Deklaracje czy fakty (26. Ndz A – 200926)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Ewangelia 26. Niedzieli roku A ukazuje relacje, jakie zachodzą między deklaracjami dotyczącymi postępowania a faktami, które wynikają czy są związane z tymi deklaracjami lub nie wynikają.

Bardzo jasne zestawienie mamy w Ewangelii odpowiednio w postawach dwóch synów.

Dobre wrażenie i na tym koniec

U jednego był tak oto przebieg reakcji syna na polecenia ojca:

„Dziecko, idź i pracuj dzisiaj w winnicy”.
Ten odpowiedział: „Idę, panie!”,
lecz nie poszedł. 

Widzimy, że stosunek syna wobec ojca i pana winnicy, pozostał sprowadzony do pustej deklaracji. Być może miała ona jakąś wartość w momencie jej wypowiedzenia. Mogła zrobić dobre wrażenie. Dzisiaj moglibyśmy powiedzieć, że udało się coś z PR. Na tym jednak koniec.

Wszyscy wiemy, że w ten sposób nie uda się zrobić czegokolwiek. Niezależnie od tego, jakie były motywy takiej deklaracji i ewentualne powody późniejszej decyzji, faktem pozostanie nie tylko brak wykonania polecenia, ale także zakwestionowanie prawdziwości odniesienia i więzi między ojcem a synem. Nie można już mówić o jedności myślenia i o konstruktywnym współdziałaniu dla jakiegoś wspólnego celu i dobra.

Nie chcę, ale …

W przypowieści mamy przedstawioną jednak i drugą sytuację.

Ojciec zwrócił się do drugiego
i powiedział to samo.
Ten odparł: „Nie chcę”.
Później jednak opamiętał się i poszedł.

Bardzo wyraźnie sformułowana odmowa. Nie chcę. Ujawnia się więc wola jako negująca gotowość czynienia czegokolwiek po myśli ojca. Też nie wiemy, jakie motywy stały za tego rodzaju odpowiedzią.

Mocna jest jednak sama czysta negacja woli ojca. Następuje jednak opamiętanie, czyli zmiana podjętej decyzji. W konsekwencji wypełnienie woli ojca.

Odniesienie do grzeszników i ludzi kultu religijnego

Jezus opowiadając tę przypowieść ma na myśli dwie grupy ludzi. Z jednej strony grzeszników (Celników i nierządnice) a z drugiej arcykapłanów i starszych ludu. Wszystko dzieje się w ostatnich dniach przed Męką Jezusa. Dzieje się w świątyni. Dzieje się po uroczystym wjeździe Jezusa do Jerozolimy i po wypędzeniu przekupniów ze świątyni. Ma wtedy też wymowne wydarzenie z uschłym drzewem figowym.

Wtedy to Jezus – na pytanie arcykapłanów i starszych ludu o władzę, na podstawie której czyni to wszystko – zapytał ich o chrzest janowy. Czy ten chrzest był na polecenie z nieba czy od ludzi. Starsi ludu, nie chcą wejść w tarapaty w tłumaczeniu swej opinii, powiedzieli, że nie wiedzą. Jezus wówczas opowiedział, że na ich pytanie też im nie odpowie. Powiedział im jednak tę wymowną przypowieść. Zakończył ją konkretnym odniesieniem:

Zaprawdę, powiadam wam:
Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego.

Przyszedł bowiem do was Jan drogą sprawiedliwości,
a wy mu nie uwierzyliście.
Uwierzyli mu zaś celnicy i nierządnice.

Wy patrzyliście na to,
ale nawet później nie opamiętaliście się, żeby mu uwierzyć.

 

Syn Człowieczy, który wziął na siebie ludzkie „NIE” i wypełnił wolę Ojca

Jezus, który wypowiada te słowa, wkrótce zostanie ukrzyżowany między złoczyńcami. On już w czasie swojej publicznej działalności był określany różnymi epitetami, które zrównywały Go z najgorszymi. Mówiono o nim, że jest grzesznikiem a także przyjacielem grzeszników i celników. Przypisywano mu nawet, że czyni cuda mocą Belzebuba.

Jezus był więc w oczach wielu Mu współczesnych, zwłaszcza przywódców ludu, jakby zrównany z tym synem, który ojcu powiedział swoje „NIE”. Naturalnie Jezus nie potrzebował czasu na opamiętanie. On o początku przyszedł, by pełnić Wolę Ojca. Jednak ci wszyscy, którzy mieli swój obraz Boga, uważali Go za „niewiernego” i przekraczającego Boże przykazania.

Jednak to właśnie Jezus jako ten, który

w zewnętrznej postaci był uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stając się posłusznym aż do śmierci
– i to śmierci krzyżowej.

To właśnie On wypełnił wszystko, co było wolą Ojca. Uczynił to dla wszystkich, którzy tego nie rozumieli. Uczynił to po to, aby wszyscy mogli przeżywać swoje nawrócenie. Jest to przedziwna tajemnica.

Jak to rozumieć?

Mamy oto zestawienie: z jednej strony wiarę celników i nierządnic, dzięki której wobec wezwania Jana Chrzciciela wchodzili do królestwa niebieskiego. Z drugiej zaś „praktykujących religijność” przywódców ludu, którzy nie uznali tego faktu skuteczności przepowiadania Jana Chrzciciela, mimo że działo się to na ich oczach, i w konsekwencji ich brak opamiętania się, by uwierzyć.

Możemy porównać sytuację tych zdeklarowanych religijnych przywódców ludu (arcykapłanów i starszych) do owego syna, który deklarował wolę wypełnienia woli ojca, ale faktycznie tego nie uczynił. Cały kult świątynny i deklarowana pobożność nie spowodowały w nich tego, by wejść w postawę wypełnienia woli i zamysłu Boga. Trwali przy koncepcji swojej wierności a nie byli gotowi wejść w odkrywanie i pełnienie Woli Boga. Uważali się za tych, którzy nie potrzebowali nawrócenia i opamiętania.

Natomiast celnicy i grzesznicy swoim życiem „powiedzieli” kiedyś – i to z różnych powodów i na różne sposoby swoje NIE wobec woli Boga. W konsekwencji znaleźli się sytuacji, w której ich grzech był jak na dłoni. Nie mieli nic dla swego usprawiedliwienia. Nie mieli nic do stracenia ani czegokolwiek dla swojej obrony. Pozostało im tylko uwierzyć.

Nie chodzi więc o żadną deklaratywną pobożność i praktykowanie kultu dla jakkolwiek rozumianego dobrego wrażenia i zwyczaju. Chodzi o fakt uznania swojej ludzkiej grzeszności. Chociaż nie każdy musi być celnikiem czy nierządnicą. Każdy jednak może uznać w sobie – dzięki docierającemu do niego przesłaniu Bożego orędzia – wystarczająco dużo „materii”, by uwierzyć.

Liczą się ostatecznie fakty wynikające z wiary, dokonujące się w życiu człowieka, a nie pobożne deklaracje, które niejednokrotnie bardzo łatwo przykrywają brak woli i gotowości wejścia w pełnienie Woli Boga.

Bp ZbK


css.php