W dzisiejszej audycji radiowej spojrzeliśmy na okres liturgiczny i życia Kościoła, jakim jest Wielki Post. Ten okres ma dwa zasadnicze aspekty. Jeden to przeżywanie tego okresu w duchu pokuty i modlitewnego pochylania się nad ciepiącym Jezusem. Wyrazem tego są wszelkiego rodzaju nabożeństwa pasyjne (Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale) oraz praktyki pokutne, umartwienia, rekolekcje wraz z postanowieniami poprawy i wszelkiego rodzaju umartwieniami. To wszystko służy naszemu zbliżaniu się do tajemnicy Jezusa Chrystusa cierpiącego, który oddał swoje życie za nas. Służy to także hartowaniu ducha i formowaniu postaw, które nie będą podatne na życiową łatwiznę i wszelkiego rodzaju uproszczenia i skróty życiowe, do jakich bardzo często skłania nas świat.
Drugi aspekt przeżywania Wielkiego Postu to przygotowanie do Świąt Paschalnych, jako celebracji centralnego wydarzenia chrześcijańskiego mającego swój wyraz w Chrzcie świętym. Jest to więc aspekt katechumenalny ze wszystkimi przewidzianymi w tym okresie katechezami, skrutyniami i obrzędami, podczas których katechumeni zostają stopniowo wprowadzeni w Misterium Paschalne.
Sam post – widziany z punktu widzenia Ewangelii to nie jest przede wszystkim i na pierwszym miejscu zewnętrzne umartwienie a tym bardziej nie takie, które łatwo daje się uchwycić w kategoriach spostrzeżenia prze ludzi, lecz postawa ducha, która potrzebuje zewnętrznego umartwienia. Wtedy te umartwienia i wszelkie rodzaju akty pokutne czy jałmużne stają się okazją do ściślejszego wchodzenia w relację z Bogiem. Dokonują się w „izdebce” własnego życia, gdzie Ojciec widzi. Chrześcijanie wiedzą, że jest potrzebny czas postu, kiedy oczekuje się obecności i poczucia bliskości Oblubieńca i jest czas odczuwania i przeżywania tej bliskości, kiedy wszelkiego rodzaju posty okazują się jako relatywne i bez znaczenia jako same w sobie. Potrzebujemy jednego i drugiego doświadczenia.
Niech ten czas Wielkiego Postu uwrażliwi nas wszystkim przede wszystkim na potrzebę słuchania Słowa Bożego, kiedy to Pan przemawia do nas. Post, poczucie naszej słabości i ułomności niechaj nas czynią bardziej „głodnymi” Słowa. Otwartymi na słuchanie bez uwarunkowań. Gotowymi do wypowiadania i przyjmowania postawy zgodnej ze słowami Maryi: Niech mi się stanie według Twego Słowa.
Życzę Wszystkim Blogowiczom dobrego czasu Wielkiego Postu: niechaj Obecność Pana daje się odczuwać jako konkretna i bliska – szczególnie wtedy, gdy coś robimy, albo czegoś nie robimy w stosunku do tego, co robi czy czego nie robi świat. My zaś kierujemy się (pozwalamy się kierować) świadomością obecności Pana w naszym życiu. Niech czas Wielkiego Postu pomoże nam lepiej rozumieć i przeżywać naszą chrześcijańską (ewangelijną) odmienność w stosunku do świata.
Bp ZbK
Komentarze
34 odpowiedzi na „Audycja radiowa: Wprowadzenie do Wielkiego Postu 2015 (150217)”
Czy ta audycja jest dostępna gdzieś w Internecie? Chętnie bym posłuchał i nie tylko ja…
Księdza Biskupa serdecznie pozdrawiam, składam też najlepsze życzenia imieninowe.
Bardzo dziękuję.
Piękne życzenia.
Ad #1 Adam
Adamie!
Bardzo dziękuję za życzenia.
Mam nadzieję, że audycja będzie jakoś dostępna.
Ja nie wiem jeszcze, jak to robi Redakcja Rozgłośni.
Pozdrawiam całą Rodzinę
Bp ZbK
przeżywać naszą chrześcijańską (ewangelijną) odmienność w stosunku do świata.
