Kategorie
Rozważanie Ewangelii

Zobaczyli . . . i pozostali u Niego (2. Ndz B)

W 2. niedzielę roku B czytamy Ewangelię wg św. Jana o powołaniu pierwszych uczniów (J 1,35-42). Jest to przedstawienie momentu powołania pierwszych uczniów w inny sposób niż to czynią ewangeliści synoptyczni. Ewangelista Jan wiele epizodów z życia Jezusa przedstawia w innym świetle. Tchnie z nich z jednej strony wielka skrótowość, czasem wręcz lakoniczność a z drugiej dostrzega się położenie akcentu na rolę osobistego doświadczenia. Tak też będzie pisał o doświadczeniu Jezusa w swoich listach. W czytanym opowiadaniu o powołaniu widzimy, że chodzi bardziej o spotkanie z Jezusem, a właściwie o przejście od Jana Chrzciciela do Jezusa. Przyszli uczniowie Jezusa opuszczają Jana Chrzciciela i zostają przy Jezusie. To właściwie Jan Chrzciciel wskazał im na Baranka Bożego, a oni poszli za Nim. Gdy szli za Jezusem wtedy to On zwrócił się do nich z zapytaniem:  

Czego szukacie?
Nauczycielu, gdzie mieszkasz?
Chodźcie, a zobaczycie.
Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego.
Było to około godziny dziesiątej (J 1,38)

 Przypatrzmy się tej krótkiej wymianie zdań między Jezusem a przyszłymi uczniami oraz tej zwartej i wymownej konkluzji: pozostali u Niego. W tekście oryginalnym jest użyty tutaj trzykrotnie ten sam czasownik, co w pytaniu Jezusa i w stwierdzeniu, iż zobaczyli, gdzie mieszka. Jest to grecki czasownik meno o szerokim wachlarzu znaczeniowym: pozostawać, mieszkać, być zjednoczonym, trwać w jedności itp. Ewangelista Jan używa tego czasownika do wyrażenia bycia (trwania) Jezusa w relacji do Ojca (zob. 14,10); dalej w odniesieniu swojej relacji do tych, którzy spożywają Jego ciało i piją Jego krew (zob. J 6,56), podobnie też wtedy, gdy mówi o trwaniu uczniów w Nim Jego trwaniu w uczniach na podobieństwo latorośli w krzewie winnym (zob. 15,4-6). Można więc powiedzieć: i tego dnia zamieszkali u Niego i można też to rozumieć jako wyrażenie jedności i wspólnoty osobistej w znaczeniu: od tego momentu trwali z Nim, zaczęli być razem z Nim. 

Jezus zaprasza: Chodźcie, a zobaczycie

 Sam moment spotkania jest bardzo wymowny. Jezus daje dostęp do siebie, do okoliczności swego życia. Wyrażają to Jego słowa: Chodźcie, a zobaczycie. Oznacza to, wejdźcie w moje doświadczenie i mój sposób życia. Jezus przyszedł po to, aby być poznany w konkretach swego życia. Z tej bowiem pozycji będzie dawał ludziom świadectwo o swoim związku z Ojcem. Jako zjednoczony z Ojcem, nie będzie „bogiem” oderwanym od ludzkiej rzeczywistości, lecz będzie tym, kto da się poznać, dotknąć; kto pozwoli doświadczyć swojej bliskości. To jest spontaniczne i bardzo ludzkie: Chodźcie, a zobaczycie, wskazuje na wolność, na wolność od siebie, na to, że Jezus niczego nie ukrywa, że jest do dyspozycji. Jest w tym wszystkim tak bardzo świadkiem wolności od siebie i wielkiego, można powiedzieć bezgranicznego otwarcia się na człowieka. Jest przejrzysty, by przez Niego ludzie mogli doświadczyć Ojca.Pytanie o mieszkanie i odpowiedź Jezusa, jak to już wspomniałem, nie ogranicza się do wskazania miejsca materialnego zamieszkania, lecz jest wskazaniem na trwanie Jezusa, na Jego sposób bycia i życia. Jezus przez udostępnianie ludziom wszystkiego ze swego życia, będzie całym swoim istnieniem i całym swoim działaniem wskazywał na to, że On mieszka, czyli trwa w Ojcu. Tam jest Jego „mieszkanie”, czyli jak to moglibyśmy wyrazić, jego zasada (racja) życia jako Syna. On, stawszy się człowiekiem, nie przestaje trwać w Ojcu. W ostatnim zdaniu z prologu Ewangelista powiedział: Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony, który jest w łonie Ojca, On nam o Nim objawił (J 1,18). 

