Spotkanie z Katechetami (121027)

by bp Zbigniew Kiernikowski

Dziś miało miejsce spotkanie z Katechetami w ramach formacji, jak jest prowadzona w naszej Diecezji.

Po celebracji Godziny Przedpołudniowej – modlitwy Ludu Bożego, wygłosiłem katechezę. Poruszyłem w niej sprawy Roku Wiary, nawiązując do Listu Apostolskiego Papieża Benedykta XVI  „Porta Fidei”. Wyjaśniłem sens tego określenia „brama wiary” wskazując na potrzebą i możliwość przemiany człowieka mocą Bożą – stosownie do wiary, jaka w nim się zrodzi, gdy słucha Słowa Bożego i wchodzi na drogę Sakramentów. Ta brama, to jest nie tyle jakiś próg czy przekroczenie czegoś, co jest na zewnątrz człowieka, lecz wejście w sankturium spotkania z Bogiem w samym człowieku pozwalając na to, by Pan Bóg w człowieku dokonał swego dzieła.

Następnie mówiłem o naszym II Synodzie Diecezjalnym. Przedstawiłem plan i specyfikę prac synodalnych w parafiach. Zachęciłem Katechetów, by nie tylko sami w tych pracach uczestniczyli, ale służyli pomocą Duszpasterzom w organizowaniu i przeprowadzeniu kolejnych spotkań oraz by wprowadzali ludzi w ducha prac synodalnych.

Zapraszam do dalszej wymiany myśli, spostrzeżeń itp,

Bp ZbK

Podziel się z innymi

Rss Komentarze

16 komentarzy

  1. No tak i znowu Program J. E. KS. Biskupa lekarstwem na wszystko… Tylko jak „przełożyć” dla dzieci to, co nierzadko jest za trudne dla dorosłych???
    Szczęść Boże

    #1 szary człowiek
  2. Ksiądz Biskup dziś właśnie to wyjaśnił. Życiem drogi szary człowieku. Dzieciaki złapią w lot i wyczują czy żyjesz tym, co głosisz? Trudność zrozumienia Ewangelii polega na tym, że katecheza świata oszukuje wszystkich bez wyjątku. My katecheci żyjemy tak jak wszyscy wokół.

    #2 anna
  3. W mojej parafii kilka lat temu,po wyjściu z jednego ze spotkań przygotowujących do I Komunii św.,jeden z rodziców po studiach opowiadał jak trudne prawdy teologiczne przekazywał kapłan.On nie rozumie,a cóż dopiero dziecko.Na to dziecko niewiele starsze od „komunijnego„ odpowiedziało-co tu nie rozumieć.

    #3 mirpat
  4. #1 szary człowiek,
    spróbuję Ci odpowiedzieć i sprostować.
    – Ksiądz Biskup wcale nie powiedział, że Program Duszpasterski naszej diecezji „Chrzest w życiu i misji Kościoła” jest lekarstwem na wszystko. Mówił natomiast, że potrzeba nam, ochrzczonym, katechumenatu, byśmy zostali wprowadzeni w chrześcijaństwo. Potrzeba inicjacji chrześcijańskiej, potrzeba ewangelizacji ochrzczonych. Pisze o tym bardzo wyraźnie również Ojciec święty w adhortacji apostolskiej Verbum Domini, punkt 96.
    Program, z powodu braku sformalizowanego katechumenatu w parafiach, ma pomóc spojrzeć na swoje życie przeżywane tu i teraz w świetle wiary.
    Jest lekarstwem dla tych, którzy uznają, że są chorzy. Jest lekarstwem na chorobę, która nazywa się „życie dla siebie w przekonaniu, że ma się rację”.
    Kto takiego pojmowania życia nie uznaje za chorobę – nie będzie szukał lekarstwa.
    A nawet nazwie głupim tego, kto będzie chciał się leczyć z takiej choroby…
    – Czy program jest „za trudny dla dorosłych”?
    Tak. Ten program, jak i życie chrześcijańskie, jest za trudny dla dorosłych. Dla każdego. I o tym też mówił Ksiądz Biskup. I dobrze jest zdać sobie z tego sprawę.
    Bo chrześcijaństwo jest programem na życie, który może zrealizować we mnie tylko Bóg.
    Pod jednym warunkiem: że ja dam Mu rację w moim życiu.
    Stanę w bezradności i powiem –
    nie potrafię, nie dam rady, ale Ty, Panie Boże, wszystko możesz, więc rób ze mną ten program!
    – Tego programu nie trzeba przekładać dla dzieci.
    Wystarczy tylko, wg mnie, zacząć przeżywać swoje życie po chrześcijańsku.
    A wtedy wszyscy żyjący obok – i dorośli i dzieci – będą mogli zaobserwować, że „on traci życie i żyje. A im bardziej traci, tym bardziej żyje”.
    Takie doświadczenie dla obserwatorów jest bezcenne. Nie zastąpią go żadne wykłady, choćby najbardziej błyskotliwe.
    Pozdrawiam serdecznie 🙂

