W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was (1Tes 5,18).
Tę zachętę słyszymy w trzecią Niedzielę Adwentu. Są to słowa z pierwszego Listu św. Pawła do Tesaloniczan, a więc z jednego z pierwszych Pism Nowego Testamentu. Zostały one wypowiedziane pod koniec Listu – w części pouczającej, gdzie Paweł daje konkretne wskazania co do postaw życiowych chrześcijan.
Te słowa mają wielką wagę, jeśli je bierzemy poważnie i konkretnie odnosimy do naszego życia. Dosłownie brzmią bardzo prosto: „We wszystkim składajcie dzięki!”. Naturalnie odnosi się to do każdego położenia i do każdej sytuacji. Odnosi się to także do każdego wydarzenia i każdej relacji z bliźnimi. Odnosi się to również do naszych wewnętrznych odczuć, doświadczeń, prób itp.
Zdajemy sobie sprawę i niejednokrotnie tego doświadczamy, że czasem trudno jest dziękować. Dziękowanie jest bowiem czymś dość oczywistym, kiedy sprawy biegną po naszej myśli i je oceniamy jako korzystne. Inaczej sprawa ma się, gdy tego nie dostrzegamy, albo wręcz doświadczamy czegoś, co jest nam przeciwne. Trudno jest wtedy zaszeregować i odnieść naszą sytuację do woli Pana Boga i Jemu dziękować. Czujemy się opuszczeni i niejednokrotnie próbujemy się z tej sytuacji na własną rękę wydostać. Nawet to nas nie dziwi, że tak myślimy i tak robimy. Gdzieś głęboko odczuwamy (albo próbujemy sobie to wmówić), że mamy do tego prawo, że tak trzeba się zatroszczyć o siebie. Tak jest i poniekąd nie powinno nas to dziwić.
Jednak słyszymy dziś jasne i jednoznaczne doprecyzowanie, które odnosi się do nas jako tych, którzy uwierzyli w Jezusa Chrystusa i za Nim idą. Uczą się Go jako Tego, który objawia Wolę Boga. Nie jest to więc już sprawa naszego „wolnego” (dokonanego po swojemu) wyboru, lecz odniesienie do Jezusa Chrystusa, który przed każdym z nas otworzył odpowiednią dla nas drogę. Jest to koncepcja życia, która nie idzie po linii „naszego poznania dobra i zła”, lecz odkrywa drogę, jaką On przemierzył. On, jako Jezus z Nazaretu, będąc Bogiem, ale też przeżywając wszelkie trudy i przeciwności. Tak uczynił, gdyż na tej drodze nie szukał swego. Bo wiedział, że szukanie swego to droga grzechu. Nie dał się skusić diabłowi na górze kuszenia ani wtedy, gdy z ust stojących pod krzyżem padały pozorne „dobre i korzystne” podpowiedzi: „Zejdź z krzyża, a uwierzymy”.
Dzięki Ewangelii obwieszczającej Jezusa Chrystusa jako ukrzyżowanego i zmartwychwstałego możemy wybierać drogę, którą poszedł Jezusa. Możemy na tę drogę wchodzić i z Nim razem przeżywać prawdę o sobie i o Nim. On, nawet wtedy, kiedy z głośnym wołaniem i płaczem zwracał się do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci, w swoisty sposób składał Bogu Ojcu dziękczynienie w posłusznym przyjmowaniu Jego Woli. Został wysłuchany, kiedy przyjął do końca właśnie to położenie śmierci – i to śmierci niesprawiedliwej na krzyżu (zob. Hbr 5,7-9).
To pozostanie Syna Bożego na krzyżu do końca stało się Jego tajemnicą, którą zamknął i nam przekazał w Eucharystii, czyli w największym i przedziwnym dziękczynieniu i błogosławieniu Boga Ojca. To w posłuszeństwie Ewangelii i korzystając z Eucharystii możemy na co dzień przeżywać prawdę, że jest możliwe w każdym położeniu składać dziękczynienia. Jest to przejaw cudu i dzieła Boga w nas śmiertelnych i niedoskonałych ludziach – uczniach Jezusa.
Po to przygotowujemy się do Bożego Narodzenia i po to celebrujemy Paschę Jezusa i naszą..