Poszli i zobaczyli

 To swoje zjednoczenie z Ojcem Jezus przekazuje teraz swoim uczniom. Dotychczas byli z Janem Chrzcicielem, ale szukali czegoś innego. A właściwie trzeba powiedzieć, byli wybrani i przeznaczeni do czegoś innego. Zresztą sam Jan na to wskazywał, że po nim, czy za nim idzie ktoś większy, silniejszy. To właśnie ten, idący po nim, jest tym, na którego czekano. Jan im wskazał. Obwieścił „Oto Baranek Boży”. Pomógł im Go dostrzec. Oni poszli za Nim szukając. Nie wiedzieli, co ich spotka. Czuli, że musi coś nowego zaistnieć. Na pytanie Jezusa, czego szukają, odpowiedzieli w pewnym sensie nieporadnie pytaniem, które mogło być przejawem zakłopotania: Nauczycielu, gdzie mieszkasz? Ostatecznie bowiem nie szukali czegoś, lecz potrzebowali spotkania. Potrzebowali wejścia w relację, która by ich ogarnęła.Możemy to wnioskować z tego, że na zaproszenie wyrażone przez Jezusa: Chodźcie, a zobaczycie, natychmiast poszli. W pewnym sensie była to ich spontaniczna reakcja, jak u kogoś, kto czegoś szuka i gdy to dostrzega, nie waha się, nie oblicza, nie zastanawia się, lecz czyni krok czy wyciąga rękę w kierunku tego, czego szuka.Tak oto zaczęli być razem z Jezusem. Ewangelista zaznacza, że było to około godziny dziesiątej, czyli – wg naszej rachuby – czwartej po południu. Znamienne jest to podanie okoliczności początku. Jest to jakby wyznaczenie czasu i swoistego punktu zwrotnego, od którego wszystko się zaczęło w nowy sposób. To co nastąpi, już będzie nowym czasem, nową jakością życia. Oni już na zawsze będą z Nim. 

I pozostali u Niego – także dla nas

Fakt takiego spotkania Jezusa nie pozostaje bez echa. Kto tak doświadczył Jezusa, ten będzie świadczył o Nim wobec innych i przyprowadzał innych do Niego. Tak uczynił Andrzej i tak czynili stopniowo wszyscy uczniowie Jezusa. Tak dzieje się po dzień dzisiejszy. Potrzeba jest takiego pozostania z Jezusem, aby stawać się Jego świadkiem. Potrzeba takiego związku z Nim, aby wychodzić do innych. Potrzeba takiego pozostawania u Niego, aby czuć się dobrze u wszystkich i ze wszystkimi.

Dzisiaj tak wiele mówimy o potrzebie dawania świadectwa, o potrzebie ewangelizacji itp. Aby to wszystko mogło się dziać i to dziać właściwie, trzeba nam najpierw i przede wszystkim przychodzenia do Jezusa i pozostawiania z Jezusem. Trzeba zobaczyć, „gdzie mieszka”, tzn. zobaczyć Jego związek z Ojcem i Jego związek z człowiekiem. Trzeba też na miarę poznawania Jego, dać się poznać także innym.

Konieczne jest, abyśmy jako przyznający się do Jezusa, czynili nasze życie otwartym, aby inni mogli zobaczyć nasz związek z Jezusem i przez Niego z Ojcem a jednocześnie nasz związek z człowiekiem, który dzisiaj – na różne sposoby – pyta nas, jako uczniów Chrystusa: gdzie mieszkasz, jakie jest twoje życie, jakie są twoje relacje z Jezusem i z drugim człowiekiem.

Zapewne każdy z nas może w tej materii więcej uczynić, by odpowiadać bardziej prawdziwie: Chodź i zobacz!

Pozdrawiam!

Bp ZbK

Podziel się z innymi

22 odpowiedzi na “Zobaczyli . . . i pozostali u Niego (2. Ndz B)”

„Chodź i zobacz!”. Źle jest milczeć, kryć się w „prywatnej wierze”. Źle jest też być nachalnym. Jak wybrać właściwie?

