Przytaczam dzisiaj moją wczorajszą wypowiedź popłudniową, wygłoszoną w obecności Ojca świętego, w której przedstawiłem to, co robimy w naszej diecezji jeśli chodzi o celebrację słowa. Na razie, co prawda, prowadzę to tylko ja sam, ale mam nadzieję, że z czasem będzie to także prowadzone przez Księży Proboszczów bądź innych duszpasterzy.
Celebracja Słowa
W moim wystąpieniu odnoszę się do pkt. 27. Relatio post disceptationem (czyli opracowania zbierającego wypowiedzi Ojców synodalnych i audytorów). Jest tam mowa o celebracji słowa przeprowadzanej tam, gdzie z powodu braku kapłana nie można sprawować Eucharystii; jest to więc liturgia słowa, bez Eucharystii. Chcę przy tej okazji wskazać na jeszcze inną rolę celebracji słowa, mianowicie na sprawowanie jej nie z racji niemożliwości celebrowania Eucharystii, czyli jakby w miejsce liturgii Eucharystii, lecz ze względu na Eucharystię – jako przygotowanie do niej. Mam na myśli celebrację słowa Bożego przeprowadzaną w któryś z dni powszednich, by przygotować wiernych do przeżycia niedzielnego zgromadzenia.
Podzielę się tutaj swoim doświadczeniem. Od sześciu lat w każdy poniedziałek, za wyjątkiem wakacji, przeprowadzam taką celebrację słowa w siedleckiej katedrze (lub innych kościołach tego miasta), zachowując określoną strukturę. Są w niej dwa czytania ze Starego Testamentu, jedno z listów Nowego Testamentu lub Dziejów Apostolskich bądź Apokalipsy oraz Ewangelia.
Ponieważ niedzielna liturgia słowa (poza okresem wielkanocnym) ma pierwsze czytanie ze Starego Testamentu, to kiedy w Lekcjonarzu jest czytanie z Tory, dobieram do niego odpowiednie czytanie z proroków lub ksiąg mądrościowch, a kiedy pierwsze czytanie jest z proroków lub ksiąg mądrościowych, dobieram odpowiednią perykopę z Tory. Jako czytanie z Nowego Testamentu biorę to, które jest przewidziane na niedzielę, lub stosowne inne, a Ewangelię tę, która przypada na najbliższą niedzielę. Po każdym z czytań (prócz Ewangelii) następuje śpiew odpowiedniego psalmu. W ten sposób tworzy się pewna struktura ciągłości tematycznej i historiozbawczej. Każde z czytań jest poprzedzone wprowadzeniem, które pozwala zrozumieć jego kontekst historyczny i literacki. W ten sposób słuchacze mogą lepiej sobie uświadomić sytuację, w jakiej to słowo było wypowiedziane, i odnieść je skutecznie do własnego życia. Wprowadzenia do czytań na ogół przygotowują alumni seminarium, a czytania i psalmy wykonują świeccy uczestnicy celebracji słowa.
Po poszczególnych czytaniach na ogół wygłaszam krótką katechezę biblijną, przybliżającą proklamowane słowo do życia słuchaczy i podprowadzającą do śpiewu psalmu responsoryjnego. W ten sposób uczestnicy liturgii otrzymują słowo wprowadzone i skomentowane z pewnym kluczem ułatwiającym odniesione do ich życia oraz mają możliwość wyrazić swoje przylgnięcie do tego słowa w śpiewie psalmu.
Po wszystkich czytaniach i po Ewangelii chętni mają możliwość krótkich wypowiedzi w formie echa słowa. W ten sposób, w zgromadzeniu celebrującym słowo Boże, to słowo staje się żywe i konkretne dzięki rozumieniu i doświadczeniu go przez poszczególne osoby.
