Piszę te kilka słów na temat jutrzejszego Święta Ofiarowania Pańskiego w związku z pytaniem postawionym przez „Chani” dotyczącym procesji ze świecami (zob. jego komentarz [#54 chani] odnośnie wpisu z poprzedniej niedzieli „Naucz mnie chodzić…”).
Jutrzejsze poświęcenie świec i dobrze przygotowana i przeprowadzona procesja ma bardzo głęboki wyraz. Jest znakiem, że kroczymy (przynajmniej pragniemy kroczyć) w świetle Jezusa Chrystusa, czyli żyć w świetle Jego Ewangelii, w świetle i mocy Jego Tajemnicy Paschalnej. Jest to uwieńczenie Tajemnicy Wcielenia. Tym samym zaproszenie skierowane do każdego z nas, byśmy dobrze przeżywali naszą cielesność jako miejsce – świątynię Boga.
To Bóg bierze świątynię w swoje posiadanie, aby była niepodzielnie Jego. Bierze każdego z nas w swoje posiadanie, by uczynić nas swoją świątynią. Blaskiem Jego chwały. Światłem na oświecenie pogan. Ten, kto ma światło Chrystusa cieszy się nim w swoim życiu i staje się znakiem dla innych, światem oświecającym życie tych, którzy kroczą w ciemności.
Nie wszyscy muszą być światłem i nie wszyscy muszą nieść świece. Ważne jednak, żeby w każdej przestrzeni życiowej było światło, byli ci, którzy niosą światło (świece), którzy są światłem.
Życzę by nasz udział w jutrzejszym święcie był dla każdego dużym przeżyciem i był dla innych znakiem i byśmy my, na ile kroczymy w świetle Pana, byli znakami oświecającymi drogę tym, którzy z różnych powodów i w różnych sytuacjach znajdują się w jakiejś ciemności.
Przy okazji zachęcam do sięgnięcia po moją ostatnią książkę Pan i Jego świątynia, napisaną głównie z myślą o osobach konsekrowanych, które jutro mają swoje święto. Ale nie jest to tylko dla tych osób. Mówi ona także o wszystkich, którzy są konsekrowani mocą chrztu i stają się świątynią Boga. Zachęcam do przeczytania. Są to katechezy głoszone przez prawie dziesięć lat w katedrze siedleckiej właśnie 2 lutego.
Pozdrawiam
Bp ZbK
Komentarze
97 odpowiedzi na „Święto Ofiarowania Pańskiego (150202)”
„Pan i Jego świątynia”, jak do niej dotrzeć? Jak ją zdobyć? U mnie Google jeszcze ją nie rozpoznają. Pozdrawiam janusz
Gdzie można nabyć tę nową książkę Księdza Biskupa?
Dziękuję bardzo za wyjaśnienie. Przyda się chyba nie tylko mi 🙂
P.S.: Właśnie mi się nasunęła taka myśl: Na ile jednak chcemy kroczyć w światłości Chrystusa (tak chyba też Prorocy nawoływali)?
I kroczyć w światłości Chrystusa to zerwać z uczynkami ciemności, nawrócić się, ale jak tu się nawrócić jak chociaż raz w roku trzeba się spowiadać?
Wiadomo przecież, że spowiedź to zerwanie z każdym grzechem, który nas odłącza od Boga.
#3, CHani
Bez obrazy dla wszystkich, ale uważam że przykazania kościelne są głupie. Wielu ludzi się kierują zasadami tych przykazań zapominając o Bożych przykazaniach. Stwierdzając skoro przynajmniej raz w roku przyjąć Komunię i się wyspowiadać to dla nich to samo co przynajmniej raz w roku iść do Kościoła. I jak takim osobom tłumaczyć które przykazanie jest ważniejsze. ten kto wymyślił to powinien ruszyć głową i inaczej je sprecyzować. A ci co uczą, niech tłumaczą zwłaszcza dzieciom modlitwy, które mają się uczyć. A nie biedne dzieci odklepią swoje nie widząc sensu po co to wszystko. I jak taki mały człowiek ma mieć później stosunek do wiary. Faktycznie zgadzam się wyjątkowo z Księdzem Biskupem tu potrzeba porządnej inicjacji. I powinno się zaczynać od najmłodszych lat. Oczywiście dostosowując język do odbiorcy.
Nie chce nic mówić,ale z podejściem ,że dziecko nauczy się np. modlitw w domu jest błędne. A prowadzący zakładają,że dziecko razem z rodzicami się modli. Bujda na obłokach.Nie wszędzie tak jest. A stosunek prowadzenia religii w szkole czasami pozostawia wiele do życzenia. A zresztą nie wszystkie dzieci, które chodzą na religię mają wierzących rodziców. I się zastanawiam po co takie dziecko ma na nie chodzić.Kiedy w szkole słyszy o Kochającym Bogu. A w domu uświadamiają mu, że Boga nie ma.Normalnie żal mi tych dzieci bo komu mają wierzyć.
Pozdrawiam
Przed 2000 r. w naszej parafii ojcowie Oblaci prowadzili kilkudniowe Misje św.
Jednego wieczoru, a może już nocy była procesja ze świecami na cmentarz.
Procesja ta była bardzo sugestywna. Oczywiście, nie wszyscy nieśli światło, ale od tych co mieli wystarczyło by było jasno i bezpiecznie.
Wyobraziłem sobie, że tak bez przerwy (z całego globu) przemierzają ludzie, przez śmierć w inny świat.
Dziękuję Księdzu Biskupowi za te wszystkie dobre i nieraz trudne nowiny.
Patrzymy na nasze dłonie czy jest w nich zawsze świeca, która światłem Chrystusa oświeca każdy krok naszego życia i rozjaśnia ciemność. Bez Chrystusa Jego światła, jakże to wielka ciemność, gdyż On daje światło bez ułudy….
#4
Kroczyć w światłości Chrystusa, to nie bać się oświetlenia i związanej z tym transparentności.
Dziś dzień życia konsekrowanego, ale czy nie można służyć Bogu całym sobą nie składając ślubów np. jak Paweł?
#8 Ka
A może… Kroczyć w światłości Chrystusa to… kroczyć drogami Miłości?
Tej Miłości, o której pisał Paweł, a którą tak się szczycimy, że to piękne słowa.
Piękne? Całe nauczanie Pawła jest piękne, ale…
Czy wykonalne?
Jezus powiedział do tych, którzy chcą iść za Nim nie tylko słowa, które są bardzo podkreślane – „…niech bierze krzyż swój i Mnie naśladuje…”, ale też słowa, które chyba przez nas są omijane – „Niech się zaprze samego siebie”.
Właśnie, to zaparcie się siebie to swoista Miłość, która – jak pisze Paweł – potrafi zmazać mnóstwo grzechów.
#9 chani,
można tak służyć.
Wiele osób służy innym.
I nie wszyscy wierzą w Jezusa Chrystusa.
Ale powołanie człowieka przez Boga
do życia konsekrowanego
jest wyjątkowo czytelną dla świata
formą ŚWIADCZENIA O ISTNIENIU Boga i Jego miłości do człowieka.
Dlatego to powołanie jest zadaniem dla powołanego.
By prawdziwie BYĆ ŚWIADKIEM.
…
Pozdrawiam 🙂
#11,Julia
Życie konsekrowane jest wyjątkowym powołaniem. Jezus mówił do św. Faustyny, iż taki osoby są, jak słońce, a świeccy jak księżyc. Wiec wynika z tego, że dla Jezusa te osoby mają większe znaczenie dla Niego niż zwykły świecki.
Czy jest faktycznie naprawdę wyjątkowym? Może jedynie pokazującym czasami wyższość nad świeckimi nawet w negatywnym aspekcie.
Kiedy niemal taką osobę traktuję, się jak Boga. A niektórym tym osobom brakuję strasznie pokory.
Można czasem być prawdziwym świadkiem bez życia konsekrowanego.
Jednak uważam, że mimo tego, iż Jezus kocha wszystkich, to z dzienniczka Faustyny wynika, że woli osoby konsekrowane.