Dziękuję Ks. Biskupowi Zbigniewowi za „połamanie” tego Słowa. Do mnie jakoś najbardziej dotarła końcówka tej perykopy i pojawiły się pytania: Jak dziś ma wyglądać to pytanie się Jezusa gdzie mieszka, to pójście za Nim i zostanie u Niego na zawsze?
Napisał Ks. Biskup, że zanim będziemy dawać świadectwo, musimy do Niego przyjść i zobaczyć, gdzie mieszka. Czyżby tym przychodzeniem do Jezusa była inicjacja chrześcijańska? W sakramencie chrztu zostaliśmy „przyniesieni” do Domu Jezusa, do Kościoła. Problem tylko w tym, że w miarę upływu lat i przyjmowania kolejnych sakramentów – przynajmniej ja – nie widziałem, że to „przychodzenie” zmienia moje życie. Chodziło się, bo się chodziło, bo wszyscy chodzili.
Jak dokonywać inicjacji chrześcijańskiej, aby młodzi katolicy doświadczyli, że Bóg jest Prawdziwy i ma moc nad moim życiem, że nie jest tylko (jak pisał Dawkins) Urojeniem? Jak pokonać w nas tę mentalność, że „Bóg Bogiem, ale życie trzeba brać w swoje ręce”?
Bo wyznacznikiem naszego chrześcijaństwa jest także, a może przede wszystkim to, co robimy za drzwiami kościoła, jak wracamy do domu, do pracy; jak reaguję, gdy spotyka mnie niesprawiedliwość…
Z drugiej strony patrząc na Uczniów mam dużo nadziei, bo oni chodzili z Jezusem, słuchali Słowa, widzieli znaki, itd – i stchórzyli. I Piotr nie zaparł się na początku drogi z Jezusem, lecz na końcu. Wierzę, że i ze mną Bóg robi historię stopniowego poznawania prawdy o sobie, swojej bezsilności, aby być autentycznym świadkiem Zmartwychwstałego.

Księże Biskupie, dziekuję za dzisiejszą katechezę, w której poruszyło mnie, że odpowiedż Jezusa „Chodzcie a zobaczycie” jest konsekwencją pytania uczniów „Gdzie mieszkasz?”. Wydaje mi się, że bliskość i relacja, a nawet więcej: wydanie się Jezusa bez zastrzezeń uczniom jest wynikiem ich głodu Boga, chęci wyrwania sie poza własne schematy myslenia o sobie i przede wszystkim o Bogu. Ja często chcę budować ( to stwierdzenie już pokazuje nastawienie na siebie)relację z Jezusem, chce otworzyc sie na dostrzeganie Jego obecności w moim życiu, ale nie stawiam Mu pytania, gdzie mieszka. Nie konfrontuję mojego „wiem, doświadczam” z rzeczywistym obrazem Boga.Moje utarte przekonania o Nim, schematy sprawiają,że już wiem kim On jest.A Bóg chce mi sie udzielić jako prawdziwy, a nie jako wykrzywiony obraz moich wyobrażeń czy przekonań.To dziś mnie poruszyło – Bóg daje mi dostep do Siebie, nic nie ukrywa, ale chce mi dać pełnię, ani pozory relacji o które ja własnymi siłami zabiegam.Dziekuję MU za to zaproszenie i proszę o modlitwę o moje nawrócenie na Boga realnego.

Bóg składa propozycję :
J 1.39 ” … Pójdźcie, a zobaczycie ! Poszli więc i zobaczyli.
Mamy wolną wolę i od nas zależy czy odpowiemy jak Samuel.
1 Sm 3.10 ” … Mów ( Panie ), bo sługa twój słucha „.
Ja podjęłam tę decyzję w 2003 roku i nie żałuję, wręcz przeciwnie, wszystko nabrało nowego wymiaru.
Doświadczam Bożej miłości na co dzień, a Słowo Boże stało się wyznacznikiem w moim życiu.
2 Tm 3.15 ” Ono (Pismo Św.) , może cię nauczyć mądrości, która wiedzie do zbawienia przez wiarę w Jezusa Chrystusa.”

