W trzecią Niedzielę roku B pierwszym czytaniem jest fragment księgi Jonasza. Wydarzenie jest bardzo znamienne. Chodzi u uratowanie Niniwy – miasta, którego nieprawość dotarła przed moje oblicze Boga (zob. Jon 1,2), gdzie ludzie dotknięci tą nieprawością nie odróżniali swej prawej ręki od lewej (4,11). Jest to obraz zagubienia się ludzi w mieście. Miasto było rozumiane jako organizm działający według określonych reguł. Jeśli w takim mieście brakowało rozeznania co do prawości a więc słusznych wyborów i decyzji, takiemu miastu groziła zapaść. Ten brak orientacji życiowej mieszkańców miasta wyraża obrazowo sformułowanie, że nie odróżniają oni swej prawej ręki od lewej. Jest to obraz zamętu w sercach ludzi, który przekładał się na nieporządek publiczny.
W takiej sytuacji Bóg posyła proroka Jonasza, by wezwał mieszkańców tego miasta do nawrócenia. Zanim do tego dojdzie, by prorok poszedł i wypełnij powierzoną mu misję, on sam przeżywa swój problem. Z pewnych względów – czy to osobisty lęk przed tym, co wiąże się z pełnieniem takiej misji, czy swoista zazdrość, że mogliby się nawrócić i, będąc miastem pogańskim, dostąpić zlitowania Bożego – prorok ucieka przed tą misją. Pan jednak daje mu bardzo osobliwe doświadczenie z burzą na morzu, wskutek czego zostaje wyrzucony z okrętu do wody, gdzie ratuje go wielka ryba i po trzech dniach pobytu w otchłani morza i we wnętrzu ryby zostaje wyrzucony na brzeg. Jest to jego ratunek, ale jest to obraz jego nawrócenia i nowego rozumienia wydarzeń. Po takim doświadczeniu Jonasz pójdzie i będzie wzywał mieszkańców miasta do nawrócenia.
„Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.
I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu,
ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego (Jon 3,4n).
Wezwanie do nawrócenia okazało się skutecznie. Niniwici przyjęli wezwanie Jonasza i uwierzyli Bogu. Podjęli dzieło swego nawrócenia. Fragment, którego nie czytamy podczas liturgii, opisuje pokutne dzieło Niniwitów i ich nadzieję na ratunek. Tak też się stało. Bóg odszedł od swego zamiaru zniszczenia miasta i ulitował się nad nim.
1. Kres
Jonasz chciał najpierw uciec sprzed oblicza Boga, czyli od misji, do której Bóg go wzywał, na „krańce ziemi”. To wyraża fakt ucieczki do Tarszisz, które było kojarzone jako odległe krańce ziemi, daleko od Pana. Już wszystko sobie zorganizował: uiścił opłatę, wszedł na okręt. To mogło oznaczać „szczęśliwy początek” realizacji jego planu. Stało się jednak inaczej. Podczas burzy na morzu został wokół niego zaciśnięty jakby krąg śmierci. Zrozumiał, że źle uczynił. Wtedy, mimo, że chciano go uratować, on sam powiedział: „Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam, ponieważ wiem, że z mojego powodu tak wielka burza powstała przeciw wam” (1,12). Tak uczynili i burza ustała.
Znamienne jest to, że Jonasz, postawiony wobec wydarzeń, które kontestowały jego wybór (ucieczkę przed Panem), wreszcie uznał swój błąd i przyjął kres swej ucieczki, czyli realizacji swoich planów. W jego słowach: „weźcie mnie i rzućcie w morze . . ” jest wyrażony jego konsens na to, aby skończyć z realizacją swoich planów, a powierzyć się działaniu Pana – jakiekolwiek by ono nie było. Wiedział, że wody przestaną się burzyć, a więc nastąpi radykalna zmiana sytuacji negatywnej dla ludzi, jaka powstała z jego powodu. Fakt, że Jonasz został postawiony wobec kresu jego możliwości i realizacji jego planów, okazał się czymś zbawiennym dla niego i dla otoczenia. On sam potrafił też w tym właściwie si odnaleźć akceptując ten swój kres. To stało się końcem jednej „rzeczywistości” w jego życiu i początkiem nowej.
To, co nastąpiło po jego wrzuceniu o morza, nie było prostą kontynuacją i konsekwencją poprzedniego jego stanu ducha, lecz okazało się okazją do zupełnie nowego doświadczenia. Oto zobaczył, że ktoś wobec niego, wobec jego życia i życia ludzi, z którymi przyszło mu być razem, ma inne plany. Potrzebne było zaakceptowanie i przeżycie owego kresu, by wejść w nowość, która nie była mu znana i która otwierała przed nim zupełnie inną perspektywę rozumienia wydarzeń.
2. Wobec kresu wydarzeń – Ewangelia
Ten, kto przeżył swój kres i tym samym swoje nawrócenie, jest w stanie głosić innym wezwanie do nawrócenia i opamiętania się. Nie czyni bowiem tego z żadnej innej przesłanki jak tylko z posłuszeństwa. Nie boi się też konsekwencji swego prorokowania. Zna bowiem, że nie on sam jest reżyserem i strategiem wydarzeń, lecz Ten, kto go posłał.
Wołanie Jonasza: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”, jakkolwiek zawiera w sobie wydźwięk negatywny, jest ostatecznie przesłaniem pozytywnym. Uświadamia potrzebę zmiany i wejścia w inny styl życia. Bez obwieszczenia owego kresu, nie byłoby możliwe wejście w życie nowe.
Podobnie na początku przepowiadania przez Jezusa Ewangelii stoi wiadomość o fakcie, który stanowi też kres: jest nim uwięzienie Jana Chrzciciela. W dzisiejszej Ewangelii słyszymy wprost: „ Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»(Mk 1,14n).
Nadto Jezus sam w sobie też nosił niejako tę świadomość kresu. Od chwili, gdy zaczął głosić Ewangelię, akceptował w sobie to, że to Jego głoszenie Ewangelii Bożej doprowadzi go do kresu, jakim jest krzyż. W Jego ustach słowa o wypełnieniu się czasu są proroctwem, które oświeca uwięzienie Jana i tym samym bliski koniec jego ziemskiego życia oraz są proroctwem, które mówi o końcu ziemskiego życia Jezusa. Innymi słowy: żeby Ewangelia o Królestwie mogła się spełnić, konieczne jest zaakceptowanie kresu tego życia. Najpierw dokonuje się to we wnętrzu (w sercu) człowieka dzięki usłyszanej i przyjętej Ewangelii, a następnie realizuje się w konkretnych wydarzeniach, które stanowią wszelkiego rodzaju kresy (doświadczenia niemocy) wzywające nas do nawrócenia – łącznie z tym, czym jest śmierć.
