Kategorie
Spotkania i wizytacje

IX rocznica ingresu do katedry siedleckiej (110607)

Dziś IX rocznica mojego Ingresu do katedry siedleckiej. Jest to okazja, by spojrzeć z różnych punktów widzenia na te minione 9 lat. Nie czynię tego wpisu, by pobudzać do wazeliniarstwa, jak o tym było kilkakrotnie mowa w ostatnich dniach. Potrzeba jest też trochę papieru ściernego, żeby były punkty zaczepienia i powierzchnie, które rzeczywiście do siebie przylegają, a nie tylko ślizgają się po sobie. Inaczej mówiąc, trzeba więcej prawdy a mniej obłudy. To nie zależy jednak tylko ode mnie.
Ten blog – już czwarty rok – służy wzajemnemu poznawaniu siebie. Z mojej strony czynię to wprost i pod moim imieniem – taka jest struktura tego blogu. Uczestnicy mają możliwość wypowiedzi pod różnymi imionami, które nie muszą być identyfikowane. Pokazują one jednak coś z tego, co jest ogólnie w nas. Temu też służy ten blog.

1.Odpowiedzialność pasterska

Moja odpowiedzialność pasterska za diecezję jest od dnia 24 maja 2002 (liturgicznie: Wspomnienie Maryi Wspomożycielki Wiernych), kiedy to kanonicznie przejąłem Diecezję. Ingres, 7 czerwca, oznaczał uroczyste i publiczne przejęcie Diecezji przez objęcie katedry biskupiej.
Jedynym moim zamierzeniem jest prowadzić Diecezjan do Chrystusa drogę Ewangelii w takim duchu, jak na to wskazuje Sobór Watykański II i nauczanie Kościoła pod przewodnictwem kolejnych Papieży. Jestem przekonany, że w tych latach na tym polu w naszej Diecezji trochę stało się różnych rzeczy.
Szczególnie leży mi na sercu sprawa głoszenia Słowa i dobrego przeżywania Sakramentów – ogólnie mówiąc liturgii. Istnieje bowiem nagląca potrzeba ewangelizacji i inicjacji chrześcijańskiej. Do tego nawoływał bł. Jan Paweł II i do tego nawołuje Benedykt XVI. Nie chodzi tylko o same obrzędy, o przyjmowanie Sakramentów, lecz o takie przygotowanie do nich i takie ich przeżywanie, by miały one realny wpływ na życie. W konsekwencji, by życie ochrzczonych i żyjących sakramentami nie ulegało wpływom świata. By oni nie ulegali w swoim życiu tym wpływom, ale żyli z mocy Słowa Bożego i Sakramentów i przepełnieni Duchem Jezusa Chrystusa, Duchem Świętym, byli świadkami miłości Boga wobec świata, nawet jeśli świat tego w danej chwili nie pojmuje.
Przyjdzie czas, że każdy, niezależnie od swoich poglądów i czynów, stanie wobec prawdy przyjęcia, lub odrzucenia tej Miłości. Uprzedzającym znakiem tej Miłości Boga jest Kościół. Wspólnota, która żyje Duchem i potrafi nieść światu orędzie Ewangelii. Aby to było, jest konieczne, by najpierw sami członkowie tej wspólnoty i ona jako całość, byli tego świadomi i to przeżywali.

2. Brak zrozumienia

Nie jest to zawsze tak oczywiste dla wszystkich, którzy czasem mają swoje drogi religijności i swojego pojmowania wspólnoty. Tutaj wychodzą bardzo często różnice między moim nauczaniem, które jest kościelne i zgodne z całym nauczaniem Kościoła pod przewodnictwem Papieży, a tym, co czasem jest oczekiwaniem ludzi, co jest związane z różnymi lokalnymi tradycjami czy wynika z bezkrytycznego podążania za wątpliwymi objawieniami lub lokalnymi tradycjami, co w danej chwili komuś odpowiada czy nie odpowiada. Czasem też zależy od tego, czy mieści się w danym układzie socjopolitycznym lub jakimkolwiek innym – nie wyłączając religijnego.
Niejednokrotnie powtarzam, jeśli ktoś widzi, że jako biskup nie prowadzę do Jezusa Chrystusa, nie wskazuję na Niego, to ma prawo i obowiązek zwrócić mi uwagę. Taka jest rola odpowiedzialności wszystkich członków Kościoła za właściwy przekaz wiary (sensus fidei). Jeśli zaś się nie zgadza z moim nauczaniem, dlatego, że nie podoba mu się takie wskazywanie drogi, która prowadzi do Chrystusa, albo że stawiam wymagania, które wydają się zbyt trudne i są widziane jako niezgodne z „duchem czasu” czy tym, co proponuje dzisiaj świat – niech wie, że niewiele osiągnie przez taką krytykę mojej biskupiej posługi.
Mam jasną świadomość pasterskiej odpowiedzialności. Wiem, że nie wszystkiemu jestem w stanie sprostać i że nie wszystko udaje mi się zrobić najlepiej. Dlatego też proszę zawsze o konstruktywną pomoc – także krytykę takich czy innych moich pasterskich pociągnięć.

3. Prośba o pomoc w duchu prawdy i nauczania Kościoła

Nie chodzi o krytykę według jakichkolwiek kryteriów (według osobistego spojrzenia, według własnego „widzimisię”, często bez znajomości podstawowych prawd i rozumienia tego, co stanowi istotę), lecz według tego klucza, o którym powiedziałem wyżej, tzn. prowadzeniem do Jezusa Chrystusa w Jego Misterium Paschalnym i budowania Kościoła na przesłaniu wynikającym z tego Misterium, a nie na jakichkolwiek innych przesłankach, nawet (pozornie) dobrych czy tylko religijnych (religijność naturalna – ma swoją rolę, ale zawsze do pewnego stopnia i to na tyle, na ile ostatecznie prowadzi do Jezusa Chrystusa, takiego jakim On się objawił, a nie takiego, jakim my chcielibyśmy Go mieć dla siebie).
Najbardziej zatem zależy mi na formacji chrześcijańskiej ochrzczonych naszej Diecezji. Do tego zmierza program „Chrzest w życiu i misji Kościoła” i inne propozycje typu katechumenalnego i inicjacyjnego. Temu służą spotkania z wiernymi podczas Kongresów eklezjologicznych (ile osób na nie przybywa i jak je przeżywają, zależy to nie tylko ode mnie), temu służą audycje radiowe i liczne spotkania z nauczycielami podczas wizytacji i nie tylko (kiedy jakaś grupa chce spotkania, jest to zawsze możliwe). Temu służy tyle odbytych rozmów indywidualnych z osobami, które są doświadczone różnymi przeżyciami czy wydarzeniami oraz sytuacją ich życia.
W tych wszystkich moich działaniach nie chodzi o danie łatwych rozwiązań, lecz wskazanie takich środków i takiej drogi, które prowadzą do przeżywania tych doświadczeń w świetle wiary, by spotkać w nich moc Jezusa Chrystusa i Ducha Świętego. Niosąc tę pomoc – pomoc w takim kluczu – sam doświadczam mocy i pomocy oraz utwierdzenia, że takie pasterzowanie jest słuszne i że to buduje Kościół. Nie tyle spektakularnie, ale przez wprowadzanie w znajomość mocy płynącej z Tajemnicy Jezusa Chrystusa.
Nie jest to uchwytne dla tych, którzy przykładają inne kryteria i mają inne oczekiwania od Kościoła i od jego pasterzy.

4. Dziękuję

Dziękuję wszystkim za modlitwę, za wszelką realną pomoc w przeżywaniu Tajemnicy Jezusa Chrystusa w Jego Ciele, którym jest Kościół – także nasz Kościół lokalny siedlecki. Dziękuję za życzliwość i za życzenia.
Krytykujących jeszcze raz proszę o stawianie sobie pytania, według jakiego kryterium to czynią, by nie było to przysłowiowe „strzelanie z armaty w płot”. Proszę natomiast o rzeczową, kościelną krytykę, która ma na względzie dobro Ciała Chrystusa – Kościoła i każdego jego członka, czyli każdego ochrzczonego, by żył zgodnie z duchem, jaki jest w Głowie tego ciała, czyli Chrystusem i tym, co przekazuje pasterz, jako widzialna głowa niosąc wielką odpowiedzialność odzwierciedlania tego, co jest w Głowie- Chrystusie. Zachęcam do dalszej wymiany myśli na tym blogu. Także do komentarzy krytycznych, szczególnie takich, które wykazują jakiś brak czy niewłaściwość i wskazują na adekwatne rozwiązanie. Jako zasadę przyjąłem, że nie wpuszczam komentarzy, które odbieram jak złośliwe i bezsensowne.
Bardzo wszystkim dziękuję za modlitwę, życzliwość i zrozumienie.
Wasz pasterz
Bp Zbk

Podziel się z innymi

83 odpowiedzi na “IX rocznica ingresu do katedry siedleckiej (110607)”

Chcę podziekować Ks. Biskupowi za trud i wytrwałość w głoszeniu Dobrej Nowiny, której doświadczam w swoim życiu idąc za Chrystusem ( jeżeli mi się to udaje). Przyznam, ze od początku nie rozumiałam właściwie przesłania Ewangelii. Miałam nawet pretensje i pokusę ,,naprawiania” tych co myślą nie tak jak ja. Czasami można nieświadomie zagłuszyć głos Pana Boga w sercu jeżeli przyjmie sie postawę; nazwę ją ,,oczekującą” , że Bóg mi coś załatwi, pomoże. Taką ,,oczekującą” postawę z czasem zamieniłam na ,,ofiarującą” ( przynajmniej się staram, aby taka była ). Nie wszystko musi być dobre aby zwyciężyło dobro w naszych sercach. Nie wszystko zmienimy, nie wszystko warto zmieniać. Cierpliwość i umiejętność wyrzeczenia to cnoty, których trzeba się uczyć całe życie. A warto, bo wtedy łatwiej doświadczyć Bożej Miłości, nawet w upokorzeniach. I nic, że czasami niewiele się zmienia wokół, zmieniamy się my sami. Mam nadzieję, że i ja też choć trochę na lepsze.:) A jeżeli nawet nie jest tak, jak bym chciała, to zawsze pozostaje spokój i ufność w Bożą Opatrzność i Boże Miłosierdzie.
Rzadko tu piszę, ale zawsze czytam i wiele korzystam z rozważań ks. Biskupa i innych osób.
Życzę obfitości Bożych łask i opieki Maryi w dalszej , często trudnej posłudze. Szczęść Boże na każdy dzień 🙂

Szanowny Ks. Biskupie, chciałbym Ks. Biskupowi podziękować za przybycie do naszej Diecezji. Chciałbym podziękować za wszystkie nauki, książki wydane, które posiadam, czasopisma, za wszystkie decyzje co do mojej osoby.
Postawa Ks.Biskupa i nauczanie bardzo mnie zbudowała duchowo, za co jeszcze raz serdecznie dziękuje.
życzę Ks. Biskupowi zdrowia, radości i dalszego przemawiania z mocą i w mocy Ducha Swiętego, niech Pan Jezus Ks. Biskupowi błogosławi i prowadzi. Jestem bardzo wdzięczny za to wszystko dobro, które Biskup dał i daje w nauczaniu. Chcę podkreślić, że nauki Ks. Biskupa nie idą na marne tylko umacniają duchowo.
Pozdrawiam.
Józef.

