W drugą Niedzielę Wielkiego Postu czytamy Ewangelię mówiącą o przemienieniu Jezusa na Górze. W roku C czytamy ją w wersji św. Łukasza. Łukasz wspomina o modlitwie Jezusa. Ta czyni przy różnych okazjach wskazując zarówno na człowieczeństwo Jezusa poddane Woli Ojca jak i wynikający z tego faktu przykład, który pobudza do modlitwy nas, ludzi słuchających opowiadań ewangelijnych i wpatrujących sią w Jezusa.

 

Gdy Jezus się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił,
a Jego odzienie stało się lśniąco białe.
A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim.
Byli to Mojżesz i Eliasz.
Ukazali się oni w chwale i mówili o Jego odejściu,
którego miał dopełnić w Jeruzalem.

 

Oprócz zakomunikowania nam jako słuchaczom Ewangelii faktu owego zjawiska „odmienienia się” Jezusa na oczach uczniów Łukasz wskazuje pośrednio na przemieniającą moc modlitwy, która może dokonywać się w każdym wierzącym. A ta modlitwa dokonuje się jakby w ramach tego, co przedstawiają Mojżesz i Eliasz, czyli Prawo i Prorocy. To te dwa „czynniki” (elementy czy faktory historii zbawienia) stanowią życiowy kontekst modlitwy. Z jednej strony jest Prawo, które przedstawia zamysł i wolę Pana Boga w stosunku do człowieka. Z drugiej jest słowo i światło Proroków, które oświecają sytuację człowieka, który doświadcza swojej nieadekwatności w stosunku do zamysłu Boga, wnikającej z faktu grzechu.

Sytuacja człowieka – potrzeba Paschy

Człowiek oświecony tym objawieniem płynącym z Prawa i Proroków i tym samym świadom swojej sytuacji będzie na modlitwie poznawał, że trzeba, aby w nim dokonywało się coś z tego, co dokonało się w Jezusie. Chodzi o owo „odejście, którego miał dopełnić w Jeruzalem”. W tekście greckim mamy użyty termin „exodos”, czyli dosłownie „wyjście”. Trudno nie dostrzegać w użyciu tego terminu przez św. Łukasza aluzji do wyjścia z Egiptu, domu niewoli.

To bowiem, co miało dokonać się w Jerozolimie, to właśnie Pascha, wielkie Wyjście Jezusa, które zawiera zarówno odejście z tego świata jak i Jego nową obecność jako Zmartwychwstałego i Dającego Ducha Świętego. To wszystko było zapowiadane i ukazywane w scenie Przemienienia.

Co znaczy, że nie wystarczy, że „jest nam dobrze”

Wybrani Apostołowie: Piotr Jakub i Jan, jednak tego jeszcze nie rozumieli. Jak to często bywało w takich znamiennych sytuacjach, Piotr zabrał głos. Powiedział, co mógł powiedzieć jako człowiek, który nie był jeszcze wtajemniczony, nie znał jeszcze prawdziwej tajemnicy Jezusa. Wyraził się ze swego praktycznego i „utylitarnego” punktu widzenia: „dobrze nam tu być” (wydaje mi się, że lepiej tak przełożyć, niż „dobrze, że tu jesteśmy”). Rozumując na sposób ludzki i odbierając zjawiska na sposób jeszcze czysto ludzki stawiał to odbierane doświadczenie „dobra” jako coś, co można by nazwać „produktem końcowym”. To już nam wystarczy. Tymczasem nie wystarczy, że: Dobrze, że jest nam dobrze.

Tymczasem Jezus nie przyszedł do nas ludzi, aby wprowadzać nas w życie, w którym miałoby się w nas i przy nas dokonywać to, co nam się wydaje i co my odbieramy (często tylko chwilowo) jako dobre, lecz otworzyć przed nami „wyjście”, przejście, Paschę prowadzącą do nowego życia. Prowadzącą do zupełnie nowego sposobu postrzegania i odbierania rzeczywistości.

Kryterium życia

Właściwym kryterium życia nie jest bowiem takie jego pojmowanie, aby było dobrze, aby iść za tym co satysfakcjonuje, aby iść za tym, co przyjemne i zaspokaja oczekiwania i pragnienia „starego człowieka”, czyli człowieka żyjącego według własnych upodobań i projekcji. Właściwym kryterium staje się gotowość na przeżywanie „wyjścia”.

Dzisiejszy sposób patrzenia na życie zdominowany w bardzo dużej mierze przez szukanie przyjemności i satysfakcji własnych upodobań, utrudnia nam prawdziwe życie i wchodzenie w jego głębię. Nie można zatrzymać się na tym, co w danej chwili wydaje nam się „dobre”. Potrzebujemy stałego ukierunkowania na Pełnię, którą jest Jezus Chrystus dokonujący swego „exodusu” i wprowadzający nas w to samo doświadczenie. Temu służy czas Wielkiego Postu, jako przygotowanie do świąt Paschalnych

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

49 komentarzy

  1. Król rządzi wolnymi, Pan niewolnikami.
    Przyjdzie Chrystus w chwale jako Król królów i Pan panów.
    Zastanawiam się nad „Ukazali się oni w chwale …” O jakiej „chwale” jest tutaj mowa ?
    Czy to jest „boskość” Chrystusa?
    janusz

    #1 baran katolicki
  2. Dobrze jest tak wejść w zażyłość z Jezusem na modlitwie, aż chciałoby się tej modlitwy nie kończyć.
    Ale jeszcze lepiej wejść w życie codzienne gdzie bieda, grzech, opuszczenie, rozpacz i tam spotkać żywego udreczonego Jezusa, który jest jedyna nadzieja człowieka.
    MariuszM

    #2 Mariusz
  3. #2
    Idąc dzisiaj na spotkanie z pewną osobą tak sobie myślałam: Gdybym poszła do kościoła i tam modliła się przed tabernakulum, spotkałabym tam Jezusa. Ale idę spotkać się z tą osobą, która potrzebuje tego spotkania i w niej także spotkam Jezusa. I pomyślałam sobie, że to będzie pełniejsze z Nim spotkanie, bo miłość do Jezusa wyrazi się w miłości bliźniego. 🙂

    #3 basa
  4. Ktos zapytal sie modlacego:

    – Co ty mowisz na modlitwie?