Bp ZbK
Komentarze
40 odpowiedzi na „W każdym położeniu dziękujcie (3. Ndz Adw – 171217)”
Jezus doskonale wypełnił ….”nie wódz nas na pokuszenie’
A wiec dziekujmy i radujmy się .
Dziękuje też Ks Biskupowi za komentarze i wyjaśnienia.
„We wszystkim składajcie dzięki!”. Czy za grzech również nalezy dziękować Bogu? Czy za zło, które sami produkujemy nie należy Boga przepraszać? Dziękować czy przepraszać? Poznanie dobra i zła gwarantuje poprawny wybór.
Jak dzisiaj odróżnić dobro od zła w mgle relatywizacji wszystkiego co Boskie i co ludzkie? „Naszego poznania dobra i zła” to nie tylko subiektywne poszukiwanie w sobie różnicy ale to oparcie się/przylgnięcie/ o obiektywne definicje/dogmaty/ Kościoła rzymskokatolickiego.
janusz
„Jest to koncepcja życia, która nie idzie po linii „naszego poznania dobra i zła”, lecz odkrywa drogę, jaką On przemierzył.”
Własne poznanie dobra i zła…
Na początku Adwentu jedna osoba oskarżyła mnie o to, że zabiłam jej męża…
W moim odczuciu było to bardzo niesprawiedliwe oskarżenie.
Jednak, gdybym zaczęła się bronić, to siłą rzeczy musiałabym jej przypomnieć pewne sytuacje, które ona mogłaby odebrać jako oskarżenie, a ona już i tak cierpiała z powodu straty męża….
Postanowiłam przyjąć winę na siebie…
Czyż Jezus nie umarł za nas niesprawiedliwie? Przyjął nasze grzechy na siebie.
Odpisałam kobiecie, że będę się modliła, aby dobry Bóg ją pocieszył w smutku.
Bóg w Nieszporach dał mi taką odpowiedź i podpowiedź, gdy byłam tym przybita:
„Oplotły mnie więzy śmierci, †
dosięgły mnie pęta Otchłani, *
ogarnął mnie strach i udręka.
Ale wezwałem imienia Pana: *
„Panie, ratuj moje życie!”
Pan jest łaskawy i sprawiedliwy, *
Bóg nasz jest miłosierny.
Pan strzeże ludzi prostego serca: *
byłem w niedoli, a On mnie wybawił.
Wróć, duszo moja, do swego spokoju, *
bo Pan dobro ci wyświadczył.” Ps.116
Niesamowite. Bóg sam mi podpowiada, jak mam się modlić w tej sytuacji i jeszcze do tego mówi, że to jest dobre!
Ad #2 baran katolicki
Januszu!
Za grzech nie dziękujemy, lecz przepraszamy. Natomiast za doświadczenie grzechu i przeżywane w związku z tym zranienia oraz wynikające zeń trudności itp., możemy i powinniśmy dziękować. One otwierają nam oczy na prawdę naszej sytuacji i pozwalają najbardziej prawdziwie zwracać się do Boga jako jedynego Pana historii naszego życia i naszego Uzdrowiciele. Jakżeż moglibyśmy wołać w noc paschalną: Felix culpa. Szczęśliwa wino, któraś zasłużyła na ta wielkiego, wielkodusznego Zbawiciela.
Wobec tej prawdy nasze sposoby myślenia i nasze „rozliczanie się” nie są w stanie utrzymać się. Tajemnica! Jest inny rodzaj „rozliczenia”.
Gdzie wzmógł sią grzech, jeszcze bardziej rozlała się łaska. Mamy więcej grzeszyć — Absurd. Żadną miarą. Wiemy bowiem już czym jest grzech i wiemy, jaką cenę za tę nieprawość „zapłacił” nasz Zbawiciel (zob. Rz 5,20 – 6,2).
Dlatego pokornie prosimy uznając i wyznając nasze grzech i zwracamy się do Niego. Tylko On jeden zna dobro i zło – ale nie tylko zna, lecz ma nad nim władzę. Może przyjąć zło, które zabija i dawać życie przez przebaczenie. To jest schemat chrześcijańskiego myślenia i działania. To pochodzi od Boga przez Jezusa Chrystusa.
