Ewangelia ostatniej Niedzieli Adwentu (Łk 1,26-38) stawia przed nasze oczy wydarzenie z Nazaretu w Galilei, gdzie nastąpiło spotkanie, które dało początek nowemu etapowi historii ludzkości. Tam miał miejsce krótki dialog, w skutek którego mógł się spełnić odwieczny zamysł Boga odnoszący się do człowieka i wyrażony przez Boga bezpośrednio po grzechu człowieka. Trzeba było odpowiedzi ze strony człowieka. Uczyniła to Dziewica z Nazaretu. Stała się wtedy w czasie (w historii) Matką Tego, który jest odwiecznym Początkiem. Dzięki Niemu także my możemy doświadczać nowości nowego narodzenia. Możemy mieć życie, które ma udział w życiu, Tego, który wprowadza nas w Początek stanowiący wieczność. 

Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. (. . .)

Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? (. . .)

Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię (. . .).

Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! (Łk 1,31.34.35.38).

Dialog inicjujący dopełnienie zbawienia

Maryi zostaje obwieszczony przez anioła Gabriela zamysł Boga. Oto poczniesz. Oznacza to że stanie się w Tobie coś nowego. Zaistnieje w Tobie to, czego jeszcze nie ma, a co będzie i to będzie bardzo ważne. Trudo jest nam określić i domyślać się, co Maryja zrozumiała z nadzwyczajności tego orędzia. Jej pierwsza reakcja wyrażona pytaniem: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Może być nawet rozumiana – w pierwszym odbiorze – tak, jakby chodziło o zrodzenie kogokolwiek w naturalny sposób. Do poczęcia i zrodzenia kobieta potrzebuje bowiem męża, mężczyzny. Maryja, co prawda jeszcze nie zamieszkała razem ze swoim mężem Józefem, ale było to możliwe i przewidziane.

W odpowiedzi-pytaniu Maryi: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Chodzi więc o coś więcej. Chodzi o wyrażenie świadomości Maryi, że to nie jest kwestia zwykłego poczęcia i urodzenia. W Jej odpowiedzi: Nie znam męża, możemy widzieć wyraz Jej świadomości całkowitej niemocy wobec realizacji tego, co jest Jej przedstawiane jako zapowiedź. Jej słowa mogą być rozumiane jako wyrażenie: Ja z mojej strony wobec tej zapowiedzi nie mam żadnej mocy. Jestem całkowicie bezsilna, nie mam żadnej koncepcji, ja nie mogę dać początku. Ten zapowiedziany Początek nie może być z mocy, która jest w mojej dyspozycji, czy która pochodzi ze mnie. Jest to jakby deklaracja własnej „bezkoncepcyjności”. Ja nie mam żadnej mocy i żadnej koncepcji. Jestem bez własnej

Objawienie i „uaktywnienie” mocy Boga wobec „niemocy” Maryi

Odpowiedź anioła na reakcję Maryi jest jednoznaczna. Anioł precyzuje, to co wyraził w pierwszym momencie zwiastowania. Jednocześnie jakby podejmuje to, co wyraziła Maryja wskazując na swoją niemoc. Oto wobec tej niemocy Maryi zadziała moc Najwyższej Mocy: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Wskutek tego owocem tego działania będzie to, co jest z natury święte, a więc przynależne do Boga. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym.

Wobec tak obwieszczonej mocy Boga Maryja staje w pełni jako służebnica, a więc ktoś, kto pozostaje w całkowitej dyspozycji w stosunku do tego komu służy. Służebnica Pana Boga. Służebnica bez zastrzeżeń i bez własnych planów. Oddająca siebie bezgranicznie do spełnienia się tego, co Bóg zamierzył w swoim zamyśle. Staje się przez to Matką spełnienia się zamysłu Bożego.  

Zbawczy dialog Boga ze mną 

Dla każdego wierzącego Maryja jest matką, która wskazuje drogę, na której dokonuje się wcielanie się zmysłu Bożego w ludzkie życie. Jest pomocą w inicjację tego spełniania się Woli Boga w człowieku. Inicjacja bowiem to nie tylko teoretyczne wskazanie, ale wprowadzenie w sposób spełnienia. Gdy stajemy wobec tego, co nam wydaje się niemożliwe lub co przerasta nasze możliwości, możemy spoglądać na Maryję, która uwierzyła w to, że u Boga nie ma nic niemożliwego.

