Każdego roku Kościół podaje nam w Niedzielę Palmową jako pierwsze czytanie fragment z Księgi Proroka Izajasza. Jest to pierwsza część trzeciej pieśni o Słudze Pańskim. W obiegły, roku zatrzymaliśmy się na przejawach tego, co charakteryzuje Sługę Jahwe: język wymowny, słuchające ucho i twarz jak głaz. Tak daje się postrzegać i tak się ukazuje oczom tego świata Sługa Pański. Dziś zatrzymajmy się nad pytaniem, skąd Mu przychodzi taka moc, by przyjmować postawę całkowicie odmienną, niż te, jakie proponuje świat i jakich zazwyczaj oczekują ludzie.
Jest to działanie Boga, który ujawnia swoją moc w tym i przez to, co w oczach ludzi bywa widziane i odbierane jako przejaw słabości. To wszystko wyraża się w prostym stwierdzeniu i wyraźnym obwieszczeniu:
Pan Bóg mnie wspomaga,
dlatego jestem nieczuły na obelgi . . .
(Iz 50,7).
To właśnie w odniesieniu się Sługi Jahwe do działania Pana Boga jest cała jego moc i uzasadnienie jego działania czy też posłusznego trwania, które staje się objawieniem nocy Boga i pokrzepieniem dla wszystkich doświadczają niejako kresu swoich sił i możliwości oraz także jest swoistym ostrzeżeniem dla wszystkich, którzy pokładają swoją pewność i gwarancję życia tylko w swoich siłach i swoim działaniu.
1. Jaka to pomoc ?
Samo pojęcie pomocy (hbr. ezer) odnosi nas do początku historii ludzkości, czyli do stworzenia człowieka. Wówczas, na pewnym etapie stworzenia człowieka (według drugiego opowiadania) Pan Bóg powiedział: nie jest dobrze, by adam (używam tutaj i następnie rzeczownika pospolitego. a nie w znaczeniu imienia własnego) był sam (zob. Rdz 2,18). Zwracam uwagę na to, że możemy to rozumieć w znaczeniu: nie jest dobrze, by był sam dla siebie, czyli ukierunkowany na siebie. Potrzebował bardzo specyficznej pomocy, mianowicie takiej. Który ukierunkowałaby go od siebie ku drugiemu. Tylko bowiem w ten sposób mógł adam stać się człowiekiem na obraz o podobieństwo Boga.
Wówczas to Bóg zdecydował, by uczynić temu adamowi odpowiednią dla niego pomoc. Jaka to więc mogła być pomoc. Okazało się, że taką pomocą nie mogło być żadne ze stworzeń, które przeszły przed adamem, a którym adam nadał imiona. Nie znalazła się jednak żadna stosowna dla niego pomoc. Problem owego adama bowiem nie tkwił w tym, że mu czegoś „brakowało”, aby nie był samotny, lecz ten problem tkwił w tym, że on sam był zwrócony ku sobie i wszystko ukierunkowywał (podporządkowywał) na siebie. Potrzebował więc pomocy zupełnie innej natury. Potrzebował pomocy, która – obrazowo mówiąc ‑ wywróciła jego świat relacji. Bóg dokonał tego przez otwarcie adamowi boku i postawienie przed nim kogoś, kto stał mu „naprzeciw” i wobec kogo adam miał szansę odwrócić się od siebie i ukierunkować się ku drugiemu. W tym się objawiło w pełni stworzenie człowieka na obraz i podobieństwo Boga. Stał się więc adam Adamem.
2. Pomoc „przeciwko” sobie
W momencie otwarcia boku adamowi i stworzeniu zeń niewiasty Bóg zapoczątkował w nich inny sposób relacji. Było to zapoczątkowanie w człowieku relacji na podobieństwo Boga. Właśnie na wzór tego, jakim jest sam Bóg. Na wzór Jego miłości, która się udziela, aby powstawało nowe życie. Papież Benedykt XVI mówi o tej miłości Boga jako „tak wielkie, że zwraca Boga przeciwko Niemu samemu” (Deus caritas est, pkt 10).