My natomiast doświadczamy tego poznania, ale sami nie mamy nad nim władzy. Możemy w niej uczestniczyć tylko w naszym odnoszeniu się do Tego, który nas umiłował, właśnie tam i wtedy, kiedy my tego nie potrafimy i to wyznajemy. A wtedy możemy wszystko razem z Nim. W Eucharystii śpiewamy AMEN (jeśli śpiewamy, jeśli jesteśmy tego świadomi) po czy raczej w ramach doksologii: Przez Chrystusa, w Chrystusie i z Chrystusem …
Pozdrawiam
Bp ZbK
W rozmowie z siostra ze wspólnoty, usłyszałam :
…”W każdej sytuacji jeśli mam wątpliwości jak mam reagować, pytam się Jezusa, jak by postąpił.”…
W kontekście tego, co napisał Ks. Bp, taka postawa jest piękna i zapewne miła Bogu … 🙂
Jednak, gdy przyjęłam winę na siebie, szatan jakby bardziej zaczął mnie atakować i oskarżać: To, czy tamto mogłaś zrobić inaczej.
Słowo mnie pocieszało, ale ja tego nie przyjmowałam – mówiąc że chcę się usprawiedliwić.
Pan Jezus był bez grzechu, a ja niestety jestem grzesznikiem i szatan nie omieszkał mi to przypominać.
I tak jak Ks. Biskup mówił o grzechu pierworodnym szatan próbował mnie przekonać: nie masz prawa wołać do Boga o pomoc, Bóg nie może cię kochać. Ale dzięki tej katechezie wiedziałam od kogo to pochodzi i wołałam: Panie, ratuj moje życie!
Tak więc początek Adwentu wiązał się z wielkim zmaganiem. I wręcz rozpaczliwym wołaniu o Boże miłosierdzie dla mnie i dla tej kobiety.
Teraz już Bóg mnie obronił i uspokoił.
On jest silniejszy od wszelkiego zła. I pokonuje je tchnieniem swoich ust. Słowa psalmu 116 się spełniają, więc wierzę, że Bóg z tej złej sytuacji wyprowadzi dobro. 🙂
„Nie dał się skusić diabłowi na górze kuszenia ani wtedy, gdy z ust stojących pod krzyżem padały pozorne „dobre i korzystne” podpowiedzi: “Zejdź z krzyża, a uwierzymy”.”
I jeszcze miałam takie skojarzenie.
Przed tym zdarzeniem byłam na pustyni duchowej i ten atak szatana skojarzył mi się właśnie z kuszeniem Pana Jezusa. Jednak się zastanawiałam: Gdzie tu kuszenie? To są oskarżenia. Jednak potem zrozumiałam. W tych oskarżeniach kryła się pokusa: Broń się. Pokaż, że to nie ty jesteś winna.
Zejdź z krzyża…
Może powinnam jednak dodać – przyczyną zgonu według mojej oceny był wiek, niezależnie od chorób.
#4.
Księże Biskupie,
u mnie problem zaczyna się nie w „mea culpa”. „Felix culpa” to nie „mea culpa”.
Kto ponosi odpowiedzialność osobową/osobistą/ za grzech pierworodny? Adam, Ewa, szatan, ?????? KTO? Stworzenie czy Stwórca? Ja czy Ty?
Różnie to jest u współczesnych teologów.
Liturgiczna „Mea culpa” to nie grzech pierworodny, lecz moja osobista wina, za którą idzie kara doczesna albo wieczna. Kara rozumiana jako skutek.
Kto ma ponieść konsekwencje moich grzechów. Są to konkretne i rzeczywiste krzywdy, szkody wyrządzone sobie i innym. To są konkretne fakty. Uniewinnił nas Jezus Chrystus, jednakże pozostaje „kara”.
Prawodawca/Stwórca/ ustalił to, co jest dobre a co nie dobre/złe/. Oczywiście, że może to prawo zmieniać, ale wtedy nie jest to Bóg katolicki.
Czy „moja wina” pozbawiona kary może mnie czegoś nauczyć?
Może pod warunkiem, że jestem w łasce uświęcającej, to znaczy jestem zwrócony „ad orientem”.
Pozdrawiam
janusz
#2 basa.
Basiu, wziąć na siebie niesprawiedliwość/grzech/ drugiego człowieka to ponieść konsekwencje/karę/.
Winą obarczył się Jezus Chrystus. Wziął na siebie skutki wieczne naszego człowieczeństwa.
