, że każda kobieca natura odczuwa podobnie 🙂 Chyba niekoniecznie one ( te uczucia) oddalają nas od Boga.
Tak, myślę podobnie, że On – Bóg nie spuszcza z nas oka 😉 I to jest najważniejsze!
Pozdrawiam Cię
Ad 52
Miałam takie przeczucie,że Ela powoła się właśnie na ten fragment Ewangelii, kiedy Pan Jezus pyta, dlaczego został uderzony. (#52)
Przeciwnicy nadstawiania drugiego policzka zawsze powołują się na ten fragment…
Ale czy to znaczy, że Pan Jezus zaprzecza sam sobie?
Czy te fragmenty naprawdę się wykluczają?
Mt 5:39 bt „A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!”
Łk 6:29 bt „Jeśli cię kto uderzy w [jeden] policzek, nadstaw mu i drugi! Jeśli bierze ci płaszcz, nie broń mu i szaty!”
i kontra (?)
J 18:23 bt „Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?»”
I gdy tak myślałam o tym, zobaczyłam, że Pan Jezus wcale w tych zdaniach nie stawiał oporu. Nie powiedział: Ani się waż uderzyć mnie powtórnie, bo ja ci pokażę.
Wręcz wydał siebie na osąd bijącego: „Jeśli źle powiedziałem…”. Nie broni siebie, ale to bijący ma osądzić, czy On źle czy dobrze powiedział. Czyli tak naprawdę w tych słowach Pan Jezus moim zdaniem nadstawił drugi policzek. Ten, kto go bezpodstawnie uderzył, mógł też i bezpodstawnie oskarżyć. Mógł też w odpowiedzi powtórnie bezpodstawnie uderzyć.
Nie zrobił tego, może właśnie dlatego, że Pan Jezus go nie oskarżał?
Pan Jezus nie oskarżając go, jednak pobudził go do refleksji nad jego postępowaniem. Dał mu szansę, aby to on sam zdecydował, czy słusznie, czy nie uderzył Pana Jezusa. Dał mu szansę nawrocenia.
Zresztą cała dalsza historia – sąd, biczowanie, dźwiganie krzyża a na końcu ukrzyżowanie, jest tak naprawdę takim nadstawieniem drugiego policzka.
Nie wiem, dlaczego przeciwnicy nadstawiania drugiego policzka tego nie widzą?
Moim zdaniem Pan Jezus bardzo konsekwentnie do własnej śmierci na krzyżu realizuje ten swój program wypowiedziany w kazaniu na górze…
Gdy o tym myślałam, przypomniało mi się jeszcze to, co powiedział św.Franciszek Salezy na temat fałszywych oskarżeń.
On radził, aby w takiej sytuacji powiedzieć prawdę sędziom. Jeśli to nie wystarczy, radził, aby dalej się już nie bronić.
Trudne? Bardzo…
Lubię wdawać się w rozmowy na blogu, bo czasami doprowadzają mnie do odkrywczych wniosków.
Nigdy wcześniej tego nie zauważyłam, że te słowa
” Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” były wypowiedziane bezpośredni przed męką Pana Jezusa.
Nigdy wcześniej nie pomyślałam, że Jego męka, która nastąpiła właśnie po tym spoliczkowaniu, jest właśnie nadstawieniem drugiego policzka.
Tak, w Ewangelii nie ma sprzeczności, tylko my nie zawsze potrafimy ją odpowiednio odczytać…
#63 Grzegorz
Tak. Przyjadę. 🙂
Spotkajmy się. 🙂
#37,51 Ka. A jednak oczekujesz przyzwoitości od tych, których kochasz. PRZYZWOITOŚĆ to zapłata za Twoją miłość. Chcesz coś w zamian. To nie jest Chrystusowe myślenie. Proszę spojrzeć na Golgotę/Śmietnik/ i tam odnalezc Tych PRZYZWOITYCH/wdzięcznych/, którzy byli blisko KRZYZA na, którym zawisło zbawienie świata/Twoje i moje/. Jedyną przyzwoitką była, jest i będzie Maryja. Ka/jak masz na imię/, ilu masz przyjaciół bo ja tylko jednego. Jest nim Jezus Chrystus, który kocha mnie w zamian za moje grzechy. Oddac/zapłacic/Mu mogę jedynie własnymi grzechami, to znaczy oddać Mu mogę moje pragnienie grzechu/życia po swojemu/. janusz
#70 Janusz
Gdy przeczytałam, że twoim jedynym przyjacielem jest Jezus Chrystus pomyślałam, że ty też nie jesteś bezinteresowny.