3. Chrzest bramą
Kto uwierzy tak głoszonej Ewangelii, tzn., że potrzebne jest zaakceptowanie „kresu” (śmierci) i przyjmie tę prawdę w swoim życiu, ten ma nowe życie. Żaden kres nie jest już tylko kresem, ale jest początkiem. Chrześcijanie są właśnie tymi, którzy w sakramencie chrztu akceptują swój kres i wchodzą w nowe życie. Akceptują kres życia według swoich planów, czyli tego życia, w którym człowiek szuka siebie i które w jakimś stopniu jest ucieczką przed Panem, jak to było w przypadku Jonasza. Wchodzą natomiast w nowe życie, które nie jest już według ich planów, lecz jest spełnianiem się w nich dzieła Bożego.
W dość powszechnym pojmowaniu chrześcijaństwa u tych, którzy nie przeżyli wystarczająco wprowadzenia w znaczenie chrztu, jawi się pewien problem, mianowicie są zbyt przywiązani do siebie, do swoich planów. Chcieliby żeby chrześcijaństwo było – przynajmniej w jakiejś mierze po ich myśli. Stąd rodzą się załamania i ucieczki. To stoi u podstaw nieporozumień i mniejszych czy większych rozłamów. Nie jest bowiem możliwe zachować siebie dla siebie i jednocześnie być uczniem Chrystusa.
Nawrócony prorok Jonasz stał się narzędziem ratującym miasto Niniwę. Potrzebujemy nawróconych i nawracających się świadków – uczniów Chrystusa, którzy sami przeżywają w sobie kres i stają się świadkami nowości. Potrzebujemy większego realizmu w przeżywaniu sakramentu chrztu, który realizując w nas akceptację kresu (śmierci) ratuje nas przed utratą pełni życia.
Bp ZbK
Komentarze
96 odpowiedzi na „Nawrócony prorok- uratowane miasto (3 Ndz B 2012)”
Jonasz jest mi bardzo bliski, bo ja przez bardzo długi czas byłam takim uciekającym prorokiem.
Ale już nie pamiętam, w jaki sposób Pan Bóg to zmienił. 🙂
” Nie czyni bowiem tego z żadnej innej przesłanki jak tylko z posłuszeństwa. Nie boi się też konsekwencji swego prorokowania. Zna bowiem, że nie on sam jest reżyserem i strategiem wydarzeń, lecz Ten, kto go posłał.”
Tak, teraz wciąż tego się uczę i doświadczam.
Czasami nie mogę uwierzyć wyzwaniom, które przede mną stawia i jednocześnie mnie to zachwyca, jak On potem tymi sprawami kieruje.
Czasami bywam bardzo milczącym prorokiem, a On potrafi posłużyć się nawet tym. 🙂
Ale trzeba się wyzbywać swojej własnej wizji…
„(…) ludzie dotknięci tą nieprawością nie odróżniali swej prawej ręki od lewej”, ja też jak byłem mały miałem problem z odróżnieniem swej prawej i lewej ręki. Choć czasami i teraz mam kłopoty, ale w moim wieku to może się wydawać śmieszne (28 latek Bóg mi dał na razie 🙂 ).
By nie utracić pełni życia, zgadzam się na posłuszeństwo, którego cały czas uczę się, wciąż na nowo, co przynosi ze sobą niespodzianki , które zaskakują mnie stale.Czy akceptuję kres mego egoizmu, bycia dla siebie, własnych koncepcji?
Uczę się tego ale nie swoimi już siłami.
Gdy czyta się księgę Jonasza wydaje się, że jest to baśń lub legenda, mało prawdopodobne wydarzenie. Czy jest możliwe przeżycie człowieka wewnątrz ryby lub któż sprawdzi czy nie doszło do niezniszczenia Niniwy z powodu pokuty jej mieszkańców, przecież może i tak nie istniało jakiekolwiek zagrożenie. Okazuje się jednak, że ta księga jest także prorocza w swej symbolice. Oto Syn Boży wypełnia znak Jonasza, po trzech dniach zmartwychwstaje, o wiele trudniejsze w sensie ludzkim do wykonania. Jeżeli pokuta mieszkańców Niniwy przez czterdzieści dni mogła doprowadzić do wygaśnięcia gniewu Boga, to czterdzieścio-dniowy post Jezusa na pustyni powinien wystarczyć do zmazania wszystkich grzechów ludzi ze wszystkich pokoleń. Ten post Jezusa jest prerogatywą do mocy odpuszczania grzechów już w czasie pobytu na ziemi. Rozczarowany Jonasz siada u bram miasta i żałuje rośliny, która jednej nocy wyrosła a drugiej uschła, na tym przykładzie Bóg ukazuje jemu i nam jak wielką miłością miłosierną pała do człowieka oraz wszelkiego stworzenia. Ta miłość ma znak krzyża.
Tak na marginesie, wszystkie proroctwa w biblii są tak konstruowane, by nikt nie umiał się pod nie podszyć, jedynie Bóg wie jak je wypełnić. Dlatego nasze próby ich interpretacji mają znamiona prorokowania w imieniu Boga bez Jego zgody co było przed Chrystusem zagrożone karą śmierci przez ukamienowanie.
Niemożliwym jest od „pacnięcia” Boga uciec.
Niemożliwa jest ucieczka od przeżytej prawdy, choćby ona i stanowiła przejście przez LUDZKI KRES.
KRES jest bardzo ważny.Wyjątkowo ważny.
„Bóg odszedł od swego zamiaru zniszczenia miasta i ulitował się nad nim”
-Czy nie lituje się nade mną nieustannie?
Przecież wciąż Go obrażam , wciąż uciekam od trudniejszych zadań .
Czy nie powinnam być Mu wdzieczna za wszystkie przeciwności/rzucenie na głębie/ – bo to daje mi szansę nawrócenia , zawrócenia na drogę wypełnienia Jego woli.
Jestem pewna ,że dopiero moje nawrócenie może spowodować wstrzymanie karzącej ręki Boga na/miasto/ tj. tych ,którzy żyją tak jakby Boga nie było.
NAWROCONY PROROK -URATOWANE MIASTO
Dzisiaj na kazaniu ksiądz mówił, że Boga traktujemy jak koło ratunkowe – kilka dni temu to samo mi na myśl przyszło i powiem, że nie tylko Boga, ale i świętych traktujemy jako koło ratunkowe. Jak Bóg nam coś nie spełni, to może Maryja lub inni święci uproszą.
Ale według mnie jeśli nie będziemy postępować zgodnie z Ewangelią, to nawet Maryja nam nie pomoże.
W posoborowym „Kościele” słowo „nawracanie schizmatyków, pogan i heretyków” budzi obrzydzenie i wstręt, pomimo, iż jeszcze w 1938 roku Pan Jezus potwierdził swoimi słowami skierowanymi do św. Faustyny, na czym polega nawrócenie:
Dziś sprowadź mi dusze heretyków i odszczepieńców, i zanurz ich w morzu miłosierdzia mojego; w gorzkiej męce rozdzierali mi ciało i serce, to jest Kościół mój. Kiedy wracają do jedności z Kościołem, goją się rany moje i tym sposobem ulżą mi męki.
