Dziś, 17 stycznia w audycji KRP chcemy porozmawiać na temat, kóry dotyka wielu – chodzi o zamieszanie wywołane nowymi przepisamy dotyczącymi refundacji leków i tym wszystkim, co wokół tej sprawy się dzieje.
Zachęcam do wnoszenia swoich doświadczeń – szczególnie trudnych czy bolesnych i opinii, jakie w nas w związku z tą sprawą się rodzą.
Co możemy robić, żeby sobie pomagać?
Bp ZbK
Posłuchaj audycji: http://archiwum.radiopodlasie.pl/?p=13841
Komentarze
37 odpowiedzi na „Mój temat w KRP: Ustawa refundacyjna (120117)”
Nie słuchałem tej audycji. Dziś miałem wizytę u dentysty.Gabinet prywatny oczywiście. Trochę żartobliwie zapytałem czy moja dentystka stosuje protest pieczątkowy, czy może strajk włoski. Uśmiechnęła sie i odpowiedziała, że państwo kilkanaście lat temu wycofało sie praktycznie z finansowania opieki stomatologicznej .Pokazała mi poczekalnię pełną pacjentów. Nie słyszałem w ostatnich latach o protestach związanych ze stomatologiczną opiueką medyczną. Ktoś powie , że w medycunie ogólnej jest to niemożliwe. Śp.Stefan Kisielewski stwierdził kiedyś ,że w socjalizm walczy nieustannie z problemami , które w normalnych systemach w ogóle nie istnieją. Opieka medyczna w Polsce to głębokie stadium socjalizmu. Jedyną pomocą ad hoc są tacy ludzie jak basa, która zgodnie, czy wbrew przepisom pomaga pacjentom. Stąd ważny jest katechumenat, aby w sytuacjach potrzeby pacjent znalazł tego typu pomoc. Sam zaś system stoi( tak jak to się kiedyś mówiło) na twardyn gruncie ineresów państwowo-koncernowej mafii, która z jednej strony ogłupia ludzi, że pastylka załatwi za nich wszystkie potrzeby zdrowia i dobrego samopoczucia, a z drugiej dba, aby przepisy otwierały ogromny strumień poblicznych środków pompowanych do kasy tych koncernów za rozmaite refundacje. Oczywiście wszystko to w interesie społeczeństwa i dla dobra ogólnego jak śpiewał niezapomniany Jacek Kleyff.Przeciętny obywatel ogłupiony strachem o swoje zdrowie i propagandą, że bez pomocy nowych reform Ministerstwa Zdrowia zginie pozostawiony pod mostem bez opieki głosuje co 4 lata na tych swoich gnębicieli i koło się zamyka. Oglądałem niedawno film „Noce i Dnie” , gdzie podczas przyjęcia pytał Bogumił gości, czy bohaterem może być człowiek obrabiający codzienną, ciężką pracą ziemię, żyjący w swoim środowisku tak jak umie najlepiej , traktujący to małe środowisko jako swoją wspólnotę. Jestem przekonany, że w dzisiejszych czasach niewielu ma okazję żyć inaczej.
Uważam, że to źli ludzie ustanowili taką uchwałę
o lekach. Bije to jak zwykle w najbiedniejszych,
dla których również dotychczasowe ceny leków były
przekraczające często możliwości budżetowe.
Również lekarze są bezradni.
W mojej rodzinie o skromnym dochodzie, są dwie osoby przyjmujące leki ratujące życie. Korzystamy jeszcze z zapasów.Co będzie dalej , nie wiemy.
Za komuny mówiło się : „ … popierajcie partię czynem umierajcie przed terminem”. Teraz wraz z postępem socjalizmu, a co za tym idzie narastaniem kryzysu, hasło to staje się jeszcze bardziej aktualne. Czytając ustawę lekową można zauważyć, że rząd przestał liczyć, że w ramach jego popierania sami umrzemy, po prostu – wziął sprawy w swoje ręce.
Serdecznie pozdrawiam
A ja jestem pewien, że nie chodzi o nic innego niż tylko o kasę i brak odpowiedzialności.
