W Ewangelii czwartej Niedzieli Wielkanocnej mamy spojrzenie jakby trochę z pewnej odległości na doświadczenie paschalne przeżywane podczas Triduum Paschalnego a w szczególności podczas Wigilii Paschalnej. Jest to Ewangelia, która – według koncepcji św. Jana – opowiada o sytuacji z życia Jezusa, jaka miała miejsce już pod koniec publicznej ziemskiej działalności Jezusa. Jest to ostatni epizod przed wskrzeszeniem Łazarza, na krótko przed Paschą. Wtedy to Arcykapłan Kajfasz wypowie swój sąd o skazaniu Jezusa.

W tych okolicznościach Jezus mówi o sobie jako Pasterzu, który daje życie za owce i jako o Bramie, przez którą się wchodzi, by mieć paszę, czyli życie i to życie w obfitości.  Ten prosty obraz bramy i pasterza, zaczerpnięty z życia pasterskiego, jest bardzo wymowny i wskazuje na istotę posługi Jezusa. Jezus powiedział o sobie wprost: 

Ja jestem bramą.
Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony
– wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę
(J 10,9).  

1. Brama

Brama to miejsce, które rozdziela i łączy. Brana rozdziela, dlatego, że nie wszyscy przez nią mogą przejść. Jest pewną granicą i miejscem pewnej selekcji czy weryfikacji. Trzeba mieć pewne przymioty czy kwalifikacje, aby przejść prze określoną bramę. Symbolicznie to wyrażają zazwyczaj klucze, bilety, opłaty, dziś często elektroniczne karty czy szyfry. Kto nie jest w posiadaniu tego klucza, nie może przejść przez bramę. To jest funkcja i zadanie rozdzielenia, jakie pełni brama.

Brama jednak umożliwia przejście i dlatego łączy. Łączy dwie różne przestrzenie, umożliwia komunikację. Dzięki bramie ci, którzy mają określone kwalifikacje mogą znaleźć się razem niejako oddzieleni od innych, którzy tych danych kwalifikacji (klucza) nie mają. Dzięki temu, ci którzy przez bramę przechodzą mogą trwać w jedności, we wspólnocie niejako bez zaburzenia przez innych.

Jezus nazywa siebie bramą. Trzeba sobie postawić pytanie między jakimi przestrzeniami ta brama się znajduje. Krótko można powiedzieć, że tą bramą jest Jezus w swojej Tajemnicy Paschalnej, czyli w swoim życiu i w swojej śmierci. Lepiej można to jeszcze wyrazić w swoim życiu, które wydaje za innych aż do śmierci. On umarł za grzeszników i żyje dla ich usprawiedliwienia (zob. Rz 4,25). Kto uwierzy w Tego i Takiego Jezusa otrzymuje od niego właśnie ową kwalifikację, czyli klucz przejścia z jednej przestrzeni do drugiej. Czyli z przestrzeni, gdzie żyje się pod wpływem śmierci do przestrzeni, gdzie ma się świadomość i doświadczenie, że śmierć została pokonana i już więcej nie ma władzy nad tym, kto wierzy w Jezusa.    oznacza rozróżnienie i oddzielenie tych którzy

2. Pasterz

Pasterz to ten, kto prowadzi owce. Zna teren, na którym się znajdują i zna owce. Wie, czego potrzebują. Nawet pasterz realny (nie mama na myśli jeszcze Jezusa) wie często lepiej, czego owce potrzebują niż one same. Dlatego je broni prze tym, co może im zaszkodzić, a prowadzi je do tego, co im służy – czasem jakby wbrew ich naturalnym dążeniom. Jezus zaś jest tym, co wie – i to wie w sposób pewny i ostateczny czego my, jako ludzie wierzący w Niego, potrzebujemy.

Specyfiką Jezusa Pasterza jest to, że dał i daje swoje życie aż do śmierci, za swoje owce. Jest w tym swoim wydaniu się za ludzie ową Bramą, o której wyżej mowa, ale jest też Pasterzem, a więc tym, który niejako uzdalnia do przechodzenia przez tę bramę śmierci, by być w przestrzeni życia, które doznawszy śmierci już więcej nie żyje pod wpływem lęku przed śmiercią.

Jezus całkowicie bezinteresownie oddał swoje życie. W Jego wypowiedzi zostaje to podkreślone przez zestawienie z rozbójnikiem, który nie wchodzi przez bramę i któremu na owcach nie zależy. Rozbójnik bowiem ma do osiągnięcia swój interes – kradnie dla swojej korzyści.

