W ostatnim wpisie zająłem się przede wszystkim tekstem biblijnym. Wskazałem na złożoność tego tekstu przede wszystkim z racji przekazu a konkretnie jego przekładów. Wskazałem też na zasadnicze metody stosowane przy czytaniu. Naturalnie, jak to już zostało zauważone, w komentarzach, można zidentyfikować jeszcze inne sposoby czy metody czytania. Będę wdzięczny za uzupełnianie i ewentualne stawianie pytań.
Ja, zgodnie z zapowiedzią, zajmę się kolejno tymi, na które wskazałem. Nie pretenduję do tego, aby moje propozycje były kompletne i wyczerpujące tematyk. Poza tym proszę jeszcze o cierpliwość. Mam nadzieję, że po tych – jak mi się wydaje koniecznych – wstępnych rozważaniach, dojdziemy do rozważania konkretnych tekstów. Będziemy je dobierać na różne sposoby uwzględniając też sugestie Blogowiczów.
Lectio continua
To jest jakby bezpośredni i najbardziej narzucający się sposób czytania, czyli od początku „książki” do końca. Jednak i tutaj musimy być ostrożni. Czasem słyszy się, że ktoś przeczytał całe Pismo św. od deski do deski. Często jednak bywa, że ktoś zacznie i nie doczyta, bo nie widzi ciągłości akcji, nie rozumie tych różnych przejść i różnic, jakie zachodzą pomiędzy poszczególnymi Księgami. W konsekwencji gubi się albo się zniechęca i przestaje czytać.
Kiedy mówimy o czytaniu Pisma św. w sposób ciągły, to trzeb mieć świadomość różnorodności Ksiąg. Już o tym mówiłem. Biblia to nie jednolita księga, lecz biblioteka. Lectio continua jest więc możliwa wtedy, gdy zastosujemy ją do poszczególnych ksiąg czy grup, w których są zebrane. Takimi są na przykład księgi zaliczane do historyczne, które mówią o dziejach królestwa Izraela i Judy koncentrując się naturalnie na niektórych osobach i wydarzeniach. Tak można też czytać historię Patriarchów. Podobnie również historię Wyjścia i wędrówkę Izraelitów przez pustynię.
Inaczej musimy podejść do czytania w sposób ciągły ksiąg mądrościowych i dydaktycznych. Spotkamy się tutaj z grupami tematycznymi, czy nawet całymi utworami, które same w sobie stanowią zamknięty i określony typ literatury.
Tak musimy spojrzeć na przykład na Księgę Hioba. Podobnie też trzeba spojrzeć na Księgę Tobiasza, Estery i Judyty. Są w nich wątki historyczne, chociaż inaczej pojmowane, niż my to dzisiaj rozumiemy. Księgi stanowił jednak zasadniczo stanowią określoną całość. Można je więc czytać „od deski do deski!
Łatwiej pod tym względem jest z księgami Nowego Testamentu. Tutaj łatwiej jest czytać w sposób ciągły. Dotyczy to przede wszystkim Ewangelii, Dziejów Apostolskich.
Jeśli wolno dać mi służyć jakąś pomocą co do tego rodzaju czytania, to radzę czytać poszczególne księgi korzystając z pomocy jaką oferują wprowadzenia do ksiąg w takich wydaniach jak BT, BJ, BP i inne. Gdy dochodzimy do różnych długich np. spisów nazw czy imion, jak to jest czasem w przedstawianiu podziału ziemi między szczepy, czy genealogie itp., to radzę ze spokojem to przejść opuszczając szczegóły. Nadejdzie czas, że będziemy mieli do tego bliższy dostęp. Podobnie należy podejść do różnych przepisów obrzędowych, jakie znajdziemy na przykład w Księdze Kapłańskiej. W takich przypadkach zmiast chcieć to zrozumieć od razu, radzę przejść nad tymi tekstami do następnych.
