Dzień poświęcony Panu (3 Ndz C 2013)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W trzecią niedzielę roku C czytajmy fragment Księgi Proroka Nehemiasza. Prorok ten działa już w historycznej rzeczywistości powrotu z wygnania Babilońskiego. Księgi Nehemiasza i Ezdrasza sytuowane najczęściej razem są dziełami literackimi bardzo złożonymi i obejmującymi wiele wątków. Nie tutaj jest miejsce, aby tym się zajmować. Musimy uciec się do pewnych uproszczeń, które nie zmieniają samej prawdy przesłania, jakie z tych ksiąg wydobywamy. Przytaczam tutaj dość obszerny fragment niedzielnego czytania:

Czytano więc z tej księgi, księgi Prawa Bożego,
dobitnie, z dodaniem objaśnienia, tak że lud rozumiał czytanie.
Wtedy Nehemiasz, to jest namiestnik, oraz kapłan-pisarz Ezdrasz,
jak i lewici, którzy pouczali lud, rzekli do całego ludu:
Ten dzień jest poświęcony Panu, Bogu waszemu.
Nie bądźcie smutni i nie płaczcie!
Cały lud bowiem płakał, gdy usłyszał te słowa Prawa (Ne 8,8n).

 

Czytany w tę niedzielę fragment może odnosić się do różnych sytuacji i momentów historycznych z dziejów narodu wybranego. Najpierw można widzieć w nim echo zgromadzenia pod Synajem, kiedy zostało zawarte przymierze. Wtedy to też lud słuchał i odpowiadał na słowo Boga podawane przez Mojżesza. Może odnosić się do prób odnowy, jaką wprowadzał król Jozjasz w siódmym wieku przed Chrystusem. Wreszcie może odnosić się do czasów odnowy narodu wybranego i rekonstrukcji jego instytucji, jak to się działo właśnie po powrocie z wygnania babilońskiego, kiedy odbudowywano świątynię. Niezależnie od tego jak będziemy próbowali usytuować historycznie to opowiadanie, ma ono dla nas dzisiaj wielkie znaczenie i jest przesłaniem, które może pomóc nam spoglądać pełniej w nasze życie i lepiej je rozumieć oraz właściwiej przeżywać.

 

1. Przyjęcie słowa Bożego

Pierwszy czynnik, który wpływa na zaistnienie nowej sytuacji, a właściwie ją stwarza, to jest Słowo Boga. Tak było na początku podczas stworzenia: Bóg rzekł: Niech się stanie! i stało się, jak Bóg powiedział. Tak działo się z wybranymi ludźmi, których Bóg powoływał, kierował do nich słowo, a oni słuchali i dokonywały się w ich życiu zmiany, które znaczyły bieg pokoleń. Tak było z Patriarchami, z Mojżeszem, Dawidem.

Stopniowo naród wybrany uczył siłę słuchać słowa Boga jako zgromadzenie. Widzimy to już podczas wędrówki prze pustynię a następnie w czasach królów i proroków. Kształtowała się coraz bardziej świadomość, że jest potrzebne gromadzenie się dla słuchania słowa Boga. Szczególnie stało się to w kontekście wygnania babilońskiego a następnie po powrocie z tegoż wygnania. Lud odczuwał coraz bardziej potrzebę słuchania słowa. Prorok Amos mówił nawet o głodzie słowa (zob. Am 8,11).

Patrząc na historię Izraela widzimy, jak słuchane słowo stawało się we wspólnocie wiary i tworzyło tę wspólnotę. Wspólnota była żywiona słowem i stanowiła też środowisko, w którym słowo nabierało bardzo konkretnego i życiowego wymiaru. Prowadziło do życia i je kształtowało. Szczególnym momentem tego odbioru słowa i życia ze słowa, było pojmowanie życia jako radości i oddania się we wszystkim Bogu.

 

2. Radość z możliwości poświęcenia się Bogu

Przesłanie, jakim się dzielono i jakie sobie podawano było przesłaniem wprowadzającym w radość uroczystości. Ta radość wynikała właśnie z faktu, że słyszano słowo. Kiedy się słucha słowa jest to dzień święty. Może nie tyle trzeba to odnosić do dnia jako jednostki miary czasu, a więc nasze 24 godziny czy czas od wschodu słońca do jego zachodu, a więc upływanie czasu. Bardziej chodzi o czas pojęty jako kairos, czyli czas pojęty jako szczególna sytuacja, w której człowiek przeżywa w sposób intensywny swoje relacje z Bogiem i z innymi ludźmi.