3. Aby mieli życie w obfitości

W grzechu pierworodnym człowiek został oszukany przez sięgnięcie po swoje poznanie dobra i zła. Odtąd jest niejako skazany na „swój” wybór i swoje szukanie dla siebie dobra (tego, co on widzi, co mu się wydaje i doświadcza dla siebie jako dobro) i uciekania od zła (tego, co widzi, co mu się wydaje czy czego doświadcza jako zła, które go dotyka i które mu zagraża w spełnianiu jego sposobu życia).

Człowiek jest poniekąd niewolnikiem siebie. Szuka życia. Efekty tego, są – ogólnie mówiąc – bardzo różne. Ostatecznie jednak człowiek doświadcza braku życia i śmierci. Dzieje się tak, dlatego, że ucieka od źródła życia, jakim jest Bóg, chodząc własnymi drogami. Dzieje się tak, gdyś nie chce (nie ma mocy) wzięcia na siebie konsekwencji grzechu, jaką jest śmierć. Po prostu ucieka od śmierci, która – po grzechu człowieka – jest konieczną konsekwencją, jako trzeba wzięć na siebie.

To właśnie uczynił Jezus stając się bramą, która oddziela i daje możliwość przejścia z jednego sposobu życia do drugiego. To właśnie Jezusa jako Pasterz, który ma władzę nad tym, czym jest Brama śmierci i życia, przeprowadza z przestrzeni braku życia, gdzie się walczy o życie z powodu lęku przed śmiercią do przestrzeni, gdzie mając świadomość i doświadczenie pokonanej w Nim śmierci, człowiek wierzący w Jezusa już nie broni się przed śmiercią i wszystkim jej przejawami, lecz stale przechodzi przez Bramę, daje się prowadzić Pasterzowi .

Jezus stale mówi do każdego z nas: Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Tą paszą, jest jego Misterium Śmierci i Zmartwychwstania zostawione przez Niego w Tajemnicy Eucharystii. Ilekroć bowiem łamiemy i spożywamy ten Chleb i pijemy z tego Kielicha, głosimy Jego Umieranie, wyznajemy Jego zmartwychwstanie i oczekujemy Jego przyjścia w chwale. To odnosi się do życia każdego z nas wierzącego w Niego. Kto w to uwierzy daje się temu Pasterzowi przeprowadzać przez Bramę śmierci ku nowemu życiu, ten będzie doświadczał nowego życia i to w pełnej, obfitości.

Jezus nie przyszedł ustanowić nowej formy religijności, lecz otworzyć drogę – stać się Bramą wprowadzającą do życia wiecznego, do życia w obfitości. Dla tej prawdy wydał swoje życie jako Pasterz owiec i zostawił siebie jako pokaram w Eucharystii. Wszystko po to, byśmy mieli życie w prawdzie i wolności i to w obfitości.  

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

47 komentarzy

  1. Ktoś powiedział ,że , aby być dobrym np.urzednikiem ,trzeba być najpierw CZLOWIEKIEM.

    Jezus stał się Człowiekiem ,aby być Dobrym Pasterzem.
    Czy idę za Nim ,chociaż /wydaje mi się / ,że slyszę Jego głos i wzywa mnie po imieniu?
    Często szukam „szerszej bramy” ,bo ta wskazywana przez Niego jest dla mnie niewygodna , bo ja niby dobrze wiem ,ktora brama/czasem bramka/ jest wręcz dla mnie idealna.
    Czy w takiej kalkulacji mam szansę trafić do wlaściwej Bramy ?
    Nigdy …o ile nie zaakceptuję takiej drogi /takiego krzyża/ jaką dla mnie przewidział.

    #1 Tereska
  2. Czy nieuczestniczenie w Niedzielnej Mszy Św.jest grzechem śmiertelnym?- bo tak słyszy się wśród chrześcijan. Jeżeli powodem są obowiązki względem odwiedzającej rodziny, czy można uznać to za usprawiedliwienie ?
    Przeżyłam kiedyś moment okropnego lęku , wręcz panicznego strachu, że mogę przez tę bramę nie zostać wpuszczona. Lęk przed potępieniem , momenty świadomości tego- są straszne. Gdyby każdy człowiek doświadczył takiego strachu, zwróciłby się do Bożego Miłosierdzia i tym samym
    uwierzyłby w Syna Bożego i zapragnąłby przejść przez najwęższą nawet Bramę.

