Jednym z określeń człowieka jest to, że jest on powołany do szczęścia i że to szczęście potrafi przeżywać oraz tym szczęściem potrafi się dzielić. I to jest też jego szczęściem.

Dążymy wszyscy do szczęścia. Tak jest z każdym z nas, niezależnie od tego, jak każdy to szczęście pojmuje. Po części nam się to udaje. Nie jest jednak tak zawsze Bywa też, że z tego powodu stają się nieszczęścia. Niejednokrotnie bowiem następuje rozbieżność między tymi, którzy w pewnym momencie inaczej widzą swoje szczęcie. Bywa tak również nawet między tymi, którzy złączyli się przyrzeczeniem albo na inny sposób „biegli” przez życie razem, obiecując sobie budowanie wspólnego szczęścia. Inna wizja szczęścia przeprowadzona przez kogoś z brakiem właściwego odniesienia do drugiego, może być przyczyną rozejścia się i nieszczęścia. Mamy w konsekwencji kryzysy, afery, protesty, wojny.

Ewangelia (Błogosławieństwa), którą słyszymy w czwartą niedzielę roku A, obwieszcza szczęście, które jest niezniszczalne. Może trzeba raczej powiedzieć obwieszcza sposób dochodzenia do szczęścia, którego nikt i nic nie zdoła zabrać. To szczęście nie jest jednak „jakąś masą” do zdobycia ani nawet „stanem”, który człowiek mógłby w sobie wypracować. To szczęście realizuje się przez przejście przez doświadczenie czy stan, które w oczach ludzkich wcale nie wygląda na szczęście i raczej bywa przez człowieka odrzucane albo pomijane.

O jakie więc szczęście chodzi? Jest ono związane z Osobą, która przywołuje do siebie. Jest to Jezus zasiadający na Górze Błogosławieństw. Jest to Jezus, który zawisł na krzyżu na Górze Kalwarii. Jest to Jezus, który wstąpił do nieba i od Ojca zesłał Ducha Świętego.

Każdego człowieka, który jest gotów do Niego przystąpić i Go słuchać, Jezus wprowadza w szczęśliwość, która nie jest zależna od okoliczności. Co więcej Jego wołanie, Jego obwieszczenie prawdy, uzdalnia człowieka do tego, by przechodził przez to wszystko, co normalnie człowiek przeżywa jako ubóstwo, przeciwności, cierpienie, odrzucenie, niesprawiedliwość. Uzdalnia do tego, by pełnić miłosierdzie, wprowadzać pokój, być cichym, znieść głód i pragnienie.

Doświadczenie szczęśliwości płynie z bliskości z tym Jezusem, który – wtedy, gdy to mówił – był gotów to wszystko przeżyć. Dziś słyszymy te same Jego słowa jako potwierdzone przez całe Jego życie. Słyszymy je i otrzymujemy jako już w Nim wypełnione. Zapraszają one każdego z nas do tego, by przystępować do Niego.

On, Jezus, Bóg-Człowiek jest taki. Stał się takim, byśmy nie utknęli w naszych połowicznych i złudnych szczęściach. Byśmy nie byli niewolnikami naszych projekcji szczęścia, lecz stali się uczestnikami prawdziwego szczęścia, jakie daje nam On.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

51 komentarzy

  1. To prawda.Jesteśmy powołani do radości,bo czymże jest radość jak nie /zakodowanym?/szczęściem /i opiekującym się Bogiem/ w nas?

    #1 Ka
  2. Szczęście człowieka wydawać by się mogło, że zależy od niego samego…jednakże … nieznane są wyroki Boskie i właśnie od Boga to szczęście pochodzi. Doświadczyłam stanu zakochania się w Synu Bożym kiedy dotknęło mnie nieszczęście , choroba ale…
    jestem Panu Bogu wdzięczna za tę chorobę, bo doprowadza mnie do prawdziwego szczęścia – miłości Boga…
    Jestem mężatką, która przeżywała różne kryzysy w małżeństwie ale zawsze wcześniej czy póżniej dochodziło i dochodzi do zgody, wzajemnych przeprosin, – Pan Bóg zwycięża w nas dając nam swojego Ducha pojednania…
    Szczególnego szczęścia doznałam, kiedy Pan otwierał moje ucho na Słowo Boże – radość nie do opisania…
    Otwierał ucho i oczy , nakładając mi błoto mojej grzeszności, powoli abym nie zwariowała. Ile jeszcze zobaczę, tego nie wiem ale przejrzenie , za każdym razem wzbudza we mnie podziw dla Słowa
    i wdzięczność Duchowi Świętemu…
    Dziękuję Księdzu Biskupowi za te rozważania w których również i ja się odnajduję i serdecznie pozdrawiam

    #2 niezapominajka
  3. Największą radością,szczęściem dla każdego człowieka uważam że jest jak się człowiek na nowo narodzi.
    Narodziliśmy się z ciała a największym szczęściem będzie jak narodzimy się z ducha.
    Wtedy mamy wszystko co tylko chcemy osiągnąć w życiu naszym a przede wszystkim życie wieczne z Panem.
    To jest szczęście „błogosławieni” – szczęśliwi.

