Życie człowieka wg Hioba (5 Ndz B 2012)

by bp Zbigniew Kiernikowski

W piątą Niedzielę roku B mamy pierwsze czytanie z Księgi Hioba. Mówi on o życiu człowieka określając je bojowaniem. Zwraca uwagę na trud tego życia i na jego przechodniość. Szybko mija i niewiele zostaje w ręku człowieka.

Jest to jednak fragment doświadczenia Hioba. Tego doświadczenia, które go spotkało właśnie dlatego, że był sprawiedliwy i w swoim życiu strzegł dróg Pańskich. Czytane więc dzisiaj jego słowa muszą być widziane w kontekście całego jego doświadczenia, które spadło na niego. Patrząc tylko z ludzkiego punktu widzenia zrujnowało życie jemu i jego najbliższym. W takim oto kontekście wypowiada on słowa, kóre dzisiaj czytamy. W jegonieszczęciu pochylają się nad nim jego przyjaciele i mu współczują z powodu jego losu. Próbują mu tłumaczyć, znaleźć powody jego cierpienia, którymi mogłyby być w ich mniemaniu jego winy. Nic z tego. On wie co innego i inaczej patrzy na swoje doświadczenie. Stwierdza:

Czyż nie do bojowania podobny byt człowieka?
Czy nie pędzi on dni jak najemnik? 
Jak niewolnik, co wzdycha do cienia,          
jak robotnik, co czeka zapłaty  (Hi 7,1n).

 

Przyjrzymy się wybranym elementom z tego fragmentu wypowiedzi Hioba. Wybieramy te, które Hiob wymienia jako charakterystyczne dla jego sytuacji i w pewnym sensie charakterystyczne dla każdego człowieka, który zmaga się w życiu.

 

1.    Bojowanie

Kiedy Hiob mówi o życiu jako bojowaniu. Używa w tym określenia tzaba. Jest to określenie, które odnosi się do wojowania w sensie militarnym i do zwyczajnego zmagania się człowieka w różnych dziedzinachżycia, ale także odnosi się do relacji do Boga, a w szczególności do tego, czym jest służba Bogu. Kiedy w Eucharystii, po prefacji w śpiewie Święty, wypowiadamy słowa Pan Bóg Zastępów, to jest użyte właśnie Tzabaot – po łacinie Deus Sabaoth.

Określenie to bywa odnoszone do wszelkiego rodzaju służby przed Bogiem. Możemy więc pojmować to bojowanie także w odniesieniu do relacji zachodzących między człowiekiem a Bogiem.  To dzięki Bogu i Jego mocą dokonuje się bojowanie w człowieku. Chodzi bowiem o to, by człowiek, który kiedyś uległ innym mocom dla (pozornej) swojej korzyści i niezależności od Boga,wszedł teraz w takie zmaganie, by w nim na nowo zajął właściwe miejsce Bóg i Jego prawda. Odejżcie człowieka od Boga stało się w raju przez to, że człowiek, za namową szatana, sięgnął po owoc poznania dobra i zła i wszedł w koncepcję życia na własną rękę, jakby niezależnie od Boga. Odtąd czzłowiek znajduje się w rozdarciu i jest poddany zmaganiu, bojowaniu.

To bojowanie człowieka można i trzeba pojmować na dwa różne sposoby. Jeden to bojowanie człowieka o zapewnienie sobie samego siebie, czyli wszystkiego, co człowiek uważa za dobre dla siebie. Jest to pójście po lini i w kierunku rozpoczętym w grzechu – w raju. Człowiek temu ulega. Czasem idzie to bardzo daleko i ma także na zewnątrz drastyczne przejawy. Są nimi napięcia między ludźmi, nieporozumienia i wszelkiego rodzaju wojny .

Drugi sposób pojmowania i przeżywania tego zmagania to bojowanie w sobie i ze sobą. Dzieje się tak, gdy człowiek wspomagany Boskimi Zastępami (pomoc Aniołów, natchnienia, łaska, prorockie słowo, modlitwa itp.), chce wejść w prawdę swego życia i odkrywać obecność Boga w tym życiu.

To wszystko po to, aby w przechodniości i kruchości tego życia spotkać Tego, kto jest Prawdą i Życiem w pełni i na zawsze. Zaakceptowanie tej prawdy wymaga wielkiego bojowania. Życie człowieka jest więc bojowaniem także w takim znaczeniu. Jego celem i kresem jest zwycięstwo Boga w człowieku. W pewnym sensie jest to „doprowadzenie” człowieka do swoistej „przegranej” we własnej koncepcji życia na rzecz tej, jaką podajed Bóg. To bojowanie człowieka jest więc ostatecznie drogą powrotu człowieka do Boga. Jest to odkrycie sensu „służby” człowieka przed Bogiem, by człowiek mógł pełniej przeżywać soją relację do Boga jako Stwórcy i Pana, z którego ręki i łaski żyje.