    #2 dana
  3. #2 dana,
    bezpośrednią odpowiedź na Twoje pytanie daje KKK:
    „2181 Eucharystia niedzielna UZASADNIA I POTWIERDZA całe działanie chrześcijańskie. Dlatego wierni są zobowiązani do uczestniczenia w Eucharystii w dni nakazane, chyba że są usprawiedliwieni DLA WAŻNEGO POWODU (np. choroba, pielęgnacja niemowląt) lub też otrzymali dyspensę od ich własnego pasterza. Ci, którzy DOBROWOLNIE zaniedbują ten obowiązek, popełniają grzech ciężki.
    2182 Uczestnictwo w niedzielę we wspólnej celebracji Eucharystii jest świadectwem przynależności do Chrystusa i Jego Kościoła oraz wierności Chrystusowi i Kościołowi. Wierni potwierdzają w ten sposób swoją komunię w wierze i miłości. Wspólnie świadczą o świętości Boga i nadziei zbawienia. Umacniają się nawzajem pod przewodnictwem Ducha Świętego”. Tyle Katechizm.
    dana,
    uczestniczenie w niedzielnej celebracji Eucharystii od początku wyróżniało i jednoczyło chrześcijan. Choć często było niebezpieczne, było praktykowane jako umocnienie do życia z wiary.

    Pozdrawiam Cię 🙂

    #3 julia
  4. Ad #2 dana
    A ja słyszałam, że jest w tym względzie stosowana tzw. „metoda całościowa”, co oznacza, że jeżeli nawet przez zwykłe zaniedbanie raz kiedyś opuścisz niedzielną Eucharystię, to wtedy jest to grzechem powszednim. Natomiast jeżeli to samo będziesz czynić stale, wówczas każdy jeden przypadek będzie grzechem ciężkim.

    #4 AnnaK
  5. Zbliża się okres wakacyjny. Wyjeżdżamy w różne miejsca. Nie zawsze udział w Mszy Św. jest możliwy. Co zrobić wtedy? Po prostu nie wyjeżdżać, jeśli jest wiadomo, że mogą być trudnosci z uczestnictwem w Mszy Św. Czy jest może inna mozliwość?

    #5 basa
  6. Zdarza mi się czasami nie uczestniczyć w Niedzielę we Mszy Św. z różnych powodów, które
    w moim osądzie usprawiedliwiały mnie ale to tylko mój punkt widzenia. Julio, wiem ,że chrześcijanie są zobowiązani świetować Niedziele ucztą Eucharystyczną, ale wiemy,że bywa z tym różnie.. U mnie nie bycie w kosciele jest sporadyczne ale przyznam sie ,że czuję pewien dyskomfort wewnętrzny – bo może mogłam poukładać sobie sprawy inaczej by nie popełnić grzechu zaniedbania. Dyskutowałam o tym z córką
    która była na mnie obużona że wybrałam sprawy rodzinne.Sytuacja była dosyć skomplikowana,że byłam w rozterce i wybrałam,- czy tak bardzo nagannie?
    Mierzi mnie gdy ludzie odwołują się do wiary i zachowania etycznego wierzących a sami będąc chrześcijanami zachowują sie czasami okropnie, niegodnie, poniżają drugich i są egoistami.
    Nie mnie oceniać ale nie potrafię milczeć gdy jestem świadkiem takiego zachowania.Czy mam być egoistką i nie reagować? Szczerze wdzięczna jestem gdy ktoś zwróci mi uwage w dobrych chęciach.Inna, złosliwa forma rani mnie.
    Wyobrażam sobie , jaki tłok będzie przed Bramą
    gdy nastapi masowe nawracanie się.

    #6 dana
  7. #4. AnnaK
    Metoda całościowa /zdziwienie/ – pierwsze słyszę, skąd takie info?
    Nie jest to czasem szukanie usprawiedliwienia dla własnego ego?

    #7 morszczuk
  8. Ad #7 morszczuk
    Z Magisterium Kościoła. Niestety nie pamiętam dokładniej – może ktoś pomoże? Ja też spróbuję poszukać.

    #8 AnnaK
  9. Nie wyobrażam sobie nie być na coniedzielnej Eucharystii / w wyjatkowych sytuacjach istnieje sobotnia/ .Chyba nie ma innego usprawiedliwienia oprocz choroby. Myslę ,że ta wierność /wynikająca nawet z Tradycji/ nie pozwoliła m i się calkowicie pogubić w życiu.
    Chwala też Panu za Drogę ,gdzie mogę obecnie przeżywać Eucharystię z pełną swiadomością .

