W piątą Niedzielę Wielkanocną jako pierwsze Słowo otrzymujemy fragment Dziejów Apostolskich opowiadający o wydarzeniach, jakie miały miejsce podczas tak zwanej pierwszej podróży misyjnej św. Pawła ijego towarzyszy, w szczególności Barnaby. Działo się to na terenach Azji Mniejszej, dzisiejszej Turcji, w miastach Ikonium, Listra, Derbe i Antiochii.
Wszędzie tam działo się podobnie: z jednej strony było wielkie zainteresowanie przepowiadaniem Pawła i jego towarzyszy, a z drugiej – powstawały opozycja, głównie ze strony ówczesnych Żydów, którzy wzniecali i organizowali sprzeciw przepowiadaniu Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, jako tego, w którym zostały wypełnione wszystkie obietnice dane ojcom w narodzie wybranym oraz obietnica wylania Ducha Świętego także na pogan, którzy uwierzą. Apostołowie wędrowali od miasta do miasta i, mimo spotykanych trudności, głosili Chrystusa wskutek czego powstawały wspólnoty wierzących na terenach pogańskich. Apostołowie czynili to wszystko, jak zapisał św. Łukasz:
Umacniając dusze uczniów,
zachęcając do wytrwania w wierze,
bo przez wiele ucisków
trzeba nam wejść do królestwa Bożego (Dz 14,22).
Przez działalność Apostołów, którzy niezależnie od trudności i sprzeciwu z jakimi się spotykali, wracali do braci, objawiała się moc Ewangelii
1. Moc przepowiadania
Kto usłyszał Ewangelię i został nią dotknięty, jak to było m.in. w przypadku św. Pawła, i przyjął ją jako prawdę swego życia, ten doświadcza w sobie czegoś przedziwnego: «nie może nie mówić tego, co widział i co słyszał», jako powiedzieli Apostołowie Piotr i Jan przed Sanhedrynem (zob. Dz 4,20)¸albo jak wyzna na innym miejscu św. Paweł: «Biada mi gdybym nie głosił Ewangelii» (1Kor 9,16).
Ewangelia bowiem to moc, która zbawia człowieka przez wiarę, do której prowadzi i ten, kto pozna to zbawienie, zostaje niejako wyposażony w moc dawania i tracenia swego życia z powodu Ewangelii (por. Mk 8,35). Nie jest to jednak tylko trud i obciążające zadanie. Tak może się wydawać, albo tak czasem się twierdzi, dopóki tego się nie doświadczy jak prawdy obejmującej całe życie człowieka.
Gdy zaś tego się doświadczy, jawi się to po prostu jako nowy sposób życia, w którym zostają zawieszone czy oddalone własne plany i interesy, a w sercu człowieka dotkniętego tą mocą rodzi się gotowość oddawania siebie w służbie głoszenia bez szukania własnego sukcesu i realizacji własnych planów oraz zdobywania dla siebie jakichkolwiek korzyści.
Tak Apostołowie, sami wyposażeni w tę moc, szli i umacniali uczniów do wytrwania w wierze.
2. Sposób umacniania w wierze
Skoro Ewangelia to moc, która wprowadza człowieka w nowy sposób życia, to z natury rzeczy wkraczanie tej Bożej mocy w życie człowieka jest związane ze zmaganiem się człowieka. Właściwie jest to zmaganie się człowieka, który został pociągnięty prawdą Ewangelii z tym wszystkim, co jest w człowieku jako jego stary (poprzedni, naturalny) sposób myślenia i działania.
Przyjęcie Ewangelii wiąże się z koniecznością wyrzeczenia się „starego człowieka”, czyli tego, który żyje dla siebie i według siebie. Tym samym zbiera się w tym pojęciu całe myślenie (mentalność) i wszelkie działanie, w których i przez które człowiek chce być „absolutnym” panem siebie (naturalnie stosownie do okoliczności), czyli chce urządzać swoje życie (i czasem życie innych – poczynając o tych, którzy są blisko niego) po swojemu.
Spotkanie się z Ewangelią, to propozycja zmiany. To obietnica nowości życia (por. Rz 6,4). Jednak konieczne jest zostawienie tego wszystkiego, co dotychczas określało (warunkowało) życie – jego wybory, plany itd.
Dlatego też św. Łukasz komentuje działalność Apostołów, jako umacnianie, które pozwala zrozumieć i przyjąć, że do królestwa Bożego (do nowego życia) wchodzi się przez wiele ucisków. Mogą to być przeciwności zewnętrzne, ale zawsze to będzie zmaganie się w sobie ze „starym człowiekiem”, który w chrzcie został w nas współukrzyżowany z Chrystusem (zob. Rz 6,6), nie zawsze jednak chce umierać dla siebie w konkretach i okolicznościach codziennego życia (por. Rz 6,5 – zdanie warunkowe).
