Jezus nauczał nie tylko słowami, ale także gestami i swoją postawą. Tak się stało podczas wydarzenia opisanego w czytanej dzisiaj Ewangelii. Podczas, gdy nauczał w świątyni, inni nauczyciele, mianowicie uczeni w Piśmie i faryzeusze przyprowadzili do Niego niewiastę pochwyconą na cudzołóstwie. Miała to być jakby lekcja praktyczna bądź nawet pokazowa, która miała wprowadzić w zakłopotanie Jezusa. Jezus bowiem głosił przebaczenie i miłosierdzie wobec grzeszników, a ostro upominał i krytykował faryzeuszy, którzy uważali się za sprawiedliwych. Teraz właśnie nadarzyła się okazja, którą faryzeusze i uczeni w Piśmie chcieli wykorzystać, aby oskarżyć Jezusa o to, że łamie Prawo. Scenariusz był dobrze, a może nawet chytrze przygotowany. Jeśliby bowiem Jezus opowiedział się za uwolnieniem niewiasty, mogliby zarzucić Mu niestosowanie się do Prawa. Jeśliby natomiast polecił ją ukamienować zgodnie z Prawem, osiągnęliby to, że Jezus zanegował swoje nauczanie i okazałby się niewiarygodny wobec otaczających Go i pokładających w Nim nadzieję grzeszników.
Jezus pisał palcem po ziemi. Co miało czy co mogło to oznaczać? Co Jezus pisał? Nie dowiemy się. Jest to jedyna wzmianka o tym, że Jezus cokolwiek czy kiedykolwiek pisał. Natomiast Jezus często odwoływał się do tego, co było napisane, jak zresztą czynili to także Jego rozmówcy (ten zwrot jest użyty kilkadziesiąt razy w Nowym Testamencie). Odnosiło się to przede wszystkim do Prawa Mojżeszowego, które w swojej istotnej części zapisane było na kamiennych tablicach. Może w ten sposób jest wyrażona owa zupełna różnica między jednym a drugim sposobem potraktowania człowieka: zapis na kamieniu wyryty palcem Bożym pośród ognia (zob. np. Pwt 9,10; 10,4) i zapis na piasku poczyniony palcem Syna Bożego? Niektórzy uważają, że Jezus wypisywał grzechy oskarżycieli, inni, że pisał cokolwiek, by unaocznić jak przelotne i nietrwałe są ludzkie słowa, w szczególności słowa oskarżenia spotykające się z tym, kto potrafi i ma moc przebaczać.
Słowa, jakie Jezus wypowiedział w tej sytuacji do oskarżycieli, rozwiązały całe napięcie, jakie stworzyli przez przyprowadzenie niewiasty pochwyconej na cudzołóstwie. Jezus użył mocnego argumentu, argumentu wziętego niejako z ręki oskarżycieli. „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień”. Kazał im oskarżać skutecznie, ale z konsekwencją wynikającą z założenia, iż to samo oskarżenie może być podobnie skierowane przeciwko oskarżycielom. Zadziałało w oskarżycielach sumienie, a może raczej lęk przed konsekwencją, jaką mogłoby być objawienie ich winy czy grzechu. Faktem jest, że zaczęli się wycofywać, począwszy od starszych. Gdzie są? Nikt cię nie potępił?
BpZbK
Komentarze
9 odpowiedzi na „Ewangelia o kobiecie pochwyconej na cudzołóstwie (J 8,1-11)”
Nie potępiajmy więc, ale starajmy się żyć uczciwie. Myślę, że taki był przekaz. I…moim zdaniem, Jezus pisząc palcem rozmawiał /duchowo/ z Bogiem.
J 8,1-11 Przyprowadzili do Niego kobietę, którą pochwycono na cudzołóstwie.
Już w Starym Testamencie znano przykazanie „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego”, ale faryzeuszom nawet przez myśl nie przeszło, że ta cudzołożnica jest ich bliźnim. Dla nich to był ludzki śmieć. Nie obchodziło ich jej dobro; nie zastanawiali się nad tym, co ona czuje. Ich stosunek do niej był czysto instrumentalny. Postanowili wykorzystać ją i jej grzech, żeby zastawić pułapkę na Pana Jezusa.
„Mojżesz nakazał nam takie kamienować”. Wydało im się, że jakby Pan Jezus się nie zachował, będzie można Mu zarzucić okrucieństwo albo niekonsekwencję. Bo jeśli zgodzi się na ukamienowanie nieszczęsnej grzesznicy, będzie można zarzucić Mu okrucieństwo; jeśli będzie się za nią wstawiał, będzie można przypomnieć Mu Jego własne deklaracje, że nie chce usunąć ani joty z Prawa i Proroków.
Okrucieństwo albo niekonsekwencja – to są dwa zarzuty, jakie my grzesznicy po dziś dzień najczęściej wysuwamy przeciwko Panu Bogu.