&4 lemi58
Na szczęście nie żyjemy w czasach przed Chrystusem kiedy za prywatną inność interpretacji Pisma , bardzo karano o czym wspominasz.Jest dobrem to, że każdy wsłuchujący się w Słowo może coś usłyszeć dla siebie innego od reszty zasłuchanych. Na tym między innymi polega bogactwo Biblii.
Myślę, że wierni przede wszystkim słuchają interpretacji hierarchów Kościoła.
Pozdrawiam
Przyjąć kres oznacza „siedź samotnie i w milczeniu”…
#10
Możesz to jakoś rozwinąć ?
Ad #11 Tereska
Mam na myśli fragment Lm 3,1-33, ale sama teraz nie chcę go rozwijać. Widzę, jak to, że źle się czuję wpływa na mojego ducha i wolę poczekać, aż minie…
„siedź samotnie i w milczeniu”…
lub jak w psalmie…”Czuwam(bez snu) i jestem jak ptak samotny na dachu.”
Czas pustyni , czas pokuty , czas powrotu.Z daleka od Egiptu i omamów jego bogactwa.Bez wiary w samostanowienie o sobie (bez snu),bez fantazji i własnych projekcji o sobie i innych.
nie wiem jak u Ani,ale dla mnie to zawsze dzieje się po kolejnym załamaniu się moich własnych planów-wyrzucają mnie w może -nasty już raz i tak zdemolowanego bracia ,znowu,kolejny raz, witają we wspólnocie.Następuje karmienie sakramentami i Słowem,wzrost aż do czasu kolejnego buntu-nieraz po wielu miesiącach-znowu wymyślam jakiś karkołomny plan ucieczki przed monotonnią mojego spapranego życia.
Jestem już taki znużony,ale nie mam tyle sił żeby zaufać Bogu aż po codzienne życie w krzyżu.
#10 – rozumiem
#10
Moim zdaniem Jonasz był samotny i milczał zanim doznał kresu.
Wszyscy walczyli z burzą, a on poszedł sobie „w głab wnętrza okrętu, położył się i twardo zasnał”.
Nic nie obchodziła go ta wspólnota, w której się znalazł. Był sam dla siebie. Dopiero interwencja marynarzy zmieniła jego nastawienie.
Moim zdaniem przyjąć kres to znaczy zrezygnować ze swojego ja, wyjść na zewnątrz ze swojej samotności i bycia dla siebie, aby pomóc innym nawet swoim kosztem – „Weźcie mnie i rzućcie w morze, a przestaną się burzyć wody przeciw wam”.
I posłuszeństwo Bogu. 🙂
Jonasz to bardzo skuteczny prorok – mieszkańcy Niniwy nawrócili się.
I jednocześnie bardzo niespełniony – jego proroctwo nie spełniło się. 🙂
Jaka w tym dla mnie nauka?
Może się okazać, że ja jako prorok poniosę klęskę, ale może to być jednocześnie zwycięstwo Pana Boga. 🙂
Trzeba bardzo wiele pokory i tego, aby patrzeć na ostateczny efekt, a nie na swój honor.
Piękna też jest dla mnie ta opowieść o tej roślince.
Podziwiam jak bardzo delikatnie Pan Bóg uczy Jonasza o swoim miłosierdziu. Nie odrzuca go, chociaż Jonasz odrzucił Pana Boga ” Słusznie jestem śmiertelnie zagniewany”, ale sam do niego przychodzi i cierpliwie tłumaczy. 🙂
Żadnej złości. Żadnych pretensji. Żadnego wypominania, tylko miłość.
Och! Taki właśnie jest Bóg!!!
Ze mną też tak delikatnie postępuje…
#16 Wolę patrzeć na tu i teraz,ostateczny efekt zostawiam do spojrzenia – Bogu.
Co ja bym sobie głowę niewiadomym łamała,jakkolwiek bym się nie starała i tak ostatecznego efektu nie będę znała.
Wybieram więc człowieka,bo człowiekiem mnie tu postawiono.
#17 basa
„A Pan Bóg sprawił, że krzew rycynusowy wyrósł nad Jonaszem po to, by cień był nad jego głową i żeby mu ująć jego goryczy. Jonasz bardzo się ucieszył [tym] krzewem. Ale z nastaniem brzasku dnia następnego Bóg zesłał robaczka, aby uszkodził krzew, tak iż usechł.” (Jon 4,6-7) – mój ulubiony fragment z tej Księgi.
piszesz: „Żadnych pretensji.”, ale jak czytamy dalej to Jonasz miał pretensje do Boga, chociażby o to, że uszkodził krzew: „A potem, gdy wzeszło słońce, zesłał Bóg gorący, wschodni wiatr. Słońce prażyło Jonasza w głowę, tak że osłabł. Życzył więc sobie śmierci i mówił: Lepiej dla mnie umrzeć aniżeli żyć. Na to rzekł Bóg do Jonasza: Czy słusznie się oburzasz z powodu tego krzewu? Odpowiedział: Słusznie gniewam się śmiertelnie. Rzekł Pan: Tobie żal krzewu, którego nie uprawiałeś i nie wyhodowałeś, który w nocy wyrósł i w nocy zginął. A czyż Ja nie powinienem mieć litości nad Niniwą, wielkim miastem, gdzie znajduje się więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie odróżniają swej prawej ręki od lewej, a nadto mnóstwo zwierząt?” (Jon 4,8-12)
,,…Kiedy wydaje się, że wszystko się skończyło, wtedy dopiero wszystko się zaczyna… ” – taki napis widnieje na cokole pięknej figury Zmartwychwstałego Chrystusa – na Kalwarii Podlaskiej w Serpelicach. Początek i koniec zbiegają się w jednym punkcie, którego symbolem i zarazem rzeczywistością jest Zmartwychwstały Bóg – Człowiek. Przejść przez śmierć do nowego życia mocą wiary, to pójść drogą zawierzenia Bogu i zaparcia się siebie. To jest wyzwanie i nadzieja. Potrzeba mi tej wiary i jej mocy …WIĘCEJ.
„Fakt, że Jonasz został postawiony wobec kresu jego możliwości i realizacji jego planów, okazał się czymś zbawiennym dla niego i dla otoczenia”
Wydaje mi się, że jestem postawiona wobec swoistego kresu moich możliwości i realizacji moich planów.
Historia Jonasza przekonuje, że to okaże się zbawienne dla mnie i dla otoczenia. Pod warunkiem akceptacji kresu moich możliwości.
To trudne…
…
Znowu Biblia zajmuje się mną…
Albo sobie to zmyślam…
Pozdrawiam 🙂
Odniosę się do słów, które najbardziej utkwiły mi pamięci z niedzielnej eucharystii i różnych rozważań na temat Słowa.