    #4 katechetka 1
  5. Szary człowieku, nie załamuj się, będzie dobrze.

    #5 Maria
  6. A ja mam jeszcze pytanie… Czemu w nauczaniu J. E. Ks. Biskupa brakuje miłości, zmartwychwstania i choć odrobiny radości? Ciągle tylko umieranie, poświęcanie…
    Pozdrawiam

    #6 smutna
  7. A kto powiedział, że jestem katechetą/tką? Po prostu trochę przyglądam się nauce Biskupa i rozmawiam z innymi, katechetami też… A ten wczorajszy wpis jest m.in owocem rozmowy właśnie z katechetami…
    Pozdrawiam i dużo światła życzę.

    #7 szary człowiek
  8. #6
    Zapewne dlatego że tak trudno nam sprawy smutne /bolesne / w sobie zaakceptować.
    To próba otwierania oczu na sprawy trudne , tam gdzie chcemy je mocno zacisnąć.

    #8 Ka
  9. do # 6 smutnej
    Po czym wnioskujesz, że w nauczaniu naszego biskupa nie ma radości i miłości?
    Biskup co prawda mówi o trudnych sprawach, ale naświetla je tajemnicą śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
    To prawda, że mówi często o umieraniu, ale zawsze w perspektywie zmartwychwstania.
    Nie jest natomiast prawdą, że stale mówi o poświęcaniu się. Wprost przeciwnie, jakby tego pojęcia unikał. Mnie to kiedyś uderzało i trochę bulwersowało, dopóki nie zacząłem rozumieć, że w chrześcijaństwie nie chodzi o poświęcanie się, lecz o radosną odpowiedź Bogu w trudnych sprawach, kiedy Bóg proponuje mi inne rozwiązanie niż to, jaki ja sobie wymśliłem. Nie jest to poświęcenie, lecz podjęcie właściwej drogi. Wiele z tego zrozumiałem właśnie dzięki nauczaniu biskupa.
    Zobacz, kiedy Jezus mówił, że w Jerozolimie czeka go krzyż i śmierć i że zmartwychwstanie, uczniowie nie tyle przyjęli prawdę o zmartwychwstaniu, o którym Jezus mówił o do którego ich przygotowywał, lecz o krzyżu i śmierci. Dlatego Piotr odstręczał Jezusowi tę drogę. Panie, nie przyjdzie to na ciebie. Jezus mu powiedział wtedy: Idź precz szatanie…
    Nie zrozumieli tej podstawowej prawdy, że aby było zmartwychwstanie, musi najpierw dokonać się umieranie. Podobnie też jest z nami. Chcielibyśmy zmartwychwstać, kochać, radować się, ale nie zauważamy, że to właśnie brak gotowości na przyjęcie prawdy krzyża nam blokuje dostęp do prawdziwej radości i miłości. Co to za miłość, która się rozleci wobe pierwszych trudności?
    I jeszcze jedno. W związku z Twoim wpisem i Twoim podpisem „smutna” narzuca mi się odniesienie do sceny z młodzieńcem, który odszedł smutny, gdy Pan Jezus mu powiedział: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj co masz, rozdaj ubogim i chodź za mną. Nie ma możliwości pójcia za Jezusem bez przekroczenia tego progu, który jest związany ze „smutkiem” przywiązania do tego, co się ma, do radości, które człowiek sam chce wytworzyć, do miłości, o którek sam chce decydować.
    Wierz mi, trochę z tego przeżyłem. Jestem bardzo wdzięczny biskupowi, że przez swoje nauczanie przyczynił się do otwarcia moich oczu.
    Ja już nie jestem „smutny”. Mam w sobie radość, która pochodzi z prawdy o krzyżu, o umieraniu.
    Tego Ci też życzę!