Pozdrawiam
#10 Owszem.
Trzeba jednak być rozsądnym, bo Cię /za tę miłość/ zniszczą.
Co z Twoją najnowszą książką, Księże Biskupie?
# 1 baran katolicki
U mnie Google rozpoznały „jeden z rozdziałów” książki „Pan i Jego świątynia” (2.02.2012r) 🙂 http://radiopodlasie.pl/?pageId=69&a=14084&p=22
Ad #14 baran katolicki
Podobno będzie dostępna od jutra na stronie Diecezjalnego Centrum Edukacyjnego (Legnica).
Tak mnie zapewniono. Poza tym w Księgarni Archidiecezji Wrocławskiej i w innych Księgarniach.
Tak mnie poinformowano.
Ja mogę przesłać prywatnie – tylko adres.
Pozdrawiam
Bp ZbK
Nie wiem czy wiecie, że sakramentalne małżeństwo, właściwie przeżywane jest najlepszą formą życia konsekrowanego. Bo tylko w małżeństwie można doświadczyć piękna profesji rad ewangelijnych. Czystość, ubóstwo i posłuszeństwo w małżeństwie to prawdziwe perły dojrzałej w wierze rodziny.
Konsekracja nie jest tylko domeną osób zakonnych/duchownych/.
Małżonkowie są konsekrowani mocą sakramentu i nie powinno się dzisiaj zapominać, iż również jesteśmy w gronie osób konsekrowanych przez Kościół.
janusz
Ad #16 baran katolicki
Tak, Januszu.
W tym znaczeniu wszyscy ochrzczeni są konsekrowani.
Konsekracja, o której mowa, jest uszczegółowieniem chrztu. Małżeństwo sakramentalne też jest konsekracją.
Chociaż przyjęta nomenklatura to wyraża inaczej.
Pozdrawiam
Bp ZbK
#15 Bp ZbK.
Radość moja byłaby wielka z takiego prezentu.
Adres wysyłam na mejla Księdza Biskupa. Z góry dziękuję.
Pozdrawiam
janusz
#16,Baran katolicki
Ja nie wiedziałam. Myślałam, aż do przeczytania twojego komentarza i ks.Biskupa, iż to odnosi się do osób duchownych.
W kościele nawet zbytnio o tym nie mówią. Wydawało mi się, ze to jest domena osób duchownych.
Dzięki za ten komentarz tobie i ks. Biskupowi .
Już nie będę myślała, że świeccy są gorszej kategorii, mimo iż wszyscy jesteśmy Kościołem.
Pozdrawiam
#16 Januszu,
czy to znaczy, że skoro papież Franciszek
ogłasił Rok Życia Konsekrowanego to należy rozumieć, że ogłosił Rok Małżeństw?
Chyba jednak nie.
…
A poza tym nie zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że
„tylko w małżeństwie można doświadczyć piękna profesji rad ewangelijnych”.
Pomijając już nawet prawdę,
że wszyscy ochrzczeni są konsekrowani,
może wspomnijmy Jezusa, który rodziny nie załozył,
a żył w doskonały sposób w posłuszeństwie, czystości i ubóstwie…
Pozdrawiam 🙂
#12 DorotaWt
Doroto,
Dzienniczek św. s. Faustyny to jednak NIE jest Pismo Święte…
…
A ono uczy, że
„w każdym narodzie miły jest Mu ten,
kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” Dz 10,35
🙂
Adhortacja Vita consecrata tak mówi:
„Wszyscy w Kościele są konsekrowani przez chrzest i bierzmowanie, ale posługa święceń i życie konsekrowane zakładają istnienie odrębnego powołania oraz szczególnej formy konsekracji, która przygotowuje do specjalnej misji” /31/
Osoby konsekrowane otrzymują nową i specjalną konsekrację, która nie jest sakramentalna, ale zobowiązuje do naśladowania tej formy życia, jaką sam Jezus przyjął i dał za wzór uczniom.
Małżeństwo, aby było takim znakiem miłości Chrystusa do Oblubienicy – Kościoła potrzebuje a raczej jest sakramentem, czyli widzialnym znakiem niewidzialnej łaski (rzeczywistości) Bożej.
Januszu, ja jednak uważam, że piękna życia radami ewangelicznymi można doświadczyć właśnie w konsekracji zakonnej, kapłańskiej.
Małżeństwo ma w Kościele swą ważną, niezastąpioną, ale nieco inną formę.
Tak więc mamy konsekrację (chrzcielną, zakonną, itd.) oraz życie konsekrowane (forma, sposób naśladowania Chrystusa).
Pozdrawiam
Jeszcze znalazłam ten znaczący cytat:
„Życie konsekrowane wyraża najgłębszą istotę powołania chrześcijańskiego (Ad gentes 18) oraz dążenie całego Kościoła-Oblubienicy do zjednoczenia z jedynym Oblubieńcem (Lumen gentium 44)” VC 3
Co ciekawe i co łączy – życie konsekrowane rozkwita także w Kościele prawosławnym, czy też w Kościołach i Wspólnotach wyrosłych z Reformacji.
#11 julia
No tak. Tylko świat się już przyzwyczaił do osób konsekrowanych, więc tu bardziej potrzebne są osoby świeckie.
I weźmy na przykład Proroków, oni byli przecież z poza pokolenia Lewitów.
#20 julia
Bez przesady, że tylko człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana. Czy w małżeństwie nie można się troszczyć o sprawy Pana?
Jeśli rzeczywiście małżonków połączył Bóg i oni we dwoje też są Mu oddani, to nie wiedzę tu przeszkód.
Ad #14 baran katolicki i inni
Książka „Pan i Jego świątynia” jest dostępna w: http://centrum.diecezja.legnica.pl/
Pozdrawiam
Bp ZbK
22,Julia
Nie jest to Pismo Święte, ale przecież Faustyna miała widzenia. Nie uważam, ze to były jej chore urojenia, skoro Kościół ją wyniósł na ołtarze. Widziała Jezusa, widziała. A to co się tyczy spotkań zapisała. Wiec te porównanie z kosmosu sobie nie wzięła. Nie rozumiem zupełnie jak można kochać Boga i się Go bać. Te dwie rzeczy się wykluczają.
Pozdrawiam
26,Chani
Tak naprawdę w Pismo Święte też stawia taki zarzut. Nie pamiętam dokładnie namiarów. Chodzi w tym tekście,iż osoby samotne lepiej zajmą się sprawami Pana. A kiedy są w małżeństwie oczy są zwrócone na świat. Dziwne, bo to Bóg wymyślił związek małżeński. A św. Paweł woli jak się żyje w samotności. Przy takim podejściu ludność by wyginęła.
Pozdrawiam
#24,Miriam
To co jest według ciebie istotą powołania chrześcijańskiego?
Nie zgadzam się żeby to wyrażało najgłębszą istotę powołania. Bo po co Kościół wynosi na ołtarze pary małżeńskie. Nie wyraża to głębi istoty powołania. Bez sens normalnie. Każde dobrze uformułowane powołanie moze wyrazić głębię istoty powołania chrześcijańskiego. Nie tylko duchowni, nie tylko świeccy.
I czy w Kościele istnieję takie coś jak, np. Dzień życia małżeńskiego. Bo mnie wydaje się , że nie. A powinno być. Aby ukazać, jak tak naprawdę oba powołania są potrzebne. Bez wykluczania jednego albo drugiego.
Pozdrawiam
#27
Dziękujemy!!
Biegnę zamówić 🙂
I właśnie takie pytanie się nasuwa: Po co nam Pismo święte skoro mamy Dzienniczek Faustyny?
Nie starczy właśnie przestrzeganie dzienniczka?
———-
To takie prowokacyjne pytanie.
I własne następne pytanie się nasuwa po czytaniu Pisma świętego: Dlaczego Jezus pyta uczniów czy nie wybrał ich dwunastu? I odpowiada: A jeden z was jest diabłem.