    – slucham,

    – a co slyszysz?

    – ty jestes syn moj umilowany.

    #4 Jurek
  5. #3
    Basiu,
    każdorazowa moja audiencja u Przenajświętszego Sakramentu jest skutkiem tęsknoty na spotkanie duchowe nie tylko z żywym Panem Jezusem pod postacią IHS ale również jest realnym spotkaniem z drugim człowiekiem poza czasem i przestrzenią rzeczywistości doczesnej. Na adoracji spotykam się w duchu i prawdzie z ukochaną żoną. Jest to niemożliwe na taką skalę przez zmysłowym bytowaniu na co dzień gdzie emocje skutecznie zamykają nas na siebie. W Przenajświętszym Sakramencie dochodzi do rzeczywistego spotkania w duchu i prawdzie pomiędzy mną a Piotrem. Tam możemy porozmawiać na różne tematy jak równy z równym. Spotykam podczas audiencji/adoracji/ tych którzy odeszli i są już po tamtej stronie wieczności. Są to realni znajomi, których pamiętam z różnych okoliczności życiowych. Zadziwia mnie niekiedy obecność tych o których już dawno zapomniałem. Przypominają, że są i czekają na moją modlitwę. Wyobraź sobie niedawne spotkanie w duchu z moim bezpośrednim zleceniodawcą, z którym ni jak dogadać się nie mogłem w cztery oczy. W piątek zwolnił mnie z pracy a w poniedziałek zaproponował podwyżkę. W Przenajświętszym Sakramencie widzę również Księdza Biskupa, Ciebie, Grzegorza, i wszystkich, których mam w danej chwili w pamięci. To nie jest tak, że adoracja/modlitwa/ przed jak to piszesz tabernakulum jest oderwana od rzeczywistości materialnej czy psychicznej/zmysłowej/. Ma wymiar duchowy a to znaczy o wiele pełniejszy od cielesnego i uczuciowego spotkania w cztery oczy. Na adoracji Eucharystycznej uczę się adoracji człowieka.
    janusz

    #5 baran katolicki
  6. #4
    Jurku,
    trzeba prawego ducha i łaskę uświęcającą by usłyszeć ” ty jesteś syn mój umiłowany”.
    janusz

    #6 baran katolicki
  7. #5
    Pieknie napisaleś o spotkaniu z
    z żywym Jezusem w czasie adoracji ,ale nie wiem dlaczego odnosisz to do komentarza Basi.
    Ona też pieknie ujęła swoje spotkanie z żywym Jezusem w drugim człowieku.

    Chcialabym zawsze widzieć Jezusa w drugim /każdym /człowieku

    #7 Klara
  8. # 5 Janusz
    „To nie jest tak, że adoracja/modlitwa/ przed jak to piszesz tabernakulum jest oderwana od rzeczywistości materialnej czy psychicznej/zmysłowej/.”
    Tyle tylko, że ja tak nie napisałam…..

    #8 basa
  9. #2 Mariuszu,
    bez modlitwy , nie sposób dostrzec Jezusa w bliżnich.
    Janusz i Basia dają temu wyraz 🙂

    #9 niezapominajka
  10. #7 Klaro,
    widzieć Jezusa w każdym człowieku , to piękne…
    ja ma trudności w widzeniu Jezusa w ludziach z totalnej opozycji, lgbt, skrajnych feministkach, czy w tych, którzy krzywdzą dzieci…

    #10 niezapominajka
  11. Mam pytanie dotyczące dzisiejszej Ewangelii. Jak Mojżesz i Eliasz mogli sie ukazac apostołom? Oni już nie żyli . Przebywali w Szeolu, do czasu aż Chrystus nie zmartwychwstanie.

    #11 kaiser
  12. #5 Janusz pisze:”
    „Na adoracji Eucharystycznej uczę się adoracji człowieka.”
    Janusz wciąż się uczy, więc poszedł do kościoła. Basia już się nauczyła, więc poszła do chorego.

    #12 grzegorz
  13. Basiu,
    Byliśmy dzisiaj z Agnieszką z wizytą u człowieka, któremu pomogliśmy kiedyś ogarnąć nowe miejsce zamieszkania, gdy stracił swoje dotychczasowe.
    Bardzo się ucieszyliśmy, bo dba w miarę o mieszkanie i na ile może o siebie.W trakcie rozmowy okazało się, że w pokoju obok śpi pijak, którego trochę znał i przygarnął do siebie, bo nie miał on dokąd pójść.
    Nasz Pan jest łaskawy i miłosierny: my nie mielibyśmy prawdopodobnie odwagi przygarnąć takiego łobuza do naszego domu.Pan Bóg znalazł jednak na to swój pośredni sposób.

    #13 grzegorz
  14. #8
    Basiu,
    nie tyle chodzi by spotkać Chrystusa w drugim człowieku ale by spotkać się z drugim człowiekiem w Chrystusie czyli w duchu i prawdzie.
    Dla mnie Przenajświętszy Sakrament jest najdoskonalszym i najpełniejszym spotkaniem się z sobą na wzajem. Wiara katolicka zachęca nas do nieustannej adoracji Przenajświętszego Sakramentu gdzie realnie i cieleśnie/materialnie/ jest obecny ten sam Chrystus, który przemienił się na górze Tabor. Dobrze człowiekowi tam być jak najczęściej.
    Pozdrawiam
    janusz