Pozostają skutki doczesne. To są rzeczywiste, konkretne szkody, rany, straty, itd.
Basiu, w naszych religijnych głowach nie odróżniamy dzisiaj „felix culpa” od „mea culpa”.
Nie wystarczy samo przepraszam, by było ok.
janusz
#1Klara.
Nazarejczyk/Jezus Chrystus/ na własnej/ludzkiej/ skórze/naturze/ pokazał nam bezpieczną drogę ku Ojcu/Stwórcy/.
Jest szlak wytyczony o oznakowany Jego krwią. Warto się natrudzić by wrócić.
janusz
#9
Rozumiem, że uważasz, iż jest wiele nie tylko wyznań, ale przypisanych im Bogów /bogów?/.
Politeizm ?
#10 Janusz
W takim razie jak powinno wyglądać moje postępowanie wg twojej teorii?
Ale konkretnie i bez teorii.Praktycznie.
#13 basa.
Basiu mea culpa czy felix culpa?
#12 ka.
Krystyno, moja wiara skupia się na wierze/doktrynie/ KRK.
Dla mnie to święta wiara/PRAWDA/.
janusz
#14 Janusz
Nie pytaj, tylko odpowiedz na zadane pytanie.
Twoje pytanie nie jest odpowiedzią.
#15
Gdyby ludzie żyli i postępowali zgodnie z doktryną, grzechu by nie było.I wojen, i nieszczęść.
Usprawiedliwienie przez grzech pierworodny poważnych rzeczy, to /moim zdaniem/ kpina.
Januszu,
Mea culpa wypowiedziane w zgromadzeniu Eucharystycznym, wypowiedziane ze świadomością kto to zgromadzenie zwołał, utworzył, jaka jest konstytucja takiego zgromadzenia jest tożsame z felix culpa.
Tylko chrześcijanie świadomie i ci poganie, których nasz Pan obdarzył zaczątkiem wiary -nieświadomie uznają, że osobistą odpowiedzialność za mea culpa poniósł już Bóg we Wcielonym Słowie swoim Synu. Karmiąc się Nim (na ile pozwalamy Bogu wprowadzać nas w tą logikę ) możemy również brać odpowiedzialność, ale za winy innych, bo za nasze już nie musimy.
Powtarzam prawie dosłownie pouczenie z konfesjonału, które otrzymałem w dzisiejszym sakramencie pojednania.
Basiu,
Ty już na to pytanie udzieliłaś odpowiedzi owej pani. Już nie było „powinno” ale tak jak jest. Jesteś Ty dla Niej.
#16basa.
Basiu, latem 2015 roku teściowa moja przechodziła gehennę. Wykryto u niej raka płuc. W tym czasie zebrała się cała rodzinka na naradę. Co robić i jak pomóc mamie. Różne pomysły padały. Wszystkie mizerne. „A może ja weznę na siebie tego raka” wypaliłem ku zaskoczeniu zebranych. Uśmiech śmiechem zakończył nasze poszukiwania. Konieczna operacja. I tak się stalo. Wycięto mamie podejrze płuco i wysłano do labolatorium. Po miesiacu przyszedł wynik. Nie było raka lecz jakaś narośl. Mama dochodziła do siebie a ja poddałem się badaniom okresowym. Na retgenie płuc wykryto podejrzany guz lewego płuca. Kolejny rentgen potwierdził diagnozę. Lekarz pierwszego kontaktu wystawiła mi zieloną kartę i w trybie pilnym skierowała do pulmonologa. Ten obejrzał i dał skierowanie na tomografię komputerową. Miesiąc lęku i niepewności co ze mną. Wynik pokazał niezidentyfikowany guzek lewego płuca.
Basiu, osobiscie uczestniczyłaś w tym wydarzeniu. Na razie jest dobrze ale to nie znaczy, że całkiem dobrze. Nie mam pojęcia jak to jest w rzeczywistości duchowej, ale wiem, że jest możliwość brania na siebie konkretnych skutków chorej natury kochających się na wzajem osób. To sa w moim przypadku realne wydarzenia. Nie tylko ta, opowiedziana na skróty historia.
Basiu, konkretnie możesz wszystko wziąć na siebie co innych dobija. Wystarczy prawdziwa/dojrzała/ miłość i łaska uświęcająca. Jest to „szalone” kochanie.
janusz
#20 Janusz
Dziękuję za konkretną odpowiedź. Myślę, że teraz wszyscy zrozumieli, co masz na myśli.
