Punkt wyjścia

Kontynuujemy przedstawienia niektórych elementów wstępnych potrzebnych do owocnego czytania Pisma św. a właściwie do słuchania Słowa Bożego. W poprzednim wpisie zwróciłem uwagę na to, co możemy nazwać okolicznościami tego czytania, czyli na uwarunkowania, w jakich tu i teraz się znajdujemy. W szczególności na nasze relacje z osobami i wydarzeniami.

Zazwyczaj właśnie te uwarunkowania warunkują nas i narzucają nam pewien pryzmat, przez który patrzymy na siebie. Wskutek tego też niejednokrotnie czy nawet zazwyczaj „szukamy” w Piśmie św. pewnej obrony, pewnego potwierdzenia siebie i swoich racji itp. Uważam to za bardzo ważny moment w przygotowaniu się do słuchania Słowa, by być tego świadom i być gotowym na rozebranie tego uwarunkowania czyli jak moglibyśmy powiedzieć tego „rusztowania”, które budujemy ze względu na te docierające da nas z zewnątrz impulsy.

Te uwarunkowania mogą też pochodzić z naszej wewnętrznej wyobraźni, przeakcentowanej wrażliwości na tle samego siebie, naszych uwikłań, przywiązań czy nałogów. Po prostu nie jesteśmy (wystarczająco) woli, by słuchać i dać się prowadzić.

Trzeba właściwego impulsu

Wspomniałem już w poprzednim wpisie o Duchu Świętym. Dziś kilka słów więcej na temat Jego działania i naszej uległości wobec Niego w czasie słuchania Słowa, czyli naszego czytania Pisma św. W tym celu przywołuję pierwsze słowa Pisma św. W Księdze Rodzaju, czyli Genesis, a więc Księdze, która otwiera przed nami tajemnice początku wszystkiego czytamy: Ziemia była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami (Rdz 1,2)

Punktem wyjścia, jak już wspomnieliśmy,  jest więc i chyba za wsze musi być to, że – patrząc z naszej strony – jest sytuacja potrzeby, braku właściwego uporządkowania, braku właściwej sensowności wszystkiego: bezład i pustkowie (hebr. tochu wabochu). To jest jednak sytuacja wyjściowa. W nas musi być w każdej chwili naszego działania coś ze świadomości tego stanu rzeczy. Jestem sam z siebie bezładem i pustkowiem. Ale to początek.

Nad tą wyjściową sytuacją jednak unosi się Duch Boży. Chcę zatrzymać się nad tym obrazem, który uważam za bardzo ważny w procesie słuchania Słowa. Bóg wypowiada słowa stworzenia i rzeczy się stają. Od początku jednak podczas tego całego „mówienia” Boga nad wodami, czyli tą „jakby pierwotną „materią” unosi się Duch Boży. Duch Boga, który wypowiada słowo.

Ta pierwotna materia, która naturalne też ma swój początek w Bogu, potrzebuje uformowania, „sformatowania”, aby być konkretnym stworzeniem. To unoszenie się Ducha Bożego nad wodami jest właśnie aktywnym formatowaniem wszystkiego. Czasownik, który to wyraża (hbr. rhp), jest użyty tylko trzykrotnie w Piśmie św. W rozważanym tekście Księgi Rodzaju (1,2). Następnie w Pwt 32,11. Tutaj wyraża opiekuńcze rozciąganie skrzydeł orła nad młodymi w gnieździe. Jest to odniesienie do opieki Boga nad zmierzającym do Ziemi Izraela ludem, czyli nad jego dorastaniem dojrzewaniem  do tego, by być ludem Bożym. To Bóg tak troszczy się o swoje „pisklęta”, by ono dorosły i doszły do pełni życia. Właściwego życia. Wreszcie trzeci raz to słowo jest użyte w proroctwie Jeremiasza. Oznacza tam wewnętrzne drżenie proroka wobec fałszywych proroków (Jr 23,9). Jest to więc przenikanie proroka (jego wewnętrznych członków) przez moc Boga.

Inspirująca moc

Spróbujmy to „unoszenie się Ducha Bożego nad wodami” odnieść do czytania Pisma św. przez nas. Kiedy świadomie podejmujemy lekturę Pisma św. –niezależnie od tego, jaką „metodą” się posługujemy – zawsze jest potrzebne owo odniesienie do „pustki i bezładu”, do wód, które mają stać się życiodajne, uformowane, zapłodnione. To unoszenie się Ducha Bożego nad wodami to jest jak owa troska nad pisklętami, albo możemy pójść jeszcze dalej, jak wysiadywanie kwoki nad jajkami, z których mają wykluć się młode pisklęta. Pięknie to rozważa Roman Brandstaetter w książce „Jezus z Nazaretu”. Czytanie Pisma św. to ten proces naszego trwania pod mocą Ducha Świętego, by nas formował, by w nas poczynał to, co od początku jest w nas złożone przez zamysł Boży, a co zostało w jakiejś mierze zdeformowane przez grzech. To wszystko po to, aby w naszym życiu i z naszego życia wykluło się to, co właściwe. To, co jest według zamysłu Boga – Stwórcy i Odkupiciela.

