W dzisiejszej katechezie wprowadziłem w znaczenie Triduum Paschalnego. W szczególności podkreśliłem rolę przygotowania się do liturgii tych dni.
Następnie przedstawiłem główne myśli związane z liturgię Wieczerzy Pańskiej. Odnosi się to przede wszystkim do Sakramentu Eucharystii i Kapłaństwa. Szczegółowo omówiłem trzy momenty liturgii Mszy Wieczerzy Pańskiej:
- umycie nóg,
- złożenie darów ofiarnych
- oraz przeniesienie Najświętszego Sakramentu do kaplicy (miejsca) przechowywania i specyfikę adoracji Najświętszego Sakramentu w kontekście liturgicznym Triduum Paschalnego.
Posłuchaj:
1. Wpływ wydarzenia paschalnego na nasze życie
Jeśli będą uwagi i zapytania, to postaram się je uwzględnić i na nie odpowiedzieć.
Dobrego przygotowania do celebrowania liturgii Triduum Paschalnego – Świąt Paschy.
Bp ZbK
Komentarze
78 odpowiedzi na „Katecheza Paschalna – Wielki Czwartek (130325)”
Czy można liczyć, że katechezy wzorem lat poprzednich będą także dostępne w formie dźwiękowej czy to na stronie diecezji, czy może tu na blogu?
Na stronie diecezji na razie nie ma…
A nie wszyscy są z Siedlec
Dziękuję za modlitwę za katechezy za słowo i prowadzenie, za cierpliwość i wyrozumiałość. (…)
Nam potrzeba sobie przebaczyć, co już uczyniłem, (…)
Dziękuję 🙂
Zastanowiło mnie to, co Ks. Biskup powiedział o składaniu darów.
Powiedział Ks. Biskup, że bardzo ważny był/jest ten element składania darów dla potrzebujących, właśnie tak – nie bezpośrednio dla konkretnej osoby.
Bo w ten sposób traci się kontrolę nad tym, komu się pomaga i oddaje się to w ręce Boga. Przy okazji także nie wiąże się ze sobą tego, komu się pomaga.
Czy to znaczy, że lepiej jest pomagać poprzez organizacje charytatywne niż bezpośrednio?
Księże Biskupie, serdecznie dziękuję za te katechezy paschalne jak i liturgiczne (w których trakcie czytania jestem). Pomagają mi one przybliżyć wiele rzeczy których nie rozumiałem, i nie byłem świadomy.
Wielkie Bóg Zapłać!
Ad #5 basa
Po pierwsze, potrzebny i dobry jest jeden i drugi sposób niesienia pomocy ubogim. Obydwa mają swoje uzasadnienie.
Po drugie, ja nie mówiłem o organizacjach charytatywnych, lecz o składaniu darów podczas liturgii w Wielki Czwartek, podczas Mszy Wieczerzy Pańskiej.
Bp ZbK
#7
Wiem, że Ks. Biskup składaniu darów w czasie liturgii.
Ale to samo dzieje się, jeśli taki dar składa się na rzecz org. charytatywnej. Dlatego tak skojarzyłam i rozszerzyłam.
Też zostawia się Panu Bogu decyzję, komu pomoc zostanie przekazana i w jakiej formie, oraz nie zobowiązuje się, tego komu ta pomoc została przekazana do wdzięczności dla mnie.
Chociaż raz mi się zdarzyło, że osoba, której pomogłam za pośrednictwem organizacji charytatywnej zadała sobie trud, aby mnie odnaleźć i specjalnie przyjechać, aby podziękować mi.
To było bardzo zaskakujące.
Ja już o tym nie pamiętałam.
Po wysłuchaniu katechez ucieszyła mnie myśl,że prawdziwe chrześcijaństwo jest jeszcze przede mną.Bóg zapłać Ks Biskupowi za trud nauczania.
Próbowałam przenieść to, co dzieje się w czasie liturgii na życie…
Przenieść na praktykę.
Powyższe treści katechezy przygotowania paschalnego pomogły mi zrozumieć w jaki sposób mam się przygotować na swoją Paschę, moje przejście z Chrystusem.
Najbardziej dotknęło mnie:
ODDANIE SIĘ, WYDANIE SIEBIE –
chciałabym, aby to się dokonało w moim życiu, bo moja niewola to:
zachować swoje życie, żyć dla siebie.
Powiedzcie mi proszę, czy kochanie jest przyjemnym uczuciem dla Was? Czy kochacie/tracicie siebie/ i jesteście szczęśliwi? Pytam bo mam problem z żoną, która nie czuje mojej miłości i nie wiem jak ją zaspokoic uczuciowo Chrystusem. Jest to mój paschalny problem na dzisiaj. janusz
Można już odsłuchać drugiej katechezy paschalnej. Oto link http://www.podlasie24.pl/wiadomosci/druga-katecheza-paschalna-/audio/-dc40.html
linki do II katechezy są na stronie
http://podlasie24.pl/wiadomosci/druga-katecheza-paschalna-/audio/-dc40.html
Wciąż wychodzi na jaw, że planuję życie i kurczowo się trzymam mojego planu.
Wciąż na nowo potrzebuję odkrywania przede mną tajemnicy czuwania w bezradności i oczekiwania niespodzianki-nowości od Pana Boga.
🙂
#12
Kochanie zawsze jest oddaniem siebie. W różnej formie,ale zawsze oddaniem.
#12
Aaa.Czy przyjemnym doznaniem? No,nie zawsze. Np.wykonujsz ciężką pracę z miłości do kogoś. Zmęczenie nią nie jest chyba przyjemne?
#12
Darmo otrzymałem i umiem darmo dawać.Tego chyba nauczyłem się od mojej mamy.Umiem wziąć ,ale potrafię też dać.
Mówię swojej żonie,że jest moim codziennym wyborem.Ona mi mówi,że wybrała mnie na całe życie.
Z naszymi uczuciami bywa różnie,ale temperatura jeszcze jest. W tym roku 29 rocznica ślubu.
Czcigodny Księże Biskupie, chciałam zadać kilka pytań na temat Triduum Paschalnego:
1. Jak wyglądały obchody Triduum Paschalnego w czasach pierwszych chrześcijan? Od kiedy Triduum Paschalne ma taką formę jaka jest dzisiaj?