Lektura historyczno-krytyczna
Mówiąc o lekturze historyczno-krytycznej mam na myśli bardziej specjalistyczne podejście do tekstu. Do tego są potrzebne pomoce umożliwiające „usytuować” dany tekst w kontekście historycznym. Służą ku temu załączane do niektórych wydań tablice chronologiczne i wszelkiego rodzaju spisy słownikowe i mapy. Służą temu także komentarze.
Celem tego rodzaju podejścia do tekstu jest możliwie jak najbliższe odniesienie do „obiektywnej” historii. Naturalnie z góry trzeba powiedzieć, że nie zawsze wszystko będzie możliwe. Mamy bowiem w Biblii do czynienia z innym podejściem do historii. Trzeba nadto pamiętać o tym, że wiele tekstów, które przedstawiają jakąż określoną sytuację, zostało napisanych później. Są więc pewną „dydaktyczną” i religijną projekcją „ex post”, czyli prorokowanie z wydarzeń wcześniej dokonanych. Często w takich przypadkach mamy teksty późniejsze przypisane do postaci żyjących wcześniej. W to wchodzi też tzw. pseudografia, czyli podawania się za wcześniej żyjącego autora. Takie „techniki” były w starożytności powszechnie stosowane.
Ten sposób czytania to studiowanie krytyczne tekstów. Do tego trzeba pomocy i cierpliwości oraz zacięcia badawczego. W tym podejściu do tekstu trzeba też uwzględnić wspomnianą już wcześniej krytykę tekstu, czyli zajęcie się sposobem formowania się tekstu i jego przekazem. Są to już specjalistyczne pociągnięcia. To wszystko może służyć duchowemu rozumieniu tekstu – i tak powinno być. Bywa jednak też, że zostaje przeakcentowana strona (podejście) racjonalizujące i może zaistnieć zmniejszenie czy zatracanie religijnego (duchowego) podejścia. Są to delikatne sprawy. Nie wszystko da się racjonalnie i naukowo udowodnić czy wyjaśnić. Teksty biblijne nie powstawały jako materiał naukowy, lecz owoc wspólnoty wiary. Dla nas zwornikiem wszystkiego jest ostatecznie Osoba Jezusa Chrystusa. Trzeba więc troszczyć się o właściwe relacje między tymi podejściami do tekstu i takie korzystanie z nich, by służyły przez współdziałanie tych różnych czynników.
To na dziś tyle. Czekam na uzupełnienia i dzielenie się swoimi doświadczeniami.
Pozdrawiam
Bp ZbK
18 odpowiedzi na “Czytanie Pisma św. (5). Metody czytania”
Jeśli o mnie chodzi zdecydowanie ciekawszy /nie ujmując nic Nowemu/ był dla mnie Stary Testament.By lepiej zrozumieć posiłkowałam się kilkoma innymi książkami na dany temat /czytałam je w danym temacie wszystkie na raz/.To instynkt /by nic nie przegapić/ podpowiedział mi formę zgłębiania jaką wybrałam.
Jedno jest pewne.Aby tak czytać,trzeba dysponować czasem.Tu nic nie da się na szybko.
/Gdy byłam już zmęczona brałam na przerywnik który czasem i kilka dni trwał, jakąś ble ble ble nic nie znaczącą lekką książkę/.
Czytałam dla zrozumienia i wiedzy,nie z obowiązku.
Mnie zapadają w sercu sceny, obrazy rozsiane w tekstach.
Czytam też kontekst, historię jaka do danej sceny doprowadziła. Z takim obrazem ” chodzę” sobie jakiś czas, aby mógł on zaistnieć dla mnie w moich okolicznościach.
Ważne są dla mnie też niektóre pojedyncze słowa, które często rozwiązują, nadają kierunek danej scenie.
Nieocenionym skarbem są (były prowadzone kiedyś w katedrze) w tym momencie dla mnie celebracje Słowa, katechezy Księdza Biskupa, bo odczytywanie znaczeń wymaga wiedzy lingwistycznej oraz prowadzenia Ducha Świetego.
Księże Biskupie.
Czytanie ze zrozumieniem to cel/sens/ spotkania ze Słowem Bożym/Jezus Chrystus/.