 

2. Najemnik i niewolnik

Dla osobistego zaakceptowania prawdy o takim pojmowaniu życia, jako bojowaniu na rzecz zwycięstwa Boga w życiu człowieka trzeba najpierw sobie uświadomić prawdę, która jest pewnym paradoksem w życiu człowieka. Dopóki bowiem w człowieku nie dokona się owo bojowanie z wyraźnym, a więc uświdomionym i zaakceptowanym przez człowieka zwycięstwem Boga, dopóty człowiek pozostaje w niewoli. Jest niewolnikiem i najemnikiem samego siebie pod dyktando Zwodziciela i Kłamcy, jakim jest szatan. Musi „realizować” swoje plany, podpowiadane przez złego ducha, a ponieważ doświadcza, że nie może dokonać wszystkiego w prawości i prawdzie, ucieka się do wszelkiego rodzaju nadużyć, niepoprawności, przekrętów przysłowiowych machlojek czy matactwa i krętactwa – nie mówiąc o bezpośrednich gwałtownych wykroczeniach.

Tak się dzieje gdyż człowiek jest „zmuszony” realizować wizję swego życia, która mu została narzucona i której on uległ. Sam na sposób łagodny i kompromisowy nie może się wyzwolić z tej sytuacji. Musi dokonać walka. Walka o miejsce Boga w życiu człowieka.

3. Nawrócenie w poddaniu się Bogu

Sposobem wyjście z tej absurdalnej sytuacji, która stale i coraz bardziej okazuje się ślepą uliczką, mimo, że jest oświecona tyloma atrakcyjnymi propozycjami i zwodniczymi rozwiązaniami, jest nawrócenie. Tylko w nawróceniu i poddaniu się Bogu człowiek może znaleźć drogę wyjścia z meandrów i zagubieni, jakie stały się w jego życiu. To pociąga jednak zaparcie się samego siebie dla siebie i otwarcie się na Boga, któremu powierza się prowadzenie własnego życia. W oczach świata i w tylko ludzkim patrzeniu wydaje się to przegraną. W rzeczywistości jednak jest to droga do prawdziwego zwycięstwa.

Hiob, mimo że był człowiekiem sprawiedliwym, przeżył to na własnej skórze. To było jego doświadczeniem. Stracił wszystko. Bóg na to pozwolił, by szatan dotknął Hioba na wszelkie sposoby. Hiob w tym doświadczeniu dla niego tak bolesnym nie odwrócił się od Boga. W rozmowach prowadzonych z żoną i przyjaciółmi nie uległ ich argumentom, lecz w swoistym „zmaganiu się” a właściwie bojowaniu, przyznał w sobie rację Bogu. Teraz wiem, że Wybawca mój żyje. To jest owoc jego bojowania. To jest owoc jego nawrócenia.

Dotychczas myślał i był przekonany o swojej sprawiedliwości, która była prawdą w jego życiu, ale okazało się, że ona nie starczy dla pełnego rozumienia życia a przede wszystkim zachodzącej w życiu niesprawiedliwości, która spotyka człowieka i której człowiek ulega. Teraz, po przebytym bojowaniu, nie patrzy na siebie, lecz opiera się na Bogu, który w nim zwyciężył. Żyje i jest gotów umierać w każdych okolicznościach, bo spotkał swego Wybawcę.

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

34 komentarze

  1. Ja się zatrzymam przy drugim czytaniu.
    „Biada mi, gdyby nie głosił Ewangelii” – tak powinni zawołać wszyscy członkowie Ciała Chrystusowego, którym jest Kościół, o ile żyją Nią na co dzień. „Wszystko zaś czynię dla Ewangelii” – powinniśmy wszystko czynić, żeby głosić Ewangelię w porę i nie w porę i przy tym się nie chlubić i nie spodziewać się zapłaty. Ewangelia Chrystusowa powinna być głoszona każdemu, nie ważne czy jest poganinem czy też nie, czy Ją przyjemnie czy odrzuci. Powinniśmy być jak Paweł wszystkim dla wszystkich.
    Powinniśmy znosić urągania tych, którzy Ewangelię odrzucą.
    Powinniśmy Ją głosić nie tylko ustami, ale przede wszystkim czynem, swoją postawą, „aby [ludzie] widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” (Mt 5,16).
    A czy ja to robię? Sam nie wiem.
    Czy ja potrafiłbym głosić Ewangelię, mówić o Jezusie, nawet gdyby mnie ludzie wyśmiali? – Cz potrafiłbym być prorokiem? Czy potrafiłbym powiedzieć ludziom, że źle postępują? Czy potrafiłbym… ?- Trudne pytanie sobie zadałem 🙂
    Te pytania mnie nurtują.