Ad #1 Adam
Oto link:
http://www.legnica.fm/index.php/biskup/22464-wielki-post-qz-biskupem-legnickim-na-antenieq-posluchaj
Pozdrawiam
Bp ZbK
Link do audycji z 18 lutego 2015r http://www.legnica.fm/index.php/biskup/22464-wielki-post-qz-biskupem-legnickim-na-antenieq-posluchaj
Można też posłuchać audycję klikając ze strony ks.Biskupa na link – 2.Radio PLUS Legnica.
Dziękujemy za Link.
Życzymy z racji wczorajszych imienin wszystkiego dobrego. Niech Chrystus błogosławi.
Pozdrowienia do rodzinki i wspólnoty w T.
Audycja jak zwykle bardzo ciekawa. Dziękuję za możliwość wysłuchania.
Jestem niesamowitym łasuchem na słodycze. Jest to pewnego rodzaju wręcz zniewolenie. W tegoroczny post chciałabym zrezygnować ze słodyczy mając na myśli pewne poważne intencje /jest ich kilka/…
Nie wiem czy wytrwam.
Proszę o to Pana Boga by wytrwać w swoim postanowieniu lecz jednocześnie przekonana jestem, że bez Bożej woli i Bożej pomocy bardzo trudno mi będzie…
Proszę was o modlitwę.
Dziękuję za naukę. Wysłuchałam audycję z wielkim zainteresowaniem.
Myślę, że słowa Ks. Biskupa dobrze zrozumiałam. Czy tak?
Po raz pierwszy będę przeżywała 40 – dniowy post bardziej dojrzale.
Wydawało mi się, że przez gorliwą modlitwę mam dobrą relację z Jezusem Chrystusem. Teraz już wiem, że się myliłam.
Ten czas postu – poprzez gotowość wejścia w słabość, zwracanie się do Pana Boga słowami: „Niech się dzieje według Twego słowa”, pozwoli mi na to, aby głębiej być w relacji z Bogiem i lepiej Go poznać i siebie lepiej poznać.
Zło jest „nicością”- Bóg je zniszczył. Nie wracaj do niego, nie kolekcjonuj „nicości”. Myśl o łasce, która cię zbawia…
Z okazji imienin dołączamy nasze najserdeczniejsze życzenia, aby Pan prowadził Cię we wszystkich wydarzeniach, które dla Ciebie przygotował.
Z pamięcią w modlitwie.
Jacek z rodziną.
Kolejny wielki post w moim życiu stawia mnie pod murem tego świata i karze wybierać życie albo śmierć. Dzisiaj wyznać swój grzech przed ludźmi z tego świata to potwierdzić ich myślenie, poprzeć postępowanie, nie wyróżniać się w stadzie, iść z falą, itd. To co dla mnie jest grzechem inni uważają za normalne zachowanie.
Naprawdę nie potrzeba wielkiego wysiłku ani tym bardziej łaski Bożej, by wśród złodziei przyznać się do kradzieży. Pośród alkoholików pochwalić się swoim pijaństwem. Mordercy nic mi nie zrobią jeśli sam przyznam się do zabijania/niszczenia/ innych.
Ten świat się zmienia jak kameleon by zawsze być do usług dla grzesznika.
Dzisiaj grzech nie koniecznie jest postrzegany jako coś złego.
Bardzo często dziwakami są ci, którzy nie chwalą się swoimi grzechami, lecz ukazują przeciwną mentalność. Przyznać się do nie picia, do nie kradzieży, do nie cudzołóstwa, do uczciwości, itd. to dopiero sztuka wiary.
Chce jeszcze o jednym wspomnieć w tym czasie wielkiego postu. Dla mnie sztuką wiary jest pokazanie się temu światu na swoim krzyżu. Wszyscy wiemy, jak ludzie nie lubią, nie kochają swoich krzyży. Krzyż poniża, krzyż ośmiesza, uczy pokory, nie pozwala walczyć, jest tym klinem zabitym w moje kamienne serce o,którym wspominał Ksiądz Biskup w audycji. Mój krzyż to miejsce stracone dla mnie. Tylko tak widziany jestem Bożym straceńcem.
Niezapominajka zachwala swoja wspólnotę NK. Pewnie ma rację co do dobrodziejstwa bycia wśród braci i doświadczania ich miłości. Mnie zabrakło tej tajemniczej wiedzy jaką głosi tutaj Ksiądz Biskup.