Smutno mi i trochę dziwnie ,że w tym roku nie możemy razem z ks.Biskupem świętować w Siedlcach rocznicy Ingresu z powodu pobytu w szpitalu.Ale chcę uczestniczyć w Mszy Świętej w intencji ks. Biskupa i modlić się o zdrowie i potrzebne ks.Biskupowi łaski.
Dziękuję za zaproszenie do dyskusji na temat żywotnych spraw naszej diecezji.Temat jest bardzo ważny i trudny.Dużo aspektów można poruszyć.W tym wpisie chcę poruszyć temat Liturgii.Ksiądz Biskup jest związany z Drogą Neokatechumenalną a także Ruchem Światlo=Życie. Te środowiska bardzo mocno popierały reformę Liturgii po Soborze Watykańskim II, którym to procesem (tworzenie Nowego Mszału Rzymskiego) zarządzał ks.Arcybiskup Annibale Bugnini jako sekretarz Rady ds. Wdrożenia Konstytucji o Sw.Liturgii.
Papież Benedykt XVI w książce pisanej jeszcze, gdy był jeszcze kardynałem „Duch Liturgii” odniósł się krytycznie do wielu aspektów pośpiesznego przeprowadzania reformy liturgicznej a obecnie jako papież wysyła wiele sygnałów: sprawuje Eucharystię zwrócony twarzą do Krzyża stojącego na środku ołtarza, udziela Komunii Świętej tylko osobom klęczącym i do ust, kiedy ochrzci dziecko nie ma oklasków, nie akcentuje przesadnie roli Zgromadzenia Liturgicznego na rzecz ciszy medytacji, adoracji w ciszy Chrystusa Eucharystycznego.
W katolicyzmie są różne ryty liturgiczne np. kościołów wschodnich uznajacych prymat papieża więc hałaśliwa, roztańczona, z oklaskami Liturgia Sprawowana przez wspólnoty Neokatechumenalne może mieć swoje miejsce, ale niech nie odbywa się w kościele i jak najmniej tej żywiołowości liturgicznej wchodzi do tradycyjnej liturgii. Np. księża zachęcają do klaskania i podnoszą małe dzieci w czasie chrztu, żeby było podobnie jak na Liturgii Paschalnej.
Nie zdąże wszystkiego napisać.Idę na 18-tą na Mszę sw. z okazji Ingresu.
Napiszę jeszcze. Sczęść Boże.

Dziękuję również za to, że oprócz nauk, homilii, katechez pozostawia ks.Biskup cierpliwie sprawy działaniu Ducha i decyzji każdego z nas. Że nasze dojrzewanie nie jest powierzchowne i narzucone, ale wyżłobione aż do serca poprzez codzienne zmaganie ze Słowem tak cierpliwie działającym przez Ciebie. Za pokazywanie swoim życiem wiary w błogosławione owoce Ewangelii.

Dziękuję Ekselencjo Księże Biskupie za cierpliwość, trud i poświęcenie jakie Ksiądz Biskup wkłada dla rozwoju wiary i tożsamości chrześcijańskiej naszej Diecezji.
Zyczę Ksiedzu Biskupowi dużo zdrowia, pogody ducha, obfitości Łask Bożych, pomyślności i serc otwartych wiernych pełnych miłości, dobroci, przebaczenia.By tak umiłowane przez Księdza Biskupa Słowo Boże trafiało głęboko do serc nas wszystkich i przynosiło owoc.
A do blogowiczów kieruję słowa: „Bądźcie naśladowcami moimi, jak i ja jestem naśladowcą Jezusa Chrystusa” ( 1 Kor 11,1). Pozdrawiam.

Dziękuje Bogu za takiego Biskupa i przesyłam życzenia dużo zdrowia

„Dlatego też proszę zawsze o konstruktywną pomoc – także krytykę takich czy innych moich pasterskich pociągnięć.”
Przypomniałam sobie mój pierwszy wpis na blogu. Dzień wcześniej w KRP Ks. Biskup prosił o krytyczne uwagi na swój temat. W tej prośbie była wielka potrzeba. Ja ją rozumiem. Moi pacjenci też mi ciągle „kadzą”, ale wiem, że to nie do końca jest prawda. Ci niezadowoleni nie przychodzą do mnie. Dlatego rozumiem jak cenna jest prawda. Ja nie bardzo miałam za co krytykować Ks. Biskupa, ale przypomniała mi się pewna sytuacja, która zrobiła na mnie negatywne wrażenie. I ja wtedy na blogu napisałam, że mogę o tej sytuacji napisać, jeśli Ks. Biskup chce, ale wolałabym poza blogiem. Wtedy także podpisałam się imieniem i nazwiskiem.
I tak zaczęła się moja znajomość z Ks. Biskupem- od krytyki. 🙂
Nie wiem co prawda, czy konstruktywnej – to już Ks. Biskup musiałby ocenić. 🙂
Jednak prawda jest bardzo cenna. Nawet jeśli początkowo zaboli.

Dziękujemy za te lata.Z pamięcią w modlitwie. Jacek z Moniką.Wybieramy się do Madrytu.

Dziekuje za takiego biskupa.Bog wie kogo postawic na odpowiednim miejscu. Mysle,ze potrzeba bylo,aby biskup Zbigniew trafił do Siedlec ,bo jest jescze wiele do zrobienia . Tak trzymac Ksieze Biskupie.Modllimy sie za ksiedza wg ksiedza prosby,zeby wypełniła sie Wola Pana Boga . Serdecznie pozdrawiamy .Ad multos Annos.

DROGI KS.BISKUPIE. W dniu IX Rocznicy Ingresu do katerdry siedleckiej i w 40-tą rocznicę święceń kapłańskich życzymy „bez wazeliny”,aby służba Panu wśród łez i doświadczeń owocowała nawróceniem do Boga i do uwierzenia w Jezusa Chrystusa tych do których zostałeś posłany.
Pozdrawia wpólnota katedralna.

W dniu dziewiątej rocznicy Ingresu Księdza Biskupa do katedry siedleckiej życzę, by w dalszym ciągu…
… nie uchylał się od niczego, co pożyteczne;
żeby przemawiał i nauczał nas publicznie i po domach,
nawołując do nawrócenia się do Boga
i do wiary w Pana naszego Jezusa.
🙂

Serdeczne życzenia z okazji rocznicy święceń oraz ingresu . Życzę zdrowia i dużo potrzebnych łask, wytrwałości w „sianiu Słowa „.
Pozdrawiam 🙂

Do księdza Biskupa -proszę tego nie wpuszczać na ,,all”i potraktować jako wiadomość prywatną.

Księże Biskupie , w zasadzie to powinnam zamilknąć.
Trochę tu zdaje się narozrabiałam. Dziś będąc bogatsza w doświadczenie pewnie bym już nie napisała. Jeśli ma biskup jeszcze trochę cierpliwości do mnie to proszę doczytać do końca .
Nigdy moją intencją nie było ,,strzelanie zza krzaka anonimowości”. Być może forma bloga wprowadziła mnie w błąd-dając poczucie jakiejś ,,bliskości -dostępności osoby zwykle niedosięgłej’ do tego zachęta ,która usłyszałam w kościele i zachęta tu na blogu (a blog znam od początku)sprawiły ,że poczułam się uprawniona, żeby z ,,Biskupem gadać”.
Tak powstało całe zamieszanie. Nie chce ciągnąc wątku pod tematem o bierzmowaniu ,gdyż od dawna przestało to mieć sens i rozbudza niepotrzebne jak widać emocje.
Jeśli Biskup sobie tego życzy podam prywatnie moje imię i nazwisko. Jestem dorosła i odpowiadam za swoje słowa. Pisałam pod nickiem nie dlatego ,żeby być bezkarną ale taka tu jest konwencja.
Wszyscy maja Nicki ,nawet Pan ,który mi zarzuca anonimowość.
Przyznam szczerze ,że do tego kroku zachęcił mnie ostatni wpis, w którym jak mi się wydaje (może się mylę) Biskup odnosi się do anonimowości i dyskusji jaka się rozwinęła.
Kończąc zapewniam o modlitwie ,w tym o zdrowie.

Ad # 14 Mama córki . . .
Szanowna Pani Mamo!
Pani prosi, abym nie wpuszczał tego Pani komentarza.
Uważam jednak, że jest bardziej stosowne dla prawdy i odpowiadające całości obrazu odbytej wymiany zdań, aby wpuścić to, co Pani napisała. Pani pozostaje nadal „anonimową” – i dobrze. Taka jest formuła tego blogu. Co nie wyklucza, że można tutaj pisać pod swoim prawdziwym imieniem a także nazwiskiem pozwalając się zidentyfikować.
Do istoty sprawy: Nie komentuję tego, czy Pani narozrabiała czy nie. „Jaki jest koń, każdy widzi”. Pani też najlepiej wie, co Pani chciała osiągnąć i do czego zmierzała. Zresztą tak jest z każdym, kto tutaj się wypowiada – i nie tylko tutaj.
Dodaję, że ze mną można rozmawiać na różne sposoby: anonimowo i imiennie. Nie jestem osobą niedosięgłą i niedostępną. Każdy, kto zechce, może ze mną się skontaktować. Kto nie chce czy nie może osobiście czy pod prawdziwym imieniem, może to czynić na tym blogu. Taki jest m.in. cel i charakter tego blogu. Jak chyba Pani zauważyła, traktuję ten blog bardzo serio jako środek komunikowania się. Zresztą traktuję serio wszystko i wszystkich, którzy do mnie się zwracają z jakąkolwiek potrzebą, albo gdy sam widzę, że są w potrzebie (nawet jeśli tego sami nie widzą – a tak bywa). Oczywiście bywają przypadki, których serio nie mogę potraktować, gdyż niektórzy oczekują ode mnie tego, czego nie mogę zrobić i nie dają sobie wytłumaczyć, dlaczego nie mogę czegoś zrobić lub dlaczego coś robię – ale to wykracza poza tę sprawę.
Jeśli Pani zechce, może Pani się przedstawić – podać swój kontakt i może Pani umówić się ze mną na spotkanie.
Może przyjść Pani sama lub z kim jeszcze zechce. Od soboty powinienem być w Siedlcach. Naturalnie, jeśli Pani poda swój kontakt tutaj na blogu, nie wpuszczę go do wiadomości publicznej, chyba że Pani zechce, aby tak było.
Podaję też adres mojej poczty: bp@radiopodlasie.pl
Dziękuję za modlitwę
Bp ZbK

Uświadomiłam sobie wczoraj, że owszem chętnie modlimy się za Biskupa, by dobrze spełniał swoją posługę w diecezji, by wypełniała się w tym wola Boża, modlimy się o zdrowie i siły, by w diecezji dokonywało się nawrócenie do Pana Jezusa.
Zabrakło mi jednak w tym jednego „ogniwa” – byśmy posłusznie postępowali za wskazaniami Księdza Biskupa, wierząc, że został do nas posłany jako nasz przewodnik w drodze do Boga i we wzrastaniu jako wspólnota Kościoła.
Pan Bóg na pewno wie, jak wysłuchać nasze modlitwy, nawet kiedy nie umiemy wszystkiego wyrazić. Dlatego ufam, że to będzie się stawało, że będziemy to coraz lepiej rozumieć i w tym postępować.
Dziękuję Księdzu Biskupowi za oddawanie swego życia ze względu na nas, na naszą wiarę, na rozumienie słowa Bożego i liturgii.
Niech to, co jest istotą posługi biskupa, spełnia się coraz pełniej w życiu i posłudze Księdza Biskupa, a także w naszej odpowiedzi na tę posługę!