3. Wejście do królestwa Bożego
Wizja życia w królestwie Bożym to wizja życia w harmonii jedności. Jest to najpierw i przede wszystkim harmonia, jaka rodzi się w sercu (w mentalności) człowieka, który dzięki światłu i mocy Ewangelii odkrywa i coraz to pełniej akceptuje, że pośród tylu różnych czynników wpływających na życie człowieka i czasem „tarmoszących” go na różne sposoby i ciągnących go w różne strony, jeden jest decydujący. Jest to właśnie światło i moc Ewangelii.
Kto pośród tych wszystkich zmagań odkrywa coraz to wyraźniej to światło i tę moc, tego inne wpływy i wszelkiego rodzaju życiowe czynniki nie będą w stanie wprowadzić w niepokój i zamieszanie. Jest świadom tego, że trzeba wielu zmagań i ucisków, ale ma też już w sobie wystarczająco mocne doświadczenie, że obietnica Ewangelii (Dobrej Nowiny) nie zawiedzie. W ten sposób codziennie – w każdym czasie i we wszystkich okolicznościach wchodzi do królestwa Bożego.
Bp ZbK
Komentarze
42 odpowiedzi na „Moc i światło Ewangelii (5 Ndz WlkNoc C 2013)”
Powiadają, że Bóg jest Miłością i to prawda. Tą Miłością będziemy żyć w królestwie niebieskim, ale czy tylko? Czy tu na ziemi nie da się żyć Miłością Bożą? Na pewno się da, tylko trzeba tego chcieć. Taka miłość wymaga wysiłku, zakorzenienia w Bogu. Popatrzmy na Jezusa – On był też człowiekiem i miał pokusy, ale żył tą Miłością: „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie”. Czy ja, Krzyś, mogę tak powiedzieć?
Czy rzeczywiście damy radę tą Miłością żyć?
Jeszcze CD #1
Jezus powiedział, że królestwo niebieskie jest w was, jest pośród was, czyli jak jesteśmy zakorzenieni w Bogu już jesteśmy w królestwie niebieskim.
Ad #1 i #2 chani
Właśnie o to chodzi, żeby już tutaj wchodzić do królestwa Bożego, do nowego sposobu życia.
Jest to związane ze zmaganiem się ze sobą, a nawet przeciw samemu sobie (zob. Łk 16,16).
Bp ZbK
A jak osiągniemy harmonię o której Ks.Biskup mówi,bez względu na przeciwności będziemy szczęśliwi.
Może to wygląda „cudacznie”,ale tak jest.
Jest niedziela czas dla rozważanie słów prowadzących do zbawienia.Czytam i rozważam słowa zawarte we wprowadzeniu do dzisiejszej liturgii. Jestem przy słowach o … „zmaganiu się w sobie ze starym człowiekiem który w chrzcie został w nas współukrzyżowany z Chrystusem”… a także /Rz 6,6 6,5/. To trudne zagadnienie chrystologiczne, skłaniające mnie do pytań :
1/ Jeżeli jestem ochrzczony i nie chcę „umierać dla siebie” to czy moje chciejstwo jest warunkiem wystarczającym do zbawienia /miejsca w królestwie Bożym/?
2/ Jeżeli nie, to co mam jeszcze uczynić aby usłyszeć „pójdź za mną” lub „jesteś uzdrowiony”, wszak zapewne nie wszyscy chorzy i chromi którzy znaleźli się na drodze Jezusa zostali uleczeni, a my ochrzczeni będziemy zbawieni ?
3/ W jaki sposób/ czym/ dotknąć Jezusa aby tak, jak dotknięcie kobiety chorej na krwotok wśród wielu potrąceń otaczającego go tłumu, zwrócić Jego uwagę na nas, na naszą potrzebę zbawienia ?
4/ Dlaczego jedni , choćby Św Paweł czy Św Faustyna zostają porażeni obecnością Boga,osiągają zbawienie jakby bez żadnego wyboru, inni proszą i ich prośby zostają wysłuchane, a znakomita większość przeżywa swoje życie, czasami prosząc o drobny znak wysłuchania i umierają w przekonaniu o całkowitym zapomnieniu, samotności ?
Proszę o możliwie proste i zrozumiałe dla przeciętnego człowieka odpowiedzi. Pozdrawiam AF
#5 A.F.