Dzięki temu, że adam po otwarciu boku i zabraniu mu przez Boga części jego życia (żebra) pozostaje w kręgu działania Boga, może on wypowiedzieć słowa świadczące o tym, że akceptuje to, iż stała się dla niego pomoc. Oto już nie jest sam dla siebie, lecz jest dla kogoś, kto stoi przed nim i kto w jakiejś mierze żyje z niego czy jego kosztem. Taka postawa Adama (piszę już teraz dużą literą jako imię własne) była możliwa dlatego, że Bóg mu był pomocą w tym, żeby on określił jako daną mu stosowną pomoc tę, która została przyprowadzona do niego i teraz stała przed nim.
Bóg jest pomocą, aby człowiek mógł znaleźć pomoc w drugim, by nie szukał siebie, lecz był dla drugiego. Tylko z pomocą Boga człowiek może przyjąć taką pomoc, która jest „narzędziem” i okazją do tego, aby był na wzór o podobieństwo Boga. By nie żył dla siebie. W grzechu pierworodnym ten sposób relacji został zaburzony. Poznali, że są nadzy. Ukryli się. Każdy szukał swego bezpieczeństwa. Już nie czuli się oparci o pomoc Boga, by ‑ korzystając z Jego mocy – być na Jego obraz i podobieństwo w oddawaniu sobie wzajemnie życia. Nie mieli już mocy dawania życia – każdy własnym kosztem dla drugiego. Potrzeba było zbawienia. Nowego otwarcia boku w człowieku. Dokonało się to włażnie w Jezusie Chrystusie ‑ słudze Pańskim.
3. Jakiej pomocy oczekuję jako sługa tajemnicy Jezusa Chrystusa
Dotykamy tutaj istoty tego, czym jest zbawienia. Czym jest posługa Sługi Pańskiego. Człowieka, który na nowo umożliwia człowiekowi powrót do tego, by być na obraz i podobieństwo Boga – by być tym, kto „rozumie” pomoc Boga i z niej korzysta.
Jest to nowy człowiek. Jest nim Sługa Pański Jezus Chrystus a następnie wszyscy ci, którzy – na Jego wzór i w Jego duchu pozwolą się wspomagać Bogu, tylko w Bogu widzą pomoc i dlatego dają się wprowadzać w tę przedziwną logikę pomocy.
Najwyraźniej widać to w wydarzeniu krzyża, kiedy ludzie pod krzyżem wołają: „innych wybawiał, a siebie wybawić nie może” lub: „zejdź z krzyża a uwierzymy”, lub też „ocal samego siebie i nas” . Tymczasem On przyszedł i pozwolił się przybić do krzyża nie po to, aby pokazać drogę, jak schodzić z krzyża i jak się wybawiać z trudności, lecz jak być pomocą, e zbliżaniu się do pełni człowieczeństwa na obraz i podobieństwo Boga. On nie przyszedł na świat, by pokazać, jak się wybawiać i jak się doskonalić w byciu dla siebie, lecz jak wybawiać innych z zamknięcia się w sobie. Jest to zupełnie inna logika życia i zupełnie inna wizja pomocy. Jest to też ukazanie nam ludziom szukającym często pomocy, byśmy wiedzieli w mogli odkrywać w czym i jak nas wspomaga Bóg, byśmy byli na Jego obraz i podobieństwo i byśmy byli sługami Pańskimi. Mogę i winieniem stawiać sobie pytanie, jakiej pomocy i w jakim celu oczekuję pomocy od Boga. Kim chcę się dzięki temu stawać. Bardziej zamkniętym w sobie i bardziej dla siebie czy też otwartym na innych i na wszystko jak Sługa Jahwe.