    #3 Józef
  4. „Jeszcze się taki nie urodził co by wszystkim dogodził”.
    Czy można być szczęśliwym człowiekiem po za Jezusem Chrystusem? Czy do szczęścia potrzebny jest każdemu człowiekowi Jezus Chrystus? Wielu powie, że przecież można własne szczęście osiągnąć przylgnięciem/życiem/ do kogoś innego. Na makaryzmy dzisiaj mało kto się nabierze. No chyba,że jakiś baran/głupi/ katolicki/czarny/.
    Jakiego Jezusa trzeba usłyszeć by do Niego przylgnąć? Kim On tak na prawdę dzisiaj jest? Gdzie Go spotkać dzisiaj może każdy człowiek?
    janusz

    #4 baran katolicki
  5. niezaponinajka/#47/.
    Kościół Chrystusowy to znaczy co i gdzie? Gdzie on jest widziany jako sakrament zbawienia?
    Trzeba nam ukonkretnić mowę o Kościele świętym w wierze rzymskokatolickiej. Apostołowie gdy wyszli z wieczernika z kerygmatem byli uważani za upitych/pijanych/. Kościół grzeszny to tak jakbym powiedział Chrystus grzeszny. Dla mnie to g…o prawda. Nie jest problem z grzesznikiem lecz z grzechem.
    Czy potrafisz dostrzec różnicę. Moje grzechy nie budują świętości/jedności/ Kościoła, lecz ją rozwalają.
    janusz

    #5 baran katolicki
  6. „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.”
    W obecnej mojej sytuacji, to błogosławieństwo chyba najbardziej mnie dotyczy.
    Przyjaźń to takie piękne doświadczenie. 🙂
    A jednak mój przyjaciel odszedł…
    To odchodzenie trwało kilka miesięcy.
    I właśnie mogłam doświadczać tego błogosławieństwa.
    „Doświadczenie szczęśliwości płynie z bliskości z Tym Jezusem”
    Przez kilka miesięcy mimo tego, że było mi smutno, znajdowałam pocieszenia w Bogu, a On mnie przez to doświadczenie odchodzenia przeprowadzał. 🙂
    I dawał mi piękną naukę o przyjaźni. 🙂 Takiej przyjaźni na podobieństwo przyjaźni Jezusa.

    Ludzie przychodzą i odchodzą, ale tylko Bóg JEST. Bóg jest zawsze ze mną.
    I rodzina.

    I czasami, gdy jest mi smutno, bo jest, to przychodzi mi do głowy taka myśl: Nigdy więcej angażowania się w różne znajomości. Wystarczy zwykła znajomość.
    Ale zaraz pojawia się inna: Ale jeżeli Bóg zechce inaczej?
    Myślę, że dobrą odpowiedzią jest to, co napisał Ks. Biskup na końcu:
    „Byśmy nie byli niewolnikami naszych projekcji szczęścia, lecz stali się uczestnikami prawdziwego szczęścia, jakie daje nam On.”
    I to nie znaczy, że czasami nie będę smutna, ale daje obietnicę, że w tym smutku będę znajdowała szczęście i radość w Bogu. 🙂
    Zresztą mogłam właśnie tego doświadczać w ciągu tych ostatnich miesięcy. 🙂
    Szczęściara ze mnie. 🙂
    Mimo tego, że jest mi smutno z powodu tego odejścia…

    #6 basa
  7. #5 katolicki baran
    Trudno z tobą prowadzić dyskusje bo argumenty wielu osób do ciebie nie docierają. Módl się o otwarcie uszu!
    Jesteś zamknięty na głoszoną prawdę przez Kościół, KKK, Biskupa i innych piszących, czy cytowanych !
    Zrewiduj swoje poglądy i módl się o światło Boże!

    #7 niezapominajka
  8. #6 Basiu,
    przykro mi , że tak się zakończyła ta relacja. A może pozostanie przyjacielem, to bardzo cenna więż, która może dawać dużo radości.
    To prawda ,że Pan Bóg potrafi utrzymać człowieka w pionie ale niezbędny jest też drugi człowiek, przyjaciel, którego na naszej drodze postawi sam Pan Bóg.Tu na blogu, wszyscy jesteśmy twoimi przyjaciółmi i… trzymaj się mała… 🙂
    pozdrawiam

    #8 niezapominajka
  9. Basiu, nie bardzo jestem na bieżąco, ale przyjaciel odszedł bo umarł, czy odszedł do innej?

    #9 niezapominajka
  10. #4
    „Gdzie Go spotkać dzisiaj może każdy człowiek”?
    W SERCU.
    W SUMIENIU
    W CODZIENNOŚCI

    /Problem jest z grzesznikiem,bo stosując przeróżne usprawiedliwiające go „chwyty” nie chce odstąpić od grzechu/.

    #10 Ka
  11. „My, dzisiejsi chrześcijanie, przylgnęliśmy do Jezusa w chrzcie świętym. Ale często pozostajemy w tym na płaszczyźnie formalnej – zostaliśmy wpisani do księgi metrykalnej, nauczyliśmy się pewnych zwyczajów, w których znaleźliśmy nasze drogi, odmawiamy pewne modlitwy, pewnych grzechów nie czynimy, z pewnych się usprawiedliwimy, z pewnych się wyspowiadamy, ale trudno jest nam przylgnąć do końca do mentalności, do ducha Jezusa Chrystusa. A być chrześcijaninem to znaczy mieć ducha Jezusa Chrystusa, mieć Jego mentalność”. http://diecezja.radiopodlasie.pl/wiadomosci/katechezy-liturgiczne/5.-w-eucharystii-przylgnac-do-chrystusa-1c.html Przylgnąć grzechem się nie da. Być może to komuś jakoś wychodzi. U mnie mój grzech nie ma mocy zjednoczenia z Chrystusem. Mój grzech odpycha/oddala/ mnie od Chrystusa. Grzesząc przylegam do szatańskiej mentalności. W moim grzechu nie ma mocy przemiany jest tylko destrukcja człowieczeństwa. To prawda, że jestem grzesznikiem. Ci, którzy mnie znają powiadają, że widzę w sobie grzechy, których nikt nie dostrzega. Jak Wam się udaje przystępować do Chrystusa zmartwychwstałego ze swoimi grzechami i mię z Nim zdrową relację? Jak Kościół święty, który z natury jest znakiem/sakramentem/przylgnięcia/jedności/z Chrystusem może w swojej mentalności zachować swoją grzeszność? Nie potrafię choć bardzo pragnę Was pojąć.
    janusz