Relacja z obrad circuli minores
Podczas pracy w tej międzynarodowej grupie można wyraźnie dostrzec, jak różne osoby, pochodzące z różnych doświadczeń i sytuacji kościelnych, mają różne zrozumienie tych kwestii i różne podejście do nich. Ja, w kilku moich wypowiedziach, podkreślałem potrzebę inicjacji chrześcijańskiej, czyli takiego przepowiadania słowa, w którym bierze się pod uwagę stan wiary tego, komu jest ono głoszone. W tym przepowiadaniu właściwe miejsce powinno mieć ogłoszenie kerygmatu, rozbudzającego wiarę, a następnie różne formy katechezy, stosownie do etapu dojrzałości wiary danego chrześcijanina.Staram się wnieść z mojej strony to wszystko co dotyczy inicjacji do słuchania słowa Bożego, w takim duchu w jakim mówiłem w mojej głównej relacji w ubiegłą sobotę. Uważam bowiem, że to jest bardzo istotny moment i że tego głównie potrzeba, aby otworzyć człowiekowi dostęp do słowa, a właściwie otworzyć Słowu dostęp do wnętrza człowieka.
Po południu, oprócz pracy circuli minores, uczestnicy Synodu wzięli udział w projekcji filmu „Świadectwo”. O filmie nie będę pisał, bo zapewne jest to szeroko komentowane w innych mediach.
Serdecznie pozdrawiam
Bp ZbK
Komentarze
13 odpowiedzi na „Synod 2008 (11)”
Słysze wiele zarzutów, głównie od kapłanów, właśnie odnośnie zabierania braciom mozliwości przyjęcia Ciała Chrystusa podczas Liturgii Słowa na której jest obecny kapłan. Pomocne jest dla mnie stwierdzenie, że Liturgia Słowa nie jest zamiast Eucharystii, ale ze względu na Nią!!!
I taka refleksja przy okazji rocznicy wyboru Kardynała K. Wojtyły na Ojca Świętego, która może być przydatna dla tych, którzy odpowiadają organizacyjnie za takie dni. Jestem rozczarowana tym, co dziś przy okazji tych obchodów w moim mieście Toruniu usłyszałam. Same wspomnienia, przytaczanie humorystycznych anegdot Ojca Świętego, patetyczne przemowy i śpiewanie Barki. Czy JPII nie wlewał w nas ducha radykalizmu Ewangelicznego, nie mówił o jedności, przebaczeniu, nie głosił Dobrej Nowiny? Dlaczego o tym drodzy kapłani nie mówicie, dlaczego od nas nie wymagacie?
z modlitwą
pokój,
agnieszka
Witam serdecznie. Muszę przyznać, że jestem pełen podziwu dla ks. Biskupa za to, że relacjonuje na bieżąco to, co się dzieje na synodzie. Czytając te odcinki poczułem się trochę uczestnikiem i słuchaczem tego synodu.To są bardzo ważne sprawy dla nas świeckich, jeżeli Pan składa w nasze serca sprawy Kościoła. Bardzo miło czuć się reprezentowanym przez naszego Biskupa w obecności Ojca Świętego. Dobrze pamiętam spotkania na temat Adhortacji „Kościół w Europie” i wprowadzenie dotyczące prac synodu. Myślę że ten synod będzie również bardzo owocny.
Z Panem.
„Jestem rozczarowana tym, co dziś przy okazji tych obchodów w moim mieście Toruniu usłyszałam. Same wspomnienia, przytaczanie humorystycznych anegdot Ojca Świętego, patetyczne przemowy i śpiewanie Barki”
Agnieszko, w takim razie żałuj, że nie byłaś w naszym mieście – Siedlcach, gdzie dziś odbyło się sympozjum poświęcone Janowi Pawłowi II – Wychowawcy Młodych. Prelegenci mówili właśnie o tym, żeby, mówiąc o Ojcu Świętym, nie posługiwać się szablonami, kliszami z mass-mediów, w których o Janie Pawle II mówi się tylko z perspektywy ciekawostek i wzruszających wspomnień, ale żeby sięgać po Jego nauczanie zawarte szczególnie w encyklikach. Bo Jan Paweł II to nie tylko: kremówki, gesty, „kwiatki”, ale przede wszystkim głęboka refleksja nad tajemnicą Trójcy Świętej; nad godnością człowieka, wychowaniem go do wolności (która jest niemożliwa bez poznania Prawdy); to Jego poezja, do której warto sięgać. To świadek na wzór apostołów („będziecie moimi świadkami” Dz1,8), to człowiek Kościoła, święty – nie bohater.