Bp ZbK
Komentarze
26 odpowiedzi na „Pan mnie wspomaga (Ndz Palmowa A 140413)”
Boże udzielaj mi mocy powrotu do pierwotnej jedności, żebym pozwolił wspomagać się Bogu i tylko w nim widział pomoc. Bym po zadaniu mi krzywdy obdarzał błogosławieństwem i dawał życie (tak jak z przebitego Boku Chrystusa wypłynęła Krew i Woda)…
Dziękuję za pomysł spisania i wydania katechez pachalnych.
Nie każdy miał i ma możliwość wysłuchania ich w katedrze,
a teraz każdy, kto chce, może się z nimi zapoznać.
Czytam je więc teraz dla siebie i dla męża i widzę,
jak otwieraja się mu oczy ze zdziwienia, gdy słyszy,
że liturgia jest traceniem czasu, jest inwestowaniem nieekonomicznym,
jest miejscem, gdzie człowiek uczy się tracenia.
Widzę, jak zaskakują go słowa o tym, że
szkoda chrześcijańskiego życia na troskę TYLKO o swoje zbawienie.
Że Bóg potrzebuje wspólnoty ludzi, którzy tak potrafią kochać,
że przymują i niosą nie tylko swój krzyż,
ale także krzyż spowodowany przez drugiego człowieka.
………….
To niezwykle cenna książka ze względu na treść,
ale i ze względu na żywy język docierający do każdego.
………….
Pozdrawiam 🙂
Piszę tu, by nie zapomnieć i dać świadectwo.
…
Pierwsze czytanie, z Ksiegi proroka Izajasza, czytała Pani A. –
piękna i młoda Mama dziecka przygotowującego się do pierwszej komunii świętej.
Czytała tak, że dreszcze przechodziły po plecach.
Po mszy świętej podeszłam do niej i mówię:
Pani A., czytała Pani pięknie.
A w odpowiedzi usłyszałam – bo wie pani, to było o mnie.
Wzruszyłam się na Jej słowa. Powiedziałam:
Pani A., czytania zawsze są „o mnie”.
…
Pozdrawiam 🙂
Oprócz działania Boga potrzebna nam ludzka empatia i ludzkie miłosierdzie – obok i w nas.
„On nie przyszedł na świat, by pokazać, jak się wybawiać i jak się doskonalić w byciu dla siebie, lecz jak wybawiać innych z zamknięcia się w sobie”.
…
No właśnie – jak wybawiać innych?
Być otwartym na innych i na wszystko.
Jak sługa Pański.
Panie, pomóż mi!
#3 katechetka 1
Jak rozumiesz słowa„czytania zawsze są „o mnie”?
To z Iz 50,4-7 w stu procentach spełnił jedynie Jezus.
Ja jestem wspólnikiem i ofiarą mocy zła.
Chyba najtrudniej słowami wyrażać wdzięczność, niech więc będzie tylko dziękuję za tę ostatnią pomoc na drodze wiary,którą jest lektura niezwykłej książki „Od Paschy do Paschy”. Życzę Księdzu Biskupowi przeżycia w bliskości z Bogiem następnych dni Wielkiego Tygodnia i Triduum Paschalnego JM
#5, Miriam…
Kim jest Sługa Jahwe? Co jest Jego zasadą życia? –
pytał Biskup Siedlecki podczas sobotniej Celebracji Słowa.
I wyjaśniał –
to taki Sługa, którego podstawą życia jest bycie na sposób bycia Jahwe
(Jestem, który Jestem = Jestem DLA, Jestem, by INNI BYLI).
…
Taki Sługa wybawia, bo daje świadectwo o Ojcu.
…
Pozdrawiam 🙂
#5
Jak pomóc?
Przede wszystkim zauważać.
Następnie przed działaniem pomyśleć.
#8
Co to znaczy – dawać świadectwo o Ojcu?
Każdy ma sposobność zapoznania się z kalendarium naszego Biskupa. Z przykrością zauważam, ze tegoroczne Triduum Paschalne nie będzie celebrowane przez Księdza Biskupa Zbigniewa. Bardzo boleje nad sytuacją, która dotknęła naszego Dobrego Pasterza jak i tyczy się to całej Diecezji i ludzi dobrej woli. Szatan zrobił swoje…
Księże Biskupie jestem jedną z wielu , których serce jest niepocieszone tą zaistniałą sytuacją.