Ad #3 Leszek
Czytam i czytam ten wpis i tak naprawdę to nie mogę dojść, o co właściwie autorowi chodzi. Czy niewłaściwe jest to, że Biskup jest związany z ruchami o charakterze katechumenalnym, których celem jest realizacja założeń Soboru Watykańskiego II? Czy o zakwestionowanie postanowień tego Soboru? Czy może o to, że w naszej diecezji zbyt pośpiesznie się wprowadza odnowę liturgiczną? Jeśli o to chodzi, to w czym to się przejawia? Wydaje mi się, że Biskup bardzo się stara, aby właśnie nie było pochopnie, żeby i księża, i świeccy rozumieli, o co chodzi w liturgii, żeby rozumieli jej sens i nie traktowali jej magicznie ani utylitarnie (coś za coś), ani jako udziału w jakimś tajemniczym obrzędzie, w którym – przerysowuję teraz – na kolanach oddaje się cześć Bogu, a który nie ma żadnego wpływu na życie, itd., itp.
Biskupowi zależy na tym, by ci, którzy uczestniczą w liturgii, poznali miłość Boga i na nią odpowiedzieli. A miłość nie jest statyczna, nie wyraża się złożonymi rękami i padaniem na twarz, przynajmniej nie tylko. Jeśli więc rozpiera mnie radość z tego, że Bóg przez chrzest przywrócił do życia kolejnego starego człowieka, to dlaczego nie mogę klaskać z tej radości? Psalmy, które przez wieki są śpiewane w liturgii Kościoła, zachęcają: klaskajcie w dłonie, wykrzykujcie z radości, chwalcie Go bębnem i tańcem – bo Pan swój lud miłuje!!!
Liturgia dopuszcza spontaniczność – jasne że w określonych granicach, ale trudno powiedzieć, że w naszej diecezji je przekraczamy. Benedykt XVI przyjął inny styl niż Jan Paweł II, ale to nie znaczy, że styl przyjęty przez bł. Jana Pawła i realizowany przez tyle lat jego pontyfikat był niewłaściwy. A ile tam było spontaniczności – i w wyrażaniu radosci, i skruchy, i uwielbienia…
odpowiedź na miłość Boga nie wyraża się tylko w liturgii, i na to Biskup baaardzo zwraca uwagę, ale nie będę się już rozpisywać…
Jeszcze tylko mam pytanie: w którym kościele naszej diecezji jest „hałaśliwa, roztańczona, z oklaskami Liturgia sprawowana przez wspólnoty Neokatechumenalne”?

Smutne było celebrowanie IX rocznicy ingresu i święceń kapłańskich, kiedy fotel biskupi był pusty…słowa homilii Wikariusza Generalnego też brzmiały smutno. Ale może trzeba nam takiej właśnie chwili, by spojrzeć głębiej? By postawić sobie pytanie, czym tak naprawdę jest „biskupowanie”? Czym jest dla nas świeckich, a czym dla kleru? Czy tylko „poklepywaniem po plecach”? Czasem z zażenowaniem czytam słowa na blogu – żal do Biskupa za krytykę, za rygor liturgiczny. A ja tymczasem, odkąd wiem, że to ważne, jak jest czytane Słowo Boże, zyskałam wiele. Czuję, że coś mi umyka, gdy jest to niedopracowane. Szukam perfekcjonizmu, a może poprawności dookoła, więcej wymagam też od siebie. Bo On tego uczy. I rozsmakowałam się w liturgii, bo wiem że każdy gest tam, przy ołtarzu,ma swoją głęboką wymowę i mądrze wiedzie do Jezusa. Nikt mi wcześniej nie powiedział, że to takie ważne…To 9 lat mojego wzrostu, wielu dobrych wewnętrznych zmian, szukania siebie w Biblii. Dziękuję!

Ad# 17 Irena
Oklaski nieznośne na Liturgii Paschalnej w tym i ubiegłym roku oraz na każdej Mszy św. w katedrze,gdy udzielany jest chrzest.Taniec wokół ołtarza na ślubie osób ze Wspólnoty Neokatechumenalnej w katedrze 2 lata temu.Nie kwestionuję w żadnym razie postanowień Soboru Watykańskiego II.Reforma Liturgiczna przeprowadzana po Soborze-jak pisze-Benedykt XVI była przeprowadzana pospiesznie i nieroztropnie.Zanik Tajemnicy Ofiary Chrystusa,rozmnożenie Modlitw Eucharystycznych,Wprowadzenie Modlitw Eucharystycznych na Msze Św. dla dzieci.Benedykt XVI przeprowadza taktownie i spokojnie Reformę Reformy.Wiem ,że w latach 70-ych na Sląsku odbywały się Msze dla młodzieży z gitarami elektrycznymi,perkursjami często z popularnym piosenkami oazowymi.Dobrze ,że się to nie przyjęło.To nie dotyczy naszej diecezji.Zresztą kultura muzyczna w naszej katedrze jest na wyjatkowo wysokim poziomie od czasu kiedy jest z nami ks.Biskup Kiernikowski. W sprawie innych aspektów wprowadzania reformy liturgiczej mam pewne wątpliwości.W czasie rekolekcji wielkopostnych w katedrze były wygłaszane konferencje liturguczne z połozeniem pewnych akcentów na radosne zaakceptowanie zmian. A przecież nie ma nic złego w przyjmowaniu Komunii Świętej w postawie klęczącej, klękaniu przy błogosławieńswie końcowym,klękaniu i adorowaniu w ciszy Chrystusa przjętego w Eucharystii.Powinna być Msza Święta po łacinie wedug Mszału z 1962 roku. Ksiądz Biskup moim zdaniem powinien zachecać też kapłanów do uczenia się Rytu Nadzwyczajnego Sprawowaniwa Mszy św. według Mszału z 1962 roku ,wyznaczyć odpowiednich prezbiterów i wskazac miejsca w kościołach czy kaplicach.Tak samo konferencje dotyczące nowej ewangelizacji,znaczenia sakramentu chrztu nie są w sprzeczności z objawieniami prywatnymi akceptowanymi przez Kościół jak np. Objawienia Fatimskie.Praktyki pobożnościowe nie muszą być tylko zabobonne.Bóg przyjmuje za dobrą monetę nasze praktyki ascetyczne, modlitwy,posty.Jeśli uzna,że zaczynamy budować siebie,swoje ja i pojawia się subtelna pycha dotycząca własnej doskonałości, oczekiwanie czegoś dla siebie-jak to mówi Kiko w duchu religijności naturalnej- Bóg ma swoje sposoby -oczyszczenia bierne :a więc porazki,niepowodzenia życiowe,ataki ze strony innych,podważenie naszego autorytetu.Bóg przecież nie pozwoli nam trwać w klamstwie duchowego egoizmu i samozadowalenia i zastawi na nas pułapkę (scandalum)jakieś porazki , jakiejś klęski,jakiegoś upadku,jakiegoś skandalu,aby nas wydobyć z grobu egoizmu i samozadowolenia i da nam Łaskeę i Wolność Ducha Świetego ,abyśmy mogli inerpretować te zdarzenia jako Miłość Boga.Bo doświadczenie tej Miłości i Słodyczy Boga na jakims etapie życia jest niezbede bo inaczej uciekniemy ze strachu przed Skandalem Krzyża.

Mam pytanie w kontekście tego, co napisał Leszek #19:
Czy zachęcać dzieci pierwszokomunijne do adorowania Jezusa eucharystycznego po Komunii świętej w postawie klęczącej (by skupiły się na modlitwie osobistej, przez co trochę oderwanej od wspólnoty)), czy raczej zachęcać dzieci i przekonywać rodziców do pozycji siedzącej (która jest znakiem wspólnoty, jedności, rodzinności) i włączania się w śpiew?
Pozdrawiam 🙂

cd.
To znaczy, czy akcentować charakter Komunii św. jako jednoczący wspólnotę?
Czy raczej położyć akcent na osobiste zjednoczenie z Chrystusem?
Pozdrawiam 🙂

„Kerygmat stoi bowiem u początku wiary. Tego zaś najczęściej i w dużej mierze nie dostaje w dotychczasowym sposobie przepowiadania.Bez kerygmatu Słowo Boże nie ma w człowieku punktu zaczepienia, bo kerygmat uzdalnia do słuchania Słowa”.Proszę,Księdza Biskupa by bardziej kierował w naszą stronę kerygmat a nie nauczanie.Widzę nie tylko w sobie ale i wokół siebie głód prawdziwego kerygmatu.Tak na prawdę wielu z nas nie usłyszało Dobrej Nowiny/Kerygmatu/i dlatego nie potrafimy przyjąc nauczania Księdza Biskupa. Pozdrawiam i życzę powrotu na swoje miejsce w Kościele. janusz f.