W każdej sytuacji, kiedy staję wobec wyzwań i zadań, jakie pochodzą z mojego powołania i stanu czy wobec obietnic i nadziei, jakie rodzą się w moim sercu z inspiracji Ducha Świętego, mogę stwierdzać, że sam z siebie nie mam mocy. Mogę też stwierdzać, że moje moce czasem są zaangażowane gdzie indziej lub w inny sposób. Jeśli jednak wtedy uwierzę i dam się przeniknąć mocy Boga i jeśli dam się skorygować w moich czasem niewłaściwych ustawieniach życiowych, może we mnie zaistnieć początek nowości. Może we mnie się spełniać nie tylko to, co ja chcę czy chciałbym zrobić, ale to, co Bóg we mnie i przeze mnie chce dokonać. Maryja pomaga nam właściwie wykorzystać to, co nam wydaje się przeżywaniem naszej niemocy. Wskazuje nam, że wszystkie takie sytuacje, są specjalną okazją do tego, aby w nas uaktywniła się moc Boża. Daje nam nadziej, że właśnie takie okazje to, szczególna sposobność przeżycia zstępowania na nas mocy Boga i przyzwalania na to, byśmy mogli doświadczyć dokonywania się w nas tego, co w oczach ludzkich niemożliwe.

Będą Święta – będą okazje do pojednania, do przebaczenia, do powiedzenia sobie prawdy, do okazywania sobie pomocy itp. Będzie tyle sytuacji, która mogą nam się wydawać bezsensowne do podjęcia działań i kroków, alb objawiające naszą niemoc czy brak gotowości podjęcia różnych kroków. Obyśmy nie odrzucili ich, lecz uwierzyli na wzór Maryi. Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa. Może w nas i przez nas stać się bardzo wiele. Może w nas rodzić się nowość życia. Może rodzić się sam Bóg. 

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

29 komentarzy

  1. od pewnego czasu sledze komentarze do czytan liturgicznych na tej stronie. dzis kolejny raz pomyslalam, ze sa to slowa jakby wprost skierowane do mnie i mowia o sytuacji, jaka mi przyszlo przezywac,. stawiam sobie pytanie ,dlaczego nie udalo mi sie tego wyczytac i dostrzec w tekscie Pisma?pytanie pozostanie dla mnie otwarte nawet jeśli, jak to bywa na tej stronie, jakas pobozna osoba wyjasni mi, ze slowa Pisma nie sa do prywatnego wyjasniania i biskup jest do tego powolany.Czemu tez nie ma sensu zaprzeczac. Moze ludzie, ktorzy jakas naturalna maja sklonnosc do wiary, sa madrzejsi, ale ja do nich nie naleze.KIerujac sie piewszym impulsem,pisze te slowa,nie majac pewnosci, czy to rozsadne i czemu ma sluzyc otwieranie sie przed obcymi ludzmi.Interesuje mie odpowiedz na pytanie, czy i na ile Bog ingeruje w zycie normalnych ludzi, sa nas miliardy, CZy wszystko zalezy od wiary?M.

    #1 maryliada
  2. Jak trudno zaprosić Maryję w życie, wpatrywać się Jej wzór zawierzenia niosąc rany relacji z własną matką.

    #2 ze
  3. Za 3 dni Wigilia (Bożego Narodzenia)…
    Dzień, w którym dzielimy się opłatkiem z bliskimi i składamy sobie życzenia.
    Przez rok byłam częstym gościem na tej stronie. Spotykałam się wirtualnie z innymi. Poznawałam Was, dawałam się poznać. Staliście się mi w jakiś sposób bliscy.
    Dlatego chcę dziś podzielić się z Wami wirtualnym opłatkiem i życzyć…
    (No właśnie – nie potrafię układać pięknych życzeń…)
    Pomyślałam, że odwiedzającym tę stronę mogę życzyć tego samego, co sobie:
    ŻYCIA Z BŁOGOSŁAWIEŃSTW.
    To znaczy, żebyśmy nie bali się być:
    ubogimi w duchu, smutnymi, cichymi i łagodnymi, miłosiernymi, czystego serca, wprowadzającymi pokój, pragnącymi sprawiedliwości…
    Bo ten, który się urodził DLA NAS pokazał, że tak warto przeżyć swoje życie,
    by zyskać szczęście na zawsze…
    🙂

