W pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu słyszymy kolejno w latach A B C ewangelie o kuszeniu Jezusa na pustyni (na górze kuszenia) według poszczególnych ewangelii synoptycznych. Ewangelista Marek nie opowiada nam szczegółowo żadnego kuszenia Jezusa ze strony diabła. Natomiast w wydaniu Mateusza i Łukasza mamy przedstawione trzy sceny, chociaż różnią się one co do kolejności. To kuszenie Jezusa miało miejsce zaraz po teofanii nad Jordanem, kiedy to Jezus został przedstawiony jako Mesjasz i Syn Boży. Stało si to przez ukazane niebo otwarte, przez zstąpienie na Jezusa Ducha Świętego w postaci Gołębicy i przez głos Boga Ojca poświadczający, że Jezus to Syn umiłowany Ojca.
Scena kuszenia dokonuje – choć to może brzmieć paradoksalnie – z inspiracji Ducha Świętego. Ewangelista Mateusz powie wprost: „Duch wyprowadził Jezusa na pustynię, aby był kuszony przez diabła” (Mt 4,1).
Odbyły się trzy „ataki” diabła skierowane przeciwko Jezusowi. Jakie to były jednak ataki? Czy to były ataki? Przecież, patrząc po ludzku musimy stwierdzić, że diabeł przychodził do Jezusa ze swoistą pomocą. Wyraźnie to widać przynajmniej w dwóch jego podejściach do Jezusa – pokusa chleba i rzucenia się ze szczytu świątyni. Były to podpowiedzi, jak uniknąć cierpienia i jak zyskać poklask i stać się przywódcą ludu.
Jak się zachował Jezus wobec tych propozycji diabła? Nie walczył z nim wprost i nie kontratakował go, lecz po prostu nie skorzystał z jego atrakcyjnych podpowiedzi.
Kiedy diabeł „zobaczył”, że Jezus nie poszedł na żaden kompromis, diabeł „musiał” odejść. Nie miał wyjścia. Musiał odstąpić od Jezusa i Go opuścić. Jezus miał bowiem swój plan dzieła, do jakiego został posłany przez Ojca. Jezus wiedział, że jakakolwiek próba „ulepszania” tego planu, byłyby zwycięstwem diabła. i nie skorzysta z żadnego
To odnosi się także do nas. To jest przesłanie, które płynie ku nam na początku Wielkiego Postu. Nie potrzebujemy walczyć z diabłem, Nawet nie powinniśmy tego robić. On chce nas wciągnąć w zakres jego działania. Nie powinniśmy wchodzić w jego system działania. Jedyny sposób zwycięstwa nad nim to nie walka z nim, lecz odrzucenie jego propozycji. Prawdziwe zwycięstwo to dokonuje się wtedy, gdy nie skorzystamy z jego „ulepszających” podpowiedzi. To okazanie mu, że jesteśmy dobrze zakotwiczeni w planie Bożym i że jest nam w tym dobrze, nawet jeśli trudno i czasem nie wszystko jest w danej chwili i w danej sytuacji łatwe do zrozumienia.
Gdy diabeł to wyczuje i zobaczy wtedy stanie się to, co stało się w przypadku Jezusa:
Wtedy opuścił Go diabeł, a oto przystąpili aniołowie i usługiwali Mu.
Trzymajmy się Jezusa i wpatrujmy się w Niego. Tylko przez Niego płynie ku nam prawdziwa moc życia od Ojca.
Bp ZbK
Komentarze
57 odpowiedzi na „Kiedy diabeł „musi” odejść? (1. Ndz WlkP A – 170305)”
Cofnijmy się nieco. „…gdyby głupi wiedział, że jest głupi, to byłby mądry“.
Podobnie też: gdyby szatan wiedział (chciał wiedzieć i chciał uznać), że jest w błędzie, byłby na drodze do nawrócenia i tym samym na drodze do świętości.
Podkreślam, gdyby (mógł i) chciał to uznać! Jednakże jest on diabłem i szatanem: przewrotnością i sprzeciwem itp.
W tym tkwi jego tragedia i tylu innych, którzy podobnie myślą (dali się uwikłać) jak on i nie widzą czy nie uznają drogi nawrócenia”. http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=256#comments janusz
ad.1.