    #14 baran katolicki
  15. Szczęść Boże, Ojcze Biskupie.
    Pozdrawiam Wszystkich.
    W komentarzu do Słowa o Dobrej Nowinie Ksiądz Biskup zawarł sytuację, w jakiej odnalazłam podobieństwo do siebie; a mianowicie: „Jak to często bywało w takich znamiennych sytuacjach, Piotr zabrał głos. Powiedział, co mógł powiedzieć jako człowiek, który nie był jeszcze wtajemniczony, nie znał jeszcze prawdziwej tajemnicy Jezusa. Wyraził się ze swego praktycznego i „utylitarnego” punktu widzenia: „dobrze nam tu być” (wydaje mi się, że lepiej tak przełożyć, niż „dobrze, że tu jesteśmy”). Rozumując na sposób ludzki i odbierając zjawiska na sposób jeszcze czysto ludzki stawiał to odbierane doświadczenie „dobra” jako coś, co można by nazwać „produktem końcowym”. To już nam wystarczy. Tymczasem nie wystarczy, że: Dobrze, że jest nam dobrze.”
    A, i we mnie, tak czuję, głos skargi … to, Jezus poruszył w sercu Swoje Słowo, co zapamiętane kołacze się w Duszy i wybrzmiewa wyraźnie: „ … tak długo byłem z wami, a jeszcze mnie nie poznaliście …” … Za, podanym Prawem, radą Słowa Jezusa powinnam kołatać, szukać, prosić, aby Jezus mógł życiem stawać się we mnie…dokonując przemienienia i wyprowadzenia z niewoli grzechu i złych przyzwyczajeń .
    Pragnieniem jest pójść … za, Dobrem … za, Życiem … przystanąć … i modlić się, tak jak Jezus.
    Wejść na Drogę do Jerozolimy … to chwilowy triumf człowieka.
    Droga na Golgotę …
    Przejście przez Krzyż … umieranie …to, cały czas Modlitwa Jezusa Syna Boga ku Ojcu , a właściwie Rozmowa Syna z Ojcem. Ufna i Pokorna.
    Tymczasem Jezus nie przyszedł do nas ludzi, aby wprowadzać nas w życie, w którym miałoby się w nas i przy nas dokonywać to, co nam się wydaje i co my odbieramy (często tylko chwilowo) jako dobre, lecz otworzyć przed nami „wyjście”, przejście, Paschę prowadzącą do nowego życia. Prowadzącą do zupełnie nowego sposobu postrzegania i odbierania rzeczywistości.
    Jezus, chce wyprowadzenia przez Wiarę z wypełnienia się, zawartego Przymierza.
    Pan Jezus uczy tej nowej rzeczywistości … pójścia i wejścia w Paschę. Człowiek, jednak napotyka przeciwności … albo, sam zaniedbuje i nie dopuszcza tego, co Boże „Dobre”.
    Pyta, rozważa … Rozmawia, kiedy modli się do Boga Ojca.
    Może, moja/nasza Droga za Jezusem, nie jest łatwa jednak, aby „wyjść”, człowiek musi odkrywać Zamysł Boży w sobie …
    Człowiek taki jak ja pouczony, już nie raz napominany, został nauczany, że musi wpuścić Boga do serca, i … Go … zatrzymać …
    W jaki sposób?
    … może, przez Modlitwę Pragnąc, zatrzymać … Jezusa …
    Kiedy … mam Łaskę … to, taka Wielka Chwila, w której Jezus jest tak blisko, że wszystko staje się proste … i możliwe do wykonania …
    W Chwili Łaski, wszystko dzieje się … w sposób cudownie prosty … to, są prawdziwe Cuda dla śmiertelnika, dla człowieka osłabionego infekcją z powodu dopuszczenia w siebie grzechu.
    Jezus, umarł za mnie … i za, Drugiego …
    … jednak, wiem … tak czuję, jak umarł przede wszystkim za mnie indywidualnie. On, wziął na Siebie wszystkie wykroczenia i grzechy nieposłuszeństwa.
    Pomyślałam, o Zbawiciela cierpieniu, w ponad pięciu tysiącach Ran, a w tych w Ranach, Jego bólu i takim cierpieniu, którego w żadnej mierze człowiek nie może sobie nawet wyobrazić choćby chciał w pełni odpłacić za Miłość Ukrzyżowaną … by, oddać zadośćuczynienie tej Żywej Ofierze Ciała Pana Jezusa Chrystusa.
    Jednak, Bożym Zamysłem było poruszenie serc i wyznanie …”Jezu, tylko w Tobie moje jest zbawienie. Jezu, zaufam Tobie.”
    Nie zlęknę się, niczego co nie pochodzi od Ciebie … Ty, dajesz Światło.
    Jezu …dziękuję …
    Oczekuję …Twojego Zwycięstwa i Chwały.
    Przynieś … Pokój serca człowiekowi … a, Duszy okaż Swoje Miłosierdzie.
    Pozdrawiam.
    danuta

    #15 miłosierna samarytanka
  16. #13
    Grzegorz
    Tak. Pan Bóg jest bardzo dobry. 🙂
    A ta osoba, o której napisałam, to nie był chory. To był ktoś, kto potrzebuje relacji. 🙂

    #16 basa
  17. #12
    Grzegorzu, czy grzesznik z grzesznikiem może się spotkać w duchu i prawdzie? Chodzi mi o grzeszników aktywnych/trwających w grzechu ciężkim=śmiertelnym/. Takie spotkanie tyle jest warte ile spotkanie dwóch upojonych alkoholem pijaków. Wiele razy widziałem jak serdecznie się ściskali, całowali, przytulali, trzymali się razem bardzo mocno i zygzakiem prowadzili się na wzajem. Różne są spotkania międzyludzkie.
    Wyobraź sobie spotkanie złodzieja ze złodziejem. Na jaki temat będą rozmawiać i co planować? Człowiek pozbawiony łaski uświęcającej jest nieobecny w sobie. Idziesz do niego, szukasz go w jego wnętrzu=sercu=duchu i nie możesz go znaleźć. Twój duch spotyka się z Duchem Świętym w duchu grzesznika, który opuścił swoje serce i błąka się gdzieś na zewnątrz siebie.
    Spotykasz się z Bogiem w obcym sercu podczas nieobecności właściciela. Wyobraź sobie spotkanie trzeźwego z pijanym. O czym tu rozmawiać w takim stanie gdy rozum nie funkcjonuje poprawnie a umysł odleciał w fantazję. Nie ma możliwości spotkać się z drugim człowiekiem w duchu i prawdzie poza Chrystusem. Uczyć się na adoracji IHS to szczytny cel dla wierzącego Katolika. Człowiek jest wiecznym studentem. Nieustanie będzie się uczył Boga. Cała wieczność to studiowanie Boga.
    janusz