Otóż „Łaską jesteście zbawieni” – jak pisze św,. Paweł i jak czytamy w Prawdach Wiary pod 6 punktem: „Łaska Boża do zbawienia jest koniecznie potrzebna”
Łaska Boża jest jedynym warunkiem zbawienia. Pójście za Jezusem nie zawsze wystarczy, bo trzeba nam pełnić wole Ojca Niebieskiego.
Tu trzeba przyjąć szatę godową, którą nam daje Jezus, czyli mówiąc prostym Językiem – powierzyć Mu siebie.
Niby mówi się: „Ewangelia, Ewangelia — Dobra Nowina „. No, kochany, pokaż mi, co jest dobrego w tej Ewangelii, którą ty przepowiadasz. Ty mi mówisz tylko, co mam robić/mam się zmagać sam ze sobą/. To jest uciążliwa nowina.
Ludzie w większości mają takie doświadczenie. Chrześcijaństwo jest furą przykazań do zachowania, ciężkim wozem, który trzeba ciągnąć. No, niby pomaga mi w tym Bóg, ale ja czuję, że ta pomoc jest słaba, że ona mi moich problemów życiowych nie rozwiązuje. Ona mnie z grzechów na dalszą metę nie wyprowadza. Na nowo w nie wpadam. Co jest? Coś tu nie gra. janusz
Nie wielu dzisiaj pojmuje/doświadcza mocy i światła Ewangelii. Jestem od jakiegoś czasu uczulony na ewangeliczne zmaganie/walkę/ w sobie ze starym człowiekiem. Dla mnie to jeszcze nie Ewangelia lecz próba własnej reanimacji. A.F. #5 jest dobrym przykładem jak bardzo chcemy coś uczynić dla naszego zbawienia. janusz
#5 A.F.
Ad.3 Jest taka pieśń neokatechumenalna „Pośrodku wielkiego tłumu” myślę, że ona daje odpowiedź na twoje pytanie:
„Jeśli chcesz dotknąć Chrystusa,
jeżeli chcesz dotknąć Chrystusa,
możesz dotykać Go wiarą:”
I nie musisz zwracać Jego uwagi „na naszą potrzebę zbawienia”, bo jak dalej mówi ta pieśń:
„bo On jest Synem Bożym,
bo On jest Synem Bożym,
który przyszedł, aby ciebie zbawić.”
BO TO ON PRZYSZEDŁ, ABY CIEBIE ZBAWIĆ.
Ad.2 Otworzyć ucho i słuchać Słowa Bożego 🙂
Myślę, że pomocna w tym jest historia Abrahama.
Program „Chrzest w życiu i misji Kościoła” też może w tym pomóc.
A jak chcesz, to możemy też porozmawiać o tym poza blogiem, bo tu za wiele by pisać.
O tym tzn o tym, jak ja to rozumiem…
basa2@op.pl
Jeszcze ad.5
W Wielkim Poście postanowiłam sobie codziennie czytać Katechizm Kościoła Katolickiego. Chociaż 1-2 punkty, ale czytać. I czytając tak powoli jest to dla mnie bardzo ciekawa lektura. Ale Wielki Post się skończył i KKK odszedł na bok.
Dzisiaj naszła mnie ochota, aby znowu przeczytać kawałeczek. I znalazłam nie szukając odpowiedź na pkt 4.
269 pkt KKK ma tytuł: „Czyni On wszystko, co zechce”
„Pismo święte wielokrotnie wyznaje powszechną moc Boga. Nazywa Go „potężnym Bogiem Jakuba” (Rdz 49,24; (Iz 1,24 i in.), „Panem Zastępów”, „Panem dzielnym i potężnym w boju” (Ps 24,8-10). Bóg jest wszechmogący „na niebie i na ziemi” (Ps 135,6), ponieważ On sam je stworzył. Dla Niego nic nie jest niemożliwe i rozporządza On swoim dziełem zgodnie ze swoją wolą . Bóg jest Panem wszechświata, którego porządek sam ustalił i który jest Mu całkowicie poddany i uległy. Jest On Władcą historii; rządzi sercami i wydarzeniami według SWEGO UPODOBANIA . „Potężnie działać zawsze jest w Twej mocy i któż się oprze potędze Twojego ramienia?” (Mdr 11,21).”
Czytam dalej i widzę, że kolejne punkty dają odpowiedź na twoje pytania. 🙂
Warto więc zajrzeć do KKK.
„Człowieku, do ciebie przychodzi Ewangelia!”
…..
Nie jest dla ludzi doskonałych, którzy sobie „radzą ze sobą”.
Nikt, komu jest dobrze, jej nie przyjmie.
Zostaje obwieszczona właśnie tym, którzy się zagubili.