Wydaje się, że dzisiaj zatraciliśmy wiele z tego poczucia potrzeby słuchania i odkrywania okazji oraz racji do poświęcenia czegoś z siebie w sposób  bezinteresowny. Dzień poświęcony Bogu czy czas poświęcony Bogu czy też sposób pojmowania przez nas życia, który byłby poświęcony itp., to czas i sposób odnajdywania siebie. Nie będzie bowiem przesadą stwierdzenie, że w naszej współczesnej kulturze i naszym sposobie pojmowania życia dominuje interesowność i chęć osiągania tego, co człowiek sobie postawił za swój cel.

Potrzebujemy dzisiaj tego wszystkiego, co może nam pozwolić bardziej żyć w bezinteresowności i wprowadzić nas w radosne świętowanie naszego życia. Może to się dziać i powinno się dziać właśnie ze względu na dar Boży – ze względu na rozumienie prawdy, że nasze życie jest w ręku Boga. Jesteśmy wprowadzani w tę prawdę przez słuchanie.

 

3. Co praktycznie możemy i powinniśmy robić ?

Kiedy więc mowa o tym, że to dzień poświęcony Panu (albo: dzień święty dla Pana), to nie należy tego rozumieć, że to Pan Bóg czegoś od nas potrzebuje. Jeśli mamy wejść w świętość dnia to przede wszystkim w tym celu, aby w nas dokonywało się to wszystko, co jest przejawem naszego powołania do życia na obraz i podobieństwo Boga. Potrzebujemy przełamania samych siebie i gotowości odchodzenia od naszych planów i naszej interesowności wszędzie tam i zawsze wtedy, gdy mamy okazję słuchania słowa.

Jeśli słuchamy słowa i mamy w sobie gotowość odchodzenia od naszych planów i naszej interesowności, wówczas wchodzimy w święto, w świętowanie, w dzień uświęcony, w uświęcony czas i uświęcony styl życia.  Trwanie bowiem przy naszej „interesowności” zabiera nam radość życia. Widzimy bowiem, że nie wszystko jesteśmy w stanie uczynić z tego, co zamierzyliśmy. Stąd napięcia, stresy, nieporozumienia itd.  Tylko słuchanie słowa, czyli wchodzenie w opcję życia zgodną z wolą Bożą może wprowadzać nas w życie przeniknięte pokojem. Umacnianiu takiego podejścia do życia służy Dzień Pański, czyli Niedziela. Stąd konieczności troski o takie świętowanie niedzieli, by ono stanowiło jakby przefiltrowanie naszego życia i było wprowadzaniem nas w radość całego życia. Ostatecznie bowiem to my sami jesteśmy poświęceni Panu i winniśmy siebie jako takich poznawać i odkrywać.

 

 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

21 komentarzy

  1. To że bezinteresowność zapewnia wewnętrzną radość i wynikające z niej szczęście – jest prawdą.
    Słowo Boże pompuje optymizm i utwierdza nas na tej drodze.
    Jak Bóg działa bezinteresownie, tak i my żyjmy i działajmy /dla siebie i innych/ bezinteresownie/da się/.
    Interesowność kosztem drugiego człowieka jest gnieżdżącym się w nas złem i grzechem, które skutecznie pozbawia nas radości istnienia.
    Dzień /godzina/ poświęcony Panu jest swoim osobistym – świętem.

    #1 Ka
  2. Jeśli słuchamy słowa i mamy w sobie gotowość odchodzenia od naszych planów i naszej interesowności, wówczas wchodzimy w święto, w świętowanie, w dzień uświęcony, w uświęcony czas i uświęcony styl życia. Trwanie bowiem przy naszej „interesowności” zabiera nam radość życia. /Ks.Bp/

    Dzięki codziennemu zgłebianiu Ewangelii zaczynam to rozumieć. Moje oczekiwania na spełnienie tego co zaplanowałam odbiera mi radość życia.
    Najwyższy czas zaakceptować to co Pan Bóg przewidzial dla mnie i moich bliskich.
    Czas /kairos/ jest krótki.