    #1 chani_vel_czupytek
  2. Be Sociable, Share!
    Żeby to przetłumaczyć w Googlu trzeba wiedzieć z jakiego języka, zastanawiam się arabski, aramejski, idysz, a może włoski?
    Uważam, ze nie dorośliśmy do rozważań naszego biskupa, a mianowicie, jak się kliknie w rozważaniu rozwiń, to ma się problem to „strawić”, tak jak mówił Kard. Grocholewski w Radio Maryja…
    Dla mnie to za trudne, a jeszcze ST. Zawrzało komentarzami poniżej odnośnie naszego Synodu( i atakują pawlapiotra, i lemi, inni drążą, a ja na przekór zacznę tak:
    Wracając z Krakowa byłem na Mszy św. w Warszawie i odniosę się tylko do czytań i objaśnień naszego Biskupa.
    Job, bo tak było czytane, chociaż mi się to trochę z czym innym kojarzy, był niejako wybrany przez Pana, można to odnieść do siebie w czasach współczesnych, każdy dostaje takie krzyże aby dał rady nieść. Tutaj Ks. Bp. wspomina o bojowaniu, a ja bym to inaczej ujął, chociażby słowem WYBIERANIE, w sensie czasami jednego zła i drugiego i nie wiadomo co zrobić, te bojowanie Bp. bardzo mocno akcentuje,może niezasadnie, ale po części takie jest życie: użerać się z biurokracją unijną, ze skarbówką, nie dobrym sąsiadem, nawet ze swoją żoną…
    Nadal będę pisał Job, chociaż można Hiob i oczywiście do Pana Jerzego na Antypodach, chociaż On śpi o tej porze, bo u nas piętnasta w poniedziałek…
    Napadało śniegu, mrozi, ale też był piękny werset przed Ewangelią, którego Organista warszawski ładnie zaśpiewał, że Jezus leczy choroby… i te na duszy i te na ciele i już zam nie wiem które gorsze…
    Przechodząc się w południe po swoim polu, obejrzałem się, a tu ślady po filcach( to takie buty na zimę gumowe i ocieplane-objaśnienie dla mieszczuchów}i zastanawiam się czemu tylko jedne, a do tej pory były ślady dwóch osób, czyli mych i Chrystusa. Dzień 6 lutego był dla mnie bolesny i jeszcze będą gorsze dni. I dostałem kiedyś odpowiedz, czemu zostają jednej osoby ślady.
    Pewna Pani mi powiedziała:
    „Jak Pan będziesz pytał Jezusa, Panie gdzie byłeś, jak szedłem i nie widziałem Twych śladów obok mnie?, do dodajmy choćby dziś po polu po tym śniegu, to Chrystus odpowie: NIE SZEDŁEŚ SAM, TYLKO JA CIĘ NIOSŁEM NA RĘKACH”
    Nie ukrywam, że w tych meandrach mego życia między nurtem rzek:
    /Myśli nieuczesane Marudy/
    Wisły, Bugu i Wieprza,
    gdzie leży Diecezja Siedlecka,
    gdzie ponoć mam degrengoladę w głowie,
    mimo swej uczoności, myślę sobie…

    Można tak wierszem, niczym Mickiewicz,
    chyba już Chrystus dziesięć lat mnie nosi, czasami też zaniesie nad Odrę, Szprewę, Sekwanę, Dunaj, a i tak wszystkie drogi na świecie prowadzą do Rzymu, chyba nad Tybrem leżącego, czy „jakuś ta”….
    Nadal będę pisał, Panie Jerzy w Moelbern,
    jak się obudzisz, bo u Pana najpierw słońce wstaje, u Was, czytali Joba, czy Hioba, bo do Pana płynę w tej cyberprzestrzeni i już jestem w Qualalumpur, a to już z tego miejsca do Pana rzut beretem i proszę Pana, skomentuj Pan, psalm z ostatniej niedzieli, bo jakoś zapomniałem go…
    Pozdrawiam Wszystkich.
    (Ad J. E, teraz komentarze będą w takim stylu, może ten przejdzie)

    #2 Maruda
  3. „Dotychczas myślał i był przekonany o swojej sprawiedliwości, która była prawdą w jego życiu, ale okazało się, że ona nie starczy dla pełnego rozumienia życia a przede wszystkim zachodzącej w życiu niesprawiedliwości, która spotyka człowieka i której człowiek ulega”

    Myślę i jestem przekonana o swojej sprawiedliwości, która jest prawdą w moim życiu, potwierdzaną przez znajomych…
    Ale… czasami spotyka mnie niesprawiedliwość. Wtedy się buntuję. Walczę o swoją sprawiedliwość, niestety, czasami (zawsze?) traktując innych niesprawiedliwie…
    Jestem niewolnikiem siebie…
    Nie rozumiem życia…

    Potrzebuję bojowania i… potrzebuję przegranej mojej koncepcji życia, by powrócić do Boga.
    Potrzebuję nawrócenia.
    I zrozumiem życie 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    #3 julia
  4. Dziś blog ma swoje urodziny.
    Sto lat!
    🙂

    #4 julia
  5. „W oczach świata i w tylko ludzkim patrzeniu wydaje się to przegraną. W rzeczywistości jednak jest to droga do prawdziwego zwycięstwa”. To moje bojowanie to nic innego jak walka Jakuba z Bogiem. On powiada Swoje a ja swoje. To moje osobiste bojowanie ma jeden cel a jest nim zwichnięte biodro/krzyż/,który daje mi szansę stanięcia w prawdzie przed sobą samym. Nie ma we mnie mocy by pokonac samego siebie ale jest Bóg, który w Jezusie Chrystusie pokonuje mnie każdego dnia, Sam stając się pokonanym/zwyciężonym/przez mojego Hioba. W mojej codzienności, moim zwyciężcą jest mój Piotr ,który ma w sobie moc pokonania mnie skutecznie w każdej chwili. Chwała Panu za to, że wciąż zwycięża i daje mi smak/radośc/tego zwycięstwa. Pozdrawiam janusz

    #5 baran katolicki
  6. Dziś spotkałam swego Wybawcę w Sakramencie Pokuty.
    Doswiadczyłam ufności ,że moje bojowanie ma sens .
    Doświadczyłam pewności ,że w tym bojowaniu jest zamysł Boży.
    Chwala Panu za dar Sakramentów.