———————–
bliskie jest Królestwo Boże, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię
—————————
Po pierwsze Jezus mówi: nie nawracajmy innych, tylko nawracajmy siebie.
Po drugie Dobra nowina (Ewangelia) podobno słowo zaczerpnięte od Rzymian, którzy proklamowali obwieszczenia, orędzie cezara nazywane ewangelią.
——————–
Był taki zwyczaj w Oksfordzie, że jak ktoś uzyskiwał stopień naukowy – podczas ceremonii klękał przed kanclerzem a ten kład mu Ewangelię na głowę.
Można by rzecz zdrowa głowa przepojona dobrą nowiną o tym, że czas się kończy i bliskie jest Królestwo Niebieskie.
I odniosę się tu do tego, że o ile jesteśmy przepojeni mniej czy więcej dobrymi myślami i nauką, o tyle ciężko nam żyć życiem eucharystycznym – ciało i krew – oznacza człowieka, oddzielenie ciała od krwi oznacza śmierć .
——————-
No i mamy Królestwo Niebieskie- zanurzeni w śmierć Jezusa Chrystusa w tej Dobrej Nowinie. Jakby rzekł Tomasz a Kempis:
Częstokroć wspominaj przysłowie” nie nasyci się oko patrzeniem, ani ucho słuchaniem. Staraj się więc odciągnąć serce swoje od miłości rzeczy widzialnych i przenieść się ku rzeczom niewidzialnym. Idący bowiem za swoją zmysłowością, plamią sumienie i tracą łaskę Boga. Oto najwyższa mądrość: przez wzgardę świata dążyć do królestwa niebieskiego. Jeszce dobitniej powiedział mi to św. Paweł:
Mówię, bracia, czas jest krótki. Trzeba więc, aby ci, którzy mają żony, tak żyli, jakby byli nieżonaci, a ci, którzy płaczą, tak jakby nie płakali, ci zaś, co się radują, tak jakby się nie radowali; ci, którzy nabywają, jak gdyby nie posiadali; ci, którzy używają tego świata, tak jakby z niego nie korzystali. Przemija bowiem postać tego świata.
Dzieki Wam mogę się też wciąż nawracać .
Po tych komentarzach uświadomiłam sobie ,że ja nie potrafie w milczeniu przeczekać , a przez to wiele psuję ,zamiast naprawiać .Pozwalam rządzić swoim emocjom.
Niech Wam Pan Bóg błogosławi
#23 Tereska
Ja też nie potrafię siedzieć w milczeniu. Staram się nie biadolić, ale i tak biadolę.
Cóż, taki już jestem 🙂
#19 chani
Co chcesz mi powiedzieć przez przytoczenie tego cytatu?
Ja nie rozumiem.
#18 Ka
Chyba znowu niezbyt jasno się wyraziłam.
Jonasz nie chciał zobaczyć ostatecznego efektu – czyli nawrócenia się mieszkańców Niniwy. Nie cieszył się z tego. On widział tylko swoje upokorzenie. Pan Bóg kazał zapowiedzieć mu, że Niniwa za 40 dni zostanie zniszczona. Jego proroctwo nie spełniło się. Był tym tak przybity, że nawet chciał umrzeć. Jego honor był dla niego ważniejszy niż ocalenie mieszkańców Niniwy.
Dla mnie to jest ważna nauka, aby nie bronić siebie i swojego honoru, bo być może przez tą moją klęskę Pan Bóg chce kogoś uratować?
Pan Bóg stawia mnie właśnie w takiej sytuacji. Dał mi pewnego człowieka. Bardzo trudnego. Gdy postawił go przede mną, pomyślałam: Ja mam się z nim zmierzyć.? Ja? Nawet fizycznie jego przewaga jest miażdząca. Chciał rozmawiać. W czasie tej rozmowy zrobił ze mnie nikogo. Ja to przyjęłam. Gdybym zaczęła się bronić pokłócilibyśmy się i to byłby koniec.
Teraz się zachwycam tym, jak Pan Bóg dalej prowadzi tą znajomość. Jak posługuje się mną, a jednocześnie jak mnie odziera z mojego ja. On jest bardzo dobrą pomocą do ćwiczenia się w pokorze.
Jestem bardzo ciekawa, jaki jest plan Boga :)Bardzo cieszyłabym się, gdyby efekt był taki jak w przypadku Niniwy i Jonasza. Nawrócenie miasta i proroka. 🙂
#25 basa
W wpisie #17 napisałaś: „Piękna też jest dla mnie ta opowieść o tej roślince.” – to ja przytoczyłem ten cytat (chyba tą roślinkę miałaś na myśli?).
P.S.: Już kiedyś pisałem (chyba), że ostatnio coś źle ze mną i kiepsko czaje 😉
Przy czym on powiedział tylko prawdę. Obnażył moją niewiedzę. Jestem nikim. Znaczę i wiem tylko tyle, ile Pan Bóg mi daje. 🙂
To jest ta jedna z tych niesamowitych rzeczy. Pan Bóg takim nikim się posługuje. Miałby lepszych, mądrzejszych, a …
#19 Chani ,ja wykrzyczałam Bogu /naprawdę niesłusznie/ że jest niesprawiedliwy.WY_KRZY_CZA_ŁAM święcie załamana swoim z tego powodu zawodem.
PRZEDWCZEŚNIE.Ale mój rozum ludzki nie dopuszczał innej opcji wówczas jak niesprawiedliwość.Pamiętam to doskonale i … bardzo mi wstyd za to.
#26 – zapomniałaś dodać – jak nie nawrócą się.
#27 Honor kształtuje dusza.Jak dusza czysta to i honor wprost do niej proporcjonalny.
Ja jestem „nikt” Baso,ale nic mi to nie ujmuje.Daję Ci na to słowo.
Księże Biskupie. Przyznam szczerze, ze do końca nie rozumiem tego „nieszukania siebie i nie układania życia według swoich planów”. Tzn. że mam nie planować życia? Nie może mi zależeć na tym, aby np. w pracy coś konkretnego mi się udało? Abym jej nie stracił? Aby udało mi sie spłacić kredyt za mieszkanie? Aby zapewnić dobre warunki dzieciom do nauki? Aby było nas stać chociaż raz pojechać razem na wakacje? To są moje plany i jakoś nie rozumiem, ze mam ich nie mieć.
Jak ma wyglądać zycie w którym sie spełnia dzieło Boże? Na niczym po ludzku na tym świecie ma nam nie zależeć? Wiem ze pokladamy ufnosc w Panu, ale przecież musimy działać, „aby mieć co do garnka włożyć”. A aby działać trzeba coś planować. Mam takie wrażenie (pewnie dlatego, ze nie rozumiem), że zycie z Chrystusem to całkowita negacja siebie, swoich marzeń, planów, sukcesów, ludzkich codziennych pragnień, radości, przyjemności… Ale wtedy to zapytalbym trochę ironicznie: No to po co my tu na tym świecie jesteśmy? Czy mamy prawo po ludzku z czegoś sie tu cieszyć?