    Boże, przymnóż mi wiary i całkowitej ufności w MOC SŁOWA

    #2 Tereska
  3. Moje kairoi to to szalone /od szalom/ chwile/decyzje/.
    Pierwszy zryw to pięcioletnia tułaczka w poszukiwaniu Tego, który woła. Woła kiedy chce i jak chce. Przychodzi nie po mojemu.
    Mój kairos to mój ratunek. Pójście za głosem ukochanego, który wszystko przewidział i panuje nade mną /ma moc porwac mnie nieznane/.
    Oto jestem Panie.
    janusz

    #3 baran katolicki
  4. …”Potrzebujemy przełamania samych siebie i gotowości odchodzenia od naszych planów i naszej interesowności wszędzie tam i zawsze wtedy, gdy mamy okazję słuchania słowa.”…
    Dziekuję Panu Bogu za dane sytuacje , w których słuchane Słowo „wypełnia” mnie treścią taką, gdzie przed podjęciem pewnej decyzji, mego zachowania się, pracuje moje sumienie. Właśnie Słowo często dotyka mego sumienia i sprawia, że staję w postawie bezinteresownej. Błogosławiony to czas…

    #4 niezapominajka
  5. dopowiedzenie
    Potrzebuję przełamywania samej siebie by wejść w nowe perspektywy relacji z najbliższymi i z otoczeniem. Gdzie Bóg/działanie przez Słowo/ jest na pierwszym miejscu,tam mogą dziać się cuda
    przemiany serca…

    #5 niezapominajka
  6. Dla mnie Słowo Boże stało się wezwaniem do czynu w moim życiu.
    Widzę jak wiele muszę włożyć trudu,poświęcenia czasu dla słuchania słów Jezusa.
    Jezus powiedział:”Każdy więc,kto słucha tych moich słów i wprowadza je w czyn,podobny będzie do człowieka rozsądnego,który zbudował swój dom na skale.
    Panie Jezu mów i prowadz mnie każdego dnia bo sługa Twój słucha.

    #6 Józef
  7. Tak na marginesie rozważań i pod wpływem Drogi Synodalnej ośmielę się podzielić spostrzeżeniami. Liturgia Mszy Świętej dzieli się na dwie podstawowe części(mój podział):
    – Liturgię Słowa
    – Eucharystię
    Liturgię Słowa pierwsi Chrześcijanie przejęli z tradycji Żydowskiej dodając do czytania Starego Testamentu czytanie z Dziejów i Listów Apostolskich oraz czytanie Ewangelii. Homilię (pouczenia) pozostawiono bez zmian. Przytoczony fragment z Księgi Nehemiasza pokazuje narodziny Liturgii Słowa.

    #7 lemi58
  8. #1 Ka
    „Dzień /godzina/ poświęcony Panu jest swoim osobistym – świętem.” – ale jeszcze lepiej jest jak każdą chwilę naszego życia poświęcimy Mu, wtedy nasze życie staje się cudowniejsze.
    Na portalu adonai.pl znalazłem taki wierszyk:
    ” Błogosławieństwa dziecka

    Błogosławione dziecko,
    które zaczynając życie, spotyka uśmiech.

    Błogosławione dziecko,
    który znaczy więcej niż pielucha.

    Błogosławione dziecko,
    które jest otoczone miłością,
    co nie rozpieszcza.

    Błogosławione dziecko,
    które widzi więcej przykładów
    niż napomnień.

    Błogosławione dziecko,
    które nie zostało zdemoralizowane
    poprzez łatwość.

    Błogosławione dziecko,
    które nie musi asystować
    swoim rodzicom,
    ale może się bawić na podwórzu.

    Błogosławione dziecko,
    który nie musi czytać, mając trzy lata,
    tańczyć, mając cztery,
    i grać, kiedy ma pięć…,
    ale może żyć jak dziecko.

    Błogosławione dziecko,
    które słyszy szept:
    „Mój najukochańszy,
    powierzyłam cię dobremu Bogu!”

    Pino Pellegrino”

    #8 chani
  9. W Ewangelii niedzielnej akurat nie było zdania:
    „Zaprawdę, powiadam wam: żaden prorok nie jest mile widziany w swojej ojczyźnie.” [Łk 4,24] – prorok, jak już tutaj na blogu było mówione, ma trudne zadanie, chyba najtrudniejsze. Musi mówić prawdę do ludzi, choćby tamci go lekceważyli.
    Mało ludzi chce słyszeć prawdę o sobie, o tym, że mają zmienić swoje postępowanie bo inaczej zginą.
    Bardziej wolimy słuchać „prawdy” podporządkowanej nam. Czy jeśli byśmy usłyszeli prawdę o sobie, to czy byśmy nie powiedzieli tak jak Ateńczycy do Pawła: „Posłuchamy cię o tym innym razem.” [Dz 17,32]?