2. Skąd wzięła się nazwa „Ciemnica”?
3. Czy Msza Krzyżma Świętego należy do obchodów Triduum Paschalnego?
4. Czy jest jakaś określona modlitwa, którą kapłan odmawia w Wielki Piątek, kiedy leży krzyżem przed Ołtarzem, czy jest to modlitwa dowolna?
5. W ewangeliach jest mowa o święcie Przaśników, co to za święto?
6. Dlaczego Jezus nie odpowiadał na pytania Heroda?
7.Czy Piłat musiał uwolnić tego więźnia, którego chce lud, czy mógł uwolnić kogoś według własnego osądu?
Szczęść Boże, pozdrawiam życząc Błogosławionych Świat!
#12 Janusz
A co to znaczy „zaspokoić ją uczuciowo Chrystusem”?
Może twój problem polega, że okazujesz jej miłość tak, jak ty to uważasz za stosowne i właściwe, a nie jak ona tego oczekuje?
Jedyną radość w życiu znajduję w Ewangelii, jak ja też chciałbym być jak św. Franciszek w końcu jego sobie obrałem na bierzmowaniu. Mówić ludziom jak pięknie jest żyć miłością, przebaczeniem czystością, jak ja bym chciał trudzić się dla Chrystusa, zresztą codziennie to robię, błogosław Panie Boże tej pracy bo to jedyna radość szerzyć Twoje Królestwo i dla niego żyć, Twoją obietnicą, nie straszne wtedy żadne miecze i prześladowania.
#19 Ag,
spróbuję odpowiedzieć na kilka Twoich pytań.
1. Ks. Marian Pisarzak MIC pisze:
Dni Triduum Paschalnego liczę w ten sposób, że zaczynam od Wieczerzy Pańskiej. Jest to specyficzne liczenie. Wieczorną liturgię Wielkiego Czwartku, po której następuje czuwanie towarzyszące Jezusowi modlącemu się w Ogrójcu i sądzonemu, łączę z nabożeństwem Męki Pańskiej w Wielki Piątek. Otrzymuję w ten sposób pierwszy człon Triduum. Następnie mam na uwadze całą Wielką Sobotę, świadomy tego, że w ten „Szabat” nie ma celebracji sakramentów, jest tylko modlitwa Liturgii godzin i czas tzw. adoracji przy Grobie Pańskim. Trzecim członem Triduum jest liturgia Wielkiejnocy (choćby była rozpoczęta już w godzinach wieczornych W. Soboty) kontynuowana przez całą W. Niedzielę.
Taki sposób liczenia i ujmowania treści poszczególnych dni ma swoje potwierdzenie w nazwie „Paschalne Triduum Męki i Zmartwychwstania Pańskiego” . Nawiązuje ona do wypowiedzi Jezusa o „trzech dniach” (J 2, 19). Powyższe określenie sięga czasów św. Ambrożego z Mediolanu (zm. 397) i św. Augustyna z Hippony (zm. 430). Ten ostatni powiedział, że obchód Paschy chrześcijańskiej stanowi „najświętszy czas [Jezusa] Ukrzyżowanego, Pogrzebanego i Zmartwychwstałego”
…
O liturgii jerozolimskiej Wielkiego Tygodnia w IV wieku pisała Egeria. Można o niej przeczytać ze strony:
http://198.62.75.1/www1/jhs/TSeger04.html#Target29
…
2. Nazwa „ciemnica” niewątpliwie pochodzi od słowa „ciemno” i ma symbolizować więzienie. Ale dziś ta nazwa nie powinna być używana i nie ma w liturgii na nią miejsca.
„Dziś dokumenty Kościoła miejsce przeniesienia Najświętszego Sakramentu w czasie liturgii Wielkiego Czwartku nazywają ołtarzem wystawienia, ołtarzem adoracji lub miejscem przechowania. Musimy pamiętać, że w czasie Mszy Wieczerzy Pańskiej pod osłoną znaków Kościół celebruje ustanowienie sakramentu Eucharystii i kapłaństwa, a więc adoracja, która ma miejsce po tej Mszy św. ma wymiar eucharystyczny a nie pasyjny – męki i śmierci Chrystusa. Celebracje liturgii Męki Pańskiej Kościół rozpoczyna w piątek po południu i dlatego też w Wielki Czwartek nie można mówić o ciemnicy, gdyż rozważana jest tajemnica Eucharystii. Mówienie o ciemnicy jest niewłaściwe, bo przez takie stwierdzenia czy też pojawiające się przy tych ołtarzach dekoracje, wyprzedzamy liturgię Wielkiego Piątku. Dekoracja powinna nawiązywać do Eucharystii” – za stroną parafii św. Marcina w Jarocinie.
…
3. Nie.
…
5. Zgodnie z 2 Mojż. 23:5-8 Święto Paschy i Święto Przaśników były oddzielnymi świętami. Święto Przaśników miało uświadomić Izraelitom, że nie tylko oni sami, ale również wszystko co posiadają, należy do Pana. Uroczystość ta zaczynała się zaraz po Święcie Paschy.
Po zburzeniu Świątyni rozdział pomiędzy tymi oboma świętami (Paschy i Przaśników) stracił swe znaczenie, ponieważ zaprzestano składać ofiarę baranka. Dlatego współcześnie Żydzi używają tych nazw zamiennie – na podstawie: http://www.izrael.badacz.org/index.php
…
7. Sądzę, że mógł. Ale wygodniej było NIE uwolnić.
Pozdrawiam 🙂
#12 Janusz
Musiałbyś wniknąć trochę w naturę kobiety, która właśnie pod względem uczuciowym różni się od mężczyzny.
Miłość małżeńska ma wiele płaszczyzn: nie tylko wiary, ale i tę ludzką, uczuciową.
Być może właśnie tutaj Twoja żona odczuwa niedosyt.
Moja rada – zapytaj Ją, czego oczekuje od Ciebie 🙂 Pozdrawiam.
Ad #19 Ag i #23 katechetka 2
Najpierw dziękuję Pani katechetce za odpowiedzi.
Dodaję do tego, co już zostało powiedziane odpowiedzi na pytania 4 i 6.
4. Nie ma przepisanej modlitwy.
6. Krótko. Milczenie w takiej sytuacji, w jakiej był Jezus przed Herodem, było i jest najbardziej wymowne.
Pozdrawiam
Bp ZbK
Właśnie, najbardziej zaskakujące jest to milczenie Jezusa w czasie oskarżania Go. Czyżby chciał nam przez to coś powiedzieć?