    #9 Tereska
  10. #5 basa,
    w Katechizmie czytam:
    2183 „Jeśli z braku świętego szafarza albo z innej poważnej przyczyny nie można uczestniczyć w Eucharystii, bardzo zaleca się, ażeby wierni brali udział w liturgii słowa, gdy jest ona odprawiana w kościele parafialnym lub innym świętym miejscu, według przepisów wydanych przez biskupa diecezjalnego, albo poświęcali odpowiedni czas na modlitwę indywidualną w rodzinie lub w grupach rodzin” (Por. Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 67)
    a na stronie:
    http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M//ME/idziemy200921-msza.html
    czytam m.in.
    „Co robić, by za granicą, nawet w miejscach egzotycznych, umożliwić sobie udział w Eucharystii? – Najlepiej zapytać – radzi teolog duchowości ks. dr Marek Szymula. – Jeśli nawet nie w hotelowej recepcji, to przecież księża także wyjeżdżają na wakacje. Być może mieszkają w tym samym hotelu, nawet za naszą ścianą. Razem z nami w grupie zwiedzają jakąś atrakcję turystyczną. Można wstać i powiedzieć na głos: „przepraszam, czy może wśród nas jest ksiądz, który będzie sprawował Mszę św. Prosiłbym o informację, ponieważ chętnie bym w niej współuczestniczył”. Myślę, że żaden ksiądz by nie odmówił. Często ludzi, którzy tłumaczą się – m.in. w konfesjonale – z absencji na Mszy św. podczas wakacji za granicą pytam: „czy pytałaś się?” i najczęściej słyszę „w ogóle mi do głowy nie przyszło” – mówi ks. Szymula”
    oraz w innym miejscu:
    „Nie ma też nic niewłaściwego w odwiedzinach kościoła innego wyznania chrześcijańskiego, by się wspólnie z jego członkami modlić i słuchać Słowa Bożego. – Katolicy teoretycznie mogą przyjmować Komunię św. we wszystkich – z wyjątkiem Kościoła polskokatolickiego i Kościoła starokatolickiego mariawitów– kościołach katolickich różnych obrządków, w tym w greckokatolickich oraz w Kościele prawosławnym. Ten ostatni jednak uznaje to za akt konwersji katolika na prawosławie. Stąd – aby nie przyjmować Komunii św. oszukańczo wobec tego Kościoła – nie powinniśmy tego robić – tłumaczy ks. Mateusz Matuszewski”
    Pozdrawiam 🙂

    #10 julia
  11. ad# dana
    Bóg siódmego dnia sam odpoczywał i nakazał człowiekowi siódmy dzień uszanować przez odpoczynek, bardziej poświęcić ten dzień Jemu – pamiętaj abyś dzień święty święcił. Uważam, że człowiek nie ma grzechu, jeśli tego dnia nie może pójść do Kościoła. Może poświęcić w niedzielę swój czas Bogu będąc również w domu, u rodziny czy przyjaciół – ROZMAWIAJĄC O BOGU, rozważając Pismo Święte, prowadząc miłe rozmowy, przekazując komuś dobre słowo. Czasem będąc w Kościele podczas Mszy widzimy jak kilkuletnie dzieci biegają po Kościele, krzyczą,rozrabiają- a rodzic przez całą Mszę zaabsorbowany jest swoją pociechą i tym samym wiele innych osób nie skupia się na tym co dzieje przy ołtarzu czy co mówi ksiądz. Czy wtedy mamy ” zaliczoną ” taką Mszę u naszego Pana ?. Dana Bóg Cię ZAWSZE kocha i jeśli w niedzielę nie pójdziesz na Mszę a spędzisz ten dzień WIEDZĄC, że Bóg JEST PRZY TOBIE to na pewno nie będziesz miała grzechu. Najważniejsza JEST RELACJA Z BOGIEM – obojętnie gdzie jesteśmy. Bóg nakazał nam modlić się i wielbić Go nieustannie. ON NAS WSZYSTKICH JEDNAKOWO KOCHA i jesteśmy MU TO WINNI 🙂 Pozdrawiam.