Czy da się Biblię czytać tylko sercem/uczuciem/? Czy da się Biblię czytać nieprawym rozumem? Czy warto czytać bez sensu/rozumu/? Bardzo ważne/istotne/ jest kto czyta i jak czyta.
Doskonale wie Ekscelencja, jak boli byle jakie czytanie/odczytanie/.
Potrzebujemy wiary /otwartego ucha/ by czytać ze zrozumieniem. Tu nie wystarczy protestanckie uczucie bycia zbawionym. Przeniesionym cudownie do krainy wiekuistego szczęścia/niebo/.
My KATOLICY potrzebujemy SAKRAMENTÓW. Potrzebujemy wprowadzenia/prowadzenia/ nas przez naszych pasterzy. Biblia to wielki/piękny/ ocean wody czystej/Duch Święty/.
Czytać Biblię to tak samo jak wypłynąć w kajaku na wielkie wody wszechświata. Nie wiem, na ile jest w nas fachu? wiary? dojrzałej, by dać radę wiosłować/własne siły/ mimo ogromnych fal, które na nas nacierają.
Mamy już swoje lata/ciało osłabione, poranione/. Jak tu wypłynąć bez wiary na taką głębię biblijnych fal.
Potrzebujemy dobrego żeglarza na przewodnika. Potrzebujemy dobrego/prawego/ pasterza, by z wiarą w jego wiarę dać się prowadzić ku Niebu.
Ksiądz Biskup ma nie od dzisiaj moją wiarę/posłuch/. Słyszę Cię Ekscelencjo i wierzę, że Jezus Chrystus zmartwychwstał w Tobie. Proszę wybaczyć uczuciowość/sercowość/ tych słów.
Proszę nam spróbować rozjaśnić sam sens czytania Biblii. Po co czytać bez zrozumienia sensu/celu/ naszego człowieczeństwa. Proszę nam powiedzieć, kim my tak naprawdę jesteśmy i gdzie jest istota naszego człowieczeństwa/osobowość/.
Proszę postawić katolicką diagnozę człowieczej choroby/grzech=śmierć wieczna/.
Czy da się, czy warto czytać Biblię samym sercem? Bez zrozumienia sensu/celu/nas samych/.
Pozdrawiam
janusz
Ad #3 baran katolicki
Januszu!
Właśnie to robię.
Trzeba cierpliwości.
Przedstawiam w tej chwili różne podejścia do czytania Pisma św.
Czasem daję pewne uwagi i moje spostrzeżenia stosownie do mojego doświadczenia w tej materii.
Tutaj nie opowiadam się za taką czy inną „metodą” i nie polecę jakiejś jednej „metody” ani też nie dam gotowego rozwiązania na skuteczne i efektywne czytanie Pisma św. – wg założonych oczekiwań przez kogokolwiek.
Czytanie Pisma św. – ze względu na nas, czyli patrząc z naszej strony, czy z naszego punktu widzenia – to jest swoiste „szukanie” po to, by samemu dać się odnaleźć. Stanąć w Bożej prawdzie. Pozwolić się zobaczyć w świetle Słowa.
Dochodzenie do uchwycenia przesłania i wejścia w „poznanie” biblijne to zazwyczaj długi i złożony proces.
Naturalnie Pan Bóg może każdemu z nas dać potrzebą nam „znajomość” w jednej chwili. Ale to jest łaska. Zresztą łaski potrzebujemy zawsze. Ona też jest, ale nie zawsze my jesteśmy na nią otwarci.
Wspomniane metody (te i wszelkie inne), to jakby nakłuwanie skorupy, albo dobieranie narzędzi do nakłuwania (dziurawienia, czy rozbijania) skorupy naszej „wiedzy”, aby wejść do „ośrodka” znajomości Pana. Żeby mój ośrodek stał się ośrodkiem spotkania z Panem. Ostatecznie chodzi o to, by pozwolić wypisać Bożą Torę w swoim wnętrzu, by mój „kraj” (moje życie) wypełniło się znajomością Pana (zob. np. Jer 31,31-34; Iz 11,9).