    #6 Tereska
  7. Aby bojowanie było zgodne z obecnością Boga trzeba nam wewnętrznego wyciszenia i obiektywnego pojmowania nie tylko potrzeb własnych,ale i tego co obok nas i w nas jest,też.
    Hiob pojął obiektywną prawdę /któż stanie przy człowieku jak nie Bóg?/,dlatego w zmaganiach zwyciężył.

    #7 Ka
  8. #4 Naprawdę Julio ? O wieczność poproszę, dla Ks.Biskupa i Jego blogu.

    #8 Ka
  9. Czy ja bojuję? NIE CHCĘ.Moja mama zawsze upominała mnie,nie wojuj /a ja taaka spokojna :D/ bo Cię ludzie zjedzą /z powodu prawdy/.
    Smacznego zatem.Byle im się nie odbiło.Czkawką.

    #9 Ka
  10. #2 Maruda
    “Nadal będę pisał Job, chociaż można Hiob i oczywiście do Pana Jerzego na Antypodach, chociaż On śpi o tej porze, bo u nas piętnasta w poniedziałek…” = 10 = 25 – 24 = 1AM wtorek.
    “Nadal będę pisał, Panie Jerzy w Melbourne,
    jak się obudzisz, bo u Pana najpierw słońce wstaje, u Was, czytali Joba, czy Hioba, – Job … i proszę Pana, skomentuj Pan, psalm z ostatniej niedzieli, bo jakoś zapomniałem go…”
    (Ps 147,1-6)REFREN: Panie, Ty leczysz złamanych na duchu CHWALCIE PANA, BO DOBRZE JEST ŚPIEWAĆ PSALMY BOGU,SŁODKO JEST GO WYCHWALAĆ. Pan buduje Jeruzalem, gromadzi rozproszonych z Izraela. On leczy złamanych na duchui przewiązuje im rany. On liczy wszystkie gwiazdy i każdej nadaje imię. NASZ PAN JEST WIELKI I POTĘŻNY, A JEGO MĄDROŚĆ NIEWYPOWIEDZIANA. Pan dźwiga pokornych, KARKI GRZESZNIKÓW ZGINA DO ZIEMI.
    O ile sobie dobrze przypominam w naszym liceum kilka razy w roku w soboty byly wystepy artystyczne, mialo to swoista nazwe, nie pamietam Artos chyba. Pamietam deklamacje wiersza, podczas ktorej aktor sie wrecz rozpalakl, nie pamietam, ale wciaz mi chodzi po glowie, ze to byl wiersz Tuwima Chrystusie, zmieniony za komuny na Brutusie.
    Pozwalam sobie dodać jedną z kilku publikacji sięgającą być może do genezy
    utworu :”Myślał, a może obiecywał, że jeszcze się kiedyś rozsmuci. Nie
    zdążył. Opowiadał Roman Brandstaetter o jednym ze swoich spotkań z
    Tuwimem. Obydwaj poeci wybrali się na kawę. – Panie Brandstaetter! – Tuwim
    zadał pytanie. – Czy Chrystus istniał? – Musiał istnieć – odpowiedział
    Roman. – To dobre! On musiał istnieć. Może byśmy wypili na to konto –
    odrzekł Tuwim. Rozmowa potoczyła się dalej. Po kilku godzinach poeci się
    rozstali. Tuwim wsiadł do „taksówki”. Brandstaetter poszedł
    pieszo. Odpowiedź nawróconego żyda – Brandstaettera musiała mocno zapaść
    żydowi ateiście – Tuwimowi w sercu. Po przejechaniu kilku metrów polecił
    kierowcy zatrzymać samochód. Uchylił szybę i krzyknął do przyjaciela: –
    Panie Romanie, to było bardzo dobre! On musiał istnieć! Tuwim umarł na
    serce. Roman Brandstaetter był na jego pogrzebie. W trakcie wynoszenia
    trumny z willi, w której zmarł Tuwim, podszedł do Brandstaettera właściciel
    zakładu pogrzebowego. – Proszę pana, co ja mam zrobić? Mam tylko trumnę z
    krzyżem na wieku – powiedział. Mam go zostawić, czy zerwać? Brandsaetetter
    nic nie odpowiedział. Ktoś za niego zdecydował. Krzyż zerwano. Ale wieko
    trumny było pokostowane. Został na nim ślad krzyża. Problem Jezusa nie
    opuszczał go przez całe życie. Jakoś go Chrystus prześladował. Wiele razy
    przed nim stawał. Nigdy jednak nie opowiedział się w sposób widoczny dla
    innych po stronie Chrystusa. Nie przyjął chrztu. Nie zdążył.”
    Pozdrawiam Wszystkich.
    Jurek

    #10 Jurek
  11. Można by się zapytać w tym temacie dlaczego proboszcz nie ufa parafianą i woli wszystko mieć we własnych rękach, biskup swoim wikarym itd – gdzie tu miłość i jej iracjonalność.