Z odległości czasu dziwię się niektórym katechistom, że nie odnaleźli w tym nauczaniu chrystusowej ewangelii.
Jestem co najmniej pewien, że wiele dobrego dla Kościoła, który jest na DN wynikło by ze słuchania i formowania się pod bogactwem mądrości Księdza Biskupa.
Szkoda, że wcześniej nie usłyszałem tego, co dzisiaj słyszę.
No ale lepiej później niż wcale.
Pozdrawiam
janusz
Jak Każdego roku składam czcigodnemu Ks. Biskupowi życzenia: Niech dobroć Boga Ojca, posłannictwo Jezusa Chrystusa i moc Ducha Świętego urzeczywistnia się przez posługę Księdza Biskupa
Mamy wzorzec w sercu, które chociaż było sercem Syna, nauczyło się posłuszeństwa (Hbr 5,8-9) i dzięki temu jest wzorem godności i piękna – nieskończonego majestatu. Brzmi wzniośle, ale litości – ten wzorzec jest niedościgniony. Oczywiście, że to nie takie proste. Chrześcijaństwo jednak to nie joga. Nie lewituj, bo rozbijesz sobie łepetynę o sufit. W chrześcijaństwie bowiem nie chodzi o doskonałość dla doskonałości. Ona nie jest celem, jakiś jej „poziom” może być skutkiem. Wcale nie o nią chodzi.
Jeden ze świętobliwych mnichów, mistrz dla wielu, mawiał, że gdy pyta na przykład kandydata do zakonu, dlaczego chce spędzić życie w eremie i słyszy, że po to, aby osiągnąć doskonałość, to z reguły odpowiada, że w tym miejscu nie jest to możliwe.
Celem jest pójście za Jezusem – mimo wszystko i wbrew wszystkiemu. Rzecz w tym, aby przylgnąć do tego Serca, wpuścić Jezusa do swego życia, otworzyć Mu na oścież swe serce i o nic się więcej nie martwić. Uczłowieczanie naszego serca dokonywać się będzie za Jego przyczyną. Na miarę jaką On uzna za właściwą.
Wcześniej zapytałem się, czy można nie grzeszyć.
Według mnie, można, tylko trzeba zaprzeć się siebie.
Św. Paweł pisze, że powinniśmy za pomocą Ducha pokonywać pokusy ciała. Ale jak to zrobić? Odpowiedź może być tylko jedna – modlić się. Jezus przecież powiedział: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie”.
Ale czy ja się modlę? I jak wygląda moja modlitwa? Czy wystarczy tylko przeżegnać się, ładnie rączki złożyć i mówić wyklepane regułki?
Jezus przecież też był wystawiony na pokusy i właśnie pokonywał je mocą Ducha, który w Nim był. On też przychodzi nam z pomocą, ale czy my tego chcemy?
Sam po sobie wiem, że nie jest to łatwe, ale trzeba próbować.
Na początku każdej Drogi Krzyżowej przecież śpiewamy: „A On ci na to, bolejąc goręcej: Umrę, odpowie, lecz już nie grzesz więcej”.
Czy jednak po co pokonywać pokusy ciała jak jest spowiedź i ewentualnie czyściec?
A czy takie myślenie to nie grzech przeciw Duchowi Świętemu?
Dzisiaj grzech jest wszędobylski.
Dzisiaj świat podpowiada, że nawet dzieci Boże grzeszą, bo inaczej się nie da.
Dzisiaj świat mówi, że Jezus ustanowił spowiedź, bo wiedział, że nie da się nie zgrzeszyć.
Dzisiaj świat podsuwa różne pomysły, ale chrześcijanin powinien patrzeć na Boga i słuchać Go. Święty Jakub pisze, że chrześcijanin powinien być przyjacielem tylko Boga, a nie świata. Nie ma tu „i to i to”:
„Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga” [Jakub 4,4].
Jak czytałem Listy Piotra, to poruszyły mnie słowa:
„Jeżeli bowiem uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im świętego przykazania. Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do kałuży błota.” [2P 2,20-22].
O co Piotrowi chodzi?
Czy to znaczy, że Piotr nie znał dokładnie Boga i nie wiedział, że On jest miłosierny?
#15 chani.
Krzysztofie polecam ten link. http://mateusz.pl/duchowosc/dk-spowiedz.htm
Tam jest odpowiedź na Twoje pytanie o bezgrzeszności.