    #11 maba
  12. #basa
    Możliwości jest wiele.Bylismy ze znajomymi w Turcji i wg rezydentki nie było w znanej jej okolicy kościoła.Posłuchaliśmy wtedy transmisji radiowej(internet) traktując to jako w pewnym sensie liturgię Słowa.Była też okazja do rozmowy na temat czytanej Ewangelii.Chrześcijanie spotykają się na „łamaniu chleba”.Ten „chleb” może mieć różne formy jeśli będzie tam obecny Duch Św.

    #12 grzegorz
  13. #5 basa

    Według mnie jak już trzeba wyjechać tam gdzie nie można uczestniczyć we Mszy św. osobiście to można w niej uczestniczyć duchowo za pośrednictwem mediów.
    Po sobie mogę powiedzieć, że możemy być w kościele na Eucharystii a jednocześnie na niej nie być. Ja czasami tak mam, jestem obecny ciałem na Mszy św a myślą czasami jestem gdzie indziej. Jezus powiedział: „Duch daje życie, ciało na nic się nie przyda” (J 6,63), więc najważniejsze jest to, żebyśmy nie tylko cieleśnie uczestniczyli w Eucharystii ale przede wszystkim duchowo.

    #13 chani
  14. Jezus jest bramą, jest Pasterzem przeprowadzającym, a ja bym powiedziała jeszcze, że jest On szyfrem i kluczem, który tę bramę otwiera i przeprowadza przez nią. Myślę tak dlatego, że kiedy widzę Go w moim życiu i na ile otwierają mi się oczy na Jego obecność i działanie to daje mi to odwagę przyjmowania wszystkiego i również patrzenie według „tej innej” mentalności Jezusa.
    Dlatego dziękuję Księdzu Biskupowi za tak częste i cierpliwe nakłanianie do przeżywania naszej wiary w zwyczajnej codzienności. To bardzo pomaga zawsze, ponieważ nasze myśli wciąż chcą coś odkrywać i szukać a jednocześnie potrzebujemy mieć tego „Jezusa blisko nas”, „Boga z nami”.
    Pozdrawiam

    #14 AnnaK
  15. Jeśli chodzi o nowe formy religijności, to każdy z nas ma swoje wyobrażenie „Bramy”. Chodzimy do Kościoła, przyjmujemy sakramenty, uważamy, że przez to jesteśmy w porządku. Zdarza man się jednak przestać Mszę Świętą, nic z niej nie wynosząc. Jestem człowiekiem, popełniam błędy, jednak jak większość z nas staram się nadać mojemu życiu sens. Tym sensem może być owa „Brama”. Oprócz tego myślę, że jeśli chodzi o religijność, u większości z nas sprawdza się przysłowie „Jak trwoga to do boga”. Modlimy się o rzeczy, które w tej chwili wydają nam się ważne. A nie umiemy zawierzyć całego swojego życia Panu.

    #15 piotrek
  16. Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.
    Ja chciałam pojechać do Chin, ale jak znaleźć kościół w Chinach? Więc zrezygnowałam z tego marzenia.
    Jednak dzięki wyjazdowi do Ziemii Świętej, wiem, że jest trzecia możliwość – pojechać z biurem pielgrzymkowym. Wtedy jest także ksiądz.
    Jednak być może czeka mnie jeszcze jeden wyjazd bez księdza…

    #16 basa
  17. maba, myślę podobnie z pewną ostroznością aby to nie stało się usprawiedliwieniem- nałogiem w wielu przypadkach. Znam takie osoby. Można w ten sposób / przez usprawiedliwianie się / dojść do pewnego odstępstwa w pięknie świętowania Niedzieli przez pełne uczestniczenie w Eucharystii. Dla kogo Uczta Pańska ma wyjątkowe znaczenie, ten będzie się starał by tak świetować Dień Święty. Przyznaję,że są wyjatki,ale to wyjątki.
    pozdrawiam

    #17 niezapominajka
  18. #maba
    Wiem, że Pan Bóg mnie kocha, tak jak każdego człowieka. Jednymi sie raduje, drugimi jest zasmucony ale mimo to kocha. Mnie też jest smutno , kiedy Go zasmucam.
    pozdarawiam 🙂

