W drugą niedzielę roku B jako pierwsze słowo w liturgii czytamy fragment z I Księgi Samuela. Wydarzenia opisywane w tej Księdze to czas wielkich zmian w historii Narodu Wybranego. Kończy się etap uważany za okres młodzieńczej i oblubieńczej relacji między Bogiem a Wybranym Narodem i rozpoczyna się okres, który może być porównany do samodzielności i próbowania określenia przez Naród swoistej niezależności od Boga a nawet pewnego buntu. To na tym etapie dziejów starszyzna wypowie w imieniu całego Narodu, że chcą być, jak inne narody i w ten sposób w jakiejś mierze odrzucą panowanie Boga nad sobą (zob. 1Sm 8,5nn).
Osobą , która w tych wydarzeniach odegra znamienną rolę, będzie prorok Samuel. Zaznacza się to już w jego powołaniu – jak to właśnie usłyszymy we fragmencie czytanym w tę niedzielę. Kontekst tego czytania wskazuje na to, że dobiega końca epoka, którą reprezentuje kapłan Heli i jego synowie posługując w sanktuarium w Szilo. Wskazują na to słowa Księgi, gdzie jest powiedziane: W owym czasie rzadko odzywał się Pan, a widzenia nie były częste. Oczy kapłana Helego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć (1Sm 3,1-2). Dalej jednak słowa Księgi mówią: Światło Boże jeszcze nie zgasło. Jest to sygnał, że, kiedy dzieje dochodzą do sytuacji krytycznych, Pan Bóg powołuje coś czy kogoś nowego, by jemu powierzyć dalsze prowadzenie tychże dziejów. W takim właśnie kontekście jest dokonało się powołanie Samuela na proroka, który odegra tak ważną rolę w momencie przemian w historii zbawienia.
Owej nocy, gdy Samuel spał w przybytku Pana, gdzie znajdowała się Arka Przymierza, usłyszał wołanie:
Samuelu!,
i odpowiedział: Oto jestem!
Potem pobiegł do Helego mówiąc mu:
Oto jestem: przecież mię wołałeś.
Heli odrzekł: Nie wołałem cię, wróć i połóż się spać.
Położył się zatem spać (zob. 1Sm 3,4n).
Takie wołanie powtórzyło się trzykrotnie i trzykrotnie pobiegł młody Samuel do kapłana Helego. Za trzecim razem Heli zrozumiał, że to Pan woła chłopca. Powiedział więc do Samuela: Idź spać! Gdyby jednak kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha.
1. Samuela – sługa, który słucha
Samuel był wyproszonym u Boga przez niepłodną Annę synem Panu (1Sm 1,20) Uproszonym po to, aby zostać oddanym Panu, być oddanym na służbę Panu (1Sm 1,11.22). Można powiedzieć, że słuchanie głosu Boga i bycie w służbie Bogu należało niejako do jego natury. Był wyproszony po to, by służyć w spełnianiu się planów Bożych. Oddany na służbę w przybytku Pana, uczył się poznawać świat, który otacza ten przybytek i ludzi którzy służyli w tym przybytku, w szczególności kapłanów Helego i jego synów Chofniego i Pinchas.
Słowa, jakie usłyszał owej nocy Samuel nie były pomyślne ani dla narodu Izraela ani dla kapłana Helego i jego synów. Tego fragmentu nie czytamy podczas liturgii. Może warto go przytoczyć, gdyś jest bardzo wymownym słowem Boga przeciwko „domowi” Hellego, a więc kapłanom posługującym w przybytku.
2. Słowa skierowane do przyszłego proroka
W czytaniu niedzielnym brakuje treści tego, co przekazał Pan Samuelowi w nocnym widzeniu. To jest bardzo ważne, bo określa zarówno rolę proroka jak i jeszcze bardziej zapowiada to, co ma się stać z dotychczasowym sposobem pojmowania służby Bożej.
Powiedział Pan do Samuela: Oto Ja uczynię taką rzecz Izraelowi, że wszystkim, którzy o niej usłyszą, zadzwoni w obydwu uszach. (12) W dniu tym dokonam na Helim wszystkiego, co mówiłem o jego domu, od początku do końca. (13) Dałem mu poznać, że ukarzę dom jego na wieki za grzech, o którym wiedział: synowie jego bowiem ściągają na siebie przekleństwo, a on ich nie skarcił. (14) Dlatego przysiągłem domowi Helego: Wina domu Helego nie będzie nigdy odpuszczona ani przez ofiarę krwawą, ani przez pokarmową (1Sm 3,11-14).