——————
I mam takie pytanie – może do Ks. Biskupa albo do blogowiczów:
Dlaczego Eucharystię nazywamy ponawianiem ofiary? Przecież Jezus raz na zawsze złożył ofiarę Ojcu i nie powinno być ponawianie ofiary?
Moim zdanie tu chodziło Jezusowi o to, żebyśmy jedząc chleb, który Jezus nazwał Swoim Ciałem, wspominać Jego mękę i dlaczego On za nas się wydał. Tak samo i wino, o którym Jezus powiedział, że to jest Krew Nowego i Wiecznego Przymierza, która za nas była wylana. To Przymierze jest trwałem, więc nie potrzeba go ponawiać.
—————
Nie wiem na ile pisze jako katolik, ale takie jest moje zdanie.
#17Ka.
Chrystus powiada, że więcej radości jest w dawaniu niżeli w braniu. Mam w myślach i sercu Chrystusowe błogosławieństwa. Błogosławieni /szczęśliwi/to ci, którzy przylgną do osobistego krzyża.
Pozdrawiam Cię janusz
#26 Chani
Eucharystia nie jest ponawianiem ofiary (złe sformułowanie), ale jest PAMIĄTKĄ, ponieważ uobecnia i aktualizuje ofiarę, którą Chrystus złożył Ojcu raz na zawsze na krzyżu za całą ludzkość.
Ofiara Chrystusa na krzyżu i ofiara Eucharystii są JEDNĄ OFIARĄ. Tylko sposób ofiarowania jest inny: w sposób krwawy na krzyżu, bezkrwawy w Eucharystii.
Dobrze to rozumiesz Katoliku 🙂
#12 Janusz
Tak sobie jeszcze myślałam o twoim pytaniu, które właściwie nie brzmiało, co zrobić, aby żona była szczęśliwa, tylko „czy kochanie jest przyjemnym uczuciem dla Was? Czy kochacie/tracicie siebie/ i jesteście szczęśliwi?”.
Ale to pytanie pokazuje, że jesteś nakierowany na siebie, a nie na nią. Może dlatego Ona nie czuje się kochana?
Dalej właściwie informujesz nas „nie wiem jak ją zaspokoić uczuciowo Chrystusem” i wcale nie pytasz jak to zrobić.
Gdy myślałam o tym stwierdzeniu, którego nie rozumiem, nie wiem, co ono znaczy, pomyślałam, że chyba jednak kierunek jest odwrotny.
Przypomniało mi się pewne moje doświadczenie. Nie dotyczy ono co prawda miłości małżeńskiej, ani też między mężczyzną a kobietą, ale może ci w czymś pomoże? Dotyczy raczej miłości bliźniego, ale żona to też bliźni. 🙂
W moim życie była/ jest bardzo ważna dla mnie osoba. I ja się bardzo obawiałam, aby ta osoba nie przysłaniała mi Boga, aby nie stała się ważniejsza od Boga.
W tamtym roku pojechałam na pielgrzymkę i Pan Bóg przez swoje Słowo, a także przez homilię księdza pokazał, że tak na prawdę kochając tą osobę, kocham Jego. Bo ta osoba także jest moim bliźnim, a On „kazał” nam miłować bliźnich. A miłość Jemu możemy okazać poprzez miłość bliźniego.
I uświadomiłam sobie, że nie chciałam kochać tej osoby tylko dlatego, że wydawała mi się ona dla mnie zbyt ważna i bałam się, aby mi Boga nie zasłoniła.
Nie wiem, czy tak jest z Twoją żoną. Może też bronisz się przed okazywaniem Jej miłości, bo boisz się, aby nie była dla Ciebie ważniejsza od Boga? Ale zdecydowanie mogę ci powiedzieć, że okazując jej miłość okazujesz miłość Jemu. Kochając ją, kochasz Jego.
To nie ty masz ją zaspokoić Chrystusem. To ty masz w niej kochać Chrystusa.
To takie moje przemyślenia…
I jeszcze jedna myśl. Mimo, że właściwie o to nie pytałeś tzn, co zrobić, aby żona czuła, że ja kochasz, napiszę Ci o moich rodzicach. Może ci się to przyda.
Moi rodzice są bardzo szczęśliwym małżeństwem od 48 lat. I nadal widać, że się kochają. 🙂
Co robi mój Tato? Bo to może ciebie interesować.
Bardzo często zwraca się do mojej Mamy „kochanie”. Często mówi jej „kocham cię”. Często ją przytula i pocałuje np. w podziękowaniu za pyszny obiad, czy bez powodu. Gdy widzi, że Mama czegoś by chciała, a on odmówił i Mama jest z tego powodu smutna, to potrafi jej ustąpić. Dba o nią. Czasami ma wobec niej bardzo duże wymagania, ale bez niej nie może się obejść. Wyjątkowo jeżdżą gdzieś oddzielnie. Podobnie postępuje moja Mama. Tak dba o niego, że sobie czasami żartuję, że nawet tabletki za niego połknie. 😉
Szczęściara ze mnie. Bo zawsze miłość w domu czułam. 🙂
W tę Uroczystosć kapłaństwa dedykuje słowa:
“Posłuchajmy, co mówi wysyłając głosicieli: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście Pana żniwa, aby posłał robotników na żniwo swoje”. Niewielu robotników na tak wielkie żniwo! Nie potrafimy mówić bez głębokiego smutku, że chociaż są tacy, którzy słuchaliby słów dobrych, to jednak brak takich, którzy by je głosili. Świat pełen jest kapłanów, ale na żniwie Pana bardzo rzadko widać robotnika. Urząd bowiem kapłański przyjęliśmy, ale zadania, które do niego należy, nie wypełniamy.”
A do nas św. Grzegorz pisze: “Wy za nas proście, abyśmy mogli pracować dla was w sposób właściwy; aby język nasz nie ustawał w zachętach; skoro przyjęliśmy zadanie głosiciela, niechaj nasze milczenie nie oskarża nas przed sprawiedliwym Sędzią”
Homilia św. Grzegorza Wielkiego, papieża
#28 Miriam
🙂
#12 baran katolicki
Ja to myślę tak:
To Ty jako mężczyzna powinineś być – na ile jest w Tobie wiary – „zaspokoić”/ zakorzenić się w Bogu, przylgnąć do Niego. Dopiero wtedy zaspokoisz, żonę.
Pamiętaj, że to Bóg jest Twoją Głową, a Ty żony.