Z tej wypowiedzi Księdza Biskupa rozumuję/wnioskuję/, że diabeł nie wie, że jest diabłem, bo gdyby miał taką wiedzę, to by szukał drogi nawrócenia.
Czy rzeczywiście szatan jest tak głupi/grzeszny/, że nie wie co czyni?
Jeśli tak sprawa ma się z diabłem i całym złem tego ducha, to dopiero początek katolickiego dramatu.
Szatan to też stworzenie boże, które nie z własnej winy zostało zwiedzione/oszukane/. Pytam przez kogo? Kto lub co jest przyczyną/początkiem i końcem/ zła?
Diabeł dał się uwikłać i pociąga nas za sobą.
Dzisiejszy diabełek zmalał nam tak bardzo, że go nie widzimy w całej „krasie”. Widzę to po sobie. Grzech co to takiego?
Jeśli grzechem jest sam Chrystus Pan, to nie oszukujmy się, że mało kto będzie chciał się nawracać.
Potrzebujemy bardzo czytelnej/po ludzku=katolicku/ wyłożonej katechezy o naszym usprawiedliwieniu/zbawieniu/.
Ksiądz Biskup ma wyjątkowy talent duszpasterski, wystarczającą wiedzę i prawego ducha, by mam jasno wyłożyć kto jest kim.
janusz
„Trzymaj się Jezusa!”
To Słowa Księdza Biskupa.
Jakże mogłabym odejść od PRZYJACIELA?
Nawet gdy ten Przyjaciel /lub ja/słaby i cierpiący.
/Rzecz kogo wybieramy sobie – zawsze wybieramy- na przyjaciela/
Modlimy się …. i nie wódz nas na pokuszenie….
Czy to znaczy , że nie chcemy/bronimy sie / , aby Duch
wyprowadzał nas na pustynię ?
#3 Ka.
Trzymać się Jezusa to nie to samo co trzymać się Jezusa Chrystusa.
janusz
Opis kuszenia Jezusa nieodparcie przywołuje w mojej wyobraźni następującą sytuację: otrzymuję nagle całkowitą władzę nad światem, ludźmi, przyrodą prawami fizyki i chemii. Jak bym w tej sytuacji postępował? Na ile uległbym pokusie korzystania z przywilejów? Czy bym wydawał wyroki w różnych medialnych sporach? Jakie warunki życia zapewnił sobie i rodzinie? Czy służył ludziom czy raczej oczekiwał służenia innych?
Jak ksiądz Biskup odszedł z naszej Diecezji to KRP straciło swój urok. Bez księdza to już nie to samo radio 🙂
Słuchając czytań dzisiejszej niedzieli, zwróciłam uwagę na to,że Jezus będąc kuszony przez diabła, wchodził za każdym razem w polemikę bardzo krótką ale mocną i zupełnie wystarczającą. Otóż w związku z tym faktem wydaje się być zasadne by dyskutować z przeciwnikiem krócej lub dłużej w sporach międzyludzkich o różnej treści…
Myślę też tu o odstępstwach od złego ale z krótką ripostą czy próbą dobrych rad.
Czy milczenie na dziejące się zło jest dobre?
Nie potrafię tak milczeć! Gdy ktoś kusi mnie do złego, to odchodzę zawsze mówiąc to co myślę na ten temat. Nawet wtedy kiedy dyskutuję na kontrowersyjne tematy. Kiedy dyskusja staje się jałowa, wtedy milknę i pozostaje mi na długo niesmak do danej osoby. Zawsze opieram się o zdanie moich Autorytetów i boli mnie, gdy nie docierają przedstawiane argumenty.
Tak jest niestety z katolickim baranem – Januszem, do którego nie dociera nikt z nas blogowiczów, nawet Ksiądz Biskup…
Smutne, że Janusz czepia się słówek zatracając ich kontekst np. #2…
W dyskusji o szatanie , z ateistkami, w pewnym momencie jedna z nich popukała się w czoło i powiedziała coś niebywałego chcąc w tym geście ośmieszyć katolików i w ogóle osoby wierzące w Boga i uznające istnienie szatana… powiedziała czyniąc ten gest” diabeł siedzi tu” i przyznałam jej rację , bo każdy grzech pochodzący od złego, rodzi się najpierw w głowie grzeszącego…
Powiedziałam jeszcze ,że kto się czym „karmi” duchowo, takie ma poglądy…
Chyba trochę im w głowach namieszałam, bo obie panie wpadły w stan depresyjny. Poleciłam im również książkę lub film „Chata”…
…”Trzymajmy się Jezusa i wpatrujmy się w Niego. Tylko przez Niego płynie ku nam prawdziwa moc życia od Ojca.”