Podzielę się odpowiedzią z kancelarii Prezydenta z zeszłego roku:
Szanowny Panie
Potwierdzamy wpływ Pana e-maila z dnia 10 października 2011 r. nadesłanego na prezydencką skrzynkę poczty elektronicznej.
Liczne obowiązki uniemożliwiają Panu Prezydentowi osobiste zapoznanie się z całością skierowanej do Niego korespondencji. Jednakże – w przyjętym w Kancelarii trybie – Pan prezydent jest informowany o treści napływającej korespondencji i przykłada do przekazywanych Mu w listach uwag, spostrzeżeń i sugestii dużą wagę. Pomaga to Prezydentowi RP utrzymywać kontakt ze społeczeństwem, lepiej poznawać Jego oczekiwania i poglądy. Opinie, uwagi i postulaty obywateli są analizowane również przez właściwe merytorycznie komórki, a wnioski przekazywane Panu Prezydentowi.
Tym samym z należytą uwagą zapoznaliśmy się z Pana opiniami i dziękujemy za to, że mimo problemów osobistych, zechciał się Pan podzielić uwagami na temat struktury przychodów państwa, w niej udziału podatków CIT i VAT, poziomu szkół zawodowych i holenderskiego modelu regulowania spraw na linii młody pracownik – pracodawca, w tym zwolnień podatkowych. Zapoznaliśmy się także z Pańskimi sugestiami nt. pozycji klasy średniej i działania banków. Osobna sprawa poruszona w Pana liście to tzw. „eksmisja na bruk”. Możemy Pana poinformować, że weszła w życie znowelizowana ustawa, która umożliwia kierowanie osób z nakazem opuszczenia lokalu do schroniska czy noclegowni.
Należy jednak pamiętać, że politykę społeczną i ekonomiczną państwa kształtuje przede wszystkim rząd oraz parlament, który uchwala odpowiednie ustawy zgodnie z wolą większości parlamentarnej.
————————
No cóż wszystim znane są prblemy społeczne i ekonomiczne – co wyprawia ta większość parlamentarna i rządząca, to wiemy wszyscy z życia. I rzeczywiście rodzą się pytania:
– na czyich oni są usługach;
– komu służą;
– kto ponosi odpowiedzialność.
——————
Na zdrowiu się nie znam
ale mimo tego, że np żona opłaca dwie składki zdrowotne, bo pracuje i prowadzi firmę – leczymy się wszyscy prywanie. I to nie dlatego, że nie mamy zufania do instytucji Opieki zdrowotnej – ale ze względu na czas, ni etrzeba stać w kolejkach. KIedyś zapisałem się na gastroskopie w szpitalu, 3 miesiace czekania na porade specjalisty – później tyle samo na ewentualne badanie. Poszedłem do przychodni prywatnej i w tym samym tygodniu za 120 zł miałem wykonane badanie i diagnozę.
Tak myślę, że powinniśmy sami zarządzać swoimi środkami za opiekę zdrowotną na, którą płacimy – to by wiele zmieniło i skróciło czas kolejek.
#3 dla sprawiedliwości chciałabym dodać, że na nowej liscie leków niektóre potaniały.
A ustawa refundacyjna to jeszcze coś innego.
#1 Grzegorzu nie idealizuj mnie.
Niestety nie jestem tak dobrym człowiekiem, jak sama bym chciała…
I nie mam dzieci. Mogę ryzykować wszystko…
Współczuję lekarzom, aptekarzom, a przede wszystkim ludziom chorym.
Serdecznie pozdrawiam
#5 pawelpiotr
„Tak myślę, że powinniśmy sami zarządzać swoimi środkami za opiekę zdrowotną, na którą płacimy – to by wiele zmieniło i skróciło czas kolejek.”
Ja nie wiem, czy ty wiesz, co mówisz?
W twojej sytuacji być może by to się opłaciło. Pracujesz, zarabiasz chyba niemało, bo stać cię na korzystanie z prywatnego lecznictwa.