Zastanawiam się jaki związek ma treść dzisiejszego czytania z l Kor 6 /swoboda obyczajów/ z pozostałymi czytaniami opisującymi powołanie proroka Samuela i Andrzeja. Sprawa powołań jest wg mnie darem łaski i każdy powinień w swoim miejscu realizować to powołanie, według otrzymanych darów z pomocą Ducha Świętego

Nie bez znaczenia jest rola Hellego ( i dziś Kapłana ) który podprowadza do spotkania z Bogiem.
Uczniowie, będąc jeszcze z Janem Chrzcicielem, szukali czegoś innego. Kiedy Jan pomógł im dostrzec Baranka Bożego poszli za Nim bez wahania. Spotkali tego, którego szukali i pozostali przy Nim. Jeśli ktoś ” czegoś szuka i gdy to dostrzega, nie waha się nie oblicza nie zastanawia się, lecz czyni krok czy wyciąga rękę w kierunku tego, czego szuka”.
Wiele może być przyczyn przez które trudno wejść w relacje z Bogiem ( nieznajomość Głosu, grzech, przywiązania, życie według logiki tego świata…). Wydaje mi się, że aby to wszystko pokonać niezbędna i bardzo odpowiedzialna jest tutaj rola Kapłana i nasza współpraca z nim.

Dziękuję za przytoczenie znaczenia czasownika meno. Rozjaśnił mi Ksiądz Biskup pytania z ostatniego tygodnia.
W ostatnim czasie zmagałam się trochę z (Mk 2,11) „Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!”. Paralityk miał chore nogi, a Jezus odpuszcza grzechy i ten chodzi. Otrzymuje polecenie powrotu do DOMU, a nie opowiadania o odpuszczeniu grzechów czy uzdrowieniu fizycznym.
Ostre dyskusje widział Jezu idąc z uczniami, ale o wyjaśnienie problemu prosi po przyjściu do DOMU – (Mk 9,33) „Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: O czym to rozprawialiście w drodze?”.
Uczniowie sprawdzają gdzie mieszka – (J 1,39) „…Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego…”.
Pytanie o moje zjednoczenie z Jezusem i o bariery oddzielające od Jezusa mogę stawiać w DOMU. Gdzie jest ten ten 'dom’ – kiedy jest ten 'dom’? Ten 'dom’ to mój umysł, serce, sumienie, Kościół i każda chwila. Poznać, zrozumieć, przeżyć, ocenić, pozwolić ocenić wspólnocie, żałować i prosić o przebaczenie w Sakramencie Pojednania, i nieustannie dziękować za wszystko Bogu Ojcu (por Ef 5,20).
Jezus zaprasza do domu, przychodzi do domu, odsyła do domu…

Jaki związek ma 1Kor 6 z pozostałymi czytaniami 2Niedz.B? Dla mnie najjaśniej widać w „Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem” (1Kor 6,17).
Wg mnie jesteśmy całością-jednością. Nasze ciało, uczucia, pragnienia… nie są dodatkiem do „Świątyni Ducha Świętego”. Jesteśmy wszyscy powołani do zjednoczenia z Jezusem, a więc i nasze ciało.
Poprzestanę już na tym zdaniu, bo zaczęłabym streszczać rozważanie Ks.Biskupa.
Takie pytanie jak autorka #5 zadaję sobie często. Odpowiedź znajduję z pomocą BJ. Jeśli 'Jerozolimka’ nie 'poprowadzi’, drukuje wszystkie teksty czytań, łącznie z psalmem, najlepiej na jednej stronie … i czytam jak jeden tekst. Po kolejnym czytaniu wyłania się klucz/zwornik/łącznik.
Pozdrawiam!

„To właściwie Jan Chrzciciel wskazał im na Baranka Bożego, a oni poszli za Nim”.
Mnie poruszyła postawa Jana. On naucza o Jezusie i wskazuje na Jezusa „Oto Baranek Boży”, a uczniowie idą za Mesjaszem. Jak on nauczał? Jego nauczanie wyrażało się w prostocie życia, nie był z tego świata, był więc wiarygodny. Jestem matką czwórki dzieci. Ta Ewangelia ukazuje mi jak mam przekazywać wiarę, to nie ja jestem ważna tylko Ten o Którym daję autentyczne świadectwo.
Pozdrawiam!

Dziękuję Księdzu Biskupowi za tę katechezę. Przychodzi ona do mnie w czasie, gdy czeka mnie zmiana miejsca zamieszkania i zmianę tę rozpoznaję jako wolę Bożą. Ufam, że słowa komentarza Księdza Biskupa : „to co nastąpi, już będzie nowym czasem, nową jakością życia” staną się dla mnie prorocze.
Dzisiejsza liturgia Słowa przywodzi mi na myśl tytuł wiersza księdza Twardowskiego: „Żebym nie zasłaniał sobą Ciebie”. Kapłan Heli potrafi się usunąć w cień, nakierowując Samuela na bezpośrednią relację z Bogiem, na poznanie Pana; Jan Chrzciciel się usuwa wskazując na Baranka; Andrzej przyprowadza swego brata do Mesjasza. Zarówno Andrzej jak i Heli torowali drogę do Boga osobom, którym Bóg przeznaczył wielką misję. To mi uświadamia, że pozostaje tak naprawdę dla mnie tajemnicą, jakie plany ma Bóg wobec ludzi, do których mnie posyła. Ta świadomość to dziś dla mnie wielkie wezwanie do pokory.
Dziękuję dziś dobremu Bogu za wszystkich przewodników w wierze, których Bóg mi podarował w Kościele, szczególnie za spowiedników.
Pozdrawiam serdecznie 🙂