#18 grzegorz.
Jak się odniesiesz do: „Człowiek nie jest grzesznikiem dlatego, że grzeszy, ale grzeszy, ponieważ jest grzesznikiem”.
Dla jasności zobacz http://www.katolik.pl/moja-wina–moja-wina–moja-bardzo-wielka-wina,23261,416,cz.html
Co myślisz o osobowości zła?
janusz
#20
Najskuteczniejszą metodą na raka jest operacyjne usunięcie guza. Od wykrycia do operacji upływa zwykle kilka miesięcy. Bardzo skutecznym lekiem powstrzymującym rozwój choroby a następnie powolnym uśmiercaniem komórek rakowych jest związek chemiczny o nazwie Mebendazol. Badania tego leku są opisane pod hasłem „Mebendazol niedrogi lek na raka”. Stosuję go na sobie z wynikiem pozytywnym. Jeśli się zdecydujesz podam sposób jego stosowania.
#20 Janusz
No, coś w tym jest, że można wiele brać na siebie…
Gdy mój przyjaciel ciężko zachorował, ja także chciałam wziąć na siebie jego chorobę.
Obydwoje w jednym czasie znaleźliśmy się na stole operacyjnym…
Dziękuję Panu Bogu za ten dar współuczestnictwa nie tylko w radości ale i w cierpieniu drugiego.
Sam Bóg przyjął przecież człowieczy los…
# Januszu,
Problem o którym piszesz – wg mnie – nie nadaje się do publicznej dyskusji zwłaszcza na otwartym forum, gdyż dyskusja taka może wprowadzać niepotrzebny zamęt.
Dzieje się tak ze względu na niejednakowe odczytywanie słowa „być”. Ponieważ odczytywanie tego słowa nie zależy od strony intelektualnej, ale od wtajemniczenia chrześcijańskiego, a jest ono zróżnicowane, trudno jest się porozumieć na blogu takim jak ten – zwłaszcza z osobami, które się ze sobą nie znają.
#23 lemi.
Na „coś” trzeba umierać. Czas ucieka a wieczność czeka.
Pozdrawiam świątecznie
janusz
#25 Miriam.
„Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe”.
Zadziwia mnie „PRAWO CHRYSTUSOWE”. Czym i jakie ono jest we mnie, w Tobie?
Zobacz, tu święty Apostoł Paweł mówi o nowym PRAWIE, które obowiązuje aż do skończenia tego świata. PRAWO CHRYSTUSOWE ?
Pozdrawiam
janusz
#26
Każdy człowiek codziennie dokonuje wyborów, które skutkują na jego życie, życie osób bliskich i dalszych. Szanuję Twój wybór.
#25 grzegorz.
Niepotrzebny zamęt to „Ze względu na uwarunkowania i czynniki łagodzące możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także może wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła”/Amoris laetitia/.
Warto i tu na blogu pod okiem Księdza Biskupa oczyścić zmąconą wiarę wielu maluczkich.
O jakiej „obiektywnej sytuacji grzechu” jest mowa w przypadku „subiektywnie niewinnej osoby”?
Jaka to melodia?
janusz
#29 Januszu,
W pewnym miasteczku mieszka fryzjer , który goli tych wszystkich, którzy się sami nie golą, natomiast nie goli tych, którzy golą się sami.
Czy ma on brodę?
Pytania o osobowość zła prowadzą do logicznej sprzeczności, w co nas zresztą wciągną szatan , gdy postanowiliśmy „być jak Bóg”.
Dlatego na tym polu z szatanem nie wygramy, Aby przekonać się, czy ów fryzjer ma brodę, trzeba po prostu wsiąść do pociągu, pojechać do tego miasteczka i zobaczyć.
Dlatego napisałem o wtajemniczeniu chrześcijańskim , o doświadczeniu wiary. Ten który spotyka żywego Boga , nie musi szukać oparcia w miazmatycznych rozważaniach o osobowości szatana.
Bóg niedaleko góry Horeb dał się poznać Mojżeszowi jako działający.
Ks. Biskup używa tłumaczenia „JESTEM dla” aby ominąć pułapkę w której tkwimy podczas rozważania osoby Boga i rzeczywistości szatana.