Według słów Jezusa do Piotra w Ewangelii św. Jana – jeżeli nie pozwolę Jezusowi umyć moich nóg, to nie będę miał z nim uczestnictwa.
Innymi słowy: jeśli nie pozwolę Jezusowi aby mi usłużył, nie będę miał z nim komunii!
Opis gestu umycia nóg święty Jan Ewangelista niejako wymienił w miejsce opisu ustanowienia Eucharystii. Ale nie do końca jest to zamiana!
Mam odczucie, że to właśnie Eucharystia zostaje tu jakby opisana (unaoczniona) tym szokującym gestem. I także tu jest na końcu nakaz dla Apostołów: tak i wy czyńcie! Jest to dla mnie urealnienie rzeczywistości duchowej Eucharystii – zwykła czynność najniższego służącego ale w relacji Jezusa z Jego uczniem, Boga z człowiekiem a następnie wynikający z tej relacji „przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.
Jezus do Piotra: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później będziesz to wiedział.” I my także! Przeżycie Triduum Paschalnego daje mi szansę zrozumieć i wiedzieć, co mi Jezus uczynił, co to znaczy w mojej relacji z Nim, co to znaczy dla moich relacji z drugim człowiekiem.
Ad #34 mały
Tak. To nie jest zamiana. To są dwie strony tej samej rzeczywistości (tego samego medalu).
Tak łączy się liturgia z życiem w jego praktycznych i czasem bardzo prozaicznych przejawach.
Pozdrawiam
Bp ZbK
Myślę o tym, że największy upadek ludzkości i człowieka przyszedł przez trzydzieści srebrników. Pamiętam taką sytuację, gdzie dziecko oskarżyło dziadka o molestowanie, który przesiedział w areszcie kilka miesięcy, jak się później okazało za obietnicę otrzymaną od matki, że kupi dziecku rower.
Relacje międzyludzkie oparte na obietnicy pieniędzy, jakby to była prawdziwa obietnica i powód dla którego warto żyć. Relacje tak bardzo uprzedmiotowione, że aż boli serce jak się na to patrzy i brakuje wiary w człowieka. Celem zysk nie dobro człowieka.
Ogłoszono właśnie, że zamykają nasz zakład i przenoszą 100 km dalej, powód zwiększenie wydajności i zyskowności typowo anglosaskie myślenie, zapamiętałem takie zdanie z książki o biznesie „menadżerowie w czasach kryzysu muszą pochwalić się przed swoim szefem zyskami”
Jezus w Ewangelii demaskuje każdą postawę człowieka, nawet Judasza i ponosi za to śmierć, abyśmy my mogli cudownie żyć obietnicą nieba. Prawdziwi menadżerowie i szefowie powinni być jak rodzina, gdzie dobrem nadrzędnym nie jest zysk a dobro dzieci, w przypadku firmy zapewnienie pracownikom chleba, pracy.
Inaczej kradniemy sobie nawzajem szczęście jak wspomniana matka, stajemy się dla swoich celów przebiegli, sprytni, dobrze zorganizowani,
(..)
Brak umiaru. Staliśmy sie pokoleniem wyzutym z wszelkiej kultury i wartości, wybaczcie ale środowisko emigracji zarobkowej to największa hołota i dzicz jaką w życiu spotkałem i tak nas odbierają ludzie. Kiedy jadę ulicami po Holandii i zatrzymuję się żeby kogoś przepuścić widzę uśmiech na jego twarzy ale kiedy spojrzy na auto i polskie tablicę pojawia się smutek i nie chodzi tu o to tylko, że zabieramy im pracę. Spotkać duszę rozumną to cud.
Co musiał czuć sługa boży kard. Wyszyński nieustanie przez tyle lat więziony jaki ból i jakie cierpienie kiedy oko w oko stanął z całym aparatem i machiną komunistycznej przemocy, to naprawdę bolesne jak człowiek jest wplątany w machinę zła i drugi człowiek liczy się tyle o ile można go wykorzystać do swoich celów. System machina zła, cywilizacja śmierci odbierająca relacje międzyludzkie, kto więcej przeciągnie na swoją stronę, kto bardziej cwany i przebiegły, kto lepiej umie się pochwalić i sprzedać swój sukces, za którym kryją się tysiące miliony ludzkich istnień. Świat bez odniesienia do Boga zaciska sobie pętlę na szyi, ludzie kierują się mdłymi wzorcami.
Tu już nawet heroizm nie wystarcza, słabnie wszelka wiara i nadzieja w człowieka, wszystko umiera, Boże przymnóż mi tej wiary w człowieka.
(..)
Dobrze, że jeszcze mamy w sobie ten głód, piękna prawdy, dobra. Tyle że bez odniesienia do Boga to tylko będzie zmiana wiecznie partnerów i szukanie czegoś co stoi tak blisko i za darmo. bł. JP II wyprzedził swoją epokę i prorokował o tych czasach, które są kulturą śmierci. I w swoich rozmowach tutaj tłumaczę czym jest czystość, że mężczyzna potrzebuje ryzyka a możliwość, że pojawi się dziecko jest ryzykiem i czuje wtedy odpowiedzialność a kobieta odczuwa w tym czasie ból, mężczna wtedy staje się opiekuńczy, troskliwy, to wszystko przekształca się w miłość a nie w botoks. Kobiety zaczynają rozumieć, przez kobiety przyjdzie sprawiedliwość, muszą one wychować swoich mężów, przez czystość przez Józefa i Maryję.
#26 Chciał by uzdolnili się do usłyszenia /w końcu/ Boga.
#27 Radości serca.TAK.
Basiu, mnie za młodu nie nauczyli czułości. Wiem i żona ma wie, jak bardzo upośledzony jestem uczuciowo. Tak bardzo pragnę by Chrystus połączył nas uczuciowo a tym samym zaspokoił/nasycił/ nas radością/wiarą/ płynącą z chwalebnego/nie przeklętego krzyża/. Dziękuję za piękne świadectwo Twoich rodziców a jednocześnie zastanawiam się jak to jest z twoim powołaniem. Jak potrafisz wytrzyma bez mężczyzny. Pozdrawiam i życzę osobistego ALLELUJA. janusz
#38 Janusz
Moja mama też się dziwiła i pytała, czy zły przykład mi oni tzn moi rodzice dają, że ja za mąż nie wyszłam?