    #11 pawelpiotr
  12. Wszystkim co spina wolę Bożą, postępowanie człowieka jest krzyż – Królewska droga Krzyża.
    Jak to gdzieś kiedyś wyczytałem łatwo z Jezusem zasiadać przy stole i jeść z Nim Chleb trudniej pić z Jego kielicha. Łatwuiej uczestniczyć w Jego cudach niz udrękach.
    W dzisiejszych czasach łatwiej przedstawiać siebie w korzystnym świetle niż znosić upokorzenia. Łatwo się poddawać niż dochodzić do prawdy. Łatwiej zaciągnąć kredyty niż ogłosić bankructwo. Łatwiej uwłaczać swojemu człowieczeństwu niż żyć godnie. Łatwiej pokładać nadzieję w tym co słuszne i w przekonaniach w tradycji niż w Bogu. Tylko krzyża szatanowi nie udało się pokonać i w nim nasza obrona. Jedyna droga jak głosi orędzie fatimskie, wiedzie pod krzyż.

    #12 pawelpiotr
  13. #1 chani
    Nie martw się, czy będziesz umiał być prorokiem. Zapewne nie będziesz umiał. Ale jak Pan Bóg Ciebie wybierze, abyś nim był, nie będziesz mógł przed tym uciec. Nie będziesz mógł nie mówić. Tak jak Jonasz, Jeremiasz, Amos i św. Paweł. 🙂
    Czy znasz I katechezę tego roku programu ” Chrzest w życiu i misji Kościoła” ?

    #13 basa
  14. Taka refleksja po wysłuchaniu dzisiejszej „Modlitwy w drodze”:
    Co dla mnie jest najważniejsze, czy przekazywana tradycja czy Prawo Boże?
    Czy ja bardziej przestrzegam tradycji?
    Czy potrafię być oddany, wierny Bogu?
    Czy nie jestem tym obłudnikiem?

    #14 chani_vel_czupytek
  15. #13 basa
    Coś tam mi świta, ale… pamieć mnie zawodzi 🙂

    #15 chani_vel_czupytek
  16. #10 Jurek
    Dziękuję za Twoj wpis.
    Warto sobie przeczytać „Krąg biblijny” R.Brandstatera.Zrobię to drugi raz dla przypomnienia.

    pozdrawiam

    #16 Tereska
  17. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
    wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz.
    Teraz poznaję po części,
    wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
    Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:
    z nich zaś największa jest miłość.
    Rozważałem dzisiaj powyższe Słowo – odniosę się jeszce do Słowa: że nie odróżniają ręki prawej od lewej.
    Wnioski jaki mi się nasuwają – to nie jest takie proste poznanie dobra i zła. Sama Epistemologia – umiejętność zrozumienia rzeczywistości. Większość ludzi swoje poznanie buduje na empiryźmie (aposterioryzm). Przicwstawia się temu aprioryz – poznanie rozumowe. Złoty środek miał Arystoteles twierdząc, że Nie ma nic w umyśle, czego nie było przedtem w zmyśle”.
    Cóż pewnego byłoby powiedzieć o Bogu, gdyby nie Jezus Chrystus o Nim nie pouczył. Nie ma innej bramy do zrozumienia świata, innego klucza jakim jest Jezus Chrystus. Obojętnie czy oprzemy się na empiryźmie czy na racjonaliźmie musimy sobie zadać pytania: skąd cierpienie, grzech, początek, pochodzenie, cierpienie – taka metafizyka od kuchni, któa prowadzi do tego, że jest Bóg, a wszystko tu na ziemi jest przygodne, a więc kruche i utracalne – a istnienie ma sens jeżeli Stwórca je podtrzymuje, czymże jest śmierć jeżeli ona wogóle istnieje w tym kontekście. Czy w tym kontekście EGO IPSUM ESSE – Bożej dobroci w świecie, ma człowiek prawo w swej kruchości i przygodności zabijać, niszczyć. Pozostaje wiara, nadzieja no i miłość.

    #17 pawelpiotr
  18. Ad.11
    Święty Michale Archaniele broń nas w walce.
    Przeciw niegodziwości i zasadzkom złego ducha bądź nam obroną.
    Niech go Bóg pogromi, pokornie prosimy.
    A Ty, Książe wojska niebieskiego, szatana i inne duchy złe,
    które na zgubę dusz krążą po świecie,
    mocą Bożą strąć do piekła.
    Amen.

    #18 lemi58
  19. Zbyt wiele zła na Ziemi,by człowiek mógł się zwolnić z bojowania.Na szczęście bój to jest nie z człowiekiem,ale ze złem które człowiek czasem nazbyt chętnie /modląc się – sic!/czyni.
    I nie obarczajmy tym złe siły.Raczej obarczajmy /że przyjmujemy zło/ siebie.

