W drugą niedzielę roku C pierwsze czytanie mamy z końcowej części proroka Izajasza. Jest to już jakby wizja rzeczywistości „powygnaniowej”. Izrael doświadczył poniżenia i upokorzenia. Teraz zarysowuje się perspektywa życia w bliskości i intymności z Bogiem.
Wyrażają to piękne i bardzo wymowne obrazy: wskazujące na blask sprawiedliwości, jakim rozbłyśnie wobec innych narodów Izrael. Będzie to noszenie imienia, które będzie wskazywało na działanie Pana Boga Będą to insygnia królewskie: diadem i korona. To wszystko są zewnętrzne znaki i przejawy nowości, w jaką wejdą ci, którzy wrócą do Pana z wygnania. Pośród tych wszystkich przejawów jest jednak jeszcze jeden aspekt. Aspekt intymnej relacji z Bogiem wyrażonej właśnie przez pojęcie upodobania i poślubienia.
Nie będą więcej mówić o tobie „Porzucona”,
o krainie twej już nie powiedzą „Spustoszona”.
Raczej cię nazwą „Moje upodobanie”,
a krainę twoją „Poślubiona”.
Albowiem spodobałaś się Panu
i twoja kraina otrzyma męża (Iz 62,4).
W tych słowach jest zawarte wielkie przesłanie o przemianie, jaka dokonuje się w człowieku, który spotkał Boga pośród trudności. Lepiej należy to sformułować: któremu została dana łaska objawienia się jemu Boga w trudnych okolicznościach i który poznał i uznał to objawienia się Boga za największy dar.
1. Sytuacja poniżenia
Jest dla nas wszystkich czymś oczywistym, że na podstawie naszych ludzkich doświadczeń boimy tego, co jest czymś nieudanym, co niesie ze sobą upokorzenie, odwrócenie się innych od nas, porzucenie czy krzywdę, a więc spustoszenie naszego życia. Jest to trudne, gdyż my uważamy, że to my budujemy czy budowaliśmy nasez życie. Chcemy w nim osiągnąć „nasze” szczęście.
Tyle dokładamy wysiłków, aby było dobrze w naszych rodzinach; w środowisku pracy, które przychodzi nam organizować; w życiu społecznym, które staramy się kształtować itp. Chcemy dobrze i dokładamy wiele wysiłków. Często nawet nie przychodzi na myśl czy nie dopuszczamy takiej myśli, pe mogłoby być inaczej Poniekąd wykluczymy porażkę. Tak bywa często w planach młodych ludzi, którzy wchodzą w związek małżeński. Myślą idealnie i tego się spodziewają.
Tymczasem niejednokrotnie wystarczy mały powód, którego nie potrafimy właściwie przeżyć i przerobić w sobie, i rozpoczyna się pewien ciąg wydarzeń, który niszczy nasze plany i burzy perspektywy. Coś się nie udaje i nie idzie po naszej myśli. Bywa, że wtedy próbujemy po swojemu „ratować” te nasze plany i podejmujemy kroki, które nie zawsze respektują prawdę uczciwość itp. W takich sytuacjach w szczególności jesteśmy kuszeni i nierzadko ulegamy temu, by odstąpić od praw Bożych.
2. Nowość relacji z Bogiem
Konsekwencje naszego „odchodzenia” od Boga i Jego przykazań są zazwyczaj bolesne. Wygnanie, jakiego doświadczyli Izraelici, uświadomiło im to. Uznali swoje błędy i zwrócili się do Boga. Kiedy następuje nawrócenie człowieka i Jego zwrócenie się do Boga, wtedy wszystko się zmienia. Otrzymuje nowe barwy i nowe tchnienie.
Potrzebne jest doświadczenie tego stanu, który prorok określa jak „porzucona”, „spustoszona”. Z tej bowiem pozycji człowiek bowiem może właściwie i w pełni otworzyć się na działanie Pana Boga i przyzwolić na to, aby On był jedynym Panem życia i tylko On aranżował wydarzenia życia oraz kształtował relacji z ludźmi. Jest to nowy stan życiowy. Jest to nowe życie. Jest to życie w nowych relacjach.
Wtedy w człowieku dokonuj się stopniowe (chociaż czasem bardzo szybkie i rewelacyjne) odkrywanie upodobania Boga. Zaczyna pojmować, że Bóg ma w nim upodobanie. To będzie też uzewnętrzniać się w postawie życiowej i w zachowaniu. Stąd Prorok to wyraża określeniem „nazwą cię upodobaniem Boga”.
Przeżycie tej nowej sytuacji, którą możemy określić mianem intymności życia z Bogiem, powoduje też zmianę relacji do otaczającego świata. Stąd prorok mówi, że twój kraj, a więc środowisko twojego życia i to wszystko, co cię otacza, będzie nosić znamię „poślubione” w przeciwieństwie do tego, co było przedtem, czyli „spustoszone”.
3. Twój Budowniczy cię poślubi
Ostateczną racją (przyczyną) nowości i intymności życia z Bogiem a konsekwencji także harmonii życia z innymi, jest fakt, że człowiek czy wybrany naród, pozna i uwierzy, że to Pan go poślubił.