    #3 julia
  4. Mam nadzieję, że nie poczuł się urażony Gospodarz tego blogu, że dopiero teraz pozwolę sobie złożyć Mu życzenia…
    Dzieląc się z Księdzem Biskupem opłatkiem życzę:
    by był przykładem dla nas, jak być człowiekiem, który może powiedzieć o sobie:
    „już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).
    🙂

    #4 julia
  5. Pragnę by to Słowo mnie zapłodniło: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” Pragnę całą sobą w każdej sytuacji uznawać, że nie mam mocy! Że nie mam mocy kochać drugiego człowieka, że nie mam mocy usprawiedliwiać drugiego człowieka, że nie mam mocy, by na mnie wypełnił się Gniew Boga.
    Błagam Cię Ojcze, by coś z tego doświadczenia Maryi Dziewicy we mnie się zradzało.
    pokój,
    agnieszka CS

    #5 agnieszka CS
  6. A ja do pięknych życzeń ZYCIA Z BLOGOSLAWIENSTW dolaczam dla wszystkich zyczenia szczerej i owocnej spowiedzi swiątecznej .Ostatnio z mocy Ducha Swiętego odkrylam ,że malą wagę przywiązywalam do grzechow zaniedbania i borykam się z ich odkrywaniem w sobie .Proszę o modlitwe.szczesc Boże

    #6 Tereska
  7. Czytając rozważania Ewangelii 4 Niedzieli Adwentu zastanawia mnie postawa Maryi. Jej głęboka mądrość, wiara, dyspozycyjność i posłuszeństwo, a także pokora. Być moze tych pytań Maryja zadała więcej a zostały podane tylko te istotne dla Zawiastowania. Mogę się podzielić swoimi spostrzeżeniami mam tendencję do tego, aby wszystkie moje plany zrealizowane zostały według mojego wyobrażenia. Niestety tak nie jest, bardzo często wówczas pojawiało sie napięcie, stres i niezadowolenie. Od pewnego czasu każdego ranka modlę się takim zwyczajnymi słowami: Panie Jezu wyrzekam sie siebie, zapraszam Ciebie do moich myśli, serca, pragnień niech Twoje słowo mnie prowadzi zapraszam również Ciebie Matko Chrustusa i moja Matko i proszę ucz mnie Twojej postawy wobec Słowa Bożego. Mogę powiedzieć, że otoczenie zauwazyło, że jestem inna,inaczej reaguje na sytuacje; jednak czasem odzywa się moja natura. Przyznam że postawa Maryi jest trudna do naśladowania, ale mam też nadzieje, że u Boga nie ma nic niemożliwego!
    Dziękuję Ks. Biskupowi za rozważania o Dobrej Nowinie dużo można z nich zaczerpnąć dla swego wnętrza i przy okazji dzielić sie tym Słowem z innymi.