Jeżeli to możliwe to proszę o odpowiedz.
#31 Ka
Nie zapomniałam. 🙂
W Piśmie Świętym jest:
„Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”.
Może to Jonasz zapomniał, że to miało być upomnienie?
#32 Ka
W takim razie podziwiam ciebie. 🙂
Mi jest trudno mysleć o sobie, że jestem nikim. 🙂
I trudno przyjmować, gdy ktoś mi honor odbiera…
Ale Pana Jezusa też poniżono i On na to pozwolił.
Uczę się tego od Niego. 🙂
Tzn w słowach łatwo mi jest powiedzieć, że jestem nikim, szczególnie tu na blogu, ale uznać to tam w głębi mego serca, jestestwa to juz znacznie trudniej. 🙂
#28 chani
Dziękuję. 🙂
#33 Reon,
życie z Chrystusem to pasmo szczęścia!
Jest tylko jeden warunek: przystąpić do Jezusa i stać się Jego uczniem!
Pisał o tym Ksiądz Biskup przy okazji rozważania Kazania na Górze.
Całość jest na stronie:
http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=496#more-496
Nie mogę się powstrzymać, żeby nie zacytować choć fragmentu:
„Wszystkie te okoliczności, od których zazwyczaj człowiek ucieka i nie chce mieć z nimi do czynienia, z Jezusem (po przystąpieniu do Jezusa) stają się okazją do doświadczenia i przeżywania życiowego szczęścia właśnie z Jezusem. Nie z tej racji, że one same z siebie uszczęśliwiają człowieka, lecz dlatego, że właśnie w nich człowiek może spotkać Jezusa, jako jedynego Zbawiciela, który daje właściwe spojrzenie na życie i pozwala przez to życie kroczyć w wolności – niezależnie od warunków i okoliczności.
Jezus nie przyszedł zmieniać zewnętrznych warunków życia człowieka, lecz przez swoją obecność uzdolnić go do życia w tych warunkach, w jakich się znajduje. Wtedy wszystko się zmienia, bo zmienia się perspektywa spojrzenia człowieka. Patrzy na wszystko innym okiem; patrzy z innego punktu widzenia. Patrzy z punktu widzenia Jezusa.
By jednak to mogło się stawać, potrzebujemy stale owego przystępowania do Jezusa, by korzystać z Jego mocy uniżenia, w której On akceptuje prawdę naszego życia i daje nam ową perspektywę i moc.
Kto tak złączy swoje życie z Jezusem – szczególnie w tych wszystkich okolicznościach, w których zazwyczaj człowiek sam z siebie nie chce trwać, gdyż nie ma takiej mocy, ten odkrywa szczęśliwość życia opartą nie na sobie samym, nie na swoich osiągnięciach i wysiłkach, lecz na odniesieniu się do Jezusa – na całkowitym zawierzeniu Jezusowi. Ma wtedy wszystkie dary, nawet jeśli czasem jest pozbawiony tego, czego wszyscy inni pragną i w czym wszyscy inni upatrują szczęście. Jest to propozycja nowego życia. Życia wolnego, życia szczęśliwego, życia w królestwie”
Pozdrawiam 🙂
Ale zarobiłeś kasy – powiedział mi jeden z pracowników, który podglądnął menadzera sprzedaży.
NOO 7 tys zł. Tak myślą ludzie nie znający realiów gospodarczych i uwarunkowań w jakich my żyjemy.
Z tego 7tys, przyjdzie zapłacić 1610 zł VAT, 530 zł podatku przy kosztach 2600 zł – funkcjonowania firmy, do tego kredyt na firme 2600 zł, a ZUS 900 zł . Po wyliczeniu VAT do zwrotu – zostaje, na życie 50 zł.
Z tych 7 tys nasze państwo zabrało prawie połowę, pokażcie mi firmę w Polsce, która nie kombinuje jak obejść to prawo podatkowe.
—–
Chyba każdy zdrowo myślący przedsiębiorca siedzi i myśli jak zwiększyć sprzedaż detaliczną i sprzedaż swoich produktów.
Dużym ułatwienieniem i pomocą byłyby ulgi podatkowe lub niższe koszty podatków. I to nie jest przeciąganie sznura na swoją stronę.
——
Myślenie jest zgoła odmienne – fiskalizacja – zatrudnianie nowych urzędnikó w celu ścigania oszustów – obniżcie podatki a zwiększy się sprzedaż detaliczna i pobór podatkó – chciałoby się rzecz.
Wypada mi przyjąc słowa skierowane do Ananiasza przez Pana:
„I pokażę mu, jak wiele będzie musiał wycierpieć dla mego imienia.”
I przyjąć to wszystko z godnością i pokorą, lub iść w ciemność i oszustwo.
Myślę, że nie warto się szmacić dla kilku groszy.
Trzeba nam ścierpieć wiele pomysłowych rządów, przejść wiele doświadczeń, aż w końcu zaczniemy czerpać mądrość z góry.
I to jest problem prawdy, umierania i życia. CZłowiek woli kombinować, oszukiwać zamiast przyznać, że to wszystko kupy się nie trzyma. Uwierzcie mi jak mocno leczy mnie życie z tego faryzeizmu.
I wyobrażam sobie postawę proroka, który ucieka od tego wszystkiego i w końcu skacze w odchłań sztormu i zadaję sobie pytanie czy to wszystko co Ty Boże dałes mi w życiu nie jest moją próbą wierności i zaufania. Mimo tylu doświadczeń i problemów przecież nie żyje mi się źle, przecież tyle moi przodkowie wytrwali i wycierpieli. Czymże jest ta burza w świecie i którego Ty Jezu bałwana byś nie uciszył, i za co Ty Jezu być nie cierpiał.
CZego Jezu Twój blask zmartwychwstania nie oświeci. Tylko ja głupi i durny błąkam się w tych ciemnościach i trudno mi dostrzec blask łamanego chleba przy stole eucharystycznym, O Jezu słotki Zbawicielu, który z tej nieogarnietej kupy, która przed Tobą stoi czynisz na nowo człowieka.
Powiem z doświadczenia, żę jest duży problem z rozumieniem realiów funkcjonowania w tym państwie, jescze jak to zwykła osoba nie rozumie to mały pikuś.
Zdarzyło mi się swój PIT zanieść do banku i rozmawiać o kredycie na budowę własnej hali co zmiejszyłoby koszty funkcjonowania firmy.
Byłem w kilku bankach i rzecz ma się podobnie: w jednym powiedzieli, że dla nich przedsiębiorstwo, któe ma 7 lat to dinozałr – do średnia w kraju to 6 lat – i jescze pan tego wieku nie dożył wieć analityk odrzuci Pana.