Są to słowa bardzo brzemienne w treść. Zostały one powierzone młodemu Samuelowi. Został on uznany już za tego, komu takie słowa – mimo młodego wieku – można powierzyć. Odtąd to będzie misją Samuela, by ukazywać, że Bogu bardziej zależy na posłuszeństwie niż na ofiarach. Sam Samuel będzie niejednokrotnie z tą prawdą konfrontowany. Pan jednak będzie z nim i nie pozwoli upaść na ziemię żadnemu jego słowu.
3. Kapłan Heli uznaje prawdę
Możemy sobie wyobrazić ciężar, jaki zawisł nad Samuelem jako młodym adeptem służby Bożej przy boku kapłana Helego, który miał świadomość nieprawości, jakich dopuszczali się synowie, który jednak nie był w stanie doprowadzić ich do właściwego pojmowania służby świątynnej. Kapłan Heli zapewne zdawał sobie sprawę z kończącej się „jego” epoki. Przeczuwał, że wydarzenia z Samuelem, począwszy od jego narodzin i jego oddania na służbę w świątyni, oznaczały ingerencję Boga w dotychczasowy sposób funkcjonowania sanktuarium.
Heli więc sam zawołał Samuela – ten bowiem obawiał się oznajmić Helemu o treści widzenia ‑ i zapytał: Samuelu, synu mój! Co to za słowa Bóg wyrzekł do ciebie? Niczego przede mną nie ukrywaj. Widać, że zapewne z obawą, ale chciał wysłuchać prawdy Bożego przesłania.
Samuel opowiedział więc wszystkie te słowa i nic przed nim nie zamilczał. A Heli wyrzekł wówczas bardzo znamienne słowa: Bóg jest Panem! Niech czyni, co uznaje za dobre.
W tych słowach kapłana Helego możemy widzieć jutrzenkę nowości, który przychodzi po tym, jak zostaje zaakceptowana prawda, że to, co było dotychczas, nie było wystarczające, a może też nawet było złe. Uznanie, że musi nastąpić nowa faza i nowy etap wydarzeń jest konieczne do przeżycia własnego końca. Szczególnie top jest ważne, gdy ma się świadomość własnych braków. Heli to przeczuwał w pewnym sensie przewidział i zaakceptował. W pewnym sensie uwrażliwił i pokierował Samuela, by słuchał głosu Pana. Gorzej było z jego synami. Oni nie chcieli słuchać. Dalszy ciąg wydarzeń – klęskę Izraelitów, utratę Arki, śmierć synów Helego i wreszcie śmierć jego samego opisuje kolejny rozdział 1Sm.
Jeśli chcemy wyciągnąć dla nas naukę z tego wydarzenia, które jest nam dzisiaj przedstawiane, to uznanie, że Pan Bóg powołuje swoich świadków z sytuacji trudnych (niepłodność Anny i jej rozterki) i posługuje się oddaniem człowieka (zarówno Anna, jak i później Samuel przedstawiają postawę bezinteresowną) i gotowością słuchania Jego głosu. Pan Bóg w odpowiednim czasie doprowadzi do zrozumienia (widzenia) tego, o co chodzi w sanktuarium Jego Imienia i tak poprowadzi wydarzenia, że spełnią się Jego Słowa, powierzone Jego słudze – Prorokowi.
Oznacza to zawsze jakiś przełom, jakąś zmianę, w której ginie to, co stare (koncepcja człowieka) a powstaje to, co od Boga – nowość życia. To będzie szczególnej obecne w tym, czym jest Chrzest: pogrzebanie starego człowieka a powołanie nowego, który chodzi w nowości życia, czyli w gotowości pełnienia Woli Boga, a nie szukania własnego interesu – w szczególności, gdy ma świadomość powołania do służby Bożej.
Bp ZbK
Komentarze
30 odpowiedzi na „Samuel ‑ prorok przełomu (2 Ndz B 2012)”
Ksiądz na kazaniu mówił, że w dzisiejszych czytaniach można zauważyć jak ludzie się dzielą między sobą świadectwem wiary.
I ja podzielę się swoim świadectwem (choć już kiedyś pisałem na blogu).
Urodziłem się 18.07.1983 roku. Kiedy byłem młody, mimo, że chodziłem do kościoła, ale chodziłem własnymi drogami, nie za bardzo słuchałem Boga i źle na tym wychodziłem. Później coś we mnie „pękło” i czuje, że żyje we mnie Chrystus.
To w wielkim skrócie 🙂
Był sobie Krzyś, który nic nie wiedział.
Był też i Bóg, który wiedział i mu powiedział 🙂
Bardzo interesujace książki o tematyce biblijnej napisała pani Anna Świderkówna.