    #11 baran katolicki
  12. #10 Ka.
    W kamiennym sercu, zdeprawowanym sumieniu, materialnej codzienności? Kościół Chrystusowy dzisiaj również jest problemem tego świata.
    janusz

    #12 baran katolicki
  13. #7 niezapominajka.
    Nikt przecież nie powiedział, że ma być łatwo. O jakich argumentach piszesz na rzecz Kościoła „grzesznego”? Blog, to krótkie komentarze i naprawdę potrzeba trochę czasu by przylgnąć do siebie w duchu i prawdzie.
    Pisałaś o sprzecznościach moich wypowiedzi.
    Gdzie je zauważyłaś? Ja również jestem życiowym procesem, które ma w sobie każde stworzenie. Pijany i trzeźwy. Bardzo interesujące odkrycie/diagnoza/. Po czym to poznajesz, że akurat taki jestem?
    Powołujesz się na prawdę głoszoną przez Kościół, KKK, Ksiądz Biskup, inni blogowicze. A co to jest prawda w Twoim odczuciu? Chętnie z nią aię zapoznam.
    janusz

    #13 baran katolicki
  14. #8 i 9
    To była przyjaźń w dosłownym tego słowa znaczeniu, a więc nie tak jak mówi świat tzn. przyjaciel tzn. chłopak czy ukochany.
    A więc nie porzuciłby mnie dla innej nawet gdyby odszedł do innej. To nie była relacja w tych kategoriach. 🙂
    Niezapominajko, dziękuję za troskę. 🙂

    #14 basa
  15. Może trochę napiszę o tej przyjaźni.
    Nie byłoby jej bez Boga.
    To Bóg mnie w tą przyjaźń wprowadzał i pokonywał moje obawy. Obiecywał być gwarantem. Był kimś najważniejszym w tej przyjaźni, jej łącznikiem. W końcu przygotowywał na to odejście. To zobaczyłam później, gdy się stało.
    I uczył mnie o przyjaźni.
    Wg ludzkiego pojęcia przyjaźni – Przyjaźń jest relacją dwustronną. Przyjaciel odszedł. Koniec przyjaźni.
    Jednak przyjaźń na wzór Jezusa jest inna.
    Przyjaźń na wzór Jezusa daje, ale nie oczekuje nic w zamian.
    Takiej przyjaźni uczy mnie Bóg. Dlatego chociaż jest mi smutno, godzę się na jego odejście.
    Chcę, aby mój przyjaciel był wolny. Także od mojej przyjaźni, jeśli miałaby go ona w jakiś sposób pętać.
    Jednak to prawdopodobnie nie koniec.
    Nie mam zielonego pojęcia, jaki plan ma Bóg, jednak wciąż mi przypomina moją obietnicę, którą kiedyś złożyłam Mu w związku z tym przyjacielem.
    Gdy pierwszy raz przypomniał mi poprzez Słowo Boże, że coś Mu obiecałam, nie pamiętałam. W pierwszej chwili pomyślałam: przecież ja nic nie obiecywałam. Jednak Bóg mi przypomniał, o co chodzi.
    Potem przypomniał mi poprzez Ps. 116, gdy słuchałam płyty „Dzięki Ci Panie”
    „Wypełnię me śluby dla Pana
    przed całym ludem.
    Cenna jest w oczach Pana
    śmierć Jego wyznawców.”
    Już nie musiał mi przypominać, o co chodzi.
    Na następny dzień wzmocnił to jeszcze poprzez komentarz o. Szustaka do Psalmu 55. Wtedy pomyślałam, że to musi być bardzo ważne, abym ja pozostała w tej przyjaźni…
    I tak ostatnio Pan Bóg wciąż stawiał Ps. 116 przede mną przy różnych okazjach.
    Tak więc wczoraj postanowiłam, że nie będę dodatkowo słuchała płyty, na której jest ten psalm. Aby nie było, że to ja sama sobie wciąż tą obietnicę przypominam.
    A co Pan Bóg na to?
    Jak myślicie?
    Czasami czytam Godzinę Czytań. I tak dzisiaj postanowiłam pomodlić się tą godziną.
    I zgadnijcie jakie słowa Bóg włożył w moje usta?
    „Wejdę w Twój dom z całopaleniem
    i wypełnię , co ślubowałem Tobie,
    co wymówiły moje wargi
    co przyrzekły moje usta…”
    Ręce mi opadły i roześmiałam się.
    Panie Boże! Jak nie kijem go to pałką. 🙂 Jak nie Psalm 116, przed którym uciekłam, to dajesz Psalm 66. 🙂
    Panie jesteś cudownie niesamowity w swoim działaniu!!!! 🙂
    A potem przeczytałam jeszcze:
    „Przyjdźcie i słuchajcie mnie wszyscy,
    którzy czcicie Boga,
    opowiem, co uczynił mojej duszy”.
    Tak więc daję temu świadectwo. 🙂
    I prawdą, absolutną prawdą są słowa, które przeczytałam dalej w responsorium:
    K. Żywe jest słowo Boże i skuteczne.
    W. Ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny”
    Na prawdę jestem szczęściarą, ogromną szczęściarą, że Pan Bóg działa w moim życiu przez swoje Słowo i mnie prowadzi.
    Jest mi czasami smutno z różnych powodów, ale radością moją jest obecność, żywa obecność Boga w moim życiu. 🙂