    #17 baran katolicki
  18. #11
    kaiser,
    wierzymy w nieśmiertelną duszę każdego człowieka. Śmierć doczesna dotyczy tylko materialnego ciała. Dusza/życie/ człowieka istnieje nadal po rozłączeniu z ciałem. Istniejemy w duchu z pełną świadomością rozumu, duchową pamięcią i wolną wolą. Jesteśmy ochrzczonymi Katolikami.
    Pozdrawiam
    janusz

    #18 baran katolicki
  19. #16
    Basiu,
    czy spotkaliście się w Łasce uświęcającej/w Chrystusie/?
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. #11
    Ten tekst świadczy, że człowiek oprócz ciała posiada także duszę. Po grzechu Adama dusze trafiały jak to zauważyłeś do Szeolu czekając jak zapowiedział Pan na uwolnienie. Dusze Mojżesza i Eliasza stając się w sposób cudowny widoczne dla Jezusa, człowieka są widoczne także dla pozostałych uczestników spotkania. To spotkanie miało także na celu poinformowanie przedstawicieli oczekujących w Szeolu o nadchodzącym wybawieniu.

    #20 lemi
  21. #11
    Arcyciekawe spostrzeżenie, brawo kaiser.

    1. W mojej ocenie to spotkanie było możliwe przez to ,że obaj zostali wniebowzięci. Mamy na to dowód w Biblii jeśli chodzi o Eliasza, co do Mojżesza wiemy, że nie ma nigdzie jego grobu, tak jak Maryji.

    2. Dywagacje, spekulacje o ciele i duszy, jedynie projekcjami myśli filozoficznej, bliższej albo Arystotelesowi, albo Platonowi.
    Ciekawe to, ale nie takie pewne, jak się Januszowi zdaje.

    3. Osobiście podzielam pogląd tych myślicieli, że nie można sztucznie rozdzielać duszy i ciała.

    Wniosek: „Nie ma” człowieka bez ciała. Ściślej pisząc: Nie ma osoby ludzkiej bez ciała. Gaśnie ciało, gasną funkcje biologiczne, gaśnie mózg. Kończy się życie biologiczne. Kończy się możliwość działania.

    Np. Mojżesz nie wszedł do ziemi Kanaan.
    Kończy się człowiek jakiego przejawów doświadczyliśmy koegzystując. I zaczyna się czas oczekiwania.

    4. Oczekiwania na co?

    Na to, że Bóg wskrzesi nas w ciele do życia.
    Bo Bóg tak umiłował życie, że dał nam swojego Syna w Ciele, aby w Nim umrzeć i w Nim Zmartwychwstać.

    5. Jakim ciele?

    Uwielbionym. Takim, jakie pokazał nam Bóg w Jezusie po Jego „Wzbudzeniu po śmierci”. Nie takim, jakie miał np. wskrzeszony (przywrócony do egzystencji/życia) Łazarz. Który musiał i tak umrzeć.
    Jezus otrzymał nowe ciało- uwielbione. Przeszedł bramę śmierci i nie wrócił już do egzystencji/tego życia jak Łazarz.

    6. Mojżesz i Eliasz otrzymali przywilej i zostali uwielbieni w Panu. Bóg ich wyróżnił. Oni już korzystają z łaski na którą cała ludzkość czeka. Na zmartwychwstanie w ciele.

    7. Wiara w duszę, jakby mogła egzystować bez ciała, wędrówki astralne dusz, czy inne tego typu poglądy, są projekcją ludzkiej wyobraźni. Bardzo szkodliwe dla wiary.

    Kluczem do mistyki, nie tyle jest dusza, co ciało.

    Człowiek jest cielesnoduchowy. Bez ciała, nie można mówić o człowieku, czy szerzej o „osobie ludzkiej”. Nie jesteśmy aniołami. Nie jesteśmy aniołami ucieleśnionymi. Zaczynamy istnieć, dzięki płodności rodziców… nawet jeśli powstaliśmy w labolatorium na szkle- nie godnie, nie w aktu seksualnego, czy nie w wyniku aktu seksualnego godnego. Od momentu połączenia się gamet (komórek rozrodczych), zaczyna się człowiek. Który się skończy tu w czasie wraz ze śmiercią, której nie wszyscy też doświadczą, bo nie zdążą, kiedy przyjdzie Mesjasz.

    Pojawia się problem. Co ludźmi, którzy umarli?.
    Nic. Jeśli umarli w Jezusie, to zostaną wskrzeszeni. Czas dla nich już nie istnieje.

    Czas i przestrzeń jest naszym ograniczeniem.

    Kiedy? Wraz z ponownym przyjściem Mesjasza.
    … i oczekujemy Twego przyjścia w Chwale.

    (Wybaczcie, ten przy długi wpis 😉 w razie czego, pomińcie, skrytykujcie- jeśli ktoś będzie miał taką potrzebę. Poprawcie. Raczej nie będę polemizował, czy odpowiadał, jeśli, ktoś będzie chciał cośkolwiek inaczej. Zostawmy sobie prawo, do zachowania poglądów i swobodnego ich wyrażania.
    Mamy wyrozumiałego Biskupa, patrząc na to, jakie wpisy się tu czasem pojawiają 😉
    Dobrego przygotowania do Paschy Pana.)