Powołanie dla człowieka jest zawsze trudne.Gotowość słuchania rozprasza związane z tym lęki.
Słuchaj Izraelu …/kojarzy mi się/
Może mi ktoś odpowie dlaczego obecni Papieże nie noszą tiary? Papież bez tiary symbolicznie nie ma juz władzy. Komu została sprzedana i gdzie sie teraz znajduje? Z tego co wiem zostala sprzedana do USA, ale kto ją kupił i w jakim celu?
„zostaje zaakceptowana prawda, że to, co było dotychczas, nie było wystarczające, a może też nawet było złe”
To bardzo trudne… zaakceptować prawdę, że to, co robiłam do tej pory nie było wystarczające, może nawet było złe…
I zwrócono mi na to uwagę, i to wcale nie było przyjemne. I zwrócił mi uwagę na to „mój wróg”, nieprzychylny mi. Pierwszą reakcją była złość, poczucie niesprawiedliwości…
Ale to prawda. I albo ją zaakceptuję, albo nie wejdę w „nowy etap i nową fazę” wydarzeń.
Akceptuję…,
Pozdrawiam 🙂
Ad #5 Jacek
Jacku,
na niektóre pytania nie da się odpowiedzieć na blogu w sposób wystarczający i wyczerpujący.
Niektórych Twoich pytań nie wpuściłem świadomie, bo – moim zdaniem – do takich należą.
Jak to już kiedyś tutaj na blogu Tobie i jeszcze innym osobom komunikowałem, jeśli zechcesz, możesz się skontaktować ze mną osobiście i zapewne będzie łatwiej udzielić odpowiedzi na – przynajmniej niektóre – z Twoich pytań.
Problem leży jednak w tym, jak mi się wydaje, czy Ty chcesz odpowiedzi, czy też chcesz prowokowania dla – być może – potwierdzenia niektórych Twoich przekonań. Stawiam to nie jako tezę, lecz hipotezę.
Pamiętaj, kto stawia pytania, winien być gotów na poważne rozważenie odpowiedzi.
Zapraszam na poważną rozmowę.
Bp ZbK
Poruszył mnie komentarz ksiedza Biskupa do Czytania z Księgi Samuela. „Oczy kapłna Helego zaczęły już słabnąć i nie mógł widzieć”.Podobnie
choć inaczej jak koniec życia króla Salomona
,którym tak zachwyciła sie Królowa z Saby.
„Słowa, jakie usłyszał owej nocy Samuel nie były pomyślne ani dla narodu Izraela ani dla kapłana Helego i jego synów. Tego fragmentu nie czytamy podczas liturgii. Może warto go przytoczyć, gdyś jest bardzo wymownym słowem Boga przeciwko „domowi” Hellego, a więc kapłanom posługującym w przybytku.”
I tutaj Biskup przytacza ten tekst 1 Sm 3,11-18.
Czy i Kościół czeka taka próba ,że „oczy będą słabnąć”?.
„1 I ujrzałem na prawej ręce Zasiadającego na tronie
księgę zapisaną wewnątrz i na odwrocie
zapieczętowaną na siedem pieczęci.
2 I ujrzałem potężnego anioła, obwieszczającego głosem donośnym:
„Kto godzien jest otworzyć księgę i złamać jej pieczęcie?”
3 A nie mógł nikt –
na niebie ani na ziemi, ani pod ziemią –
otworzyć księgi ani na nią patrzeć.
4 A ja bardzo płakałem,
że nikt nie znalazł się godzien, by księgę otworzyć ani na nią patrzeć.
6 I ujrzałem między tronem z czworgiem Zwierząt
a kręgiem Starców
stojącego Baranka jakby zabitego,
a miał siedem rogów i siedmioro oczu,
którymi jest siedem Duchów Boga wysłanych na całą ziemię.
7 On poszedł,
i z prawicy Zasiadającego na tronie wziął księgę.
8 A kiedy wziął księgę,
czworo Zwierząt i dwudziestu czterech Starców upadło przed Barankiem,
każdy mając harfę i złote czasze pełne kadzideł,
którymi są modlitwy świętych.