    #15 basa
  16. Ks. Biskupie, przypomniało mi się, że zaczął Ks. Biskup cykl o czytaniu Pisma Świętego.
    Może warto do niego powrócić?
    Bo przecież „żywe i skuteczne jest Słowo Boże” 🙂

    #16 basa
  17. #11 Janusz
    Jestem grzesznikiem.
    Skąd więc tyle łaski Boga dla mnie?
    Dlaczego mnie nie odrzuca, ale przygarnia i prowadzi?
    W niczym nie zasługuję na Jego dobroć dla mnie i Jego miłość.
    To jest niesamowite, że On mi to daje.
    Może odpowiedzią na twoje pytanie są słowa setnika, które wypowiadamy w Mszy Świętej:
    „Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja.”
    Myśląc w tym kluczu: Kościół nie jest święty dlatego, że ja-my jesteśmy święci. Nie. Nie jesteśmy godni być w Kościele.
    Ale Kościół jest darem, łaską daną nam przez Jezusa, aby nas w nim uświęcać. Aby być tym Słowem, które uzdrawia naszą duszę.
    Bóg nie brzydzi się grzesznikiem i nie boi się dotykać grzechów.
    Ktoś kiedyś powiedział, że ma tą niezwykłą zdolność, że kto się go dotknie, to ulega oczyszczeniu.
    Normalnie, gdy czyste styka się z brudnym, to ulega pobrudzeniu.
    Z Bogiem jest odwrotnie: On Czysty dotykając brudu naszego grzechu, oczyszcza nas. Stajemy się czyści.
    Dlatego Kościół Święty i czysty nie boi się brudu naszych grzechów. On poprzez sakramenty i głoszenie Słowa Bożego ma zdolność nas oczyszczać.
    Ale żeby móc z tego skorzystać, trzeba do niego wejść.
    A więc Kościół nie jest nagrodą za osobistą świętość i dopiero można do niego wejść, gdy jest się świętym, ale jest miejscem, gdzie się do tej świętości dochodzi.
    Tak ja to rozumiem i dzielę się moim rozumieniem z tobą. Ale nie musisz tego przyjmować.
    Ale może to będzie jakąś pomocą twoim zrozumieniu tej sprawy.

    #17 basa
  18. #12 Kościół nie jest żadnym problemem.
    /chyba że dla polityki danego kraju/

    #18 Ka
  19. Basiu, dziękuję za twój wpis #17.
    Januszu, twoje wpisy są różne, czasami mądre, czasami nie, jakby pisały dwie osoby. Twoje niezrozumienie Kościoła Świetego bo Boski i kościoła grzesznego bo ludzki, jest dla mnie niezrozumiałe.Basia równiez to wyjaśnia jak już wiele osób z Gospodarzem włącznie , to czyniło. A ty swoje …
    Co to jest prawda? Jeśli mam jakieś wątpliwości w ocenie co jest prawdą a co nie , słucham chętnie moich Autorytetów : Słowa Bożego, KKK i Autorytetów Kościoła głównie Księdza Biskupa, Gospodarza tego bloga …a w dziedzinie polityki moim autorytetem jest Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński, Beata Szydło,Zbigniew Ziobro, obaj panowie Morawieccy, Macierewicz i jeszcze kilku polityków.
    pozdrawiam

    #19 niezapominajka
  20. Januszu,nie powiedziałam o najważniejszym Autorytecie – jest Nim Jezus Chrystus… dzięki za link. 🙂
    Bardzo pouczająca nauka Ks.Biskupa
    …”Niechaj nasze uszy i serca będą otwarte na słuchanie Ewangelii o nowym – innym niż tylko nasz – wymiarze błogosławieństwa i przekleństwa. W akcie pokuty prośmy Boga, by zmiłował się nad nami, byśmy umieli słuchać Ewangelii Jezusa Chrystusa i w prawdzie celebrować i przeżywać Eucharystię.”

    #20 niezapominajka
  21. #7 niezapominajka
    Trudno z Januszem prowadzić dyskusje bo argumenty wielu osób do Niego nie docierają. Módl się o skruszenie mojego serca!
    Jestem zamknięty na głoszoną prawdę przez Kościół, KKK, Biskupa i innych piszących, czy cytowanych !
    Zrewiduj moje poglądy i módl się o światło Boże dla mnie!

    #21 grzegorz
  22. #5 Januszu
    Twoje grzechy są przyczyną świętości Kościoła.