Pozdrawiam
Bp ZbK
Dla mnie bardzo pomocne okazaly sie skrutacje Pisma Swietego/tematyczne/m.in 7 darow Ducha Swietego/.Kolejnymi są -10 przykazan Bożych.Skrutacje te sa prowadzone we wspolnocie,ale też skrutuję sama.
Wcześniej przeczytalam Pismo Swiete po kolei. Niewiele mi to dało, chociaż zdobylam pewne rozeznanie i zauważyłam, że czasem kolejne Ksiegi wyjaśniały poprzednie.
Myślę, że każdy sposob czytania jest dobry o ile uczestniczy w tym Duch Swięty.
Ktoś powiedział, że Pismo Swiete czyta sie na kolanach .
Podzielę się moim doświadczeniem czytania Pisma Świętego sposobem lectio continua.
Jako nastolatka usłyszałam przytoczone słowa św. Hieronima: «Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa».
No tak. To wstyd, aby chrześcijanka nie znała Pisma Świętego.
I zawzięłam się. Pokonując wszystkie te trudności, o których wspomina Ks. Biskup w swoim komentarzu, przeczytałam je „od deski do deski”.
Tyle tylko, że moja znajomość Pisma Świętego niewiele wzrosła. Wszystko mi się mieszało.
W dorosłym życiu, pamiętając o tym młodzieńczym doświadczeniu, postanowiłam przeczytać je jeszcze raz. Będę bardzo uważna, dokładna, będę czytała powoli, nie będę się śpieszyła. Chcę znać Pismo Święte. Chcę znać Boga.
A jednak efekt był dokładnie taki sam jak za pierwszym razem…
W moim przypadku lectio continua nie sprawdziło się.
Ale czy do końca?
W tym roku Pan Bóg zaprosił mnie do takiego czytania Ksiąg Jozuego, Sędziów, Rut, Samuela i Królewskich. I było to już zupełnie inne doświadczenie. Bardzo mocne, bo poprzez te księgi Bóg przeprowadził mnie przez trudne zdarzenia związane z przebudową przychodni. Odkrywałam opisywane, biblijne zdarzenia w moim życiu. To mi pomagało przez nie przechodzić.
«Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa»
Pisząc ten post uświadomiłam sobie, że teraz czytanie Pisma Świętego jest rozmową z Bogiem i „wzajemnym poznawaniem się.” 🙂
Ja wiem, że Bóg mnie zna i nie potrzebuje poznawać, ale ja czytając Pismo Święte poznaję Go i jednocześnie poznaję siebie w Jego oczach. 🙂
#3 Janusz
Dlaczego czytanie sercem ma być pozbawione zrozumienia? 🙂
Biorąc pod uwagę jakże odmienną od naszej ludzkiej logikę Boga. 🙂
Choćby dzisiejsza Ewangelia o synu marnotrawnym? Gdzie tu nasza ludzka sprawiedliwość i zrozumienie?
To się da zrozumieć tylko czytając sercem. Jeślo kochasz, to zrozumiesz Ojca. 🙂
Ad #5 Tereska
Tereso, dziękuję za podzielenie się Twoim doświadczeniem.
Do skrutacji dojdziemy.
Pozdrawiam.
Bp ZbK
Ad #8 basa
Barbaro!
Dziękuję za podzielenie się Twoim doświadczeniem.
Te doświadczenia przydadzą się też innym. Trzeba czasu i otwartości.
Pozdrawiam.
Bp ZbK
Jakiś impuls w życiu powoduje, że najczęściej ludzie zaczynają lekturę Słowa Bożego czytając po kolei od począwszy od stworzenia świata. Uczynili to także niektórzy moi znajomi.
