Jezus w odpowiedzi na pytanie Jana Chrzciciela przyniesione Mu przez uczniów Jana wskazuje na swoje czyny, jakie są świadectwem Jego działania i tym samym Jego Osoby.
Naturalnie te wszystkie czyny przemawiają i pociągają tłumy. Jednakże cuda i znaki nie wypełniają całej misji Jezusa. On sam bowiem mówi o krzyżu, o konieczności zaparcia się siebie, o tym, że idący za Nim doświadczą odrzucenia, a nawet prześladowania. A ludzie szli za Nim właśnie dlatego, że widzieli znaki.
Jezus więc zarazem uświadamia, że cuda stanowią tylko część Jego zasadniczej misji lub wstęp do niej. Prawdziwym zaś i właściwym cudem będzie to, że Jezus podejmie krzyż. Nie można mówić o Bożych cudach bez relacji do krzyża. Dla Jana oznaczało to też trwanie w więzieniu i oczekiwanie – jak się potem okaże – na związany z kaprysem ziemskiego władcy i trwającego na zabawie jego towarzystwa, wyrok śmierci.
W tym kontekście jakże wymownie brzmią słowa Jezusa: „błogosławiony jest ten, kto we Mnie nie zwątpi”. Lepiej i bardziej dosłownie można to przełożyć: „szczęśliwy, kto się o Mnie nie potknie” a dosłownie: „kto, Mną się nie zgorszy”.
Czyny Mesjasza nie są tylko wypełnieniem oczekiwań ludzkich. One wzywają a nawet prowokują do innego myślenia i działania. Przesłanie, jakie za nimi stoi nie jest dla wielu zrozumiałe, a nawet dla niektórych gorszące. Z ich powodu tego, co przedstawiają można się innym narazić, być wtrąconym do więzienia, można być ukrzyżowanym.
To Jezusowe przesłanie w wielu umysłach i popularnych koncepcjach życia wywołuje zgorszenie ze względu na ich własną koncepcję życia i szczęścia.
Czego ja oczekuję od Mesjasza? Czy tylko cudów, czy także zdolności rozumienia oraz gotowości i mocy podjęcia krzyża?
Bp ZbK
(Światło na mojej ścieżce)
Komentarze
6 odpowiedzi na „Środa 1. Tygodnia Adwentu”
Czego ja oczekuję? Ja chcę rozumieć, Krzyż niekoniecznie /:)/, no chyba że muszę.
/Jak będę musiała to i będę gotowa – tak myślę -/
Ja oczekuję, że mnie przeprowadzi przez wszystkie trudne, ale i radosne chwile mojego życia i zaprowadzi do Ojca. 🙂
Powoli zaczynam wyzbywać się oczekiwań, bo rodzą zbyt wiele rozczarowań. Podobnie jest z nadzieją, chociaż ciągle jej płomyk w mojej duszy płonie.
Wobec tego czy indiferencja jest słuszna czy też jest grzechem?
#3
Sebastian
Zobojętnienie? Raczej jest wyrazem bezsilności. Czy jest grzeszna? Nie, o ile wszystkie dostępne środki zaradcze zostały wyczerpane /moim zdaniem/.
Jestem pełna nadziei na Niebo i tego oczekuję przyjmując wolę Bożą w mym życiu
Czasami robię po swojemu ale w konsekwencji wydarzeń widzę że Pan Bóg tak chce i już nie buntuję się ale… Robię wszystko by załatwić sprawę czy problem…
Środki zaradcze zostały wyczerpane. Pozostała zależność od innych osób, które lękają się.