Ale tak to chyba jest z powołaniem. Pan Bóg wybrał dla mnie inną drogę. 🙂
Janusz, ale na początku chyba była także czułość?
Może sięgnąć do tamtego źródła? Myślę, że ono jest w tobie, tylko trochę od niego odszedłeś. Może trzeba go poszukać w sobie?
#39 basa
Kiedyś w jednej z konferencji ks. Pawlukiewicz powiedział, że nikt nie jest przeznaczony do samotności.
\Mówił też, że sprytnie wciągamy w to Pana Boga: „A może Bóg mnie przeznaczył do samotności”.
Nie bez przyczyny przecież Bóg powiedział: „Nie dobrze żeby człowiek był sam”. A my sa siłe chcemy Pana Boga poprawiać i czynimy siebie samotnymi.
W gruńcie rzeczy życie w pojedynkę niczym się nie różni, ale z biegiem lat…usuchamy, bo żyjemy bez drugiej osoby.
Tak jak ja 🙂 Uparciuch jestem i tyle. Nie bardzo słucham Boga ii wychodzi na jaw jaki jestem.
Przecież też Bóg pokazał Adamowi zwierzęta, ale on i tak nie znalazł sobie odpowiedniej pomocy.
# Janusz
A może bardziej porozmawij z Bogiem na te tematy?
Z Bogiem to nie tylko rączki złożyć i paciorek odmówić, ale po prostu porozmawiać jak z przyjacielem na różne tematy.
#37 Ka
My też potrzebujemy zamilknąć w niektórych sprawach, by też usłyszeć Boga.
Bóg do nas mówi w ciszy naszego serca. Bóg ciągle mówi, mówi i mówi,a my co? Mamy uszy, ale nie słyszymy.
CD #41:
Co prawda miłość jest jedna jedyna, ale inaczej się kocha tylko tą jedyną osobę, a inaczej wszystkich ludzi 🙂
Druga osoba jest dla nas oparciem, której nie znajdziemy w innych osobach.
Nie możemy żyć bez drugiej osoby przy boku. To takie „wegetowane”.
„Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz /jeszcze/ znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe.”
(Ew. Jana 16:12-13, Biblia Tysiąclecia)
#41 chani
A jednak są 3 rodzaje powołań.
Do małżeństwa
Do kapłaństwa i życia zakonnego, konsekrowanego.
Do życia w samotności.
Przynajmniej ja tak pamiętam z religii.
Może katechetki się wypowiedzą na ten temat?
Chani, bardzo pięknie użyłeś Pisma Świętego, aby poprzeć swoją tezę.
A jednak w Piśmie Świętym są także takie cytaty:
Mt 19:12 „Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są także bezżenni, którzy ze względu na królestwo niebieskie sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!”
albo:
1 Kor 7, 7-9 „Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki. Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdowieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozostaną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie! Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie, niż płonąć.”
Co ty na to?
A może przez negowanie mojego powołania, chcesz odrzucić, że i ciebie Pan Bóg mógłby do takiego życia powołać?
# 41 chani
Poza tym bardzo zawęziłeś ten cytat „Nie jest dobrze żeby mężczyzna był sam”.
To prawda, że najpełniejszy wyraz znajduje on w małżeństwie, ale dotyczy każdej relacji z drugim człowiekiem.
Ks. Biskup często mówiąc tym cytacie dodaje jeszcze „sam dla siebie”.
Nie jest dobrze, aby człowiek był sam dla siebie.
Można być więc samotnym w sensie nie mieć żony, ani męża, a nie być sam.
Może, żeby nie pisać o sobie napiszę o mojej znajomej. Jest niezamężna. Ale ma szczególny dar do chorych. Pan Bóg zawsze ją do kogoś wyśle. Czasami zastanawiamy się we wspólnocie, skąd ona tych chorych bierze? A ona takiej chorej osobie pomaga i towarzyszy. Gdyby była zamężna, nie miałaby na to czasu. Jest sama, ale nie jest sama dla siebie i ma mnóstwo znajomych. Jest dla nich…
Myślę, że takie osoby jak ja, jak ona także są potrzebne. Pan Bóg potrzebuje także takich.
I nie mówimy tutaj o świadomym wyborze – ja postanawiam, że za mąż nie wyjdę.
Mówimy tutaj o odkrywaniu tej drogi, którą Pan Bóg przeznaczył dla kogoś.
Ja w moich założeniach miałam mieć rodzinę, ale Pan Bóg pokierował inaczej. 🙂
I nie jestem z tego powodu nieszczęśliwa. 🙂
I cieszę się z tego, co Pan Bóg mi daje. 🙂
#38 Janusz
Wiesz, myślę, że Pan Bóg jest w stanie „zrekompensować” Wam ten brak. Ja wierzę, że nawet z braków, ułomności, niezdolności, niemocy, bezradności,wszelkich słabości On może uczynić coś pięknego, dać radość/wiarę/, nasycenie – ostatecznie Jego miłością.
Wzruszyły mnie Twoje pragnienia!
Dziś przeczytałam (św.Jan Chryzostom):
„Dzięki Krzyżowi nie podążamy już jak błądzący przez pustynię, ponieważ znamy drogę prawdziwą”(…)
A Ty chyba znasz chwalebny Krzyż zmartwychwstałego Pana, tak sądzę .
Odpowiedzią paschalną dla Ciebie, dla mnie, na nasze niełatwe doświadczenia może być to, o czym Ksiądz Biskup mówił w symbolice paschału.
Gorąco polecam 🙂 Doświadczyłam coś z tego tej NOCY. Wielkiej!
#46 basa,
śpieszę z odpowiedzią 🙂 (na podst. artykułu Jacka Prusaka SJ)
1. Biblia mówi, że pierwotnym i fundamentalnym powołaniem człowieka jako człowieka jest miłość,
którą konkretyzuje i ukierunkowuje jako miłość do Boga i miłość do bliźniego.
…
2. W samym procesie powołania trzeba wyróżnić najpierw wybranie Boże,
następnie odczytanie przez człowieka tego wybrania,
potem decyzję pójścia drogą wskazaną przez Boga
i wreszcie realizację zamiarów Boga.
Powołanie do życia w samotności wymaga więc – jak każde inne powołanie – najpierw rozeznania,
czy rzeczywiście Bóg powołuje do takiego stanu i czy On jest sprawcą takiego wezwania.