Oczekujesz, że Twoi przyjaciele będą idealni jak Pan Jezus. Skoro nie są tacy, to nie mogą być twoimi przyjaciółmi.
A więc oczekujesz od nich nawet więcej niż Ka.
Pozdrawiam całą waszą rodzinę a szczególnie Piotra 🙂
Tak sobie myślę: Czy umiemy pełnić wolę Bożą nawet jeśli by według nas była trudna? A jaka jest wola Boża względem nas? Czy potrafimy ją odgadnąć?
#70
Tak. Oczekuję od człowieka przyzwoitości.To niewiele.
CD #71:
I czy migamy się od pełnienia Jego woli?
A On wszystko zrobi żeby człowiek spełnił Jego wolę.
#72,74 chani
Zobacz w internecie-Rozważania rekolekcyjne wg. Ćwiczeń duchownych św.Ignacego Loyoli-„Daj mi pić„.Myślę,że coś w tych treściach znajdziesz dla siebie.Zajrzyj tam,ja skorzystałam wiele.Uśmiech.
#75 mirpat
Dzięki 🙂
Mam prosbę do blogowiczów.
Wrocławskie siostry karmelitanki prowadzą remont kaplicy. Ich fundusze już się wyczerpują.
Bardzo proszę, aby kto może wspomógł siostry finasowo.
Szczegóły na stronie http://www.karmelitankibose.wroclaw.pl
#71 basa.
Basiu, Chrystus to mój „PREZES”
#71 basa.
Basiu, nie pracuję za darmo.
Oczekuję /wierzę/, że On wszystko przewidział dla mojego dobra.
Dziękujemy za pamięć.
janusz
#78 Janusz
Ja bardzo długo nie mogłam w sobie odkryć, kim dla mnie jest Pan Jezus?
Bóg Ojciec jest dla mnie przede wszystkim ojcem.
Kim jest Pan Jezus dla mnie?
Jest tyle określeń…
W jakiej relacji ja odnajduję się najbardziej?
Aż w końcu odkrycie: On jest dla mnie starszym Bratem, który mnie malutką i głupiutką siostrzyczkę, która na dodatek ciągle się wyrywa i krzyczy ” Ja siama” i chce po swojemu, chce zaprowadzić do Ojca. 🙂
Tak, dla mnie On jest przede wszystkim starszym Bratem, który wszystko wie, zna drogę i zależy Mu na mnie. 🙂
#59 Józefie,
dziękuję Ci za piękne życzenia 🙂
#64 miriam,
tak, ciągłe wątpliwości to chyba specyfika kobiecej natury. I dzięki nim wciąż się nawracamy do Pana Boga 🙂
Pozdrawiam Was 🙂
Janusz, widzę, ze Ka ci nie odpowiada, napewno nie miała czasu zajrzeć na blog. O ile dobrze pamiętam, ona ma na imię Krystyna. Kiedyś podała swoje imię na blogu
Zamyśliłam się nad wybranymi słowami o.A.Pelanowskiego-
„Nic tak nie uszczęśliwia,jak uszczęśliwianie Boga.Najprostszym sposobem jest modlitwa.Modlitwa,która jest zanoszona z miłości do Niego,tzn.po to żeby Mu sprawić szczęście,przyjemność.Nawet kończąc nabożeństwo Drogi Krzyżowej człowiek czuje się spełniony,jest szczęśliwy,bo nie jest skupiony na sobie,tylko na Bogu.Najważniejsza jest moja więz z Nim i ona realizuje się przez modlitwę.Nie dlatego kocham by być szczęśliwym,bo to by było egocentryczne,ale dlatego czujemy się szczęśliwymi,bo kogoś kochamy i ktoś nas kocha.Celem nie jest szczęście,ale jedność doskonała z Bogiem,wtedy staje się ona szczęściem„
Każdy kto wierzy w więcej niż jedną religię jest bałwochwalcą.
Wszystkie religie pochodzą z piekła z wyjątkiem jedynej objawionej przez Boga.
(…)
#24 Ka
„Zgłupiałam. Kochać jak nieprzyjaciela?
Ja od nieprzyjaciół człowieka, …uciekam.