Bp ZbK
Księże Biskupie!
Czy dobrze pojmuję stwierdzenie Kościoła, że Bóg Ojciec uczynił grzechem swego Syna Jezusa Chrystusa, aby On dając usprawiedliwienie dla ludzi , ofiarował nam zbawienie – myśląc tak:
Jezus Chrystus miał i ma świadomość każdego ludzkiego grzechu wynikającego z ludzkiej słabości i właśnie Syn Boży przyjął na siebie wszystkie grzechy nie opierając się złu i w ten sposób zniweczył zamiary szatana. Ponieważ jest Synem Bożym, otworzył Niebo i zamknął piekło dla nawracających się, poszukujących Boga i wszystkich sprawiedliwych…
Pozdrawiam serdecznie
#5 baran katolicki
W ciągu kilku lat powraca u Ciebie często sprawa „nazewnictwa” Jezusa. Nie rozumiem, w czym tkwi problem. Czy ważne, jakim tytułem czy określeniem nazywamy Jezusa?
Nie mam przygotowania teologicznego, więc jeżeli coś nie tak napiszę, to proszę kompetentne osoby o sprostowanie.
W przeszłości, była tu na blogu prowadzona dyskusja na temat rozumienia „czasu” przez nas ludzi, a „czasu” według Boga. Tu są bardzo duże różnice.
Czytać Pismo Święte najczęściej jest nam proponowane w kluczu „tu i teraz”.
Nie mam więc problemu, by odnaleźć się np: w wydarzeniach Starego Testamentu ze względu na czas.
Podobno w Biblii znajduje się blisko 200 tytułów i określeń odnoszących się do Jezusa. Np:Kamień Węgielny, Głowa Kościoła, Sędzia, Król Królów i Pan Panów, Światłość świata, Książę Pokoju, Syn Boży, Syn Człowieczy, Słowo, Słowo Życia, Alfa i Omega, Emmanuel, Chleb życia, Oblubieniec, Dobry Pasterz, Arcykapłan, Baranek Boży, Pośrednik, Skała, Zmartwychwstanie i życie, Krzew winny, Droga Prawda Życie…
Czy ważne, jak Go pojmujemy?
#8 niezapominajka.
Zadaję konkretne pytania, na które wystarczy krótka odpowiedź.
Np. Czy Bóg powołał nas do istnienia na zewnątrz Siebie czy też w Sobie?
To zasadnicze i podstawowe pytanie nie powinno pozostać na tym blogu bez odpowiedzi. Tu nie chodzi o mój upór, ale o szczerość wobec siebie /jak to Ka ujęła/. Prawdziwego autorytetu nie należy bronić.
janusz
#7 chani
Jakoś trzeba zacząć rozmowę po dłuższej nieobecności. 🙂
#6 lemi
Dobrze , że jesteś.
Czy Jezus przebywając czterdzieści dni na pustyni nic nie jadł?
Czy może liczba czterdzieści wskazuje na pewną pełnię wyznaczonego przez Boga czasu dla człowieka, czasu próby?
Przez taki czas (lat) Izrael przebywał na pustyni,
czterdzieści dni i nocy padał deszcz, gdy powstał potop,
czterdzieści dni Mojżesz przebywał z Bogiem na górze Synaj,
czterdzieści dni Eliasz idzie do Bożej góry Horeb.
#12 Mirosława.
Tu nie chodzi o nasze pojmowanie Jezusa Chrystusa, lecz wspólne zbliżanie się do Osoby Jezusa Chrystusa/ druga Osoba Boża/.
Proszę spróbować odpowiedzieć krótko na jedno z zasadniczych pytań. Czy Jezus/ten w któremu wierzysz/ z Nazaretu jest osobą ludzką/człowieczą/? Stał się człowiekiem we wszystkim podobnym do nas oprócz grzechu.
janusz
Ad. 15
Z jednej strony liczba 40 chyba ma uwarunkowania w wydarzeniach starotestamentalnych, nie potrafię tego powiązać. Przypadki ratowania ludzi pokazują, że organizm ludzki jest w stanie bez jedzenia przeżyć niewiele ponad 40 dni. Jezus będąc Bogiem doprowadza swój organizm do skrajnego wyczerpania. Gdybym ja miał nieskończoną władzę, to na tej pustyni urządził bym przyjemny piknik.