Jest to odwołanie się do przymierza, o którym wielokrotnie mówili prorocy, a które określa jedyność i wyłączność relacji. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem. W tym wyrażeniu „twój Budowniczy cię poślubi” jest zawarta cała historia zbawienia. Jest to z jednej strony nawiązanie do aktu stworzenia. Wtedy to bowiem Bóg uczynił człowieka na swój obraz i podobieństwo. Z zabranego boku Adama zbudował Ewę. Bóg tym dwojga dał swego ducha, by byli Jego obrazem i podobieństwem, to znaczy żyli w jedności i komunii, tak jak On w Trójcy i Komunii Osób.
Po grzechu człowiek potrzebuje stale owej „odbudowy” czyli budowania na nowo. Nie może odbywać się to inaczej, jak w okolicznościach zabierania i niszczenia (doświadczenia bycia porzuconym i spustoszonym) tego, co człowieka oddziela od Boga i tego w czym człowiek myśli realizować siebie bez Boga i poza Bogiem.
Aby dać się poślubić swemu „Budowniczemu” trzeba uwierzyć, że On ma we mnie upodobanie i że On właściwie „przebudowuje” moje życie. On wie lepiej niż ja sam, czego mi potrzeba i jakie wydarzenia muszą zaistnieć w moim życiu, aby stawał się bardziej należący do Niego. On wie , przez jakie fazy doświadczenia „porzucenia i spustoszenia” muszę przejść, abym nie oddawał się w służbę innych „bogów”. Istotne jest to, aby nie stracił z oczu tego, że On ma we mnie upodobanie i mnie poślubia, czyli czyni swoim. W tym chcę zostać. Pragnę, aby to kształtowało moją świadomość i moją mentalność. Zabiegam o to, aby w mocy tej prawdy i tej rzeczywistości kształtowały się moje relacji ze wszystkimi, którzy są na drodze mego życia i ze wszystkim, co stanowi okoliczności i warunki mego życia.
Bp ZbK
Komentarze
57 odpowiedzi na „„Moje upodobanie” i „Poślubiona” ( 2 Ndz C 2013)”
Ludzkiego poniżenia się nie boję /poniżają grzeszni i w człowieczeństwie marni/.Ludzkiego poniżenia /brak sprostania wyzwaniu/ się wstydzę.
1. „Zaczyna pojmować, że Bóg ma w nim upodobanie.
To będzie też uzewnętrzniać się w postawie życiowej i w zachowaniu.
Stąd Prorok to wyraża określeniem „nazwą cię upodobaniem Boga””
…
Zdarza się, że mam przekonanie, że Bóg ma we mnie upodobanie.
Wtedy niektórzy patrząc na mnie mówią o mnie rzeczy, w które trudno mi uwirzyć…
Mówią o mnie rzeczy pozytywne…
To chyba moje przekonanie o „podobaniu się Bogu” jest dla nich widoczne i przyjmują je…
2. „Przeżycie tej nowej sytuacji (…) powoduje też zmianę relacji do otaczającego świata.
Stąd prorok mówi, że twój kraj, a więc środowisko twojego życia i to wszystko, co cię otacza, będzie nosić znamię „poślubione”
w przeciwieństwie do tego, co było przedtem, czyli „spustoszone””
…
W takich chwilach wszystko, co jest wokół mnie, wydaje mi się być mi przychylne,
WSZYSTKO wtedy rozumiem jako przejaw miłości Boga do mnie.
3. „Po grzechu człowiek potrzebuje STALE owej „odbudowy” czyli budowania na nowo”
…
Wciąż tracę przekonanie o moim upodobaniu, o poślubieniu mnie przez Boga, o uczynieniu mnie Swoim. Tak jest nie z Jego (Boga) winy, ale dlatego, że ja Go zdradzam, nie chcę z Nim być, odrzucam Go.
Wtedy:
– inni widzą we mnie nieszczęśliwą istotę i patrzą z lękiem o siebie,
– a ja patrzę na nich jak na tych, co dokonują spustoszenia i zagłady mojego bytu.
4. „On wie”…
… że i jedna i druga sytuacja jest mi potrzebna. On ustala proporcje.
5. „Istotne jest to, aby nie stracił z oczu tego, że On ma we mnie upodobanie i mnie poślubia, czyli czyni swoim. W tym chcę zostać”
…
To rozważanie Księdza Biskupa jest po to, bym nie straciła, mimo wszystko, z oczu tego,
że On „ma we mnie upodobanie”.
6. W tym chcę zostać 🙂
Pozdrawiam 🙂
„Po grzechu człowiek potrzebuje stale owej „odbudowy” czyli budowania na nowo.”…
Wczoraj wieczorem, mąż „warczał” na mnie za co obraziłam się okazując słowne niezadowolenie. Po kilkunastu minutach przeprosił mnie , a ja jego. Miałam spokojny sen.
Jak bardzo owa „odbudowa” jest konieczna i ile daje radości i pokoju serca.