Nie. Bóg napewno nie uznaje człowieka jako osobistego wroga. Jako tępaka owszem, ale nie wroga.
Janusz, naprawdę tak myślisz?
Nic nie rozumiem.”
Dolaczam do klubu. Czy moze czasem nie mowimy wiecej niz wiemy naprawde?
#23 maba
Niestety, nie moge sie ze wszystkim co piszesz w calosci zgodzic. Ja nie bylbym az tak pewien, Fr Lou mowil, ludzie, ktorzy sa pewni czesto sie myla.
„Taka miłość kosztuje. Za taką miłość trzeba płacić sobą. Trzeba umierać dla siebie by dać życie innym.
Bóg /inny człowiek/bardzo często jawi mi się jako nieprzyjaciel choć ma dobre zamiary wobec mnie.”
Nie sadze, ja kocham Boga na ile kocham i mnie to raczej nie kosztuje, przynajmniej chyba tak to widze i na to patrze.
Wczoraj w Opolu odbyła się kolejna katecheza programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła”
Link do
katechezy:http://podlasie24.pl//wiadomosci/diec.-siedlecka/biskup-siedlecki-wyglosil-druga-katecheze-w-ramach-programu-chrzest-w-zyciu-i-misji-kosciola-c347.html
#84 katolik
Czy można wierzyć W RELIGIĘ??
Katoliku, chyba niejasno sformuowałeś swe twierdzenia…
#87 Jurek
Uważam, że przydałaby się osobna katecheza na temat miłości nieprzyjaciół i kto jest moim nieprzyjacielem, itd. Myślę, że mamy różną wiedzę, czy doświadczenie na ten temat.
A miłość Boża? Nieraz jest dla mnie rozkoszą i słodyczą, a nieraz kosztuje tak wiele!
#83
Kochając uszczęśliwiamy /nie tylko Boga ale i człowieka/.
O ile brak w nas namolności która przytłacza i dusi. Ta jedność doskonała możliwa też jest z współpartnerem i zdarza się – małżeństwo idealne.
#90
Mnie podobnie do #87 Jurka, nie kosztuje /albo nie zatrzymuję się nad kosztem – już sama nie wiem/. Kosztu napewno w sensie kosztu brak. W zamian otrzymuję o wiele więcej – wewnętrzną serca radość i …z radości tej …ćwierkam z zachwytu 😀
# 91 Ka
Jak się kocha tylko tego, co mi pasuje, to rzeczywiście nic nie kosztuje. 🙂
Ale miłość nieprzyjaciela to chyba jednak już trochę kosztuje nawet ciebie. 🙂
Trochę minęło zanim mi wybaczyłaś to nasze pierwsze ścięcie na blogu.
Nic Cię to nie kosztowało wybaczyć mi?
Dlaczego więc tak długo musiałam cię prosić, abyś wróciła?
# 89 Miriam
Wnioskuję z odnośnika przez nick,że chodzi o Bractwo Kapłańskie Św.Piusa X,jako tą jedną religię w którą „katolik„uważa,że należy wierzyć.
#91 Ka,#92 basa
Sekret wpływania Boga na ludzi i przyciągania,ukrywa się w zdaniu-J.15.9-„Jak Mnie umiłował Ojciec,tak i Ja was umiłowałem„To wyznanie miłości Jezus złożył na krótko przed męką.To zródło miłości bije nie w samym Jezusie,lecz głębiej:w sercu samego Boga Ojca.Czy przeżyliśmy już w życiu pozytywny wstrząs związany z taką „skalą„ Miłości?-i naleganie„Wytrwajcie w miłości mojej„.Mamy trwały przystęp do Boskiej Miłości:Kościół,wszystkie sakramenty święte,całe Pismo św.,szkoły duchowości,rekolekcje.To kontaktuje nas z Miłością Boskich Osób.
…
Miłość wobec kogoś,kto na tę miłość nie zasługuje,to miłosierdzie.To miłość wobec tego kto nas skrzywdził,zawiódł.Jest to miłość niezwykła.Wbrew odrzuceniu mogę być miłosiernym wobec kogoś kto mnie zawiódł,skrzywdził,uczynił zło.Miłość mogę udawać,miłosierdzia nie.