    #19 Ka
  20. Trochę o tym Szatanie, któego mam w sercu Lemi i dalszy ciąg o poznaniu i o wyzwoleniu w Krzyżu Chrystusa i aniołach.
    Po pierwsze dalej wnioskuję, że jestes teologiem a więc zauważ – że Lucefer jest tym, który niesie światło – funkcją jego jest światło zna Boga – to co jest dla nas tajemnicą.
    Zastanów się dlaczego atakuje on pokornych a nie tych co pod płotem piwko kolejne piją i się zataczają – zapytał i polecił mi spowiednik kiedyś jako zadanie.
    Powróćmy na chwilę do raju – gdzie poznanie człoweika zostało zabużone – szatan wcale nie występuje tam jako szatan ale jako wąż. Doskonale wie że Bóg zna prawdę dobro i zło . Zło które weźmnie na siebie Jezus wypełniając utaraconą funkcję poznania przez sprzeniewierzenie się anioła. Powie o sobie Jezus ja jestem światłością, kto ze mną idzie nie będzie chodził w ciemności.
    Strącenie go na ziemie (szatana) pokazuje jego przebiegłość, okłamuje on człowieka mówiąc, że będzie jak Bóg – a co dostaje w zamian człowiek pyche szatańską, której mi naprawdę nie brakuje. Człowiek nie idzie już za głosem Boga a za głosem kusiciela i nie chodzi tu o poznanie dobra i zła a pójście za głosem Lucyfera – jak wspomniałem Lucyfer nawet się tam nie pojawia tylko wąż. I od tego czasu będzie człowiek szedł za tymi omamami, którymi stają się pieniądze, niekiedy drugi człowiek – jest sposób na walkę z tym złem.
    To odpowiedź na pytanie spowiednika – pisałem kiedyś modlę sie za brata alkoholika i ofiaruję za niego abstynęcję – wywrócił się niedawno temu ze schodów – poleżał kilka dni na OIO i nie pije twierdzi, że przemyślał wszystko i nie warto.
    Kapłaństwo to ofiara za tych wszystkich co żyją omamami tego świata, to rezygancja ze swojej zawiści wobec bliźniego, odwetu itd i nieustanna modlitwa i ofiara, uzdrawiający krzyż Chrystusa , poświęcenie, trud i męka. Słodkie Jego naśladownaie, rezygnowanie z siebie, aby być z nim w Jego kapłaństwie. Być na drodze zwycięstaw Krzyża. Amen.

    #20 pawelpiotr
  21. Tak sobie myślę, że w dzisiejszej Ewangeli o wierze Syrofencjanki, też ten motyw ofiary jest widoczny, po pierwsze ona poznaje prawdę o sobie, swoim pochodzeniu, staje w prawdzie przed Jezusem i nie przestaje prosić.
    Prosi i Maryja za nas wszystkich. Jako, że wyrosłem wśród protestatntów – muszę zauważyć, że w modląc się z nimi brakowało mi tego ducha ofiary, często modlitwa skoncentrowana jest na swoich potrzebach, duch wspólnoty w tym kontekście rozwija się bardzo dobrze – ale brakuje kapłaństwa, wyrzeczenia się siebie i swojej woli Jak powie Jezus do Matki „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?” Parafrazując te słowa : Jeżeli taka jest wola Ojca niech się tak stanie. Istota nie jest cud, albo braki jakie odczuwa człowiek ale Zjodnoczenie się się wolą Ojca.
    Czy zmarli sa naszymi stróżami? – padło pytanie.
    Nawet czyms więcej, bo zjednoczeni z Bogiem – orędują za nami w niebie – jeszce bardziej niż to czynili na ziemi – wypraszając nam grzesznikom łaski, a łaska Boża jest nam do zbawienia koniecznie potrzebna

    #21 pawelpiotr
  22. ,,Życie jest wiecznym zmaganiem się ze sobą samym i nie zakwitnie pięknem inaczej, jak tylko za cenę cierpienia” – św. O. Pio
    – no właśnie , czy zakwitnie ?… od bojowania zależy… trudne ono jest czasami
    #10 – dziekuję za te informacje , bardzo lubię poezję tych zacnych poetów … wiele potrafi nauczyć i nie tylko rozsmucić…

    #22 owieczka
  23. Ad. 20 Chcę Pawelpiotrze dołączyć się do Twojego opowiadania o relacjach Bóg Trójjedyny a Lucyfer który był aniołem do momentu wypowiedzenia posłuszeństwa Bogu. Od tego czasu Bóg pozwolił mu zbierać żniwo na ziemi począwszy od raju. Każdego, którego zdobędzie, „upija” i prowadzi do śmierci nie tylko cielesnej. Gdy zostanę jego zdobyczą rzuci mnie pod płot i sponiewiera. Natomiast najcenniejszą jego zdobyczą są ludzie uchodzący za osoby „święte” oraz pasterze. Według mnie Światło Jezusa polega na tym, że On nam przywraca utracone dziedzictwo.

