W Niedzielę 15 listopada odbyłem wizytację kanoniczną Parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Bolesławcu. Jest to stosunkowa młoda parafia (20 lat). Wspólnocie parafialnej przewodniczy od początku jej istnienia ks. Proboszcz Józef Hupa i wspomaga go aktualnie jako wikariusz ks. Dawid Kostecki. Wspólnota jest pod wieloma względami bardzo aktywna. Wyraża się to w wielu inicjatywach, jakie mają miejsce w Parafii i które są prowadzone przez Parafian.
Jednym z wyrazów tego było przygotowanie i organizowanie liturgii: zespoły śpiewacze, zespół liturgiczny. Świadczyły o tym rozmowy podczas spotkań, podczas których zostały przedstawione różne formy działalności charytatywnej i modlitewnej. Wywiązały się też ciekawe dyskusje.
Jednym z ważnych wątków tych dyskusji była problematyka zła oszukania człowieka. Te problemy i te rany są w człowieku. Bóg daje odpowiedź w Jezusie Chrystusie. Kościół przez przepowiadanie Ewangelii i sprawowanie sakramentów – w szczególności już przez dobre przygotowanie i wprowadzenie do Chrztu – daje klucz do życia pośród tych problemów. Dzięki temu człowiek wierzący otrzymuje pomoc, by nie zostać zniewolonym przez zło i przez grzech. Nie musi przed tym uciekać i chować głowy w piasek. Nie musi też wchodzić w konfrontacje, które najczęściej powodują zwiększanie przemocy i sprawiają, że zło staje się jeszcze bardziej niszczące. Jezus Chrystus jako Baranek Boży wziął skutki grzechu, czyli zło na siebie i przez zmartwychwstanie i dar Ducha Świętego dał moc życia w przebaczeniu i tym samym uzdolnił wierzących do tego, by zło w nich umierało, kończyło swój „nakręcony bieg” i już więcej nie raniło.
Zachęcam do dalszej rozmowy
Bp ZbK
Komentarze
10 odpowiedzi na „Wizytacja kanoniczna. Bolesławiec Parafia NSPJ (151115)”
Czy chrześcijanin ma prawo do obrony fizycznej przed napastnikiem?
Czy odpowiedź zbrojna na terroryzm jest dopuszczalna?
#1 Mieczysław
Chrześcijanin w Polsce ma takie same prawa jak wyznawcy innych religii.
Nie zawsze jednak ze wszystkich korzysta, zawsze jednak poddaje się temu ( widzi w tym sens), co prawo na nim wykonuje.
Ks Bp ZbK
Czy bycie chrzescijaninem tzn miec w swym sercu wroga, a nie reagowac sercem, o czym ks Bp mówił na spotkaniu w Bolesławcu.
Właściwym jest udzielania sakramentu chrztu w wieku, kiedy czlowiek jest tego jeszcze nieświadomy.
Przecież to o czym ks Bp mówił jest, bardzo trudne z punktu widzenia czlowieka tzn do konca umilowac drugiego człowieka, a zwlaszcza swojego wroga.
Nie wiem, czy dobrze to zrozumialam
#3 Z serca należy wymieść „wrogów”/zawsze/.Serce ma być czyste.Zachowasz wówczas i równowagę i radość z bycia człowiekiem.
Jako chrześcijanka zanurzona w wodach Chrztu , rozumiem ten Sakrament w ten sposób:
– stałam się przez to dzieckiem Bożym w Trójcy Świętej,
– wyrażam zgodę na wolę Bożą w moim życiu jakakolwiek by ona była,
– zgadzam się na umieranie swojego ja i swojej pychy,
– grzechy brata biorę na siebie tzn / tak to rozumiem/:
.w sporze nie kłócę się tylko spokojnie mówię swoje zdanie i dalej milczę,
. atakowana wyrażam swoją opinie i milknę,
. w małżeństwie , ustępuję by nie wywoływać sporów jeśli dyskusja nie daje efektów,
– staram się zrozumieć zbawczy Krzyż Jezusa Chrystusa i swoje krzyżyki czy też krzyże w świetle przyjętego Chrztu /zgody na umieranie/
Taka moja postawa kształtuje się we wspólnocie DN
którą bardzo cenie a w niej braci…
ważne!!!
-przebaczenie bratu, każdego zranienia bez urazu w sercu…
#3 Malgosia
Nie wiem jak jest u Ciebie,ale u mnie ta trudność w braku miłości bliźniego wynikała z tego, że nie rozumiałam, iż uczucia i myśli same w sobie nie są grzechem.
Często pojawiają się i znikają samoistnie.
Ważne jest, co ja z nimi zrobię.
Rozjaśniło mi się po wysłuchaniu nagrania audio w internecie pt.„Ks.Krzysztof Domański o grzechach popełnianych myślą”.