Można na swój sposób wyobrażać jaka atmosfera panowała w wieczerniku.Żal apostołów do siebie,rozczarowanie Jezusem.Lęk zamknął ich dusze.Na słowa„Pokój wam„ uczniowie poczuli wyciszenie strasznych wewnętrznych uczuć.Nie było ani jednego słowa żalu ze strony Jezusa.
Nie jest możliwe naśladowanie Jezusa w miłosierdziu,jeżeli się nie jest skrzywdzonym przez bliznich.
#88 basa.
Jak miło widzieć cię w pierwszym szeregu. Uważaj bo ci z przodu mają najgorzej.
Odwagi Basiu, tak trzymaj.
janusz
Księże Biskupie,
dobrego pobytu w Rzymie życzę dziękując za słowo, które oświeca drogę. Pozdrawiam!
#92
Nie czytałam bloga. Nie wiem nawet czy prosiłaś /nie wracałam do tyłu/, wiem tyle że już na początku postanowiłaś mnie z jakiś powodów „wykurzyć”.
Odeszłam bo uznałam że nie ma sensu moja obecność tutaj /a nie czytałam by mnie nie kusiło tu bywać :D/ .
I tyle.
Nie uważałam Cię za nieprzyjaciela, raczej za osobę która steruje kto może /jest godny :D/ tu przebywać.
To wszystko.
Nie miałam co przebaczać. Ja się nie obraziłam.
# 95 Januszu
Twoja pochwała jest zupełnie niezasłużona. 🙂
Zwykle moja parafia trzyma się trzeciego rzędu. Tym razem „nasze miejsca” były już zajęte. Pozostały tylko te w pierwszym rzędzie.
#97 Ka
Nigdy, ani wtedy, ani teraz moim celem nie było „wykurzyć” ciebie, ani nikogo innego.
I kim ja miałabym być, abym to ja miała decydować, kto ma prawo tu pisać, albo nie?
To prawda, że mam skłonność do pychy, ale aż taka zarozumiała to ja nie jestem. 🙂
Zabolało mnie, gdy napisałaś, że dla nas obu miejsca na blogu nie ma. I odchodzisz. Ja byłam przeciwnego zdania.
Dziękuję za wyjaśnienie. Będzie mi lżej. 🙂
# Ka # basa.
Muszę wam powiedzieć że niedobrze was się słucha jak jest między wami coś nie tak.
Lepiej by było żeby pomogłyście mnie rozwiązać problem który leży mi na sercu a mianowicie:
Czy gra w LOT TO jest grzechem czy nie ?.
Bo mnie tak by się przydało by wygrać z 5 milionów złotych,a może inni blogowicze by się przyczynili do tej odpowiedzi.
Oczekuje na prawdziwą odpowiedz którą się posłużę w moim życiu bez narażania się na grzech.
#99
Tak napisałam /że miejsca dla nas obydwu nie ma/?
No to ładnie musiałam się wkurzyć.
Jeżeli tak napisałam, to tak wówczas uważałam, ale od tego do określenia kogoś za nieprzyjaciela daleka jeszcze droga.
Nie jestem drobiazgowa Baso. I nigdy nie byłam.
Ten temat ks.Biskupa jest bardzo ciekawy dla mnie o bałwochwalstwie i skupiam się nad tym rozważaniem.
Nie raz słyszałem homilie księży że bożkiem może być wszystko to co największą wagę przywiązuje do czegoś przykładem może być/pieniądz,samochód,jakaś inna rzecz do czego się mocno przywiązuje.
Nasuwa mi się pytanie z dyskusji między ludzkiej w którą wchodzę i wyciągam dla siebie dwie odpowiedzi.
Czytając Słowo Boże z Starego Testamentu.
1.Księga Wyjścia: Rozdz.20/1-6/.
2.Księga Powtórzonego Prawa: 4./15-17/.
3.Księga Jeremiasza: 2/26-28/, 10./1-16/.
4.Księga Mądrości: 13/10-19/.
W tych księgach tak mnie utwierdza Pan Bóg.
Jak to się potocznie mówi z dziada pradziada utwierdzono mnie do oddawania czci Panu Bogu przez figurki i obrazy bo to przybliża człowiekowi obecność Pana Boga .
Mam pytanie do Was która z tych dróg dla człowieka jest prawdziwa co by się podobało Panu Bogu ?.
Czy człowiek powinien oddawać cześć Panu Bogu w Duchu i Prawdzie ? czy przez figurki i obrazy ?.