Kiedy więc zabieramy się do słuchania Słowa, czyli konkretnie czytania Pisma św. musimy traktować ten czas jako czas swoistego „wysiadywania” w nas i wobec nas inspirującej mocy Ducha Świętego. Czytamy słowa zapisane w Księdze. Jesteśmy jednak stale gotowi na to, aby z nich w nas wykluło się nowe życie. Nigdy nie wiemy, co się wykluje podczas tego naszego czytania. Nawet nie powinniśmy sobie stawiać problemu, co się ma wykluć. Oczywiście poza jednym przekonaniem (wiarą), że wykluje się życie, że wykluje się dobro, że doświadczymy prawdy oświecającej nasze życie w tych konkretnych momentach, kiedy w nas jest coś z „pustki i bezładu”. Zostaje w nas coś uformowane, co jest na obraz i podobieństwo Boga. Co jest jego dzieło. Dziełem stworzenia i odkupienia.

Gdybyśmy zaś my sami z siebie z góry chcieli wiedzieć (stawiali takie warunki), co ma się w nas wykluć, albo chcielibyśmy tylko zrozumieć słowa niejako po swojemu, to może się okazać, że są to przysłowiowe zbuki czy same skorupy, w których nie ma życia. Brak właściwego życia. Czytanie Pisma św. to proces przemiany. To proces życiodajności, to proces formatowania w nas Bożego życia. Potrzeba do tego odwagi w zapieraniu się siebie i otwartości na Ducha Bożego, który formuje i zapładnia według logiki Boga.

Te wstępne rozważania są nam konieczne, byśmy ustawili się właściwie „w blokach startowych”, zanim podejmiemy rozważanie konkretnych tekstów.

Pozdrawiam

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

37 komentarzy

  1. A więc idziemy.
    Od historii biblijnej i poprzez historię wydarzeń, do wyzwolenia /zbawienia/.
    Bóg uznał że trzeba nam wszystko objawić i przekazać.

    #1 Ka
  2. „Jestem sam z siebie bezładem i pustkowiem”. Czy taką rzeczywistość mogę nazywać swoją nicością? Osobistym nie bytem? Pisze Ksiądz Biskup, że ta pierwotna materia ma też swój naturalny początek w Bogu. Czy w Bogu/Stworzycielu/ może być coś z nieładu i pustki? Czy w Bogu są jakieś pustki, które On sam stopniowo zapełnia? To pierwotne unoszenie się Ducha Bożego nad moim obecnym nieładem i pustkowiem odbieram jako bycie poza Bogiem. Ni jak w tej ciemności nie widzę siebie w Bogu. Dobrze,że Ksiądz Biskup widzi Ducha Bożego, który ma moc formatowania nicości jeszcze nie stworzonej. Nicości, która jest prawdziwą nicością Boga poza Bogiem a nie w Bogu. Są pomysły ze Szwecji by bombardować islamistów Biblią. Skąd takie pomysły biorą się u tych, którzy „żyją” Słowem Bożym nie od dzisiaj? I jeszcze jedno pytanie, jaką szansę na usłyszenie Boga w Biblii ma grzesznik pozbawiony łaski uświęcającej? Pozdrawiam serdecznie janusz

    #2 baran katolicki
  3. Ad #2 baran katolicki
    Januszu!
    Problem mój, problem „moralny” tkwi w wolności.
    To ów obraz „bezładu i pustkowia”. To sformułowanie, chociaż mówi o procesie stworzenia i ogólnej sytuacji stworzenia, ostatecznie odnosi się do człowieka.
    Biblia to nie podręcznik fizyki czy faktografii historycznej, lecz historii zbawienia.
    Inaczej mówiąc: historia leczenia naszych pokaleczonych relacji. Dzieje się to na tle całego stworzenia.
    Jest to „opowiedziane” takim językiem, jaki był możliwy wtedy, gdy te Księgi powstawały.
    W Jezusie Chrystusie, Słowie Wcielonym – ukrzyżowanym i zmartwychwstałym – to, co było/jest „bezładem i pustką”, staje się harmonijną pełnią (zob. np. Kol 1,19; por. Rz 8,22; 1 Kor 15,24-27).
    A co drugiego pytania odpowiem: Jeśli będzie mu (grzesznikowi) głoszone Słowo, to jest szansa, że usłyszy. Kiedy? Po ilu „kerygmatach”? Po ilu i jakich wydarzeniach?
    Nie można pojmować łaski uświęcającej lub jej braku jako kaftanika, który umożliwia bądź uniemożliwia przyjęcie Słowa – łaski. Stan łaski nie jest bez znaczenia. Nie można jednak tego traktować w kategoriach „szufladkowania” i naszego porządkowania.
    Jesteśmy stale przed Tajemnicą i w Tajemnicy.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #3 bp Zbigniew Kiernikowski
  4. Dla mnie ze słowami: „Duch Boży unosił się nad wodami” mając na uwadze dary Ducha Świętego nierozłącznie wiążą następujące zdania z księgi Mądrości:Mdr 9;
    1 Boże przodków i Panie miłosierdzia,
    któryś wszystko uczynił swoim słowem …
    9 Z Tobą jest Mądrość, która zna Twe dzieła,
    i była z Tobą, kiedy świat stwarzałeś …
    17 Któż poznał Twój zamysł, gdyś nie dał Mądrości,
    nie zesłał z wysoka Świętego Ducha swego?

    #4 lemi
  5. Wbrew temu co by się wydawało, bezład i pustkowie utrzymywało się mimo zapełniania przez Boga ziemi wszelkimi roślinami, zwierzętami itd. Dopiero, gdy Adam, człowiek z tej bezładnej materii uznał drugą, osobną inną od siebie, odbierającą mu część boku (życia) Ewę za odpowiednią pomoc, nastąpiło „uporządkowanie” stworzenia.
    Mój bezład, pustka, jest porządkowane, gdy Bóg stawia przede mną osoby odbierające mi życiowe gadżety, na które w swoim sprycie i pocie czoła pracuję, aby dawać z siebie pewność i zabezpieczenie nie z moich rąk pochodzące.