…
3. Teologia katolicka mocno podkreśla, że każde autentyczne powołanie Boże ma charakter charyzmatyczny,
dlatego powołanie do samotności musi taki charyzmat realizować –
musi być dla dobra wspólnoty,
dla dobra innych,
dla dobra bliźniego.
Jeśli bycie singlem oznacza wybór życia „w pojedynkę” ze względów osobistych –
kariery lub sławy, wygody lub wyrachowania, to trudno traktować je jako Boże wezwanie i dar.
Takim singlom warto przytoczyć mądre słowa św. Augustyna:
„Ziemska wędrówka umęczy tego, kto siebie samego uczynił dla siebie drogą do nieba”.
…
4. Bycie singlem, rozpoznane jako powołanie, musi więc być przeżywane jako stałe otwarcie na Boga i bliźniego.
Wymaga ono troski o rozwój duchowy, jak również psychologiczny,
aby nie zagrażały mu egotyzm, a w konsekwencji egoizm i narcyzm.
…
5. Powołaniu do życia w samotności zagrażają zarówno okoliczności zewnętrzne, jak i trudności wewnętrzne.
Gdy chodzi o te pierwsze, szczególnie istotna jest tu zmiana świadomości samych chrześcijan,
by brali pod uwagę możliwość takiego powołania i jego rolę w życiu Kościoła,
by pomagali powołanym w jego realizacji i by sami korzystali z posługi tak powołanych.
Jeśli zaś chodzi o trudności wewnętrzne pojawiające się na drodze realizacji takiego powołania,
to chodzi głównie o przezwyciężanie poczucia osamotnienia
oraz pokusy zamknięcia się w sobie i uczenia się miłości do siebie samego.
…
Pozdrawiam 🙂
Ok, macie rację. Ja pewnie się mylę.
Niech wam będzie jak chcecie.
#43
Bo zamykamy serca. Impuls posłyszenia sercem jest wcześniejszy od naszego /często uszkodzonego wrzawą/ ucha.
Myślę że wcale nie jesteś powołany do samotności, tylko by spotkać uzupełniającą połówkę musisz odczekać /każdy z nas dłużej lub krócej odczekuje /.
Myślę też że dobrze iż czynisz starania by samotnie nie żyć.
Ale też mam takie pytanie co do powyższego cytatu: „Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili..” – jak można urodzić się nie zdatnym do małżeństwa? Czy to by dobre tłumaczenie?
W Biblii Warszawskiej jest tak: „Albowiem są trzebieńcy, którzy się takimi z żywota matki urodzili, są też trzebieńcy, którzy zostali wytrzebieni przez ludzi, są również trzebieńcy, którzy się wytrzebili sami dla Królestwa Niebios. Kto może pojąć, niech pojmuje!”
Nie wiem, które tłumaczenie jest dobre, ale ja nie neguja wyboru człowieka. Przecież człowiek sam wybiera, czasami niestety na gorsze.
Tylko mówienie, że pewnie Bóg mnie powołał do samotności, czasami mija się z prawdą.
#52 katechetka 2
Dziękuję za odpowiedź. 🙂
Szczególnie słowa ” Powołaniu do życia w samotności zagrażają zarówno okoliczności zewnętrzne, jak i trudności wewnętrzne.
Gdy chodzi o te pierwsze, szczególnie istotna jest tu zmiana świadomości samych chrześcijan,
by brali pod uwagę możliwość takiego powołania i jego rolę w życiu Kościoła,
by pomagali powołanym w jego realizacji i by sami korzystali z posługi tak powołanych.” ja mocno odczuwam.
Większość ludzi w ogóle nie bierze pod uwagę, że może być takie powołanie.
I jest to chyba najmniej akceptowany przez innych rodzaj powołania.
ad 47
To, że zadałam chani to pytanie na końcu wcale nie świadczy o tym, że myślę, że chani jest powołany do życia w samotności.
Myślę, że przed nim wciąż jeszcze odkrywanie jego powołania. 🙂
Może ks. Biskup się wypowie, bo w Biblii Łacińskiej jest tak: „sunt enim eunuchi qui de matris utero sic nati sunt et sunt eunuchi qui facti sunt ab hominibus et sunt eunuchi qui se ipsos castraverunt propter regnum caelorum qui potest capere capiat” Oczywiście chodzi o cytat z Mateusza 19,12
Jeszcze, Janusz coś dla Ciebie:
„Prawdziwy dialog w małżeństwie, a dla kobiety w szczególności, oznacza rozmowę na temat uczuć, jednak jeszcze ważniejszym jest mówienie o uczuciach męża, które ona chce zrozumieć, a on nie ma pojęcia, jak je wyrazić”. Paul Tournier
Wiecie co nas trzyma kupy? Wspólny krzyż. To już nie jest tylko mój krzyż albo żony. Krzyż jest tak ciężki, że w pojedynkę go nie udźwigniemy. Jesteśmy niejako zmuszeni nieść go razem. Takie dźwiganie krzyża daje niepowtarzalną moc bycia razem. Uzależnia od wspólnoty z drugim i zmusza do współpracy/wspólnego umierania/. Małżeństwo to nieustanna „liturgia” bycia razem. To doświadczanie nieustannego przebaczania i kroczenie po wodzie własnego egoizmu. Dla mnie małżeństwo to wkraczanie w kobiecy świat gdzie czuję się zagubiony jak w niepojętej wieczności. Dobrze, że Chrystus jest moim miastem ucieczki, moim ratunkiem. janusz
#58 i 55 chani
Moim zdaniem szystkie tłumaczenia mówią to samo innymi słowami.
Niezdatny do małżeństwa= trzebieniec= eunuch, czyli taki, który nie może mieć potomstwa, bo przecież celem małżeństwa jest posiadanie potomstwa.
Przekładając na ten cytat trzebieniec/eunuch – można się urodzić bez narządów płciowych. Można zostać ich pozbawionym przez innych. Myślę, że taka osoba może wstąpić w związek małżeński, ale nie będzie to w pełni małżeństwo, dlatego to określenie – niezdatny do małżeństwa.
A jeśli ktoś ma narządy płciowe, ale dla chwały Bożej rezygnuje z ich użytku, to tak jakby sam się ich pozbawiał. Ma, ale jakby nie miał. Jest płody, ale sam się tej płodności pozbawia.
To tak moim zdaniem trochę w uproszczeniu.