9 I taką nową pieśń śpiewają:
„Godzien jesteś wziąć księgę i jej pieczęcie otworzyć,
bo zostałeś zabity
i nabyłeś Bogu krwią twoją [ludzi] z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu,
10 i uczyniłeś ich Bogu naszemu królestwem i kapłanami,
a będą królować na ziemi”.(Apokalipsa sw.Jana)
Ostatnia próba Kościoła
675 Przed przyjściem Chrystusa Kościół ma przejść przez końcową próbę, która zachwieje wiarą wielu wierzących 569 . Prześladowanie, które towarzyszy jego pielgrzymce przez ziemię 570 , odsłoni „tajemnicę bezbożności” pod postacią oszukańczej religii, dającej ludziom pozorne rozwiązanie ich problemów za cenę odstępstwa od prawdy. Największym oszustwem religijnym jest oszustwo Antychrysta, czyli oszustwo pseudomesjanizmu, w którym człowiek uwielbia samego siebie zamiast Boga i Jego Mesjasza, który przyszedł w ciele 571 .
676 To oszustwo Antychrysta ukazuje się w świecie za każdym razem, gdy dąży się do wypełnienia w historii nadziei mesjańskiej, która może zrealizować się wyłącznie poza historią przez sąd eschatologiczny. Kościół odrzucił to zafałszowanie Królestwa, nawet w formie złagodzonej, które pojawiło się pod nazwą millenaryzmu 572 , przede wszystkim zaś w formie politycznej świeckiego mesjanizmu, „wewnętrznie perwersyjnego” 573 .
677 Kościół wejdzie do Królestwa jedynie przez tę ostateczną Paschę, w której podąży za swoim Panem w Jego Śmierci i Jego Zmartwychwstaniu 574 . Królestwo wypełni się więc nie przez historyczny triumf Kościoła 575 zgodnie ze stopniowym rozwojem, lecz przez zwycięstwo Boga nad końcowym rozpętaniem się zła 576 , które sprawi, że z nieba zstąpi Jego Oblubienica 577 . Triumf Boga nad buntem zła przyjmie formę Sądu Ostatecznego 578 po ostatnim wstrząsie kosmicznym tego świata, który przemija 579 .
II. Aby sądzić żywych i umarłych
678 W ślad za prorokami 580 i Janem Chrzcicielem 581 Jezus zapowiedział w swoim przepowiadaniu sąd, który nastąpi w dniu ostatecznym. Zostanie wtedy ujawnione postępowanie każdego człowieka 582 i wyjdą na jaw tajemnice serc 583 . Nastąpi wtedy potępienie zawinionej niewiary, która lekceważyła łaskę ofiarowaną przez Boga 584 . Postawa wobec bliźniego objawi przyjęcie lub odrzucenie łaski i miłości Bożej 585 . Jezus powie w dniu ostatecznym: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40).
679 Chrystus jest Panem życia wiecznego. Do Niego jako do Odkupiciela świata należy pełne prawo ostatecznego osądzenia czynów i serc ludzi. „Nabył” On to prawo przez swój Krzyż. W taki sposób Ojciec „cały sąd przekazał Synowi” (J 5, 22) 586 . Syn jednak nie przyszedł, by sądzić, ale by zbawi 587 i dać życie, które jest w Nim 588 . Przez odrzucenie łaski w tym życiu każdy osądza już samego siebie 589 , otrzymuje według swoich uczynków 590 i może nawet potępić się na wieczność, odrzucając Ducha miłości 591 .(Katechizm Kościoła Katolickiego)
Pokrzepiam się tymi słowami słuchając doniesień jak Unia Europejska (Nasz Egipt ,u którego szukamy ratunku) chce ukarać finansowo naszych Bratanków Wegrów ,że wpisali do swojej konstytucji najoczywistszą prawdę,że małżeństwo jest związkiem mężczyzny i kobiety.
Pozdrawiam Księdza Biskupa , życzę zdrowia, Bożej Opieki i Najpotrzebniejszych Łask na ten czas przez ręce Maryi.
Leszek
Ad #8 Leszek
Leszku,
w odniesieniu do Twoich ostatnich zdań przemedytuj sobie Iz 19 – szczególnie końcowe obwieszczenie.
Problem nie leży w Unii (w Egipcie), ale w ludziach, którzy tworzą określone mentalności.
Wszyscy są – przynajmniej potencjalnym – przedmiotem zbawczego działania Pana Boga. Wielka odpowiedzialność spoczywa na tych, którzy coś z tego zrozumieli i w to uwierzyli.
Jeśli trzeba dalszych wyjaśnień, to już drogą osobistego spotkania.
Bp ZbK
# 6 Julio
Mogę Ci pozazrościć ,że zaakceptowałaś prawdę ,że to co robilaś dotychczas nie było dobre , a nawet złe.
Ja się z tym borykam już od paru lat tj. od czasu drugiego nawrócenia.Pierwsze nawrócenie „odwróciło” mnie od grzechu ciężkiego i poczułam dotknięcie wezwania – ale pozostalam zaślepiona w swojej religijności , samozadowoleniu.Wogóle nie dopuszczalam głosu wrogów ,że jestem zakłamana.