    #5 grzegorz
  6. Dla mnie katolika treść Pisma: Ziemia była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami (Rdz 1,2) odczytuję w kontekście sytuacji przed grzechem pierworodnym. Po grzechu pierworodnym działanie Ducha Świętego jest ograniczone, prawie żadne. Dopiero Jezus po zmartwychwstaniu posyła Ducha Świętego na świat. Czytając Pismo Święte Duch Święty posyłany przez Jezusa przypomina mi „wszystko co powiedział Jezus”

    #6 Leszek
  7. #6
    Ciemność, pustka, bezład.
    Bez Ducha Bożego to obraz /miejsce/ jak po Apokalipsie /wyobraźnia/ dla zatwardziałych grzeszników.

    #7 Ka
  8. Leszku,
    co to za Bóg/Duch Święty/, który według Ciebie jest ograniczony w Swoim działaniu. Działać może tylko wolna osoba swoim rozumem. Duch Święty ma naturę Boga/Stworzyciela/. Jak więc możesz pisać o Jego ograniczoności. Bóg dla Katolika jest taki sam w przenajświętszej naturze w trzech osobach. Czy ja jako grzesznik swoimi grzechami mogę ograniczyć działalność Ducha Świętego?
    Ukochany Leszku, to nie jest katolickie myślenie.
    Proszę wybaczyć mi, ale nie mogę pojąć jak rozumiesz słowo „ograniczony”.
    Być może krótki post jest zbyt dalekim skrótem na drodze do Prawdy, którą wszyscy pragniemy kroczyć.
    Proszę, być z nami i pomóc nam zrozumieć po katolicku, co to znaczy dla Ciebie, że działanie/osobowość/ Ducha Świętego jest ograniczona, prawie żadna.
    Pozdrawiam
    janusz

    #8 baran katolicki
  9. Zdaniem Papieża Jana Pawła II: „(…) począwszy od pierworodnego upadku — zaległ grzech, który jest przeciwieństwem obecności Ducha Bożego w stworzeniu, nade wszystko zaś przeciwieństwem zbawczego udzielania się Boga człowiekowi. Napisze św. Paweł, że właśnie na skutek grzechu „”stworzenie (…) zostało poddane marności (…), aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (…)”” i „”z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych””(Rz 8, 19-22).” Dominum et vivificantem nr 13. Jan Paweł II ukazuje, iż po grzechu pierworodnym zbawcze udzielanie się Ducha Świętego zostało zminimalizowane – ograniczone.

    #9 Leszek
  10. Ad #5 grzegorz
    Grzegorzu!
    Jesteśmy zawsze wobec Tajemnicy Boga i drugiego Człowieka, by przeżywać w sobie podobieństwo Boga.
    Dzięki temu patrzymy na drugiego człowieka zupełnie inaczej. Dokonuje się przemiana – właśnie jak piszesz.
    Z twoimi słowami kojarzą mi się słowa św. Kolumbana, które Kościół nam podaje w dzisiejszej (czwartek 21 tygodnia) Liturgii Czytań.
    Przytaczam:
    „Błagam Cię, Jezu nasz, napełnij nasze serca tchnieniem Ducha Twojego, zrań dusze nasze swoją miłością, aby każda dusza mogła z całą szczerością powiedzieć: „Wskaż mi, kogo umiłowała moja dusza”, bo zraniona jestem miłością.
    Pragnę, aby rany te były we mnie, o Panie. Szczęśliwa dusza, która w ten sposób została zraniona miłością. Szuka ona źródła i pije, pijąc jednak ustawicznie pragnie, ustawicznie czerpie, pragnąc tego, co zawsze pije pragnąc. Tak miłując szuka stale Tego, który uzdrawia raniąc. Oby zechciał zranić wnętrze naszej duszy swą zbawczą raną Bóg i Pan nasz Jezus Chrystus, miłosierny i zbawienny lekarz, któremu z Ojcem i Duchem Świętym jedność na wieki wieków. Amen.”
    Pozdrawiam całą Rodzinę
    Bp ZbK

    #10 bp Zbigniew Kiernikowski
  11. #10 W ogóle człowieczeństwo rani.I bije się z logicznym /ziemskim/ rozsądkiem.
    Wygrywa Dusza /chciałoby się napisać niestety :)/

    #11 Ka
  12. #9 Leszek.
    Grzech pierworodny jest aktem rozumnym i wolnym i polega na całkowitym zerwaniu przyjaźni z Bogiem/Stwórcą/. To akt człowieka/stworzenia/ a nie Boga/Stwórcy/. To człowiek ogranicza się grzechem. To działanie człowieka jest zminimalizowane i ograniczone/poranione/. Nie powinniśmy w Bogu/Stwórcy w Duchu Świętym widzieć problem, który jest naszym problemem.
    Jednym ze skutków grzechu pierworodnego jest zaciemnienie/otępienie/ naszego rozumu. Pierwszym darem Ducha Świętego jest właśnie dar rozumu. Nie jestem teologiem a to co piszę to tylko moje myślenie. W swoim poście powołujesz się na świętego Jana Pawła II, któremu wciskasz swoje sugestie. To nie on sugeruje lecz to są twoje sugestie/komentarz/.
    Oto 13 punkt wspomnianej przez ciebie Encykliki o Suchu Świętym.
    „13. Zdaje się więc, że słowa Chrystusa, wypowiedziane w czasie mowy pożegnalnej w Wieczerniku, należy odczytać w odniesieniu do tak odległego, a zarazem tak pierwotnego i podstawowego początku, który znamy z Księgi Rodzaju. „Jeżeli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was. A jeżeli odejdę, poślę Go do was”. Określając swoje „odejście” jako warunek „przyjścia” Pocieszyciela, Chrystus łączy nowy początek zbawczego udzielania się: Boga w Duchu Świętym z tajemnicą Odkupienia. Jest to więc początek nowy, przede wszystkim dlatego, że pomiędzy pierwszym początkiem a całymi dziejami człowieka — począwszy od pierworodnego upadku — zaległ grzech, który jest przeciwieństwem obecności Ducha Bożego w stworzeniu, nade wszystko zaś przeciwieństwem zbawczego udzielania się Boga człowiekowi. Napisze św. Paweł, że właśnie na skutek grzechu „stworzenie (…) zostało poddane marności (…), aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (…)” — i „z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8, 19-22)”.