Pozdrawiam 🙂
Jak dobrze jest posłuchać słowa Jana Pawła II, w TV dzisiaj cały czas są powtórki z okazji tej rocznicy. Wymowne były też słowa kard,Dziwisza, który mówił, że jest dzisiaj w Rzymie razem z Nim, by dziękować za wszystko co zrobił dla nas, dla świata. Szczególnie ujęło mnie wspomnienie księdza, który był świadkiem odwiedzin Jana Pawła II w więzieniu. Mówił: „Jak oni Go słuchali! W ciszy, płacząc, chłonęli słowa jak gąbka. Szczególnie te, że …jesteście skazani, ale nie potępieni…”. Ten ksiądz porównał to spotkanie do innego, mającego miejsce niewiele wcześniej z elitami naszego kraju. I mówił że to było jak w Ewangelii gdy Jezus mówi:”celnicy i nierządnice wyprzedzają was do Królestwa Bożego”. Niedawno była ta Ewangelia czytana na Mszy i także rozważana tu na blogu, a dziś gdy biskupi zastanawiają się jak głosić Słowo – ja myślę o tym jak je przyjmuję. Cieszę się, że tak wiele dostałam od Kościoła i każdego dnia uczę się otwierać ucho. Podoba mi się to określenie, że Ewangelia jest jak dom, do którego się wraca, gdzie jest dobrze, spokojnie, to jest „dom na skale”.
Z powodu awarii komputera zginęła mi poczta elektroniczna. Kto do mnie pisał w ostatnim czasie, a nie otrzymał odpowiedzi a jego sprawa jest jeszcze aktualna i czeka na odpowiedź, proszę, aby ponownie napisał. Przepraszam za to. Nie mam jednak sposobu odzyskania utraconej poczty.
Bp ZbK
Gdy czytam przytoczone przez Agnieszkę zarzuty, to nasuwa mi się jedna myśl – poza nielicznymi wyjątkami braciom (świeckim) zabiera się możliwość spożywania Krwi Pańskiej w Eucharystii, ale o to jak dotąd z ust kapłanów dość trudno usłyszeć o to zarzuty. Rozumiem, że to w imię porządku jest robione i niezależnie, jak mądrze by to jeszcze uzasadniać, ale efektem ubocznym jest częste przekonanie wśród świeckich, że Krew Pańska jest tylko dla kapłanów, a świeccy mogą ją spożywać tylko przy okazji wielkich świąt. Kiedy mi moja mama i siostra opowiadały z wielkim przejęciem, że Komunia Święta była pod dwoma postaciami w naszej parafii w Wielki Czwartek, to sobie uświadomiłam, to, co napisałam powyżej. Pamiętam zresztą samą siebie, jeszcze przed nawróceniem, byłam kiedyś raz na liturgii u zielonoświątkowców i pamiętam, że się wręcz zgorszyłam tym, że oni spożywają Wino, bo byłam przekonana, że tylko księża mogą to robić.
Dziękuję Księdzu Biskupowi za tę relację. Brak inicjacji do słuchania Słowa Bożego powoduje pewną niesamodzielność duchową u ludzi, lub taką samodzielność duchową, która się czasem okazuje mieć niewiele wspólnego z duchem Ewangelii.
Pozdrawiam serdecznie!