    #7 dorota
  8. ’Maryja pomaga nam właściwie wykorzystać to, co nam wydaje się przeżywaniem naszej niemocy.’ To zdanie Ks.Biskupa dzisiaj jest podsumowaniem moich osobistych refleksji.
    Ośmielę się podzielić refleksją związaną z Łk1,26-38, która poprowadziła zupełnie w nowym i zaskakującym mnie kierunku, zobaczyłam inny aspekt. Ewangelie pokazują nam spotkania mężczyzn z Jezusem, zmagania mężczyzn w poznawaniu i odkrywaniu Jezusa. Maryja dana jest kobietom do zrozumienie siebie w poznawaniu Jezusa.
    Czytałam jednocześnie zwiastowanie Zachariaszowi i Maryi. Lęk był w obu przypadkach. W obu przypadkach pytanie, ale Zachariasz od razu zaczyna od pytania o znak, a Maryja staje z zadziwieniem. Mężczyzna prosi o znak i otrzymuje, więc dalsza dyskusja jest ucięta. Maryja otrzymuje informację o dowodach na wiarygodność Anioła. Kobieta potrzebuje motywowania, wyjaśniania i na końcu pada 'tak’. Zachariasz otrzymał znak, zobaczył narodzonego Jana. Już nie ma wzmianki, że pouczał, prowadził Jan. Skoro znak jest, to obietnica spełni się – nie ma co do tego wracać. Co z kobietą? 12-letni Jezus i wyrzut – 'szukaliśmy Ciebie’. Maryja pojawia się w Kanie i ponagla Jezusa, a potem na wszelki wypadek daje dyspozycje sługom. Stoi bez słowa pod Krzyżem. Czy można powiedzieć, że Jej wiara zachwiała się? Nie, ale reaguje jak większość kobiet. Wie i rozumie, ale na wszelki wypadek jeszcze coś 'ułatwia’ czemuś 'zapobiega’.
    Jeszcze raz zacytuję zdanie Ks.Biskupa:Maryja pomaga nam właściwie wykorzystać to, co nam wydaje się przeżywaniem naszej niemocy.
    Moja refleksja jest dużym uproszczeniem, ale na dzień dzisiejszy tłumaczy mi mój sposób percepcji i przeżywania relacji z Panem Bogiem. Wiele razy zadawałam pytania tutaj o przeżywanie niemocy. Wydaje się, że rozumiem, co Ks. Biskup mówi, ale ciągle miałam jakieś pytania. Dzisiaj nieco uspokoiłam się, bo mam wyjaśnienie dla mnie, że pojawiające się pytania nie świadczą o braku wiary.

    #8 ze
  9. #3 i 4. Julio,pięknie napisane.Dziękuję.Jeśli pozwolisz przyłączę się do Twoich słów.Tak bardzo mi się podobają. #5.Agnieszko,ja wprost przeciwnie.Całą sobą czuję wypełniającą mnie Bożą moc.Człowieczą,nic wielkiego ale jestem dumna z niej :).Maryję rozumiem.Myślę że wiem co czuła.Zaskoczenie,niezrozumienie i…troskę o ten świat,a w nim o /nie/ziemskiego Jej syna.

    #9 K.
  10. #9 K.
    Dziękuję za miłe słowa 🙂
    i pozdrawiam Cię serdecznie przedświątecznie 🙂

    #10 julia
  11. Księdzu Biskupowi i wszystkim którzy tu pisują i czytają (i sobie też) życzę otwartości na Moc, która działa w naszej niemocy, wytrwałości w kroczeniu drogą, którą wskazuje nam Chrystus, i tego by Miłosierny Bóg nigdy nam nie dał wątpić o Swej miłości.
    Alicja

    #11 Alicja
  12. Chciałbym odnieść się do poruszanego w poprzednich wpisach oraz w komentarzu Księdza Biskupa (publikowanym m.inn. w Katolickim Radiu Podlasie zagadnienia spotkań opłatkowych lub nazywanych „wigilijne” w każdym razie związanych ze zbliżającymi się Świętami.Uważam,że ten sposób przeżywania Świąt Bożego Narodzenia w firmach i instytucjach jest jak najbardziej wskazany i na miejscu.Czy następuje spłycenie czy „rozwodnienie” treści rodzenia się Słowa , jest to odpowiedzialność organizatorów i uczestników.Na ile są oni dojrzali , tak spotkania wyglądają.Jest to jednak wyjątkowa okazja do głoszenia Słowa i to w miejscu gdzie wielu nie widzi Jego obecności na co dzień czyli w pracy.Jest to też okazja aby odnieść to Słowo do konkretnych sytuacji w pracy, że ono żyje i może działać, jeśli je przyjmiemy.Istniejąca tradycja przyciąga na takie spotkania również osoby będące dalej od Boga na co dzień.Łatwiej jest im pokazać na przykładzie odniesienie treści Ewangelii do ich problemu który przeżywają w pracy, niż skłonić do przyjścia na katechezę lub Eucharystię.