Mirosławo, to że jestem tu i teraz to prawdziwy cud.
#12
„Tu nie chodzi o nasze pojmowanie Jezusa Chrystusa, lecz wspólne zbliżanie się do Osoby Jezusa Chrystusa/ druga Osoba Boża/”.
WSPÓLNE ?
/kpisz?/
A pozwolicie chociaż?
#19 dotyczy #16
Szanowne Panie z okazji Dnia Kobiet zdrowia, radości, pomyślności i błogosławieństwa Bożego na każdy dzień waszego życia niech Pan Jezus błogosławi i prowadzi Was.
Grać w toto lotka czy nie grać oto jest pytanie!
A mnie jednak kusi… miałbym wreszcie władzę nad wielu sprawami!
#13 katolicki baran
Zadajesz pytanie jak ;czy człowiek cielesny ma duszę – ma dusze i ciało. My ludzie jesteśmy obdarzeni duszą , pierwiastkiem boskim czyli jesteśmy w Bogu. Jesteśmy też obok Boga bo możemy czynić wszystko ale jednocześnie mamy sumienie i wolną wolę, anielskość i diabelskość w sobie w różnych procentach / dobro i zło/, wiarę w Boga i walczący ateizm u różnych osób…
Zatem „Czy Bóg powołał nas do istnienia na zewnątrz Siebie czy też w Sobie?” odpowiem i tak i tak bo nie jesteśmy Bogiem ale mamy pierwiastek boski.
pozdrawiawm
#18 lemi
O jakimże cudzie mówisz jeśli możemy poznać go 🙂
#14 Mirosława
No tak 🙂
#19 Ka.
Bóg/Syn Boży/ w Jezusie Chrystusie przyjmuje tylko naturę ludzką.
We wcieleniu nie staje się osobą ludzką. Tak jak w jednej naturze bożej są trzy osoby boże tak i we wcieleniu w drugiej osobie bożej są dwie natury, boska i ludzka.
Człowieczeństwo Jezusa z Nazaretu jest tylko naturalne nie osobowe. To nie kpina tylko katolicka tajemnica wiary.
janusz
#23 niezapominajka.
Święty Paweł nadał słowu „pneuma” znaczenie „nadprzyrodzonego ducha działającego w sercu człowieka”, stąd koncepcja ciała (soma), duszy (psyche) i ducha (pneuma) otrzymywanego dopiero przez chrzest.
Św. Augustyn w swoim traktacie o duszy napisał: „dusza jest bezcielesna lecz nie jest pustką. Stoi wyżej od ciała w hierarchii, więc dusza zawiera ciało, a nie ciało duszę.” Święty Augustyn był przekonany, że dusza ma oczy, język, kończyny i jest swego rodzaju bezcielesnym odbiciem ciała.
Niezapominajko, chodzi właśnie o ten pierwiastek boski w każdym człowieku.
Co to takiego ten boski pierwiastek według Ciebie?
janusz
#27 Januszu,
jak się mylę to popraw . Otóż według mego przekonania „pierwiastek boski ” w człowieku to dusza nieśmiertelna skierowana ku Bogu. W naturze człowieka jest poszukiwanie sensu istnienia i poszukiwanie Boga – Stwórcy wszystkich rzeczy widzialnych i niewidzialnych.
Ateiści walczący z ” pierwiastkiem bożym” , skazują się na piekło.
Piekło to męczarnia bez Boga , Dobrego Pana. Człowiek tam zatraca pierwiastek boski, sprzedając duszę diabłowi.
Podobno po śmierci w tym świecie , będziemy mieć ciało astralne , no i niebiańską duszę 🙂 ja w to wierzę…
Wyczytane z Katechizmu Kościoła Katolickiego:
„703 Słowo Boga i Jego Tchnienie znajdują się u początku bytu i życia całego stworzenia 42
Jest rzeczą właściwą, aby Duch Święty rządził stworzeniem, uświęcał je i ożywiał, ponieważ jest Bogiem współistotnym Ojcu i Synowi… Do Niego należy panowanie nad życiem, ponieważ będąc Bogiem, zachowuje stworzenie w Ojcu przez Syna 43
704 „W przypadku człowieka Bóg ukształtował go własnymi rękami (to znaczy przez Syna i Ducha Świętego)… i wycisnął na ukształtowanym ciele własną formę w taki sposób, by nawet to, co widzialne, miało Boski kształt” 44 .”