    #21 Mariusz
  22. #12
    Januszu,
    Spotykamy się wszyscy jako grzesznicy na Eucharystii. W Duchu i prawdzie. I pijacy i złodzieje i cudzołożnicy.I tacy, którzy się uważają za porządnych katolików.
    Obce mi są takie oderwane od rzeczywistości konstrukcje myślowe: kto jest aktywnym grzesznikiem, kto jest pozbawiony łaski, kto trwa w grzechu ciężkim i śmiertelnym.
    Te dywagacje do niczego pozytywnego nie prowadzą.
    Nasz Pan tworzy z nas zgromadzenie tak, jak chce. Jak On chce.Gromadzi się u nas w Katedrze kilkaset osób , u Ciebie podobnie i nie wiesz praktycznie nic o swoim sąsiedzie z ławki.Nie ma więc sensu rozpatrywać teoretycznie w jakim kto jest stanie łaski czy większej czy mniejszej.
    Trzeba natomiast i warto głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu, bo szafarzem jest Bóg i nie ma on względu na osobę.Warto być światłem dla innym, gdy nadarza się okazja i nie zawsze w swojej strefie komfortu przed Tabernakulum, ale właśnie wśród złodziei i pijaków.

    #22 grzegorz
  23. #21
    Mariuszu,
    czy Ty jeszcze uważasz się za wierzącego Katolika? Jeśli tak to Cię trzyma w Kościele Katolickim, którego święta wiara jest zgoła odmienna od tego co napisałeś w #21? Twoje:”Zostawmy sobie prawo, do zachowania poglądów i swobodnego ich wyrażania”.
    Z takimi poglądami stawiasz się w gronie heretyków poza Kościołem rzymsko-katolickim. Wszystko Ci wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. http://www.biblijni.pl/1Kor,6,12-20
    janusz

    #23 baran katolicki
  24. #22
    Grzegorzu,
    zważ przeto jak rzecz się miała w pierwszych wiekach. Z tego co wiem, katechumenów i grzeszników nie dopuszczano do Eucharystii. Uczestniczyli w Liturgii Słowa i to wszystko. Na Eucharystii zostawali tylko święci/obleczeni w łaskę uświęcającą/. Wciąż nie możesz odpowiedzieć sobie na proste pytanie. Grzeszysz bo jesteś grzesznikiem czy jesteś grzesznikiem bo grzeszysz? Nie ma czegoś takiego jak święty grzesznik, tak jak niema ogniowody, prawdofałszu, jasnejciemności lub brzydkiegopiękna. Grzech i Łaska nie bytują razem w wierze rzymskokatolickiej. Dzisiaj Mszę świętą odprawia się tam gdzie się widzi księdzu. Co powiesz na odprawienie Ofiary Mszy Świętej w knajpie wypełnionej upojonymi pijakami? Lub Msza Święta w chlewni pośród świń i wieprzów? Pomysłów jest wiele na ucztowanie Paschy? To co dla Ciebie dzisiaj jest dywagacją w wierze, przez dwa tysiące lat było i nadal jest święta wiara katolicką. Utrata poczucia grzechu jest utrata sumienia. Kim jest człowiek bez sumienia? Jest najgorszym, najbrzydszym, najgłupszym spośród całego stworzenia. Taki jegomość bez sumienia jest nieobecny w swoim sercu. Nie istnieje.
    janusz

    #24 baran katolicki
  25. ad.#23
    „Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełniajcie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody” (Ga 5, 16–17).
    janusz

    #25 baran katolicki
  26. ad.#24
    Grzegorzu,
    czy podpiszesz się pod: „Wyznaję także, iż we Mszy świętej ofiaruje się Bogu prawdziwą, istotną, błagalną Ofiarę za żywych i umarłych, i że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii jest prawdziwie, rzeczywiście i istotnie Ciało i Krew razem z Duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa; i że się tam przemienia cała istota chleba w Ciało i cała istota wina w Krew, którą to przemianę Kościół Katolicki nazywa przeistoczeniem. Wyznaję też, iż nawet pod jedną tylko postacią przyjmujemy prawdziwie całego Chrystusa i rzeczywisty Sakrament”?
    janusz

    #26 baran katolicki
  27. #24 Januszu,
    Tak Januszu,sięgamy do pierwszych wieków!
    Katechumeni są to osoby nieochrzczone.Są dopiero wprowadzane w tajemnice wiary , jeszcze jej nie wyznali, dlatego nie są w stanie przyjąć Ciała i Krwi Pańskiej.
    Co do grzeszników , nie słyszałem aby Kościół zabraniał grzesznikom dostępu do Stołu Pańskiego. Wręcz przeciwnie, zachęca do tego tak, jak lekarz przepisuje choremu lekarstwo, nie zdrowemu.
    Oczywiście chory „musi” być w stanie przyjąć to lekarstwo, np.pacjentowi z niedrożnością przełyku nie podaje się leków doustnych. Grzesznik musi również mieć „drożność” do przyjęcia tego Sakramentu na co Kościół wskazuje odpowiednimi zaleceniami a wspólnota powinna dbać o ich przestrzeganie.
    Szczególnie ważny jest tu katechumenat pochrzcielny, który wprowadza ochrzczonych w dzieciństwie a teraz już dorosłych w tajemnice wiary w tym również Sakramentu Eucharystii.Nie wystarczy bowiem spełnić pewne formalne warunki uczestnictwa w Stole Pańskim, ale trzeba mieć postawę wiary, aby sakrament mógł być owocny, płodny w człowieku.
    Zachęcam Januszu do takiej służby w parafii, aby pomagać tym w knajpie , w chlewie, tym nazywanym świniami i bydłem. Przy uwzględnieniu pewnych kosmetycznych elementów to przecież jesteśmy my wszyscy.

    #27 grzegorz
  28. #24
    Januszu
    Piszesz: „Wciąż nie możesz odpowiedzieć sobie na proste pytanie. Grzeszysz bo jesteś grzesznikiem czy jesteś grzesznikiem bo grzeszysz?”
    Jezus na pytanie o list rozwodowy odpowiedział: „Kiedyś tak nie było” mając na myśli relacje pierwszych ludzi przed grzechem.
    Nic dodać nic ująć.