Po wielu latach olśniło mnie ,że wcale się nie nawróciłam – ABY BYĆ LEPSZĄ
Parę lat temu Pan Bóg wyszedł mi naprzeciw i postawił na drodze /oraz DN/ Kapłana i ludzi , którzy dla mojego dobra /jako przyjaciele/ mówią ,że wciąż potrzebuję nawrócenia,ze brakuje mi wiary i posłuszeństwa.
Dzięki Bogu i Nim zaczynam dostrzegać swoje niedowiarstwo i brak posłuszeństwa ……ale jak trudno mi to zaakceptować .
Trudno mi zakceptować siebie jako gliniane naczynie.Często „wyrywam się ” , bo mi się wydaje ,że już jestem taka święta ,że powinnam uczyć innych, nawet służyć innym.
Wciąż wychodzi moje „JA” .Jakże trudno mi w cierpliwości zaczekać do czasu -aż Pan mnie zawoła po imieniu i wyznaczy zadanie wg Swojej woli.
Jakże On musi się brzydzić moimi ofiarami skoro nie chcę być uległa i posłuszna.
Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy.
Moje rozważania z niedzielnej eucharystii poszły w kierunku rozpusty, jeżeli można chce się tym podzielić.
Treści zaczerpnięte ze strony o impotencji konkluzja już własna (. . .).
Nie będzie dobrze jeżeli nadmiernie staniemy się pracoholikami, skupimy się na karierze.
Dobrze o ile to wszystko dzieje się jeszcze w sferze psychicznej – gorzej jak dochodzi do uszkodzeń trwale nieodwracalnych.
Ale to co da się wyleczyć nauczyć zakodować prawidłowe wzorce – to nie wszystko, bo raniąc swoim egoistycznym postępowaniem drugiego człowieka ranimy tym samych Chrystusa – a tego umazania w grzechu uporczywości i zapalczywości wobec Boga nie da się inaczej rozwiązać jak upaść ze swojego „konia” na glebę.
Bóg obdarzył nas sensualnością i trzeba się nauczyć właściwie ją przeżywać. Radość obojga małżonków jest radością Boga.
I tak samo klery, czy kapłan jest świątynią Boga i nie można tylko myśleć egoistycznie o sobie.
Wbrew wszelkim zgorszeniu na tle rozwiązłości seksualnej jest ona dla nas darem abyśmy się nauczyli właściwie do tych spraw podchodzić nie lekceważąc i nie ukrywając nic przed sobą. I jak masz małżonka czy żonę – nic ci nie da ucieczka do innej kobiety – to tylko jeszcze bardziej ukryje i pogłębi twoje problemy.
#10 Tereska
Myślę, że wcale nie jest tak źle jak piszesz , tylko masz zły nastrój i brakuje Ci wiary, że wszystko jest w rękach Boga nawet Twoje zmagania. Bóg stale mówi do człowieka, a rozpoznać Jego głos owszem często jest trudno. Czasem inny głos jest bardzo podobny do Niego i wskazuje na to co ,,dobre” i ,,słuszne” ale tylko w naszych oczach. Czasami potrzeba drugiego człowieka (Kierownika) który nauczy lepiej słuchać, tak jak Heli nauczył słuchać Samuela. A dlaczego masz nie służyć innym ? Czekać na własną doskonałość ? Na pewno masz wiele do ofiarowania i dobrze,że to robisz; tak myślę. Bóg często wymaga od nas rzeczy,które nie stawiają nas na świeczniku, wręcz przeciwnie, ale to nie znaczy, że nie należy innych wspierać. Słuchać aby po…słuchać Boga.
I ja także mam z tym wiele problemów, dlatego musze odwrócić sie od tego co było złe, a wydawało się dobre i ufać, że to, czego chce Bóg będzie lepsze. Pozdrawiam : )
13 owieczka
Bardzo Ci dziękuję za słowa otuchy.
Szczególnie za to ,że brakuje mi wiary w to ,że nawet moje zmaganie jest w Jego rękach.
Tak, oddam Mu moje zmagania , a ostatnio mocno ich doświadczam.
Niech Ci Pan błogosławi.
Tak sobie słuchałem wiadomości o proteście najpierw lekarzy, teraz aptekarzy i związane z tym problemy z odpłatnością za leki.
I tak sobie pomyślałem: Dlaczego tak trudno zaufać Bogu>
Mamy społeczeństwo religijne, które mówi „Jezu, ufam Tobie”, ale czy rzeczywiście Mu ufamy? Takie biadolenie, że leki drogie nie mam za co przeżyć, to chyba jednak Mu nie ufamy, więc coś tu jest nie tak.