KKK 998 Kto zmartwychwstanie? Wszyscy ludzie, którzy umarli: „Ci, którzy pełnili dobre czyny, pójdą na zmartwychwstanie życia; ci, którzy pełnili złe czyny na zmartwychwstanie potępienia” (J 5, 29) (Por. Dn 12, 2).
I jeszcze:
„KKK 999 W jaki sposób? Chrystus zmartwychwstał w swoim własnym ciele: „Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem” (Łk 24, 39); nie powrócił On jednak do życia ziemskiego. Tak samo w Nim „wszyscy zmartwychwstaną we własnych ciałach, które mają teraz” (Sobór Laterański IV: DS 801). ale to ciało będzie przekształcone w „chwalebne ciało” (Flp 3, 21), w „ciało duchowe” (1 Kor 15, 44):”
#28 niezapominajka.
Czy zgodzisz się ze mną jeśli powiem, że łaska uświęcająca jest w nas tym pierwiastkiem bożym/boskim/. Konsekwencje łaski uświęcającej lub jej braku są ogromne. Łaska przenosi nas w wymiar wieczności. Każdy nasz czyn, niezależnie jak drobny by nie był, (uśmiech, dobre słowo dla drugiego) wykonany w stanie łaski uświęcającej ma wartość wieczną. Oznacza to, że wszystkie nasze dobre uczynki przyczyniają się do naszego rozwoju duchowego, do wzrostu życia nadprzyrodzonego w naszej duszy. A tych przecież w naszym życiu jest cała masa. Nagrodą za życie w łasce jest sam Pan Bóg. Jeżeli natomiast ktoś utraci łaskę, owszem zdolny jest do dobrych czynów, nie mają one jednak żadnego wpływu na wieczność. Dobre uczynki dokonane w stanie grzechu ciężkiego nie wpływają na rozwój duchowy człowieka, nie pomnażają w jego duszy życia nadprzyrodzonego. Jest to oczywiste, bo nie można pomnożyć czegoś czego w ogóle nie ma. A grzech ciężki właśnie życie nadprzyrodzone w naszej duszy zabija. Jeżeli będziemy świadomi jak ważne jest życie w stanie łaski uświęcającej i jak wiele od niego zależy, to wówczas powinniśmy zrobić wszystko, żeby tej łaski nigdy nie stracić. A jeżeli to już się stało, to czym prędzej ją odzyskać w sakramencie pokuty. I każdy z nas powinien zrozumieć, że życie na co dzień w łasce uświęcającej, czasem mimo wielu trudnych okoliczności, jest naprawdę możliwe. I nie jest to jedynie obowiązek duchownych, czy przywilej nielicznych. Życie w łasce jest wymagane absolutnie od każdego, niezależnie od stanu czy wieku. I tylko jeżeli żyjemy w łasce możemy z ufnością i tęsknotą oczekiwać przyjścia Pana.
janusz
#26
„Człowieczeństwo Jezusa z Nazaretu jest tylko naturalne nie osobowe”.
Czysto naturalne.
I ja się z tym w pełni zgadzam.