Jaką niesamowitą mądrością jest sakrament spowiedzi, dzięki naszemu stanieciu w pokorze, odpuszczane są nasze grzechy – po prostu znikają w morzu Bożego Miłosierdzia.To niesamowity dar, by mieć spokojny sen.
” W tych słowach jest zawarte wielkie przesłanie o przemianie, jaka dokonuje się w człowieku, który spotkał Boga pośród trudności, (…), któremu została dana łaska objawienia się jemu Boga w trudnych okolicznościach i który poznał i uznał to objawienia się Boga za największy dar. ”
Rozumiem z tego tyle, że należy nastawiac się na cierpienie i o zgrozo, cieszyc się z cierpienia.
Katolik to taki człowiek, który chetnie cierpi. którego nie cieszy nic innego jak cierpienie.
Mam bardzo ograniczoną wiarę w taką miłośc. Im bardziej cierpisz człeku, /gdy ktos zadaje cierpienie ze swojego sadystyczno-psychopatycznego harakteru/, człowieku, tym bardziej On sie cieszy.
Czy w grzesznym człowieku Pan Bóg może mieć upodobanie?!!! Z uwagą czytam:
…”Konsekwencje naszego „odchodzenia” od Boga i Jego przykazań są zazwyczaj bolesne. Wygnanie, jakiego doświadczyli Izraelici, uświadomiło im to. Uznali swoje błędy i zwrócili się do Boga. Kiedy następuje nawrócenie człowieka i Jego zwrócenie się do Boga, wtedy wszystko się zmienia. Otrzymuje nowe barwy i nowe tchnienie.
Potrzebne jest doświadczenie tego stanu, który prorok określa jak „porzucona”, „spustoszona”.”..
Ten stan jest bardzo niewygodny a czasami wręcz dotkliwie bolesny ale – czytam dalej:
…”Przeżycie tej nowej sytuacji, którą możemy określić mianem intymności życia z Bogiem, powoduje też zmianę relacji do otaczającego świata. Stąd prorok mówi, że twój kraj, a więc środowisko twojego życia i to wszystko, co cię otacza, będzie nosić znamię „poślubione” w przeciwieństwie do tego, co było przedtem, czyli „spustoszone”.”…
Na ile korzystam z szansy bycia „poślubioną”, bycia „upodobaną” przez Pana?!!
Czy potrafię patrzeć na świat oczyma Boga?!!!
Jest to niewątpliwą łaską dla każdego kto pragnie takiej Miłości, która przemienia serce
i wprowadza w świat/otoczenie/ jako „poślubione”.
…”Pragnę, aby to kształtowało moją świadomość i moją mentalność.”…
Widze i doświadczam ,że Bóg ma we mnie upodobanie , a ja mam wielkie pragnienie kochania Go/z Jego woli/.
Przede mną w dniu dzisiejszym pojawiła się próba mojej odpowiedzi na Jego dzialanie we mnie.
I jak postąpię ? … ogarnia mnie lęk, bo z jednej strony konsekwencją bedzie konkretna strata finansowa .A z drugiej strony spotkam się z nieakceptacją mojej postawy ze strony moich bliskich.
Czy ich nieposłuszenstwo /zaznaczę ,że narazie są slepi i głusi na głos BOGA/ – obciąży mnie?
Ojej , nie jest łatwo czynić dobro , gdy wiekszość w bliskim otoczeniu ma odmienne spojrzenie na rzeczywistość /zło/.
Z głebi serca wyrywa mi się -Bożę , ratunku , sama nic nie potrafię
Liczę też na pomoc wspolnoty-dobrze ,że jesteście
…”Aby dać się poślubić swemu „Budowniczemu” trzeba uwierzyć, że On ma we mnie upodobanie i że On właściwie „przebudowuje” moje życie. On wie lepiej niż ja sam, czego mi potrzeba i jakie wydarzenia muszą zaistnieć w moim życiu, aby stawał się bardziej należący do Niego. On wie , przez jakie fazy doświadczenia „porzucenia i spustoszenia” muszę przejść, abym nie oddawał się w służbę innych „bogów”.”…
W pewnym czasie wyliczałam „bożki” tego świata i uświadamiałam sobie, którym służę. Wyrzekanie się tych „bożków”dokonuje się przez różne doświadczenia „porzucenia i spustoszenia”. Doświadczam, że wyzbywanie się kolejnych bożków przez różne wydarzenia, czyni mnie wolną od pewnego zniewolenia.
Poddać się „przebudowie” mojej mentalności, mojego życia co często boli, jest niewygodne, to szansa dla mnie na bycie „upodobaną”,”poślubioną” …
Ad#4 Maciej
Nie taki jest sens tego, o czym w moim wpisie, i nie taka jest droga chrześcijańska.
Katolik, chrześcijanin, to ten, kto otrzymał w Jezusie Chrystusie klucz do rozumienie i przeżywania cierpienia.
Wszyscy cierpią, także ci, którzy robią wszystko, aby od cierpienia uciec.
Ostatnie Twoje zdanie jest bardzo niewłaściwe. Wpuszczam Twójkomentarz podając ten mójkrótki komentarz i odsyłając do dobrego przeczytania i przemedytowania mmojego wspis. Mam nadzieję, że zrozumiesz, w czym tkwi niewłaściwość Twojej interpretacji.