Proszę mnie zrozumieć ja nie jestem przeciwny temu wszystkiemu co jest człowiekowi dane jako pewien wyraz jego wiary. Pozstaje jednak zawsze otwarte pytanie jaką postawę powinien przyjąć człowiek wobec Pana Boga w konkretach swego życia?.
Jest to pytanie które chciałbym skierować do Blogowiczów.
#101 Ka
🙂
#100 Józef
Ja przepraszam ciebie i innych blogowiczów za to „że niedobrze nas się słucha”.
Ja też uważam, że między mna i Ka coś nie gra.
Ale potrzebujemy rozmowy, aby zagrało. 🙂
Udawanie, że wszystko jest w porządku nie naprawi naszych relacji. Dlatego proszę o wyrozumiałość.
#100 Józef
Skoro wywołałeś mnie do tablicy.
A po co ci te 5 milionów ?
Jeżeli w nich pokładasz nadzieję na poprawienie, zabezpieczenie swojego życia,spełnienie siebie i swoich zachcianek, to to jest złe.
Odciąga cię od Boga, który jest tym Jedynym, który twoje życie może zabezpieczyć tak na prawdę.
Jeśli te 5 mln na spowodować, że będziesz żył jak chcesz, po swojemu tzn, że ty chcesz być bogiem i to jest złe.
Na razie tyle przyszło mi do głowy na ten temat.
#100 Józef
Według mnie gra w LOTTO nie jest grzechem jeśli gra się w to od czasu do czasu. Ja przyznam się, że kiedyś w Lotto wygrałem 152 zł 🙂
Przeciwnie jeśli ktoś gra nałogowo, ale to już inna historia.
A teraz nie mam głowy do tej gry, mam poważniejszy kłopot.
#100
Z przykrością informuję Cię Józefie że nic a nic nie znam się na grach. Nawet TOTEK mi obcy. Jedno co mogę Ci podpowiedzieć to jak sobie sam nie wypracujesz /o ile pozwolą Ci wypracować/ tych milionów, to nikt Ci nie da.
#102
Wszystko do czego się po ziemsku przywiązujesz kiedyś pozostawisz.
Sam więc wybierz co dla Ciebie prawdziwe a dusza wskaże Ci postawę.
Mam nadzieję że czysta ta dusza?
#100,#104
Ja nie wiem zupełnie o co chodzi.
Jakie relacje?
Basa powiedziała jedno, ja drugie i w porządku.
Wnoszę o nieco wyrozumiałości dla sprzecznej wymiany zdań.
Nie ma absolutnie żadnego powodu do przeprosin.
#105 basa
A jeśli te 5 mln mają pomóc?
Np. Ty wygrasz i część rozdasz dla potrzebujących lub coś zrobisz dla innych (wyremontujesz coś, itp.).
Przecież Jezus powiedział: „Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną” (Łk 16,9)
# ka, # basa
Potrzebny Wan dobry mediator 🙂
#102 Józef
W Dziejach Apostolskich wyrażenie „droga” jest synonimem nowego życia w wierze chrześcijańskiej (9,2 ; 18,25 ; 19,9.23)
I bardzo trafnie, moim zdaniem, określiłeś :
„Pozstaje jednak zawsze otwarte pytanie jaką postawę powinien przyjąć człowiek wobec Pana Boga w konkretach swego życia?”
Na to pytanie to już trzeba dać odpowiedź swoim życiem codziennie, tak to rozumiem. Pytanie otwarte 🙂
Bardzo Wam wszystkim dziękuję za wasze podpowiedzi.
A w tym wszystkim to daje mi Słowo Boże w które się wczytuje między innymi że Pan Bóg jest przeciwny hazardowi i wszelkim wróżbom dlatego zapytałem o tą grę.Ja osobiście nie jestem hazardzisto tylko jak dwa razy do roku zagram jak jest duża pula do wygrania to tak kusi człowieka do tego.
Niekoniecznie muszę wygraną pozostawić tylko dla siebie przecież można się podzielić tak jak pisze „chani” i to też by był dobry uczynek.
# 105
basa także ma racje że Pan Bóg jest Jedynym który tak naprawę zabezpiecza.
Jedyne wyjście dla mnie pytać Ducha Swiętego czy mogę grać czy nie.
Przypominam sobie słowa Jezusa który powiedział do uczniów idzie i nauczajcie nie biorąc ze sobą nic /sakiewki,sandałów ani torby bo to wszystko będzie dane/.