    #18 dana
  19. 1. zastanawiają mnie słowa Pana Jezusa:
    „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie”.
    Jak rozumieć „wejdzie i wyjdzie”?
    Może chodzi o bramy miast starożytnych, które były w ich murach i rzeczywiście można było do nich wejść, a potem z nich wyjść na drugą stronę…
    2. „Jezus stając się bramą, ODDZIELA i daje możliwość przejścia z jednego sposobu życia do drugiego”
    Tak, to prawda… Zanim uzyska się możliwość przejścia z jednego sposobu życia do drugiego, trzeba zgodzić się na ODDZIELENIE. Gdy Bóg stwarzał świat – rozdzielał: światło od ciemności, niebo od ziemi. Żeby mógł powstać nowy sposób życia – też trzeba coś zostawić, oddzielić. Żebym mogła żyć inaczej – jak uczeń Chrystusa – muszę coś zostawić, od czegoś się oddzielić.
    Albo inaczej.
    Gdy patrzę na Pasterza, który nie realizował SWOJEGO programu na życie (bo go nie miał), zaczynam rozumieć, że właśnie On może mi pomóc cieszyć się, gdy nie jestem w stanie realizować swojego planu na życie (choć tego bardzo chcę). Wtedy zazdrośnie i z nadzieją patrzę na Jego Zmartwychwstanie, daję się ODDZIELIĆ i mam możliwość zacząć nowy sposób życia.
    🙂

    #19 julia
  20. Ludzie – AnnaK – pisała o opuszczeniu mszy św przez „zwykłe zaniedbanie” a nie przez niemożność uczestniczenia !

    #20 morszczuk
  21. #20 morszczuk,
    tak, AnnaK pisała o ZANIEDBANIU niedzielnej Mszy św.
    ale basa w #5 o BRAKU MOŻLIWOŚCI.
    Stąd tyle rad 🙂
    Pozdrawiam 🙂

    #21 julia
  22. Właściwie ja też mam swoje sposoby na „brak możliwości”, ale mój niepokój budzi fakt, że przecież nikt nie każe mi jechać w miejsca, gdzie nie mam pewności, że będzie możliwość uczestnictwa w Mszy Świętej. Wcale nie muszę pojechać na urlop za granicę np. do Egiptu, ale najczęściej jest tak, że chcę, bo chcę zobaczyć ten kraj.
    A więc świadomie ryzykuję, albo zakładam, że na Mszy Świętej nie będę. Czy w takim razie usprawiedliwiają mnie te wszystkie formy zastępcze?
    A może to jest z mojej strony faryzeizm? Zbyt kurczowe trzymanie się Prawa?
    Pewien święty – patron chyba harcerzy, ale nie pamiętam, jak miał na imię, był podróżnikiem i czerpał radość z podróży. Kiedyś chciałam dowiedzieć sie czegoś więcej o nim, ale znalazłam tylko ogólne wiadomości.Ciekawe, jak on to rozumiał? Na pewno nie miał możliwości zawsze uczestniczyć w Mszy Świętej.
    Mam ogromne zamieszanie w głowie z tego powodu.
    Nie wiem, czy dobrze to wyjaśniłam. Chodzi mi o ten świadomy wybór…

    #22 basa
  23. Więc wracam do zdania #4AnnaK – jak zwykłe zaniedbanie może być grzechem powszednim?
    Mnie te zdanie dalej kłoci się z logiką i prawem KK (z Dekalogiem też).

    #23 morszczuk
  24. basa
    w Chinach możesz znaleźć możliwość uczestnictwa we mszy św. Np.w Kantonie msz św w języku ang.celebrowane są w Katedrze pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa w każdą niedzielę o godz.15,30.

    #24 grzegorz
  25. Ad #22 basa
    No właśnie, ja myślę że Pan Jezus nie to miał na myśli mówiąc o bramie, nie legalistyczne wypełnianie prawa. Przecież tłumaczył, że szabat jest dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu.

    Ad #23 morszczuk
    A uważasz, że zaniedbanie jest grzechem ciężkim?
    Dziwi mnie to.

    Ad #21 julia
    A dana mówiła o wyrzutach sumienia 🙂

    #25 AnnaK
  26. #24 grzegorz
    Ja jeżdżę zwykle na wycieczki objazdowe. I wtedy jestem tam , gdzie akurat przewiduje program.
    Ale jeśli wybiorę się do Chin, to z biurem pielgrzymkowym, albo z KRP – podobno ma zorganizować. Wtedy będę miała możliwość uczestnictwa we Mszy Św. 🙂
    Pan Bóg jest dla mnie bardzo dobry. Ponieważ zrezygnowaam z tego wyjazdu ze względu na Eucharystię, pokazał mi, że mam możliwość pojechać tam nie rezygnując z niej. 🙂