Bp ZbK
Ad.#9 bp Zbigniew Kiernikowski
Ostatnie zdanie z #4.
” Im bardziej cierpisz człeku, /gdy ktos zadaje cierpienie ze swojego sadystyczno-psychopatycznego harakteru/, człowieku, tym bardziej On sie cieszy. ”
„/gdy ktos zadaje cierpienie ze swojego sadystyczno-psychopatycznego harakteru/”
To co jest napisane między ukośnymi nawiasami „/…/”, nie ma na myśli Jezusa, a tylko człowieka-śmiertelnika, lubiącego grac na emocjach. Do tego stanu zbydlęcenia doprowadza służba w wojsku (LWP). I teraz też nie lepszego.
Maćku,
Aktywne podejście do różnorodnych codziennych spraw oznacza zawsze napotykanie pewnych barier, granic,kresów możliwości.Jako facet wiesz, że wysiłek fizyczny nam przypisany ma tą cechę, że pozwala ( odpowiednio stosowany) te granice przekraczać. Ćwiczysz na siłowni i obserwujesz progres, bierzesz obciążenia których dwa-trzy miesiące wcześniej były niedostępne. Powtarzasz serie z wysiłkiem i bólem.Jednak wiesz, że to ma sens, bo przekraczasz niedostępny wcześniej wynik.Nikt nie nazwie tego cierpiętnictwem tylko twardą męską postawą. Trenerem naszego ducha jest Chrystus. Możesz jeszcze tego nie czuć, ale ten Mistrz świata duchowej kulturystyki, rekordzista wszech wag w po(d)noszeniu ciężarów wie co robi! Celem jest najwyższe podium i co najważniejsze zmieści ono wszystkich chętnych. Przestań gadać jak baba ( przepraszam miłe Panie) że coś zaboli i bądź mężczyzną!
Ad #10 Maciej
Macieju!
Napisałeś: „tym bardziej On sie cieszy”.
Napisałeś „On” z dużej litery i to – w kontekście Twojego komentarza – odnosi się do Boga, o którym mowa wcześniej w przytoczonym przez Ciebie fragmencie z mojego niedzielnego wpisu.
A tak nie może być.
Pisz więc jaśniej, a gdy trzeba uznaj swoją pomyłkę czy błąd.
Bp ZbK
#4 Maciej,
zachęcam Cię do przeczytania i przemyślenia rozważania Księdza Biskupa o Błogosławieństwach
http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=496#more-496
Znajdziesz tam odpowiedź na pytanie, czy On rzeczywiście cieszy się z naszego cierpienia,
czy może jest ZUPEŁNIE inaczej.
Zacytuję fragmencik:
„Jezus wypowiada swoje zbawcze orędzie kreśląc przed oczyma tych ludzi obraz życia SZCZĘŚLIWEGO.
Czyni to jednak w całkowicie INNYCH kategoriach, niż ludzkie oczekiwania.
Człowiek zazwyczaj bowiem dąży do nasycenia siebie, do spokoju, do zabezpieczenia siebie,
do posiadania i zamożności, do samowystarczalności itp.
Jezus otwiera zaś zupełnie INNĄ perspektywę.
Wskazuje na potrzebę wejścia w te wszystkie aspekty życia,
od których zazwyczaj człowiek ucieka czy chciałby się od nich uwolnić czy pozbyć.
Naturalnie Jezus NIE DOKONUJE tym samym POCHWAŁY ani ubóstwa, ani smutku, ani cierpienia,
ani samych wysiłków człowieka, gdy stara się o wprowadzanie pokoju czy dokonuje dzieł miłosierdzia.
To są okoliczności w których człowiek ma okazję dawać coś z siebie niejednokrotnie tracąc wiele ze swego.
NIE W TYM jednak zasadza się szczęśliwość, o której Jezus mówi i którą obwieszcza”
Pozdrawiam 🙂
#11
Maciej nie ma na myśli sportowych wyczynów ale masochistyczne podejście do drugiego człowieka.
Przekraczanie fizycznych granic /gdzie granic nie ma/ dla uciechy psychopatycznych ludzi prowadzi wprost do kalectwa – śmierci/.
Jedyną obroną /ciała i Ducha/ to ucieczka jak najdalej od takich ludzi.
Brak ucieczki może spowodować załamanie Ducha /zwątpienie w dobroć, ludzi, lub nawet w obecność Boga/.
#4
Macieju,chrześcijanin to człowiek rządzący się i dążący do dobra. Zawsze.
Cierpienie wcale nie jest mu miłe i zapewniam że absolutnie do cierpienia nie dąży.
#11 Grzegorz
” Mistrz świata duchowej kulturystyki, rekordzista wszech wag w po(d)noszeniu ciężarów”
świetne określenie. 🙂
Bardzo mi się podoba. 🙂
Poufne.
Z życia szkoły katechistów.
Ks.Biskupie chcę powiedzieć raczej pochwalić ks.doktora Andrzeja Oworuszko że jest dobrym wykładowco.