    #12 Grzegorz
  13. Dziękuję Julio.Wszystkiego dobrego,a nawet najlepszego 🙂

    #13 K.
  14. Przepraszam, że podejmę trudny, nie świąteczny temat.
    Natknęłam się na tekst o ustawie dotyczącej zapłodnienia in vitro.
    Oto jego fragment:
    „Zdaniem ks. Filipowicza w dyskusji na płaszczyźnie politycznej należy uwzględnić jeszcze kilka innych kwestii. „Obecnie w Polsce nie ma w ogóle żadnych uregulowań dotyczących tzw. kwestii biomedycznych. Europejska Konwencja Bioetyczna została przez Polskę w 1999 r. podpisana lecz nie ratyfikowana. Oznacza to, że mamy lukę prawną i żaden z poprzednich rządów nie wystąpił z propozycją jej uregulowania. W Polsce teraz nic nie jest zabronione, czyli wszystko jest dozwolone: można eksperymentować na embrionach, klonować ludzi, tworzyć ludzko – zwierzęce hybrydy” – stwierdza.”

    „Według ks. Filipowicza polityk katolik stający przed koniecznością podjęcia decyzji w tej sprawie musi uwzględniać też pewne realia polityczne, np. szanse na skonstruowanie większości całkowicie zakazującej procedur in vitro, oraz zagrożenie, że uda się stworzyć większość popierającą bardziej liberalny projekt. Jego zdaniem polityk w takiej sytuacji może zastosować tę samą zasadę, którą Jan Paweł II w Evangelium viatae” oraz Kongregacja Nauki Wiary w wytycznych dla polityków przedstawia w kontekście aborcji. „Jeżeli mamy do wyboru prawo liberalizujące aborcję i prawo bardziej restryktywne, a nie da się uzyskać optymalnego rozwiązania, czyli np. całkowicie zakazać aborcji, to poseł katolik publicznie prezentując swoją dezaprobatę dla tego typu praktyk, głosować może na projekt restryktywny, mając nadzieję, że w przyszłości po zmianie sił politycznych zaistnieje możliwość jeszcze bardziej zdecydowanych zakazów” – stwierdza bioetyk.
    Całość na stronie:
    http://info.wiara.pl/index.php?grupa=4&art=1229973684
    #13 K.
    Nie wiem, K., jak przyjąć Twoje życzenia…
    Bo, jak czytam teraz u o. A. Pelanowskiego, gdy dzieje się wokół wszystko, co najlepsze wg mnie, wtedy nie mam ochoty kierować swych myśli do Pana Boga…
    Ale… skoro już wiem o tym zagrożeniu, to z wdzięcznością przyjmuję te życzenia 🙂
    i odwzajemniam 🙂

    #14 julia
  15. Chcę dołączyć się do życzeń. Wszystkim, którzy jeszcze nie doświadczyli nowego narodzenia życzę świadomego przystąpienia do Jezusa, powierzenia Jemu swojego życia. A tym, którzy już to uczynili, życzę stałego pogłębiania relacji z Jezusem poprzez poznawanie i wypełnianie Słowa Bożego, aby to stawało się coraz większą pasją w naszym życiu.
    Abyśmy nie zasmucali Ducha Św. i dali się Jemu prowadzić. Gal 5,22-23 ” Z ulegania zaś Duchowi Św. rodzi się : miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. …”
    1 J 3,24 ” Każdy, kto słucha Jego nakazów trwa w Bogu, a Bóg w nim. To zaś, że On przebywa w nas, poznajemy po działaniu Ducha, którego nam dał. ”
    1 J 2,5-6 ” Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała. Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim. ”
    J 4, 23-24 ” … prawdziwi czciciele będą oddawać Ojcu cześć w Duchu i prawdzie. I tylko takich pragnie mieć Ojciec. Bóg jest duchem i dlatego potrzeba, aby Jego czciciele oddawali Mu cześć w Duchu i w prawdzie. ”
    Życzę zakochania się w naszym Panu Jezusie Chrystusie i poznania Go takim jaki jest w Słowie Bożym.
    Z gorącymi pozdrowieniami.

    #15 UP
  16. Chciałem dołączyć się do życzeń. Nie umiem tak pięknie jak Wy, więc po prostu życzę Ekscelencji i wszystkim blogowiczom Bożych i rodzinnych Świąt!