Jeżeli ktoś pozna tak naprawdę Jezusa i Słowo Boże to wie, że Jezus mieszka cały czas z nim, każdego dnia jest obecny, w każdej sekundzie jego życia. Jeżeli przyznajemy się do Jezusa, to postępujmy w życiu tak, jak On by chciał. „ Kto przestrzega przykazań Jego, mieszka w Bogu, a Bóg w nim i po tym Duchu, którego nam dał, poznajemy, że w nas mieszka”(Jan 3;24). Bóg jest miłością . Jeżeli nawzajem się miłujemy, to Bóg mieszka w nas.

Pozdrawiam!

sgg pięknie to wyjaśniłaś /łeś/; Czy należysz do wspólnoty Drogi? Coraz częściej dostrzegam, że komentarze ludzi z Drogi są trafne i głębokie. Dlatego mam pragnienie ją poznać. To są wg mnie właśnie głosy /Swiadectwa/. Muszę sobie tylko odpowiedzieć na pytanie – „czego szukasz”

Dzisiejsze czytania mszalne oraz szczegółowe wyjaśnienie przez Księdza Biskupa znaczenia greckiego czasownika meno, skłania mnie ku myśli, że tym mieszkaniem jest również serce każdego człowieka, który pozwoli, aby Pan w nim zamieszkał. Z wszystkich dzisiejszych tekstów można to odczytać. Samuel jest gotowy na przyjście Pana: „Mów, bo sługa Twój słucha”, psalmista zgadza się z wolą Boga: „Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę”, zaś św. Paweł mówi: „Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem”. Chrystus Pan nam się daje, ale to od nas zależy, czy Go przyjmiemy. I to jest właśnie nasz dar, jaki możemy z naszego życia uczynić Panu Jezusowi. Otwórzmy nasze serca i pozwólmy Mu tam zamieszkać. Niech tym darem będzie – mieć Boga w sercu, bo jeśli „Bóg z nami, któż przeciwko nam?”

klucz/zwornik/łącznik – pięknie sgg.On jest,tylko nie wiem czy przypadkiem nie w nas.Mimo wszystko.

Uczniowie pozostali z Nim – już na zawsze byli w relacji z Nim od tego momentu. Także kiedy zwątpili lub na chwilę zawahali się, byli razem, w relacji. Przypomina mi się scena kiedy na górze Tabor gdy Jezus przemienił się wobec uczniów, oni wtedy powiedzieli: „dobrze, że tu jesteśmy, rozbijemy trzy namioty”. Dobrze jest być z Nim.
Apostołowie dobrze wiedzieli, co znaczą słowa Jana Chrzciciela, wiedzieli czego, (kogo) szukali. My dzisiaj często nie wiemy do końca czym jest to, czego szukamy. Wiemy jedynie, że potrzebujemy spotkania.

Nie należę do wspólnoty neokatechumenalnej. Czytam Pismo Święte, słucham… Największe przemiany i zasmakowanie w Słowie Bożym dokonało się w czasie rekolekcji (Ćwiczenia… i Lectio Divina prowadzone przez dwie różne „firmy”).
'Klucz’ i jest w nas i nie jest w nas. W jednym dniu jest komentarzem do tego, co przeżywam, ale częściej zaskakuje, zadziwia mnie. Potrzebuję znacznie więcej niż pół godziny na otrzymanie 'klucza’.

Teresko
Czytanie dot. ciała ma również inne znaczenie niz bezpośrednio dotyczące obyczajności cielesnej.
Ksiądz biskup wskazał kiedyś, że nierządnica czy rozpusta jest w Biblii symbolem zdrady Boga przez Izrael. Św.Paweł używa pojęcia Ciało dla pokazania związku nas wszystkich z Głową czyli Jezusem. „Strzeżcie się rozpusty” czytam „nie odtrącaj oferty zbawienia”. Powołanie uczniów w czytanym fragmencie Ewangelii to właśnie ta oferta.