Z księdza Andrzeja wykładów bardzo dużo się dowiedziałem był bardzo wnikliwy w Słowo.
Najbardziej rozwiązał mi się mój problem w zrozumieniu:Niebo,Piekło,Czyściec.Mogę teraz obrazowo przedstawić.
Wszystko mi pasuje ks.Biskupa nauczanie o tym ciągłym umieraniu i o krzyżu.Z ewangelii o tym Lazarzu i bogaczu który poszedł do piekła. Z Apokalipsy wygląd Jezusa i powtórne przyjście na ziemię.Opis jednego z sędziów który przeszedł śmierć kliniczną.Powstała dla mnie cała harmonia życia człowieka na ziemi i po śmierci fizycznej.
Jednak katechezy są potrzebne dla ludzi żeby powstało zrozumienie Słowa.
Patrząc na słowa Boga włożone w usta Izajasza z pozycji człowieka wydają się one dotyczyć kogoś bliżej nieokreślonego w czasie i przestrzeni a one tak naprawdę dotyczą każdego z nas. Gdy spojrzę na siebie z boku to mogę powiedzieć: wystarczyło bym powiedział tak a otrzymałem Ciało Boga za pokarm, Duch Święty zamieszkał we mnie, życie wieczne z Bogiem w zasięgu ręki. Czym zasłużyłem na to? Skąd „Boga upodobanie”? W tym wszystkim nie ma cierpienia. Cierpienie jest tym większe im większe jest moje EGO i im większa potrzeba szczęścia.
Usłyszałem wiadomość o śmierci Prymasa Seniora Kardynała Józefa Glempa.Pomódlmy się słowami Psalmu 91:
„Ja go wybawię, bo przylgnął do Mnie;
osłonię go bo uznał moje imię.
Będzie mnie wzywał a ja go wysłucham
i będę z nim w utrapieniu,
wyzwolę go i sławą obdarzę.
Nasycę go długim życiem
i ukażę mu moje zbawienie.”
Grzech opanował świat od upadku Adama i Ewy i to jest źródło wszelkiego chaosu, dysharmonii, zmagań, nienawiści. Jednak w swoim Słowie Bóg objawia nam swój plan Odkupienia w Chrystusie, plan ostatecznego i całkowitego zwycięstwa nad grzechem i szatanem.Człowiek ma wolną wolę i wybiera: dobro albo zło, światłość albo ciemność i ten wybór określi jego WIECZNE PRZEZNACZENIE.”Błogosławieni, którzy piorą swoje szaty, aby mieli prawo do drzewa żywota” (Obj. 22,14).
#17 lemi58
jak widzisz takie tematy:
– Czy człowiek jest , czy nie jest stworzony do bycia szczęśliwym? Jak rozumiesz szczęście możliwe do osiagnięcia przez człowieka?
– jest cierpienie ciała i cierpienie duszy-
czy zawsze zależy od naszego ego? Podobno niektórzy święci pragną ziemskiego cierpienia?
pozdrawiam
# 20 anka.
Bardzo ciekawy jest twój komentarz w którym są słowa jak : cierpienie ciała i cierpienie duszy,nasze ego,święci pragną.
Dobre pytanie do bycia szczęśliwym ?.
# 19 maba jak widać w jej komentarzu naprowadza na to szczęście.
Ja bym odpowiedział od siebie.
Dusza mieszka w ciele jak /Dusza jest chora to i całe ciało jest chore/.
Jezus powiedział: zdrowi nie potrzebują lekarza tylko chorzy.
Cierpienia nie daje Bóg tylko szatan bo jest sprawcą, który prowadzi do uśmiercenia człowieka.
Dlatego Jezus mówi do nas przyjdzie do Mnie wszyscy którzy jesteście utrudzeni i obciążeni a Ja was pokrzepię,dam wam siłę aby wasza Dusza znalazła odpocznienie.
Wasze choroby,słabości,grzechy,winy biorę na drzewo Krzyża.
I tak naprawdę to tylko od nas zależy czy my z tego skorzystamy czy nie.
#Włodzimierz Kowalik
„Przenoszę„ dyskusję z Włodzimierzem pod te rozważanie.
Napisałeś w swoim poście #154 z 3 Ndz Adw C 2012:
„Dlaczego mamy przedkładać rzymskie instytucje prawne jako narzędzie do ilustracji dogmatów wiary,a odrzucić wiedzę przyrodniczą?W czym prawo rzymskie jest bliżej Boga niż przyroda?„.
Rozumiem,że to w tym tkwi Twój problem.
Jeżeli nie,to polecam materiały z programu
„Chrzest w życiu i misji Kościoła„-część 1
Boża wizja człowieka.
Grzegorz, Basia.
Chrystus to nie duchowy kulturysta. Chrystus to nie duchowy heros/siłacz/. On zwycięża mocą swojej słabości. Zwycięża we mnie tylko dlatego bo potrafi przegrać ze mną.
Pozdrawiam
janusz
Maciej.
Cierpienie to nie akceptacja własnego krzyża.
Cierpimy bo nie zgadzamy się z rzeczywistością śmierci, która nas nieustannie dotyka.