    #22 grzegorz
  23. #17 basa

    “BÓG NIE BRZYDZI SIĘ GRZESZNIKIEM I NIE BOI SIĘ DOTYKAĆ GRZECHÓW.
    KTOŚ KIEDYŚ POWIEDZIAŁ, ŻE MA TĄ NIEZWYKŁĄ ZDOLNOŚĆ, ŻE KTO SIĘ GO DOTKNIE, TO ULEGA OCZYSZCZENIU.
    Normalnie, gdy czyste styka się z brudnym, to ulega pobrudzeniu.
    Z Bogiem jest odwrotnie: On Czysty dotykając brudu naszego grzechu, oczyszcza nas. Stajemy się czyści.
    DLATEGO KOŚCIÓŁ ŚWIĘTY I CZYSTY NIE BOI SIĘ BRUDU NASZYCH GRZECHÓW. ON POPRZEZ SAKRAMENTY I GŁOSZENIE SŁOWA BOŻEGO MA ZDOLNOŚĆ NAS OCZYSZCZAĆ.
    ALE ŻEBY MÓC Z TEGO SKORZYSTAĆ, TRZEBA DO NIEGO WEJŚĆ.
    A więc Kościół nie jest nagrodą za osobistą świętość i dopiero można do niego wejść, gdy jest się świętym, ale jest miejscem, gdzie się do tej świętości dochodzi.”

    #23 Jurek
  24. ’…Może warto do niego powrócić?
    Bo przecież “żywe i skuteczne jest Słowo Boże” ?
    #16 basa’

    #24 Jurek
  25. 15 Basiu
    Podziwiam cie ,ze potrafisz tak odczytywac Słowo łącząc Go ze swoimi doświadczeniami w życiu.
    Ja dopiero sie tego uczę.Wiem ,że nie może byc tak – życie sobie , a wiara /Słowo/ sobie.Lub wybiórczo -jak mi pasuje.
    Od dzisiaj wchodzę w nowy etap po doswiadczeniu jakże mocnego Słowa w czasie pierwszego etapu wtajemniczenia chrzescijanskiego.
    Tak , tylko Pan Jedyny .. jest dawcą prawdziwego szczescia i radości .
    Pozdrawiam serdecznie

    #25 Tereska
  26. Ad #22 grzegorz
    Grzegorzu!
    Bardzo dziękuję za Twoje komentarze.
    Do tego dodaję czy raczej trochę koryguję:
    To nie grzechy są (bezpośrednio) przyczyną świętości Kościoła, lecz stanowią okazję (może także „tło”) do tego, aby świętość Kościoła, który pozostaje oparty na Jezusie Chrystusie i na tych, którzy Jemu się zawierzają i na tych, którym On powierzył swój Kościół, ujawniała się moc i blask świętości Kościoła w świecie i pośród tego wszystkiego, co jest przejawem grzechu (także jeszcze w samym Kościele).
    Serdecznie pozdrawiam całą Rodzinę i jeszcze raz dziękuję
    Bp ZbK

    #26 bp Zbigniew Kiernikowski
  27. #21 Grzegorzu,
    Zdziwił mnie ten twój wpis bo wszystkie twoje wpisy są interesujące i wcale nie wskazują na jakieś ciemne noce, zwątpienia czy brak Autorytetów teologicznych…
    Skruszyć twoje serce może tylko Miłość Boża i, tak myślę, udane małżeństwo- wzajemna miłość oparta na Jezusie Chrystusie…
    Tak jak wielokrotnie uświadamiał nas Ks.Bp, potrzebne jest starcie naszej pięty abyśmy mogli pokonać głowę węża/diabła/.
    Może i do ciebie przez wydarzenia przemówi Pan Bóg i zaczniesz szukać odpowiedzi u Autorytetów jeśli takich masz lub będziesz miał czego z całego serca tobie życzę…
    Oczywiście obejmę ciebie modlitwą ale jak mniemam, wiele osób z tego bloga to uczyni.
    Również proszę o modlitwę bym nie kłóciła się z mężem szukając swoich racji 🙂 i abym pokornie , spokojnie, bez rozpaczy ,przyjmowała zranienia…
    pozdrawiam

    #27 niezapominajka
  28. #28 niezapominajka
  29. #29 niezapominajka
  30. #26 Bp ZbK
    „Chrystus głosi Chrystusa”.
    Czy my dzisiaj z dojrzałą wiarą możemy tak wyznać przed duchem tego czasu? Grzech w Kościele świętym/Chrystusie zmartwychwstałym/?
    Czy da się to z sobą z koegzystować w jedną całość w Chrystusie, który nie znał grzechu.
    Dla mnie Kościół święty bierze na siebie skutki grzechów swoich członków, które grzesząc odpadają/ranią/ mistyczne ciało Chrystusa/Jezus z Nazaretu/.
    Kościół święty tak samo jak Jezus Chrystus jest bez grzeszny choć przez ten świat/stary człowiek/ uważany jest za największego grzesznika.
    Proszę nie dać sobie wmówić innej Ewangelii.
    Pozdrawiam serdecznie i proszę o apostolskie błogosławieństwo/szczęście/ na bardzo trudne dla mnie godziny.
    janusz

    #30 baran katolicki
  31. #17 Basiu.
    Cały czas chodzi o to czy Kościół święty/Kościół rzymskokatolicki/ grzeszy/jest grzeszny/. Tu nie chodzi o miłość Stwórcy do stworzenia, która jest absolutnie święta lecz o naszą człowieczą odpowiedź na tą miłość. Grzech ma swoje miejsce zawsze poza Bogiem przenajświętszym, Chrystusem przenajświętszym, Kościołem przenajświętszym.
    Proszę zobaczyć jak Słowo Boże/Biblia/ widzi Kościół święty. Gdzie tam jest napisane, że Kościół jest grzeszny? Jest przyczyną/źródłem/ jakiegokolwiek grzechu? Basiu, dziękuję Ci za Twoje odważne refleksje. Kościół/Chrystus/ nie jest nagrodą za naszą osobistą świętość ale jest w nas na miarę naszej świętości. Tylko to co święte/przemienione/w nas jest Kościołem świętym. Tak jak do nieba/raju/ nie można wejść z grzechem tak też jest z Kościołem Chrystusowym.
    Kościół nie jest miejscem gdzie się dochodzi do świętości. Kościół jest tylko dla świętych grzeszników.
    To znaczy tych, którzy wiedzą gdzie jest miejsce każdego grzechu/g…a/. Tak ja to mam dzisiaj w sobie.
    Pozdrawiam
    janusz