Dlaczego Jezus tak ostro nazywa człowieka przecież Judasz mimo, że zgrzeszył też był dzieckiem Bożym.
Jak czytam dalej Jan też pisze o tym kto grzeszy jest dzieckiem diabła.
To dlaczego my tak bardzo się usprawiedliwiamy mówić, że człowiek jest słaby?
Człowiek sam w sobie jest słaby, ale mocą Ducha Świętego potrafi tą słabość, namiętność zgasić w zarodku.
Nawet sam Paweł pisze żebyśmy za pomocą Ducha gasi popędy ciała.
Tylko właśnie pytanie: Jakiego ducha ja mam?
321 Julia.
To znaczy,że ktoś zapomniał iż sakramentalni małżonkowie to również osoby konsekrowane.
Zapomniano o nas nie tylko w Watykanie. Owszem, różnica między konsekracją we chrzcie, bierzmowaniu i święceniach w porównaniu z małżeństwem różni się co do sposobu poświęcenia się.
We chrzcie, bierzmowaniu i święceniach chodzi o konsekrację, czyli poświęcenie Bogu samemu, a w małżeństwie Bogu, ale przez pośrednictwo współmałżonka. Stąd choć w obu sytuacjach mamy do czynienia z konsekracją, to jednak inne znaczenie ma ta, gdy człowiek poświęca się Bogu bezpośrednio, a inne, gdy poświęca się Bogu za pośrednictwem współmałżonka. Nie chodzi tu o to, że to drugie jest „gorsze”, ale jest inne.
Pozdrawiam
janusz
„Konsekrowani są podporą dla małżeństw” Biskup Kazimierz Gurda tak to widzi. „Świeccy są potrzebni konsekrowanym” uważa Biskup Sławomir Głódź. Z tych dwóch nagłówków widać granice między świeckim a konsekrowanym. Sakramentalni małżonkowie są oczywiście jeszcze po stronie świeckiej części Kościoła. Oj nie dobrze. I jak tu bronić rodziny katolickiej. janusz
#29
W Kościele jest niedziela Świętej Rodziny /1-sza ndz po Bożym Narodzeniu/ , a więc swieto kazdej rodziny.
W mojej Parafii w tę niedzielę jest odnowienie ślubów małżenskich, a pózniej spotkanie przy lampce szampana.
Mówiąc o osobach konsekrowanych nasuwa mi się powiedzenie Ks Biskupa – Pan Bóg wszystkich kocha /dodałabym -obdarzonych sakramentami/, niektórych więcej /konsekrowanych do posługi sakramentalnej /,ale nikogo mniej”
#27 Bp ZbK.
Obiecanki cacanki a głupiemu radość.
Pozdrawiam serdecznie janusz
#33 Janusz
Kto zapomniał o Tobie? Nic podobnego! Może tylko nie wydobytego…
Bardziej Ci zależy na nazewnictwie niż istocie?
O małżeństwie i rodzinie Kościół mówi nieustannie.
To fundament, podstawowe powołanie. Tak Januszu, nie ma w Kościele form poświęcenia się Panu Bogu lepszych, czy gorszych, są inne.
#29 Dorota
Nie można tych rzeczywistości porównywać w ten sposób (wartościujący, wykluczający). Powołanie do świętości jest powszechne, bez względu na rodzaj powołania człowieka.
Małżeństwo może świętować w święto świętej Rodziny.
„W jedności chrześcijańskiego życia różne powołania są jakby promieniami jedynego światła Chrystusa, jaśniejątego na obliczu Kościoła” VC 16
Pozdrawiam
#26 chani,
NIE NAPISAŁAM,
że tylko człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana…
#29 DorotaWt
Właśnie, mnie się zdaje, że troszkę z tym człowiekiem bezżennym troszczącym się o sprawy Pana, idziemy na skróty.
Bóg przecież stworzył razem Adama i Ewę (a nie osobno).
Według mnie nie chodzi Pawłowi o wartość bezżeństwa, jak o to żebyśmy na każdym kroku starali się o sprawy Pana; czy to żyjąc samotnie, czy w małżeństwie.
Troska o sprawy Boga nie rozsądza się w kategoriach gdzie jak ja żyję.
Paweł widzi to tak na przykładzie małżeństwa: Bóg jest Głową Chrystusa, Chrystus – męża, a mąż – żony, czyli według mnie jeśli mąż jest poddany Chrystusowi a żon mężowi, to takie małżeństwo podoba się Bogu i dba o Jego sprawy, a On o to małżeństwo.
#28 DorotaWt,
miłość do Boga i strach przed Nim można wyjaśnić tak:
1. M. Salwowski pisze:
Oczywiście, nieraz bywa tak, iż pewnych osób nie miłujemy, ale ich się boimy i lękamy.
Taką osobą może być tyran, okrutny oprawca w obozie koncentracyjnym bądź napadający na nas rabuś lub terrorysta.
W takich przypadkach nie mamy bowiem żadnych podstaw, by sądzić,
że ów człowiek działa dla naszego dobra i troski o nas.
Jeśli jesteśmy zatem ulegli wobec tyranów, oprawców, rabusiów lub terrorystów
to czynimy tak przede wszystkim ze strachu przed nimi.
Oczywiście, nie w tym znaczeniu mamy się bać Pana Boga i Jego wyroków.
…
Nietrudno jednak wyobrazić sobie sytuację, w której strach przed karą wymierzoną przez daną osobę współistnieje,
a nawet jest podporządkowany miłości ku niej.
Dzieje się tak chociażby w zdrowych i normalnych rodzinach,
gdzie dzieci wiedzą i czują to, że karcący je ojciec czyni to właśnie z troski i miłości ku nim.
W takim wypadku, karcone dziecko może bać się skarcenia przez ojca,
ale nie neguje to jego miłości ku niemu.
I właśnie o podobny rodzaj bojaźni chodzi w tym, iż „należy bać się Boga”.
Możemy i powinniśmy bać się Bożego gniewu i wyroków Jego świętej sprawiedliwości,
gdyż prawdą jest, że „Bóg nie da z siebie kpić” (Gal. 6, 7) i
„straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego” (Hebr. 10, 31).
Ale to nie powinno nam przesłaniać tego, iż Bóg jest tym, któremu „zależy na nas” (1 Piotr 5, 7),
„nie chce zguby grzesznika” (Ezech. 33, 11),
i także Jego karanie wobec nas wynika z Jego miłości ku nam (Hebr. 12, 5 – 11; Apok. 3, 19; Przyp. 3, 12).
Obie postawy – miłość i bojaźń – nie muszą się ze sobą koniecznie wykluczać i „gryźć”.
…
2. ks. Kazimierz Fąfara pisze tak:
1- Bojaźń Boża (hebr. jire’at Jhwh) jest wymieniona dwukrotnie w Iz. 11, 2 ,
jest ona „początkiem mądrości”(Pwt 1,7; Koh 1,11; Jb 28,28;Ps 111, 10; Prz 9,10)
oraz jest podstawą „wiedzy” (Prz 1,7).
Dar bojaźni Bożej posiadał Abraham, doświadczony wielką próbę wiary,
a do którego Jahwe mówi: Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna (Rdz 22,12).
Księgi mądrościowe stwierdzają, że bojaźń Boża kieruje człowieka w stronę prawego życia,
wolnego od grzechu (por. Prz 16,6; Ps 34,12).
Nie można tego daru utożsamiać z lękiem przed Bogiem,
ale przede wszystkim wiązać go z wielkim szacunkiem Boga i synowską miłością Jahwe,
z władzą rządzenia (2 Sm 23,3), a także władzą sądzenia, którą będzie wykonywał Mesjasz.
– Dar bojaźni Bożej jest tym usposobieniem duszy, które sprawia,
że pod działaniem Ducha Świętego odczuwa ona jakby instynktownie,
wraz z wielkim szacunkiem dla Bożego majestatu i bezgranicznym upodobaniem w Jego ojcowskiej dobroci,
żywy wstręt i odrazę do wszystkiego, co mogłoby obrażać tak dobrego, miłosiernego i miłości godnego Ojca:
W duszy ożywionej tym darem — pisze św. Teresa z Avila-
góruje ponad wszystkim bojaźń obrażania Boga, swego Pana i gorące pragnienie,
by czynić we wszystkim Jego świętą wolę.
