Synod 2008 (15)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Kolejny, czternasty, dzień obrad XII Zgromadzenia Zwyczajnego Synodu Biskupów minął pod znakiem „propozycji”. Na porannej, 20. sesji plenarnej, została przedstawiona lista propozycji – elenchus unicus propositionum. Uczynili to relator generalny tego synodu, Kard. Marc Ouellet (Kanada, Quebeck) i sekretarz specjalny tego synodu, Abp Laurent Monsenguwo Pasinya (Afryka, Kinshasa). Przedstawili oni ponad 50 propozycji wybranych z ponad 250, jakie zostały skierowane do Sekretariatu w pierwszej fazie prac w circuli miniores. Te propozycje zebrane w jedną listę stanowią materiał do dalszej pracy w circuli minores, a ostatecznie zostaną przyjęte lub nie w głosowaniu w ostatni dzień obrad synodu.

Praca nad propozycjami 

Czas obecny, od dnia dzisiejszego jest głównie przeznaczony do pracy nad udoskonaleniem tych propozycji. Nie można już zasadniczo wprowadzać nowych, lecz te wybrane i przedstawione w owym elenchus unicus, mona poddawać stosownej „obróbce”. Dokonuje się to w każdym z 12 grup językowych. Każdy z ojców synodalnych ma prawo wnieść poprawkę uzupełniającą, czy zmieniającą brzmienie każdej z propozycji. Oczywiście każda taka poprawka jest poddana głosowaniu ojców synodalnych danego circolo i w zależności od tego, czy otrzymuje stosowną ilość głosów czy nie jest podawana dalej lub nie. W dzisiejsze popołudnie w naszej grupie (włoska A) przedyskutowaliśmy – dając takie czy inne poprawki – ok. 10 z owych ponad 50 propozycji. Czeka więc nas jeszcze sporo pracy.

Moje akcenty w pracy nad propozycjami 

Mogę powiedzieć o tym, na co ja zwracałem uwagę. Temat bowiem, który jest dla mnie niejako priorytetowy to inicjacja chrześcijańska i inicjacja do słuchania Słowa Bożego. Taki był też temat mojej głównej relacji. Teraz, gdzie tylko jest to możliwe, o tym przypominam i w różnych sformułowaniach proponuję, aby ten aspekt znalazł odzwierciedlenie. Nie zawsze jest to zrozumiane. Okazuje się bowiem, że często zakłada się, że współczesny człowiek niejako sam z siebie potrafi słuchać Słowa Bożego, albo że chrześcijanie otrzymali i mają stosowny klucz. Tymczasem w rzeczywistości nie jest to tak oczywiste. Jest to dla mnie bardzo interesujące spostrzeżenie i doświadczenie. Widzę bowiem i to jeszcze bardziej mnie przekonuje, że nie wystarczy pewien klucz hermeneutyki (wykładni) naukowej, ani też nie wystarczy tzw. „pobożne” podejście do Pisma św. – chociaż to wszystko jest ważne i odgrywa swoją rolę.

Niemniej jednak potrzebne jest jeszcze wprowadzenie w słuchanie stosowne do sytuacji egzystencjalnej człowieka i przekazanie mu odpowiedniego klucza do słuchania. Tym kluczem ostatecznie jest prawda i rzeczywistość (tajemnica) Krzyża Jezusa Chrystusa i Jego Ofiary zostawionej nam w Eucharystii. Tam, gdzie braknie tego rodzaju podejścia i gdy człowiek (katechumen) nie zostanie wprowadzony w takie słuchanie, by uzyskać postawę posłuszeństwa, istnieją dwa rodzaje niebezpieczeństw. Jedno to zbyt wielkie zobiektywizowanie podejścia do Pisma św. i uważanie go jako księgi do studiowania i zdobywania kultury a nawet jakiegoś moralnego pouczenia itp. Drugie to zbyt subiektywne i indywidualistyczne podejście, które nierzadko prowadzi do fundamentalistycznych koncepcji i zachowań.