A przecież to słowa, które wypowiadamy, one będą nas sądzić.
Jak byśmy rzeczywiście ufali Bogu, to On by zaradził wszystkim naszym problemom.
„Upokórzcie się więc pod mocną ręką Boga, aby was wywyższył w stosownej chwili. Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was.” (1p 5,6-7)
On chce nas uzdrowić, ale czasami Mu na to nie pozwalamy.
Szkoda mi tych tekstów, które ksiądz biskup wyciął – zdaję się na mądrość księdza biskupa. To że one się nie pojawiły uświadomiły mi jeszcze jeden niuans, którego nie dostrzegałem do tej pory.
Wolność seksualna – nie objawia się ona nie na tym co jemy i pijemy i na czym się skupiamy w akcie sexsualnym (wszystko to wpływa na impotencje u mężczyzny). Tylko dzięki wierze akt płciowy przeradza się w doświadczenie osobowe – celem nie jest przeżycie orgazmu czy brak impotencji jak to wcześniej sugerowałem – to jest wtóre. Pierwszoplanowy jest Bóg i co za tym idzie ład i porządek w sferze płciowej, wszelkie nieprawidłowości w tej sferze przyczyniają się do zaburzenia relacji osobowych. Co opisywałem, że np. samogwałt przyczynia się do stymulacji szybkiego osiągnięcia zadowolenia, mężczyzna myśli o sobie w sposób egoistyczny i zaczyna w sposób przedmiotowy traktować kobiety. I to co nazywamy grzechem ma swoje skutki w relacji małżeńskiej czy kapłańskiej, relacji osobowej.
Teraz to ja się nie dziwię, że bł Jan Paweł II, odnosił relacje małżeńskie do Antropologii.
Ad.8 Leszku przytoczony przez Ciebie fragment Apokalipsy według mnie jest ukazaniem Apostołowi i nam tego co zdarzyło się w Królestwie Niebieskim po wstąpieniu tam Jezusa. Odbieram więc go jako ciąg dalszy życia Jezusa, a opis ten został dany jako Objawienie. Ponieważ w Apokalipsie jest dużo alegorii, pozostaje nam czekać cierpliwie aż Bóg raczy je wypełnić i nam je objaśnić. Zabawa w przepowiednie jest domeną wielu sekt, ja natomiast z ufnością Bogu spoglądam w przyszłość. Pozdrawiam.
Pawelpiotrze z uporem maniaka prowadzisz rozważania na temat, który omówił Ksiądz Biskup wcześniej. Rozumiem twoje problemy spowodowane wyjazdem żony, ale wróć do tych rozważań, wtedy zrozumiesz w którym momencie popełniasz błędy.
#15 chani
Nie mam teraz czasu się rozpisywać.
Powiem tylko tyle. Dzisiaj zaprzestaliśmy protestu pieczątkowego. I…
Gdy próbowałam spełnić wymogi ustawy chociaż w niewielkim stopniu, w ciągu 1 godziny przyjęłam zaledwie 3 osoby, sprawdzając każdy lek i denerwujac się przy tym niemało.
W końcu odpuściłam sobie.
Czy to rozsądne?
Nie przestrzegam prawa…
Wiadomo, co to znaczy.
#15 chani
1. Myślę, że powinniśmy w końcu przejrzeć na oczy i wyjść ze schematu nazywania naszego społeczeństwa polskiego chrześcijańskim; katolickim (a sądzę, że to masz na myśli pisząc: 'religijne’). W czym widzisz siłę Kościoła w Polsce: w premierze, który mówi że nie będzie klękał przed księżmi, w partii które wnoszą projekty ustawy aborcyjne i inne niezgodne z nauczaniem KK, w ludziach którzy wychodząc z kościoła w niedziele nie mają pojęcia o czym było słowo BOŻE? (nie wspominając o tym, co Bóg powiedział konkretnie do nich), w kandydatach na małżonków i chrzestnych, którym nie chce się pójśc na kilka katechez i krytykują Kościół i hierarchów, o młodych którzy w szkołach średnich mówią, że są na katechezie, bo etyka jest w innej szkole, w piątki popołudniami- to wolą przetrzymać te 90 minut tygodniowo i mieć spokój, choć od bierzmowania (2-3lata wstecz) nie byli w kościele, w gimnazjalistach którzy wyśmiewają Boga, świętych (choćby ostatnio głośna sprawa z drwin z bł. Jana Pawła II na internetowych witrynach), wyśmiewanie czystości przedmałżeńskiej, krytyka kapłanów, sióstr zakonnych… ? Owszem- możesz powiedzieć: są pielgrzymki- Jasna Góra, Łagiewniki, Licheń i inne- pełne są pątników, są wspólnoty, duszpasterstwa, domy rekolekcyjne – tam nie brakuje osób… Ale my nie możemy mówić o tym, że jest dobrze, kiedy potrzeba mówienia o Jezusie Chrystusie- potrzeba świadectwa naszej wiary jest ogromna! Rzeczywiście istnieje w Polsce jakaś religijność (np. pójście do kościoła, przyjęcie pewnych znaków, zachowanie jakiejś tradycji), ale to nie jest chrześcijaństwo.