    #12 baran katolicki
  13. ad13. „…
    „Pełni czasów” odpowiada szczególna pełnia samoudzielania się Trójjedynego Boga w Duchu Świętym. „Za sprawą Ducha Świętego” dokonuje się tajemnica „unii hipostatycznej” — czyli zjednoczenia natury Boskiej i ludzkiej: Bóstwa i człowieczeństwa w jednej Osobie Słowa-Syna. Gdy Maryja przy zwiastowaniu wypowiada swoje „fiat”: „niech mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38), poczyna się w Niej w sposób dziewiczy człowiek: Syn Człowieczy, który jest Synem Bożym. Poprzez takie „uczłowieczenie” Słowa-Syna, samo udzielanie się Boga osiąga swoją definitywną pełnię w dziejach stworzenia i zbawienia. Ta pełnia zyskuje szczególne natężenie i wymowę w wypowiedzi Ewangelii Janowej: „Słowo stało się ciałem” (J 1, 14). Wcielenie Boga-Syna oznacza przyjęcie do jedności z Bogiem nie tylko ludzkiej natury, ale — w tej naturze — poniekąd wszystkiego, co jest „ciałem”: całej ludzkości, całego widzialnego, materialnego świata. Wcielenie ma także swój sens kosmiczny oraz kosmiczny wymiar. „Pierworodny wszelkiego stworzenia” (por. Kol 1, 15), wcielając się w konkretne człowieczeństwo Chrystusa, jednoczy się w pewien sposób z całą rzeczywistością człowieka, który także jest „ciałem” (por. np. Rdz 9, 11; Pwt 5, 26; Hi 34, 15; Iz 40, 6; 52, 10; Ps 145 [144], 21; Łk 3, 6; 1 Pt 1, 24) — a w niej z wszelkim „ciałem”, z całym stworzeniem”. http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/encykliki/dominum_3.html#m3
    Pozdrawiam
    janusz

    #13 baran katolicki
  14. #11 Ka.
    Warto być człowiekiem, bo zawsze to bliżej do siebie samego niż bycie bezrozumnym zwierzątkiem.
    Tylko w naszym człowieczeństwie jesteśmy tak blisko Przenajświętszego Stwórcy.
    Pozdrawiam
    janusz

    #14 baran katolicki
  15. #14
    Oczywiście, że wiem, że warto.

    #15 Ka
  16. #10 bp Zbigniew Kiernikowski
    Dziękujemy 🙂

    #16 grzegorz
  17. #3.Ksiądz Biskup.
    „Nie można pojmować łaski uświęcającej lub jej braku jako kaftanika, który umożliwia bądź uniemożliwia przyjęcie Słowa – łaski. Stan łaski nie jest bez znaczenia. Nie można jednak tego traktować w kategoriach „szufladkowania” i naszego porządkowania”.
    Księże Biskupie, jak więc mam traktować/pojmować/ łaskę uświęcającą ? która jest mi do zbawienia/człowieczeństwa/ koniecznie potrzebna.
    Kim jestem bez łaski uświęcającej?
    Dla mnie to zwierzątko obojętnie jakiego gatunku.
    Czy warto ukochanemu pieskowi/kotek,małpka,itd/ czytać Biblię w nadziei, że jego ucho/rozum/usłyszy Słowo Boże objawione w Jezusie Chrystusie?
    Z tego co do mnie dotarło wiem, że my Katolicy/stworzenia/ jesteśmy podłączeni do Stwórcy kablem dwużyłowym. Plus i minus. Niebo i ziemia. Uszkodzenie jednej żyły to śmiertelne spięcie w naszym człowieczeństwie/katolicyzmie/.
    Są oczywiście cuda jako owoc tajemnicy.
    Takie jednak wyjaśnienie wiary to ucieczka od katolickiego rozumu w świat iluzji/uczuć/.
    Proszę mi wybaczyć mój niedosyt konsumpcji tak krótkiej odpowiedzi na jakże „teraz” mojego żywota. To nie jest tylko górnolotne polowanie mojego rozumu/osobowość=człowieczeństwo/, lecz w dużej mierze wybuchają one jak wulkan z mojej rzeczywistości.
    Moja codzienność to bardzo konkretny krzyż, który mnie wyróżnia/klasyfikuje/ w stadzie zwierzątek/ludzi/, które mają w d…. łaskę uświęcającą. Mają gdzieś tam w sobie mój krzyż i całe swoje człowieczeństwo.
    Ja bez łaski/rozumu prawego/ nie potrafię nawet spojrzeć na dobro a co dopiero wybierać mam między dobrem i złem.
    Kochany Biskupie, jak mam rozpoznać łaskę uświęcającą w sobie i u innych?
    Czy bez nie da się żyć jako człowiek?
    Pozdrawiam serdecznie
    janusz