Ciągle piszecie o Dzienniczku Faustyny, ale dla mnie on nie jest taki wspaniały żeby się nim zachwycać. Wolę Słowo Boże. To ono jest niczym miecz obosieczny.
Może sam nie powinienem interpretować Pisma, ale według mnie mówi Ono o miłosierdziu Boga i o tym, że Bóg lubi osoby czyste, bez skazy i chodzące w światłości swego Syna.
Według mnie nasza wiara jest łatwa i my ją jednak troszkę komplikujemy.
Kategoryzujemy Boga m.in: co jest grzechem, a co nie.
Wystarczy czytać Pismo Święte, a można się dowiedzieć jakie proste.
Wystarczy oprócz mówienia, że się wieży (bo można mówić, ale wtedy oszukujemy samych siebie jeśli mówimy, że wierzymy, a nie wierzymy), czynić dobrze w okół siebie na wzór Jezusa.
Jeszcze raz to podkreślam, że On nie tylko się modli, bo cóż jeśli pójdę do kościoła pomodlić się, jeśli później widząc kogoś potrzebującego, przejdę obok niego?
„Idź i ty czyń podobnie” [łk 10,36]
#33 Janusz,
a ostatni synod biskupów poświęcony rodzinie?
Czyż nie świadczy o pamięci Watykanu o małżeństwie?
Ad #36 baran katolicki
Januszu,
Jeśli chodzi o wspomnianą książkę, to proszę przysłać adres.
Jeśli chodzi o jej dostępność, jest ona na stronie podanej dzisiaj przeze mnie ( http://centrum.diecezja.legnica.pl/).
Pozdrawiam i czekam na adres
Bp ZbK
Ad głosy w sprawie osób konsekrowanych
Cieszę się z tej wymiany poglądów i opinii. Pokazuje to, jak są potrzebne wyjaśnienia i uściślenia. Oraz jak łatwo wpada się w skrajności czy przeciwstawienia.
Formy życia, o których mówimy – myślę o osobach konsekrowanych według praktyki i postanowień Kościoła i tych, którzy przeżywają sakrament chrztu realizując go w życiu bez formalnej konsekracji – są to formy uzupełniające się i sobie nawzajem sobie potrzebne.
Pozwolę sobie dorzucić jedno zdanie (kamyczek do dyskusji) z mojej ostatniej książki (oczywiście trzeba je wziąć w kontekście, którego tutaj nie da się po krótce przedstawić):
„Życie konsekrowane jest po to, żeby ratować innych, a nie samego siebie” (str. 115).
Jest to powiedziane w kontekście odnoszącym do historii Józefa egipskiego, który został „konsekrowany” przez miłość ojca (Jakuba, oczywiście Jakub zapewne nie był tego świadomym) i w pewnym sensie „konsekrowany” (przeznaczony na stratę) przez zawiść swoich braci.
Stało się to, by – zrządzeniem Bożym – okazało się, że ten kochany przez ojca syn i sprzedany przez braci brat, będzie ratował tych swoich braci. Oni wcześniej nie mogli go znieść jako świadomego (mającego doświadczenie) owej miłości ojca i dlatego (dla ułatwienia sobie życia, dla sprzątnięcia go sprzed swoich oczu – zob. Mdr 2,11-24) sprzedali go do Egiptu.
On natomiast właśnie z pozycji „sprzedanego” (dzięki temu, że został przez nich sprzedany, czyli poświęcony, „konsekrowany) i wywyższonego przez Boga stał się ratunkiem dla swoich braci.
Z tego całego doświadczania, patrząc na swoje życie jako „konsekrowane” (poświęcone dla innych) i widząc potrzebę braci mógł wtedy powiedzieć do nich (właśnie jako tak „konsekrowany”): „Nie bójcie się, nie smućcie się, nie wyrzucajcie sobie. Bóg mnie tutaj przysłał przed wami …” (Rdz 45,5; 50,15-21).
Warto o tym pomyśleć!
Pozdrawiam
Bp ZbK
#38 julia
Nie bierz (beż) tego do siebie. Ja ogólnie tak napisałem, bo niektórzy bardziej wywyższają osoby konsekrowane.
#45 chani,
ok, nie biorę 🙂
#43 Bp ZbK.
Wysłałem adres na bp@diecezja.legnica.pl
Pozdrawiam
janusz
#41,Chani
No nie wiem, czy to takie proste. Weźmy pod uwagę pokusy. Na przykład planuję okraść bank. I mam to w planach. Jednak tego nie robię bo się hamuje. Choć pokusa ciągle jest, ale czynu nie ma. To czy wtedy mamy do czynienia z pokusą, czy z grzechem w postaci złych myśli. Gdzie jest ta granica?
Pozdrawiam
#47 baran katolicki
Januszu!
Otrzymałem.
Wysyłam dziś
z pozdrowieniem dla całej Rodziny
Bp ZbK
#48
Z pokusą /którą rozważasz/.
Plan to już wyrachowana pokusa.
Grzech nastąpi w momencie czynu.
#50,Ka
To dlaczego my się spowiadamy ze złych myśli przed Bogiem. Mam tu na myśli spowiedź powszechną na Mszy Św.
Przecież niektóre myśli nie są realizowane w postaci czynu.
Dlaczego Jezus powiedział, że jak ktoś spojrzy na inna kobietę, to już się dopuścił cudzołóstwa.
A przecież do niczego między dwojga osobami nie doszło. Tylko on patrzy pożądliwie lub ona.
Pozdrawiam
#50 Ka ; #48 DorotaWt
Może to wyjaśnię z pomocą Pisma. Jakub pisze tak:
„14 To własna pożądliwość wystawia każdego na pokusę i nęci. 15 Następnie pożądliwość, gdy pocznie, rodzi grzech, a skoro grzech dojrzeje, przynosi śmierć. 16 Nie dajcie się zwodzić, bracia moi umiłowani! ” [Jk 1,14-16]. I wiara jest prosta. Spójrzmy na Chrystusa. Jak On żył?
I według mnie czasami Jezus mówił w przenośni, nie mówił dosłownie.
Czasami myśli mogą być złe jeśli ta myśl jednak nas popycha do zbrodni.
A jeśli potrafimy stłamsić te grzeszne myśli, to jednak nie zgrzeszymy.
Patrzenie pożądliwie jest grzechem wtedy gdy patrzymy źle na drugiego człowieka.
Kiedyś myślałem, że żeby być zbawiony trzeba chodzić do Kościoła, modlić się, przestrzegać wszystkich nakazów, które Kościół nam daje. A teraz… już sam nie wiem.
Najwyżej nie będę zbawiony.
#49
Dziękujemy.
janusz
#37 Miriam. To prawda, że Kościół pochyla się nad rodziną katolicką, która jest owocem sakramentalnego małżeństwa. Kościół szuka owoców pod świeckim”uschniętym” drzewem.
Świeckość małżeństwa to skutek religijności współczesnego Kościoła. Brak świadomości konsekracyjnej sakramentu, jakim jest małżeństwo wymaga odpowiedniej inicjacji nie tylko osób świeckich ale i konsekrowanych.
janusz
42 Julia.
I co takiego ten synod powiedział o sakramentalnym małżeństwie?
Jest nas coraz mniej w Kościele.
janusz
#51
Spowiadamy się /ze złych myśli/ ufając w pomoc całkowitego ich odrzucenia.
Chodzi o pożądliwość, która /chcąc czy nie/ zmierza do cudzołóstwa /nie zwykłe spojrzenie/.
Spowiedzią czyścimy Duszę jeśli robimy to szczerze.
Aaa, żeby nie było.Spowiednik to nie psychoterapeuta w konfesjonale, jak niektórym się chyba wydaje.