Jezus opuścił swoich uczniów, którzy głosili Jego naukę mając Ducha Świętego, kiedy Nauczyciela miedzy nimi już nie było…
Wyrażam głęboką nadzieję, że Duch Święty będzie oświecał tych, dla których Twoja nauka i postawa
będzie owocowała w naszym wzrastaniu w wierze w Jezusa Chrystusa i Boga Ojca, których Słowo starałeś się Dobry Pasterzu ukazywać i przybliżać.
Bogu niech będą dzięki za ten płodny w Twoje zaangażowanie czas dla tych , którzy rozumieją i doceniają to wszystko czego uczyłeś rozumieć ,i dla tych, którzy z różnym opóżnieniem to docenią…
Te lata Twojej Księże Biskupie posługi, to czas bardzo drogocenny dla nas, którym otwierały się uszy i oczy…Bogu niech będą dzięki za ten czas.
Jesteś i pozostaniesz dla nas drogocennym skarbem Kościoła XXI wieku , skarbem , który tam gdzie będziesz ,wyda odpowiednie owoce zgodnie z wolą Najwyższego
Boże Ojcze, przez Twego Syna , Mocą Ducha Świętego, strzeż i prowadż w każdą codzienność naszego Księdza Biskupa…ofiarowuj Mu siły i niczym niezmąconą Wiarę, Nadzieję i Miłość w dalszym , żarliwym głoszeniu i przybliżaniu Słowa Bożego…
Z radością dowiedziałam się o książce „Od Paschy, do Paschy” – to kolejny dar dla Diecezji i nie tylko…
Jesteśmy z Tobą Dobry Pasterzu, gdziekolwiek Pan Bóg Cię pośle… Kochamy Cię bardzo jak Pana naszego Jezusa Chrystusa , dla, którego wierności uczysz nas…
Pan z Tobą
„W grzechu pierworodnym ten sposób relacji został zaburzony. Poznali, że są nadzy. Ukryli się. Każdy szukał swego bezpieczeństwa”.
Nie rozumiem tego. W Psalmach mamy przecież podobną postawę. Bóg jest wzywany jako gwarant bezpieczeństwa, po to żeby ostatecznie wdeptał nieprzyjaciół w ziemię. W optyce katechezy to nie w grzechu sposób relacji został zaburzony ale było tak od samego „początku”, w samym stworzeniu, jak czytamy: „Problem owego adama bowiem nie tkwił w tym, że mu czegoś „brakowało”, aby nie był samotny, lecz ten problem tkwił w tym, że on sam był zwrócony ku sobie i wszystko ukierunkowywał podporządkowywał) na siebie. Potrzebował więc pomocy zupełnie innej natury. Potrzebował pomocy, która – obrazowo mówiąc ‑ wywróciła jego świat relacji”.
I „pomoc” rzeczywiście „wywróciła świat jego relacji”, bo go skłoniła do grzechu. Wcześniej, gdy „był skupiony na sobie”, to mu wcale do głowy nie przyszło. Dopóki „żył dla siebie” – nie grzeszył. Był zresztą obrazem Boga, więc ten jego „egoizm” był zarazem kontemplacją Boga.
Zanegowanie u adama potrzeby, czyli samotności („problem […] nie tkwił w tym, że mu czegoś „brakowało”, aby nie był samotny”) daję niestety nonsens. Jeśli Adam nie potrzebował Ewy przed grzechem, to w jakim sensie ona go reorientowała? Odkrył niebo gwiaździste nad sobą i obowiązek zajmowania się Ewą w sobie? Ewa była tylko spapranym zadaniem? Nie można sobie w ogóle wyobrazić moralności nie opartej na indywidualnych potrzebach empatii.