Okrutni wobec nieszczęsnej kobiety, podstępni w stosunku do Pana Jezusa, nie myśleli o samych sobie ani o swoim prawdziwym dobru. Zauważmy, że Pan Jezus zwrócił się do nich ze słowem prawdziwej miłości. „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. To nie było słowo potępienia, to było słowo miłości. „Spróbujcie sobie uświadomić, kochani faryzeusze, że wy również jesteście grzesznikami, a przecież Pan Bóg was nie potępia. Pan Bóg potępia tylko wasz grzech i chciał-by was od niego uwolnić”.
Oni zastawili na Pana Jezusa pułapkę, a On obdarza ich wielkim darem. Obdarza ich słowem, które ma moc ich zbawić. Jest bardzo możliwe, że niektórzy z nich przyjęli ten dar i po Jego zmartwychwstaniu znaleźli się wśród Jego uczniów. Ale taki właśnie jest Bóg: On chce obdarzać również tych, którzy z Nim walczą i sobie z Niego szydzą.
Pan Jezus był jedynym, dla którego ta cudzołożnica była osobą, a nie ludzkim śmieciem. Był jedynym, któremu naprawdę chodziło o jej dobro. Zauważmy, że bronił jej w ten sposób, iż również w jej prześladowcach widział ludzkie osoby i zależało Mu na ich dobru.
Toteż skierował do niej słowa wprawdzie inne w treści, ale bardzo podobne w swojej istocie do tych, jakie powiedział faryzeuszom: „Ja ciebie nie potępiam, ale więcej już nie grzesz”. Mówiąc inaczej: „Córko, Ja potępiam twój grzech, ale nie ciebie. A dlatego potępiam twój grzech, że ciebie kocham, że Mi na tobie zależy. Dlatego porzuć swoje grzechy i trzymaj się przykazań. Niech w tobie nie będzie już nic, co bym musiał potępić.”
Powyższy tekst pochodzi z Ewangeliarza Ojca Jacka Salija. Polecam wszystkim bez wyjątku ostatnią Jego książkę „Dar Kościoła”
Ja jednak wolę komentarz księdza biskupa…
julia – bez podlizywania się, proszę 🙂
Mam pytanie – po co w diecezji siedleckiej są potrzebni szafarze nadzwyczajni (świeccy)? Nie żyjemy przecież na Syberii – tzn. nie brakuje księży. Drugie pytanie z tym związane – dlaczego szafarzem nadzwyczajnym jest mężczyzna, ale szafarką -kobieta KONSEKROWANA? Czy zwykła kobieta (niekonsekrowana) nie może być szafarką nadzwyczajną? Tak patrzę na to wszystko i zastanawiam się, dokąd to wszystko zmierza… Mam nadzieję, że nie do tego, co dzieje się na Zachodzie, tzn. ksiądz w czasie Komunii Św. siedzi, a Ciało Chrystusa rozdają szafarze nadzwyczajni… Z Panem Bogiem
Często pokazujemy, wytykamy żdżbło w „oku” bliżniego, a belki we własnym nie widzimy. Słowo Boże może nam własną belkę ukazywać…, ale czy nie jest też wskazane, by w sposób taktowny komuś to żdżbło ukazać i umieć przyjąć uwagi innych do własnej osoby ??!!
… obawiam się „ach” – ze nie dysponujesz pełnymi informacjami – wcale nie wygląda to tak kolorowo z ilością księży w diecezjach – również w naszej. myślę, że sytuacja jest dosyć… trudna, może nawet podbramkowa… co zaś się tyczy szafarzy nadzwyczajnych – jest to dla mnie piękna rzecz – że świeccy mogą mieć to niesamowite doświadczenie, które mają Księża – udzielania Komunii Świętej braciom w wierze – ja osobiście traktuję to jako wielki dar Kościoła dla świeckich i bardzo poważne zbliżenie duchownych ze świeckimi – wśród wielu przecież zarzutów o niedostępność, czy tajemniczość, stawianych hierarchii kościelnej (bez podlizywania się, ale Bp Zbigniew konsekwentnie wychodzi do ludzi – co jest naprawdę wielkim Dobrem) – jest to moim zdaniem wielki znak właśnie braterstwa całego Kościoła… pozdrawiam serdecznie, z BOGIEM!!!
do ach:
ja się nie podlizuję, tylko jestem szczera… po prostu
To jest niesamowity fragment, przynajmniej dla mnie. Kto z nas wpadł by na to, aby dać taką odpowiedź?!!
Zastanawiałem się nie raz, czemu służyło to pisanie palcem(oj,jak ja sobie łamałem nad tym głowę). Znałem „oficjalne” interpretacje, ale nie przekonywały mnie. Po wielomiesięczym „łamaniu” wyszło mi na to,że Jezus chciał zyskać na czasie. Po co był Jemu ten czas ? Myślę, że musiał się skonsultować z Ojcem… a Ojciec, wiadomo, wie wszystko.