Fałszywa obietnica ” będziecie jak Bóg” tkwi w nas jak drzazga i zostanie na trwałe usunięta dopiero wtedy gdy Bóg dopełni w nas dzieła, które rozpoczął na chrzcie świętym.
#29 Januszu,
Od wielu lat mam okazję pracować w Chinach.
Spotkałem w tym czasie osoby niewierzące, od których doświadczyłem wiele Bożej miłości. Taka to melodia.
Ad #30 grzegorz
Grzegorzu!
Bardzo dziękuję za Twoje wypowiedzi.
Do tej ostatniej, w której nawiązujesz do Imienia Pana Boga, dodam jeszcze:
Owo: „Jestem dla” jest zawsze ukierunkowane na „drugiego”, na tego, do kogo się zwraca, kogo obdarowuje, kogo prowadzi, kogo stwarza na nowo itd.
Natomiast w zwodniczej propozycji „będziecie jak Bóg” tkwi właśnie największe oszustwo. Jest bowiem w tej „zapowiedzi” ukryte coś, czego właśnie nikt z dających posłuch szatanowi (wężowi / złemu duchowi, duchowi kłamstwa itd.), nie jest w stanie ani dostrzec, ani odkryć ani przyjąć. Jest właśnie to „być dla drugiego”, a nie „być „bogiem” dla siebie”. Tego diabeł (i ci, którzy go słuchają) nie jest w stanie pojąć. A nawet gdyby pojęli, to sami z siebie nie są w stanie tego dokonać.
Sami z siebie nie mają – nie mamy pełni tej natury i nawet nie możemy jej mieć. Tylko Bóg mógł przyjąć naszą naturę i nam udzielić udziału w tej naturze jednak tylko w łączności z Nim. Jeśli tego się nie pojmuję, pozostaje się w błędzie sugerowanym przez kłamstwo złego ducha. W tym tkwi oszustwo. Stąd rodzą się wszystkie błędy, grzechy, przemoc, wojny itp. itd.
Tylko Wcielenie Boga, który będąc Bogiem, stał się kimś, kto nie został uznany za tego, kim był, lecz został odrzucony. Nie dał zwieść się kłamstwu, lecz pozostał w prawdzie Jednego i Jedynego Boga, który jest dla życia nawet tam, gdzie „ten, który jest dla siebie”, mówi, że nie ma życia. Chodzi o krzyż. To jest jedyna droga prowadząca do poznania prawdy o Boga i o człowieku (tym zwiedzionym przez grzech) a także o przewrotności diabła. Zmartwychwstanie Ukrzyżowanego Pana jest dla nas (zob. np. Rz 4,25).
Pozdrawiam serdecznie całą Rodzinę.
Błogosławionych Świąt Bożego Narodzenia
Bp ZbK
#30,31.Grzegorz.
Osobowe zło to konkretne duchy/stworzenia/.Jak to stwierdził kilka lat temu Ojciec św. Benedykt XVI, żyjemy obecnie w epoce dyktatury relatywizmu, który nie uznaje istnienia ani prawdy, ani dobra obiektywnego. Jest zatem potrzebą chwili zastanowienie się nad tym, czy ten relatywizm ma jakieś rozumne uzasadnienie.
W ujęciu ogólnym dobrem jest wszystko to, co jawi się jako godne pragnienia, wartościowe, pożyteczne dla osiągnięcia wybranego celu, lub to, co jest miarą cenności czegoś. W aspekcie bytowym dobro oznacza wartość, doskonałość bytu. W aspekcie ekonomicznym dobro to zapewnienie materialnych potrzeb człowieka. W aspekcie społecznym natomiast dobrem są wartości służące jednostce i społeczeństwu. Dobroć naturalna jest wpisana w naturę, każdego człowieka/wierzącego czy niewierzącego w Jezusa Chrystusa/. Taka dobroć/czytaj miłość/ ma doczesne granice. Nie ma wartości wiecznej tz. jest dobrocią każdego saka. Zobacz jak „kochają” się zwierzęta w naturalnym środowisku. Tylko się od nich uczyć bożej miłości. Jaka jest to miłość? Doczesna nie wieczna. Arcydziełem Wiekuistej Miłości/Stwórca/ w człowieku/stworzeniu/ jest Łaska Uświęcająca bez której nasza dobroć, nasze dobre uczynki są wartością doczesną.