Wniosek: nie trzeba było stwarzać Adama samotnego, tylko tak jak w mitach chińskich: od razu wszystkich ludzi (tj. Chińczyków) razem, grupowo. Na Wschodzie poczucie „ja” jest bardzo słabe. Jednostka jest tak zorientowana na społeczność, że nie istnieje samodzielnie. Na Zachodzi jest odwrotnie bardzo silne poczucie osoby. Między innymi przez chrześcijaństwo. O ile Stary Testament zwraca uwagę na same uczynki o tyle Jezus, również na wnętrze (serce). A tego bez silnego poczucia jaźni w ogóle nie da się zrobić! Potem to tylko rozwija się, od Ojców Pustyni, gdzie jest nieco „wschodnie” i Ojców Kościoła do Augustyna, który już poczucie jaźni ma za najpewniejsze dobro, jakie mamy, przez całą filozofię Zachodu od Kartezjusza do dziś. Widać to w podziale na filozofię kontynentalną (podmiotu) i analityczną (przedmiotu, naukową). Całe nauczanie Jana Pawła II jest fenomenologiczne i bazowało na augustiańskiej samoświadomości (por. „Osoba i czyn”). W średniowieczu liturgia zastępuje inicjację a tzw. devotio moderna od XIV wieku (np. „Naśladowanie Chrystusa”) zastępuje liturgię. W końcu nawet prości chłopi nie myślą ani liturgicznie ani tym bardziej inicjacyjnie. Spowiedź uszna, rachunek sumienia zrobiły swoje. Skutkiem tego DZISIAJ MAMY TYLKO INDYWIDUALNĄ POBOŻNOŚĆ (O ILE W OGÓLE JAKĄŚ MAMY). Jak to celnie podsumował Whitehead: „religia to jest to, co każdy robi ze swoją samotnością”. To jest dokładnie sytuacja biblijnego Adama. Tego ani Arab, ani Chińczyk, ani Japończyk nie zrozumie.
Dzisiaj potocznym poglądem jest, że dusza to jest poczucie „ja”. Jaźń to jest nieśmiertelny element w człowieku (a dodatkowo: człowiek to sama dusza a zwłoki to wciąż jego ciało). To oczywiście fałsz. Ten filozoficzny potworek zderza się z dzisiejszą nauką, która stwierdza, że poczucie jaźni tworzy mózg, umożliwiając homeostazę moralną. W ten sposób działanie dokonuje się w kontekście obrazu samego działającego. Społeczne manipulowanie tym obrazem przez mózg (ideały, aspiracje, normy, religia, Ewangelia, cnoty, wzorce itd. czyli tzw. ŻYCIE DLA SIEBIE) wpływa na działanie, dając pojęcie wolnej woli.
Zwierzęta niższe nie mają problemów Adama. Nie powiemy, że bardzo uspołeczniona przecież mrówka ma poczucie jaźni. Mózg małp człekokształtnych tworzy reprezentacje otoczenia ale na ile tworzy reprezentację samej, działającej małpy? Badania wskazują, że można mówić o jakiejś słabej wersji małpiej samoświadomości, jakiejś protomoralności np. małpy potrafią się wstydzić, wykazują pewien „altruizm” ale to nie jest ludzki poziom.
Oczywiście można się zredukować do poziomu małpy. Mnie samemu, co stwierdzam z przykrością, bliżej jest do szympansa niż do Einsteina.
Ciekawi mnie, co zostanie z naszej, indywidualnej pobożności?