W drugim Pani spojrzała na PIT i mówi no, no no duży obrót około 1 miliona ale co taki niewielki zysk. Próbowałem jej to wytłumaczyć, że to przez koszty, które chcę obniżyć – niestety do Pani nic nie docierało, bo oni mają takie procedury, a mnie zaczęła boleć kostka, bo żona już się zniecierpliwiła i kąpnęła mnie pod stołem.
Dwa dni jeździliśmy z żoną i to jest szok jakie kryteria mają banki odnośnie przedsiębiorstw i po części same firmy są winne, bo szukająć oszczędności tworzą ststystyki które zawężają oceny banków. A dla firmy pieniądze na inwestycje (mądre) to jak paliwo dla silnika.
Ogólnie jest możliwość działania na rynku dla hien i te się mają dobrze – żerują na tym czego nie potrafi wygenerować normalna gospodarka.
CZasami warto zmieżyć się z tymi bałwanami, które na nas spadają – bo wychodzi na to, że bardzo one liche i kruche
#30 Ka
Ja też czasami był oburzam się na Boga, ale przypominają mi się słowa, które kiedyś otrzymałem na maila: „Powstrzymaj głos twój od lamentu, a oczy twoje od łez, bo jest nagroda na twe trudy” (Jer 31,16) – no nagroda jest i to…., ale i tak czasami biadolę. Nie mogę się powstrzymać.
Oburzam się jak Jonasz. Bóg obiecuje i…
#37 basa
🙂
#32 Ka
Ja też bez Boga jestem nikt. Nic mi się nie udaje bez Niego. Zawsze są psuje, rozwalam. Bez Niego zginę na tym świecie.
Ufam Bogu, a niektórzy mówią: „jak ufasz Bogu, to dlaczego On cię nie uzdrowi?”, ale ja wiem, że mnie uzdrowi w swoim czasie – taj jak Jezus uzdrowił niewidomego od urodzenia: „/Jezus/ przechodząc obok ujrzał pewnego człowieka, niewidomego od urodzenia. Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszył, że się urodził niewidomym – on czy jego rodzice? Jezus odpowiedział: Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, ale /stało się tak/, aby się na nim objawiły sprawy Boże.” (J 9,1-3)
#35 Przykro mi Baso ale muszę to Ci powiedzieć.JESTEŚ /oprócz tego że lpszym czy gorszym jakościowo człowiekiem/NIKIM.
Twój zawodowy dyplom,oprócz prawa do wykonywania zawodu i /jak pracujesz pensji/,nie daje ci nic więcej.Nad resztą ciągle,mozolnie i nieustająco musisz pracować i tak do śmierci.Bo przecież …chyba nie chodzi Ci o sztuczne „dyganie” przed panią doktor?
Jesteśmy mniejsi od pyłku,ale pycha sprawia że nas jak balon nadyma posiłkując się niby honorem.
Ad. 33 Polecam Twojej uwadze Księgę Koheleta rozpoczynającą się w następująco: 1 Słowa Koheleta1, syna Dawida, króla w Jeruzalem.
2 Marność2 nad marnościami, powiada Kohelet,
marność nad marnościami – wszystko marność.
#47 Ka
Jest takie przysłowie: „Pycha i z nieba spycha” 🙂
#47 Ka
Dziękuję, że chcesz mi pomóc. 🙂
#47 Ka
I ciebie pycha też „nadyma”?
Użyłaś słowa „nas”…
#50 Wcale Ci nie chcę pomóc.Piszę tylko co myślę.#51 Pycha ? Mnie? Ooo tak !!! Jak sobie kupię nową kieckę i tak paraduję w domu /noo na ulicy bym nie śmiała paradować,na ulicy chodzę :)/ przed lustrem , uuu… ależ wówczas mnie rozpiera.Duma /bo w swoich oczach pięknie wyglądam hehe/ i pycha /że ją mam !/.
Próżność,ale jeestem na usprawiedliwienie ko_bie_tą 😀
#51 Tak naprawdę to „nas” użyłam celowo.Żeby Ci nazbyt smutno nie było.
#33Reon
Kiedyś miałam te same pytania i wątpliwości.
Wsłuchuję się w nauczanie Księdza Biskupa i odkrywam nowości tak dla mnie jak i mego otoczenia.
Kieruję się też powiedzeniem
” Planuj, ale przyjmij to , co będzie z woli Pana Boga.”
Kiedyś uczestniczyłam w katechezach neokatechumenalnych i z radością znajduje również tu odpowiedzi, we wspólnocie.Polecam
Do przemyślenia:
Pycha za cel postawiła sobie zdobycie człowieka i podporządkowanie Go sobie.
Czy wszyscy nie mamy takiej tendencji? przede wszystkim podporządkowania innych sobie?
#522 i 53 Ka
A więc wyszło na to, że nie ma w tobie pychy tylko próżność. 🙂
#52 Ka
Czy to, że jest się kobietą usprawiedliwia, że jest się próżnym?
A Maryja?
Uśmiechnęłam się na tą próżność. Jak zwykle uciekłaś od odpowiedzi w żarty. 🙂
A ja jeszcze na poważnie myślałam o twoim poście 47. 🙂
„Jesteśmy mniejsi od pyłku,ale pycha sprawia że nas jak balon nadyma posiłkując się niby honorem.”
Pomyślałam, że nie jest trudno czuć się pyłkiem, nikim wobec Boga. Trudno jest stanąć tak przed drugim człowiekiem.
Nazwałaś mnie nikim. 🙂 Czy stanęłabyś przede mną, przed tym nikim jako jeszcze mniejszy nikt?
#55 A gdyby tak wypracować w sobie w zamian podporządkowania współpracę? Temat do przemyślenia.
I jeszcze ad 47
I pomyslałam sobie jeszcze, że pomimo, że wobec Pana Boga łatwo poczuć się niczym, to ja dla Niego nie jestem niczym. Jestem dla Niego bardzo cenna. 🙂 Ty jesteś dla Niego bardzo cenna/cenny. On/ona jest dla Niego bardzo cenni.
Albowiem zostaliśmy nabyci przez Niego za wielką cenę. Cenę krwi Jego Syna…
# 56 Każdy kto wzbudza we mnie szacunek /wzbudza,nie wymusza/sprawia że czuję się mniej niż „nikt”
Ot,taka sobie maleńka duszyczka.
#60 Super ,że czujesz się w stosunku do Boga bardzo cenna.Ja tak nie mogę w pełni o sobie powiedzieć.Czuję swoją niedoskonałość,czuję ograniczenia i te we mnie,i te narzucone mi przez innych ludzi /hehe,mądrzejszych:D/,czuję marność i człowieczą słabość.Czuję ludzką niedolę.
#33 Reon
Ja powiem tak, że marzenia, plany są wpisane w istotę człowieczeństwa. Jezus też je miał, ja też je mam – niektóre się realizują, niektóre nie.
