Spotkanie z Małżonkami (121027)

W sobotę wieczorem spotkaliśmy się w gronie kilku małżeństw. Omawialiśmy sprawę relacji. Także posłuszeństwa. Czyniliśmy to w oparciu o kilka tekstów. Najpierw przywołaliśmy już wcześniej omawiane teksty mówiące o stworzeniu człowieka i o grzechu (pierwsz roudziay księgi Rodzaju). Następnie skupiliśmy się głównie na hymnie z listu do Filipian (2,6-11).

Gdyby ktoś zechciał kontynuować rozmowę, to zapraszam.

Bp ZbK

 


Komentarze

Jedna odpowiedź do „Spotkanie z Małżonkami (121027)”

  1. Awatar szczęściara
    szczęściara

    1. Na spotkaniu usłyszałam, że człowiek stworzony jako obraz Boga, może być tym obrazem tylko wtedy, gdy jest w stałej łączności z „Oryginałem”-Bogiem. Oderwany od Oryginału, zatraca swoje podobieństwo do Oryginału. Bo łączność z Bogiem umożliwia nieustanny przepływ życia od Boga w kierunku człowieka.
    Ta łączność jest obwarowana JEDNYM ograniczeniem. To ograniczenie służy człowiekowi, jest gwarancją życia na sposób Boga. To znaczy bez strachu o swoje życie. Tak było na początku, w raju.
    Po grzechu Jezus-człowiek cały czas złączony ze swoim Ojcem – Dawcą życia, nie broni swojego życia. Daje się ograniczyć, choć nie jest obrazem, jest „Oryginałem”.
    Dla Jezusa ograniczenie siebie do obrazu nie było ani proste ani łatwe. Bo jego konsekwencją była walka duchowa, która dla nas została opisana w Ewangelii, np. w Ogrodzie Oliwnym i na Krzyżu.
    Tak to zrozumiałam.
    Że taka jest prawda wiary.
    Ale to prawda trudna po ludzku.

    Ta trudność pięknie została dziś wypowiedziana przez Panią Joannę Lalek w pieśni „Czy byłeś tam?” podczas koncertu Negro Spitiruals w katedrze.
    Pozwolę sobie zacytować słowa:
    „Czy byłeś tam, gdy krzyżowali mego Pana?
    Czy byłeś tam, gdy przygwoździli Go do Drzewa?
    Czy byłeś tam, gdy słońce nie chciało świecić?
    Czy byłeś tam, gdy złożyli Go do grobu?

    Och, czasami przyprawia mnie to o drżenie…”
    2. Zrozumiałam także, że mój mąż jest dla mnie po to, bym mogła wciąż nawracać się Boga.
    Dlatego nie musi być ideałem. A nawet dobrze, że nim nie jest.
    Gdyby nim był, zapewne nie miałabym ochoty szukać oparcia u nikogo.
    A tak mam wciąż obok siebie kogoś, kto kieruje mnie w stronę Pana Boga.
    Czekam na kolejne spotkanie.