#30 niezapominajka
I jeszcze wiele można na ten temat przytaczać…
„Razem też wskrzesił nas i razem posadził na wyżynach niebieskich – w Chrystusie Jezusie” (Ef 1, 6). Chrystus Jezus przekształci nasze ciała przez analogię do swego Wcielenia i Zmartwychwstania: „Jezus Chrystus przekształci nasze ciało poniżone na podobieństwo do swego chwalebnego ciała” (Flp 3, 21). Będzie to ciało dopuszczone do Chwały Bożej Chrystusa: „Sieje się – pisał św. Paweł – niechwalebne – powstaje chwalebne” (1 Kor 15, 43). Zachodzi rozciągnięcie chwały Jezusa Chrystusa na każdego człowieka, na każde ciało, na cały Kościół, który uczestniczy w dobru, prawdzie, wolności, miłości Bożej, w zwycięstwie nad złem, w samym sednie dramatu bytu. Odgrywa w tym pewną rolę i aspekt doczesności Jezusa. Toteż i człowiek osiąga chwałę zbawienie ciała w pewnej, mimo wszystko, ciągłości względem chwały stworzenia, która dochodzi do głosu najbardziej w spełnieniu się osobowym. Podobnie i Kościół przemienia się z doczesnego w chwalebny” „aby stawić osobiście przed sobą Kościół jako chwalebny” (Ef 5, 27)” Cz. S. Bartnik
#27 Janusz
To bardzo odkrywcze dla mnie stwierdzenie, że dusza jest formą ciała, nie odwrotnie…
C.d.n. 🙂
J. Ferrer Arellano : „Można mówić o ziarnie Ducha Świętego w sercu człowieka, ale też o znamieniu, czy zalążku Trójcy Świętej w osobie człowieka. Ten zalążkowy obraz Boży w człowieku wzrasta aż do pełni, która oznacza przebywanie człowieka w życiu Trójcy Immanentnej, gdzie człowiek niesiony jest przez Słowo i Ducha Świętego ku Ojcu”.
#16 baran katolicki
Do mnie bardziej przemawiają słowa ks.Bp:
„Trzymajmy się Jezusa i wpatrujmy się w Niego.Tylko przez Niego płynie ku nam prawdziwa moc życia od Ojca”.
Dużym wsparciem dla mnie jest modlitwa różańcowa.Odmawiam obecnie nowennę pompejańską.Bardzo prosta modlitwa,a jednocześnie owocna.Korzystam z rozważań różańcowych np: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/M/MR/rozaniec_md.html
„Dla chrześcijanina wierzyć,to znaczy uwierzyć w Miłość,to zawierzyć siebie tej Miłości,która stała się widzialna,to kierować się nią w życiu osobistym,rodzinnym,społecznym”.(tamże)
Pozdrawiam.
#4 Klara
„I nie wódź nas na pokuszenie…” – a więc zasłaniaj nas!
Prośba ta uczy nas ostrożności,byśmy umieli roztropnie chodzić po świecie pamiętając,że mamy szczególny obowiązek czujności ducha.Bóg nas nie kusi,wręcz przeciwnie,jest dla nas tarczą przed pociskami złego ducha.
Duch ciemności jest duchem niepokoju.On nie zawsze dąży do tego,aby nas doprowadzić wprost do grzechu.Często wie,że mu się to nie uda,bo łaska Boża jest w nas wystarczająco silna.Wtedy przynajmniej zasiewa niepokój,stwarzając wiele trudności i wątpliwości,które mają niejednokrotnie tematykę świętą,religijną,czy wynikającą nawet z troski o Kościół,Królestwo Boże,oto niemal,aby samemu Bogu starczyło sił do uratowania się i utrzymania na świecie.Wtedy boimy się o wszystkich i wszystko.Na razie idzie szatanowi tylko o ten lęk i o to aby nas w nim jak najdłużej utrzymać.Wówczas bowiem człowiek mobilizuje wszystkie siły do walki z lękiem i zagłębia się w nim,jak w masie,z której trudno nawet nogi wyciągnąć.Już nie chodzi,tylko wlecze się i czołga,jakby jakieś hamulce zatrzymały jego radosne dążenie do Boga.Złemu duchowi idzie właśnie o to,bo jeżeli taki stan utrzyma się dłużej,to człowiek zamiast postępować na przód,będzie się nieustannie oganiał przed tymi „psami” ,jak dziad w wąskiej ulicy.
Tak w skrócie pisał o tym x Stefan Wyszyński Prymas Polski.
…
Módlmy się:
o ducha czujności
o wierność łasce Bożej
o męstwo w walce z pokusami
za narażonych na niebezpieczeństwo grzechu
za pozostających w cieniu śmierci
za niewierzących
za ludzi żyjących bez Boga,w niewoli niewiary
za nieprzyjaciół Boga i Kościoła
za prześladowców religii
za bluźnierców i gorszycieli
za ludzi żyjących w nienawiści.