    #17 baran katolicki
  18. Ad #17 baran katolicki
    Januszu!
    Nie potrafię odpowiedzieć Ci na wszystkie niuanse Twojego pytania.
    Upraszczając powiem tak: Łaska Boża (łaska uświęcająca, uświęcająca człowieka) o jest Boże „przychodzenie” do mnie.
    Grzech (świadomie i dobrowolnie popełniany) mnie na tę łaskę zamyka. Możemy też powiedzieć: jej pozbawia.
    Trwa to tak długo, jak długo nie ma we mnie woli (gotowości) nawrócenia. Przyjęcia pomocy, aby wyjść (albo dać się wyprowadzić) z tego zamknięcia się w sobie.
    Dlatego -jak to wspomniałem we wpisach o czytaniu Pisma świętego – potrzebne jest na początku uznanie swojej niewystarczalności (braku rozeznania, albo faktu bycia oszukanym) i wołanie do Ducha Świętego. On przychodzi ze swoją ożywiającą, uświęcającą łaską. Dokonuje w nas „wstępnej” przemiany do gotowości słuchania i przyjmowania dalszego procesu przemiany, czyli odnowienia według zamysłu Boga. Wprowadzania coraz to głębiej w życie łaską, życie łaski, życie z łaski itp..
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #18 bp Zbigniew Kiernikowski
  19. Bo widzi Ksiądz Biskup, że wielu ludzi czyta Biblię na różne sposoby i każdy po swojemu ją przyjmuje/interpretuje/.
    Pytam tylko dlatego bo szukam odpowiedzi na swoją codzienność w nadziei, że łaska to nie tylko płaszcz Jezusa Chrystusa, który przykrywa moje grzechy. Łaską jest dla mnie Bóg, który gładzi moje grzechy skutecznie. Spotkaniem tej łaski będzie dla mnie katolickie wprowadzenie Księdza Biskupa w czytanie Słowa Bożego.
    Dziękuję za dotychczasową cierpliwość dla mojego główkowania/wołania/ o pomoc Ducha Świętego.
    Pozdrawiam
    janusz

    #19 baran katolicki
  20. „wielu ludzi czyta Biblię na różne sposoby i każdy po swojemu ją przyjmuje/interpretuje/.”
    Tak myślę sobie:
    Bóg stworzył ogromną różnorodność ludzi. Każdy z nas jest inny. I trudno, aby każdy z nas jednakowo odbierał Pismo Święte, jednakowo wprowadzał w życie, skoro życie każdego z nas jest inne.
    Tak sobie myślę, że właśnie w tym jest ogromne bogactwo i moc Pisma Świętego, że jest dla każdego, chociaż każdy jest inny.

    #20 basa
  21. #19
    Dobrze,że czytają. Bo ja sobie obiecuję,ze codziennie będę kawałek czytać i na obiecankach się kończy. Dobrze,ze bynajmniej we wspólnocie się czyta.

    #21 DorotaWt
  22. Księże Biskupie
    Niech ksiądz mi powie, jak to jest z tymi przepowiedniami? Czy katolik, ma prawo je czytać?
    Jaki sens modlitwy np. o pokój skoro i tak została przewidziana jakaś wojna. Czy modlitwa spowalnia tok zdarzeń, które mają nastąpić? Przykładem jest Syria. Ile ludzi modliło się o pokój. A teraz, co banda idiotów, którzy zabijają dla największego. Jak żyć ze Słowem Bożym, który każe miłować nieprzyjaciół. A ci na naszych oczach mordują, gwałcą kobiety. Wykorzystują biedne dzieci do swoich celów, którym każą wysadzać się w powietrze. Jak na to może patrzeć Bóg. Sam Jezus mówił, że zwyciężył świat. A co w tym świecie się dzieje. Nie mam nic do naszego Boga, ale nie rozumiem, dlaczego nie słucha ludzi, którzy modlą się o pokój. Ma się wrażenie, że im ludzie bardziej modlą się o pokój, tym więcej jest rozlewu krwi. A pomyślał Bóg, co czuja ci ludzie. Tylko widać, jak nakręca się spirala nienawiść. Jedni napadają na drugich i zabijają. Zaś bliscy ofiar się mszczą. I wcale im się nie dziwie.
    Wystarczy spojrzeć na sytuację w Europie. Napadli na nasz kontynent i coraz bardziej się panoszą. Rosną nastroję antyemigracyjne. (Osobiście popieram taki nastrój). Europa stoi na krawędzi przepaści. Ludzie dalej się modlą o pokój. I co z tego wynika? Nic. Jest coraz gorzej, gorzej. A my naiwnie dalej się modlimy o chrystusowy pokój. Pozdrawiam.