Jesteśmy ludźmi oszukanymi, ludźmi, którzy uwierzyli w fałszywą nowinę, przyjęli ją jako własną i pozostają pod jej wpływem.
Dobra Nowina zaś to bezwzględna i bezwarunkowa miłość Boga.
On sam jest Dobrą Nowiną – JEJ WYKONAWCĄ.
To On oferuje siebie, by brać na ramiona każdego, kto się zagubił,
kto został zraniony i sam nie może powrócić…
Taka jest Dobra Nowina dla grzesznika.
Dla każdego z nas.
#8
„Ostatecznie bowiem nie chodzi o pewne podreperowanie starego człowieka,
ale o zrodzenie nowego człowieka,
o przemianę, w której z prześladowcy rodzi się ten, kto daje się prześladować, i to niesprawiedliwie – właśnie ze względu na poznanie Ewangelii”
/Dobra Nowina – ciąg dalszy/
I z „barana” stajesz się „barankiem”.
Uczynić coś dla naszego zbawienia?
Jesteśmy w stanie?
(pytanie retoryczne)
#5 A.F.
rozumiem to tak:
1. jeżeli nie chcesz umierać dla siebie – po co Ci chrzest?
2. aby „u-słyszeć” trzeba SŁUCHAĆ.
Porównanie chromych nie uzdrowionych z ochrzczonymi nie zbawionymi wg mnie nie jest zbyt trafne.
Pan Jezus bowiem nie po to przyszedł na świat, żeby wszystkichn uzdrowić – i nie uzdrowił,
ale żeby pokazać nową jakość życia, sposób życia, prowadzące do zbawienia.
…
Jezus nie uzdrowił WSZYSTKICH, ale umarł za WSZYSTKICH ludzi, aby wszyscy mieli życie wieczne.
Od nas zależy, czy za Nim pójdziemy, czy zechcemy być Jego uczniami.
3. Chrystus wciąż zwraca naszą uwagę, stwarza różne sytuacje, byśmy zwrócili na Niego uwagę.
To raczej my nie zwracamy uwagi na Jego działanie obok nas i w naszym życiu.
4. porażeni obecnością Boga…
Dziś też Pan Bóg poraża swoja obecnością, ale… my nie chcemy na obecność Boga odpowiedzieć decyzją dotyczącą nas.
(Usłyszałam dziś w homilii, że Pan Bóg dziś wzywa młode osoby do pójścia za Nim w kapłaństwie czy we wspólnotach zakonnych, ale dziś młodzi ludzie częściej mówią na wezwanie Pana Boga – NIE)
…
prosząc o drobny znak wysłuchania…
Przypominają mi się tu słowa z Listu do Hebrajczyków:
„Z głośnym wołaniem i płaczem za dni ciała swego zanosił On gorące prośby i błagania do Tego,
który mógł Go wybawić od śmierci, i ZOSTAŁ WYSŁUCHANY dzięki swej uległości.
A chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5,7-8).
…
Będę WY-SŁUCHANA, jeżli zrozumiem (będzie mi to wyjaśnione i przyjmę to sercem), że
drogą do wysłuchania jest posłuszeństwo.
…
Tak to widzę.
…
Pozdrawiam 🙂
#7 baran katolicki
Januszu,wbrew temu co myślisz, według mnie wszystko gra.Zacznę od tego że często słuchamy podszeptów szatana i wątpimy we wszystko co Bóg ofiarował każdemu z nas i co ofiarowuje nam każdego dnia.Ale szatan nienawidzi człowieka i jego celem jest niszczenie,sianie zamętu,niepokoju.
Bóg nie pomaga nam na niby,On wspiera nas każdego dnia,trzeba być ślepym duchowo, żeby tego nie widzieć,to ode mnie i od Ciebie zależy w jakim stopniu z Jego pomocy korzystam,czy otwieram swoje serce dla Niego,czy pozwalam nieprzyjacielowi robić zamęt w moim życiu,w moim sercu.
„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie. (Mt 11:28-30)
Bóg jest Prawdą,cokolwiek mówi powinniśmy Jemu ufać.Nie ulegajmy pokusom i nie słuchajmy kłamstw którymi próbuje zniszczyć nas ojciec kłamstwa.
Chrześcijaństwo nie jest furą przykazań które trzeba zachowywać,ciężkim wozem który trzeba ciągnąć. Bóg jest miłością i przykazania Jego służą miłości i szczęściu człowieka.Aby żyć w pokoju z Bogiem,z drugim człowiekiem i ze sobą samym,należy żyć wypełniając Boże przykazania,innej drogi nie ma.Ale POKÓJ który daje nam Bóg,przewyższa wszystkie dobra, które może dać nam życie w grzechu.