#19 Leszek
Hmm. Jeśli dobrze wiem, to Wigilii Paschalnej w katedrze nie sprawują „roztańczone i hałaśliwe” wspólnoty neokatechuemnalne, ale co roku liturgia jest starannie przygotowywana przez wiele tygodni przez odpowiedzialnych i odpowiednich ludzi, w uzgodnieniu z Księdzem Biskupem, który tej liturgii przewodniczy. Oklaski są, owszem, ale to nie jest charakterystyczne dla neokatechumenatu – tak się m.in. wyraża radość. Rozumiem, że może to być dla kogoś przykre czy wręcz nieznośne, ale komuś innemu może przeszkadzać nadmierna powaga i sztywność. Jest więc tutaj miejsce na przyjęcie w duchu ofiary czegoś, co się nie podoba, co nie jest przyjemne. Ale co nie jest wykroczeniem.
A dwa lata temu msza ślubna z tańcami – nie byłam na niej, nie wiem, jak to wyglądało. Ale przepraszam, dla mnie to jest szukanie dziury w całym. Msza ze ślubem na ogół jest przeżywana w gronie najbliższych i trudno na podstawie jednego takiego wydarzenia formułować tezę o – znowu przerysuję – dzikich liturgiach sprawowanych w kosciołach przez wspólnoty neokatechumenalne. I – jak rozumiem – w dodatku akceptowanych przez nieznającego się na liturgii i prawie kościelnym Biskupa. Trochę przerysowałam, ale tak to można odczytać. A żeby się teraz Biskup zrehabilitował, to powinien kazać odprawiać mszę św. w rycie trydenckim.
Nie takie zalecenia dał Benedykt w motu proporio dotyczącym nadzwyczajnego rytu Mszy świętej.
Z tego, co mi wiadomo, były w naszej diecezji przymiarki do sprowowania mszy św. wg Mszału z 1962 r., ale – niewielka – grupa, która się zgłosiła, nie spełniała kryteriów wyznaczonych we wspomnianym motu proprio.
Odnośnie do katechez liturgicznych głoszonych w Wielkim Poście w katedrze, nie zauważyłam tam akcentów na „radosne przyjmowanie zmian”, dotyczyły one roku liturgicznego i wyjaśniały postawy i gesty w liturgii – zgodnie z nauczaniem Kościoła. Chodziło o to, żebyśmy to, co robimy, robili bardziej świadomie. Nie pamiętam, żeby ktoś zabraniał klękać przy przyjmowaniu Komunii świętej i po jej przyjęciu. I nie pamiętam, żeby w katedrze ktokolwiek oficjalnie zabraniał klękać przyjmującym Komunię swiętą, ale pamiętam zachęty, żeby osoby, które chcą przyjąć Komunię świętą na kolanach, podeszły na końcu, by nie zakłócać porządku procesji. I jest wiele osób, które tak właśnie robią. Natomiast jeśli ktoś ostentacyjnie jako pierwszy maszeruje przez kościół i klęka na dwa kolana, to dla mnie nie jest to świadectwo jego pobożności, ale mniej lub bardziej zamierzone wypowiedzenie (zerwanie) komunii z innymi członkami zgromadzenia, z Księdzem Proboszczem i z Biskupem, którzy proszą czy zalecają, żeby było inaczej. Ale nawet na to nikt nie reaguje zakazem czy osobnym pouczaniem. Ot, ktoś czegoś nie zrozumiał.
Nie jestem w stanie do wszystkiego, co Pan napisał w odpowiedzi na mój wpis, teraz się ustosunkować. Szanuję Pana pragnienia, żeby było inaczej, nie z wszystkim jednak, co Pan pisze, mogę się zgodzić.
I nie bardzo rozumiem ten wątek o „subtelnej pysze”, ale może nie muszę.
W każdym razie pozdrawiam

Czy można gdzieś w internecie znaleść zdjęcia z Ingresu Księdza Biskupa do Siedleckiej Katedry ????

Ad # 20 katechetka 2
Postawa klęcząca wyraża pokutę i nie jest właściwa na eucharystii – uczcie dziękczynnej. Właściwe jest posłuszne przyjmowanie słowa Księdza Biskupa, gdyż ta postawa prowadzi do wiary, która bierze się ze słuchania. Pseudo mądrale podcinają tylko gałąź, na której siedzą.

Ad Leszek
A ciekawe, czy w Madrycie na spotkaniu młodych z Benedyktem XVI będą oklaski. Bo w Kolonii były!!!

Leszek, a nie przeszkadza ci, jak podczas przeistoczenia orkiestra gra fanfary i w ogóle na mszy św. albo na procesji i są komendy „baczność”, „spocznij” itp. oraz prezentacje sztandarów i inne dodatki i wyrazy obecności? Takie rzeczy zdarzają się nawet w katedrze siedleckiej (chociaż rzadko) nie mówiąc o innych kościołach i innych diecezjach.

Januszu #22,
a ja mam nieco inne zdanie.
Ksiądz Biskup nie jest w stanie zaspokoić ogromnego głodu kerygmatu. Myślę, że kerygmat mogą głosić wszyscy, którzy sami go usłyszeli i przyjęli. „Obwieszczenie kerygmatu jest szczególnie owocne, gdy spotyka człowieka w sytuacji kryzysu, kiedy przytłacza go krzyż”. Tak pisze i naucza biskup. Dlatego najlepiej, by kerygmat głosili ci, którzy dostrzegają takie sytuacje kryzysu u swoich bliskich. To mogą być rodzice, rodzeństwo, sąsiedzi, przyjaciele, kapłani z parafii, biskup też.
Ale biskup nie może zaniedbywać nauczania i przede wszystkim mistagogii, czyli wprowadzania w Tajemnicę Jezusa Chrystusa, bo to są jego podstawowe zadania.
Pozdrawiam 🙂

Pamiętam, jak dowiedziałam się od znajomego księdza o Ingresie Księdza Biskupa do katedry siedleckiej… Zapytałam go od razu w taki „naturalno – ciekawski” sposób: „Jaki jest ten biskup?” Odpowiedział: „Zobaczymy!” A teraz przez lata patrzę i przekonuję się sama… I powiem tak po prostu, że kiedy mam okazję być na jakichkolwiek spotkaniach, w których uczestniczy Ks. Biskup, to jestem bardzo zadowolona. Zawsze, kiedy witamy Księdza na spotkaniach, to uśmiecham się serdecznie… Czasem, jeśli nadarza się okazja, „pędzę”, by uścisnąć Księdza dłoń – przez chwilę! A ten mój znajomy Ksiądz zawsze teraz mi powtarza: „Słuchaj Biskupa. Wszystko, co mówi, to prawda!” No, i … „wazeliniarsko”, 😉 ale SZCZERZE! 🙂 Niech Bóg ma Księdza Biskupa w Swej Opiece i pozwala jak najdłużej pełnić posługę wobec diecezjan i wszystkich wiernych Kościołowi!

#26 AnnaK,
dziękują za opinię z uzasadnieniem.
I pozdrawiam 🙂

do AnnaK
Z Ceremoniału, przygotowywanego przez Komisję ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Episkopatu Polski:
„71. Jest wyrazem uniżenia się przed Bogiem, uznania swej małości i niegodności wobec Stwórcy i Zbawcy. Jest także znakiem adoracji Boga oraz kierowania do Niego szczególnie usilnej prośby.

72. Dlatego we Mszy świętej klęczymy76:
a. w czasie modlitwy epikletycznej i przeistoczenia;
b. na słowa Oto Baranek Boży; Panie, nie jestem godzien;
c. w czasie przyjmowania Komunii świętej, jeśli okoliczności na to pozwalają.

73. Postawę klęczącą przyjmujemy także w czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu, w czasie przyjmowania sakramentu Pokuty, w czasie epiklezy poprzedzającej przyjęcie sakramentu Bierzmowania, w modlitwach prywatnych odmawianych tak w kościele jak i w domu. ”
Chyba więc nie tylko jest to postawa pokutna.
do katechetka 2
Od Pani wymagać należy nie tylko pochwał dla innych, ale poszukiwań i docierania do dokumentów, a nie opinii.
Pozdr

ad 32
Z tego, co napisano, nie wynika więc, że NALEŻY klęczeć po przyjęciu Komunii świętej.
A co do wątpliwości pani katechetki, czy włączać się w śpiew, czy modlić się indywidualnie, to rozwiązaniem problemu będzie realizacja zaleceń Ogólnego wprowadzenia do Mszału Rzymskiego p. 88:
„Po rozdaniu Komunii św. zależnie od okoliczności kapłan i wierni przez pewien czas modlą się w ciszy. Jeśli okaże się to stosowne, całe zgromadzenie może też wykonać psalm lub inną pieśń pochwalną albo hymn”. W liturgii jest więc przewidziany czas i na osobistą modlitwę, i na wspólny śpiew. Ale nie przewiduje się raczej solowego śpiewu organisty z tego powodu, że reszta zgromadzenia akurat modli się indywidualnie.

I jeszcze punkt 86. Ogólnego wprowadzenia, jasno uzasadaniający wspólny śpiew podczas rozdawania Komunii świętej:
«Kiedy kapłan przyjmuje Najświętszy Sakrament, rozpoczyna się śpiew na Komunię. Ma on wyrażać duchową jedność komunikujących poprzez zjednoczenie głosów, ukazywać radość serca i w pełniejszym świetle objawiać „wspólnotowy” charakter procesji zdążającej na przyjęcie Eucharystii. Śpiew trwa, dopóki Sakrament jest rozdawany wiernym. Jeśli ma być śpiewana pieśń po Komunii, śpiew na Komunię należy zakończyć wcześniej».

„owieczko” – pisz częściej , bo piszesz budująco
pozdrawiam

do IMC
Owszem, ale też nie należy piętnować tych, którzy klękają, dorabiając do tego jakieś wydumane argumentacje. Ceremoniał mówi, że „klęczymy przy Komunii, jeśli okoliczności na to pozwalają”. Można więc z tego wyciągnąć wniosek, że postawa klęcząca jest zasadniczą postawą, a jej zniesienie powinno być uzasadnione „okolicznościami”.
Pozdr

Ad mikoado
Potępiać jasne nie można i nie mam najmniejszego zamiaru… Nie chcę w nikogo uderzać paragrafami, tylko przywołać to, co mówi Kościół. Kto jak się do tego ustosunkuje – nie moja sprawa.
A jeśli odnosimy się do dokumentów, to przywoływany Ceremoniał ciągle jeszcze jest na etapie roboczym i nie został zatwierdzony przez Episkopat, nie ma więc mocy wiążącej. W oficjalnie zaś ogłoszonych Wskazaniach Episkopatu Polski do OWMR z 2002 r. znajdujemy taki zapis:
„38. Zaleca się procesyjne podchodzenie do przyjęcia Komunii świętej (zob. OWMR 44, 86 i 160). Ciało Pana jest bowiem pokarmem na drodze do życia wiecznego. Komunię świętą można przyjąć w postawie klęczącej lub stojącej. Postawę stojącą należy zachować zawsze, gdy Komunii świętej udziela się pod obiema postaciami. Wierni przyjmujący Ciało Pańskie w postawie stojącej wykonują wcześniej skłon ciała lub przyklękają na jedno kolano”.

Na temat postawy klęczącej we mszy świętej te same wskazania mówią:
„50. Wierni klęczą: w czasie modlitwy epikletycznej i przeistoczenia (wierni klękają na epiklezę, a wstają przed aklamacją po przeistoczeniu); na słowa: Oto Baranek Boży; Panie, nie jestem godzien; mogą klęczeć w czasie przyjmowania Komunii świętej, jeżeli taka forma została przyjęta we wspólnocie; mogą klęczeć od śpiewu Święty do doksologii: Przez Chrystusa, z Chrystusem, jeśli taki zwyczaj istnieje we wspólnocie (zob. OWMR 43)”.
Pozdrawiam

mikado i IMC,
w pierwszej chwili zrobiło mi się przykro,
ale już mi przeszło…
🙂

– Tereska
Dziękuję za słowa, pozdrawiam serdecznie 🙂

#29.Julio,nie ma sensu nauczac tych,którzy nie usłyszeli sercem kerygmatu i śpią w wierze.Potrzebujemy przebudzenia z naszej religijności.Ksiądz Biskup niekiedy na siłę próbuje nauczac tych,którzy i tak nic nie pojmują.Z tego wynikają tylko duchowe nieporozumienia. Pozdrawiam janusz f.