    #26 basa
  27. Bóg w Dekalogu mówi nam, żebyśmy świętowali dzień Jego odpoczynku a odpocznienie mamy w Jezusie Chrystusie, „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a Ja wam sprawię odpocznienie” (Mt 11,28 BG). Odpocznienie mamy wtedy gdy powierzamy Jezusowi całego siebie, tak jak On powierzył Siebie Ojcu. Jesteśmy kapłaństwem powszechnym, czyli powinniśmy składać Bogu całe nasze życie. Bóg bardziej z tego jest zadowolony, niż z pełnych kościołów ale kościołów martwych. W pierwszym liście św. Piotra (drugie czytanie, które będzie w niedzielę) jest mowa o żywych kamieniach. Żywe kamienie to wszyscy wierzący w Chrystusa, którzy tworzą Kościół i taki Kościół Chrystus założył.

    #27 chani
  28. #27 chani
    To wszystko co piszesz to prawda.
    Ale tu chodzi o przykazanie koscielne.
    Nie jest ważne?

    #28 basa
  29. #25. AnnaK
    Tak, zwykłe zaniedbanie kojarzy mi sie z totalnym lenistem, a więc bez sprzecznie ma wagę ciężką.

    #29 morszczuk
  30. #25. AnnaK
    Może raz jeszcze dopytam – cyt: „przez zwykłe zaniedbanie raz kiedyś opuścisz niedzielną Eucharystię, to wtedy jest to grzechem powszednim”. Wg Ciebie po którym razie powszednie przechodzi w cięzkie? Jak Ty to dzielisz? Skąd masz miarę?…

    #30 morszczuk
  31. #28 basa

    Przykazania kościelne są też ważne ale jeśli chodzi o uczestniczenie we Mszy św. w niedzielę i święta a nawet codziennie to bardziej chodzi o to, że z miłości chodzimy na Eucharystię, nie z obowiązku.

    #31 chani
  32. basa
    Jeden z moich znajomych jeździ z Pallotynami.Wycieczki nie są tanie ale doskonale zorganizowane, z opłaconymi wjściówkami-bardzo sobie chwali.Był również w Chinach.

    #32 grzegorz
  33. #32 Grzegorz – własnie o nich myslałam. 🙂

    #33 basa
  34. Ad #29, 30 morszczuk
    Już napisałam Ci, że sama nie wymyślam, ani nie interpretuję tylko słyszałam wykład z Magisterium Kościoła. Nie słuchasz mnie i nie szanujesz moich wypowiedzi. Nie pamiętam dokładnie dokumentów i nie chce mi się szukać ani kontynuować tej dyskusji gdyż nie wnosi tutaj niczego dobrego.

    #34 AnnaK
  35. #34. AnnaK
    Cyt: „Nie słuchasz mnie i nie szanujesz moich wypowiedzi” – nie przesadzasz?
    Blog ten i komentarze tutaj służą chyba do rozmowy i wymiany myśli. Co złego w tym, że chce dopytać?

    #35 morszczuk
  36. dopytać

    #36 morszczuk
  37. Anno i morszczuku, trzeba w końcu przejść przez wąską bramkę porozumienia. Tak już jest w naszej kulturze, że przodem przepuszcza się dzieci i kobiety… taki los mężczyzn… Zawsze podziwiam odwagę i schodzenie na drugi plan mężczyzn by zarzegnać nieporozumienia. Z własnego doświadczenia obserwuję, że czasami stanowczość i tupnięcie nogą przez mężczyznę, daje równowagę w małżeństwie.
    Trudno niestety o jedność, kiedy każde z małżonków chodzi swoimi drogami…to bardzo smutne doświadczenie kiedy pragnie się zgody i jedności. Żle jest , kiedy nie ma przestrzeni i Żle , gdy tej przestrzeni jest za dużo – rodzi się samowolka i egoizm. I jak w takiej sytuacji wspólnie przejść przez Bramę do Pana Boga?
    pozdrawiam

    #37 niezapominajka
  38. Ad #35 morszczuk
    Rozumiem Twoje zaciekawienie. Ale irytujące jest dopytywanie, gdy wiesz, że nie pamiętam więcej. Mam wymyślać?
    Ważniejsze jest dla mnie to, że nie taką bramą jest Jezus, on nie jest celnikiem. Jest Bogiem, który umiera na moim krzyżu i przemienia go, On zmartwychwstaje w mojej codzienności.
    Pozdrawiam

    #38 AnnaK
  39. #37. niezapominajka
    Nie jestem mężczyzną.