Życie mnie nie oszczędza i nigdy nie oszczędzało,i wiem, że bez Chrystusa nie miałoby Ono najmniejszego sensu.On nadaje wszystkiemu sens i On porządkuje to wszystko, co ja przez swoje decyzje i wybory psuję.On nigdy nie rezygnuje z człowieka,z każdej sytuacji życiowej może wyprowadzić dobro.Pozwólmy Bogu porządkować swoje życie,każdą jego dziedzinę,przeciwstawmy się złu,którego celem jest niszczenie człowieka i Jego życia.
ZAUFAJMY BOGU,ON JEST MIŁOŚCIĄ.
#8 – „jak bardzo chcemy coś uczynić dla naszego zbawienia”.
Bez Chrystusa NIC nie możemy uczynić dla naszego zbawienia.Zbawienie jest łaską daną każdemu z nas za darmo,bez względu na nasze grzechy. Miłosierdzie jest największym przymiotem Boga,On pragnie rozlewać swoje miłosierdzie na nas, bez względu na to czy jesteśmy sprawiedliwi,czy tylko za sprawiedliwych się uważamy,czy też jesteśmy grzesznikami.Wystarczy zaufać, że Bóg kocha mnie zawsze,bezwarunkowo.I jeśli upadnę,i wydaje mi się że nie jestem godna aby nazywać się dzieckiem Bożym,On daje mi pierścień i najlepsze sandały, wystarczy mój żal i ból z powodu upadku.Sakrament Pojednania przywraca mi godność dziecka Bożego.Po ludzku na nic nie zasługujemy,z perspektywy człowieka wierzącego jesteśmy dziedzicami Bożego Królestwa, nie z powodu naszych uczynków,to wszystko mamy za darmo.Za nasze zbawienie Chrystus przelał swoją krew na krzyżu.Teraz chodzi o to, abyśmy ten dar przyjęli,abyśmy nie zmarnowali tego co Chrystus dokonał dla nas na krzyżu.
Istotą Boga jest MIŁOŚĆ,MIŁOŚĆ i jeszcze raz MIŁOŚĆ.Wszystko inne od złego pochodzi.
#15julia
Piszesz,że młodzi nie chcą odpowiadać na głos powołania.Może tu chodzi o coś innego.Ilość powołań znacznie się zmniejszyła,ale skąd my wiemy jak powinno być.Znasz zapewne różne przykłady,gdy powołany mimo swego początkowego oporu,z własnej woli poddaje się woli Boga.Może Duch Święty chce prowadzić Kościół innym sposobem.Mam tu na myśli większe zaangażowanie świeckich.Oczywiście nie mam na myśli zastępowania kapłanów w ich misji w Kościele.50 lat temu Sobór Watykański II przyjął pewne wskazania dotyczące miejsca osób świeckich.Ile z tego zrealizowaliśmy?Apostołów było tylko 12.
Moim zdaniem to nie przypadek,że istnieje dla części katolików możliwość kroczenia Drogą Neokatechumenalną.
Chciałabym zachęcić tych którzy mają taką możliwość,by z Niej skorzystali.Ja nie mam takiej możliwości.Wiem,że apele nie zawsze są skuteczne.Dlaczego?-bo mogą być zabagnione relacje,nie chce się słuchać,może to się wiązać z reformą całego wnętrza,blokują zachowania spontaniczne, czy ktoś jest tak wrażliwy,że obrazi się twierdząc że nie jest już dzieckiem.
Dziękuję za świadectwa osób z DN.
Dojrzała wiara, co to jest? Zachęcam http://mateusz.pl/duchowosc/4katechezy/04.htm Tu jest sensowa/Chrystusowa/ odpowiedź. janusz
Julio #15
Wybacz dociekliwość.
1/ Co to znaczy umrzeć dla siebie ?
2/ Jeśli Jezus umarł żebyśmy wszyscy mieli życie wieczne, to czemu czynić dalsze starania ?
Chcę zrozumieć podstawy, aby przejść na wyższy poziom poznania, stąd te być może prowokacyjne pytania. Bardzo dziękuję za Wasze świadectwa. Pomagają mi one określić własną pozycję na głównym azymucie mojego życia. Basa #10 bardzo dziękuję za cytaty i ofertę wymiany przemyśleń i doświadczeń. Zapewne kiedyś skorzystam.
Wszystkich serdecznie pozdrawiam AF
#20 A.F.,
Twoja dociekliwość mnie cieszy 🙂
…
1. Co to znaczy – pokazał nam Jezus Chrystus.
Najkrócej – pozwolić na umieranie swoich planów; godząc się na plan, który ma na moje życie Pan Bóg.