A co ma powiedzieć emeryt, którego emerytura wynosi miesięcznie np. ok. 1000 zl na rękę? Na ubezpieczenie zdrowotne potrącają mu ok 100 zł.
Co on mógłby sobie zapewnić za te 100 zł?
Koszt porady lekarskiej, badań dodatkowych, leków… A jakby się trafiła hospitalizacja, to w ogóle tragedia.
Fundusz działa na zasadzie solidaryzmu – jeden płaci i na razie nie korzysta, inny płaci mniej a korzysta dużo.
Przy czym ci emeryci uczciwie pracowali i opłacali składki na ZUS całe życie. Moim zdaniem to nie jest żadna łaska, że teraz mogą korzystać więcej niż wpłacają.
A bardzo wielu pacjentów nawet tego 1000 nie ma…
Wykupią leki. Nie zalegają z opłatami. I jeszcze pomagają z tego dzieciom. Czasami się zastanawiam, jak oni to robią…
A to, że leczysz się prywatnie już te kolejki skraca. 🙂 Dla innych.
Basiu wiem co mówię, Podobny system działa w Szwecji. Każdy musi być ubezpieczony naawet bezrobotny jest to powszechne. NfZ przyznaje środki centralnie.
A jakby każdemu ubezpieczonemu dać kartę i on wybiera co chce – mówię w uproszczeniu. W Szwecji emeryci, którzy nie chorowali nawet leki sobie z tej swojej karty ubezpieczeniowej kupują, trzeba by było indywidualnie w zależności od choroby stosować limity i kredyty, a ubezpieczony sam by tym kierował. To by nawet było technicznie proste na zasadzie karty bankomatowej i kodów – a jednocześnie przy systemie inforamtycznym łatwe do wyłapania w przypadku nadużyć.
Żadnych sankcji, tak jak to próboano wprowadzić Jest prokurator i policja niech ścigają nieuczciwych……
I nawet bym przy takim systemie wszystkich urzędników na stołkach zostawi, żeby w przypadku przekroczeń – decydowali o dalszym leczeniu w celu minimalizacji kosztów, mając na uwadze dobro pacjenta nie koszty.
Basiu, czy nie boisz się konsekwencji na jakie narażasz się wypisując leki jak do tej pory czyli przed wprowadzeniem tych utrudnień, o których piszesz, a które dotykają i lekarzy i pacjentów?
Bóg stworzył człowieka do wolności wyboru, natomiast państwo pozbawia mnie tego prawa i zmusza do opłat na różne składki. Państwo tworzy prawo i w jego majestacie dokonuje na mnie rozboju, okradając mnie z efektów mojej pracy. Jest to sprzeczne nawet z konstytucją gwarantującą obywatelowi prawo do wolności. Te horrendalnie rozbudowane podatki powodują jedynie zamykanie naprawdę dobrych zakładów i likwidację miejsc pracy. Będziemy coraz liczniej wyjeżdżać za chlebem. Uszczęśliwianie na siłę poprzez „system” zdrowotny przez nieudolne i skorumpowane państwo, gdzie władza grabi dla siebie ile może, a obywatel kombinuje jak przetrwać, musi tak jak socjalizm upaść.
Teść mój stwierdził,że 57 lat umiał wypisywać recepty i z końcem roku zakończył publiczną praktykę.
#10. Super ! Wynika z tego że w Polsce wcale finansowo nie jest żle.Praca za 1000,-zł jest.Te nadwyżki z 1000-ca można równie dobrze przeznaczyć na książki,zwiedzanie świata,a dzieci wysłać do pracy za 1000,-.Zarobią na swoje nadwyżki /przyjemności/ 🙂
DLACZEGO WIĘC WIĘKSZOŚĆ PŁACZE /skoro koszty utrzymania proporcjonalne/?
Czy w duchu Ewangelii wolno nam strajkować? Miałem takie wątpliwości pracując w stoczni gdzie strajki i manifestacje były chlebem powszednim. Jakie miejsce zajmuje strajk w nauczaniu Księdza Biskupa? Obecnie również dostrzegam ducha strajku tam gdzie pracuję. Ludzie są niezadowoleni i absolutnie nie akceptują pańskiego bicza. Pozdrawiam janusz
Decydowanie o tym jaką placówkę wybieram, powoduje to, że – niestety przykład podam z podwórka Szwedzkiego.