Historia tej choroby obfituje w kilka niewytłumaczalnych wydarzeń lub jak inni mogą powiedzieć szczęśliwych zbiegów okoliczności. Jednakże jedno wydarzenie jest potwierdzeniem istnienia innego wymiaru życia. Rok temu badania stwierdziły istnienie w moim organizmie hodowli raków na różnych narządach. Trzy operacje i rozpoczęta chemioterapia. Gdy poczułem się opuszczony otrzymałem pomoc w postaci widzenia z wyjaśnieniem istoty choroby, zagrożeń, miejsca występowania, sposobu i długości leczenia oraz potwierdzenie że nazwa leku otrzymanego wcześniej od misjonarza jest „lekiem podanym mi w optymalnym momencie”. Przerwałem chemioterapię i zacząłem stosować ten lek. Wynik TK pokazuje, że jestem okazem zdrowia.
#31
Ja się zgadzam
#31 Januszu,
wydaje mi sie ,że Boski pierwiastek w człowieku jest nawet w ateiście i grzeszniku a łaska Boża uaktywnia ten pierwiastek…
#37 Doskonale Lemi !
Tak bywa.
Życzę zdrowia i długich szczęśliwych lat życia.
#39 niezapominajka.
Jeden z częściej popełnianych błędów polega na utożsamianiu duszy ludzkiej z Bożym życiem, czyli z łaską uświęcającą. Tymczasem to, co nazywamy życiem Bożym, stanowi wyjątkowy dar udzielany człowiekowi, różniący się od jego duszy.
Życie Boże jest nową formą życia otrzymywanego od Boga przez człowieka.
W samym świecie stworzonym przez Pana spotykamy różne formy życia. Najniższą jest życie roślin, nazywane życiem wegetatywnym.
Wyższą formą życia odznaczają się zwierzęta mogące poznawać otaczający świat przy pomocy zmysłów. Ten rodzaj życia można nazwać zmysłowym.
Jeszcze wyższą formą życia ożywiony jest człowiek, dzięki posiadaniu duchowej/rozumnej/ duszy. Mówimy, że odznacza się on życiem duchowym, czyli posiada zdolność rozumowego poznania, dokonywania wolnych wyborów i miłowania.
Oprócz wymienionych wyżej trzech form życia istnieje jeszcze jeden, najdoskonalszy rodzaj życia, właściwy tylko samemu Bogu. To swoje życie Stwórca potrafi w nas wlewać, przekazywać je nam. Otrzymując dar życia Bożego, czyli łaskę uświęcającą, uczestniczymy w wewnętrznym życiu Trójcy Świętej i upodabniamy się w najdoskonalszy sposób do Boga. To ożywienie duszy ludzkiej, będące nadprzyrodzoną przemianą, nosi różne nazwy, takie jak: nowe narodzenie, odrodzenie duchowe, usprawiedliwienie, usynowienie, życie Boże w człowieku itp. Nadprzyrodzony dar życia Bożego konieczny jest do zbawienia.
Duszy zabić nie można, życie Boże można natomiast zniszczyć przez grzech śmiertelny polegający na tym, że człowiek świadomie, z rozmysłem i dobrowolnie opowiada się za tak wielkim złem, że zabija w sobie to, co stanowi istotę tego życia, mianowicie – miłość.
janusz
ad.40 niezapominajka.
Ateista to ktoś kto dobrowolnie odrzuca Boga. Jego dusza pozbawiona łaski uświęcającej jest martwa. Nie ma w niej Ducha Chrystusowego. Jest świątynią szatana. Człowiek bez łaski uświęcającej/grzesznik ciężki/ jest wiecznym trupem, doczesnym wampirem.
janusz
#42
Ręce opadają.Jak możesz szerzyć takie /o ateistach/ bzdury.
Odrzucić Boga może każdy. Również i ten w zakonnym / przykrywka/ habicie.
#43 cd.
Aaa, rozumiem. Nauka nienawiści.
Komu to potrzebne? Bo przecież nie Bogu.
#44
Jezus nie uczył nienawiści, ani nie wydobywał jej z ludzi na zewnątrz.
Uczył pokoju i przyjaźni.
Jest podstawowa dla KAŻDEGO człowieka zasada :
NIGDY NIE KRZYWDZIĆ A ZAWSZE POMAGAĆ.
Ka.