Pozdrawiam
janusz
#14 Amos.
Uczłowieczenie serca jako owoc pójścia za Jezusem i przylgnięcia do Niego.
U mnie jest tak, że to nie ja przylegam do Niego, lecz to On przyczepił/przylgnął/ się do mnie jak „rzep psiego ogona”.
Proszę nie usuwać z mojego „ogona” tego „RZEPA”.
Amos, kim jesteś? Napisz coś o sobie.
Pozdrawiam
janusz
#15
Myślę że nie ma co zapierać się siebie, tylko wyprzeć co złe /niegodne nas/ mamy w sobie.
#16
No ładnie.
Prawie przestraszyłeś mnie.
Bo któż z nas wie, co go jeszcze czeka.
#17 baran katolicki
Ja znam ten artykuł i kilkakrotnie nawet cytowałem go na jakimś forum gdzie często mi zarzucano, że odrzucam Sakrament Spowiedzi. Nie wiem na jakiej postawie. Może wywnioskowali to po moich wpisach, bo ja pisałem, że częsta spowiedź może mieć odwrotny skutek do zamierzonego.
Ja wiem, że Bóg się nie męczy z przebaczaniem i nawet – co tam powtarzali – święci się spowiadali co tydzień, ale tak jak do grzechu, tak i do spowiedzi możemy się przyzwyczaić.
Ale co to znaczy spowiedź?
Czyż ni to samo co nawrócić się do Boga? Być Jego przyjacielem?
To czy może ten być nieprzyjacielem Boga, w którym mieszka Bóg?
I według mnie żeby zrozumieć sens Sakramentu Spowiedzi, trzeba wziąć pod uwagę / wyjść od tych słów/ słowa skierowane do Piotra przez Boga:
„Nie nazywaj nieczystym, tego co Bóg oczyścił”.
#19 #20 Ka
Zaprzeć się siebie trzeba i nie tylko żeby dźwigać swój krzyż, ale też żeby naśladować Jezusa w Jego cichości i czystości.
—————
Ja też się przestraszyłem tego cytatu z Piotra.
#18 baran katolicki
Jedno drugiemu nie przeczy.
Polecam „Bóg szukający człowieka” A.J.Heschel.
Teologia jest moją pasją, pisanie sposobem dzielenia się tym, co „w duszy gra”…
Moim domem jest modlitwa…
# 15 chani
Święty Augustyn jest wzorem doskonałego nawrócenia.
Pierwsze i decydujące nawrócenie„nawróciłeś mnie ku Tobie”(Confessiones,VIII,12,30).
Jego prawdziwym i drugim nawróceniem było zrozumienie,że do innych ludzi dociera się w prostocie i pokorze.
Papież Benedykt XVI w czasie audiencji generalnej 27 lutego 2008 tak mówi o trzecim nawróceniu św Augustyna:
„Jest jeszcze trzeci etap drogi Augustyna,jego trzecie nawrócenie,ono sprawiło że każdego dnia swego życia prosił Boga o przebaczenie.Na początku myślał,że gdy przyjmie chrzest,życie w komunii z Chrystusem,sakramenty,sprawowanie Eucharystii,pomogą mu osiągnąć ideał przedstawiony w Kazaniu na Górze;doskonałość otrzymaną w chrzcie i utwierdzoną w Eucharystii.Pod koniec życia zrozumiał,że to co mówił w swoich pierwszych kazaniach o Kazaniu na Górze – a więc,że my chrześcijanie,żyjemy teraz tym ideałem – było pomyłką.Jedynie Chrystus urzeczywistnia naprawdę i całkowicie Kazanie na Górze.My zawsze potrzebujemy,by nas obmywał Chrystus – Ten który umywa nam stopy,i by nas odnawiał.Potrzebujemy stałego nawrócenia.Do końca potrzebujemy tej pokory,z którą uznajemy,że jesteśmy grzesznikami w drodze dopóty,dopóki Pan nie poda nam ręki na zawsze i nie wprowadzi nas do życia wiecznego.W takiej ostatecznej pokorze,przeżywanej dzień po dniu,Augustyn umarł.