Planować, ale z głową: „Dlatego powiadam wam: Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy.” (Mt 6,25-34).
W Psalmie 131 Pisze: „Jak niemowlę u swej matki, jak niemowlę – tak we mnie jest moja dusza. ” (Ps 131,2).
Ja czasami bym chciał być jak to niemowlę w ramionach Boga, ale mi się nie udaje i zawsze się wyrywam i psocę 😉
#61 Ka
Nie pytałam o każdego. 🙂
Pytałam konkretnie o siebie.
Nazwałaś mnie nikim. Można podejrzewać, że nie wzbudzam twojego szacunku.
A więc przede mną nie stanęłabyś jako nikt?
To nie jest próba wymuszenia szacunku na tobie. To jest tylko moja ciekawość, jak daleko sięga twoja pokora.
#62 Ka
Mój tato mówi, że coś nie jest warte tyle, jaką ma wartość, ale tyle ile ktoś jest gotowy za to zapłacić.
Jestem, jaka jestem. Ale Pan Bóg zapłacił za mnie ogromną cenę. Dla Niego mam wartosć. Nawet jeśli sama się temu dziwię. 🙂
Kilka spraw; Krzysiek już o tym pisał nawiązując do Słów Pisma Świętego, Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia?
Bo jak umiłujemy Chrystusa; łatwiej żyć i w pogardzie mieć ten świat. To człowiek myśli o tym co go czeka i łatwiej mu znosić:
przeciwności losu;
– utrapienia, ucisk, prześladowanie;
Łatwiem mu przychodzi być głupim w oczach świata;
Łatwiej mu przychodzi rezygnować z uciech tego świata;
Można całe życie się uniżać i poniżać – ale co to ma wspólnego z pokorą. Prawdziwa pokora to nie widzieć sie w oczach ludzi nawet swoich – co mi za różnica jak na mnie patrzycie, czy mnie lubicie czy nie lubicie, czy mną gardzicie czy podziwiacie, co o mnie myśli biskup lub nawet papież, pamięć ludzka szybko zawodzi i tak jak się pojawiłem tak i zniknę . Czy ja sę podobam w tym co robię Bogu . Nawet jakby biskup ocenił mnie źle jak te krzydy przed Panem znoszę , czy w ogóle umiem żyć przebaczeniem i radością z tego płynocą.
Krzywdy, cierpienia, trudy, urazy, potęga i niesprawiedliwość tego świata – czyże to wszystko będzie w blasku zmartwychwstania , czyż i Jezus temu wszystkiem się nie poddał by okazać nam całą pełnię.
Ad. Ka i Basa
POKORA TO JEST PRAWDA
#68 Miriam
Wiem o tym 🙂
#64 Baso – nazwałam Cię nikim,albowiem pycha w Tobie wielka.Nawet nie zauważasz jej pisząc.Nie.Nie stanęłabym przed Tobą jako „nikt”.Nie ma z mojej strony do Ciebie jakiegoś specjalnie wyróżniającego się szacunku.To tyle.
Taka już jestem.Albo milczę albo jak ktoś pyta do bólu jestem szczera.
Chyba masz duchowe kłopoty Baso.Tak podejrzewam
#69 Ka,
Tak, do bólu jesteś szczera… tylko po co?
Jezus mówił, że najważniejsza jest prawda, bo wyzwala.
Ale prawdę znam ewentualnie tylko o sobie, bo i tak najlepiej zna mnie Bóg.
O drugim człowieku prawdy nie znam. Jeśli myślę, że znam, mylę się.
A przy okazji mogę skrzywdzić swoją oceną. I czemu ta ocena ma służyć?
Ka, czemu ma służyć ocena Basy?
🙂
Szczerość do Bólu jest jak blizna w człowieku.
Jezus widząc Tomasza nie mówi mu: Ty niewierny Tomaszu, tylko chodź dotknij moich ran.
Tak bliźni nas ranią i mnie też to boli – no nie da się tego uniknąć i nie da się ich nie kochać, szczerość do bólu musi być we związku małżeńskim i od nas zależy czy nauczymy się wrażliwości czy nienawiści.
to jedna sprawa a druga tu do końca szczery nie będę bo za bardzo zraniłbym Pana Marudę, pytał mnie on poza forum jak to jest, że tyle pieniędzy wydaje na Kasię a ona nie chce powiedzeić tak. Stary nie martw się tym po latach powie ci, Ty to nawet kwiatka mi nie kupisz.
I drogie Panie nie obrażajcie się, nie pytaj Kasię o zdanie tylko ją bierz i się z nią żeń – ona bardziej tego pragnie niech ci się wydaje i przestań się skupiać na tym ile ty tracisz, bo o wiele więcej zyskujesz.
#64 Ka
Dziękuję Ci Ka.
Już wiem to, co chciałam wiedzieć o tobie. 🙂
Dziękuję za prawdę. 🙂
Już teraz wiem, że to co napiasałaś w 32 „Ja jestem „nikt” Baso,ale nic mi to nie ujmuje.Daję Ci na to słowo.” to tylko słowa. Wcale nie jesteś nikim. Przecież jesteś lepsza ode mnie. 🙂
#70 julio
Nie wiń Ka za # 69. To ja ją do tego sprowokowałam. Chciałam, aby napisała, co o mnie myśli na prawdę, bo czułam, że tak jest. Przy okazji ja poznawałam prawdę o Ka.
Jeśli staniemy z Ka w prawdzie, to może w końcu nasze relacje się poprawią?
#70 Odpowiedzią na pytania i zaczepki.
#70 julia
A właśnie jeśli mówisz, że prawdy o drugim człowieku nie znasz, to ja Ci napiszę, bo w tej chwili mi się przypomniało mi się pytanie z katechez neokatechumenalnych, a brzmiało ono tak:
„Jak jestem postrzegany przez innych?” (nie wiem czy dokładnie tak to pytanie brzmiało, ale sens na pewno jest ten sam) i jak byś na to pytanie odpowiedziała?
Ja sam nie wiem.
Ale też weźmy pod uwagę małżeństwo. Żeby być przykładowym małżeństwem, trzeba poznać prawdę o współmałżonku.
CD #71 I jeszcze taki cytat:
„Pokorny niech nie wydaje sam o sobie świadectwa, ale niech pozwoli, aby świadectwo o nim wydal ktoś inny.” Św. Klemens I.
#65 Baso i znowóż spowoduję Ci przykrość.Twój tata jest typowym materialistą.Piszę to ,abyś te słowa taty dosłownie nie odbierała.
# 77 Ka
Tym razem mocno się mylisz Ka. 🙂
Gdyby był materialistą to przedmiot miałby cenę taką jaką jest wart.
Jeśli uważa, że coś moze być cenniejsze niż wartość tego przedmiotu tzn że bierze pod uwagę wartosci niemateialne.