Cierpimy bo brakuje nam wiary/wiecznej perspektywy/. W moim/być może chorym odczuciu/ Chrystus nie cierpiał i nie cierpi.
Pozdrawiam
janusz
Ad 20
Trudy życia jak pisze Maba są konsekwencją postępku Adama i Ewy. One czasami urastają do tym większych rozmiarów im bardziej jest nadęte moje EGO a cierpienie potęguje dodatkowo oczekiwanie na bliżej nieokreślone szczęście.
Cierpienie duszy – czy takie występuje?
#23 Janusz
Napisałeś: ” On zwycięża mocą …” a więc ma moc i to moc największą na świecie. 🙂
Nie jest słaby, tylko pozwola się potraktować jak słaby. Cały czas ma nad tym władzę. Jego moc i siła polega na tym, że jej nie używa przeciwko komuś, ale przyjmuje zło na siebie.
I robi to w sposób doskonały, taki do którego nam bardzo daleko.
To jest wyrazem ogromnej mocy -dać się pokonać,wiedząc,że łatwo możnaby zwyciężyć,mając możliwości odwetu- nie oddać i jeszcze przygarnąć swojego prześladowcę. 🙂
Ja tak rozumiem słowa Grzegorza i dlatego to określenie bardzo mi się spodobało. 🙂
Dla mnie szczytem mocy duchowej jest to, że Pan Jezus mając możliwość uniknąć krzyża, zejść z krzyża przyjął go konsekwentnie aż po śmierć.
To jest moc. W tym wyraża się siła. 🙂
#25
Występuje.
Zauważalne gdy widzisz u kogoś drugiego /nawet nieznanego Ci/ autentyczne cierpienie.
To nie współczucie, to duszy cierpienie.
#24 januszu
Jezus cierpiał tak, jak cierpimy my. Nawet więcej: On zstąpił do piekieł tzn na dno człowieka.Jest to bardzo ważne, bo utorował każdemu , nawet najbardziej przegranemu człowiekowi drogę do zbawienia. Czasami słyszę: ja nie jestem Jezusem nie mogę iść tak jak On ( w rozumieniu nie jestem tak doskonały).Jezus w tym względzie stał się taki jak najmniej doskonały człowiek aby nie było wątpliwości że Ewangelia obejmuje wszystkich właśnie takich ludzi.
Nasze cierpienie wynika z przeżywanej sprzeczności egzystencji: jesteśmy stworzeni do jedności, której w obecnym stanie nie możemy do końca przeżywać.Włodzimierz pyta o mechanizm dziedziczenie tej sprzeczności, ja nie wiem jak to się odbywa, wiem jedynie że jest prawda w moim życiu i widzę ją w życiu innych. Sprzeczność tą pokonał Chrystus najpierw w sobie, i w ten sam tajemniczy sposób ( śpiewamy: Oto wielka tajemnica wiary)pokonuje ją w nas chwilami( na ile mu pozwalamy) w życiu doczesnym i na trwałe w wiecznym.
Basiu, słowo „kulturysta”, nawet w wymiarze duchowym nie pasuje mi do Chrystusa. Stąd mój sprzeciw. janusz
W innej sprawie!
W związku ze stroną KSM z Grębkowa.
Oficjalnie informuję, iż Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży przy parafii św. Bartłomieja w Grębkowie nie widnieje w spisie kół i Oddziałów KSM działających na terenie Diecezji Siedleckiej.
Na blogu „ksm-grebkow” nadal aktualizowane są wpisy, za które stowarzyszenie nie ponosi odpowiedzialności. Osoby, które administrowały bloga wcześniej dopuściły się zaniedbania i nie dezaktywowały go odchodząc. W tej chwili osoba zarządzająca nim nie jest w żaden sposób powiazana z naszą organizacją.
Na blogu bezprawnie używane jest logo organizacji oraz dokonywane są wpisy, które godzą w dobre imię Stowarzyszenia.
Ilona Trojnar
Prezes Zarządu
Katolickiego Stowarzyszenia Młodziezy Diecezji Siedleckiej
ad #31
Ekscelencjo, czy taki wpis Pani Ilony nie sprowokuje wielu do „zaglądnięcia” na tę pseudo stronę KSM Grębków?
Czy nie lepiej Księdzu Emerytowi zwrócić uwagę, że mija się z prawdą i rzuca złe światło nie tylko na swojego rywala ( bo tak to można zinterpretować ), ale na Ks. Biskupa też?
Rozumiem, że desperacja Ks. Seniora sięgnęła zenitu, ale chyba metody przez Niego stosowane są „szczeniackie” i nie przystoją stanowi kapłańskiemu?
No chyba, że się mylę i w naszej diecezji pierze się brudy publicznie?
Grzegorzu, proszę zauważyć, że mam na myśli Chrystusa/Mesjasza/, który objawił się w Jezusie z Nazaretu. Chrystus to nowy Adam, owoc Ducha Świętego. janusz
Ad #32 ela
Może poniekąd i w niektórych przypadkach tak być, jak Pani pisze.
To oświadczenie pani Ilony jest jednak potrzebne, dla wyjaśnienia sytuacji.