Pokora w obliczu jedynego Pana – Jezusa – nauczyła go pokory intelektualnej.Augustyn ,będący jedną z najwybitniejszych postaci w dziejach myśli,w ostatnich latach swego życia przenikliwie i krytycznie przeanalizował wszystkie swoje rozliczne dzieła.Tak powstały Retractationes(„Sprostowania” które wprowadzają jego naprawdę wielką myśl teologiczną w pokorną i świętą wiarę Kościoła,która nazywa się po prostu Catholica „Pojąłem – pisze w tym właśnie bardzo oryginalnym dziele (I,19,1-3) – że tylko jeden jest naprawdę doskonały i że słowa z Kazania na Górze całkowicie urzeczywistniają się tylko w samym Jezusie Chrystusie.Natomiast cały Kościół – my wszyscy,łącznie z apostołami – musimy codziennie się modlić:odpuść nam nasze winy,jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”.
# 16 chani
Z wstępu do tego listu,dowiaduję się,że św.Piotr przeczuwał zbliżającą się swoją śmierć,a ponieważ sytuacja w małoazjatyckich gminach kościelnych znacznie się pogorszyła,trzeba było ostrzec przed heretykami.
Po ujemnej charakterystyce heretyków(cały rozdział 2) uwydatnia,że ich koniec jest gorszy od początków.
#21 chani.
Krzysztofie, może tak być i bardzo często tak jest, że Bóg w Jezusie Chrystusie jest zamknięty w ciemnych lochach kamiennych serc swoich nieprzyjaciół. On jest obecny w nas, nawet gdy grzeszymy. Pozwala się ranić, pozwala się unicestwić, by później na nowo się narodzić w przebaczeniu.
Nie wiem rozumem można ogarnąć Boże miłosierdzie. Pewnie nie da rady połknąć sobą tak wielki ocean laski.
Nie wiem jak u Ciebie, ale u mnie dzisiaj moja przyjaźń do Boga stopniała jak sopel lodu na Wielkanoc.
Bo jakże być przyjacielem Boga, kiedy nie ma się siły kochać swoich nieprzyjaciół.
Przyjacielem moim jest On to święta prawda jak dogmat niezmienna. Lecz moja przyjaźń ulotna/krucha/ jak wiara ukrzyżowana.
Mówią, że trzeba się zbliżyć do Chrystusa, by zobaczyć jak bardzo nie podobny jestem do Niego. Mówią, że przylgnąć jak wielościan lub szmaciana piłka bez środka/życia/ w sobie i maja rację u mnie. Proszę nie brać dosłownie tego, co słyszał Piotr tam na dachu w swoim religijnym głodzie.
Tylko Bóg jest czysty choć umazany naszym grzechem.
Pozdrawiam
janusz
Natrafiłem na zeszłoroczną homilię Papieża Franciszka gdzie kilka razy wspomina dosłownie, że Chrystus UNICESTWIŁ samego siebie i proponuje nam prosić Pana by nauczył nas unicestwiania samego siebie w okresie wielkiego postu. http://www.osservatoreromano.va/pl/news/chrzescijanski-styl-zycia Czy w tej homilii dobrze przetłumaczono słowo UNICESTWIĆ? Pozdrawiam janusz
#27 baran katolicki
Możesz „porównać” z tekstem 13 katechezy liturgicznej ks. Biskupa.
Wydanie książkowe „Bliżej liturgii” dostępne w Diecezjalnym Centrum Edukacyjnym w Legnicy.
#25 Mirosława
Wiem, że to o heretykach, ale na przykład czy ja jeśli powiem Bogu, że nie chce Go znać i odchodzę od Niego, to co będzie ze mną jeśli nie zdążę wrócić do Boga?
Z przypowieści o synu marnotrawnym dowiaduje się, że dla ojca ten syn, który odszedł był umarły.
Pewnie tak jest i dla Boga ten, który od Niego odszedł.
Ale może się stać, że ja nie zdążę przyjść do Boga i co wtedy?
———————–
#24
Kiedyś w radiu usłyszałem inne słowa Augustyna:
„Nawróć mnie Boże, ale jeszcze nie teraz”.
Dla mnie wzorem prawdziwego nawrócenia jest Szaweł, który spotkał Jezusa po Damaszkiem i odtąd jego życie się bardzo zmieniło. Z prześladowcy stał się Apostołem.