Myślę, że podobnie może być z innymi cechami np. zdolność do miłości. Można się takim urodzić. Można zostać tak mocno zranionym – okastrowanym w miłości, że bać się wchodzić w relacje z płcią przeciwną. A można świadomie z miłości do płci przeciwnej zrezygnować, dla miłości Boga i bliźniego ogólnie.
#60
Kobiecy świat wcale nie jest aż tak zawiły jak myślisz.Czytam tu wszystkie rady i porady i myślę – nie uszczęśliwi nikogo kto tejże szczęśliwości nie odbiera.I choćbyś piruety non stop dla miłości /żony/ wykręcał,zawsze dotknie Cię /jakieś/ jej /lub Twoje/ odrzucenie.
I nie wiem czy krzyż Was trzyma czy wspólny /by żyć/ interes.
Małżeństwo to miłość /jakkolwiek pojmujemy-wcale nie musimy landrynką ociekać/,człowieka do człowieka. Spotęgowana bliskością,troską i potomstwem.
A miłość to radość.Radość że obok on/ona/ono JEST.
Można powiedzieć, że Jezus wyraził swoją miłość do nas poprzez krzyż. Umarł dla siebie żeby żyć dla innych.
Tak samo i my powinniśmy robić; Umierać dla siebie, „na swoim krzyżu” i żyć dla innych. To jest najpiękniejsze uczucie miłości.
Chrystus daje siebie innym za pokarm i my (szczególnie to widać w małżeństwie, gdy się łączą dwa ciała) powinniśmy dawać siebie nawzajem drugiemu.
#63 Ka
Ale także :
W jaki sposób, mówiąc skrótowo, on, ona, ono JEST w naszym życiu obecne…Co z relacją??
#60
Wczoraj rozmawiałam z przyjaciółmi – mężczyznami.
Tak, w sferze uczuć, myślenia, spostrzegania problemów, itd.- to zupełnie (dla mnie) inny świat.
I było miejsce na niezrozumienie/Krzyż.
A jednak i radość spotkania.
To chyba jakoś musi iść zawsze w parze.
#65
Relacje zawsze starać się /jak przystało na katolika/ utrzymywać poprawne i miłe /bez względu na reakcję z jaką się spotykają/.
Bądżmy sobą. Poprawnymi, dobrze wychowanymi, wierni Bogu chrześcijanami.
Miłości się nie „wydusi”z drugiej osoby, ale zachowa i ocali wiele z człowieczeństwa w nas.
Jeśli Biskup pozwoli, „wkleję” tu czytankę, która była na 1 maja:
„W dniu dzisiejszym na podstawie Księgi Rodzaju zobaczymy, jaki jest zamysł Boga względem człowieka, którego Bóg stworzył na swój obraz i podobieństwo. Pierwsza księga Biblii, Księga Rodzaju, przedstawia początki świata i dziejów rodzaju ludzkiego. Poetycki opis stworzenia świata zawarty w tej księdze wyraźnie wskazuje na to, że człowiek jest stworzeniem, a jego Stwórcą jest Pan Bóg. W Księdze Rodzaju znajdują się dwa opowiadania o stworzeniu człowieka. W pierwszym opowiadaniu zauważamy różnicę między opisem stworzenia człowieka a stworzeniem zwierząt. Ta różnica polega na tym, że w przypadku innych stworzeń Bóg mówił niech się stanie i stawało się, natomiast w przypadku człowieka – w Bogu, który jest wspólnotą osób, została podjęta niejako odrębna decyzja: uczyńmy człowieka; ponadto człowiek jako jedyne ze stworzeń został uczyniony na obraz Boży. Stwierdzenie, że człowiek został stworzony na obraz Boży oznacza, że człowiek został obdarzony zdolnością istnienia na sposób Boski. A sposobem istnienia Boga jest miłość. Jak to możliwe, skoro miłość polega na skierowaniu się jednej osoby ku drugiej, a wiemy, że Bóg jest Jeden? Bóg w Nowym Testamencie dał nam się poznać jako Jeden, ale w Trzech Osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty – zob. np. Mk 1,9-11; J 15,13-15). Bóg miłuje siebie, ale w innej Osobie Boskiej. W Bogu jest Ja (Bóg Ojciec) i Ty (Syn Boży). Między tymi Osobami zachodzi wymiana miłości, wzajemne dawanie siebie. Tam, gdzie Ja i Ty się kochają, powstaje My. W Bogu to My jest też Osobą – jest nią Duch Święty.
Możemy to sobie przybliżyć, patrząc na kochające się małżeństwo i rodzinę: małżonkowie – ja i ty – przez miłość tworzą my, choć każde z nich dalej pozostaje sobą. Miłość małżonków, ich dawanie się sobie nawzajem, wyraża trzecia osoba, która powstaje z tej miłości – dziecko, łączące męża i żonę i sprawiające, że nie koncentrują się oni jedynie na sobie, ale otwierają się na nowe życie, stają się wspólnotą, rodziną, którą również określają my. Nigdy nie widzieliśmy Boga – Trójcy Świętej, Bóg jest zupełnie inny niż człowiek, ale przez dalekie podobieństwo tak właśnie wyobrazić możemy sobie miłość Boga, który jest wspólnotą osób. To wyjaśnienie jest bardzo ważne i konieczne do tego, by zrozumieć, w czym człowiek w zamyśle Pana Boga jest do Niego podobny. To podobieństwo polega na tym, że człowiek stworzony „na obraz Boży” ma zdolność kochania, czyli dawania siebie drugiemu.
Drugie opowiadanie o stworzeniu człowieka znajduje się w drugim rozdziale Księgi Rodzaju (Rdz 2,4-8. 15-25). W opowiadaniu tym widzimy pięć etapów stworzenia człowieka. 1) Pan Bóg stwarza Adama – lepi go z ziemi. Po czym tchnie w jego nozdrza tchnienie życia, by stał się istotą żywą. Adam nie jest jeszcze obrazem Boga, nie jest więc jeszcze w pełni człowiekiem. 2) Adam jest sam i to nie jest dla niego dobre. Potrzebuje kogoś, kto pomógłby mu stać się w pełni człowiekiem, żyjącym nie dla siebie, ale dla drugiego. Potrzebuje kogoś, kto stanie się pomocą, aby Adam nie był sam dla siebie. 3) Pan Bóg pozwala, by przed Adamem przeszły wszystkie zwierzęta. Ale choć Adam wszystkie je nazwał, co wyraża jego panowanie nad stworzeniem – w żadnym nie znalazł stosownej pomocy. 4) Pan Bóg podejmuje drugi etap stworzenia człowieka. Sprowadza na Adama sen i z jego żebra buduje niewiastę. 5) Pan Bóg przedstawia Adamowi niewiastę, a on dostrzega w niej osobę podobną do siebie, choć różną. Dostrzega w sobie relację do niej. W tym momencie akt stworzenia człowieka zostaje zakończony – człowiek został stworzony na obraz Boży, jako wspólnota osób, które żyją jedno dla drugiego.