Sam więc wybierz co dla ciebie prawdziwe a dusza wskaże ci postawę – tak pisze # 107 Ka.
Uściski dla Was wszystkich.
#110
Chani, to z nami tzn ze mną i Ka jest tak źle, że potrzebujemy mediatora i nie dogadamy się same?
#109 chani
Napisałeś: ” Ty wygrasz i część rozdasz dla potrzebujących… ”
Takie myślenie wygląda na szukanie usprawiedliwienia. 🙂
Bo reszta i tak zostaje dla ciebie
# basa
Na pewno się z ka dogadacie bez mediatora. Sam nie wiem dlaczego to napisałem.
I ja nie szukam usprawiedliwienia dla wygranej w lotka. Zawsze się znajdzie ktoś potrzebujący w Naszej okolicy. Może jakiś sąsiad lub ktoś kto nie ma za co wykupić leków?
Bog zaplac Basiu,zagladnalem po kilku tyg.
Wlaczylem, slucham … Shema Izrael,… Nie chciales ofiary.. I czytam:- “…Wspólnota chrześcijańska powstała z przyjęcia prawdy i wiary w to, że w Jezusie Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym wypełniły się pisma Starego Testamentu. Jezus jako Mesjasz jest tym, w kim wypełniły się obietnice dane w Starym Testamencie. Natomiast ci, którzy nie przyjęli Jezusa, a więc synagoga, pozostają jeszcze w oczekiwaniu na przyjście Mesjasza. Zasadniczym problemem w uznaniu i przyjęciu Jezusa przez synagogę jest fakt Jego krzyża. Po prostu oczekiwano innego Mesjasza, nie takiego, który dał się ukrzyżować. Chrześcijanie natomiast na tym opierają całą swoją wiarę. Krzyż jest zgorszeniem dla wyznawców gromadzących się w synagodze (zob. 1Kor 1,21-25). Ukrzyżowany Jezus jest bowiem dla wyznawców Prawa przekleństwem (zob. Ga 3,12-14), dla tych zaś, którzy uwierzyli w Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego jest błogosławieństwem i wypełnieniem obietnic danych Abrahamowi (zob. Ga 3,14-29) – kontynuował Ksiądz Biskup… “
1 Kor 1, ‘21 Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej13, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. 22 Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, 23 my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, 24 dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. 25 To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.’
„Nie należy akceptować złego postępowania nieprzyjaciela, ale mimo wszystko kochać . „I pod tym względem powinniśmy ich miłować”
#61 basa”
„#87 Jurek
Uważam, że przydałaby się osobna katecheza na temat miłości nieprzyjaciół i kto jest moim nieprzyjacielem, itd. Myślę, że mamy różną wiedzę, czy doświadczenie na ten temat.
A miłość Boża? Nieraz jest dla mnie rozkoszą i słodyczą, a nieraz kosztuje tak wiele!
#90 Miriam
Zobaczcie jak oni się kochają”.
Tu nie chodzi by poganie zobaczyli w nas miłość wzajemną lecz biega o to by zobaczyli jak my kochamy swoich nieprzyjaciół.
Dzisiejszy świat/ludzie/pragną zobaczyć Chrystusa w nas. Chrystusa, który kocha/daje Siebie/ niczego w zamian nie oczekując. Kocha bez wzajemności. Bo tam gdzie my umieramy oni/nasi nieprzyjaciele /dostają za darmo nowe życie.”
Mowa trawa mowiono w mojej mlodosci.
A chyba chodzi o:
„Zobaczcie jak oni się kochają”.
Tu nie chodzi by poganie zobaczyli w nas miłość wzajemną lecz biega o to by zobaczyli jak my kochamy swoich nieprzyjaciół.
Dzisiejszy świat/ludzie/pragną zobaczyć Chrystusa w nas. Chrystusa, który kocha/daje Siebie/ niczego w zamian nie oczekując. Kocha bez wzajemności. Bo tam gdzie my umieramy oni/nasi nieprzyjaciele /dostają za darmo nowe życie.”
#118 Jurek
Nie rozumiem, co chcesz powiedzieć przez powtórzenie tego cytatu.
Czy mógłbyś tak od siebie rzec, jak Ty to rozumiesz? Co dla Ciebie jest ważne, jak widzisz wyrażanie miłości? Żeby to nie była mowa-trawa.
Pozdrawiam Cię.