W moim przypadku impulsem do rozpoczęcia czytania było uczestnictwo w Kursie Oazowym dla Animatorów prowadzonym przez bł. ks. Blachnickiego. Oaza dała przygotowanie do czytania ze zrozumieniem. Zbiegło się to także z rozpoczęciem studiów. Postanowiłem czytać co dziennie po jednym rozdziale lub nieco więcej do skończenia tematu, ze zrozumieniem i zapamiętaniem treści. Często z powodu zmęczenia lub trudnej tematyki na drugi dzień wracałem do przeczytanych fragmentów. Trwało to 5 lat, tyle co studia. Bardzo dużo pozostało mi w pamięci a ponowne powroty do niektórych ksiąg pozwoliły na zrozumienie interesujących mnie tematów.
Ad#8 basa.
Basiu, bardzo pięknie podzieliłaś się swoim doświadczeniem z czytania Biblii. Bóg przeprowadził Cię to tak jakbyś już była na drugim brzegu. Gratuluję.
Czytanie samym sercem Biblii to tak jakbyś to tylko oglądanie obrazków z tej „książki”/komiks/. Ludzie nie piśmienni/nie umiejący czytać i pisać/ to analfabeci, pozbawieni podstawowej wiedzy/rozum/by brać w swoje serce/ręce/ spisane Słowo Boże/Biblia/ i łudzić się czytaniem/rozumieniem=słyszeniem/tego, co Stwórca mówi w Jezusie Chrystusie do każdego człowieka.
Basiu, te nasze, prywatne czytanie Biblii to tylko oglądanie w niej zapisanych obrazów/ikon/ żywej tradycji/historii/ Izraela=Kościół katolicki/.
Proszę mi wybaczyć, że tak to ujmuję/pojmuję/.
Ty nie czytasz Biblii, lecz oglądasz w niej tylko różnokolorowe ikony. Te ikony są pisane dla takich jak ty i ja/analfabeci biblijni/.
Oczywiście, że zawsze coś poczujemy i jakoś odniesiemy to, co zobaczyliśmy do swojej rzeczywistości. Każde dziecko edukowane jest na obrazach/uczuciach/. Dziecko żyje, tak jak czuje. Ma gotujące serce, ale niedojrzały rozum. To, co możemy doświadczyć/poczuć/przy oglądaniu Biblii, to tylko dziecinna fantazja.
„Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”. Znać Biblię to znać Chrystusa.
Wielu Świętych nie czytało Biblii, a jednak poznali Chrystusa. Wielu Świętych nie widziało Pisma Świętego, a i tak poznali Chrystusa. Jak Go poznali w Kościele Katolickim? Po przez Świętą Tradycję Ojców w wierze. Poznali Chrystusa bez czytania Biblii.
Dlaczego dzisiaj tak bardzo uzależniamy swoje zbawienie z czytaniem Biblii?
Basiu, nie chodzi, by nie czytać, ale sama Biblia to za mało, by się zbawić. Sama Biblia nie wystarczy do zbawienia człowiekowi, choćby najbardziej piśmiennemu.
Pozdrawiam
janusz
#12 Janusz
Na początku jak zwykle powiem, że masz prawo do swojego zdania. 🙂
#12 Janusz
Rozum? 🙂
„Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.” (1Kor 13,2)
Lecto continua to jedna z najtrudniejszych metod czytania Pisma Św, która nieraz nic nie wnosi do życia.Uważam,że do niej trzeba mieć odpowiednie przygotowanie.Nie wszyscy mają świadomość,że to nie jest je4dna księga, ale zbiór ksiąg w jednej księdze. Sam fakt tego sprawia,że człowiekowi strasznie trudno się odczytuję się oba testamenty. Po drugie nie wiem naprawdę, co taka metoda daję człowiekowi.Wydaję mi,że takie czytanie sprawia,że człowiekowi tekst przelatuję przez palce i już człowiek nie pamięta co przeczytał.
Czyta bo czyta. Oczywiście jest to moje zdanie na temat tej metody.Dla innych, ta metoda może być dobra.
Jeśli chodzi o drugą metodę jest ona bardzo ciekawa. Osobiście lubię tę metodę.Jest to naukowa metoda,która mi odpowiada.Staram się patrzeć racjonalnie na biblię. Oczywiście mam świadomość,że są różne gatunki. I nie wszystko, co się w niej wydarzyło zdarzyło się naprawdę.