…
2. Właśnie chodzi o to, żeby taki sposób życia, o jakim wspomniałam w punkcie 1,
NIE BYŁ owocem mojego starania, ale przyjąć go jako dar i aktywować go.
Dar takiego życia otrzymuję w chrzcie świętym.
Aktywacja tego daru następuje wtedy, gdy widzę obok siebie takich, jak ja,
korzystających z tego daru i szczęśliwych.
…
Pozdrawiam 🙂
#19 Janusz
Rzeczywiście, wyczerpująca temat odpowiedź.
Przekonuje mnie o konieczności struktury katechumenalnej w parafii.
Obecność łona Kościoła-Matki
bezwzględnie jest konieczna.
w/g nauczania Bł.Ojca św.Jana Pawła II :
„…..polem i narzędziem działania świeckich członków koscioła jest cały świat, a ich cecha wyrózniajaca jest „charakter świecki „.
Pierwszym i podstawowym powołaniem świeckich, którym obdarza ich Bóg , jest wezwanie do świetości.Osiagaja ja , żyjac w świecie, traktujac codzienne zajecia jako okazje do tego ,by samemu zblizać się do Boga, spełniajac jego wolę i słuzyc ludziom i swoim przykładnym życiem na codzień prowadzić ich do Boga …”Jak w winnicy , wysłani do pracy ” ,czyli zajmowanie sie sprawami swieckimi i kierowanie nimi po myśli Bozej ,po rozeznaniu powołania w/g woli Bożej i talentów danych przez Pana Boga.
To jest najważniejsza ewangelizacja świeckich dla świeckich.
Natomiast papieże, biskupi,kapłani to ludzie naznaczeni sakramentem kapłaństwa , który daje władze uswięcona przez Duch świetego , do kierowania kościołem , i nauczania wiernych.
Człowiek, który nie przylgnie całkowicie do Boga, nie zapuści w Nim korzeni, nie wyda dobrego owocu. Taki człowiek żyje tylko dla siebie, jest sam, bo tylko on przecież jest najważniejszy.
Czasami to widać szczególnie w czasie spowiedzi rekolekcyjnej, gdy ludzie parkują samochodami byle gdzie, a później spowiednicy nie mają jak wyjechać i proszą o przestawienie samochodów.
Człowiek, który jak winorośl ma korzenie w Bogu, potrafi miłować wszystkich ludzi.
Co to znaczy miłować wszystkich ludzi?
Znaczy to nic innego jak żyć spokojnie, odnosić się do każdego z życzliwością. Po prostu bycie na wzór Jezusa – cichym i pokornego serca.
#24 I dobrze jak czasem spowiednicy też zmierzą się z problemami które dotykają świeckich.Wszak wychowują /podobno :D/też tych parkujących.
Nie zapomnę urody „plastikowych” kwiatów,tak „wysoko” ocenioną przez Ks.Biskupa.A przecież …o urodzie się nie dyskutuje 😀
Pozwólcie, że nieco wyjaśnię moje ostatnie czepianie się Chrystusa/Kościoła/. Co to znaczy współpracować z łaską, która sama w sobie jest darem niezależnym od naszej pracy czy też współpracy? Łaską dla mnie jest mój krzyż, to znaczy sytuacje, które wprowadzają mnie w bezsilność. Tak, wobec łaski jesteśmy bezsilni. W obliczu łaski jestem jak mój Piotr porażony duchowo własną niemocą. Ci z Was, którzy trzymali w swoich dłoniach człowieka poważnie porażonego mózgowo mają odrobinę doświadczenia Boga/Jezus Chrystus/ i człowieka/grzesznika/. Tu spotyka się łaska i grzech. Śmierć i życie. Nie dociera do mnie półprawda ze współpracą z łaską. Takie myślenie to nadal trwanie w Prawie , które skutkuje napięciem/paraliżem/ ducha i blokowaniem się na łaskę. Na co dzień mam szczęście sensu dotykać łaski w chorobie Piotra i nie tylko. Moja i jego bezsilność jest najlepszą odpowiedzią na nasz krzyż, naszą śmierć. Ostatnio odkrywam, że łaską jest moja niemoc /prawda/ wobec siebie samego/stary człowiek/. Kiedyś słyszałem , że nowe narodzenie to nie wysiłek lecz przyjemność z oddychania świeżym powietrzem a nie ciągłe zmaganie, walka, zmuszanie się do kochania w wymiarze krzyża. Pozdrawiam janusz
„Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę.
A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga:
nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił.