Rozumiem, że Ks. Biskup „nastaje w porę”. Nasze zachodnie „ja” świadome, autobiograficzne, to jest produkt cywilizacyjny. Ludzie pierwotni go nie znają, tak jak nie znają poczucia czasu. Cywilizacja neolityczna nauczyła tego nasze mózgi. Buddyzm powie, że „ja” jest złudzeniem, bo „tylko fakty są prawdziwe”. Postrzeganie, czyli umysłowa reprezentacja środowiska jest konieczna, („jest faktem”) ale reprezentacja „ja” jest już fakultatywna. Każdy przecież wie, że „ja” jest subiektywne. Faktów nie można zmienić ale „ja” owszem. Ostatecznie w tradycji Zachodu też to jest. Już Hume zauważył, że idea duszy jest metafizyczna. Dusza nie jest tym, co ja odczuwam. To co odczuwam, jest zawsze konkretne i zmienne. „Nie ma impresji stałej i niezmiennej. Przyjemność i przykrość, radość i smutek, następują po sobie kolejno i nigdy nie istnieją w tym samym czasie. Niemożliwe zatem aby z jednej z takich impresji, lub z jakichś innych wywodziła się idea naszego ja. A wobec tego w ogóle nie ma takiej idei”. Dziś nie trzeba filozofii bo jest neurobiologia. Wycinam kawałek kory i „ja” znika. Nie ma. Nada. Mózg wytwarza jaźń, jak wątroba żółć albo mięśnie siłę fizyczną. Większość filozofów tradycyjnych tak to przeraża, że protestują. Najbardziej zresztą ci wierzący.
A przecież to właśnie ma na myśli Jezus, gdy mówi, że dusza musi umrzeć aby żyć. Dosłownie jest to bez sensu. Jeżeli się umrze to jest już trupem i koniec. Nie może więc chodzić ani o metafizyczną duszę ani o zabijanie ciała. Chodzi właśnie o to, że „przyjemność i przykrość, radość i smutek, następują po sobie kolejno i nigdy nie istnieją w tym samym czasie”. Szukanie w nich „ja” jest bez sensu. „Dość ma dzień swojej biedy. Nie martwcie się o to, co będziecie jeść i pić, bo i poganie o to zabiegają itd”.
Tak sobie tłumaczę komentowaną katechezę Ks. Biskupa. Z Panem Bogiem.
#6 mirpat,
jak rozumiem…
1. W psalmie 40 są słowa:
w zwoju księgi o mnie napisano.
2. rozumiem, że Pismo Święte jest „o mnie”.
Tylko nie każdy o tym wie.
3. KKK uczy, że Pismo Święte zostało spisane dla naszego zbawienia, nie tylko ani nie przede wszystkim dla opowiedzenia pewnej historii.
4. komentarze do Pisma Świetego mają na celu pomóc w odkryciu, że Pismo Świete jest „o mnie”.
Np. w komentarzu do dzisiejszej Ewangelii (15.04) czytam zachętę, by spojrzeć na siebie – ile jest we mnie Jana, ile Piotra, ile Judasza.
5. niekiedy lektor czyta Pismo Święte w taki sposób, jakby słowa Boga nie miały żadnego punktu wspólnego z nim, jakby były mu obce i niezrozumiałe.
Pani A. zobaczyła siebie w proklamowanym tekście (zapewne doświadczyła podobnych sytuacji, NIE identycznych). Stąd jej szczerość w czytaniu.
To, że powiedziała mi o tym, że widzi siebie w tym fragmencie Ksiegi proroka Izajasza – było z Jej strony odważne. To mnie wzruszyło.
…
Pozdrawiam 🙂
Przed chwila czytalem:
/…/ ‘ŚW. BAZYLI PODKREŚLA, że „DLA OSIĄGNIĘCIA DOSKONAŁOŚCI JEST RZECZĄ KONIECZNĄ NAŚLADOWAĆ CHRYSTUSA nie tylko w przykładach, które ukazał swoim życiem, jak łagodność, pokora i cierpliwość, lecz trzeba być także naśladowcą Jego śmierci, jak to nauczał św. Paweł, naśladowca Chrystusa, gdy mówił, że «upodabniając się do Jego śmierci, dojdę jakoś do pełnego powstania z martwych». […] ZANIM WIĘC ROZPOCZNIESZ NOWE ŻYCIE, MUSISZ POŁOŻYĆ KRES STAREMU. JAK BOWIEM CI, CO OSIĄGAJĄ W ZAWODACH GRANICZNĄ LINIĘ STADIONU I ZAWRACAJĄ Z POWROTEM, MUSZĄ NA CHWILĘ PRZYSTANĄĆ, ABY ROZPOCZĄĆ BIEG W ODWROTNYM KIERUNKU, tak wydaje się rzeczą konieczną, by i przy zmianie życia, między starym a nowym istnieniem pośredniczyła śmierć, która kładzie kres temu, co ustępuje, i daje początek temu, co następuje”.’