    #31 baran katolicki
  32. #22 grzegorz.
    Moje grzechy są poza Kościołem/Chrystusem/.
    Moje grzechy zabijają Chrystusa/Kościół/.
    Są drugorzędne dla Boga/Stwórca/ ale pierwszorzędne dla stworzenia/człowiek/.
    Grzegorz, dziękuję za Twój dech/oddech/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #32 baran katolicki
  33. #18 ka.
    Kościół grzeszny nie jest problemem. Problem jest z Kościołem przenajświętszym. Problem w samym Kościele/Chrystusie/.
    janusz

    #33 baran katolicki
  34. #20 niezapominajka.
    Ksiądz Biskup od lat jest dla mnie apostolskim autorytetem.
    Jest jednak i ten ludzki oścień/grzech/.
    Pozdrawiam
    janusz

    #34 baran katolicki
  35. #22,26
    Ja bym dążyła do tego, by grzechu nie było. Ale,OK !

    #35 Ka
  36. #34 Januszu,
    jeśli jest dla ciebie autorytetem , to staraj się rozumieć katechezy Ks.Bpa i to, co do ciebie pisze…
    A tak w ogóle, co ty możesz wiedzieć o grzechach Ks. Bpa czy kogokolwiek kogo tak naprawdę nie znasz.
    Jak mówi przysłowie „beczkę soli trzeba z kimś zjeść by go poznać” Jednakże myślę, że poznajemy drugiego po słowach i czynach, tak chyba szybciej rozpoznamy ,kto jest kim.
    pozdrawiam

    #36 niezapominajka
  37. A grzeszność drugiego?
    jedynie Pan Bóg może ocenić , bo doskonale zna każdego. Rażące grzechy widać „gołym okiem” ale są też ukryte, perfidne, podstępne. Są osoby, które prześwietlają człowieka na wylot , stawiając trafną diagnozę . Człowiek z reguły jest bardzo czytelny poza wilkami w owczej skórze ale wcześniej czy póżniej zdemaskują się sami.Tych ostatnich jest pełno w świecie polityki ale nie tylko…
    Jest też takie przysłowie :”Chcesz człowieka poznać, to nadepnij mu na odcisk” ciekawe jak zareaguje…
    Tym odciskiem, są różne sytuacje…

    #37 niezapominajka
  38. # 31 baran katolicki
    Jaka jest wg.Ciebie różnica między grzechem,a grzesznikiem?
    Definicja grzechu nie nazywa grzechem tego,co zaistniało nieświadomie,niedobrowolnie.
    A co z naszymi czynami,które nie są dobre,ale nie są dobrowolne i świadome?
    O.Fio Mascarenhas SJ stwierdza,że:
    „Współczesna psychologia uczy,że każdy człowiek w obrębie umysłu ma ogromny obszar podświadomości i nieświadomości.Obszar ten zawiera wszystkie mające na nas wpływ wspomnienia (szczęśliwe lub bolesne) z dotychczasowego życia.Dlatego w tekście(Hbr4,12) wyrażenie „podział duszy i ducha”,w rzeczywistości odnosi się do obszaru podświadomości i umysłu nieświadomego,gdyż znajdujące się w nim wspomnienia z przeszłości potrzebują uzdrowienia lub naprawy;a wyrażenie „poznać myśli i pragnienie serca” oznacza,że słowo Boga (które z natury jest dynamiczne i aktywne) jest w stanie przesiać lub oddzielić uczucie,postawy pozytywne od negatywnych,czyniąc człowieka wolnym.Stąd tekst (Hbr 4,12) dotyczy w szczególności otrzymania „wewnętrznej wolności” poprzez uzdrawiającą moc Słowa Bożego.Słowo Boże może być najskuteczniejszym czynnikiem chrześcijańskiej formacji charakteru.
    Umysł (psyche) składa się z pięciu zintegrowanych części:intelektu,pamięci,wyobraźni,emocji i woli.Psychologia sugeruje również,że – jak góra lodowa,która jest tylko w 1/8 nad wodą i 7/8 poniżej wody – psychika też jest częściowo świadoma,częściowo podświadoma i nieświadoma.A skoro pozostajemy bardziej pod wpływem światowych wzorów,wartości i relacji – będziemy działać w sposób,który nie odzwierciedla w dostatecznym stopniu ewangelicznych wzorców,wartości i relacji;nie możemy też doświadczyć „w znaczący sposób owoców Ducha Świętego (Ga 5,22).Przykładem nieświadomego wpływu zbiorowych postaw na nasze reakcje mogą być np. dyskryminujące uczucia i myśli(…)Przyjęliśmy je podświadomie od naszych rodziców,nauczycieli,oni z kolei otrzymali je od swoich rodziców i nauczycieli i tak z pokolenia na pokolenie.Edukacja i postęp cywilizacyjny może nam pomóc poprawić się w tej kwestii,ale duchowy wpływ jest także konieczny,aby zmieniły się nasze wzorce myślenia i zachowania.
    W tym sensie św.Paweł radził „Nie bierzcie więc wzoru z tego świata,lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu” (Rz 12,2).Nie tylko nasz świadomy umysł,ale też podświadome wspomnienia,wyobrażenia,emocje i wola są częścią tego co św.Paweł nazywa „odnowieniem naszych umysłów”(…)
    (J 8,31n)„jeśli będziecie trwać w nauce mojej (aby moje słowo zamieszkało w was) będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę,a prawda was wyzwoli”.W tych słowach Pan obiecał,że regularne czytanie Słowa Bożego(przy zastosowaniu zasad interpretacji katolickiej) przyniesie uczniom prawdziwe uzdrowienie wewnętrzne”.
    Pozdrawiam.