Psychoterapię „odstawia” się w parku lub na łące, w luźnej rozmowie o ile ksiądz /niekoniecznie spowiednik/ się zgodzi.
52,Chani
Nie wiem, czy jest sens patrzeć na Jezusa pod tym kątem. On był Bogiem i w nim nie było żadnego grzechu.
Jak mamy się wzorować na Nim?
Czy On tak naprawdę rozumie, jak to jest zmagać się z pokusą. No ja wiem, że na pustyni pokonał szatana. Jednak miał większą władzę i w ogóle nie wiem, po co diabeł do Niego startował z takimi tekstami.
Jakby Jezus chciałby to mieć, to by miał. Bez żadnych ukłonów w stronę diabła. Wydaję mi się, że diabeł chciał ukazać wyższość nad Jezusem, a tak naprawdę się poniżył. Bo skoro znał Jezusa.
Nawet złe duchy wiedziały kim jest. To po, co go kusił.
Totalnie mu to nie wypaliło, skoro Jezus był Bogiem i nie było w Nim żadnego grzechu. Ta postępowanie pokazuję, jego (diabła) brak inteligencji i logiki rozumowania.
Pozdrawiam
Witam serdecznie. w diecezji siedleckiej tez będzie można gdzieś nabyć wyżej wymieniona książkę „Pan i jego Świątynia”?
Pozdrawiam serdecznie.
M.H
#56 Januszu,
rozumiem, że zadałeś mi pytanie retoryczne.
Bo chyba nie chcesz, żebym cytowała Relatio Synodi z 2014 r. 🙂
…
A poza tym małżeństwu wiele poświęcił św. Jan Paweł II (Karol Wojtyła)-
pisał książki, głosił homilie i przemówienia,
w Watykańskim Radiu Ks. Bp Zbigniew Kiernikowski głosił konferencje poświęcone małżeństwu i rodzinie,
a papież Franciszek podczas spotkań z biskupami polskimi w ramach wizyty ad limina apostolorum też poruszał sprawy rodzin i małżeństw.
…
O naszym małżeństwie możemy powiedzieć, że uratowali go ludzie Kościoła,
uratowało go nauczanie Kościoła. Nic więcej.
…
Pozdrawiam 🙂
Owocem konsekracji jest płodność. W małżeństwie płodność wyraża się w dwojakiej formie: jako pojawiające się dzieci, a potem jako misyjność relacji małżeńskiej w środowisku w jakim rodzina przebywa.
Z osobami ze stanu duchownego jest pięknie i trudno. Ich płodność wyraża się tylko w formie drugiej, jako owoc specyficznej relacji między osobą a Chrystusem.
Jest to wielka tajemnica:)
#53 chani
Kiedyś myślałem, że żeby być zbawiony trzeba chodzić do Kościoła, modlić się, przestrzegać wszystkich nakazów, które Kościół nam daje. A teraz… już sam nie wiem.
Nasz syn mowil, ‘when I was young I (used to think) was indecisive,.. but now I am not so sure’ – gdy bylem maly bylem niezdecydowany,.. a teraz nie jestem (taki) pewny.
#59 DorotaWt
Kiedyś na innym forum katolicy mi zarzucali, że odrzucam Boskość Jezusa, bo mówię tylko o człowieku.
Tak nie jest. Nie wiem skąd to wytrzasnęli, ale zostawmy to.
Właśnie, popatrzmy na Jezusa jak na człowieka obdarzonego mocą Ducha Świętego. To właśnie z pomocą tego Ducha Jezus pokonał szatana. Zobacz czym go pokonał. Pokonał Go Słowem Bożym.
Paweł pisze, w którymś liście, że Jezus podlegał pokusie i przychodzi z pomocą tym, którzy tej pokusy doświadczają.
#3, CHani
„Bez obrazy dla wszystkich, ale uważam że przykazania kościelne są głupie. Wielu ludzi się kierują zasadami tych przykazań zapominając o Bożych przykazaniach.”
Zacznijmy od „Ojcze nasz”, a wszystko inne będzie nam przydane 🙂
[np. akwilejska liturgia chrzcielna]
#60 m-grzesznik
Patrz – #27
Tam można nabyć książkę po 9.50 zł.
Proszę zapytać w Księgarni Diecezjalnej w Siedlcach albo w Białej Podlaskiej.
Jeśli nie ma, to mogą sprowadzić z Wydawnictwa Archidiecezji Wrocławskiej, albo Centrum Edukacyjnego w Legnicy.
Pozdrawiam całą Rodzinę i wspólnotę w T.
Bp ZbK
Księże Biskupie
Czy jest to prawda, że my jesteśmy jako grzesznicy gorsi od szatana?
Cytuję: „Gorzej jeszcze, jesteś grzesznikiem.
„Czy pojmujesz całą zgrozę tego słowa? Jesteś grzesznikiem, a więc mniej niż niczym,
bo nicość nie jest złem, a grzech jest złem. Jesteś grzesznikiem, a więc czymś gorszym
od zwierząt, bo zwierzęta spełniają wolę Stwórcy, a ty ją zuchwale depczesz. Jesteś
grzesznikiem, a więc gorszym prawie od szatana, bo gdy on raz upadł, ty jak często
upadasz”
Czy te porównanie nie jest zbyt patologiczne?
Grzesznik pomimo swej natury, pragnie się nawracać.
Robi to z różnych względów. Chce obumarcia starego człowieka, aby nowy się narodził. Z tego głupiego tekstu można to odnieść do Jezusa. Też jest człowiekiem i upadł trzy razy. Choć fizycznie, ale to już świadczy o braku sił w sensie fizycznym. I zarzucić Mu trzy razu upadłeś, choć jesteś Bogiem. A diabeł tylko raz upadł. a z drugiej strony, jak mogę być mniej niż niczym? Przecież w nicości nic nie ma. To co jeśli jest ktoś grzesznikiem to nie istnieje?. A wokół to totalna iluzja? Po prostu złudzenia, moje halucynację?
Ja rozumiem, że trzeba być pokornym wobec Boga, ale to przecież nie ujmuję naszej godności, tym, że jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo.
A skoro według tego cytatu grzesznik jest mniej nic. To gdzie to podobieństwo się kryję?
Pozdrawiam
Ad #68 DorotaWt
Doroto!
Nie wiem, skąd te słowa wzięłaś i jaki jest ich kontekst.
W drugiej części twojej wypowiedzi jest po prostu pomieszanie znaczeń niektórych terminów i pojęć. Tak jest z terminem / pojęciem „upadku” i określeniem „starego człowieka”˛ Czy „stary człowiek” / grzesznik sam z siebie chce się nawracać? Gdyby tak było, to byłby sam (ze swej natury) na „drodze” stawanie się nowym (nawróconym) i nie byłaby mu potrzebna Ewangelia oraz działanie Chrystusa, Sakramentów itd.
Podobnie sprawa pokory i godności człowieka w odniesieniu do Pana Boga (obraz i podobieństwo).
Co do tego radzę sięgnąć do moich katechez z cyklu „Chrzest wżyciu i misji Kościoła” część I a także II.
Do pozostałych spraw, tzn. tego, co piszesz i jak piszesz, ja nie mogę się ustosunkować, bo nie rozumiem problemu / pytań.
Trzeba najpierw uporządkować i małymi krokami wyjaśniać.
Pozdrawiam
Bp ZbK
Wiem to po sobie, że łatwo je się usprawiedliwiać, że skoro Jezus był/jest Bogiem to dlatego nie mógł zgrzeszyć. Ale według mnie to takie samousprawiedliwienie się, że ja jestem grzeszny i upadam.
Paweł pisze żebyśmy przy pomocy Ducha pokonywali pokusy i Jezus tak robił, bo miał tego Ducha.
My jako zwykli ludzie też możemy przy pomocy Ducha pokonać zasadzki szatana.
Nie idźmy tą drogą, że tylko Jezus mógł żyć bez grzechu (no i Maryja).