    #39 morszczuk
  40. #38.AnnaK
    Jeśli nie znasz, nie pamiętasz prawa, zwyczaju, danych itd na które sie powołujesz, nie przytaczaj ich. Magisterium KK nie jest aż tak trudne w kwestiach istotnych, by nie kojrzyć odpowiedniego przepisu.
    I może mniej górnolotności i obrażalskości w rozmowach z innymi na tym blogu:)
    Pozdrawiam.

    #40 morszczuk
  41. #37morszczuk
    Wyluzuj trochę koleżanko:)
    Chani w #27 pięknie przytoczył o żywych kamieniach. Zwykłe kamienie możesz ułożyć w napis wyrażający pewne prawa ,zwyczaje, przekazujące informacje i dane.Jednak te kamienie pozostaną martwe, statyczne , bez życia.Kościół, my, jesteśmy żywi , bo nie musimy sie juz opierać na tych prawach i zwyczajach ,powoływać sie na przepisy i dane oraz liczby. Ożywia nas Duch Święty o ile na to pozwolimy.
    Wtedy z grzechem związane jest przebaczenie a nie jego ciężar.

    #41 grzegorz
  42. #41. grzegorz
    A dlaczegóż milczeć gdy ktoś tak luzacko i zawadiacko podchodzi do tematu lenistwa, związanego z tym opuszczania mszy św niedzielnej itd, a używa słów górnolotnych i ogólnych.
    I nie interesuje mnie tu akurat przepis prawa, ale boli mnie fakt, że Miłość nie jest kochana!

    #42 morszczuk
  43. #42 morszczuk,
    Ja też jestem leniwy,często mam problem z mobilizacją, zwłaszcza gdy nie jestem czymś sam zainteresowany a ktoś chce coś ode mnie.Z drugiej strony słyszę o sobie opinie odwrotne,że jestem aktywny pomagam innym itp.I ja tylko wiem jak ten sąd jest nieprawdziwy.
    Sprawa oceny jest bardzo delikatna!

    #43 grzegorz
  44. #43. grzegorz
    Dlaczego wmawiasz mi, że kogoś oceniam?
    Nigdzie tego nie zrobiłam – przeczytaj uważnie moje wpisy wyżej. Cała dyskusja odniosiła się do wpisu #4 AnnyK i tzw. „metody calościowej” wg. której opuszczenie raz mszy św niedzielnej przez zwykłe zaniedbanie jest grzechem powszednim (metody, której nie znam, która wg. mnie nie istnieje i z którą się nie zgadzam, ba! która nawet tu nie została zacytowana według przypisu prawa), a nie do oceny konkretnej osoby.

    #44 morszczuk
  45. #44 Rozumiem.Ja też wolę myśleć czy rozmawiać o problemie i jego związku z tym co ja przeżywam.
    Metod jest tyle ilu ludzi.Nawet aplikując jakiś standard do różnych osób otrzymamy w praktyce różne „drogi”.Punkt wyjścia jest w każdym przypadku ten sam (sytuacja po grzechu)i wszelka systematyzacja (np grzech cięzki, lekki itp) rozpatrywana bez Ducha to trochę bicie piany.Ciesze się z Twoich wpisów bo ożywiaja dyskusję.

    #45 grzegorz
  46. #45. grzegorz
    Pierwsze piszesz, bym wyluzowała a teraz że cieszysz się z moich wpisów… lekki rozrzut wypowiedzi.
    A tak w ogóle ciekawiej byłoby, gdyby zamiast ogólnikowych, często górnolotnych wypowiedzi uczestnicy tutejszych wpisów pochylali się nad konkretnymi sprawami, podawali cytaty, przypisy, agrumenty i chcieli bronić swoje wypowiedzi bez używania haseł typu: nie ty mnie będziesz osądzać! – bo nikt tego nie robi, bynajmniej ja jestem od tego daleko.
    Wierze, że rozmowa ubogaca. Zresztą taki był chyba zamiar tego bloga „dzielenie się” (w tym także dzielenie się sobą).
    Pozdrawiam wszystkich.
    PS: odpoczniecie ode mnie, wyjeźdzam na wakacje.

    #46 morszczuk
  47. #morszczuk
    Życzę udanych wakacji!
    Ja mam jeszcze miesiąc pracy. UFF…

    #47 grzegorz

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php