    #38 Mirosława
  39. #36 niezapominajka.
    Ksiądz Biskup jest dla mnie nie tylko apostolskim autorytetem lecz jest kimś, kto dociera do moich „bebechów”. Ksiądz Biskup jest na tyle Biskupem ile jest w Nim świętości. Reszta to grzech/oścień/. Tylko Jego świętość jest w Kościele świętym, reszta jest poza Kościołem/Chrystusem/.
    Ta świętość jest dla mnie apostolskim autorytetem Subiektywnie moje grzechy i grzechy Księdza Biskupa są nie podobne do siebie. Obiektywnie grzech to grzech. Obojętnie z jakiego źródła wypływa. Dla mnie grzech jest poza Kościołem/Chrystusem/. Mój grzech, Twój grzech, Księdza Biskupa grzech, Papieża grzech jest poza Kościołem świętym a nie w Kościele świętym. Niezapominajko, Każdy Biskup ze swej natury jest święty. Żaden z władców tego świata nie ma cienia władzy apostolskiej jaką ma w sobie Biskup.
    Błogosławieństwo Biskupa/na tyle ile święty jest/ daje życiodajną moc/światło/ Ducha świętego temu światu.
    janusz

    #39 baran katolicki
  40. #37 niezapominajka.
    Nie tyle Pan Bóg czuje ciężar naszych grzechów co drugi człowiek na którego spadają konsekwencje naszych grzechów. Ja grzesząc nie ranię Pana Boga/Kościół święty/, lecz najbliższą/kochaną/ mi osobę. Na pewno wiele razy doświadczyłaś takiego bólu/smrodu/ od innych.
    janusz

    #40 baran katolicki
  41. #38 Mirosława.
    „Jaka jest wg.Ciebie różnica między grzechem,a grzesznikiem?” Taka sama jak między piciem i alkoholikiem. Można być alkoholikiem nie pijącym. Grzesznikiem nie grzeszącym. „A co z naszymi czynami, które nie są dobre,ale nie są dobrowolne i świadome?” To nie jest grzechem dla grzesznika ale skutek dla otoczenia jest taki sam. Smród takiego czynu jest smrodem choć tego nie czuje śmierdziel. Dzisiaj znieczula nam się duchowy węch różnymi dezydorantami. Ciekawe jak dzisiejsi psycholodzy diagnozują Jezusa z Nazaretu/Jezusa biblijnego/?
    janusz

    #41 baran katolicki
  42. #39, Januszu, piszesz:
    „Błogosławieństwo Biskupa /NA TYLE ILE ŚWIĘTY JEST/
    daje życiodajną moc/światło/ Ducha Świętego temu światu”

    Natomiast Katechizm Kościoła Katolickiego uczy inaczej:
    1584 Ponieważ przez pełniącego posługę święceń działa i zbawia sam Chrystus,
    niegodność kapłana NIE JEST przeszkodą dla działania Chrystusa. Mówi o tym z mocą św. Augustyn:

    Kto zaś jest sługą pysznym, należy do diabła, jednak daru Chrystusa nie plami.
    Co przez niego spływa, jest czyste,
    co przez niego przechodzi, jest jasne, dostaje się na żyzną glebę…
    Duchowa moc sakramentu jest jakby światłością.
    Ci, którzy mają być oświeceni, przyjmują ją czystą,
    a jeśli nawet przechodzi przez nieczystych, nie ulega splamieniu.

    Wniosek:
    Kościół uczy:
    „Błogosławieństwo Biskupa /NIEZALEŻNIE OD TEGO, na ile święty jest/
    daje życiodajną moc/światło/ Ducha Świętego temu światu”

    Januszu, czy Ty zgadzasz się z tą nauką Kościoła?
    A może źle rozumiem naukę Kościoła o niezatartym charakterze sakramentu święceń?

    Pozdrawiam 🙂

    #42 julia
  43. #41 Janusz
    „Ciekawe jak dzisiejsi psycholodzy diagnozują Jezusa z Nazaretu?”
    Np. narysuj kilkanaście punktów tworzących okrąg, uznając, że są to osoby, które chcą stworzyć wspólnotę. Następnie połącz każdy punkt z punktem centralnym w okręgu przyjąwszy, że podstawą bycia we wspólnocie jest osobista relacja każdego z nas z Jezusem, osobiste doświadczenie zbawienia(modlitwa, sakramenty). Potem połącz punkty na okręgu przyjmując, że owocem osobistej relacji z Bogiem jest wzajemna więź między ludźmi. Efektem pracy powinien być obraz koła od wozu – tak przygotowana wspólnota może rozwijać się i „toczyć” się do przodu.
    Jaki rysunek Ci wyszedł, jak go zinterpretujesz? 🙂