    #9 KatechetaS
  10. @ katechetaS
    Ma Pan święte prawo do swojego zdania, ja też wiele przeżyłam, „umieranie” też, prawie dosłownie. I jakoś nie umiem odnaleźć tej radości tam, gdzie Pan ją widzi 🙁 To nie miejsce na osobiste wynurzenia, więc nie podzielę się szczegółami. Jeśli zaś chciałby Pan osobiście mnie „oświecić” to proszę o wiadomość na „priv” :
    poczta.es.mail@gmail.com
    Szczęść Boże

    #10 smutna
  11. Ad #6 # 10 smutna i #9 KatechetaS
    Ponieważ we wspomnianych wyżej wypowiedziach wchodzi w grę moje nauczanie i rozumienie tego nauczania, zapraszam do mnie na rozmowę. Może da się coś bardziej wyjaśnić i przybliżyć z tego, co nie jest zrozumiałe i omówić i ewentualnie pozwolić, aby więcej osoób korzystało z tego, co jest zrozumiałe i co pomaga.
    Pozdrawiam Was obojga.
    Jeszcze raz zapraszam. Razem, albo niezależnie od siebie
    Bp ZbK

    #11 bp Zbigniew Kiernikowski
  12. No tak, teraz będziemy się bali dyskutować bo Biskup na dywanik wezwie 😉
    Szczęść Boże

    #12 słowo
  13. #12 słowo,
    Ksiądz Biskup zaprasza 🙂 nie wzywa 🙁
    Myślę, że to wiesz, tylko piszesz tak, by lekko prowokować 🙂

    #13 katechetka 1
  14. Wrócę do spotkania katechetów. W drugiej części gościliśmy Ks. Wojciecha Hackiewicza, który zwrócił naszą uwagę na zadania, które można podjąć w Roku Wiary. Wrócił do czasu pierwszych chrześcijan, kiedy to Ewangelia była skutecznie głoszona dzięki:
    męczennikom, apostołom, i ośrodkom myśli apologetycznej.
    Widząc podobną sytuację chrześcijan dziś do tej sprzed wieków zachęcił, by nie uciekać od używania rozumu w wierze. Choć świat proponuje, że życie trzeba „przeżywać” intensywnie i wciąż szukać nowych bodźców – nie trzeba poddawać się tej presji i wykorzystując rozum dialogować ze światem.
    Pokazał pomoce, np. wypowiedzi Księdza profesora Michała Hellera. Ta i wiele innych pomocy jest na stronie
    http://kdm.org.pl/?j=101

    #14 katechetka 1
  15. @ katechetka 1
    jak zwał, tak zwał, ale wydaje mi się, że mało kto zdobędzie się na odwagę „skorzystać z zaproszenia”
    Pozdrawiam

    #15 słowo
  16. #słowo
    Swiat należy do odważnych!

    #16 grzegorz

Sorry, the comment form is closed at this time.


css.php