Dlaczego Benedykt XVI w czasie sprawowanych Mszy Św.udziela Komunii Sw. osobom w postawie klęczącej i do ust a nie na rękę? Czy to jest przypadek? Czy jest to świadomy zamysł Ojca Świętego? Jakie są wasze opinie lub odczucia?

„Paweł oddał się wyłącznie nauczaniu i udowadniał Żydom, że Jezus jest Mesjaszem. A kiedy się sprzeciwiali i bluźnili, otrząsnął swe szaty i powiedział do nich: Krew wasza na waszą głowę, jam nie winien. Od tej chwili pójdę do pogan.” (Dz 18,5-6) A dzisiaj tylu się sprzeciwie, że Jezus jest Mesjaszem?

Januszu #41,
nasz Ksiądz Biskup wciąż głosi kerygmat, elementy kerygmatu są w każdym Jego wystąpieniu: w homiliach, rozważaniach, konferencjach, wystąpieniach. Tak właśnie ja usłyszałam kerygmat.
A teraz nie wyobrażam sobie, żeby Ksiądz Biskup poświęcił się TYLKO głoszeniu kerygmatu.
Co prawda wciąż potrzebuję obwieszczania prawdy, że można umrzeć i żyć (i wciąż ją słyszę…), ale potrzebuję też katechezy i mistagogii, bym sama mogła nieustannie obwieszczać tę prawdę innym (w ich sytuacji kryzysu). Potrzebuję nauczania i wprowadzania w Tajemnicę, bym mogła być pomocnikiem Biskupa w głoszeniu kerygmatu. Pozdrawiam 🙂

Ad #42 Leszek
A dlaczego Jan Paweł II, (widziałam, byłam) przewodniczył koncelebrze tak, że przy ołtarzu w czasie przeistoczenia dwaj księża klękali a dwaj robili głęboki skłon?

Ad 39 Katechetka 2
Przykro? To my się staramy wyjaśnić Pani wątpliwości, odpowiedzieć na stawiane pytania, a Pani przykro.
Cóż, za kobietą nie nadążysz…

Właśnie oglądam w telewizji „trwam” program „świadectwo ojca” jest to świadectwo autora książki „Chata”. Wspaniale rzeczy mówi. 🙂

#46 IMC,
tak… my jednak jesteśmy z różnych planet…
1. Zamiast zakończyć na pomocy, wyjaśnianiu i wykazaniu się znajomością OWMR, nie mogliście się Panowie powstrzymać od pewnych uszczypliwości…
2. Nawet chciałam Panom podziękować, ale pomyślałam, że to będzie przez Panów źle odebrane…
Pozdrawiam 🙂

Julia,#44:mogę umierać i żyć to cała prawda o Jezusie Chrystusie.Mam to od Księdza Biskupa i biada Mu gdyby się mylił. Pozdrawiam janusz f.

9 czerwca ks. prałat Henryk Hołoweńko udzielił sakramentu bierzmowania 129. młodym ludziom z parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Radzyniu Podlaskim. Uczestniczyłem w tej uroczystości; obserwowałem też wcześniejsze przygotowania jednego z uczniów. Trwały przez rok pod czujnym, otwartym i skutecznym okiem ks. Macieja. Młodzi ludzie w skupieniu i powadze przyjmowali sakrament, wprowadzeni pasterskim słowem ks. Prałata. Ale też z radością, która najpełniej widać chociażby na końcowym, wspólnym zdjęciu. Mimo wypełnionej świątyni ( świadkowie, rodzice, często najbliżsi) atmosfery modlitwy ( słownej i tej śpiewanej) atmosfera autentycznej modlitwy. Wróciłem do domu wewnętrznie ubogacony, choć sam sakrament bierzmowania przyjąłem już dawno.

Ad #49 baran katolicki
Januszu,
Ja mam zaś to od Jezusa Chrystusa w Kościele (zob. 1Kor 15,1-11). Mogę też powiedzieć, że to także w moim życiu stale się potwierdza i spełnia – choćby dzisiaj.
Serdecznie pozdrawiam
Bp ZbK

Księże Biskupie
Ponieważ Jego Ekscelencja prosił o pomoc i krytykę „w duchu prawdy i nauczania Kościoła” a jednocześnie stwierdził, że Jego nauczanie jest w tym i tylko duchu utrzymane, to pozwolę sobie to nauczanie, które jako adresat odebrałem, odwrócić i skierować do Nadawcy, takie, jakie je usłyszałem. Otóż będzie Ksiądz Biskup sądzony, gdy nie doprowadzi swojej owczarni do zbawienia a pozostanie żywy. Zatem jeśli jeszcze coś w Jego Ekscelencji nie umarło ale nadal żyje i rusza się nazbyt naturalnie i po ludzku np. popędliwość, to niech się Ekscelencja zacznie bać, bo Jezus Chrystus „nie robi nikomu łaski” (jak wyczytałem na folderze otrzymanym w parafii, podpisanym przez Ekscelencję) tylko sądzi przez przybijanie wszystkiego do Krzyża (cokolwiek to znaczy). Podczas osobistej lektury Męki Pańskiej nie znalazłem ultimatów, które Jezus kierowałby z Krzyża do uczniów. Prawdziwie, nawet do swych katów nie otworzył ust. Skarżył się jedynie do Ojca.
Uważam, że retoryka mistyczna ma swoje ograniczenia. Bez stosownego doświadczenia jest po prostu nieczytelna. Prowadzi ostatecznie do prostego przestawienia znaków wartości z „minus” ma „plus”, czyli do ciągłego nazywania nieszczęścia, bólu, cierpienia dobrem i szczęściem z koniecznym dyskredytowaniem „naturalnego” pojmowanie szczęścia i dobra. Z modlitwą.

#53 Panie Włodzimierzu,
Ksiądz Biskup nie dyskredytuje naturalnego pojmowania dobra i szczęścia. Wie natomiast, że nadejdzie taki czas, kiedy minie szczęście i dobro naturalnie pojmowane. To znaczy, wcześniej czy później taki czas przyjdzie. To może być choroba, wypadek, utrata kogoś bliskiego, zdrada, niepełnosprawność, samotność i starość.
I wtedy pojawia się pytanie:
Skoro naturalnie patrząc, brakuje szczęścia i dobra, to znaczy, że życie przestaje mieć sens?
Nie, nie traci sensu, gdy rozumiemy, że prawdziwym szczęściem (pokarmem) człowieka złączonego z Chrystusem przez chrzest jest pełnić wolę Boga. Im wcześniej o tym człowiek się dowie i to przyjmie, tym dla niego lepiej.
Czy Pan Jezus skarżył się do Ojca? Wg mnie – nie. Słowa, które wypowiedział na krzyżu były wypowiedziane dla nas. Żebyśmy wiedzieli, że w chwilach trudnych, najtrudniejszych, możemy zwracać się do Ojca, który jest z nami zawsze, jest blisko. Malarze bardzo często przedstawiają konającego Jezusa w towarzystwie Ojca, który wyciąga do Syna swoje ręce.
Pan Jezus nie musiał stawiać uczniom słownych ultimatów z krzyża. Wystarczyło, by polecił im „iść i czynić uczniów” (Jego) – por. Mt 28,19; czyli naśladowców, czyli dających się krzyżować, wybaczających, przyjmujących, jak On, skutki grzechów innych na siebie.
Ksiądz Biskup niedawno mówił, że nie jest ideałem, że wciąż potrzebuje nawrócenia. Nie rozumiem więc, dlaczego piszesz o Jego słabościach. Każdy je ma. Problem jest w tym, czy widzimy je w sobie. Myślę, że Ksiądz Biskup je widzi. Pozdrawiam.

Pani Aneto
Jeśli przyjąć, jak uczono mnie w szkole, że znaczeniem pojęć są ich desygnaty, a nie to, co sobie myśli mówiący, to owszem ksiądz biskup Kiernikowski dyskredytuje „naturalne pojmowanie dobra” i to bardzo wyraźnie. Śmierć czy cierpienie nie nabierze sensu od tego, że ktoś o nich powie jako o czymś sensownym. Śmierć ma sens albo nie ma sama z siebie bez względu na czyjekolwiek o niej gadanie. Na tym polega prawda, poza którą ja żadnego w ogóle sensu nie widzę. Zapominając o tej relacji (prawdziwości) możemy przypisywać rzeczom różne „sensy” w zależności od tego co sobie wewnętrznie „przeżywamy”. Takie „sensy” mogą być zupełnie niezborne i problematyczne jak owo zdarzenie w Łukowie, kiedy ksiądz biskup bierzmował tych, których chwilę wcześniej publicznie uznał za niegodnych bierzmowania! Taki sens nie robi na mnie wrażania a i w nieszczęściu nie pomoże, bo sprowadza się do utylitarnego wykorzystywania poczucia winy i lęku jako najsilniejszych psychicznych motywatorów. Chętnie uznam, że mistycy rozumieją biskupa lepiej.
Osobiście naukę bp Kiernikowskiego przeżywam tak, że z jednej strony dokłada mi bólu kiedy cierpię, wmawiając mi jak przyjaciele Hioba, że dobrze jest cierpieć (budzi to we mnie wściekłość) a z drugiej strony, rodzi poczucie winy, gdy zdarzy się, że akurat nie cierpię. W ten sposób zabiera mi wszystko i zamyka w „naturalnie pojmowanym” nieszczęściu.
Chciałem zatem jedynie, żeby biskup poczuł się tak, jak czują się jego owce, które muszą go słuchać. „Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe”. Św. Teresa od Krzyża (Edyta Stein) nazywała to empatią.

Mam fatalną skłonność uważania, że zostało powiedziane to, co zostało powiedziane a nie to, co ja sobie myślę o tym, co zostało powiedziane. Słowa Chrystusa z krzyża mają swojego, wyraźnie nazwanego adresata: „Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił?”. To jest skierowane do Boga a nie do nas. Nie sądzę by Jezus był heroicznym pozerem. To byłaby iście gombrowiczowska sytuacja robienia min. A poza wszystkim to ja ten krzyk Jezusa rozumiem, bo krzyczę tak samo w podobnych sytuacjach: „gdzie Ty jesteś Boże?” Nie mam zamiaru udawać, że jest sens, gdzie go nie ma.
Pozdrawiam

Pytanie się nasuwa dlaczego Jezus zawołał: “Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił?”, przecież powiedział: „Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną.”(J 16,32) Jezus mówiąc “Boże mój Boże, czemuś mnie opuścił?” do końca utożsamiał się z naturą ludzką czując na sobie co znaczy opuszczenie człowieka przez Boga.

Ad #55 Włodzimierz Kowalik
Cierpieniu nadał sens Jezus przez zmartwychwstanie.
Chrzest daje tę moc, aby przyjąć cierpienie i w nim jednoczyć się z Jezusem i dostawać życie, siły, miłość i wszystko oraz także pogłębiać poznanie sensu tego cierpienia.
Pozdrawiam Pana

Cierpienie nie ma sensu. Jeżeli cierpienie ma sens to grzech jest konieczny, Piekło pełne sensu, zbawienie niepotrzebne, Bóg zły lub bezsilny.