Co do prania brudów, to też ma Pani rację. Ja jednak nie mam środków, by komuś tego zabronić. Nie wszyscy słuchają „dobrych rad”. Może to Panią dziwić, ale tak jest.
Z tego też względu, tzn. żeby nie prać publiczne brudów, niczego więcej tutaj nie tłumaczę.
Proszę o cierpliwość i modlitwę w tej całej sprawie. Potrzebne jest też szczere współdziałanie wielu na rzecz dobra i prawdy. Wtedy cała sprawa znajdzie właściwe rozwiązanie.
Bp ZbK
#32
Emeryt jak to emeryt /każdy nie tylko Ks./, winien usunąć się w cień i pozwolić młodszym sprawować rządy w/g ich uznania Ducha i myśli /nawet jak dopiero się uczą/.
Młodszych też w działaniach ktoś nadzoruje.
Myślę, że rzecz w nieprzyjęciu ograniczeń dot. posiadanej dotąd władzy.
Ot, problem. Brzydki acz bolesny.
KSIĘŻE EMERYCIE, poczytałam i …SZKODA ZDROWIA!
Czy ten garaż tak ważny ? /olać -przepraszam:D- garaż/.
#33 janusz
Dwie natury a jeden Jezus Chrystus, nierozłączny.
Nie przypominam sobie dokładnie gdzie, ale są testy pieśni, czy liturgiczne o tym fenomenie.Jeszcze dalej – zrodzony przed wiekami, poza czasem jako odwieczny zamysł Boga wobec nas jako stworzenia.Trudno to pojąć, ale bez tego nie byłoby dla nas ratunku.
#25 lemi58
Czy jest cierpienie duszy?
Nie wiem czy poprawnie
utożsamiam duszę ze świadomością . Jaka jest świadomość różnych spraw zwiazanych z rzeczywistością poznawalną tak empirycznie jak i duchowo, taka jest dusza.
Można bardzo cierpieć niekoniecznie fizycznie.
A więc jak nazwać cierpienie psychiczne, co w nas wtedy cierpi? Chyba dusza.
Czy naprawdę szczęście człowieka jest bliżej nieokreślone?
Wydaje mi się,że pojecie szczęścia dla każdego jawi sie inaczej lub podobnie.
Skoro ciało i dusza to jedno, tak wiec nauka i wiara w Jedynego Boga też istnieją jako jedno jeśli oświetlane jest Duchem Bożym – Świetym…
Tak myślę czytając niektóre wpisy…
Ad. 37 Jestem zwolennikiem oddzielenia funkcji mózgu od duszy, dlatego uważam, że choroby psychiczne nie są chorobami duszy.
Użyłem sformułowania „bliżej nieokreślone szczęście” do takiej sytuacji, kiedy oczekuję szczęścia lecz nie wiem co może mnie uszczęśliwić.
#38 niezapominajko,
1. dopowiem, że Katechizm naucza:
„Osoba ludzka, stworzona na obraz Boży, jest równocześnie istotą cielesną i duchową” (KKK 362).
„Jedność ciała i duszy jest tak głęboka, że można uważać duszę za „formę” ciała” (KKK 365).
…
2. A bł. Jan Paweł II swoją encyklikę „Fides et ratio” rozpoczął słowami:
„Wiara i rozum (Fides et ratio) są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy”.
Pozdrawiam 🙂
Ad39
Funkcje mózgu są tak skomplikowane, że najnowszy komputer im nie dorówna.Też tak uważam ,że choroby psychiczne nie są często chorobami duszy np. zespół dauna, czy bycie nieświadomym swojej choroby ale mogą być, jeśli są zwiazane z wiarą oraz wtedy gdy osoba dotknięta taką chorobą jest wykluczana przez otoczenie lub traktowana niepoważnie, nie akceptowana i ma tego świadomość – wtedy bardzo może cierpieć duchowo.
Masz racje, często nie wiemy co nas może uszczęśliwić. Pan Bóg jako reżyser naszego szczęścia, daje nam też niespodzianki do odkrywania , co da nam prawdziwe szczęście.
Tak to ja widzę.
#40julia,
Masz dużą wiedzę i orientację czego, gdzie poszukać. Gratuluję takich umiejetności!!!
Pozdrawiam śniegulinkowo 🙂
#42 niezapominajko,
powiem tak – to wprzychodzi z wiekiem 🙂
I dodam – nie wszyscy przyjmują moje dopowiedzenia tak, jak Ty.
Dziękuję i odwzajemniam pozdrowienie 🙂
#39 Mózg mój racjonalnie mówił jedno,a dusza /zupełnie nieracjonalnie patrząc po ziemsku/ drugie.Wygląda więc na to że są /najprawdopodobniej/ rozdzielne.Mózg ziemski,dusza zaś jakby tej twardej rzeczywistości ziemskiej nie znała /jak ja się na to wkurzałam/.
Chyba są rozdzielne.I trzeba wybierać.
#44 Ka,
a św. Paweł o tej walce wewnętrznej, która w nas się toczy, a którą Ty opisałaś pisze tak:
„14 Wiemy przecież, że Prawo jest duchowe. A ja jestem cielesny, zaprzedany w niewolę grzechu.