Dla mnie, jeśli wolno, te cytaty są przerażające i myślę, że nie ważne skąd pochodzą. Oczywiście, kontekst bywa ważniejszy od tekstu, ale i tak to jakieś zaprzeczenie Ewangelii. Tak jakby ON nie Zmartwychwstał. A jeżeli nie zmartwychwstał, to dajmy sobie spokój – szkoda czasu, carpe diem… To nie jest Dobra Nowina. Człowiek nie jest byle kim! Jest synem Króla, odkupionym za cenę niewyobrażalnie wysoką. Jeśli nawet stoisz nad przepaścią – nie jesteś zerem! Nie rozpaczaj, tylko zrób jeszcze jeden krok, w otchłań… Bożego Miłosierdzia…
Ad #70 chani podobnie #71 Amos
Chani,
pisz, do jakiej (której, czyjej) wypowiedzi się odnosisz.
To ułatwia!
Poza tym: nie zawsze to, co jednemu wydaje się oczywiste, jest oczywiste dla drugiego czy trzeciego.
Bp ZbK
#68 Dorota.
„Bóg dla nas uczynił Go grzechem”.
Przeznaczył Go na unicestwienie w ludzkiej naturze. Unicestwił poprzez wstąpienie do piekieł, by Go na nowo stworzyć w chwili zmartwychwstania. Jezus Chrystus po zmartwychwstaniu jest nowym stworzeniem, nowym człowiekiem.
To nie jest ten sam Nazarejczyk, lecz nowy Nazarejczyk, nowy Adam.
My również jesteśmy na tej samej drodze do nowego stworzenia.
Tak ja to widzę.
Nie jestem teologiem dlatego mogę się mylić.
Pozdrawiam
janusz
Ad #73 baran katolicki
Januszu!
Piszesz:
„To nie jest ten sam Nazarejczyk, lecz nowy Nazarejczyk, nowy Adam”.
Lepiej to wyrazić:
To nie jest taki sam Nazarejczyk, lecz nowy Nazarejczyk, nowy Adam.
Poza tym w zdaniu: „Unicestwił poprzez wstąpienie do piekieł, by Go na nowo stworzyć w chwili zmartwychwstania” trzeba właściwie rozumieć „kenozę” (gr. „kenos” – pusty, ale to nie to samo co „nieistniejący”, „unicestwiony”; chyba że pojmiemy „unicestwiony” jako pozbawiony „treści”, zawartości) i zstąpienie do otchłani. Nie jest to jednoznaczne z tym, co (dziś) rozumiemy przez unicestwienie (nicość). Także czasownik „stworzył” budzi podobne problemy i zastrzeżenia. Trzeba te terminy właściwie określić (zob. też Rz 1,3-4).
Dziękuję za te myśli i próby wyrażenia tego, co jest tak trudno wyrażalne. Jest to i pozostanie zawsze tajemnicą, która jest dostępna w poznawaniu przez (mocą) Ducha.
Pozdrawiam
Bp ZbK
#55 Janusz
Znasz moje zdanie na ten temat. Ja bym w każdej parafii stworzyła formację – inicjację chrześcijańską. Za mało jest tego Słowa oświecającego życie, jak to powiedział Ksiądz Biskup Zbigniew w słynnym już wywiadzie:
„Podobnie karykaturą jest często sakrament małżeństwa zawierany w kościele przez ludzi de facto niewierzących, tzn. nieakceptujących w sobie Misterium Paschalne Jezusa Chrystusa, którzy potem (niekiedy po krótkim czasie) stwierdzają, że nie będą już razem. Zazwyczaj dzieje się to wtedy, kiedy okazuje się, że wspólne życie kosztuje, że trzeba z czegoś rezygnować, że trzeba tracić życie dla drugiego. Przyczyną tego stanu rzeczy może też być brak pomocy ze strony Kościoła, by w takich sytuacjach kryzysu – jak to wspomniałem wcześniej – wyjść naprzeciw, wyjść ze Słowem oświecającym życie”.
…
Baranku, moim zdaniem, jeśli już ktoś jest choć trochę dotknięty tym Słowem, to będzie szukał takiego miejsca rozwoju swej wiary, takich form w Kościele, które będą umacniały ten dobry kierunek.
Nie łudź się, że świadomość konsekracji będzie kiedykolwiek masowa. Nie wszystkie, nawet chrześcijańskie małżeństwa, Pan Bóg prowadzi tą Drogą. Jest to zapewne łaska.
Jeśli pochwyciłeś istotę, nie puszczaj! Trwaj. Odwagi! Nie jesteś sam.
Pozdrawiam
święto Ofiarowania Pańskiego,
to całe i wszelkie oddanie…/ofiarowanie/
to co nie oddane ma zginąć,
wiadomo bez Pana Boga tylko śmierć….
# 53 chani
Rozbieżność między tym, co wewnętrzne, i tym co zewnętrzne, była wielką troską Chrystusa. Wielokrotnie krytykował On obłudę tych, którzy wierność Bogu zamieniali na spełnianie z przyzwyczajenia pobożnych praktyk.
Jednocześnie Jezus był człowiekiem religijnym.
Dał swoim wyznawcom wiele znaków, religijnych rytów, które zapraszają do wiary i wiarę budują.
Religijność bez wiary jest pusta, a wiara bez rytuału staje się iluzją.
Warto prześledzić drogi Jezusa.
Pragnienie pójścia tą drogą, otwiera człowieka na działanie Boga, który „sam daje wzrost”- choć jest to proces trudny i mozolny. Dopiero w świetle tak odnowionego rozumienia wiary można dokonać twórczej oceny religijności, dostrzegając głębię i możliwe mielizny.
Wiara potrzebuje znaków.
Pytam nieustannie samą siebie o znaczenie rzeczy, rytów, modlitw najprostszych.
Świadectwa innych osób pomagają wierzyć. Są dla mnie dowodem, że historia zbawienia trwa także w naszym pokoleniu.
Nie ma złych czasów.
„Miłość Chrystusa przynagla nas…”
#68 DorotaWt.
Grzech musi być unicestwiony. Grzesznej natury nie można wyleczyć z grzechu, lecz musi być unicestwiona i stworzona na nowo jako bez grzeszna. To wszystko dokonało się dla nas w Jezusie Chrystusie, który w swoim człowieczeństwie odziedziczył grzeszną naturę Adama wraz z jej skutkami.
I tu niektórzy uważają, że Nazarejczyk miał naturę nie skalaną grzechem, taką jak miał Adam przed grzechem pierworodnym.
Są tacy, którzy widzą w Nazarejczyku naturę grzeszną, lecz uświęconą już w łonie Maryji Duchem Świętym.
Ludzka natura Chrystusa była zatem taka sama jaką posiada grzeszny, ale narodzony z Ducha Świętego człowiek! Wiem, że to moje główkowanie nie za bardzo jest poprawne z katolicką teologią, na której się przecież mało znam.
Jednak nie potrafię sobie wyobrazić Nazarejczyka w naturze bezgrzesznej, jaką miał Adam przed upadkiem.
Być może nasz praojciec co do ciała nie miał pełni Ducha Świętego jak Maryja czy Jezus.
janusz
#69,Ks. Bp
Oto adres, do strony skąd to wzięte jest:
sercanki.org.pl/files/rozdzial13.pdf.
Autorem są sercanki, a tekst dotyczy pokory. Czym on jest, jakie są jej stopnie. I z całym szacunkiem jest żałosne, co tam jest napisane.
Tak samo ze zdaniem: Jeżeli co mówisz, nie przywiązuj wielkiej wartości do swoich słów i nie chciej
zwracać na siebie uwagi innych. Mów skromnie i z pewnym niedowierzaniem co do własnego zdania.
Ja myślałam, że powinno się zważać na słowa. A co mam nie dowierzać? To jak tu wyznawać wiarę w Chrystusa. Nie muszę przecież zwracać uwagi na zdanie typu: „Jezus jest Panem”. Bo według tego ja nie muszę dowierzać, temu co mówię. A czy wtedy nie kłamie wyznając taką wiarę. Bo ja słyszałam, że podobno Duch Swiety uzdalnia do takiego wyznania. Tylko, że dla mnie to jest bujda bo znam ludzi, których zbytnio Bóg nie obchodzi i sobie normalnie takie zdanie powiedzą.