    #28 grzegorz
  29. #25
    Dziękuję Januszu, że wybrałeś ten właśnie fragment… choć ja bym rozszerzył do Gal 5,16-26. W tym Słowie widzimy drogę mistyka… który od bałwochwalstwa w ciele staje się mistykiem równieże w ciele z pomocą Ducha Świętego. .. mocą Jego darów …. stąd powtarzam: kluczem do mistyki nie jest dusza, ale ciało. Bez ciała dusza nie działa 😉

    #29 Mariusz
  30. „Panie, chce rozumieć braci bardziej, niż być rozumianym… chce ich kochać bardziej niż być kochanym… Nic nie rozumieć lecz kochać i służyć braciom- to droga trudna ale bardziej owocna”.
    Szczególne pozdrowienia dla Janusza. (Kościół być może nie potrzebuje takich jak ja(w twojej ocenie heretyków), ale ja potrzebuje Kosciola ). Dobrze jest od czasu do czasu uśmiechnąć się trochę.

    #30 Mariusz
  31. Ad #25 baran katolicki
    Januszu!
    Sprawdź poprawność przytoczonego tekstu Ga 5,16.
    Wchodzisz na drogę moralizowania.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #31 bp Zbigniew Kiernikowski
  32. Czcigodny Ojcze Biskupie
    Pozdrawiam Wszystkich
    Przepełniony pytaniami człowiek obudził Ducha swego i powróciłam do myśli zawartej w 2 Niedzieli Tygodnia … czułam się spragniona? Dodatkowo, jest to refleksja, nad naszymi/swoimi wypowiedziami na Blogu.
    Myślę, że jeśli nie są obraźliwe, to pomimo ich niedoskonałości, niedojrzałości, nie były nigdy przez Księdza Biskupa traktowane jako „czyjaś głupota” …lecz takim naszym się staraniem … poszukiwaniem … „Wyjściem” człowieka na „Spotkanie” … dążeniem ku Przymierzu z Bogiem i ludźmi … by … „Stać się” … miłym Bogu … i to, czego Bóg pragnie w Swojej Istocie najbardziej to, by mógł do nas powiedzieć:… „Moje Umiłowane dzieci.”
    Pan Jezus powiedział do Samarytanki w bardzo bliskiej rozmowie to, czego my możemy doświadczyć będąc zaproszeni (bo, my … TU … nie jesteśmy sami z siebie) … Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i wiedziała, kim jest Ten, kto ci mówi: „Daj Mi się napić”, prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej». Powiedziała do Niego kobieta: «Panie, nie masz czerpaka. a studnia jest głęboka. Skądże więc weźmiesz wody żywej?”
    Kobieta …
    Samarytanka … z wrogiego kraju … a, Jezus ? …
    Jezus, rozmawia z Samarytanką … chociaż … wie, wszystko o niej …
    >>>Ona, odpowiada: „Widzę, że jesteś prorokiem.”

    Święty Paweł z Woli Boga natchniony Duchem Wołał: „Bądźcie dla siebie nawzajem życzliwi, miłosierni, przebaczając sobie, jak i wam Bóg przebaczył w Chrystusie.” Ef(4, 32)
    … z … Listu św. Pawła do Efezjan 4 (UBG)>:.. „Proszę więc was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani;
    Z całą pokorą, łagodnością i z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości;
    Starając się zachować jedność Ducha w więzi pokoju.
    Jedno jest ciało i jeden Duch, jak też zostaliście powołani w jednej nadziei waszego powołania. Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest;
    Jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i w was wszystkich.
    A każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusa.” (Ef 4, 1-7)
    Pomyślałam za Święty Pawłem jak Mądrość Boża jest Potężna i Nieobjęta moim/człowieka rozumem i tylko Bóg sprawić może że, są we mnie takie Dobra Chwile z Nim. Chwile, gdy Jezus, zatrzymuje się przy studni, a ja, niby ta samarytanka, co w samo południe!? … przychodzi w to miejsce po Dar, lecz to Jezus zwraca się…> … „daj mi pić …”….i, słyszy wręcz prawdziwą odpowiedź i całkiem szczerą (wydawać się może głupią lub naiwną, a jednak zgodna z prawdą). … „jak, ja Samarytanka mogę dać Tobie pić …”
    Ona, także uwierzyła … choć przecież, odeszła nienasycona.
    Gdyby, dalej tak pytać i poszukiwać odpowiedzi przeczytałam/przypomnijmy, bo przytoczyć trzeba było cały List Czwarty do Efezjan (Ef 4,1-32) i można w nim odnaleźć odpowiedź o sens Słowa Ewangelii o Dobrej Nowinie rozważając je w tę, 2 Niedzielę przed Wielkanocą … jak…: „Dobrze nam tu być” Ks. Bp
    Jaka/jacy może niekiedy jesteśmy …
    A … : … „Co znaczy, że nie wystarczy, że „jest nam dobrze” … Ks. Bp
    „Wybrani Apostołowie: Piotr Jakub i Jan, jednak tego jeszcze nie rozumieli. Jak to często bywało w takich znamiennych sytuacjach, Piotr zabrał głos. Powiedział, co mógł powiedzieć jako człowiek, który nie był jeszcze wtajemniczony, nie znał jeszcze prawdziwej tajemnicy Jezusa. Wyraził się ze swego praktycznego i „utylitarnego” punktu widzenia: „dobrze nam tu być” (wydaje mi się, że lepiej tak przełożyć, niż „dobrze, że tu jesteśmy”). Rozumując na sposób ludzki i odbierając zjawiska na sposób jeszcze czysto ludzki stawiał to odbierane doświadczenie „dobra” jako coś, co można by nazwać „produktem końcowym”. To już nam wystarczy. Tymczasem nie wystarczy, że: Dobrze, że jest nam dobrze.
    Tymczasem Jezus nie przyszedł do nas ludzi, aby wprowadzać nas w życie, w którym miałoby się w nas i przy nas dokonywać to, co nam się wydaje i co my odbieramy (często tylko chwilowo) jako dobre, lecz otworzyć przed nami „wyjście”, przejście, Paschę prowadzącą do nowego życia. Prowadzącą do zupełnie nowego sposobu postrzegania i odbierania rzeczywistości.”
    Za objawienie mi Dobrej Nowiny i pragnienie sercem odebrania w Pełni Bożej Woli.
    danuta