Panie Włodzimierzu #56 i #58,
1. Nie wiem z czego Pan wnioskuje, że Ksiądz Biskup bierzmował tych, których uznał za niegodnych bierzmowania. Z homilii dostępnej na stronie to nie wynika. Natomiast są w niej słowa: „I tego Ducha dzisiaj przyjmijcie! Nawet jeśli sobie nie zdajecie z tego wszystkiego sprawy. Jest czas do nadrobienia, do samej śmierci”. Ja tu widzę raczej zrozumienie dla młodzieży, że nie wszystko rozumie. MAJĄ CZAS do nadrobienia, mają dużo czasu…
2. „Śmierć ma sens albo nie ma sama z siebie bez względu na czyjekolwiek o niej gadanie” – tak Pan napisał i zgadzam się z Panem. Ale dalej już nie. Bo prawda o sensie śmierci nie została nam objawiona od razu, ale ukazuje się w Biblii stopniowo. Pisze o tym Ksiądz Biskup w książce „W mocy słowa i sakramentu”, w rozdziale „Cierpienie w dopełnianiu się życia człowieka”.
Skoro wspomniał Pan Hioba pozwolę sobie zacytować fragment o nim ze wspomnianej właśnie książki ks. Bislupa:
„Kiedy Hiob doznaje cierpienia (…) odkrywa wówczas, że Bóg – który faktycznie pozwolił na tego rodzaju doświadczenie w jego życiu – jest Bogiem, który wybawia. Wybawia człowieka NIE OD CIERPIENIA, lecz OD FAŁSZYWEJ KONCEPCJI ŻYCIA: „Wiem, Wybawca mój żyje” (Hi 19,25); poznałem Cię właśnie w moim cierpieniu (zob. Hi 42,5)”.
3. Znalazłam tam również odpowiedź na pytanie o słowa Jezusa na krzyżu „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” (Mk 15,34). Ksiądz Biskup tłumaczy, że Jezus na krzyżu przeżył opuszczenie DLA NAS, aby pozostając w opuszczeniu, otworzyć nowy etap w historii człowieka – doświadczenie, że Bóg NIE OPUSZCZA. Jezus do tego stopnia wziął na siebie sytuację człowieka – grzesznika, że nie uczynił żadnego gestu (choć mógł), żeby być nie-opuszczonym.
4. Panie Włodzimierzu,
cierpienie i zło same w sobie nie mają żadnej pozytywnej roli, to skutki tego, że człowiek został zwiedziony przez diabła. Plan Boga wobec zaistniałej sytuacji polegał na tym, żeby uzdolnić człowieka „po grzechu” do „skorzystania” z cierpienia i powrót do Boba, przylgnięcia człowieka do woli Boga.
5. We wspomnianej książce znajduję typy postaw wobec cierpienia i zła.
a. ucieczka od niego
b. pokonanie zła lub zwalczenie go, co powoduje powstanie nowego zła.
Te dwie postawy są postawami dla człowieka naturalnymi.
Ale istnieje jeszcze trzecia postawa:
c. podjęcie cierpienia, podjęcie skutków grzechu, łącznie ze śmiercią. Zdolność i moc brania na siebie skutków zła (które zabija) staje się twórcza w tworzeniu nowej relacji z tymi, którzy zabijają.
„Taka postawa stanowi specyficznie chrześcijańską odpowiedź na zło. NIE JEST ona przykrojona do naturalnych możliwości człowieka, lecz opiera się na MOCY Chrystusa. Dzięki Ewangelii i mocy Chrystusa chrześcijanin ma moc bycia zabijanym przez zło, aby objawiać inny sposób życia. Taka postawa jest specyficznym przepowiadaniem – Dobrą Nowiną (zob. np. 2Kor 4,7-14)”.
6. Ja odbieram nauczanie Księdza Biskupa jako głoszenie dla mnie Dobrej Nowiny. Owocem tego nauczania jest we mnie pokój i radość (nie „wściekłość” i „poczucie winy”…)
Pozdrawiam 🙂

Ad #28 Włodzimierz Kowalik
Proszę zauważyć czas, który został stworzony dla nas i historie w którą ponadto Bóg ingeruje. Otóż czas daje tę możliwość że rzeczy późniejsze stają się inne niż były wcześniej , zmieniają się. Cierpienie i śmierć były złe od początku lecz Bóg zaingerował w historie i dał swojego Syna aby je przemienić. jezus ZMARTWYCHWSTAŁ. To wszystko zmieniło nawet grzech ponieważ został on przebaczony.
Także i my mamy czas
aby to poznawać i nawracać się.

” To wszystko zmieniło nawet grzech ponieważ został on przebaczony.|’
Powiedzialbym odkupiony.
Bylo to moze ponad 5 lat temu, w Murrumbeena przy kosciele sw Krzysztofa, na katechezy Neokatechumenalne przyprowadzilem lekarza, chyba podobnie jak inni uczestnicy nie byl w kosciele albo w ogole albo bardzo dlugo. Po katechezie powiedzialem do Fr Sagay jak mogl Paul – katechista (Wloch) powiedziec, „I say to you today, your sins are forgiven – mowie wam dzisiaj wasze grzechy sa odpuszczone”.
Zaskoczyla mnie Jego reakcja, Jurek, a po co ty przychodzisz? Pamietam, bo moze to nie przypadek, ze w domu otworzylem i czytalem w jakims prywatnym objawieniu, w ktorym Maryja mowila, tylko kaplan ma prawo odpuszczac grzechy w Imieniu Jezusa. Napisalem do Fr Sagay. Zdziwilem sie jeszcze bardziej po tym zadarzeniu w niedziele po Mszy sw. gdy katechisci wrecz otwarcie zabronili mi przychodzic na katechezy, jakoze one moga mi zaszkodzic. Po kilku latach jako jedyny z dwoch, z tym ze Noel nie chodzil, nie zaliczylem II skrutynium. Ten sam Paul prowadzacy wtedy 3 cia wspolnote zapraszal mnie, abym do nich przyszedl, po jednoznacznej odpowiedzi bpa Elliott’a na moja interwencje odmowilem. Dlugo to sie za mna wleklo, teraz widze w tym chyba Palec Bozy

„Wybawia człowieka NIE OD CIERPIENIA, lecz OD FAŁSZYWEJ KONCEPCJI ŻYCIA”.

Ładnie Pani pisze, ale ja nie mam już żadnej „koncepcji życia” i nie widzę powodu aby ją tworzyć. „To na czym szczęście polega i co człowieka uszczęśliwia jest poza duszą” [św. Tomasz z Akwinu ST, I,II, 27]. A więc nie w koncepcjach.
Wybawienie przez zmianę świadomości nie wydaje mi się bardzo chrześcijańskie. Raczej buddyjskie. W psychoanalizie też mamy zmianę świadomości przez ujawnienie nieświadomości, w której nie ma jeszcze żadnego zróżnicowania na „ja” i nie-„ja”, dobro i zło, prawdę i fałsz i temu podobne. To też rodzaj zbawienia świadomości, przez udowodnienie, że jest niczym.
Jednak przed wszystkimi koncepcjami i przed każdą świadomością jest sama natura (byt). Inaczej nie byłoby czego zbawiać. „Istotniejsza dla człowieka jest natura, choćby nawet łaska miała być wyższej miary” [św. Tomasz z Akwinu Super libros Sententiarum IV, 31, 1 ,3]. „Jak poznanie naturalne jest zawsze prawdziwe, tak miłość naturalna jest zawsze praworządna; wszak miłość naturalna jest skłonnością natury wszczepioną w nią przez Stwórcę natury. Zatem mówić, że skłonność naturalna nie jest praworządna, znaczy tyle, co ubliżać Stwórcy natury” [ST I,60,1,3]. „Fałszywy jest pogląd tych, którzy twierdzą, że dla prawdy wiary jest rzeczą obojętną, jakie kto ma zdanie o stworzeniach, byle tylko o Bogu miał słuszne. Błąd bowiem odnoszący się do stworzeń skutkuje fałszywym mniemaniem o Bogu i poddając umysły ludzkie jakimś innym przyczynom, odwodzi je od Tego, do którego wiara stara się kierować” [ScG II,3],”Pierwszym drgnieniem woli i każdej władzy pożądawczej jest miłość [ST, I, 20,1], „Każde stworzenie w naturalny sposób kocha na swój sposób Boga bardziej niż siebie samego” [ST I,60,5,1] „Wszelki lęk bierze się z miłości, gdyż nikt nie leka się bardziej niż wtedy, gdy zagrożone jest to, co miłuje”. [ST II, II, 30, 2,2]

Co do wypowiedzi Ks. Biskupa na bierzmowaniu, to prasa przedstawiła to inaczej. Wyszło na to, że Biskup jest niekonsekwentny i zaprzecza sam sobie. Dzisiaj zresztą mało kto jest konsekwentny. Jeśli było inaczej, PRZEPRASZAM. Nie oglądam TV to i gazety przestanę czytać gazety.

Anna K
Bóg który ingeruje w prawa natury i doraźnie poprawia swoje dzieło to nie żaden Bóg tylko fuszer. Tu niedoróba, tam niedoróba. W takiego Boga nie sposób wierzyć. Bóg musi być doskonały.
Przebaczenie usuwa tylko winę (skazę grzechu) czyniąc z nas dzieci Boże, ale nie usuwa zepsucia grzechu (kary).

Bierzmowanie w Łukowie.
Biskup stwierdził, że młodzież jest nieprzygotowana, a jednak udzielił jej sakramentu Bierzmowania. Zadaje pytanie:
1. Dlaczego wysłani egzaminatorzy z Kurii, stwierdzili, że młodzież jest PRZYGOTOWANA?
2. Dlaczego zatem Biskup w dniu bierzmowania, powtórnie egzaminuje młodzież, wyrażając przez to brak zaufania do SWOICH egzaminatorów?
3. Dlaczego Biskup stwierdza, że za nieprzygotowanie młodzieży do przyjęcia Bierzmowania odpowiadają TYLKO księża i rodzice, a nie urzędnik Kurii- egzaminator, który powinien nie dopuścić do Bierzmowania?
Biskup przyjechał, aby bierzmować, udzielić Ducha Świętego- Ducha Miłości i Radości, a nie ducha złości, gniewu i niepokoju. Zasiał zamiast Radości- ból i smutek oraz niechęć młodzieży do Kościoła na wiele lat. Kto ją teraz nawróci, kto ją przyprowadzi do Kościoła?
Dziękujemy za takie posługiwanie „z batem”.
Gdybym jako katecheta tak postępował z młodzieżą, to wyleciałbym z pracy po miesiącu.