Druga katecheza paschalna Biskupa Siedleckiego
2014-04-15 20:54:03
#11 niezapominajka, Ksiądz Biskup Zbigniew Kiernikowski,
…
niezapominajko,
podpisuję się całym sercem pod Twoim wpisem.
Księże Biskupie,
myślę, że wielu, bardzo wielu myśli tak, jak pisze niezapominajka.
…
Pozdrawiam 🙂
Niech na Twoje Imie UGNIE SIE KAZDE KOLANO,… Tobie chwala i czesc na wieki, przed nami najswietszy czas roku, obrzedy WIELKIEGO CZWARTKU, PIATKU I WIELKIEJ NOCY, uroczystosci, ktore ksztaltuja nasze zycie, nasza mentalnosc,… Niech was blogoslawi Bog Ojciec i Syn Bozy i Duch Swiety… slysze O. Jacka Dubel na zakonczenie Mszy sw w R. M. (16/04/2014 3:43 PM”
Czytam dalej: „… Podczas liturgii Wielkiego Piątku usłyszymy czwartą pieśń o Słudze Pańskim. Izajasz rozpoczyna tę pieśń pięknym, pozytywnym obrazem Sługi Jahwe: „Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i wyrośnie bardzo”. W tych pozytywnych określeniach odnoszących się do tego Sługi – powiedzie się mu, wybije się, wywyższy, wyrośnie – jest jednak zawarta pewna dwuznaczność, którą dostrzegamy podczas czytania następnych wierszy, mówiących o tym, w jaki sposób to wywyższenie się dokona. Nie będzie to sukces i powodzenie w kategoriach tego świata. Wywyższenie dokona się przez to, że On, Sługa Pański, zostanie przez ludzi i w oczach ludzi nieludzko oszpecony. Aż do tego stopnia, że Jego postać będzie niepodobna do ludzi. Powiedzie się Mu, stanie się wielki, bo przyjmie właśnie takie UNIŻENIE – artykułował Ksiądz Biskup.”
#11 niezapominajka, Ksiądz Biskup Zbigniew Kiernikowski,
…
niezapominajko,
podpisuję się całym sercem pod Twoim wpisem.
Księże Biskupie,
uważam, że wielu, bardzo wielu myśli tak, jak pisze niezapominajka,
tylko brak nam odwagi, żeby tak, jak Ona, to wyrazić.
…
Pozdrawiam 🙂
cd #13,
może od tego powinnam zacząć…
Ale tym zakończę:
Ksiądz Biskup swoimi komentarzami wprowadza nas w takie rozumienie Pisma Świętego, że jest ono o nas.
W takim stopniu możemy je tak pojmować, na ile jest w nas ten sam duch, który prowadził Jezusa.
W tym komentarzu np. nasz Pasterz pisze:
„Jest to nowy człowiek.
Jest nim Sługa Pański Jezus Chrystus a następnie WSZYSCY ci, którzy –
na Jego wzór i w Jego duchu pozwolą się wspomagać Bogu, tylko w Bogu widzą pomoc
i dlatego dają się wprowadzać w tę przedziwną logikę pomocy”
Tak to rozumiem.
…
Pozdrawiam 🙂
# 13
To poglądy Benedykta XV z „Humani generis redemptionem”, Rzym 15.06.1917, prawie sprzed stu lat
Nie mam pojęcia o co chodzi w Diecezji Siedleckiej /wpis Niezapominajki #11/,niemniej uważam iż gdziekolwiek Biskup się znajdzie,Duch Boga i Człowieka będzie Mu towarzyszył w Nim.To najważniejsze. To jest ważniejsze od miejsca, w którym się człowiek znajduje i jest.