W Piśmie Swiętym „rozsmakowałam się ” od niedawna dlatego bardzo cenne są dla mnie wasze wskazówki .Dzięki za przypomnienie Lectio Divina natomiast wyjasnienie /rozpusty ,nierządnicy /bardzo mi pomogło w dzisiejszych czytaniach .Szczęść Wam Boże

Dziękuję serdecznie Księdzu Biskupowi za tę homilię.Chciałabym zwrócić uwagę,że Pan Jezus wzywa każdego po imieniu i ma dla niego szczególnego rodzaju zadania.Obserwując zarówno swoje życie,jak i osób mi najbliższych stwierdzam,że jeśli nie wsłuchuje się w to,co ma mi On do powiedzenia,to po prostu gubię sie w swoim życiu,a tego stanu zagubienia nie lubię.Trzeba więc by udać sie do Jego domu i spotkac sie z Nim na modlitwie by rozpoznać Jego wolę,która jest zarazem wolą Jego i naszego Ojca.Trzeba nam wszystkim pogłębionego zjednoczenia z Nim.Dziękuję Ksiedzu Biskupowi za prowadzenie mnie do domu Pana Jezusa.

„…Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka,i tego dnia pozostali u Niego…”
Kiedy byłam osobą, która nie potrafiła uwierzyć w Syna Bożego,błądziłam szukając sensu życia człowieka /swojego/,sensu cierpienia w różnych wymiarach. Pewnej nocy zagłębiona w literaturze religijnej i nie tylko, doznałam niesamowitej pewności,że Pan Bóg zesłał swego Syna na odpuszczenie grzechów ludzi /moich/, w obliczu Którego cierpienia /krzyże/ mają niesamowity wymiar.
Każdy człowiek ma swoją historię, drogę dochodzenia do Prawdy Słowa Bożego i „dotknięcia” Tego Słowa w swoim życiu. Doświadczam i ja tych „dotknięć” i szczerze Wam powiem przyjmuję To Słowo jako wielki dar, w świetle którego każdy dzień staje się nowym wyzwaniem i przygodą zarazem. Pan Bóg postawił na mojej drodze nawracania się , właśnie Drogę Neokatechumenalną
gdzie m.inn. tu, sprawdza się moja wiara i zaufanie Słowu.
Od pewnego czasu czuję się niesiona na „falach morza życia”, jak pływak,który ma zaufanie do Bożej Opatrzności, że nie utonie nawet w czasie sztormu. Doświadczam również tego,że kiedy zaniedbam modlitwy tej słownej i tej czynem /m.inn.postawą wobec innych/, czegoś mi zaczyna braknąć i bardzo tęsknię, do wszystkiego, co Boże w mojej codzienności, wobec najbliższych i tych, których spotykam.
Kto raz rozkocha się wPanu, ten zawsze będzie tęsknił i wracał do tego przedziwnego Światła… polecam katechezy Neukatechumenalne.
Wielkie dzięki Księdzu Biskupowi za ułatwianie przyjmowania Słowa Bożego.

„Ostatecznie bowiem nie szukali czegoś, lecz potrzebowali SPOTKANIA. Potrzebowali wejścia w relację, która by ich ogarnęła”
Im dłużej żyję na świecie tym bardziej się przekonuję, że potrzebuję przede wszystkim SPOTKANIA. Z kimś prawdziwym, autentycznym, szczerym, otwartym na innych. Potrzebuję wejścia w relację. Fantastycznie jest móc czytać pasjonujące książki, oglądać wspaniałe dzieła sztuki, słuchać rewelacyjnej muzyki ale… nigdy nie zastąpi to SPOTKANIA z drugim człowiekiem. Potrzebuję kogoś drugiego, z kim mogę podzielić się sobą (myślami, zachwytem, zadziwieniem) i który podzieli się za mną sobą.
Słyszałam niedawno, że Jezus musiał być Osobą niezwykłą, przyciągał uwagę, fascynował. Dlatego tłumy szły za Nim. Rozumiem uczniów Jana…
Mam szczęście spotykać (może lepszym wyrazem będzie „dostrzegać”) takich ludzi, którzy mnie fascynują. Czasami tylko brakuje mi odwagi, by wejść z Nimi w relacje…
Za SPOTKANIA z Nimi dziękuję Panu Bogu i modlę się za Nich…

Możliwość komentowania została wyłączona.

css.php