    #9 chani
  10. Ważne jest w słuchaniu Słowa przyjęcie treści sercem i myślą.
    Aby w wolności Bóg mógł działać w moim życiu,trzeba stanąć przed Nim bez maski.
    Mogę pokazać Bogu swoją niewolę,więzienie,ciemność,brak przejrzystości.
    On ma moc to uzdrowić.
    „Panie Jezu daj nam zrozumienie Pisma,niech pała nasze serce,gdy do nas mówisz„.

    #10 mirpat
  11. #7 lemi 58
    To nie jest Twój podział Liturgii Mszy Świętej.
    Pozostałe elementy rozpoczynają i kończą liturgię mszalną.Ściśle ze sobą połączone tworzą razem jeden akt kultu.
    Czytając Twój post wglądnęłam w dokumenty Soboru Watykańskiego II,
    Konstytucja o liturgii świętej Rozdział II MISTERIUM EUCHARYSTII.
    Uświadomiłam sobie,że mając łatwy dostęp do dokumentów soboru ,nie korzystam z nich.Moją uwagę przyciągnął:
    KL 48„Kościół zatem bardzo się troszczy o to,aby chrześcijanie podczas tego misterium wiary nie byli obecni jak obcy i milczący widzowie,lecz aby przez obrzędy i modlitwy tę tajemnicę dobrze zrozumieli,w świętej czynności uczestniczyli świadomie,pobożnie i czynnie,byli kształtowani przez słowo Boże,posilali się przy stole Ciała Pańskiego i składali Bogu dzięki,a ofiarując niepokalaną hostię nie tylko przez ręce kapłana ,lecz także razem z nim,uczyli się samych siebie składać w ofierze i za pośrednictwem Chrystusa z każdym dniem doskonalili się w zjednoczeniu z Bogiem i wzajemnie ze sobą,aby w końcu Bóg był wszystkim we wszystkich„.

    #11 mirpat
  12. #8
    Owszem. Tylko myślę iż Ci którzy tęsknią by każdą chwilę /minutę/ poświęcić Mu, wstępują do Zakonu. I to o zamkniętej /obostrzonej/ klauzurze.
    Nie każdy tak predysponowany. Ja nie.
    Zdecydowanie wolę dźwigać trud świeckiego przetrwania, co nie znaczy że Bóg takowym jak ja odległy.

    #12 Ka
  13. #12 Ka
    „Posłuchaj” jeszcze raz tego co napisalaś .

    Ty wolisz …czyli masz swoją wolę …

    A modlisz się ..”BĄDZ WOLA TWOJA”

    #13 Tereska
  14. Coś mi się wydaje, że to rozważanie będzie jednym z moich ulubionych…
    1. moje nawrócenie zaczęło się od tego, że poszłam słuchać Słowa.
    Usłyszałam i dokonały się w mokm zyciu zmiany, tzn. zgodziłam się na zmiany w moim życiu,
    zgodziłam się na zmiany, od których wcześnej chciałam uciekać,
    2. potem zobaczyłam, jak wspólnototwórcze jest słuchanie Słowa. To było dla mnie zaskoczeniem,
    3. doceniłam wartość słuchania Słowa we wspólnocie,
    4. są takie chwile, są takie teksty, że odbiór Słowa sprawia radość z życia i chęć pełnienia woli Boga,
    5. uświadamiam sobie, że czas na rozważanie słów Boga nie jest „stracony”.
    On jest niezbędny do poznania siebie, zrozumienia siebie, dzięki czemu przestanę się bać być sobą wobec innych,
    6. zaczynam cieszyć się ze swojego życia takim, jakie jest,
    dzięki prawdzie odkrywanej dzięki słuchaniu Słowa – jestem w ręku Boga,
    7. owocem słuchania Słowa są fragmenty mojego życia przenikniete pokojem,
    8. chcę wchodzić w CIĄGŁE świętowanie: słuchać, przełamywać samą siebie, odchodzić od swoich planów, żyć w prawdziwym pokoju…
    Pozdrawiam 🙂

    #14 julia
  15. #13 Zgodnie ze Słowem Boga każdy z nas wyposażony w wolną wolę.
    Czyż nie napisałam /wcześniej/ że trzeba wybierać?,a predyspozycja to już zupełnie co innego.Nie ma co wybierać,jest oczywistość.
    „Bądź wola Twoja” – w tym gdzie mnie postawiono,gdzie jestem i gdzie/jak przychodzi mi kroczyć przez to życie tu.