15 Nie rozumiem bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię.
16 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, to tym samym przyznaję Prawu, że jest dobre.
17 A zatem już nie ja to czynię, ale mieszkający we mnie grzech.
18 Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie.
19 Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę.
20 Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka.
21 A zatem stwierdzam w sobie to prawo, że gdy chcę czynić dobro, narzuca mi się zło.
22 Albowiem wewnętrzny człowiek [we mnie] ma upodobanie zgodne z Prawem Bożym.
23 W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach.
24 Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!
25 Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu, ciałem zaś – prawu grzechu” (Rz 7)
Jest nad czym myśleć!
Pozdrawiam 🙂
#44
„Tak więc umysłem służę Prawu Bożemu,ciałem zaś -prawu grzechu/Rz /
W tym chyba tkwi problem ,że nie chcemy/potrafimy/ uznać się za grzeszników.
A na początku każdej Mszy Sw. wypowiadamy przecież ..uznajmy przed Bogiem ,że jesteśmy grzeszni.
Długo to do mnie nie docierało, bo w swoich oczach uważałam się za bardzo poprawną .
Chwała Panu ,że otwiera mi oczy na skutki grzechu pierworodnego/moje niezawinione zwichnięcie/
Mam nadzieję ,że dobrze myślę
#45
Jest zasadnicza różnica, albowiem zawsze czyniłam TO CO WYBIERAŁAM /a wybierałam duszę/.
Mózg pokazywał /ludzkie/ straty. I JA godziłam się na nie z pełną świadomością. Nie mogłam inaczej, wprowadziłabym /w siebie/ zakłócenie.
Św.Paweł widocznie miał inaczej.
#46
Za bardzo szanuję swoje ciało by poddawać go prawu grzechu.
Lubię swoje ciało, A CO ! /:D/
# Ka
Wolna wola , Twój wybór
Czy dobry? Zapytaj Ducha Swietego, bo chyba dobrze wiesz ,że tylko taki wybór jest dobry , który jest oświecony Jego światłem.
#47 Ka
To nie tylko św. Paweł 🙂
On był oświecony Duchem Świętym, a jednak… miał dylemat – „Nieszczęsny ja człowiek!”.
#49 Bardzo dobry.
Gdybym jeszcze raz miała przeżyć to życie w tych samych ludzkich uwarunkowaniach – wszystko powieliłabym w swym zachowaniu i czynach dokładnie tak samo.
#51 Ka
A więc chodzący ideał? 🙂
Skoro nic nie da się już poprawić…
# 49
A może myślisz ,że to Twoje udane życie jest Twoją zasługą -Twoim dobrym wyborem.
Czy to nie jest pułapka ?
#44Ka
Poniższe słowa piszę nie tylko do Ciebie,ale też sama chcę to przemyśleć.
JPII w encyklice Veritatis Splendor pisze:
105.„Wszyscy muszą zachować wielką czujność,aby nie przesiąknąć postawą faryzejską,która stara się usunąć z sumienia świadomość własnych ograniczeń i grzechów i której,wyrazem są dziś próby przystosowania normy moralnej do własnych możliwości i interesów,albo wręcz odrzucenie samego pojęcia normy.Natomiast uznanie „dysproporcji„ między prawem a ludzkimi możliwościami,to znaczy możliwościami samych tylko sił moralnych człowieka pozostawionego samemu sobie,rozpala pragnienie łaski i przygotowuje na jej przyjęcie:Rz.7,24…
Taką samą świadomość wyraża modlitwa św.Ambrożego z Mediolanu:
„Nic nie jest wart człowiek,jeśli go Ty nie nawiedzisz.Nie zapominaj o tym kto słaby,pamiętaj,że uczyniłeś mnie z prochu.Jakże będę mógł wytrwać,jeśli Ty nie patrzysz na mnie bezustannie,by stwardniała ta glina i by moja moc płynęła z Twojego oblicza?Gdy skryjesz swoje oblicze wszystko marnieje- psalm 104,29…„
#49 Ja nie specjalista.Napisałam SWOJE zdanie.Specjalistami w tej dziedzinie są Księża.
#52 Zapewne do poprawek Bóg znalazłby wiele /z doświadczenia:ludzkie poprawki zazwyczaj są obliczone nie na duszę ale na jakiś tam interes.Często zresztą są zmienne…jak wiatr zawieje/.I nie zapominaj Baso że ja nie świętość w aureoli,tylko najzwyczajniejszy człowiek.
Najzwyczajniejszy.Człowiek.
#44 Świadomość własnych ograniczeń i grzechu /swojego,cudzego/ mam doskonałą,interes jakoś mi obcy.
#49 Poprawka,bo nie byłabym w porządku z sobą wewnątrz.
Specjalistami w tej dziedzinie są uważani Księża.
Prawda niestety jest taka że nie każdy Ksiądz specjalistą – niestety.
#52 basa
„A więc chodzący ideał?
Skoro nic nie da się już poprawić…”
To prawie tak jak u mnie.