    #23 lemi58
  24. #16 Tereska #22 owieczka
    Bog Wam zaplac, ciesze sie, ale nie moja to, lecz wszystko zasluga Ewy, szczodrobliwej przyjaciolki z politechniki, ktora czesto odgaduje moje mysli, przeslala mi ta ksiazke Romana Brandstaettera. Duzo by o tym pisac, ale i tak…

    #24 Jurek
  25. Kazanie na dzień 2012-02-10
    Mk 7, 31-37
    Ojciec Anselm Grun, benedyktyn zajmujący się psychologią głębi, uważa, że „chorobą naszego czasu jest brak kontaktu. Jeśli ktoś nie potrafi kontaktować się z drugim człowiekiem, to traci również kontakt z samym sobą, nie czuje siebie, stoi jakby obok siebie, tkwi jakby za jakimś kamieniem, odizolowany, odcięty od siebie samego, od swego serca”.

    Kontakt głuchoniemego z otoczeniem jest utrudniony, dlatego Jezus używa znaków i symboli. Kładzie na niego rękę, wkłada mu palce do uszu i śliną dotyka jego języka. Następnie spogląda w niebo i mówi: „Otwórz się!”. Uświadamia głuchonie! memu, że sama zdolność mówienia i słuchania nie wystarcza, konieczne jest otwarcie się na Boga i człowieka.

    W powieści Kornela Makuszyńskiego występuje Stanisław Mudrowicz – człowiek zamknięty w sobie, podejrzliwy, złośliwy i brzydki fizycznie. Dzięki radosnej i pełnej optymizmu Ewie, która przełamuje jego samotność, postanawia zmienić życie i pomagać ludziom. „Udało ci się poruszyć we mnie coś…” – mówi z wdzięcznością Mudrowicz.

    #25 Jurek
  26. 10 lutego
    Święta Scholastyka, dziewica
    Scholastyka pochodziła z Nursji i była bliźniaczką św. Benedykta. Na miejscu ich urodzenia stoi skromny kościół pw. św. Benedykta. W podziemiach kościoła pokazują część muru, który stanowił dom rodzinny św. Scholastyki i św. Benedykta.
    Scholastyka była niewątpliwie od dziecka pod urokiem św. Benedykta. Towarzyszyła też mu w jego podróżach i naśladowała jego tryb życia, poświęcony Panu Bogu. Kiedy św. Benedykt założył pierwszy klasztor w Subiaco, ona poniżej założyła podobny klasztor dla niewiast. Do dnia dzisiejszego istnieją tam dwa klasztory na wzgórzach w pobliżu Subiaco: w Plombariola – żeński klasztor św. Scholastyki i męski klasztor św. Benedykta…

    #26 Jurek
  27. Można także oglądać grotę, gdzie się spotykali na świętych rozmowach. Podobnie działo się na Monte Cassino.
    Kiedy spotykali się po raz ostatni na tej ziemi, ich słodka rozmowa przedłużyła się do nocy. Św. Benedykt chciał już odejść wraz ze swymi towarzyszami, ale Święta błagała go, by jeszcze pozostał. Kiedy jednak ten stanowczo się temu oparł i już zamierzał odejść, na prośbę Scholastyki zaczął padać tak silny deszcz, że zmusił go do pozostania całą noc. Święty brat uczynił swojej siostrze łagodną wymówkę: „Coś uczyniła, siostro moja? Nie mogę wrócić do braci, którzy dziwić się będą, że tak długo nie wracam”. Na to Święta: „Prosiłam cię, a ty mnie nie chciałeś wysłuchać. Zwróciłam się przeto do Boga i zostałam wysłuchana”. A potem ze słodką przekorą dodała: „Jeśli ci tak spieszno, to idź teraz”. Wypowiadała te słowa w tym czasie, kiedy ulewa szalała na zewnątrz. Było to ich ostatnie spotkanie na ziemi. Scholastyka umarła 10 lutego 542 r…

    #27 Jurek
  28. Dzięki Lemi,
    Twoja wypowiedź pobudziła mnie do myślenia i pewnych nowych przemyśleń.
    Raj był nie ręką ludzką uczyniony – było to miejsce odizolowane od wszystkich innych, gdzie przebywał Bóg.
    I zasadził Bóg ogród w Edenie na wschodzie (Rdz 2,8)
    Obraz raju jest przedstawieniem świątyni, gdzie przebywa Bóg, powierza tą świątynie kapłaną.
    Jednocześnie ten kto sprzeniewierza się Bogu jest wygnańcem z tej świątyni.
    Przemówił Pan do Mojżesza na górze Horeb:
    „Zdejm sandały ze swoich stóp, gdyż miejsce na którym stoisz jest ziemią świętą” Wj 3,5
    Ta pycha, która zaciemnia umysł i serce jest obeca i w kościele i wśród świeckich.
    Sam muszę się bić w piersi bo jak pisałem za świętym Pawłem – poznaję po części. I chyba nawet w niebie poznanie nie się skończy tylko zamieni w wieczy raj, jak to się po hebrajsku tłumaczy – ogród rozkoszy .
    Zauważ Lemi jak ten, który niesie światło Lucyfer zmienia pojęcia i deprawuje wszystko co święte. Nowe Jeruzalem Pana – świątynia Boga – jakże w tym kontekście nie szanować kapłanów.