#65 exkatecheta
Odpowiadam krótko i po części (bo nie na wszystko można) Panu ex-katechecie, żeby Pana nie zostawić całkowicie w przekonaniu, że wszystko tak jest, jak Pan pisze.
Co do kwestii stwierdzenia przygotowania bądź nie młodzieży w Łukowie proszę posłuchać mojej homilii i tego, co w niej powiedziałem na ten temat.
Pierwsze pytanie zostawiam bez mojej odpowiedzi. Szczegóły są znane egzaminatorom z Kurii.
Co do drugiego: błędem jest mówienie czy stwierdzanie, że biskup powtórnie egzaminuje, wyrażając przez to brak zaufania do swoich egzaminatorów. Najpierw, ja nie przeprowadzam żadnego powtórnego egzaminu przed Bierzmowaniem. Zazwyczaj prowadzę natomiast krótką rozmowę, która ma charakter wprowadzający w obrzęd. Przy tej okazji padają pytania, które odnoszą się w jakiejś mierze do treści związanych z Sakramentem Bierzmowania i w ogóle z życiem chrześcijańskim.
Co do trzeciego, to nie wiem, skąd ma Pan takie moje stwierdzenia. Chociaż ogólnie trzeba powiedzieć, że młodzież nie jest przygotowana najlepiej w sensie rozumienia tego wszystkiego, co ujmujemy pod określeniem dojrzałość chrześcijańska. Nie jest to jednak problem tyle młodzieży, ile raczej dorosłych.
Na uwagi i oceny Pana wyrażone w dalszej części Pańskiej wypowiedzi znajdzie Pan odpowiedź w homilii. Radzę jej posłuchać ponowne.
Resztę zostawiam bez komentarza.
Bp ZbK

#65 exkatecheta,
1. Czy wysłuchałeś homilii wygłoszonej do kandydatów do bierzmowania przez Księdza Biskupa w parafii św. Alberta w Łukowie?
2. Moi wychowankowie zapoznali się z homilią Księdza Biskupa i zauważyli, że:
– „Chrystus jest wszechmocny, „…Jezus miał się czym bronić…”, ale
gdyby uratował się, wtedy pokazałby, że ludzie, którzy mają wszystko – mogą wszystko, np. ludzie bogaci myślą, że dzięki pieniądzom mogą wszystko przez to są egoistami, czasami są nawet bezczelni wobec innych.
Myślą, że mogą wszystko zdobyć, nawet miłość Boga”
– „wyrażając chęć przyjęcia sakramentu bierzmowania zobowiązujemy się do zmiany siebie. Tu podkreślone jest to, że często młodzi ludzie przyjmują ten sakrament: bo tak wypada, bo rodzice każą itp. Przypominam jeszcze raz trzeba robić wszystko zgodnie z własnym sumieniem: potrzebuję sakramentu, potrzebuję zmiany – przyjmuję, nie potrzebuję – nie przyjmuję”
– żaden z uczniów nie poczuł się zaniepokojony, nie zezłościł się ani nie pogniewał;
– ta homilia ich zaintrygowała – bo była o ich prawdziwym życiu – nie zniechęciła do Kościoła, wręcz przeciwnie…
3. Podziwiam cierpliwość i łagodność Księdza Biskupa, że umieszcza takie wpisy na swoim blogu.
Ale się nie dziwię, bo… Ksiądz Biskup „nie wstydzi się Ewangelii” 🙂
Pozdrawiam 🙂

Ad #64 Włodwimierz Kowalik
Bóg nie zmienił stworzenia lecz stał się nim i osobiście pokonał śmierć.
Człowiek nadal tak samo wolny może te moc przyjąć lub nie.
Przebaczenie wskazuje na miłość Boga który przeprowadza z grzechu do świętości.

Nie jesteśmy wolni jak Adam. Adam nie potrzebował łaski by nie grzeszyć. Potrzebował jej by wzrastać. My potrzebujemy w obydwu przypadkach.

#63 Panie Włodzimierzu,
to nie ja ładnie piszę… ja tylko PRZEPISUJĘ, co napisał Ksiądz Biskup…
Pisze Pan, że nie ma Pan żadnej koncepcji życia. Pozwolę sobie mieć na ten temat inne zdanie. Każdy człowiek ma jakąś koncepcję życia (koncepcję moralności).
Korzystając ze wspomnianej książki K. Bpa „W mocy słowa i sakramentu” mogę napisać, że…
Wszystkie koncepcje można ująć w trzech grupach:
1. człowiek robi, co chce (co mu się podoba) – istotą tej koncepcji jest stanowienie człowieka o sobie, o swoich prawach niezależnie od Boga i obiektywnych norm. Prowadzi to do ustanawiania praw sankcjonujących wszystko, np. aborcję, karę śmierci, manipulowanie życiem.
2. człowiek robi to, co musi – istotą tej koncepcji jest podporządkowanie się prawu. Mimo najszczerszych chęci poddania się regulacjom prawa, człowiek będzie się czuł przez prawo ograniczany, jednocześnie prawo będzie odkrywało przed nim, że go nie wypełnia.
3. człowiek (chrześcijanin) robi to, co może (jest w stanie, ma moc) opierając się na odkrywaniu w sobie mocy Boga, która uzdalnia go do działania według Jego planu.
„Chrześcijanin potrafi odnaleźć się w każdym systemie, zarówno demokratycznym (p.1), jak i legalistycznym (p.2), ale zawsze ze świadomością, że prawo zabija (zob. 2Kor 3,6), a samowola i samostanowienie oszukuje (zob. Rz 1,21-32). Dlatego nigdy nie da się uwikłać ani pociągnąć przez którykolwiek z tych systemów, będzie natomiast starał się poznawać stale na nowo i za wszelką cenę, jaka jest wola Boga w stosunku do niego, w konkretnych sytuacjach, w jakich się znajdzie. Będzie poznawał, do czego Pan Bóg go powołuje i do czego przez wiarę go uzdalnia (zob. mp. Kol 1,9-11)”
Panie Włodzimierzu,
w chrześcijaństwie nie chodzi o „zmianę świadomości”, ale o odkrycie, że jego życie po grzechu musi zostać przemienione, zburzone, by na jego gruzach powstało nowe życie. Odkryje to człowiek nie tylko ochrzczony, ale ten, kto przeżył nawrócenie, zaryzykował swoje życie wobec wezwania Jezusa, poszedł za Nim, stał się nowym stworzeniem.

………………
Cytuje Pan św. Tomasza z Akwinu.
Ale każde z tych zdań może być różnie rozumiane w zależności od przyjętej koncepcji życia. Weźmy np. zdanie:
„Jak poznanie naturalne jest zawsze prawdziwe, tak miłość naturalna jest zawsze praworządna”.
Żyjący wg pierwszej koncepcji będą traktować skłonność homoseksualną jako naturalną i nie będą widzieli problemu, by ją manifestować.
Żyjący wg drugiej – będą czuli się zniewoleni, jeśli prawo będzie im zabraniało manifestowania swojej skłonności.
Natomiast żyjący mocą Boga będą odkrywać wolę Boga w swoim życiu, będą doświadczać wielkość działania Boga w ich życiu, w ich konkretnej sytuacji.
Pozdrawiam 🙂

Pani komentarz do Akwinaty absurdalny. Doktor Anielski dokładnie określa co to jest miłość, co jest naturalne itd. Ja to rozumiem. A nie rozumem, gdy ktoś mówi że żyć to umrzeć. Ze prawo zabija to się zgadzam. Pisze o tym Tomasz

#72, Panie Włodzimierzu…
Bardzo możliwe, że piszę bzdury 🙂
Nie znam tak dobrze, jak Pan, nauki św. Tomasza. Nie wiem, jak określa on miłość naturalną. Wiem, że nie wszystko, co kiedyś pisał jest dziś uznawane przez Kościół za słuszne.
Ale nie to, co on napisał, jest najważniejsze…
Najważniejsze dla człowieka jest usłyszeć Dobrą Nowinę. A brzmi ona: „możesz umrzeć i żyć!”
Ośmielę się wyciągnąć wniosek, że jeszcze nie usłyszał Pan tego kerygmatu…
Pozdrawiam 🙂

cd.
wszystko, co zostało napisane, czy to w Ewangelii, czy w innych książkach bardzo mądrych i świątobliwych ludzi może być przez człowieka różnie odbierane, różnie interpretowanie. Myślę, że zależy to właśnie od jego koncepcji życia.
Tak jak można przyjąć lub odrzucić Ewangelię, tak samo można przyjąć naukę św. Tomasza lub można ją odrzucić.
Dziwi Pana, że ktoś może nie przyjąć nauczania św. Tomasza o miłości naturalnej, a sam Pan wydaje się nie przyjmować (może jej Pan nie usłyszał?) obietnicy Jezusa, że „można umrzeć i żyć”…
🙂

Ad #69 Włodzimierz Kowalik
To dlaczego zgrzeszył?
A my też potrafimy być dobrymi do czasu …

Ad #72 Włodzimierz Kowalik
Pomocą w pewnym „zrozumieniu” (bo to zawsze pozostanie tajemnicą) będzie np. wniknięcie – w kontekście całego szóstego rozdziału Listu do Rzymian, mówiącego o chrzcielnym zanurzeniu w śmierci Chrystusa – w słowa św. Pawła w Rz 6,5n: Jeżeli bowiem zostaliśmy z Nim złączeni w jedno (dosłownie: uczynieni współrosnący /gr. symphytoi/ z Nim) na podobieństwo Jego (Jezusa) śmierci, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany dla pozbawienia mocy grzesznego ciała po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Proszę zwrócić uwagę na przekład.
Można przywołać także słowa Jezusa o traceniu i zachowaniu swego życia (zob. Mk 8,35; Łk 9,24; 17,33 J 12,25). Oraz np. to co na różnych miejscach mówi o sobie św. Paweł np. w Flp 1,21nn. Podobnie wiele innych tekstów np. z Apokalipsy (zob 12,11).
Dotykamy tutaj istoty życia chrześcijańskiego. Chrzest jest wprowadzeniem w tę Tajemnicę (nowego życia, które pochodzi z Ducha Bożego, przy „okazji” naszego ob-umierania), a każdy sakrament – stosownie do swego charakteru – jest jej uaktualnianiem. Eucharystia jest szczególnym momentem „proklamacji” i aktualizacji tej prawdy oraz darem zapraszającym do udziału w niej – jako sposobu wchodzenia jedność z wydającym się jezusam i trwania w komunii z Nim w swoich relacjach „komunijnych” (a czasem pozbawionych realnej komunii) z biźnimi wąaśnie dzięki mocy umierania dla siebie (albo braku tego aspektu).
Powtarzam jeszcze raz: jest to Tajemnica. Ile razy spożywamy .. i pijemy … Pozdrawiam
Bp ZbK

Pani Aneto
Wspominając miłość naturalną u Akwinaty nawiązywałem do tego, że każdy człowiek, czy chce czy nie, unika śmierci (cierpienia) a szuka życia (radości). Połowa „Summy teologicznej” jest o tym, jak na tej zasadzie buduje życie nadprzyrodzone człowieka sam Bóg. „Łaska nie niszczy natury”. Gdyby było inaczej nie byłoby żadnej różnicy między zbawionymi. Nie byłoby indywidualnego zbawienia. Dlatego “istotniejsza dla człowieka jest natura, choćby nawet łaska miała być wyższej miary”. Bez natury by Pani nie było.

c.d.
Właśnie rozmyślam nad odpowiedzią Ks. Biskupa i co w niej widzę? Otoż widzę, że dotykam samej istoty życia chrześcijańskiego mimo, Pani Aneto, że nie słyszałem jeszcze Dobrej Nowiny. To chyba nieźle, jak na poganina, co? Arystoteles też był poganinem a uważał, że największe szczęście to kontemplacja Boga, mniej trudne i mniejsze szczęście to piękne i dzielne życie. A reszta to plewy. Większość katolików których znam nawet do tego nie dochodzi. Przeciwstawienie Ewangelii potocznemu rozumieniu życia (jeść, pić, używać) jest mocne ale co by Pani powiedziała Arystotelesowi? Pragnienie kontemplacji i dzielnego życia ma umrzeć, bo umrzeć to żyć?