    #16 Zbyszek
  17. julio,
    poruszyłaś bardzo ważny temat i to nie tylko w kwestii in vitro. Jak znajdywać kompromisy w polityce jak i w życiu codziennym? Z jednej strony – postawa bezkompromisowa wydaje się błędna, bo marnuje szanse pomocy maluczkim, zezwalając na całkowite bezhołowie. Z drugiej – kompromis to nie jest proste spotkanie w połowie drogi. Także czym innym jest popieranie ustawy poprawiającej aktualna sytuację ze zgłoszeniem swoich zastrzeżeń, a co innego proponowanie czegoś co sugerować może zgodność z nauką Kościoła.

    #17 Zbyszek
  18. Ad 12# Grzegorz!

    Panie Grzegorzu!
    Dziękuję, że podjął Pan ten temat. Naturalnie ma Pan rację, że trzeba te sytuacje spotkań i ten czas Bożego Narodzenia wykorzystać – w dobrym tego słowa znaczeniu, bo są one dobrymi okazjami, aby dać niekiedy (w niektórych przypadkach) może wprost jedyny dostęp do tych treści i przesłania ewangelijnego. Oczywiście, zależy wiele od organizatorów i uczestników.
    Warto przy tym od razu zwrócić uwagę na kryterium, czyli racje, dla których takie spotkania są organizowane. Jeśli w tym jest jakaś interesowność (nie myślę przede wszystkim o aspekcie materialnym), to nie jest dobrze i wówczas może to być jakoś wypaczone.
    Druga sprawa to samo nazewnictwo. Ja zwracałem uwagę przede wszystkim na to, by nie używać określenia „wigilia” czy „wieczerza wigilijna” w odniesieniu do różnych spotkań o tym charakterze poza dniem 24 grudnia. Jestem zdania, że te określenia winny być zarezerwowane do samego wieczoru wigilijnego. Natomiast lepiej używać określenia spotkanie opłatkowe. Jest to bowiem gest co prawda związany z „Wigilią”, ale może być jako znak przeniesiony na inne okoliczności i sytuacje.
    Problem sekularyzacji czy spłycenia znaków mających swoje tradycyjne usytuowanie w kontekście chrześcijańskim istnieje. Dotyczy to nie tylko okresu Bożego Narodzenia. Potrzebujemy pogłębienia i katechezy. Ale to jest szerokie zagadnienie.
    Zachęcam, by spotkania opłatkowe czy kolędowe miały miejsce – i to w różnych środowiskach. Zachęcam, by w czasie tych spotkań przeczytać Ewangelię mówiącą o Bożym Narodzeniu (Mt lub Łk) i porozmawiać na temat zarówno ten bezpośrednio z nią związany jak też i inne wątki Słowa Bożego mówiące o obecności Boga między nami. Mamy dziś sporo materiałów, które mogą posłużyć jako pomoc. Zachęcam bardzo do wzięcia pod uwagę także tekstów biblijnych, na które wskazuje nasz program diecezjalny „Chrzest w życiu i misji Kościoła”.
    Pozdrawiam i życzę Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia. Świąt obecności Boga Emanuela, Boga z nami.
    Bp ZbK

    PS. Dzisiaj w naszym Radio, w audycji wieczornej o godz. 21:40, będziemy mówić między innymi także o tych aspektach Świąt Bożego Narodzenia, jakie są związane z naszymi tradycjami. Zapraszam Wszystkich do rozmowy.

    #18 bp Zbigniew Kiernikowski
  19. Garść przemyśleń – gorzkich, niestety… Przed nami Boże Narodzenie. Słowo staje się ciałem, ale niestety – tradycja przeradza się w kasę. Pijany Mikołaj, który obiecuje zero promili; opłatek w supermarkecie; wódka na wigilijnym stole; prezenty mające zastąpić miłość i ciepło rodzinne; wyklinanie się w kolejkach w sklepach… Długo możnaby wymieniać. W związku z powyższym życzę Wam wszystkim i tym, którzy tu się nie pojawiają, byście odkryli Prawdziwego Ducha Bożego Narodzenia. Prawdziwego Ducha można odnaleźć w ubogiej stajence, w pokorze trzech króli, w zapatrzeniu pasterzy, w szeleście sianka na którym leży nowo narodzony Bóg, w „tak” Miriam, w szumie skrzydeł anielskich… Wraz z Chrystusem rodzi się Miłość i Nadzieja. Oby zagościły także w naszych domach. Pokój wszystkim.