    #32 miłosierna samarytanka
  33. #31
    Ksiądz Biskup,
    gdzie w człowieku zamieszkuje Duch Święty? W zmysłowym/materialnym/ ciele czy może w duchu.
    Napisałem „a nie spełniajcie pożądania ciała” a powinno być „a nie spełnicie pożądania ciała”. Czy to jakaś istotna różnica?
    Biblia Poznańska ujmuje to tak: „I powiadam: Postępujcie zgodnie z duchem i nie schlebiajcie pragnieniom ciała”.
    Biblia Gdańska: „A to mówię: Duchem postępujcie, a pożądliwości ciała nie wykonywajcie”.
    Biblia Wujka: „A mówię; Duchem chodźcie, a pożądliwości ciała nie wypełnicie”.
    Pozdrawiam
    janusz

    #33 baran katolicki
  34. #30
    Mariuszu,
    a ty co o tym myślisz? „„Wyznaję także, iż we Mszy świętej ofiaruje się Bogu prawdziwą, istotną, błagalną Ofiarę za żywych i umarłych, i że w Najświętszym Sakramencie Eucharystii jest prawdziwie, rzeczywiście i istotnie Ciało i Krew razem z Duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa; i że się tam przemienia cała istota chleba w Ciało i cała istota wina w Krew, którą to przemianę Kościół Katolicki nazywa przeistoczeniem. Wyznaję też, iż nawet pod jedną tylko postacią przyjmujemy prawdziwie całego Chrystusa i rzeczywisty Sakrament”? Jesteś za czy przeciw?
    janusz

    #34 baran katolicki
  35. # 21 Mariusz.
    Ja osobiście jestem przekonany w tym tak jak piszesz w tym komentarzu.
    Dla mnie Twój komentarz bardzo dobrze wprowadza w zagadnienia wyjaśniające i utwierdzające w wierze.
    Tak było tak się wykonało i tak się dokona w chwili przyjścia powtórnego na ziemię Pana.
    Jedno bym tylko poprawił w Twoim komentarzu że zostaną wszyscy wskrzeszeni nawet ci co nie pomarli w Jezusie.
    Tak jak doczytałem się w Piśmie św. będziemy rozdzieleni przy powtórnym przyjściu Pana.
    Jeżeli za swego życia tu na ziemi uznali Jezusa za swego Pana wyznając swoimi słowami i w sercu uwierzyli stają się współdziedzicami do życia wiecznego.
    A ci co nie uwierzyli pójdą na potępienia wieczne.

    #35 Józef
  36. #21 pkt3
    Czy dobrze rozumiem? Umiera ciało i z nim umiera dusza?

    #36 lemi
  37. „Według nauki Kościoła dusza każdego człowieka — i pierwszego, i tego, który przychodzi na świat obecnie — pochodzi od Boga. Znaczy to, że sama Trójca Święta, bezpośrednio, stwarza każdą bez wyjątku duszę. „Kościół naucza, że każda dusza duchowa jest bezpośrednio stworzona przez Boga (Por. Pius XII, enc. Humani generis: DS 3896; Paweł VI, Wyznanie wiarv Ludu Bożego, 8.) nie jest ona „produktem” rodziców – i jest nieśmiertelna (Por. Sobór Laterański V (1513): DS 1440.), nie ginie więc po jej oddzieleniu się od ciała w chwili śmierci i połączy się na nowo z ciałem w chwili ostatecznego zmartwychwstania.” (KKK 366)”.
    http://www.teologia.pl/m_k/zag03-03.htm janusz

    #37 baran katolicki
  38. #26
    Januszu,
    Tak. Jest to jednak tylko część tej materii, element, który samodzielnie nie funkcjonuje.
    Krótko: W Eucharystii to Jezus Chrystus „sam stał się Kapłanem, Ołtarzem i Barankiem ofiarnym” jak słuchamy w Prefacji.
    Dopiero złączeni z takim Chrystusem możemy ofiarować Bogu prawdziwą, istotną, błagalną Ofiarę za żywych i umarłych. Ofiarę z siebie samych, wobec swoich bliźnich, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących : świń, wieprzów, pijaków jak byłeś uprzejmy ich nazwać.
    W czasach mojego dzieciństwa celebrans rozsyłał wiernych słowami: „idźcie ofiara spełniona.”
    Spełniona oznacza przyjęta przez wiernych jako sposób ich komunikacji, relacji ze światem, do którego wychodzą po Eucharystii. Aby i tam mogła się spełniać.
    Dalsza część twojego cytatu o realnej obecności takiej Ofiary w postaciach Eucharystycznych wskazuje na pewność takiej obecności Jezusa Chrystusa wszędzie tam, gdzie chrześcijanin jest posłany.