Mój 70 letni chrzestny zgłosił się do lekarza, że wydaje mu się, że w nocy chrapie. Na drugi dzień spał już z aparaturą, a lekarz z nim rozmawiał na skype jak się czuje itd.
To jest jak kij i marchewka, dopóki nie wprowadzimy konkurencji w państwowym molochu – nic się nie zmieni. Bo czy się siedzi czy stoi to i tak szpital ma zakontraktowane usługi w NFZ. Jakby ten sam szpital był zdany na łaskę pacjentów, myślę, że wiele by to zmieniło.
Np pakiet podstawowy, na karcie:
12 wizyt lekarskich, 4 wizyty u specjalisty, 2 badania cytologiczne itd, w zależności od wieku pakiet podstawowy zwiększyć, w zależności od choroby wprowadzić pakiet według danej choroby itd.
A czy w Szwecji, czy w USA, czy Wielkiej Brytanii jest inne podejście do pacjenta – bo tam zależy im na kasie . Żona mieszkała trochę w USA i jak opowiada poszła do szpitala na badania – to miała przydzieloną pielęgniarkę, która nie opuszczała ja nawet na krok i we wszystkim pomagała.
To co zauważam to mentalność naszych lecznic – jakże inna od europejskiej.
Ale i tu powoli się zmienia – szczególnie jeżeli chodzi o lekarzy rodzinnych – od kiedy ja decyduję się jakiego mam wybrać – wystarczy telefon do lekarza a nawet sam przyjeżdża do domu.
Jak on się cieszy jak sobie te karteczki z książeczki wyrywa.
#18 Jezus Chrystus nie zastrajkował lecz wziął na Siebie mój i Twój strajk. Pozdrawiam janusz
# 12 i 19 pawelpiotr
W takim razie źle cię zrozumiałam. Myślałam, że chcesz zlikwidować system ubezpieczeń.
Wygląda na to, że ty szybko byś uzdrowił służbę zdrowia. 🙂 I nie tylko.
Ale trochę z tobą podyskutuję.
Trudno porównywać nas i Szwecję. Szwecja to jednak bogaty kraj, a bogatych stać na więcej.
Jeśli chodzi o USA nie jest tam tak idealnie. Wszystko zależy od ubezpieczenia jakie się ma. Jak się ogląda amerykańskie filmy, to widzi się takie obrazki, gdy ktoś rezygnuje z jakiejś procedury medycznej, bo jego ubezpieczenie tego nie pokrywa. Zresztą podobnie mówił mój wujek. Gdy jego żona urodziła pierwsze dziecko musiał zapłacić 2 tys. dolarów, bo ubezpieczenie tego nie pokrywało. Potem, gdy szukał kolejnych prac, zawsze sprawdzał, co mu to ubezpieczenie gwarantuje. Wolał zarobić mniej, ale mieć dobre ubezpieczenie.
Podobnie w Wielkiej Brytanii. Ja też miałam bardzo dobre zdanie o tamtejszej opiece zdrowotnej. Uczyli nas medycyny rodzinnej na jej przykładzie ( u nas jeszcze wtedy nie było jej).
Trochę mi się zdanie zmieniło, gdy zaczęli przychodzić nasi byli pacjenci, którzy tam wyjechali i mieli tam ubezpieczenie. Okazuje się, że wolą się tu leczyć nawet prywatnie niż tam. I też narzekają.
I wydaje mi się, że to mentalność naszego pacjenta jest inna.
Ad. 19
I bardzo zazdroszczę twojemu lekarzowi rodzinnemu. Wygląda na to, że on tylko czeka, aby mógł do kogoś pojechać.
Ja niestety tak lekko nie mam. 30 pacjentów na numerki i często drugie tyle, którzy proszą, aby ich jeszcze przyjąć. Kika wizyt domowych…
Tak mi się jeszcze coś przypomniało o USA.