Od początku jestem czytelnikiem bloga Biskupa Kiernikowskiego, ale nie piszę. Jak się zorientowałem większość piszących to członkowie Drogi Neokatechumenalnej. Miałem swoje doświadczenia ze wspólnotą neokatechumenalną. Odbyłem cykl katechez wstępnych i powiedziałem „tak” na konwiwencji założycielskiej i po trzyletnim okresie zaprzestałem uczestniczenia w spotkaniach swojej grupy. Przyczna może mało ważna bo we wsólnocie było dobrze, można było się rozwijać lepej poznawać i rozumieć Słowo Boże oraz rozwiewać jakieś zwątpienia. Jestem człowiekiem, który nie przyjmuje wszystkiego bezkrytycznie. Niekiedy mam inne zdanie niż inni członkowie wspólnoty mówiący o pokorze czy psłuszeństwie. W mojej grupie inne zdanie można było mieć jeżeli o tym mówiło się we własnym gronie, ale gdy wątpliwości chciało się wyjaśnić u katechistów to prawie przez wszystkich członków wspólnoty zostaje się uznany za rozrabiakę i natychmiast ci, którzy mówią o pokorze odwracają się zachowują się, uważam, w sposób urągający pokorze i posłuszeństwu. Dużo czytałem w internecie o neokatechumenacie i spotkałem wiele wypowiedzi tych, którzy mają podobne zdanie jak ja. Inna sprawa, że w mojej parafii neokatechumenat ma wielu przeciwników, są to głównie osoby związane ideą miedżugorską. W czasie katechez założycielskich pojawiają się przed kościołem ulotki szkalujące drogę.
Ja nie jestem członkiem Drogi Neokatechumenalnej, ale poprzez pracę Biskupa Zb.Kiernikowskiego w Siedlcach mam okazję do uczestnictwa w pewnych elementach zapożyczonych jak sądzę z ww formacji (np.celebracja Słowa). Jestem jak najlepszego zdania o tym sposobie katechizacji. Również u nas pojawiają się opinie krytyczne wobec takiego sposobu posługi Biskupa. Wynikają one przede wszystkim z niedojrzałości tych osób. Takie napięcia są naturalne i bardzo potrzebne. Z nich bowiem tworzą sie okazje dla nas do przeżycia tej pokory, o której piszesz a dla nich okazje do nawrócenia. Nie ma nic gorszego niż obojętność i stagnacja ducha. Ty też byłeś potrzebny owej wspólnocie i oni Tobie z tych samych powodów.
Cieszy mnie poruszena przez księda Biskupa sprawa inicjaci Słowa Bożego. Myślę, że kwestia otwarcia uszu jest dzisiaj sprawą niezwykłej wagi, bo Słowo Boże przecież rozbrzmiewa neiustannie od wieków. Ja sam byłem przez wiele, wiele lat głuchy na ten zbawczy głos. Dopiero w trakcie zaangażowania w grupę modlitewną odkryłem, czym naprawdę jest Słowo Boże zawarte na kartach Bibllii. Cieszę się, że ks. Biskup zwrócił uwagę na potrzebę wspólnot, w których taka inicjacja jest możliwa. Swietną sprawą są tu wspólnoty neokatechumenalne, ale przecież taką funkcję mają pełnić też inne grupy przyparafialne.