Jesteśmy bowiem Jego dziełem,
stworzeni w Chrystusie Jezusie…
Ef 2,8–10” http://mateusz.pl/duchowosc/dobranowina/index.htm Odwagi, tu jest właściwy kierunek nie tylko dla mnie.
janusz
#26 Janusz
Baranku, masz rację, miłość w wymiarze krzyża
nie jest owocem naszych walk, wysiłków, zmuszania się.
Nowy człowiek, przemiana w nas samych jest dziełem Boga.
Duch św., jedynie On, rozlewa w nas tę miłość. My nie mamy z siebie takiej mocy, by tak kochać.
Odrodzeni z Ducha św. jesteśmy współwskrzeszeni z martwych z Jezusem Chrystusem.
A Prawo nie ma takiej mocy.
W moim rozumieniu współpraca z łaską to otwarcie się, przyjęcie tego daru.
Współpraca to Twoje pozwolenie/przyzwolenie, by Bóg Cię mógł kochać (On o niczym innym nie marzy, jeśli tak można powiedzieć),
to
poddanie się mocy Boga, Ewangelii.
I…to naprawdę wielka łaska, że odkrywasz w sobie
tę prawdę o własnej niemocy.
Teraz Bóg może przyjść do Ciebie i przychodzi (!) ze swoją mocą.
A na co dzień to, myślę, że dotykasz Tajemnicy.
Pozdrawiam
#26 Januszu
,,Wszystko jest łaską” – powiedziała św. Teresa od Dzieciątka Jezus – tzn., że wszystko, cokolwiek dzieje się w Twoim życiu, jest związane z jakąś formą łaski. To wszystko jest po coś! Twoja niemoc też. Czy wiesz, że łaska w Nowym Testamencie oznacza ,,niezasłużoną życzliwość Boga”?
Św. Teresa z Avila skarżyła się raz Jezusowi: ,,Dlaczego dajesz mi tak cierpieć, skoro mnie kochasz?” Odpowiedział: ,,Zawsze tak czynię ze swoimi przyjaciółmi”. Na co ona: ,,To dlatego masz ich tak mało!”.
Januszu, jesteś przyjacielem Boga – doceń to!
1. „Skoro Ewangelia to moc, która wprowadza człowieka w nowy sposób życia,
to z natury rzeczy wkraczanie tej Bożej mocy w życie człowieka
jest związane ze zmaganiem się człowieka”
…
Myślę o MOCY Ewangelii.
…
I o tym, że z założenia przeciwstawiam się każdej mocy, która przychodzi z zewnątrz.
Na początku każdą traktuję jak wroga, który chce mnie zniszczyć albo chociaż zmienić.
Potem okazuje się, że Eangelia jest inna. Jej moc nie jest przeciwko mnie – człowiekowi, ale wyzwala mnie z własnego pomysłu na życie.
Zaczynam się cieszyć, że Ewangelia ma MOC.
Bo dzięki temu zwycięża we mnie dla mnie.
(Teraz bardziej rozumiem prośbę Księdza Biskupa, by czytać czy śpiewać „z mocą”.
Aby oddać prawdę, że Słowo Boże MA MOC)
…
2. „Kto pośród tych wszystkich zmagań odkrywa coraz to wyraźniej to światło i tę moc,
tego inne wpływy i wszelkiego rodzaju życiowe czynniki nie będą w stanie wprowadzić w niepokój i zamieszanie”
…
Im częściej Ewangelia ze swoją mocą wygrywa z mocą mojego starego człowieka,
tym mniej boję się różnych zewnętrznych mocy, które chcą wprowadzić mnie w niepokój i zamieszanie.
…
Pozdrawiam 🙂
Janusz #26
Współpracę z łaską rozumiem tak, łaska jest dana by uczestniczyć w życiu Boga, poprzez nią Bóg włącza
nas w swoje dzieło, chce współpracy naszej w zbawieniu innych dla dobra całego Kościoła.
Ciebie Chrystus poprzez tę trudną łaskę włączył w swoje cierpienie, chce razem z Tobą zbawiać. Możesz powiedzieć ,,tak, chcę” lub ,,nie, nie chcę”. Jest jeszcze 3 możliwość (Jezusa słowa w Ogrójcu)- ,,boję się, wolałbym nie, ale nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”.
#26 Janusz
„Co to znaczy współpracować z łaską…”
Ja to rozumiem tak:
Choroba Piotra, Piotr są dla ciebie łaską. Pozwoliły ci poznać swoją słabość i niemoc i dzięki temu zwróciłeś się do Boga.
Ale z tą łaską można postąpić różnie.
Można ją odrzucić – są mężczyźni, którzy porzucają swoją żonę i dziecko, widząc, że jest chore.