2.Nie wiem jak to wygląda w Twoim otoczeniu, ale znam ludzi, którzy mają rodziny, pracują i żyją relacją z Bogiem, jednocześnie 'biadolą’ że nie mogą wykupić lekarstw, bo ledwo wiążą koniec z końcem. Ufają Bogu, ale czasem trzeba wypowiedzieć, że 'jest ciężko’ – to ludzkie i bardzo naturalne. I zaufanie, zaufaniem- ale nie możemy np. rzucić szkoły czy pracy i powiedzieć: ufam Bogu, że mi się w życiu ułoży, że pieniądze same przyjdą itd. Możemy ufać, że Bóg nas będzie wspierał w pracy jaką mamy, bądź w poszukiwaniu tej pracy. Ale trzeba się potrudzić. I to co mówił Ksiądz Biskup w czasie audycji we wtorek: chrześcijanin nie 'musi’ i nie 'powinien’, ale ma 'MOC’, także ma robić nie tyle ile jest w stanie, ale tyle na ile został uzdolniony (pewnie nie dosłownie jak zwykle cytuję, ale sens zachowany chyba).
pax
Ad 18.
DZięki lemi za troskę. Każdy czas w życiu cenny, a wyjazd żony na wiele spraw pozwolił mi spojrzeć z nową świeżością, szczególnie na dzieci i wychowanie. Jak nauczę się stosownej chwili i Bóg da, pomęczę co odkryłem.
Zapomniałem jeszce dodać jak wielki wpływ ma na potencje mężczyzny picie alkoholu i palenie. Ocena samego siebie.
Myślę , że to duży problem społeczny, który jest wynikiem braku relacji i odniesienia do Boga, a który św. Paweł bardzo krótko komentuje: Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że. Duch Boży mieszka w was?“
Tak wyjazd żony wiele mi uświadomił – jak życie małżeńskie powoli kostnieje i się cementuje – „wkrada się otyłość – cukrzyca, miażdzyca, brak potęcji, niezadowolenie, otępiałość – na szczęście Bóg nademną czuwa i nie pozwala mi stracić czujności. A jak człowiek robi się ociężały i powolny i otępiały wkrada się egoizm i myślenie o sobie – że jutro to zmienię. i dal mnie i dla żony z tego co widze wyjazd stał się drugim powiewem miłości w naszym życiu i aktywności.
Wierze w to że Ksiądz Biskup w stopniu szczególnym posiada to co św. Ireneusz nazywa „charyzmatem prawdy’ i że stoi na straży wiary i trynitarnego planu zbawienia swiata co wynika z sukcesji apostolskiej. Dobrze, że nasze życie duchowe rozwija sie takze porzez ten blog pod okiem naszego Pasterza. Czasem gorąca polemika ukazuje jak trudno odzielic ziarno od plew, co dobre, a co złe? To „znak czasu” ze Ksiadz Biskup nie gasi ducha mimo różnych negatywnych działań blogowiczów(taże czasem i moich), doświadcza wszystkiego i zachowuje to co dobre! Dziekuje i myśle że kiedyś skorzystam z zaproszenia na rozmowe. Pozdrawiam i zapewniam o pamięci w modlitwie.
Wczorajszej nocy śnił mi się Ks.Biskup.Hmm – ciekawe.Nie pamiętam treści snu,ale wiem że spotkanie było miłe.
#12 pawelpiotr>
Głodnemu chleb na myśli. Za mlodu nie używałeś sobie? Teraz bys kogos pouczał, moralizował?
Bardzo bym chciała mieć taka postawę zawsze, jaką okazał Samuel mówiąc na wołanie Pana Boga , „Mów Panie, bo sługa twój słucha.”
Najczęściej bywa tak,że zasypiam , budzę się na pewien czas i znowu zasypiam na pewien czas.