Jezus doznal UNIZENIA przez ukrzyzownie,.. w Nim to cierpienie jakby sie kumuluje calego swiata,… Bog zwycieza przez kleske, zostal zdradzony zniewazony, w koncu umiera, Jezus pozwala by zlo sie skupilo w Nim, by w koncu je zwyciezyc,… Ta niezwykla pokora, J 3, 16,.. uczynilby dla mnie, jesli bylbym jedynym na swiecie,… slysze O. Swietego Franciszka (16/04/2014 7:31 PM)
Niezapominajko,
Głowa do góry!
Wszyscy jesteśmy na drodze do Jerozolimy i nie ma w tym logiki Szatana , ale jest to droga do zbawienia.
Bóg już w Protoewangelii zapowiadał pewien gwałt którym musi być potraktowane nasze wnętrze ,konieczny aby dokonały się ” sprawy boże”.Jesteśmy z tego dumni, jakkolwiek inni widza w tym jedynie porażkę. Inna sprawa, że jak słyszeliśmy w niedzielę” dla tego przez kogo się to stanie, lepiej aby się nie narodził”.Słowa wydają się okrutne, tym bardziej warto i należy modlić się również a nawet przede wszystkim za tych prześladowców.W jakimś sensie ich zbawienie jest w naszych rękach. Miłosierdzie Pana większe od naszego grzechu , niech oświetla im i nam Drogę do Niego.
Mam nadzieje ,ze Ks Biskup nadal bedzie z nami na tym blogu.
Mam tez cicha nadzieje, ze byc moze Ks Bp zawita do mojej diecezji/nie wiem o co chodzi,ale mysle ,ze moze wlasnie o zmiane diecezji.
Owocow pracy Ks Bp nie brakuje i nie braknie
W Piśmie Sw.jest napisane.
Uderzą w Pasterza a owce się rozproszą.
Jest to dla nas bym powiedział jeszcze większe wezwanie do dawania świadectwa i mówienia Prawdy o Jezusie.
Ks.Biskupie choć jesteś przeniesiony do drugiej diecezji ale ten duch poznania pozostaje na swoim miejscu.
Chciałbym życzyć: zdrowia i dalszej pomyślności w Pasterzowaniu niech Duch Sw. umacnia a Jezus prowadzi ks.Biskupa do zagubionych owiec.
Tak naprawdę to nie wiem ale przypominam sobie wymianę zdań z blogowiczką Miriam z przed roku co napisała że będzie się modliła żeby biskupem się podzielić i stało się z korzyścią dla Miriam Legnica – Wrocław jest nie daleko.
Jeszcze raz Ks.Biskupie wszystkiego najlepszego z szacunkiem i pamięcią.
Słowo Boga – Pismo Święte, powinno się czytać jakby całym sobą. Tu nie chodzi żeby ładnie przeczytać, bo to nie jest książka do polskiego, ale trzeba jakiś wysiłek włożyć w czytanie tego Słowa.
Słowo Boże, Ewangelia jest spisana nie tylko o życiu Jezusa, ale też o naszym.
Popatrzmy na dzisiejsze czytanie ewangeliczne. Mówi ono o zdradzie Judasza.
Nasze życie też składa się ze zdrad. Zdradzamy siebie nawzajem. Zdradzamy bo się boimy.
#24 Józef
Tak, dokładnie w styczniu, rok temu modliłam się o przeniesienie Ks. Biskupa do naszej diecezji 🙂
Nie ukrywam radości.
I Pan Bóg podarował nam wszystkim posługiwanie Księdza Biskupa, bo chodzi o to, by Ewangelia się rozszerzała na cały świat. Nauczanie jest i będzie nadal dostępne – dla każdego, a Ksiądz Biskup w miarę swoich możliwości.
Pozdrawiam