Kiedyś czytałam amerykańskie wytyczne diagnostyki przerostu gruczołu krokowego. To było kilka lat temu, więc być może się zmieniły
Dla mnie było zastanawiające, że zalecano wykonanie USG prostaty tylko przed zabiegiem operacyjnym, gdy u nas urolodzy chcieli, aby kierować do nich pacjentów już z USG.
Tak sobie pomyślałam: Taki bogaty kraj, a takie zalecenie. Dlaczego? – zastanawiałam się.
Pomyślałam, że może to dlatego, że tam najpierw się płaci, a dopiero potem ubezpieczenie zwraca koszty. Wtedy pacjent niechętnie robi to, co nie jest konieczne, bo może mu ubezpieczenie nie zwróci?
U nas jest odwrotnie. Pacjent nie płaci, więc chciałby mieć wykonane wszystko, nawet jeśli nie ma wskazań, bo może coś…
# 17 Ka
Nie rozumiem twoich intencji…
#14 ela
Tak się zastanawiam, co ci odpowiedzieć.
Gdy przyjęłam tych 3 pierwszych pacjentow wg nowych zasad, stwierdziłam, że tak się nie da pracować. Pomyślałam: No coż. W razie co, zapłacę. Nie mam dzieci. Nie mam męża. Stracę tylko swoje.
A i tak będzie tak , jak Pan Bóg zechce.
# 22 W moim mieście podobnie do #19.Tu lekarz równie przyjażnie wita pacjenta.Zmieniło się o tyle iż obecnie lekarz nie dysponuje czasem na znoszone od pacjentów ploteczki.Ucina u zarania.Dzięki Ci Boże – jest czym oddychać 🙂
A jak u Was z czasem dostępu do lekarza /myślę o rodzinnym/?Ja rejestruję się w danym dniu telefonicznie i uzgadniam godzinę przyjęcia.Nie ma żadnego problemu,przynajmniej z punktu patrzenia pacjenta.
#27 Ka
Ja jak mamie przepisuje leki, to od razu załatwiam sprawę 🙂
Ad #27 Ka
Ja akurat złapałam zapalenie oskrzeli i poszłam do lekarza 5 min przed końcem pracy myśląc, że nie będzie nikogo, a ja szybko wrócę bez czekania.
Tymczasem było jeszcze tak dużo ludzi, że przy tempie ok. 4 minuty/pacjent (robiliśmy pomiary)czekałam jeszcze 2 godziny. U nas nie ma rejestracji telefonicznej, ani numerków, ludzie są przyjmowani kolejno tak, jak przychodzą.
Zauważyłam, że leki są trochę droższe, a kiedy byłam drugi raz u lekarza, dostałam lek, którego nie było w aptece. Pani powiedziała mi, że jest inny, o innej tylko nazwie, który zawiera dokładnie ten sam lek, w dodatku dużo tańszy, ale ona nie może mi go wydać. Poleciła mi iść do lekarza, prosząc o wypisanie tego innego leku. Tak zrobiłam, lekarz wypisał mi go ale bardzo się dziwił, że aptekarka kazała mi tak chodzić.
Trzeba mieć zdrowie, żeby chorować.
Bardzo podobała mi się ta audycja, dała mi trochę wiedzy która pomaga zrozumieć i znosić to, co się dzieje.
Zdziwiła mnie w naszej przychodni lista dokumentów, kilkunastu różnych, które mogą być przedstawione jako dowód ubezpieczenia. Dużo tego jest i trudno ogarnąć.
Pamiętam, że w roku 2000 uczestniczyłam w przetargu na programy dla szpitala, wtedy wystąpiło 6 firm z różnymi programami i miało je otrzymać 300 szpitali. To była bezpłatna pomoc z zagranicy. Ciekawa jestem, czy teraz już wszystkie szpitale, przychodnie, apteki mają systemy i czy jest możliwa komunikacja, przekazywanie informacji o leczeniu pacjenta?
Baso odpowiedz proszę #29.Masz w komputerze służbowym zainstalowany „system” umożliwiający komunikację dot.pacjenta?