    #22 DorotaWt
  23. Basiu.
    Ludzka/człowiecza/ natura/istota=substancja/ jest taka sama dla wszystkich ludzi. Jest ta sama dla każdego człowieka. Taka sama dla kobiety i mężczyzny. Taka sama i ta sama dziecka teraz poczętego a starca teraz umierającego. Jest identyczna dla chrześcijanina, muzułmanina, ateisty, itd. Jest wspólna dla każdego z nas. Ludzka natura jest ponad narodowa.
    Każdy człowiek jest taki sam przed Bogiem. Każdy człowiek ma taką samą wartość w oczach Stwórcy.
    Basiu, brakuje nam uczciwej katechezy o człowieku, o naszej naturze, o naszej człowieczej jedyności/godności/. Kulti multi/różnorodność/ jest tęczą, którą sami sobie zapalamy.
    Tylko katolicki prawy/rozum Księdza Biskupa może nam Basiu pomóc zrozumieć nasze człowieczeństwo. Naszą wyjątkowość wśród stworzeń. Nasze człowiecze wybranie. Czy zdajesz sobie sprawę, że w katolickiej Polsce zamordowanych zostało od 1945 r. 28 miliony poczętych Polaków. Oficjalnie 28 a prawdę zna tylko Przenajświętszy Stwórca. Każde z tych poczętych a nienarodzonych dzieci to taki sam człowiek jak ja i Ty. To taki sam człowiek jak prezydent Duda, papież Franciszek, czy święty Jan Paweł II. Nie dane było tym dzieciom się narodzić. Kto zawinił? Kto ponosi karę? Prawy/święty= Boży/ rozum intuicyjnie/naturalnie/ od takiego matkobójstwa się odcina i mówi NIE.
    Basiu tylko w Polsce jest taka nieprawość.
    W świecie rodzi się co trzeci poczęty człowiek.
    Pismo święte/Biblia/ to Słowo Boże Przenajświętszego Boga i z tej racji nie powinno być wrzucane do chlewu ludzkiego upadku.
    Pozdrawiam
    janusz

    #23 baran katolicki
  24. Ad.21
    „Każdy z nas jest inny? Jesteśmy „inni”osobowi” tylko we własnych oczach.
    Dla Stwórcy każdy z nas jest takim samym człowiekiem.
    janusz

    #24 baran katolicki
  25. Ad #22 DorotaWt
    Doroto!
    Z przepowiedniami ostrożnie.
    Chrześcijańskie spojrzenie na życie i bieg historii widzi sens wszystkiego, co jest związane z krzyżem. Nie koncentruje się na osiągnięciu walorów tego świata, chociaż tego nie wyklucza i tym nie gardzi (chociaż czasem się świadomie wyrzeka i zapiera).
    Modlitwy nie muszą przynosić przewidywalnego przez nas skutku. Sens wszystkiego odkrywamy w świetle Tajemnic Jezusa Chrystusa.
    Co zaś do przepowiedni itp. podaję Ci zestaw, wybór tekstów, gdzie jest mowa o fałszywych prorokach i fałszywych przepowiedniach.
    Przestudiuj te teksty. Zajrzyj do kontekstu, w jakim zostały poszczególne orędzie wypowiedziane:
    (Mdr 14:28 BTP) Albo szaleją w zabawie, albo prorokują fałszywie, albo niegodziwie żyją, albo przysięgają pochopnie:
    25 Słyszałem to, co mówią prorocy, którzy prorokują fałszywie w moim imieniu: „Miałem sen, miałem sen!”
    (Ez 12:24 BTP) Nie będzie już bowiem wśród pokoleń izraelskich żadnego fałszywego widzenia ani żadnego złudnego proroctwa,
    (Ez 13:7 BTP) Czy nie mieliście widzeń zwodniczych i nie opowiadaliście proroctw fałszywych, gdyście mówili: „Wyrocznia Pana” – a Ja nie mówiłem?
    (Mt 7:15 BTP) Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami.
    (Mt 24:11 BTP) Powstanie wielu fałszywych proroków i wielu w błąd wprowadzą;
    (Mt 24:24 BTP) Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych.
    (Mk 13:22 BTP) Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą znaki i cuda, żeby wprowadzić w błąd, jeśli to możliwe wybranych.
    (Łk 6:26 BTP) Biada wam, gdy wszyscy ludzie chwalić was będą. Tak samo bowiem przodkowie ich czynili fałszywym prorokom.
    (Dz 13:6 BTP) Gdy przeszli przez całą wyspę aż do Pafos, spotkali pewnego maga, fałszywego proroka żydowskiego, imieniem Bar-Jezus,
    (2 P 2:1 BTP) Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę.
    (1 J 4:1 BTP) Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie.
    (Ap 16:13 BTP) I ujrzałem wychodzące z paszczy Smoka i z paszczy Bestii, i z ust Fałszywego Proroka trzy duchy nieczyste jakby ropuchy;
    (Ap 19:20 BTP) I pochwycono Bestię, a z nią Fałszywego Proroka, co czynił wobec niej znaki, którymi zwiódł tych, co wzięli znamię Bestii i oddawali pokłon jej obrazowi. Oboje żywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora, gorejącego siarką.
    (Ap 20:10 BTP) A diabła, który ich zwodzi, wrzucono do jeziora ognia i siarki, tam gdzie są Bestia i Fałszywy Prorok. I będą cierpieć katusze we dnie i w nocy na wieki wieków.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #25 bp Zbigniew Kiernikowski
  26. Ad #19 baran katolicki
    Januszu!
    Tak. Trzeba dużej cierpliwości. Pan Bóg ma wobec nas tę cierpliwość w swoim Słowie. Okazuje się to w tym, że możemy je studiować, dokonywać skrutacji. odnosić do siebie na różne sposoby.
    W historii każdego z nas ma różne zaczepienie (ja używam często pojęcia: zahaczenie w naszych dziurach).
    Linia Słowa jest jednak jedna. Zmierza ona i spełnia się w Jezusie Chrystusie. Dokonuje się to we wspólnocie nas różnych, którzy akceptujemy potrzebę wprowadzania w jedność. Dokonuje się to w wierze i w sakramentach a czuwa nad tym Magisterium Kościoła.
    Przypomnę Ci to, co jest Ci znane:
    „To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia.
    Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili od Boga święci ludzie”.
    Abyśmy w tym mogli się stale na nowo odnajdywać potrzeba także z naszej strony dużo cierpliwości, otwartości, pokory etc.
    Pozdrawiam
    Bp ZbK

    #26 bp Zbigniew Kiernikowski
  27. # 24 baran katolicki
    Chwytasz za słowa.
    Do każdego Bóg mówi co innego.
    Nie jest dla Ciebie istotne,co mówi do mnie
    ani dla mnie nie jest istotne,
    co On mówi do Ciebie.
    Istotne jest ,że mówi,no bo chyba mówi.
    Jesteśmy wezwani do wyzwalania się z naszej mądrości,naszego poznania dobra i zła,a przejścia w poznanie dobra i zła na wzór Jezusa.