Z całym szacunkiem do tych sercanek. Mało mnie to obchodzi czy to zakon, czy nie, ale w naszych czasach takie rzeczy są nie na miejscu. I jestem ciekawa, jak to osoba która pisała tę pracę, ma mówić o miłości Boga.
Masakra ja już takiego człowieka bym nie słuchała i mało by to obchodziło kim jest. Na moje mógłby być nawet papieżem. No bo jak można mówi, że się jest niczym i trzeba sobą gardzić. Rozumiem, że ważna jest pokora. To z jakiej racji Jezus dał Przykazanie miłości:
Miłuj bliźniego swego jak siebie samego.
Bo z tego wynika, iż jak ma gardzić sobą to z jakiej racji mam kochać drugiego?
Pozdrawiam
#71, Amos
Wyluzuj
Są okropne nawet z kontekstem. To nie jest zaprzeczenie Ewangelii. Ja zrozumiałam tylko , że Jezus wcale nie przyszedł zbawić. No bo jak się niczym? To do kogo on przyszedł i po co?
Czytając cały tekst odnosiłam wrażenie, że człowiek to śmieć i nikt więcej. No nie, śmieci to rzeczy istnieją, a tu nas niema. Oburzyłam się. Może w dobrej wierze, ktoś to pisał. Nie wiem, mało mnie to już interesuję. Jednak powinni choć w przypisach o co chodzi z tym, że człowiek jest mniej niż zero.
Nie bądz zgorszony. Są ludzie, którzy minęli się z powołaniem do czegokolwiek. Mam nadzieje, że ta Osoba nie modliła się do Ducha Świętego o natchnienie. Bo jeżeli od Niego dostała takiego natchnienia, to już to Tragedia..
Ale masz rację jeszcze istniej Boże Miłosierdzie.
Na szczęście Jezus jest cywilizowaną, osobą. Nie gardzi nikim.
Pozdrawiam
#74 Bp ZbK.
Jak to wiec jest z tą ludzką naturą Jezusa Chrystusa w wierze Kościoła?
Przed i po zmartwychwstaniu.
Czy to jest ta sama ludzka natura czy też całkiem inna?
Ma Ksiądz Biskup rację, że jest to ten sam Chrystus w swojej boskiej naturze, lecz czy ten sam w ludzkiej?
Pozdrawiam
janusz
Ad #81 baran katolicki
Januszu!
Jako odpowiedź przesyłam Ci tekst modlitwy dnia Wniebowstąpienia:
„Wszechmogący Boże, wniebowstąpienie Twojego Syna jest wywyższeniem ludzkiej natury, spraw, abyśmy pełni świętej radości składali Tobie dziękczynienie, i utwierdź naszą nadzieję, że my, członkowie Mistycznego Ciała Chrystusa, połączymy się z Nim w chwale. Który z Tobą żyje i króluje…”
Pozdrawiam
Bp ZbK
#79 DorotaWt,
1. tak, sercanki to zgromadzenie zakonne
2. tylko prawda jest warta uwagi,
a powiedzieć prawdziwie „Jezus jest Panem”
można tylko z pomocą Ducha Świętego,
3. zajrzałam na podaną przez Ciebie stronę.
Inaczej zrozumiałam ten rozdział.
I znalazłam takie zdania:
„Czym jest pokora, ten tylko doskonale zrozumie,
kto z łaski Bożej jest rzeczywiście pokorny.
Nie ma bowiem cnoty bardziej niedostępnej dla rozumu,
trudniejszej dla woli, niż pokora”
…
🙂
#78 Janusz
„Jednak nie potrafię sobie wyobrazić Nazarejczyka w naturze bezgrzesznej, jaką miał Adam przed upadkiem” – piszesz.
Nie musisz sobie wyobrażać, bo tak jest 🙂
Flp 2,7 – „…stając się podobnym do ludzi”, a więc stawszy się nie tylko prawdziwym człowiekiem, lecz także człowiekiem „jak inni”, dzielącym z ludźmi wszystkie słabości kondycji człowieka Z WYJĄTKIEM GRZECHU.
Baranku, Dobra Nowina jest taka, że Jezus uczynił coś większego, niż bycie bezgrzesznym (jeśli można tak to ująć) On sam wziął na siebie przekleństwo i pogardę grzechu, sam się ogołocił ze wszystkiego, aby otworzyć nam, grzesznikom, drogę do błogosławieństwa. Co więcej, poprzez dar Ducha Świętego wprowadza nas na drogę błogosławieństw (On pierwszy je wypełnił) i na niej umacnia.
Mroczna rzeczywistość grzechu jest tłem dla niepojętej miłości Boga, który kocha grzesznika – swego wroga.
Jeśli się nie mylę, to grzech i natura ludzka Chrystusa są odrębnymi pojęciami.
Pan Jezus upodobnił się do nas we wszystkim oprócz grzechu. Dlatego może być naszym Zbawicielem, współczującym nam.
Pozdrawiam
DorotaWt:
Jestem wyluzowany…
Nie ma powodu do napięcia – On JEST.
Nawet najlepsze intencje nie usprawiedliwiają „takiej ewangelii”.
Cierpiącemu można przyłożyć młotkiem – żeby się nie męczył, w dobrej intencji… 🙂
83,Julia
Może inaczej zrozumiałaś. Ja pozytywnego odniesienia nie mam do tego tekstu. Według mnie tekst nie trzyma się logiki bo najpierw ktoś pisze, że grzesznik jest nikim. A porównać nas grzeszników do Szatana to jest totalna przesada. No, ale cóż każdy ma prawo wyrazić opinię.
No cóż zawsze szybciej widzę negatywne odniesienia.
Pozdrawiam
Ad #86 DorotaWt
Doroto!
Uznaj, że Julia (i nie tylko ona) miała powody ku temu, aby tak myśleć.
Uznaj też, że tak jak pisałaś i cytowałaś te słowa, stawiając mi jednocześnie pytania (zob. Twój komentarz: #68 DorotaWt), to wszystko wskazywało – przynajmniej pośrednio – na pewne Twoje (pozytywne) odniesienie (zainteresowanie) do tego cytatu albo jakoś na prowokujące -z Twojej strony – przedstawienie tego czegoś, co trudno pojąć i określić).
Teraz proszę się nie „wymigiwać”.
Po co przytaczałaś tutaj tekst, który – jak teraz piszesz – nie trzyma się logiki?
Wyglądałoby cała ta sprawa (tzn. fakt przytoczenia tego tekstu przez Ciebie) inaczej, gdybyś przytaczając ten tekst od razu stwierdziła, że go przytaczasz z jakichkolwiek racji, mimo że nie trzyma się logiki.
Skoro tego nie zrobiłaś, to po co go wówczas przytaczałaś i co chciałaś wnieść do wymiany myśli na tym forum?
Bądź więc bardzie krytyczna wobec tego, co sama piszesz i co tutaj przytaczasz.
Nie chcę bowiem, żeby to miejsce było traktowane jako miejsce, do którego można wszystko bezkrytycznie wrzucać. Jeśli ja czasem wpuszczam takie komentarze, to z nadzieją, że ktoś się zreflektuje – jak to jest teraz w Twoim przypadku dzięki interwencjom innych Osób. Ale po co to wszystko Wygląda to na mało poważne.
W tym sensie jest to warte „zachodu” (zabiegu, troski), ale nie będzie tak zawsze i nie może to być bezkrytycznie.
Pozdrawiam.
Bp ZbK
#87 Bp ZbK
Nie trzyma się logiki, kiedy najpierw mówi się o grzeszniku, że jest mniej niż niczym. A potem ma zdobywać stopnie pokory. Jeżeli jest niczym, to go nie ma. I wydaje mnie, że powinnam zważać na słowa.