#30 Ka
Moja przychodnia jest skomputeryzowana. Każdy lekarz pracuje w systemie. Nie mamy jeszcze dokumentacji elektronicznej. Wpisujemy tylko porady ( do sprawozdania z NFZ) i wystawiamy recepty ( ogromna pomoc). Nasz program umożliwia wymianę danych o recepcie z aptekami, czyli można powiedzieć, że jest to jakaś forma recepty elektronicznej.
A więc marzenie Pani Prezes, o którym mówiła w audycji, w naszych warunkach jest prawie że spełnione, dzięki temu, że jesteśmy w systemie OSOZ i prawie wszystkie nasze apteki też w nim są. A więc prawie w 100% mam zwrotną informację, czy recepta została zrealizowana. A aptekarz nie musi wklepywac recepty do komputera.
W ramach naszego wewnętrznego systemu, wszystko co wprowadza jeden lekarz na temat pacjenta do systemu, inny lekarz ma do tego wgląd. Ale na zewnatrz nikt nie może tego zobaczyć. Obowiązuje prawo o ochronie danych osobowych i tajemnica lekarska.
AnnaK pyta, czy jest możliwe elektroniczne przekazywanie informacji o leczeniu pacjenta.
Z tego co wiem, system OSOZ umożliwiałby także coś takiego. Ale to miałoby sens, gdyby było powszechne.
Mi marzyłoby się coś takiego: Główny serwer, na którym byliby wszyscy pacjenci i każdy lekarz, by się z nim łączył i zapisywałby tam swoją poradę. Byłyby tam wtedy wszystkie świadczenia, które uzyskał pacjent i możnaby się z nimi zapoznać w razie potrzeby.
Coś takiego funkcjonuje w ramach programów profilaktycznych.
W POZ jest program profilaktyki chorób układu krążenia. Łączymy się z serwerem NFZ i wszystkie dane zapisujemy właśnie tam. Sobie robimy tylko wydruk.
U nas nie ma możliwości rejestracji przez internet.
Nic więcej już mi na ten temat nie przychodzi do głowy…
Czy wystarczy?
#26 Ka
„Zmieniło się o tyle iż obecnie lekarz nie dysponuje czasem na znoszone od pacjentów ploteczki.”
Ka chciałabym zwrócić twoją uwagę, że to wcale nie muszą być ploteczki. Rozmowa też jest lekiem. To źle, jeśli lekarz nie ma czasu na rozmowę z pacjentem.
A odnośnie plotek.
Zdarzyło mi się coś takiego.
Pacjentka przyszła i opowiedziała mi pewną plotkę. Przyznała się, że powiedziła mi ją, bo ma do mnie zaufanie i wie, że nikomu nie powtórzę i że mi to nie zaszkodzi.
Wyszła z mojego gabinetu zdrowa. Wyrzuciła z siebie to, co ją gryzło.
Człowiekowi czasami trudno jest nosić w sobie pewne wiadomości. Gdy je wypowie, jest mu lżej. Przy czym jej nie chodziło o plotkowanie…
Niestety. Zaszkodziło. Więc ja poszłam do księdza. 🙂 Oczywiśnie nie na na plotki, ale do spowiedzi…
A jak księża radzą sobie z takimi sprawami?
Oni już nigdzie nie mogą pojść?
Plotka jest jak trucizna. Nie chce się w nią wierzyć a jednak niszczy zaufanie…
Właściwie wtedy pomógł mi Pan Bóg. 🙂
#24 Bo tak się zastanawiałam nad swoją niegospodarnością.1000,zł – na utrzymanie mieszkania /czynsz,prąd,ogrzewanie/ MNIE nie wystarcza.
#31 – 34 Dziękuję Baso.Wszystko jasno i czytelnie.
#33 Myślę Baso że radzą sobie.Wprost u Boga.
W Aptece u mnie też zero problemu.Realizowałam receptę ze zniżką 50%.Nikt nie podważał ani recepty ani koniecznego do zniżki ubezpieczenia.Nawet nie pytano o ubezpieczenie.Ja to mam szczęście,bezproblemowa noo… kobieta 😀