    #27 Mirosława
  28. #22 Dorotko,
    Chrystusowy pokój oparty jest nie na „świętym spokoju” a na Passze Chrystusa.
    Przeżywamy to i poddani jesteśmy Jego działaniu na Eucharystii, gdy przytulamy się do nieznanego czasem, a być może nawet nieprzychylnego nam sąsiada na znak pokoju .
    Okazywane zaraz potem połamane Ciało Pańskie nie oznacza życiowego spokoju i sielanki , ale walkę w której jest gotowość a często nawet nasza konkretna ludzka przegrana. To jednak gładzi grzechy świata .
    W tym jest nadzieja naszego zbawienia, postrzegana owszem często jako naiwność i głupota. Tak chrześcijanin wygrywa wojny i o taki pokój się modli : o moc przebaczania wrogom i przeciwnikom płynącą jako łaska od naszego Pan Jezusa Chrystusa.

    #28 grzegorz
  29. #28
    Powiem szczerze, że tak nie pojmował pokoju. Bardziej skupiałam się na tym świętym pokoju. Uważam, że to bardziej czyni człowieka szczęśliwego. Jeśli chodzi o Eucharystie to nie zastanawiałam się jakie znaczenie ma tu pokój.
    Oczywiście rozumiem, że pokój jest związany z Chrystusem.Jednak moje myślenie było w tej kwestii ograniczone. Wydawało mi się że Bóg lubi się pastwić nad człowiekiem, bo przyjemność sprawia mu cierpienie. Sam własnego Syna posłał. A zupełnie zapomniałam,że życie Chrystusa nie kończy się na krzyżu, lecz jest jeszcze zmartwychwstanie. Jest wiele rzeczy, które człowiek odkrywa powoli. Osobiście nie łącze pokoju z przebaczeniem. Wydaję mi się, że przebaczenie przynosi człowiekowi ulgę w takim psychologicznym znaczeniu. I nie wiem, czy poprzez przebaczanie ma się czuć ulgę(że dobra przebaczyłam i sumienie mnie nie gryzie),czy pokoju w sercu, który sprawia, że czyszczę teren swój, aby przygotować miejsce na fundament, jakim jest Chrystus. Po prostu nie wiem.
    Pozdrawiam

    #29 DorotaWt
  30. #Ks.Biskup
    Czytanie Pisma to proces przemiany. Sama należałam,do typu ludzi, aby Pismo potwierdzało kazde moje myślenie. To nie ja miałam dostosować się do Słowa Bożego, ale ono do mnie.
    A ostatnio stało się inaczej. Oczywiście tego czytania było dużo, co bardzo mnie już wkurzało.Jednak to było potrzebne. I wcale Słowo to nie podkreślało moich racji, a bardziej mówiło o moich wadach. I nie dlatego, aby mnie poniżyć, lecz oczyść. I paradoksalnie, choć do końca nie rozumiem,słowo to przyniosło pokój i nadzieję, że owszem jest człowiek grzeszny. Jednak nie jest sam.
    Sama nie wierzę, że zaczęłam to przestrzegać jako do mnie.
    Oczywiście wiem, że Bóg mówi w piśmie do nas. Jednak mój sposób myślenia był ograniczony. Owszem Bóg mógł mówić, ale nie do mnie.
    Uważałam, że gdyby tak pojmowała Pismo jako mówienie Boga do mnie, to potrzebne byłoby leczenie na odziale zamkniętym. Chciałam patrzeć racjonalnie. I zawsze zapalałam ostrzegawczą lampę. Pamiętaj to jest tylko tekst, widzisz litery. Z nich zaś ułożone zdania. Nic więcej. I nie ma opcji, aby Bóg mówił do ciebie. Człowiek racjonalny widzi tylko tekst, a nienormalny określa to jako Słowo Boga.
    A ja chce być człowiekiem trzeźwo myślącym. Jednak czuję, że żarówka od tej lampy zaczyna się przypalać. Aż zgaśnie zupełnie, po to by drogę zaczął mi oświetlać Chrystus.
    Pozdrawiam

    #30 DorotaWt
  31. #23 Janusz
    Natura jabłka jest taka sama dla wszystkich jabłek. 🙂
    Jest taka sama dla każdego jabłka.
    Taka sama dla papierówki, malinówki, szarej renety. Dla jabłka ledwo ukształtowanego i takiego, które już opadło. Jest wspólna dla wszystkich jabłek.
    Każde jabłko jest takie samo (?) przed Bogiem?
    Czy inaczej? Każde jabłko jest jabłkiem przed Bogiem? Ale jedno nadal jest papierówką, inne malinówką, czy szarą renetą? Ma cechy charakterystyczne dla danego gatunku jabłka?
    Czy Bóg stwarzając różnorodność gatunkową i osobniczą, bo nie znajdziesz dwóch identycznych egzemplarzy jabłek, był fanem „kulti multi”?
    Ja miałam bardzo dobrą katechezę o człowieku, jego naturze. 🙂 Prowadził ją sam bp. Kiernikowski w ramach programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła”. 🙂