Obydwa niebezpieczeństwa zdarzają się. Z jednej strony mamy czasem do czynienia z tak „naukowym” podejściem do Pisma św., że ono niewiele wnosi do życia człowieka. Można czytać i studiować Pismo św. bez wiary, czy gpłosi9ź mądre ale w pewnym sensie jałowe konferencje. Z drugiej strony mamy do czynienia z fenomenem sekt i różnych grup, gdzie ludzie w poszukiwaniu bardziej osobistego spotkania ze Słowem Bożym czasem ulegają zwodniczym koncepcjom jego interpretacji i praktycznego zastosowania – jak to i dzieje w przypadku sekt. Wielu mówców w czasie obrad plenarnych zwracało uwagę na ten fenomen, iż z powodu szukania bardziej żywego spotkania ze Słowem Bożym odchodzą z Kościoła Katolickiego i pozostają w sektach. Tak się dzieje – przynajmniej po części dlatego – że te osoby nie otrzymały w Kościele Katolickim stosownego wprowadzenia (inicjacji) w słuchanie Słowa Bożego.

To garść moich refleksji na kanwie niektórych momentów dzisiejszych prac synodalnych.

Serdecznie pozdrawiam!

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

10 komentarzy

  1. „Nie zawsze jest to zrozumiane. Okazuje się bowiem, że często zakłada się, że współczesny człowiek niejako sam z siebie potrafi słuchać Słowa Bożego, albo że chrześcijanie otrzymali i mają stosowny klucz. Tymczasem w rzeczywistości nie jest to tak oczywiste. Jest to dla mnie bardzo interesujące spostrzeżenie i doświadczenie”
    Dla mnie też to jest niezwykłe, że ZAKŁADA SIĘ, że potrafimy sami z siebie słuchać Słowa Bożego lub, że wszyscy OTRZYMALIŚMY klucz do Jego słuchania.
    Czyżby tak sądzili Biskupi z krajów, w których chrześcijaństwo jest dopiero w powijakach, a wierni otrzymali takie dary Ducha, które pozwalają na czytanie i ROZUMIENIE Słowa Bożego bez przygotowania?
    Czy raczej takie zdanie jest wynikiem niewielkiej orientacji Pasterzy w kwestii rozumienia przez ich diecezjan Słowa Bożego?
    A może są takie diecezje, gdzie wprowadzanie w słuchanie Słowa Bożego jest powszechne i dlatego Biskupi nie widzą w tym problemu?
    Tak, to bardzo interesujące…

    #1 julia
  2. Oj tak, dopiero gdy czuję, że wiszę na tym krzyżu, to wtedy dopiero się modlę, wtedy dopiero dialoguję z Bogiem prawdziwie, wtedy chcę usłyszeć Boga, bo wszystkie inne słowa zawiodły.To przykre, ale taka właśnie jestem.
    pokój,
    agnieszka CS

    #2 agnieszka CS
  3. Znam wrażliwych ludzi z mojej małomiasteczkowej parafii, którzy z powodu, o którym wspomina ks. Biskup, odeszło od Kościoła i tworzą grupę wolnych chrześcijan, za co są publicznie „wyzywani” z ambony przez proboszcza, który niewiele ma im do zaoferowania.
    Dobrze, że jest internet i strony takie, jak ten blog, choć nie zastąpią one żywych wspólnot, w których rozważa się Słowo Boże. W większości małych miast Polski ich nie ma, a ludzie, którzy chcą to zmienić nie znajdują żadnej oferty w swej parafii, nie są rozumiani nie tylko przez sąsiadów, ale i własnego proboszcza.