Można tą łaskę przyjąć, ale nie współpracować – niby pozostać w małżeństwie, niby opiekować się chorym dzieckiem, ale tak na prawdę uciekać przed tym np. w alkohol, czy do kolegów.
A można przyjąć tą łaskę i pozwolić, aby przez nią Pan Bóg pokazałam mi prawdę o mnie i o Sobie. I nawracał. I przyjmując tą łaskę otrzymywać jednocześnie moc do wchodzenia i przechodzenia przez wszystkie trudności związane z chorobą dziecka.
Tego chyba doświadczasz. Prawda?
Łaską Janusza są Jego siły w zmaganiach z problemami miłości i szeroko pojętego życia.Jeżeli nie „popuści” – osiągnie dążenie radości.
#23Genowefa
Papież Jan Paweł II w swojej adhortacji „Christifideles laici ” uporządkował kościelne nauczanie o wiernych świeckich.Mamy naprawdę wiele sposobów,by uczestniczyć w życiu Kościoła.
#27
Dzięki za kierunek, dotarłam do książki.
„O.Cholewiński prezentuje tu wizję chrześcijaństwa aktualną dla wszystkich wierzących.
Kerygmat negatywny i pozytywny, odróżniający chrześcijan od wyznawców innych religii,
postawa chrześcijan wobec zła,
wreszcie – co to znaczy być wierzącym wg Biblii, dlaczego Biblia jest księgą niosącą życie,
jakiego Kościoła pragnął Chrystus…”
To jest ukierunkowanie.
….
Uważam, że Ksiądz Biskup swoim nauczaniem wnika wgłąb tego, i podpowiada, wprost ukazuje, jak to ziarno Słowa/pszenica w nas może stać się dojrzałym kłosem, a potem chlebem.
Dziękuję za MOC SŁOWA!
#5 basa
'bo On jest Synem Bożym,
który przyszedł, aby ciebie zbawić.”
BO TO ON PRZYSZEDŁ, ABY CIEBIE ZBAWIĆ.’
„Mój Syn, według woli Ojca Niebieskiego, był między wami, aby pokazać wam drogę zbawienia, aby was zbawić, a nie sądzić, Jesli chcecie isc śladami mojego Syna, nie będzie sądzic, ale miłować jak wasz Ojciec Niebieski kocha. A gdy jest to najbardziej trudne dla ciebie, kiedy upadasz pod ciężarem krzyża, nie rozpaczaj, nie osądzaj, a pamiętaj że jesteś kochany i chwal Ojca Niebieskiego, z powodu Jego miłości. „
Drogi Januszu modlę sie za takie rodziny jak twoja , zeby wytrwali w tym co soba reprezentuja dla świata , i pamiętaj że Pan Bóg daje takie zadania Nam w/g twgo jak Nas ukochał , jaki w Nas widzi potencjał wiary.Trwajcie z Bogiem.
Dedykuję Ci Janiszu i twojej rodzinie słowa,
Bł.Jan Paweł II :
„Zadania , jakie Pan Bóg stawia przed nami , sa na miarę kazdego z Nas.
Nie przekraczaja naszych mozliwosci”
„Na drogach ludzkich sumień, nieraz tak trudnych i tak bardzo powikłanych, Bóg postawił wielki drogowskaz, który zyciu ludzkiemu nadaje kierunek i ostateczny sens.
Jest nim krzyż Pana naszego Jesusa Chrystusa”
„Bóg daje krzyz na miarę wielkosci człowieka”.
#37 Jurek
Rozumiem, że twój post jest do A.F. ?
Post nr 5 został napisany przez A. F.
Ale dziękuję za rozwinięcie myśli. 🙂
Dodam może tylko, że to sam Pan Jezus o sobie powiedział: „Nie przyszedłem bowiem po to, aby świat sądzić, ale aby świat zbawić.” (J12,47)
#40 basa,
Nie, byl do Ciebie, pomylilem sie, a Slowa przytoczone dostalem 2 maja, domniemane z Nieba,a ja nie wierze w przypadki teraz slysze swieto 3 maja Krolowej Polski zostalo ustanowione przez bpow po odzyskaniu niepodleglosci,a dalej dzis mija 222 lat od uchwalenia konstytucji Polskiej.
Pozdrawiam Cie i Wszystkich, lacznie z ks bpem.
#42 Jurek
Trochę mnie zdziwiło, że przekonujesz mnie do tego, co ja uważam.
Dlatego pomyślałam, że chciałeś rozwinąć moją myśl dla A.F.
Tak się domyśliłam, że są to słowa z jakiegoś objawienia.
Ale to samo powiedział Pan Jezus w Ewangelii.
Pozdrawiam
Basia 🙂