    #19 Agnieszka
  20. Podnieś rękę, Boże Dziecię,
    błogosław Ojczyznę miłą…

    Bo potrzebuje tego, jak nigdy.

    #20 Agnieszka
  21. #19 Agnieszko,
    to, jak wyglądają Święta Bożego Narodzenia zależy OD NAS. Tym, którzy mają wódkę na wigilijnym stole, opłatek z supermarketu, wyklinają się w kolejkach (choć sama tego nie doświadczyłam), prezentami chcą zastąpić miłość i ciepło rodzinne – współczuję.
    Nie chcę ich oceniać – może do tej pory nikt im nie powiedział, co w te Święta jest najważniejsze.
    Może są pod presją tradycji rodzinnej, że MUSI BYĆ bogato, kolorowo, wesoło za wszelką cenę, choć sami się z tym nie zgadzają?
    Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂

    #21 julia
  22. Jak pisałem wcześniej – świeżo skończyłem wędrówkę po Piśmie Świętym. Czytając i słuchając przeszedłem okres kilku tysięcy lat. Dziś chciałem zacząć podsumowywać moje przemyślenia, a jednocześnie zacząć szkicować plan powtórnego czytania Biblii.
    Pismo opowiada jedną historię: historię Zbawienia. Bóg od samego początku wyciąga do nas rękę. Jednak człowiek musi nie tylko umieć skorzystać z tej okazji ale i musi zrozumieć jej wielkość. Biblijny człowiek dorasta podobnie jak dziecko. Najpierw uczy się pierwszych kroków, stopniowo zaczyna poznawać piękno Prawa, jak i swojej w nim słabości. Wreszcie Chrystus pokazuje mu że sam człowiek nic nie wskóra, musi zawierzyć swe życie Jemu, Jego woli, miłosierdziu, miłości. Tam jak w objęciach mamy czy na kolanach taty można spokojnie być. Nie trzeba niczego więcej. I tu pojawia się najbardziej zadziwiająca cecha Pisma: człowiekiem biblijnym jest ja sam, to ja się gubię na drodze, to ja jestem faryzeuszem w świątyni, ja zabijam Abla, ja odbieram 30 srebrników, ale i ja mogę wytrzeć włosami nogi Pana. Pismo opowiada toczącą się wciąż historię mojego Zbawienia. Jest to wyciągnięta do mnie ręka, z której mogę choć nie muszę skorzystać. Pan obdarzył mnie wolną wolą i dał wskazówki. Reszta zależy ode mnie.
    Widząc – choć bardzo niezdarnie i pobieżnie – całą historię inaczej patrzę na jutrzejszy dzień. Dwa tysiące osiem lat temu narodziła się Nadzieja i trwa do dziś. Jutro ją znów przywitam!

    #22 Zbyszek
  23. #12 Grzegorz
    Zgadzam się z Tobą, chcę to podkreślić szczególnie po mojej „niekoniecznie idealnej” wigilii(spotkaniu) firmowej. Można pokazać, że jest możliwe akceptować kogoś INNEGO, kto ma inną koncepcję. OK, pewne rzeczy widzę inaczej, są dla mnie ważne, (takiego prezentu nie akceptuję) ale nie ma we mnie wrogości z tego powodu. Ja widziałam w oczach wielu ludzi, że było coś ważnego dla nich w moim zwyczajnym odruchu, bez specjalnej intencjonalności. Trochę miałam strach, ale myślę, że Pan posłużył się mną pokazując także dla mnie, że można akceptować każdego człowieka. Dla mnie dlatego, że jestem osobą bardzo „nieidealną” i boli mnie gdy ktoś kto mnie akceptował mimo wad i win, w pewnym momencie mówi:”nie”. To „odwrotne” doświadczenie pokazuje mi, że to nie od dobrych ludzi przychodzi moja jedność z nimi, lecz od mojego serca, to ja mogę (i mam) kochać.. akceptować, być w relacji, to mnie ta możliwość może być podarowana. Także z moją niemocą zrobienia tego, co trzeba.
    Bardzo dziękuję Księdzu Biskupowi za rozważania tego Adwentu, one mi pomagają w tym czasie ważnym dla mojego życia aby widzieć obecność Pana w nim. Pragnę dziś jak Maryja powiedzieć „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według twego słowa”.
    Życzę wszystkim dużo radości i doświadczenia bliskości, takiej w sercu, mimo czasem fizycznej odległości i w naszej „wirtualnej” wspólnocie.
    Pozdrawiam.