    #15 Ka
  16. #14Julio,
    zgrabnie to ujęłaś i treść cieszy.
    Jednakże mam od długiego czasu pewien problem do zgodzenia sie ze stwierdzeniem „odchodzić od swoich planów”.
    Przecież to ty decydujesz kiedy musisz rano wstać, co zjesz na śniadanie, jakie niezbędne czynności wykonasz, z kim masz wdanym dniu spotkanie zaplanowane przez siebie itp…
    Jeśli jednak tę pewność rozumieć jako postępowanie zgodne z Pismem Świetym i przyjetym autorytetem Kościoła, a nie chodzenie własnymi, krętymi i blędnymi drogami, wtedy to ma sens…
    Tak myślę.
    Pozdrawiam 🙂

    #16 niezapominajka
  17. dopowiedzenie
    Bywa, że rozpoznawanie woli Bożej to ciężar trudny do : tak do zrozumienia jak i do przyjęcia.
    Mam tu na uwadze pewna osobę, która cierpi z powodu dokonywania wyboru- czy być osoba świecką, czy konsekrowaną. W obu przypadkach można przecież służyć Kościołowi.
    Osobiście mam szczególną miłość do osób poswięcajacych swe życie przez sakrament ślubów zakonnych i kapłańskich.

    #17 anka
  18. #17 anka
    Masz rację, że rozpoznawanie woli Bożej jest bardzo trudne. Mnie Bóg ciągle coś podpowiada, a ja tego nie bardzo zauważam.
    Na moim blogu mam modlitwę o rozeznanie wewnętrzne: http://czupyt.blogspot.com/2012/11/modlitwa-o-rozeznanie-wewnetrzne.html.
    Swoją drogą Paweł pisze tak: „Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąc.” [1Kor 7:8-9]

    #18 chani
  19. #16 niezapominajko,
    tak jest –
    1. odchodzić od swoich planów, których realizacja prowadzi do zaspokajania swoich interesów:
    to może być śniadanie nie uwzgledniające gustów rodziny,
    spotykanie się tylko z tymi, którzy są mi potrzebni,
    prace domowe, które lubię wykonywać…
    2. „postępowanie zgodne z Pismem Świętym i przyjętym autorytetem Kościoła”
    Pozdrawiam 🙂

    #19 julia
  20. #17 Jeżeli ta osoba cierpi z powodu problemu wyboru, znaczy to że do decyzji /na teraz/ niedojrzała.Jakkolwiek postąpi będzie źle.Radzę odpuścić sobie wybór i poczekać aż nadejdzie pewność.

    #20 Ka
  21. Nawet wnuczki uczą babcie rozumu, moja wnuczka ;do mnie z wyrzutem babciu :nie masz czasu się ze mna bawic , bo ciagle jesteś w kuchni” .Teraz przed przyjazdem ,dzieci z wnukami tak przygotowuję wszesniej obiad , zeby tylko podgrzać , a wtedy namy czas z mężem dla wnuków i mogę skupić się na Mszy świetej , nie myśląc o przyjeżdzie gosci jak mam wsześniej wszystko zaplanowane i przygotowane.Także czasami planowanie jest potrzebne.Przed świetami na dwa tydodnie wszystko planuję, bo zdrowie już nie to , ale dzięki mojej kochanej wnuczce jestem lepiej zorganizowana i święta spędzam autentycznie w kosciele a potem z rodziną nie przy garach.I wnuczki wczesniej zamawiaja u mnie ich ulubione potrawy.Dla mnie najtrudniejszym powołaniem jest powołanie do życia w rodzinie , kto zakłada rodzinę musi miec odwage w tych czasach,obsewując moje dzieci nam jednak było łatwiej,bo wszyscy żyli na zbliżonym poziomie nie było tego „wyścigu szczurów „.

    #21 Fedora

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php