Nie można winić siebie za coś, na co się nie ma wpływu. Ponosimy odpowiedzialność jedynie za sprawy, na które mamy wpływ, o których możemy decydować.
#7
Może jeszcze uzupełnię. 🙂
Nie można także winić kogoś za coś, na co on nie ma wpływu. 🙂
Ad #3 Małgosia
Małgosiu!
Kilka słów dopowiedzeń i wyjaśnień.
Mówiłem o Mesjaszu (Chrystusie, Pomazańcu Bożym) i o tym, jak chrześcijanie jako namaszczeni Duchem Świętym idą za Mesjaszem i wrastają w Niego. Mają tym samym coś z Jego natury i Jego działania. Jest to proces dorastania do pełni miary Chrystusa, Mesjasza. Apostoł mówi wprost: aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa (Ef 4,13)
Jeśli zaś chodzi o wspomniane „noszenie w sercu (w zanadrzu) wrogości”, to trzeba przyjrzeć się temu, co mówi Psalm 89 w swoich ostatnich wersetach:
Gdzież są, o Panie, Twoje dawne łaski, które zaprzysiągłeś Dawidowi na swoją wierność? 51 Pomnij, o Panie, na zniewagę sług Twoich: noszę w mym zanadrzu całą wrogość narodów, 52 z jaką ubliżają przeciwnicy Twoi, Panie, z jaką ubliżają krokom Twego pomazańca. 53 Niech będzie błogosławiony Pan na wieki! Amen. Amen (Ps 89,50-53).
Psalmista odwołuje się tutaj do obietnic danych przez Boga Dawidowi. Widzi też, z jakimi przeciwnościami się spotyka. Podobnie Dawid był prześladowany. Ale Dawid jednocześnie wiedział, że Bóg postawił go na linii realizacji obietnic mesjańskich. Te obietnice miały ostatecznie prowadzić do pojednania i zjednoczenia wszystkich w nadchodzącym królestwie mesjańskim. To wszystko co jest hańbą, odrzuceniem, porażką, a więc to wszystko od czego „normalnie” każdy człowiek ucieka, bo widzi swoją niemoc i bezradność wobec tych przeciwności, Mesjasz, jako syn Dawida bierze na siebie.
Stąd ten obraz wzięcia do swego serca tej hańby, wrogości. Wie bowiem, że moc Boga będzie mógł w sobie to wszystko przemieniać w pokój i pojednanie. Jest to spojrzenie, które wykracza poza czysto ludzki koncepcje życia i organizacji życia. Jest to dzieło mesjańskie (zob. np. Ef 2,13-18; por Kol 1,19). Nie jest to wprost powiedziane o chrześcijaninie, lecz o Chrystusie, o Mesjaszu. To stało się nakrzyżu; to stało się w Jego sercu.
Chrześcijanin jest natomiast tym, kto się upodabnia do Mesjasza. Jest tym, kto przyjmuje Ducha Mesjasza, czyli Ducha Jezusa Chrystusa.
Patrząc na to tylko po ludzku musimy stwierdzić nie tylko, że jest to trudne, ale wręcz absurdalne. Jest to jednak prawda Mesjasza, naszego Pana Jezusa Chrystusa i jest to w mocy Ducha świętego. Chrześcijanie uczą się tego, by w swoim życiu doświadczać tej prawdy..
Może będą te słowa pewną pomocą.
A co do serca, o którym rozmawialiśmy, to proszę zajrzeć i spokojnie zatrzymać się na przykład nad fragmentem Jr 17 ,9 – ale można zacząć czytać kilka wersetów wcześniej; podobnie Mk 7,21n.
Pozdrawiam
Bp ZbK
Ad #1 Mieczysław
Mieczysławie!
Odpowiadam bardzo krótko.
Jak długo ktoś (chrześcijanin) nie ma w sobie realnej świadomości realnego zjednoczenia z Chrystusem, ma prawo bronić się. Kiedy zaś wejdzie w świadomość swojego utożsamienia się z Chrystusem, który oddał życie za grzeszników, a więc także w pewnym sensie za napastników (winnych Jego śmierci), będzie tę kwestię przeżywał inaczej. Nie jest to problematyka, na którą możemy dać formalną (jurydyczną) odpowiedź. Jest to doświadczenie wiary.
Problem chrześcijańskiej reakcji na terroryzm jest też do rozpatrywania w świetle tego, co wyżej zostało powiedziane. Nie są to rozwiązania praktyczne w kluczu logiki tego świata. Są to rozwiązania, które dojrzewają na miarę wiary w Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego, która dał Ducha Świętego dla przebaczenia i pojednania.
Z pozdrowieniem
Bp ZbK