Bez Łaski Uświęcającej cała dobroć człowieka jest jak „zakrwawiona szmata” w wieczności. Czy potrafisz to pojąć? Osoba niewierząca w Jezusa Chrystusa, nie ochrzczona w wierze KRK nie ma w swoim duchu wieczności przy Stwórcy/Ojcu/. Żywcem idzie pod sąd Dekalogu. Sam wiesz, że tu nie ma zbawienia.
Tylko Łaska Jezusa Chrystusa, która uświęca/przemienia/ to co w nas grzeszne daje nam życie wieczne w Niebie.
To nie przestarzała miazmatyka lecz nasza katolicka, święta wiara. Taka jest wiara „naszego” Kościoła.
Nie warto poddawać eutanazji w sobie tego co katolicki i zarazem święte.
janusz
Ad.33.
Być może fryzjerem jest KOBIETA
Pozdrawiam
janusz
#32.Ksiądz Biskup.
Na zmartwychwstaniu nie kończy się Jezus Chrystus dla człowieka wierzącego. Jego zmartwychwstanie to półmetek drogi do Ojca.
Finiszem jest tron chwały widziany z tamtej a nie z tej strony.
Proszę i od nas przyjąć mizerne błogosławieństwo wcielonego Stwórcy.
Szczęść Boże wszystkim blogującym
janusz
Taak. Dziękujcie. Za życie, za chleb, za piękno,za radość i za pochmurny czasem dzień.
Wszystko jest ważne. Pamięć też.
#34 Janusz
Być może jest to kobieta, ale i tak trzeba „wsiąść do pociągu, pojechać do tego miasteczka i zobaczyć”.
Janusz, mam takie wrażenie, że nie próbujesz zrozumieć, co ktoś ma na myśli, niezależnie od tego, czy jest to Ojciec Święty, czy Grzegorz, czy kto inny, tylko forsujesz swoje zdanie i poglądy.
A może czasami warto spróbować tego kogoś zrozumieć?
Basiu, wczoraj „wsiadłem” do takiego pociągu.
Podróżowałem duchowo poza czasem i przestrzenią. Byłem wolny jak nigdy wcześniej. Spotkałem się z ojcem, babcią, dziadkiem i wieloma jeszcze innymi, których znałem/poznałem/ i których nie mogłem skojarzyć z żadnym wydarzeniem. Niestety u Ojca Świętego nie byłem. Odwiedziłem Księdza Biskupa, który był bardzo zajęty. Basiu, zobaczyłem przez szybę jadącego pociągu mojej „pamięci” Twoje zmartwienie. Powinienem złapać za hamulec bezpieczeństwa i wysiąść, by Cie ucałować w duchu.
Basiu, dzisiaj gdy upadłem na kolana, by przyjąć Komunię Świętą poczułem w ciele swoim całkowitą bezradność/nicość/ a w świadomości wiedziałem, że podchodzi do mnie JEZUS CHRYSTUS.
Gdy z trudem podniosłem swoją głowę i spojrzałem na Przenajświętsze Ciało zobaczyłem w Nim jak w „judaszu”/ten w drzwiach/ swojego ojca, który jest już po tamtej stronie pięć lat. Mogliśmy się pocałować i choć przez chwilę spojrzeć na siebie.
To było takie realne i rzeczywiste. Kim jest PRZENAJŚWIĘTSZY SAKRAMENT? Basiu, jakie moje zdanie, jakie moje poglądy.
O czym Ty myślisz? Może mi odbija poza normę współczesnej poprawności?
janusz
#32 Księże Biskupie,
Dziękujemy za życzenia , pozdrawiamy a szczególnie Misia. Życzymy, abyś się cieszył z każdego dnia jaki Bóg dał Ci do dyspozycji a Słowo Dobrej Nowiny niech Ci towarzyszy i wspiera.
Grzegorz z Rodziną
#38 Janusz
Nie martw się o moje zmartwienie. 🙂
Jestem pod dobrą Opieką i wierzę, że to, co mnie spotyka jest dla mnie dobre.
Skoro jesteś w dobrym pociągu, nie zatrzymuj się i nie oglądaj się za siebie. I nie szukaj u mnie oceny sytuacji. 🙂
Poznasz po owocach. 🙂