#26 baran katolicki
No tak, to tylko Duch Święty umacnia nas do kochania swoich nieprzyjaciół. Ale któż jest tym nieprzyjacielem?
Najlepiej z takim człowiekiem nie rozmawiać.
A niech sobie mówi co chce zza naszymi plecami.
Mnie na przykład nie bardzo obchodzi co ludzie o mnie myślą, mówią. Czasami to boli aż płakać się chce, ale trzeba wytrzymać.
Jezus przecież też w pewnych sytuacjach milczał.
To Duch Święty pomaga nam w naszych pokusach.
#30 chani.
Krzysztofie, nieprzyjaciel to ktoś, przez kogo doświadczasz jakiejś przykrości w swoim życiu. To ktoś, kto ma za zadanie pokazać Ci, że nie ma w tobie miłości Boga.
Trafnie to określa Ksiądz Biskup chociażby tu http://www.orione.kalisz.pl/index.php/czytelnia/37-biskup-zbigniew-kiernikowski/246-eucharystia-pokarmem-ludu-pielgrzymujacego-biskup-zbigniew-kiernikowski
Nie jest chyba za dobrze nie rozmawiać ze swoim nieprzyjacielem, bo cóż to za miłość, która ucieka w milczenie.
Oczywiście nic na siłę w tej materii.
Jezus nigdy nie „milczał” Sobą.
Pozdrawiam
janusz
#28 Mirosława.
„Bliżej liturgii” mam przed sobą jeszcze jeszcze ciepłe.
Są tam krótkie ale bardzo pomocne wprowadzenia do Eucharystii.
To nie są katechezy liturgiczne.
Pozdrawiam
janusz
#27 Janusz
Mnie by bardziej pasowało słowo „uniżyć”, ale nie wiem jak jest w oryginale.
# 32 baran katolicki
Taki fragment:
„Czy również my jesteśmy przekonani,że gdy myślimy po Bożemu, to wszystko nam wychodzi na dobre? Także to, co w pewnych momentach naszego życia jawi się nam jako złe, jako coś, co krzyżuje nasze plany? To wszystko może nam wyjść na dobre, bo krzyżując nasze plany pokazuje, nam kim jesteśmy wobec Boga i wobec drugiego człowieka. Przez to daje nam okazję, byśmy się nawracali – zwracali do Boga i dostrzegali, że nasza ważność, nie jest z nas samych, ale z Boga i w Bogu,. Swiadomość tego wyzwala nas z wszelkich fałszywych postaw.
Ile byśmy uniknęli nieporozumień w naszych rodzinach, w pracy, na ulicy, gdybyśmy mieli coś z ducha Jezusa Chrystusa, który unicestwił samego siebie w oczach świata by nam otworzyć drogę do naśladowania siebie!
Unicestwił samego siebie przyjąwszy krzyż przygotowany przez ludzi i został nad wszystko przez Boga Ojca wywyższony, by na Jego imię zginało się wszelkie kolano i wszelki język wyznawał, że Jezus jest Panem ku chwale Boga Ojca (zob.Flp.2,6-11).
A przecież jesteśmy chrześcijanami, przyznajemy się do tego, chcemy być takimi jak Jezus.
Często sądzimy, że pokażemy, iż jesteśmy dobrymi chrześcijanami, gdy udowodnimy, że mamy rację. Tymczasem wtedy pokażę, że Bóg jest we mnie, kiedy potrafię ustąpić, przebaczyć, rozumieć, że nawet pewne sytuacje, krzyżujące mnie, przegrane, wychodzą mi na dobre.
Wtedy tez – prędzej czy później – ktoś, kto na mnie nastaje, kto jest w jakiś sposób przeciwko mnie, widząc tę moją moc bycia podobnym do Jezusa w znoszeniu przeciwności, płynącą z mego poddania się i posłuszeństwa duchowi Jezusa, może wyzna,że w tym moim uniżeniu, jest moc płynąca z Boga, może wyzna, że właśnie w takim życiu okazuje się, iż Jezus jest PANEM ku chwale Boga Ojca.
„Dziękujcie zawsze za wszystko Bogu Ojcu w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Ef 5,20). http://diecezja.radiopodlasie.pl/?pageId=8&a=40&p=2
…
Mój egzemplarz „Bliżej liturgii” jest w tej chwili pakowany w Wydawnictwie do wysyłki. 🙂