    #31 basa
  32. #27 Mirosława.
    Skąd wiesz, że Bóg/Stwórca/ do każdego z nas mówi co innego?
    Dla mnie/według mnie/ Stwórca mówi to samo i tak samo do każdego człowieka. Ponoć Bóg/Stwórca/ wypowiedział tylko jedno Słowo. Jehoszua. To słowo jest kluczem do otwierania/czytania/ Biblii.
    Mirosławo, kto ci powiedział, że człowiecza mądrość/rozum/ jest doszczętnie zepsuty i do niczego się nie nadaje? Jest uszkodzony/kaleki/, ale ma jeszcze w sobie człowieczą godność/wielkość/.
    To nie jest tak, że ty znikasz, a na twoje miejsce pojawia się Chrystus. Ty jesteś człowiekiem/osobą/tak jak On jest Bogiem /osobowym/. Trzy osoby w jednej naturze boskiej. My mamy wiele osób w jednej człowieczej naturze. Tylko jedno Słowo jest powiedziane w Biblii.
    Jehoszua to znaczy Bóg zbawia.
    Pozdrawiam i życzę otwartego ucha/wiary/, by usłyszeć i ukochać to Przenajświętsze Imię.
    Pozdrawiam
    janusz

    #32 baran katolicki
  33. Wydaje mi się, że dobrze by było, gdyby Ks. Biskup uporządkował tą sprawę.
    Piszemy o czytaniu Pisma Świętego, ale mamy coś innego na myśli.
    A to z tego powodu, że można czytać je na różne sposoby.
    1. jak zwykłą książkę, opowieść.
    2. w sposób naukowy, badając je.
    3. czytać, chcąc poznać Boga, historię zbawienia.
    4. czytać, słuchając, co Bóg ma mi do powiedzenia:
    a) o człowieku ogólnie – czyli o naturze ludzkiej, o której myśli Janusz
    b) o mnie, o moim życiu, poddając się działaniu Słowa, o czym dała piękne świadectwo DorotaWt.
    5. Można też czytać, szukając potwierdzenia swoich racji, aby komuś „dołożyć” – Ja mam rację nie ty – przed czym przestrzega Ks. Biskup.
    Takie przemyślenia przyszły mi do głowy i myślę, że warto, aby Ks. Biskup nam sprawę uporządkował.
    Serdecznie pozdrawiam
    Basia

    #33 basa
  34. #31 Basia.
    „Nie ma już Żyda ani poganina, nie ma już niewolnika ani człowieka wolnego, nie ma już mężczyzny ani kobiety, wszyscy bowiem jesteście kimś jednym w Chrystusie Jezusie” [Ga 3, 28].
    Tu nie chodzi o naturę byle czego/jabłko/. Chodzi o Twoje i moje człowieczeństwo. Być człowiekiem to mieć swój rozum, wolną wolę, życie wieczne/łaska uświęcająca/.
    Ktoś, kto nie ma w sobie Łaski/Jezus Chrystus/ nie może radować się/cieszyć się/ ze swojego Człowieczeństwa.
    Basiu, kulti multi to szatańska/protestancka/ opcja na zredukowanie nas do poziomu jabłek, zwierzątek, itd. To nie jest katolickie myślenie . To nie jest dla mnie katolicki rozum.
    Jesteśmy uszkodzeni/poranieni/. Jesteśmy tak samo jak On Jest/Ja Jestem=JAHWE/ Przenajświętszy. My jesteśmy/mamy w sobie życie wieczne/ tylko dlatego On Jest naszym Stwórcą.
    Basiu, kulti multi to bzdura.
    Pozdrawiam
    janusz

    #34 baran katolicki
  35. #34 Janusz
    Ja się zgadzam, że naturę mamy wszyscy taką samą, ale nie jesteśmy tacy sami. Nie jesteśmy tacy sami także przed Bogiem. Bóg stworzył każdego z nas inaczej i doskonale. 🙂
    Tekst z jabłkiem to była prowokacja. Jak pewnie zauważyłeś, to było to, co napisałeś, ale zamieniłam naturę ludzką na naturę jabłka. Skoro tak podchodzisz do natury ludzkiej.

    #35 basa
  36. Może i nie mam „katolickiego myślenia”. Wg twoich kryteriów – nie mam.
    Ale co powiesz o św. Teresie z Avila?
    Ona też nie ma katolickiego myślenia?
    Ona napisała, że początkowo chciała, aby wszyscy szli drogą nawrócenia taką, jaką ona szła. Uważała ją za najlepszą.
    I dopiero potem zrozumiała, że Bóg dla każdego ma inną, najbardziej dla niego odpowiednią.

    #36 basa
  37. Janusz
    Gdy czytam, jak chcesz, abyśmy byli wszyscy jednakowi,pozbawiasz nas indywidualizmu w imię protestu wobec „multi kulti”, to przypominają mi się Chiny i Chińczycy – wszyscy tacy sami, w takich samych mundurkach, wszyscy mający myśleć to samo. Ale to nie Bóg tak działa – to totalitaryzm.
    Bóg na podstawie jednej matrycy – natura ludzka, potrafi stworzyć całe bogactwo osobowości. 🙂
    I ja się z tego cieszę, że mimo takiej samej natury, ludzie są różni.
    Czy na prawdę byś chciał, abym ja była taka jak ty? Mówiła jak ty. Myślała jak ty. Reagowała jak ty.

    #37 basa

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php