Księże Biskupie
Wydaje się, że św. Paweł mówi po prostu o moralności. Umrzeć dla grzechu to tyle co nie grzeszyć. Dzięki łasce Chrystusa staje się to możliwe ale ponieważ (mimo łaski) może boleć (chociaż grzech bardziej boli – wg mnie) dlatego Paweł chwali ten ból jako zbawienny przejaw siły bo „Duch daje życie, ciało na nic się nie przyda”. To ostatecznie taka sama koncepcja co u Stagiryty, że rozumna cześć duszy daje człowiekowi szczęście a nie zmysłowa. Przy czym biblijna koncepcja grzechu wykracza oczywiście poza moralność, co by z tym: „Ile razy spożywamy .. i pijemy” jakoś grało. No i jest jeszcze „oścień dla ciała” ale kto rozumie o co tu chodzi?
Słowa Jezusa o traceniu i zachowaniu swego życia mają ten dziwny kontekst psychologiczny. Prawdą jest, że najwiecej szcześcia jest w zapomnieniu o sobie. To się samą intencjonalną naturą psychiki tłumaczy: jej zależnością od przedmiotu. Szukanie szczęścia jako szczęścia, źle się zwykle kończy. To takie babranie się w sobie, które zresztą chrześcijaństwo znakomicie rozwinęło, czasem aż do choroby (o czym pisał ostatnio Bebedykt XVI w „Formalnych zasadach chrześcijaństawa”). Jednak to co uszczęśliwia duszę, jest poza duszą” jak pisze Akwinata. Szczęście jest „tylko” subiektywnym naddatkiem, gdy robimy coś obiektywnie dobrego. Natura miłości jest ekstatyczna i nie jest to nic nienaturalnego ani zabójczego. Nie ma tu żadnego umierania i zabijania, co Ksiądz Biskup tak mocno podkreśla. Przynajmniej ja tego nie widzę. Wkażdym razie nie widziałem Mszy Świętej kończącej się zbiorowym samobójstwem. “Każde stworzenie w naturalny sposób kocha na swój sposób Boga bardziej niż siebie samego” [ST I,60,5,1]. Inaczje Piekło byłoby niemożliwe. Jest wielką frajdą śledzić sposób w jaki ludzkie władze psychiczne realizują tą miłość na poziomie pożądania naturalnego, zmysłowego, intelektualnego np u św. Tomasza. “Wszelki lęk bierze się z miłości, gdyż nikt nie leka się bardziej niż wtedy, gdy zagrożone jest to, co miłuje”. [ST II, II, 30, 2,2]. Ostatecznie stworzenie też pochodzi od Ducha Bożego od którego pochodzi owa łaska „ob-umierania”.
Z modlitwą

#77, #78
Panie Włodzimierzu,
1. Pisze Pan: „każdy człowiek, czy chce czy nie, unika śmierci (cierpienia) a szuka życia (radości)”
A Jezus Chrystus? Czy nie był człowiekiem? Czy szukał radości, a unikał śmierci (cierpienia)?
2. Myślę sobie, że nie byłoby mnie bez natury, ale jestem też dzięki łasce…
3. Nie nazwałam Pana poganinem, tylko nie słyszącym do tej pory Dobrej Nowiny. NIESTETY nie wszyscy ochrzczeni usłyszeli Ewangelię, piszę to mając na myśli przede wszystkim siebie
4. Co to znaczy „piękne i dzielne życie”?
Kto ma oceniać, czyje życie jest/było piękne i dzielne?
5. Nie wystarczy kontemplować Boga. Św. Jan pisał: „Jeśliby ktoś mówił: „Miłuję Boga”, a brata swego nienawidził, jest kłamcą” (1J 4,20).
…………….
Nad dalszą częścią odpowiedzi myślę….
🙂

Podobno Biskup lubi krytykę. Żal mi Biskupa,bo żyje na innej planecie,nie rozumie człowieka. Przyjazd Biskupa do parafii to wielkie święto wtedy biskup naucza a swoją obecnością wnosi radość ,której tak mało w naszym życiu a nie zniża się do poziomu wikarego,który wymaga i ustawia.Biskup ma do pomocy urzędników,którzy za niego wykonują czarną robotę przed bierzmowaniem egzaminują.Młodzież i rodzice przyjmują tzw. rozmowy biskupa przed bierzmowaniem jako egzamin i tego biskup nie zmieni. Biskup publicznie egzaminuje.Każda rozmowa z biskupem to wielkie przeżycie,człowiek zapomina słów,nie jest czasami zdolny do wypowiedzenia jednego słowa a tym bardziej,ze dokonuje się to publicznie w kościele. Biskup musi przyjąć do wiadomości ,że publicznie ośmieszył dziewczynę i jej rodzinę,gdyby stało sie to w USA lub Francji to biskup z całą pewnością miałby proces w sądzie o zniesławienie.. Cała rodzina została publicznie znieważona.Nie wolno publicznie zwracać uwagi a tym bardziej w czasie mszy w czasie homilii, zabraniają przepisy liturgiczne. wszielkie uwagi można wypowiadać na końcu Mszy.Ludzie odebrali to bardzo boleśnie dlaczego biskup tego nie widzi. To był wyjątkowy brak szacunku do człowieka.Widzimy,że Biskupa męczy człowiek męczy diecezja,można abdykować po co męczyć ludzi i siebie. My chcemy, by spotkania z biskupem były radosne a nie pełne bólu, goryczy, strachu.

Pani Aneto
Ad.1 Owszem, Jezus szukał w życiu radości a Jego radością był Ojciec. Wyraźnie o tym mówił, że tego właśnie pragnie dla innych. „Powiedziałem wam o tym, żebyście mieli radość i aby radość wasza była pełna”. Na tym polega zbawienie (ODE ZŁEGO). Pani szukanie cierpienia jest natomiast chore i jest szukaniem zła. Niech Pani idzie do Piekła. Tam jest dużo tego, co Pani tak uwielbia lub w nieświdomości swej myśli że uwielbia. „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał jest Pani najbardziej godna pożałowania ze wszystich ludzi” – trawestując św. Pawła .
Ad. 2 Argument nieistotny.
Ad. 3 Dziękuję bardzo za „Dobrą Nowinę” polegajacą na utracie rozumu, celem zastąpienia go ślepym posłuszeństwem słowom, których sensu zabrania się nawet dociekać, bo istotna jest „łaska”. Wiara godna papugi ma być „dobrą nowiną”??? Czyli dobro polega na pozbyciu się indywidualnego sumienia? Zaczynam kapować o co wam chodzi.
Ad.4 Każdy wolny czowiek sam ocenia co będzie dla niego jest pięknym i dzielnym życiem. Natomiast za niewolników ocenia ich pan (albo biskup). To jest właśnie przekleństwo prawa o którym pisze św. Paweł. Żyje Pani podle a nadzieję ma z tego, że ktoś Pani obcy oceni Pani zycie jako piękne i dzielne?
Ad. 5. Właśnie, że wystarczy. „Marto, Marto zabiegasz o wiele a potrzeba mało albo tylko jednego”. Magisterium wielokrotnie wypowiadao się o stosunku życia czynnego i kontemplacyjnego na rzecz tego ostatniego. W końcu na tym polega Niebo.
A co do aktywizmu to polski Kościół Katolicki to prawdziwe zagłębie marazmu, wiecznie jęczące pod prawem, z wiecznie niezadowolone, z „umartwioną” emocjnalnością nie pozwalajacą na najoczywistrze, ludzkie działanie, eksplodującą za to w alkoholiźmie i pogańskim życiu społecznym (życie pobożne głupoty ignoruje, tocząć się dalej). Robią koło tego dominikanie, jezuici, światłe zakony, ale ogólna „tradycyjna” pobozność jest w contrze do natury. Nerwica jako działanie wbrew naturze bardzo boli a Pani mi zaraz wyłoży, jak to Jezus szukał cierpnia, jak nienawidził samego siebie, jaki był brzydki, niezgułowaty i jak mu nic nie wyszło…

Św. Jan pisał: “Jeśliby ktoś mówił: “Miłuję Boga”, a brata swego nienawidził, jest kłamcą” (1J 4,20).

I rzecz taka a propo dobra „każdego członka Kościoła”. Okazuje się, że umierać, tracić i rujnować się mam tylko ja: konkretny człowiek, żeby przez moje nieudane czyny (plany, małżeństwo, rodzina, praca) objawiła się „chwała Boża” i prawdziwy „Duch Chrystusowy”. Dzieła wspólnotowe mają już tylko rosnąć. Ani diecezja, ani radio, ani gazeta, ani parafie nie mają być rujnowane dla chwały Bożej. Przeciwnie mają się tylko rozwijać i to całkowicie zgodnie z „logiką świata”, ba nawet zgodnie z logiką ekonomii. Nauczanie o życiu zbiorowym Księdza Biskupa znamiennie odwraca proporcje języka mistycznego (alegorycznego), dominującego w nauczaniu indywidualnym, do języka zwykłych ludzi, dominującego w nauczaniu społecznym. Dziwnie mi to przypomina socjalizm.
Można wyznawać różne filozofie ufając Ewangelii (fakt historyczny) i to uświadamia, wagę samej filozofii, również w głoszeniu Ewangelii. Kerygmat, o którym tak dużo tu się mówi, inaczej będzie rozumiał realista, inaczej idealista. Śp. o. I.M.Bocheński OP pisał, że tylko metafizyka substancji pozwala mówić o człowieku jako takim. Metafizyka relacji i metafizyka jakości sprowadzają bowiem pojedynczego człowieka do wiązki relacji (np. społecznych) lub wiązki cech (np. biologicznych), pozbawiając w ten sposób znaczenia jego indywidualny byt. Poświęcają go po prostu w imię czegoś od niego pozornie „większego” i bardziej szlachetnego niż nędzne ludzkie nadzieje.
Ewangelia nie mówi jaką filozofię należy przyjąć ale mówi, że nie można przekreślić człowieka. Konkretnego, takiego jakim jest.

Możliwość komentowania została wyłączona.

css.php