Moniko,/#20/
Twój wpis jest smutny. Przedstawiłaś rzeczywistość taką ,w jakiej żyjemy. Pomimo istniejącego zła, jest też radość z tego jakie dobro czynią świadkowie Jezusa Chrystusa. Świadomość tego,że mimo wściekłości szatana , Pan Bóg i tak zwycięży – już zwyciężył przez swego Syna , daje pokój duszy i cichą radość. Szkoda tylko, że duży procent ludzi, zamyka się na to szczęście, na Prawdę przez Słowo Boże. Podobno każdy ma swój czas do nawracania się, do uwierzenia Stwórcy.
Pozdrawiam Cię.
#24 Maciek
Lepiej posłuchaj pawelpiot’a, on wie co pisze.
Dokładnie to samo mówi co Pismo Święte, czytałeś kiedyś?
Zacytuje Ci piąty rozdział z Księgi Przysłów:
„Ku mojej mądrości zwróć się, mój synu, ku mojej rozwadze nakłoń swe ucho, abyś zachował roztropność, twe usta niech strzegą rozsądku! Bo miód wycieka z warg obcej, podniebienie jej gładkie jak olej, lecz w końcu będzie gorzka niby piołun i ostra jak miecz obosieczny. Jej nogi zstępują ku śmierci, do Szeolu zmierzają jej kroki, byś nie ujrzał drogi życia, jej ścieżki wiją się niedostrzegalnie. Więc teraz, mój synu, posłuchaj: nie odstępuj od moich pouczeń; idź drogą swą od niej daleko, pod drzwi jej domu nie podchodź, byś obcym swej sławy nie oddał, a lat swych okrutnikowi, by z pracy twej inni nie tyli, by mienie twe nie szło w dom obcy. Na końcu przyjdzie ci wzdychać, gdy ciało i siły wyczerpiesz. Powiesz: Nie cierpiałem upomnień – nauką wzgardziło me serce, nie dbałem na głos wychowawców, nie dawałem posłuchu nauczającym mnie; o włos, a popadłbym w wielkie nieszczęście pośród rady i zgromadzenia. Pij wodę z własnej cysterny, tę, która płynie z twej studni. Na zewnątrz mają bić twoje źródła? Tworzyć na placach strumienie? Niech służy dla ciebie samego, a nie innym wraz z tobą; niech źródło twe świętym zostanie, znajduj radość w żonie młodości. Przemiła to łania i wdzięczna kozica, jej piersią upajaj się zawsze, w miłości jej stale czuj rozkosz! Po cóż, mój synu, upajać się obcą i obejmować piersi nieznanej? Bo drogi ludzkie – przed oczyma Pana, On widzi wszystkie ich ścieżki. Gdy grzesznym nieprawość owładnie, trzymają go więzy występku. Umrze on z braku nauki, pobłądzi z ogromu głupoty. ” (Prz 5,1-23)
#26 niezapominajka
Przede wszystkim prawdziwy (przynajmniej z mojego punktu widzenia, z którym nie każdy musi się godzić). Uważam, że jestem świadkiem Jezusa i że wciąż tego dobra czynię za mało, wybieram nie to co lepsze (nie grzeszne), ale to co wygodne i widzę że wielu ludzi właśnie wciąż tak robi. To że wielu ludzi zamyka się na Słowo Boże jest właśnie m.in moją winą (tych którzy są niekonsekwentni w wyborze Jezusa). Co do czasu nawracania- ja nawracam się codziennie 🙂 I staram się, by ludzie których spotykam (a najpierw- moi bliscy) także się nawracali do Naszego Ojca.
Pozdrawiam z Lublina,
pax
„Przybył Pan i stanąwszy zawołał jak poprzednim razem: Samuelu, Samuelu! Samuel odpowiedział: Mów, bo sługa Twój słucha. Samuel dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię.”
Czy słucham chętnie głosu Pana?
On mówi do nas każdego dnia,przez wydarzenia,poprzez drugiego człowieka,w Swoim Słowie zawartym w Piśmie Św….etc.
A może stanowczo bronię się i nie chcę usłyszeć Jego Głosu,bo jest wymagający,bo burzy mój wewnętrzny spokój?
Człowieka,który próbuje upomnieć,posyłam precz.
Wybieram to,co jest dla mnie wygodniejsze,przyjemniejsze ,łatwiejsze, tym sposobem zagłuszając sumienie?
Synowie Helego też nie chcieli słuchać głosu Boga, Heli widząc zaś grzechy swoich synów, nie skarcił ich.
#28 Anna
Toć i ja się zastanawiam czy słucham gl
u Boga. Czy On nie musi mnie wołać po trzy razy (czasem może więcej) dopuki nie zrozumiem Jego woli.