    #3 Pery
  4. Dokładnie o to chodzi. Jednak dla mnie brakuje takiego wprowadzenia w Pismo Święte – nie wnikania, tylko zrozumienia logiki. Takiego przeglądowego spojrzenia, skupienia się na głównym nurcie. Powinno to być dość krótkie (tak z 1-2 dni szkolenia / konferencji 🙂 ). Choć od pewnego czasu zaczynam zauważać że moje potrzeby są jakieś dziwne i pewnie nikomu więcej to nie jest potrzebne 🙂

    PS
    brakuje możliwości poznawania Pisma w parafiach. Można oczywiście zainicjować coś takiego, ale brakuje znów programów (a jak proszący się waha to proszony nie wie co ma robić). Fenomenalne są konferencje – brakuje jednak o nich łatwo dostępnej informacji. Przydatny byłby też portal skupiony na pomocy w poznawaniu Pisma – prowadzony przez duchownych, pomagający prowadzić uczniów, zapewniający żywą (jak na blogu Ekscelencji stąd moje wykorzystywanie dobroci Księdza Biskupa) odpowiedź na pojawiające się wątpliwości

    Z pozdrowieniami

    #4 Zbyszek
  5. „…ten fenomen, iż z powodu szukania bardziej żywego spotkania ze Słowem Bożym odchodzą z Kościoła Katolickiego i pozostają w sektach”. Myślę, że ważny jest ten element wspólnotowości w mniejszych grupach. Kiedy szukając spotkania ze Słowem Bożym słuchałam wykładów u baptystów, bardzo ciekawych, pociągała mnie ich serdeczność, okazywanie życzliwości, podawanie lekarstwa itp. To, że ktoś będąc w podróży dzwoni do drugiego o 3.00 w nocy żeby się razem pomodlić. Dobrze, że akurat były u nas katechezy i powstała wspólnota.
    Pozdrawiam

    #5 AnnaK
  6. Szczesc Boze;

    Bardzo Serdecznie pozdrawim ksiedza Biskupa i zarazem pragne wyznac ze jest to piekne co sie dzieje w Rzymie na synodzie.

    #6 sylwia
  7. A w mojej parafii (okolo 9 tys.), po ogloszeniu z ambony, ze bedzie odbywac sie Krąg Biblijny raz w tygodniu, przyszło na ten krąg tylko 4 osoby, a przez cały rok uczestniczyło okolo 7osob. Pzez okres wakacyjny byla przerwa i nie podjeto dalszych kroków w realizacje tych spotkan, a szkoda.Czyja to wina? Nie ma zainteresowania ze strony swieckich. Nasza mała grupka okolo 6 osob czeka na podjecie tych spotkan. Jak długo? Dobrze, ze jest ten Synod, moze cos sie zmieni. Serdecznie pozdrawiam i zycze na konczacy sie tydzien synodalny wiele Lask Bozych i Darów Ducha Swiętego.