    #23 AnnaK
  24. AnnoK, A jak czuł się szef na widok takowego prezentu?

    #24 K.
  25. #24 K.
    Mogę powiedzieć jak zareagowali, były dwa takie prezenty. Główny szef był powściągliwy, bez słowa odłożył na bok(na szczęście). Ten drugi zrobił pokaz, rozpakował i udawał, że się bawi ku uciesze większości uczestników spotkania. Chciał sprawić przyjemność pomysłodawcom, którzy uważali, że to tylko kwestia poczucia chumoru. To wtedy się nie śmiałam.

    #25 AnnaK
  26. Dzięki za informację AnnoK. Szkoda że równie zabawnie nie zwrócił go jakiejś obecnej pani,z prośbą o przekazanie dalej dla kogoś bardziej potrzebującego.A „główny” wychodząc z prezentem powinien włożyć go wprost w śmietnik.Fajny mamy poziom społeczeństwa.Zupełnie fajny.

    #26 K.
  27. #17 Zbyszku,
    poruszyłeś wg mnie bardzo ważny temat kompromisów.
    Gdy byłam dużo młodsza wydawało mi się, że zawsze mam rację i kompromis polega na tym, że ktoś musi zgodzić się ze mną. Z wiekiem (z wzrastaniem w mądrości?) dochodziłam do wniosku, że niekoniecznie mam rację. A nawet jeżeli ją mam, to nie zawsze muszę ją udowodnić za wszelką cenę, np. za cenę wykazania komuś niewiedzy…
    Są jednak takie sprawy, w których wydaje mi się, że powinnam być „radykalna”, tzn. „albo gorąca, albo zimna” (lubię to określenie z Apokalipsy 🙂 , poznanie go nie zawdzięczam osobistej lekturze Pisma św., ale 2Tm 2,3). To sprawy np. ochrony życia szeroko rozumiane. Ten radykalizm nie wynika z tego, że mam na ten temat ogromną wiedzę (choć oczywiście staram się wykorzystywać swój rozum), ale że UFAM. Temu, co powie Kościół. A Kościół powiedział ostatnio bardzo wyraźnie, tylko obserwując komentarze dziennikarzy z tv udają (chyba?), że nie rozumieją stanowiska Kościoła, doszukują się w nim (stanowisku) hipokryzji, krętactwa…
    Kończąc podsumuję, że kompromis w sprawach dotyczących TYLKO mnie polega na tym, że rzeczywiście nie spotykamy się w pół drogi, ale mogę (mam moc)zrezygnować nawet z tego, co mi się wg mnie należy. Ale w sprawach najważniejszych (wieczności) trzeba być bezkompromisowym, by „białe nazwać białym, a czarne czarnym” (by zacytować klasyka 🙂 ).
    Pozdrawiam serdecznie 🙂
    julia

    #27 julia
  28. julio,
    doszedłem do podobnych wniosków: polityk mówiący o sobie katolicki musi wpierw postawić sprawę jasno i precyzyjnie, nie kierując się pragmatyzmem. W przeciwnym razie nie tylko wspiera złą sprawę, ale jeszcze sieje zamęt w umysłach innych katolików: w ich oczach kompromis może wyglądać jak stanowisko Kościoła. Myślę że rozważania o kompromisie mogą choć nie muszą dotyczyć późniejszych prac, ale i tu obowiązkiem katolika jest ciągłe podkreślanie stanowiska Kościoła
    Pozdrawiam 🙂

    #28 Zbyszek
  29. #23 Zbyszku 🙂

    #29 julia

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php