Na podstawie pierwszego opowiadania o stworzeniu możemy powiedzieć, jaką relację dostrzega Adam w sobie. Jest to relacja miłości, bo człowiek został stworzony na obraz Boży, czyli do miłości. To znaczy, że człowiek nie żyje dla siebie. Człowiek jest szczęśliwy wtedy, gdy daje swoje życie drugiemu człowiekowi, gdy drugi żyje niejako jego kosztem. To szczęście Adama autor natchniony wyraził w następujących słowach: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą [mężyną], bo ta z mężczyzny [z męża] została wzięta” (Rdz 2,23). Adam się cieszy! Nie wypomina Panu Bogu, że doznał swoistego uszczerbku na swoim ciele, ale cieszy się, że z jego boku uczynił mu niewiastę! Ta niewiasta została stworzona jako pomoc dla Adama i on tę pomoc chętnie przyjmuje. Jest ona dla niego pomocą, gdyż wytrąca Adama ze sposobu życia tylko dla siebie, życia bez tracenia siebie dla drugiego. Dzięki niewieście Adam poznaje smak szczęścia, które jest zakorzenione w dawaniu siebie drugiemu. Mężczyzna i niewiasta – obdarowujący siebie sobą nawzajem, tracący swoje życie dla drugiego – są pełnym obrazem Boga.
ks. Marek Paluszkiewicz”
———
Źródło: Podlasie24.pl
#68
Tego samego dotyczy I katecheza I roku programu „Chrzest w życiu i misji Kościoła.”:
STWORZENIE CZŁOWIEKA NA OBRAZ I PODOBIEŃSTWO BOŻE
Jest to tam nawet dokładniej wytłumaczone i tam właśnie jest także to rozszerzenie:
„Ta komunia osób nie ogranicza się do relacji mężczyzna-niewiasta, chociaż tutaj wyraża się szczególnie. Ta komunia realizuje się we wszystkich relacjach międzyludzkich-międzyosobowych przeżywanych zgodnie z zamysłem Pana Boga.”
#69 basa
W jaki sposób więc realizuje się ta komunia, jedność osób?
# 70 Miriam
Przypomnij sobie pierwszą katechezę. 🙂
Może to tak wygląda, ale ja nie podważam tego, co jest w 69, tylko uzupełniłam.
Tekst katechezy dostępny jest http://www.chrzest.siedlce.pl/katecheza.php
#70 Miriam
Można o tym przeczytać w katechezie, o której wspomniałam. Cytowane przeze mnie słowa z niej pochodzą. 🙂
Dla zainteresowanych – można znaleźć ją na stronie chrzest.siedlce.pl, zakładka – katecheza.
#71 basa
Dziękuję, przypomniałam sobie 🙂
Wszystko tu jest wyjaśnione.
Jest to (ten temat) tak ważny i aktualny, że potrzeba sobie te prawdy nieustannie przypominać.
I to kluczowe zdanie:
„Właśnie tylko Tajemnica śmierci i zmartwychwstania Jezusa otwarta przed człowiekiem w chrzcie św. i stale podawana w Eucharystii jest źródłem prawdziwej jedności, przekraczającej wszelkie rozdzielenia. Tylko Chrzest i Eucharystia – wyzwalająca człowieka od siebie i uzdalniająca do wydawania siebie drugiemu – tworzą jedność” Ks.Biskup
Paschalne Misterium w moim życiu ma się nieustannie dokonywać.
Noc adoracji,tej przedziwnej,nieuchwytnej obecności.
Wejść w relację z tą obecnością,stanąć przed tą tajemnicą jako potrzebująca uczenia się tego,żeby nie być dla siebie.
W adoracji nie chodzi o to żeby od Pana Boga coś usłyszeć,albo powiedzieć.Czasem chodzi o zwykłe przetrwanie.Całą świadomością swojego istnienia powierzyć się Bogu.
Grzech wprowadza łaknienie atrakcji,przeżycia czegoś wyjątkowego .W adoracji mam szansę pozbyć się tego wszystkiego co degraduje moje istnienie.Może to być odkrywanie głębokiego szczęścia zamiast płytkiego zaspokajania zmysłów.
Odnalezć się w tym trwaniu przed obliczem Jezusa.
Cisza jest trudna,odrzuca,ale jest szansą dla mnie.Być z Jezusem nic nie czyniąc,nic nie słysząc,nic nie mówiąc.
To szansa dla mnie,żeby w rękach bożych wchodzić w prawdę o sobie.
Najpierw poznaje się Jego miłość,pózniej Jego prawdę.
„Jezus stanął w całej swojej mocy,w bezradności”.
#71
Ale cenna ta stronka; b.cenna.
Jeszcze #64:
„To czyńcie ma moją pamiątkę”, czyli wydawajcie siebie drugiemu jak Ja wam służyłem.
Prosto jest przyjąć komunię św., ale czy żyć tak jak Jezus nam pokazał to też jest przecież proste, ale czy tak żyjemy?
Czyńmy tak jak Jezus robił, a co robił? Służył innymm, oddał życie za braci, był łagodny i pokornego serca.
Tak sobie też pomyślałem; skąd kłopoty w małżeństwach, w relacjach między ludzkich? A bo nie umiemy sobie służyć.
Przyjmiemy komunie św. i już, a co ze służeniem sobie nawzajem w małżeństwie.
Popatrzmy na Maryję, którą się tak chlubimy, co Ona robiła?
Była już w ciązy, ale zamiast siebie oszczędzać, poszła (i to z pośpiechem – jak to mówi nam Ewangelia) do swojej krewnej Elżbiety, by jej pomagać, służyć.
Czy tak czynimy jak Maryja?
najpiękniejszy wyraz miłości do Niej, to naśladoowanie Maryi we wszystkim co Ona czyniła.
Zauważmy, że Jezus służył, Ona służyła, a my co?