Przepraszam, ale wydaje mi się po wypowiedzi Grzegorza, że neokatechumenat w każdej dyskusji nie walczy na argumenty, ale na epitety. Ja mam złe zdanie o niektórych wspólnotach neokatechumenalnych, więc jestem tym samym niedojrzały i nie dokonuje się we mnie nawrócenie? Mimo, że jestem w Kościele? Ubawiło mnie szczególnie to „ćwiczenie w pokorze”. Radzę zacząć od zwalczania pychy (własnej). Pozd dla bpZbK
mikado – coś w tym jest … 🙂
ad #7 lj
Ja też mam często inne zdanie #lj. Nie tylko we wspólnocie, ale wszędzie gdzie się pojawiam: w domu, na uczelni, w narzeczeństwie, w przyjażni. Pytam wtedy też siebie: czy ty masz monopol na posiadanie prawdy, racji? Nie, nie mam. Trudno mi czasem to uznać. Widzę, że w takich sytuacjach chodzi o dialog, jedność w różnorodności. A bywa i tak, co też jest trudna dla mnie do przyjęcia niekiedy, że druga osoba ma lepsze rozumienie sprawy, sporu. Wtedy okazuje się moja pokora lub jej brak.
Są również i takie sytuacje, w których nawet poganin może mieć większą mądrość i światło niż ja. O tym mówi dzisiejsza niedzielna Liturgia Słowa Iz45,1.4-6 : Cyrus-poganin wydaje dekret który wyzwala Izraela z niewoli babilońskiej. Poganin staje się Wybrańcem, Wykonawcą woli samego Boga Jahwe!
pozdrawiam Ciebie #lj
pokój,
agnieszka CS
Chciałam dodać kilka słów na temat celebracji Słowa Bożego i metod wypracowanych przez Wspólnotę Drogi Neokatechumenalnej. Wspólnota Neokatechumenalna była dla mnie drogą powrotu do Kościoła. Cztery lata temu zmieniłam Wspólnotę (jestem w Szkole Nowej Ewangelizacji) ale formacja do słuchania i życia Słowem Bożym owocuje nadal w moim życiu. Można mieć różne zastrzeżenia do Wspólnot działających w różnych parafiach – w końcu wspólnoty tworzą ludzie a nie anioły – jedna rzecz jest dla mnie oczywista -najpełniejsze przygotowanie do celebracji Słowa, do nawyku czytania Słowa, szukania jego sensu, do modlitwy Słowem, do wchodzenia w głęboką relacje z BOGIEM, który do nas mówi, do zrozumienia czym jest LITURGIA SŁOWA w życiu wspólnoty Kościoła, daje osobom świeckim Wspólnota Drogi Neokatechumenalnej. Wiele osób świeckich studiuje teologię – ale te studia dają przede wszystkim wiedzę (na pewno potrzebną). Natomiast przygotowanie do celebracji Słowa daje formacja we Wspólnocie. Druga znana mi wspólnota, Szkloła Nowe Ewangelizacji, poprzez kursy biblijne, spotkania formacyjne również do takiej celebracji przygotowuje. W każdym razie jak powiedział Benedykt XVI podczas swojej pielgrzymki do Francji na spotkaniu z przedstawicielami świata kultury „Słowem, które otwiera drogę poszukiwania Boga i samo jest owa drogą jest Słowo rodzące wspólnotę. Ono przenika każdą osobę do głębi serca… Słowo nie wiedzie drogą mistyki indywidualnej, ale wprowadza nas do wspólnoty wszystkich, którzy pielgrzymują w wierze.” Dlatego wydaje mi się, że bardzo ważną sprawą jest to, aby we wspólnotach parafialnych powstawały takie rzeczywistości i grupy które pomagałby wchodzić wszystkim członkom wspólnoty parafialnej w coraz głębszą i zgodną z Bożym planem celebrację Słowa. Na prawdę nie należy zaczynać od budowania podziałów typu: że ci z Neokatechumenatu to sekciarscy a Odnowa nawiedzona, a jakieś tam Stowarzyszenie jest zbyt fundamentalistyczne – bo to prowadzi donikąd. Ważne jest to, że jeśli w parafii działają jakieś wspólnoty to ich członkowie powinni wspólnie razem z duszpasterzami próbować razem działać w sprawie przygotowania do celebracji SŁOWA. Na prawdę – dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych – wystarczy mieć wiarę wielkości ziarnka gorczycy a można przenosić góry.
Szalom