    #38 grzegorz
  39. Ad #33 baran katolicki
    Januszu!
    Wymowa tekstu Ga 5,16 jest następująca:
    Postępujcie według ducha, a nie spełnicie / nie będziecie spełniać/ abyście nie spełniali itp. pożądań ciała. W tym złożonym okresie zdaniowym jest zawarte założenie wyrażone w imperatywie (postępowanie według Ducha, przyzwolenie na to, aby Duch był prowadzącym) i efekt tego (albo obietnica wynikająca z tego poddania się Duchowi), jakim jest „uwolnienie” spod wypełniania (zależności od) pożądań ciała.
    Dla zrozumienia możemy to ująć jakby od końca: jeśli natomiast będziecie starali się nie spełniać pożądań ciała, ale nie będziecie postępować według Ducha (nie pozwolicie prowadzić się Duchowi) to i tak – mimo waszych wysiłków i starań (jako „niewolnicy” siebie) – będzie de facto spełniać pożądania ciała (czyli będziecie robili po swojemu).
    Dlatego w poprzednim komentarzu zwróciłem uwagę na niebezpieczeństwo moralizowania. Apostoł przed tym ostrzega.
    Od właściwego rozumienia tego tekstu bardzo wiele zależy.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #39 bp Zbigniew Kiernikowski
  40. #39
    Ksiądz Biskup,
    czyli chodzić w duchu razem z Duchem Świętym. En nomos Christou. „Dla nie podlegających Prawu byłem jak nie podlegający Prawu – nie będąc zresztą wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu Chrystusowemu – by pozyskać tych, którzy nie są pod Prawem” /1 Kor 9,21/.
    Prawo Chrystusowe to prawo Ducha, które uzdalnia do dźwigania nie tylko swojego krzyża.
    Dziękuję, za zdrowa odpowiedź.
    Jeśli chodzi o moralizowanie w moim wykonaniu, to proszę być spokojnym.
    Nie prowadzi ono na skróty.
    Pozdrawiam
    janusz

    #40 baran katolicki
  41. #38
    Grzegorzu,
    „Cały Chrystus obecny jest zarówno pod postaciami chleba, jaki pod postaciami wina, a także cały utajony jest pod każdą ich cząstką”. Zobacz sam http://www.teologia.pl/m_k/zag06-3a.htm „… w Eucharystii spotykamy się nie tylko z samym działaniem Zbawiciela lub ze skutkami tego działania, lecz z Nim samym. obecnym substancjalnie z naturą ludzką i Boską”.
    I jeszcze jedno „Obecność Jezusa nie jest tylko subiektywnym przekonaniem wierzących, bez pokrycia w rzeczywistości, czyli nie jest np. jakimś wymysłem lub wyobrażeniem o obecności Chrystusa w tabernakulum czy w Komunii św. Przeciwnie, jest faktem, w który wierzy Kościół.
    Tę prawdę podkreślają określenia: obecność „prawdziwa i rzeczywista” (por. KKK 1374). Jak oczy nasze widzą rzeczywisty świat i prawdziwych ludzi, tak wiara pozwala nam duchowo dostrzec prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie obecnego pośród nas Pana i Zbawiciela. Konsekrowany chleb i wino, a ściślej mówiąc: postacie chleba i wina mają nam przypominać tę niedostrzegalną dla naszych oczu obecność, będącą owocem niepojętej potęgi, miłości i pokory Boga-Człowieka”.
    janusz

    #41 baran katolicki
  42. ad.#41
    Grzegorzu,
    „Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały” /Mt 7,6/
    Nie warto profanować Boga i siebie pod żadnym pozorem.
    janusz

    #42 baran katolicki
  43. #39
    „Od właściwego rozumienia tego tekstu bardzo wiele zależy”
    /super/
    A mnie ciekawi, czy naprawdę ludzie walki pomiędzy Duchem a rozumem ludzkim nie doświadczają/doświadczyli”?
    A może zapomnieli tylko jak Duch się o posłuszeństwo dopominał?
    Nie wierzę, że nie doświadczyli. Najwyżej zbagatelizowali i zapomnieli.

    #43 Ka
  44. #43
    Ka,
    czy piszesz o Duchu Świętym/Bogu/ czy też o duchu człowieka, który zmaga się z własnym rozumem?
    janusz

    #44 baran katolicki
  45. Ksiądz Biskup pisze:
    „Dzisiejszy sposób patrzenia na życie zdominowany w bardzo dużej mierze przez szukanie przyjemności i satysfakcji własnych upodobań, utrudnia nam prawdziwe życie i wchodzenie w jego głębię.”
    Dyskutowaliśmy wczoraj w zacnym gronie czym są dla mnie te wszystkie osoby, okoliczności, przedmioty, które mnie otaczają i w jakiś sposób mi służą, z którymi mam do czynienia.
    Dziewczyna zauważyła,że są one również po to, aby były mi oparciem , czymś na czym mógłbym się stanąć, złapać grunt. Czy to żona, dzieci, dom, praca… mogę na to w jakiś sposób liczyć.
    Powiedziałem, że dla mnie są to prezenty od Boga, dary którymi się cieszę że są, ale również może ich nie być. Nie są oparciem ale darem od Boga. Nie wzbudziło to w słuchaczach entuzjazmu, powstał nawet pewien sprzeciw.
    Myślę jeszcze raz nad tym.
    Chciałbym nie martwić się o finanse, cieszyć się z rodzinnego szczęścia i dobrej kariery dzieci itd.Jest jednak niebezpieczeństwo, że jeśli uznam to wszystko za chociaż w jakimś stopniu niezbędne , będzie to pierwszy krok do zniewolenia, tak jak to się działo z Izraelitami w Egipcie.
    Czytam u Księdza Biskupa o wchodzeniu w głębię, ja bym powiedział o chodzeniu po głębi tzn. w ten sposób, aby nie mieć nic co jest moje pod stopami.

    #45 grzegorz
  46. #44
    Piszę z doświadczenia. Brak mi wiedzy by szczegółowo i prawdziwie nazwać poszczególne składniki. Wiem jak to jest, ale nie wiem jak teologia to nazywa.

    #46 Ka
  47. #35
    Józefie pełna zgoda.
    Dzięki za to dopodwiedzenie i korektę.
    Pozdrawiam

    #47 Mariusz
  48. #44
    Ka,
    prawy rozum/ukierunkowany na Prawdę/ jest owocem zdrowego ducha w człowieku wierzącym.
    W takim człowieku nie ma wewnętrznej walki. Rozum zdeprawowany brzydzi się Prawdą i dlatego nie chcąc uznać swoją nieprawość/głupotę/ walczy wewnętrznie sam z sobą.
    janusz

    #48 baran katolicki
  49. #48
    Jest mi naprawdę przykro z powodu zdeprawowanych rozumów.
    Wyrządzają wiele szkód /włącznie z sobą/.

    #49 Ka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php