    #7 M
  8. M, mogą być dwie zasadnicze przyczyny niepowodzenia. Pierwsza – brak głębszego zainteresowania Słowem. Jednak tego problemu nie odczuwają protestanci? Spora liczba osób właśnie tam szuka bliższego poznania Pisma. Pewnie to też nie są liczby które idą w miliony, ale często są to osoby które nie znalazły odpowiedniej wiedzy w Kościele Katolickim – tak jak pisał Pery. Drugą przyczyną są nasze braki organizacyjne:
    1. zacznę od pozytywnej informacji: o potrzebie zrozumienia Słowa ostatnio mówi się coraz więcej. Pozwala to wielu osobom zrozumieć potrzebę zbliżenia się do Pisma. Np. w mojej parafii pojawiły się informacje nt. Podyplomowego Studium Biblijnego (jasne – nie dla każdego, ale działa ono on kilku lat, a ja dopiero się o nim dowiedziałem. A szukałem!) Jednak działania tzw. „public relation” (dalej: PR) wymagają lat (nie miesięcy, ale WIELU lat). Trzeba się ustrzec zniechęcenia – braku szybkich efektów. Czego brakuje? PR skupia się na potrzebie („musimy rozumieć”), ale słabo przedstawia rozwiązania („gdzie możemy poznać?”). Dla mnie nie jest jasne jak Kościół chce przybliżać Pismo (mówię o konkretnych „produktach”)
    2. Problem informacji: gdzie odbywają się spotkania Kręgów Biblijnych? kiedy i z jakim programem? kiedy odbywają się konferencje? Ciężko jest dotrzeć do takich informacji. Czy informacja o spotkaniach jest wystarczająco wcześnie rozpropagowywana? Czy w internecie łatwo ją zrobić? Nie dbałość o formę nie jest dowodem naszej wiary („wszystko w rękach Boga”, „jak Pan dopuści to i z kija wypuści”). W Kanie Galilejskiej Jezus kazał nalać wody do dzbanów!!!! Mamy się starać tak jak tylko potrafimy, a RESZTA jest w rękach Boga!!!! Strony internetowe muszą być zrobione profesjonalnie, informacja o spotkaniach musi być dostarczona w wielotygodniowym wyprzedzeniem, a najlepiej tworzyć łatwo dostępne harmonogramy na rok do przodu. Wbrew pozorom ludzie planują swój czas 🙂
    3. Terminy i częstotliwość spotkań – czy uwzględniają możliwości uczestników. I nie chodzi tu o pytanie się ich na spotkaniu (demokracja tu zawodzi) bo będzie koncert życzeń. Musi być „konkurencja” między różnymi spotkaniami aby można było wybrać to co najbardziej PASUJE uczniowi. Mamy rodziny, pracę, a zgłębianie Pisma wymaga koncentracji
    4. jaki jest poziom spotkań? kto je prowadzi? czy ma przygotowanie i odpowiednią OPRAWĘ?
    5. czemu jest tak mało blogów prowadzonych przez duchownych? Kontakt wirutalny jest ważny, lecz prawdziwa jego siła tkwi w kombinowaniu ciągłego kontaktu (via web) i okresowych spotkań na żywo!!! Ostatnie buduje relacje, a internet ją pdotrzymuje. Potrzeba więc lokalnych duchownych prowadzących blogi i chcących się co jakiś czas spotykać
    6. czemu mała grupka jest zła? Sześć osób to więcej niż pięć. Zanim św. Franciszek zbudował zakon, musiał z NIELICZNYMI towarzyszami znosić szykany. Trzeba zacząć choćby i w pojedynkę, a po latach – jak Bóg pozwoli – dzieło urośnie. Potrzebna jest wytrwałość

    🙂

    #8 Zbyszek
  9. Ja właśnie w sobie widzę te dwa rodzaje niebezpieczeństw, o których pisze Ks. Biskup. Z jednej strony boję się, żeby poznanie Pisma św. nie było celem samym w sobie i „niewiele wnosiło do życia człowieka” tzn mojego i do mojego kontaktu z P. Bogiem, a z drugiej strony, boję się też tego subiektywnego i inwidualistycznego podejścia, które czuję, że może mnie zaprowadzić do nikąd. Więc szukam tej jakiejś równowagi między wiedzą a odczuwaniem. Bo to są jak gdyby dwie równorzędne nogi wiary.

    #9 basa
  10. Dziękuję za kolejną relację i podzielenie się swoimi spostrzeżeniami. Co do tych niebezpieczeństw w braku inicjacji do słuchania słowa Bożego – problem tkwi w tym, że się człowiekowi wydaje, że wie, że rozumie. Tymczasem w poznawaniu Boga: „kiedy człowiek myśli, że skończył, to nawet nie rozpoczął” (Syr 18,7) 🙂 Myślę, że oba te niebezpieczeństwa mają pewną cechę wspólną – mają znamiona instrumentalnego traktowania Pisma Świętego. Pierwsza z wymienionych przez JE postaw może służyć budowaniu własnego intelektu. Druga postawa niekoniecznie kończy się odejściem od Kościoła, ale w łonie Kościoła może wprowadzać zamęt. Bardzo trafnie napisał o. A. Koza OP :
    „Dopóki z ewangelicznych cytatów będziemy robić pociski i wzajemnie nimi do siebie strzelać, niczego nie udowodnimy i nikogo nie obronimy, a jedynie ośmieszymy Ewangelię i podważymy jej autorytet” („Wina koguta”, „W drodze” nr 2(402)/2007)
    Z pozdrowieniami i modlitwą 🙂

    #10 Fasola

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php