„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem” (Łk 14,26). To też mowa/nauka/ nienawiści? Ka, bez łaski uświęcającej życie nasze ma wymiar tylko doczesny/ziemski/. Oczywiście, że zakonnik, ksiądz, biskup, papież, może być ateistą. Każdy, kto ciężko grzeszy, staje się ateistą to znaczy zrywa z wiecznością.
janusz
Januszu, ciekawie napisałeś.
Pisałam kiedyś na tym blogu, że naukowcy odkryli
w atomie człowieka pewne bardzo krótkie światło i nazwali to „pierwiastkiem Bożym” czyli i ateista jako człowiek , ma ten pierwiastek…
Łaska Boża jest też Bożym, Wielkim Pierwiastkiem,
dzięki któremu możemy powiedzieć z wiarą- „Jezus Chrystus jest moim Panem”…
#48
Myślę że każdy posiada owy pierwiastek.Różnica polega w stopniu rozwinięcia /podobnie jak nasz mózg/go.
U niektórych bywa uśpiony.
Pytanie, czy skoro uśpiony mamy prawo niszczyć fizycznie człowieka /nie wyrządzającemu nikomu krzywdy/ ?
Psychopatyczni religijni sadyści uważają, że tak i tak czynią. A ja się buntuję.
Baran chce nienawidzieć bliźniego /to nie pierwiastek,to cecha charakteru/, a ja nie /bez względu czy rozwinięty we mnie czy nie ów pierwiastek/.
Kolosalna różnica.
#47
A więc nie jestem religijna. Nigdy nie nienawidziłam nikogo.
Tacy jak ja też istnieją, nie znaczy to jednak że ktokolwiek ma prawo ich zabijać.
#47
Jest jeszcze coś takiego jak rozwinięta podłość.
I w podłości każdy nienawidzący działa i szczerze popiera.
Czy podłość nie opiera się czasem na nienawiści bliźniego?
#49 Ka
Wiesz, to nie jest nakaz czy przyzwolenie do nienawiści, tylko zachęta do spoglądania na siebie realnie i prawdziwie. Różne są formy i niuanse nienawiści. Podałaś przykład sadysty-mordercy, to bardzo nośna i widoczna forma nienawiści.
Przyglądając się sobie mogę stwierdzić, że są osoby, które z trudem akceptuję , nie przepadam za nimi, ich obecność sprawia mi kłopot. Gdy będą potrzebowali mojej pomocy, czy będę przy nich, czy odczytam tą potrzebę, czy przyczyny takiej postawy nie są we mnie takie same jak u Twojego fanatyka sadysty?
#52
Szukając prawdy, gdy wątpliwości mnie ogarniają lub po prostu nie wiem, mam zwyczaj /nie udawać wszystkowiedzącą/ po prostu wprost pytać.
Przed trudnymi sytuacjami też nie uciekam, tylko staram się jak najszerzej /z różnych stron/ na nie spojrzeć, by wyłuskać sedno i problem rozwiązać.
Nie głaskam siebie i do błędu /grzechu/ otwarcie potrafię się przyznać.
Niczego również co dotyczy mojej osoby nie ukrywam /ukrywałam/, ale plotkować z plotkarzami mowy nie ma, nie będę.
Taki charakter. I taka Dusza /przez duże D – uśmiech z tego „D”/.
Ka,
co Cię tak ubodło? „Jest podstawowa dla KAŻDEGO człowieka zasada : NIGDY NIE KRZYWDZIĆ A ZAWSZE POMAGAĆ”.
Ośmielę się powiedzieć, że dekalog jest naturalnym prawem wpisanym w serce każdego człowieka. Przeczytaj, co napisałem do chaniego /Kszysztofa/ o dobrych uczynkach w najnowszym wpisie Księdza Biskupa.
Bez łaski uświęcającej każdy dobry uczynek ma wartość tylko doczesną.
Filantropia nie potrzebuje Chrystusa.
janusz
#53
Aaa, tam.Ja jestem zadowolona ze swojej Duszy. Jest piękna. Moja i własna.
/no i jak tu się nie uśmiechnąć?/
#54
I łaska uczynkowa i łaska uświęcająca jest obdarowaniem Bożym.
W Boże kompetencje nie zamierzam wchodzić.
Ty coś plączesz, ale nie chce mi się tych supłów /przynajmniej teraz/ rozwiązywać.
#56
Już wiem.
Zwężenie. No i trochę manipulacji.
Nie będę w to wchodzić.