„Bywa jednak też, że zostaje przeakcentowana strona (podejście) racjonalizujące i może zaistnieć zmniejszenie czy zatracanie religijnego (duchowego) podejścia.”
Tutaj mocno zgadzam się ze zdaniem biskupa. U mnie zaczyna bardziej dominować ta strona racjonalizująca niż duchowa. Raz tylko w życiu zdarzyło mi,że słuchałam/czytałam i rozumiałam to jako Słowo Boże do mnie. Nie zaprzeczam,że biblia jest słowem Boga.Jednak ostatnio analizowałam sobie, czym jest dla mnie Biblia jest osobiście. Jaki wniosek,że to tylko jedna z wielu ksiąg, która stara się odpowiedzieć człowiekowi na egzystencjalne pytania. I tylko tyle. Człowiek może przeczytać i odłożyć.A z drugiej strony skąd mam pewność,że Jezus tak akurat powiedział, jak naucza Biblia i człowiek ma w to wierzyć. Niestety w moim przypadku czytanie/ próba czytania Biblii nic nie daję.Wiele razy sobie obiecuję,że będę czytać i nic. Dobrze,że w Kościele czytają bo tak Biblia była by zupełnie czymś obcym.Drugą sprawą jest czytanie tych samych tekstów nastąp.Człowiek zamiast skupić się na przesłaniu, będzie cytował jak robot, co zostało zapisane.Niczym jak protestanci. A po trzecie nie wiem po co się produkować nad czytaniem Biblii, skoro w Kościele ją czytają.A z drugiej strony czy ta Księga jest do zbawienia człowiekowi potrzebna, skoro wie,że Jezus żył historycznie i nie zaprzecza,że jest Bogiem. Do tego jeszcze uznaję sakramenty.A czytanie Biblii nie jest sakramentem.Pozdrawiam
Basiu, wyobraź sobie, że jesteś świadkiem wypadku/ja mam takie doświadczenie/. Kobieta na przejściu dla pieszych została rozjechana przez rozpędzonego tira. Jej głowa była oddalona od tułowia na dziesięć metrów. Młody lekarz, który akurat jechał za tirem szybko zareagował. Co miał ratować? Głowę/rozum/ czy tułów/serce/? Co byś wybrała? Gdzie szukałabyś człowieczego życia? W głowie czy tułowiu? Pozdrawiam janusz
Dziękuję, Ks Biskupie i również pozdrawiam serdecznie.
Dla mnie dzisiaj jest wyjatkowy dzień – rocznica CHRZTU, którą przeżywam świadomie po raz pierwszy.
Zaskoczylo mnie Słowo na dziś /1 Kor / … Wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jednym duchu……
Mocno zapadły mi w sercu te słowa i jestem przekonana, że Pan Bóg chce mi coś przez nie powiedzieć.
Rozważam i myślę. Teraz uświadomiłam sobie też, że skrutacja ma związek w medytacją i kontemplacją /lekcio divina/
Myślę, że Ks Bp doskonale to uporządkuje, wiec czekam z nadzieją na dalsze prowadzenie
Szczesc Boże
#6 basa,#12 baran katolicki
Tak,Jezus uczy jak czytać rzeczywistość w perspektywie wieczności. Opowiadając historie zaczerpnięte z życia daje do zrozumienia, że aby w pełni pojąć co się wokół mnie lub ze mną dzieje, nie wystarczy odgadnąć co Pan Bóg chce przez to powiedzieć, ale trzeba odpowiedzieć życiem na każde zdarzenie, dokonać wyboru tego co słuszne, podjąć się konkretnych działań.
Basiu, nie patrzę na twój jeden konkretny wpis, tylko więcej i mam jakiś obraz tego, co chcesz przekazać. Dziękuję.
Januszu, nie wiem, nawet nie staram się tego rozdzielać, na ile w mojej rzeczywistości żyję wiarą (sercem), a na ile rozumem. Jedno nie wyklucza drugiego, ale współistnieje.
„Po części bowiem tylko poznaję, po części prorokuję”.