    #43 Mirosława
  44. #43 Mirosława.
    Dzisiejsza psychologia jest materialna/cielesna/ a nie duchowa.
    Jezus z Nazaretu cieniutko wyszedłby na testach poprawności/zdrowotności/ psychicznej. Jak żyć we wspólnocie gdzie nie ma środka odniesienia. Każdy jest sobą/grzeszy/ i widzi czubek własnego nosa/rzeczywistość/ po swojemu.
    Mirciu, wyszło mi piąte koło u woza.
    janusz

    #44 baran katolicki
  45. #42 Julia.
    Wniosek jest ograniczony/zniewolony/ prośbą. Julia, to nie jest tak jak wnioskujesz /żebrzesz/. Proszę Cię, nie wyłączaj swojej kobiecej wyobraźni/intuicji/. Na pewno doświadczyłaś w sobie odmienności fizycznej, psychologicznej i duchowej od mężczyzny. Chłop to nie baba. Chłop + baba to człowiek. Chłop bez baby nie jest człowiekiem ani baba bez chłopa nie jest człowiekiem. Człowieczeństwo to nie płciowość lecz wspólnota/jedność/ w Chrystusie świętym/Kościele świętym/.
    Dla mnie dzisiaj Kościół jest na tyle święty na ile jest w nim Chrystusa zmartwychwstałego/Ducha Świętego/. Jak przez grzech może komunikować się z grzesznikiem Duch Święty? Grzeszny kapłan na tyle ma w sobie przepustowości/świętości/ na ile sam jest święty/bez grzeszny/. Ile człowieka jest w człowieku? Ile Biskupa w biskupie? Ile Papieża w papieżu. Ile Chrystusa w Kościele? Powiedz mi Julio dlaczego Augustyn po nawróceniu się nie spowiadał?
    Pozdrawiam
    janusz

    #45 baran katolicki
  46. W moim odczuciu że grzech będzie powracał zawsze do mnie bo z natury człowieczeństwa jestem grzeszny.
    Krótko mówiąc o sobie żebym nie wiem jak poszedł do najlepszego zakonu zamkniętego czy kościoła to wraz będę grzesznikiem.
    Ale mam przekonanie w sercu że dzięki Jezusowi mogę być usprawiedliwiony z własnego grzechu.
    Widzę sens mego starania się pójść za nauką ks.Biskupa który wiele razy mówił w swoich katechezach w Siedlcach opierając się o krzyż Jezusa Chrystusa.
    I tylko poprzez ten krzyż Jezusa jestem usprawiedliwiony jeżeli go sam przyjmę dla siebie.
    Jezus powiedział że grzechy ludziom będą odpuszczone,tylko grzech przeciwko Duchowi św. nie będzie odpuszczony nigdy.
    Przyjmuje dla siebie Prawo krzyża bo tu jest usprawiedliwienie i zbawienie które przychodzi dla każdego człowieka.

    #46 Józef
  47. „Tak, w Kościele jest pedofilia, cudzołóstwo, kradzież, wykorzystywanie pozycji, karierowiczostwo. I nie chcę, jak to zwykle bywa, kiedy mówimy o grzechu Kościoła mówić: „wszyscy jesteśmy Kościołem”. To absolutna prawda, jednak trzeba powiedzieć też o tym, że szczególnie te grzechy są okrutne w wykonaniu ludzi, którzy tworzą struktury: biskupi, księża, zakonnicy. Jest, i myślę, że każdy kto trochę czyta i ma świadomość tego, co w świecie się dzieje – nie będzie zaprzeczał.
    Jednak pomimo tego wszystkiego kocham ten Kościół. Kocham, bo wierzę, że jest w nim Jezus Chrystus. Wierzę w to, że Kościół grzeszny jest obrazem całego świata. I tak jak w grzesznym Kościele, tak w całym świecie jest obecny mój Dobry Bóg”. http://grzegorzkramer.pl/kosciol-jest-grzeszny/ Czy i takie jest Wasze widzenie Kościoła świętego/Chrystusowego/. Kościół grzeszny jest obrazem całego świata? Czy Jezuici czytają jeszcze dzisiaj Ewangelię? Co trzeba mieć w głowie by cały świat widzieć w Kościele Chrystusowym? janusz

    #47 baran katolicki
  48. #45 Januszu,
    na Twoje pytanie o św. Augustyna odpowiada Dariusz Kowalczyk SJ tutaj:
    http://mateusz.pl/duchowosc/dk-spowiedz.htm
    Ja się spowiadam.

    Pozostałej części Twojego wpisu niestety nie rozumiem… 🙁

    Pozdrawiam 🙂

    #48 julia
  49. #48 Julia.
    Nie trzeba wielkiego intelektu by zrozumieć, że grzech jest zabiciem Boga/Stwórca/ w sobie. Grzesząc dokonujemy zamachu na swojego Stwórcę. Ten kto grzeszy jest nieprzyjacielem Boga/Stwórca/.
    Dzisiaj próbują nam tolerancją znieczulić piekło.
    Proszę Cię, nie daj sobie znieczulić sumienia. Jeśli mamy umierać to umierajmy świadomie/z wiarą/.
    Julio, proszę o Twoje modlitwę/błogosławieństwo/ za całą „moją” rodzinę.
    janusz

    #49 baran katolicki
  50. #49
    Grzech jest powolnym zabijaniem, nie omijając siebie.
    Są grzesznicy mocno przekonani, że grzeszą właśnie dla Chwały /swojej u/ Boga.

    #50 Ka
  51. Ad #16 basa
    Barbaro!
    Też tak myślę.
    Było mało reakcji i to jakoś zostawiłem.
    Nie wykluczam, że wrócimy.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #51 bp Zbigniew Kiernikowski

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php