Ka zaczynam odnosić wrażenie, że sprawianie mi przykrości zaczyna sprawiać ci przyjemność. 🙂
#79 Przyjemność sprawia mi świadomość ,że może jednak coś ważnego do Ciebie dotrze.Podane w sposób niekonwencjonalny,ale zapewniam Cię że u – /po/czciwy.
Nie.Nie sprawia mi przyjemności ani swoja ani kogokolwiek przykrość.Kocham radość – serca.
# 80 Ka
Nazywanie mojego taty materialistą nazywasz czymś ważnym?
A właściwie co mi chcesz powiedzieć w ten niekonwencjonalny sposób?
Napisałam: „I pomyslałam sobie jeszcze, że pomimo, że wobec Pana Boga łatwo poczuć się niczym, to ja dla Niego nie jestem niczym. Jestem dla Niego bardzo cenna. Ty jesteś dla Niego bardzo cenna/cenny. On/ona jest dla Niego bardzo cenni.Albowiem zostaliśmy nabyci przez Niego za wielką cenę. Cenę krwi Jego Syna…”
Jak byś poprawiła te zdania, aby były poprawne?
#65 basa
Np. w piekarniach kiedy zamykaja, sa pelne polki pieczywa. Przez 8 lat odbieralem m. in z Brumby’s workami, teraz, ktos z parafi doniols i urzad miejski, ze wzgledu na prezpisy zdrowotne, zabronil obierajcym bez charity certyficat, a poki co wyrzucaja do zbiornika, zamknietego na klodke.
Dla kapitalisty, „coś nie jest warte tyle, jaką ma wartość, ale tyle ile ktoś jest gotowy za to zapłacić”. Jesli wiec nie ma wziecia warte jest kompletne ZERO, a wrecz odwrotnie, trzeba za to zaplacic, aby sie tego pozbyc.
•Słownik wyrazów obcych
zobacz materializm
1.pot. osoba kierująca się w życiu przede wszystkim korzyściami materialnymi: Uważał, że ludzie są materialistami tylko w pewnej części, do pewnego stopnia – pieniądze są rzeczywiście dla nich ważne, ale często ważniejsza jest np. rodzina lub udane, sensowne życie.
•Słownik języka polskiego
rz. mos VIa, lm M ~iści
1.wyznawca, zwolennik materializmu – kierunku filozoficznego
2.człowiek kierujący się w życiu pragnieniem zdobycia korzyści materialnych
#84 basa
Czasem mowimy szybciej niz myslimy.
A moze Ty chyba tez sie mylisz, bo skad to zalozenie, „że coś moze być cenniejsze niż wartość”, zwykle bywa odwrotnie. U nas mozna znalezc, szczegolnie po swietach Bozego Narodzenia, nawet nowe rzeczy na trawniku, narzedzia, rowery. Znalazlem np nowy winch – wyciagnik – dla 4WD, tirfor. Przy falszywych przeslankach dowod zawsze bedzie falszywy. A diabel dobrze wie, szczegolnie dzis, ze prawda mozna manipulowac, ale jeszcze zadarzaja sie na swicie, tacy ludzie, ktorzy dalej staraja sie myslec calkiem logicznie. Mozna zalozyc, ze cos niewidzialne nie istnieje, jak jeden profesor, Bog nie istnieje, pyta sie studentow, czy go ktos z was widzial? Cisza, ale wstal jeden student i odwracjac sie do audytorium pyta sie, czy ktos widzial rozum profesora? Cisza… Wiec, uzywajac zalozenia pana profesora wnioskuje, ze Pan profesor nie ma rozumu. Aplauz!
Ka, ochłonęłam trochę. 🙂
Chciałam Ci powiedzieć, że było mi bardzo przykro z tego powodu, że nazwałaś mojego Tatę materialistą. To na prawdę mnie zabolało. A ja potrafię gryźć.
Przepraszam cię za moją zbyt wielką dociekliwość w dochodzeniu prawdy o tobie. Przepraszam za przykrości, które ci przy tym zrobiłam.
Przepraszam cię za te ostre słowa, które napisałam do Ciebie, a których Ks. Biskup nie umieścił.
I przepraszam jeszcze za to, czego nie mam świadomości.
Niech Pan Bóg ci blłogosławi 🙂
Dziękuję Ks. Biskupowi za to, ze powstrzymał moją złość.
Dziękuję 🙂
Czy ja zawsze i do końca /życia tu oczywiście/będę się narażała ludziom z powodu niskiej lub żadnej człowieka świadomości?
Człowiek na zawsze /najwyraźniej/ pozostanie dla mnie zagadką.Nie jestem w stanie pojąć go.
Baso ,nie przepraszaj.Ja się naprawdę nie gniewam.
Basa,KATOLIK NIE GRYZIE.W głowie mi się nie może pomieścić jak ludzie wyznają czasem wiarę.
ŻADEN WIERZĄCY NIE GRYZIE.Nawet nie spróbuje /z uwagi na wiarę i karę/ gryżć.
# 91 Ka
Ja wciąż potrzebuję nawrócenia.
#87 basa
Każdy jeszcze potrzebuje nawrócenia, choćby mu się zdawało, że „złapał Pana Boga za nogi”. Każdy jmusi się stale nawracać i pracować nad sobą, to dotyczy i mnie.
P.S.: Basa, nie ma wpisu #91 🙂
chani
Zapomniałam, że licznik liczy mi te nie umieszczone na blogu wpisy. Dlatego nie wiem, jaki numer rzeczywisty ma wpis Ka. 86?
Stąd błąd.
Basa to co niewygodne przerzuciła na innych.Zapewne z racji tłoku /wokół niej/ zwolniła się .
A mnie …rybka,Baso.Twoja wiara i Twoje oczyszczanie.Mnie nie zapędzisz do swojej czeredki.
Ka
Ranisz mnie coraz bardziej…
Myślałam, że mi wybaczyłaś…
Napisałaś, że nie gniewasz się…
#90 Ka,
trochę znam Basę. Chyba bardziej, niż Ty. Ona wcale nie zapędza do swojej czeredki. Jak każdy z nas szuka, dzieli się sobą, jest szczera i wrażliwa.
Nie zasłużyła sobie na ocenę: „przerzuciła na innych”, „zwolniła się”…
A jeśli nawet tak czujesz, czujesz się traktowana przez Nią niesprawiedliwie – wybacz Jej to, a nie oceniaj tak srogo.
Pozdrawiam Cię 🙂
Baso , nie gniewaj sie , ale jak czytam Twoje komentarze , to mam wrażenie ,że lubisz bardzo „drążyć ” -całkiem niepotrzebnie.
Napewno jesteś taka jak pisze Julia , ale czy nie masz problemu ze „stawianiem na swoim” ?
Czy nie powinnaś z radością przyjmować drobnych upokorzeń?
Tak chyba uczysz prowadząc Katechezy.
Przepraszam ,że się wtrąciłam -mam nadzieję dla Twojego dobra
basa/Barbaro/ kocham Cię. janusz