    #28 pawelpiotr
  29. Potrzeba nam życia eucharystycznego – ofiarnego. to są rzeczywiste problemy.
    Kryzys – czymby był jeżeli ludzie żyli by w pokorze i uczciwie i płacili podatki, bali się bardziej Boga tego co tracą oddalając się od Niego – stając się wygnańcami z raju.
    A tak mamy zrzutkę na Grecję, gdzie sami Grecy nie płacili podatków itd.
    Powoli i Polskę to dotyka – bo przez podwyższki podatkó, zaczyna się kombinowanie, oszukiwanie itd, ciężar spada na uczciwych, któzy niosą ten krzyż – bez Eucharystii nie będzie poczucia obowiązku, solidarności . Prawdziwej wolności.
    Krzyż jest nam dany, cierpienie jak to kiedyś pisałem jako dowód na istnienie Boga, jako dowód miłości, że możemy się jeszce nawrócić – zanim całkowicie się pozbawimy dostępu do drzewa życia, staniemy się wiecznymi wygnańcami ze świątyni w obliczu poznania pełnej prawdy o sobie.

    #29 pawelpiotr
  30. Św. Paweł uniesiony do trzeciego nieba znalazł się w raju – jak sam o tym pisze. Można powiedzieć poznał co to jest życie – doświadczył owocu z drzewa życia, o który my nieustanie w swoich modlitwach prosimy, bo posawił Bóg swego Anioła przy tym drzewie, który nas stosownie do naszych win oczyszcza, abyśmy mogli na nowo żyć. Widział ten ogień Mojżesz nie tylko zjawisko naturalne, spalające się oliwki w płomieniach słońca – a samego Boa do którego nie sposób od tak ad hoc się zbliżyć , wymaga to strawienia w tym ogniu miłości.
    Uniżył się łatr i poznał swoją nędzę na krzyżu i jeszce tego samego dnia pławił się w rozkoszach rajskich.
    Tak boimy się Anioła z mieczem, a on tylko wypełnia funkcję powierzoną od Boga – aby każdy kto do Niego się zbliża – był jak ta oliwka w tłoczni, jak przetapia się złoto.

    #30 pawelpiotr
  31. Trzecie Niebo – Raj – to także Sąd nad człowiekiem i oby się nie obudzić w tym niebie i umrzeć z pragnienia wiecznie.
    Oby niebo było w nas – świątynia pańska – niebieskie Jeruzalem – stan duszy -niebo.

    #31 pawelpiotr
  32. Samo bojowanie, samo w sobie ma wartość. Ostatnio źle się czułam i byłam przygnębiona i złośliwa i odrzucało mnie od modlitwy. Wiedziałam, że to jest czas aby walczyć, ale tak mi się nie chciało… Wtedy zaczęłam wbrew sobie wołać do Boga, przeciw sobie, wołałam i samo to sprawiło że dostałam siłę i radość, wiedziałam, że dobrze robię, że to jest wola Boża, z całą pewnością. Pierwsza dobra rzecz, jaką zobaczyłam w sobie od dawna pośród mojego szemrania.

    #32 AnnaK
  33. Ad.Hiob i bojowanie
    Tak mi się nasunął tekst Charlesa Pe’guy w związku ze słowami powyższymi komentarza Ks. Biskupa :
    „To wszystko po to, aby w przechodniości i kruchości tego życia spotkać Tego, kto jest Prawdą i Życiem w pełni i na zawsze”.
    CH.P. :
    Co mnie zadziwia, to nadzieja, mówi Bóg.
    I nie mogę wyjść z podziwu.
    Ta drobna nadzieja taka niepozorna.
    Ta wątła dziewczynka nadzieja.
    Nieśmiertelna.
    Wiara to wierna żona.
    Miłość to matka.
    A nadzieja to mała dziewczynka…
    Mała nadzieja idzie do przodu.
    I w środku, między dwiema starszymi siostrami
    Wygląda jakby dawała się ciągnąć…
    A w istocie to ona prowadzi tamte.
    Z ręki do ręki, z serca do serca
    podajmy sobie boską NADZIEJĘ
    Zdarzyło mi się w tych dniach, w terenach nad Wisłą nieco zboczyć z drogi głównej, był wielki mróz /nad Odrą nie jest taki/, zgubiłam ścieżkę, ale na szczęście był śnieg i zobaczyłam przed sobą ślady Kogoś, kto już tędy szedł przede mną. I bezpiecznie dotarłam do celu wędrówki, do ciepłego domu.
    Ps.Może ten komentarz przejdzie w takim stylu, bo na myśl przychodził mi nieco inny 🙂
    Pozdrawiam Wszystkich a szczególnie Pana Marudę- mam nadzieję, że ma już za sobą te ciężkie dni ;}

    #33 Miriam
  34. #33 Piękne Miriam.Dziękuję.

    #34 Ka

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php