A po drugie ja nie widzę nic złego w tym, ze akurat negatywnie jestem odniesiona.
I niczego nie unikam.
Cel komenatrza był taki, jak inne osoby się odnoszą. Żeby nie było, ze jestem antykoscielnie nastawiona do wszystkiego.
Chodziło mi tylko o ten cytat. Jak go miałam zrozumieć? Ja nie wiem, czy to byla prowokacja. Tak interesowało mnie. A dlaczego nie jest poważne? Nie żebym czepiala się zakonu, no ale nie wiem, czy tak mogą pisać. Ja po prostu nie rozumiem, jak można dawać takie zdania o grzeszniku.
I jestem krytyczna, bo gdybym nie była, to bym nie pisała.
Dla mnie to trudne do pojęcia. Ja inaczej interpretuje ten tekst cały.
Pozdrawiam
#87
Tak uznaję, ze inni mogą myśleć inaczej.
#84 Miriam.
Cały mój problem jest związany z tą duchowa pępowiną Adama i Ewy ze Stwórcą.
Nie zauważyłem by Ksiądz Biskup o tym wspominał kiedykolwiek w swoim nauczaniu.
Dzięki tej pępowinie natura pierwszych rodziców była wolna od grzechu. Ci ludzie żyli niejako w łonie Boga. Byli naturalnym obrazem Stwórcy dla innych stworzeń i dla siebie na wzajem.
Niestety jakimś „cudem” postanowili /albo za nich to uczyniono/ urodzić się do samodzielności. Zgrzeszyli i tym samym zerwali tą pępowinę, która dawała im boże życie i zostali zmuszeni żyć po swojemu.
I teraz jest to moje pytanie? Czy Nazarejczyk miał taką pępowinę z Ojcem stając się jednym z nas czy też przyjął na siebie tą naturę z zamazanym, nieczytelnym obrazem Ojca. Bo przecież mało kto widział w nim kochającego Ojca.
Dla mnie jest tak jak Ksiądz Biskup porównał naturę człowieka po pierworodnym upadku do uszkodzonej pieczęci, która z pokolenia w pokolenie dawała coraz bardziej nieczytelny obraz Stwórcy.
Czy Nazarejczyk urodził się z tą duchową skazą czy też od samego początku był wyraźną pieczęcią Ojca wśród stworzeń? Niestety na przykładzie Doroty Wt.#84. widać jak bardzo pogubieni jesteśmy ze swoimi grzechami. Nie wiemy skąd są i po co są. W grzechu nie ma Boga.
A może się mylę bo Bóg wszędzie jest? Grzech jest nicością dla Boga. Nie jest jego problemem nasz grzech. To my ludzie mamy problem ze swoimi grzechami. Grzeszymy, bo jak pisze święty Paweł nie umarliśmy dla grzechu, nie narodziliśmy się z Ducha Świętego.
Czy widzieliście trupa, który całe życie pił i palił, by drgnął choć trochę na widok widok alkoholu czy papierosów. Bo ja nie.
Czy widzieliście, by młody trup miał seksualne pokusy. Trup to trup. Żadna pokusa go nie rusza.
Chodzi właśnie o taką śmierć dla pokus szatana. To nie jest osiągalne pracą, zmaganiem się, walką, itd. Taki stan to skutek prawdziwej paschy Jezusa Chrystusa w nas. Nasz „stary człowiek” grzeszna natura został ukrzyżowany już przeszło 2000 lat temu razem z Nazarejczykiem.
Ten krzyż to jedyna nowa pępowina w moim umieraniu/rodzeniu się na nowo/.
Ten chwalebny krzyż to jedyne miejsce gdzie pokusa do mnie nie dociera.
Pozdrawiam
janusz
Jak czasami czytam Pismo Święte to tam pisze, że ci, którzy nie mają Ducha Jezusa Chrystusa nie należą do Niego. Jak mam te słowa rozumieć?
Co znaczy mieć Jego Ducha? I cz rzeczywiście do Niego nie należę? I jak posiadać tego Ducha?
I czy rzeczywiście po poznaniu nauki Jezusa i zakosztowaniu jej odpadnę, to mój koniec gorszy jest niż początek?
I czy rzeczywiście zachowuje się jak umyta świnia, która idzie znowu do kałuży błota?
Takie refleksje mam po przeczytaniu Listu Pawła.
Ad# 79 DorotaWt
” Autorem są sercanki, a tekst dotyczy pokory. Czym ona jest, jakie są jej stopnie. I z całym szacunkiem jest żałosne, co tam jest napisane.”
Autorem nie są sercanki.Zamieściły one w pliku pdf fragmenty słynnego ascetycznego dzieła wielkiego polskiego Biskupa i Świętego-
Józefa Sebastiana Pelczara (1842-1924)
„Życie duchowe”. Jest to wybitne dzieło ascetyczne
polskiego Świętego porównywalne z Traktatem o Miłości Bożej Św.Franciszka Salezego.
Cd # 91:
… i Piotra.
#90 Janusz
W Jezusie Chrystusie Obraz Ojca jest tak czytelny, że On sam stał się tym Obrazem.
Hbr 1,3 : „Ten [Syn], który jest odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, podtrzymuje wszystko słowem swej potęgi, a dokonawszy oczyszczenia z grzechów, zasiadł po prawicy Majestatu na wysokościach”.
To grzech sprawia, że ten obraz, ta miłość Ojca w Jezusie Chrystusie staje się zamazana, nieczytelna.
A to pogubienie człowieka?
Przede wszystkim z braku formacji-informacji pochodzi, moim zdaniem. Formacji szeroko pojętej. Fizyczny brak ojca w domu, w życiu dziecka ma ogromny wpływ na patrzenie tego dziecka, na jego myślenie (nie rozwijam, bo to szeroki problem). Nie mówiąc już o rozwoju, przekazie wiary, którego naturalnym środowiskiem powinna być rodzina. Gdy tego brak, młody człowiek skazany jest na samodzielne poszukiwania i wiemy, że różnie to wychodzi.
Jak dobrze, że Kościół jest tym domem dla wszystkich. Tu przez tę nową pępowinę, jak to nazwałeś, Chwalebny Krzyż, płynie życiodajny pokarm, a raczej samo nowe życie!
#79 DorotaWt,
już wiem, skąd są twoje cytaty.
Otóż pochodzą z książki:
„ŻYCIE DUCHOWNE
CZYLI
DOSKONAŁOŚĆ CHRZEŚCIJAŃSKA
WEDŁUG
NAJCELNIEJSZYCH MISTRZÓW DUCHOWNYCH
NAPISAŁ
JÓZEF SEBASTIAN PELCZAR
Biskup przemyski o.ł. Asystent Tronu i Prałat domowy Jego Świątobliwości,
b. Profesor Uniwesytetu Jagiellońskiego, Doktor Teologii i śś. Kanonów itd.
Budowaniem Bożem jesteście.
Ś. Paweł 1. Kor. III. 9.”
napisanej w 1873 r.
…
św. Józef Pelczar to biskup przemyski
(kanonizowany przez papieża Jana Pawła II 18 maja 2003 r.),
założył w Krakowie w 1894 r.
Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego (sercanek).
I pewnie dlatego siostry umieściły tę książkę na swojej stronie internetowej.
…
Pozdrawiam 🙂
#79 Dorota Wt,
aha, i jeszce jedno.
Książka ma 3 tomy i 36 rozdziałów.
Tak ją przedstawia autor:
„W rozdziale I rozprawiam o doskonałości chrześcijańskiej, jej znaczeniu,
obowiązku, trudach, nagrodach i środkach do jej nabycia.
W rozdziale II mówię o Jezusie Chrystusie jako o twórcy życia doskonałego,
czyli o budowniczym domu duchowego.
W rozdziale III – o Jezusie Chrystusie jako o planie, czyli o wzorze życia duchowego,
stąd o poznaniu i naśladowaniu Jezusa Chrystusa.
W rozdziale IV i V – o narzędziach potrzebnych do budowy duchowej,
a mianowicie o łasce Bożej i o modlitwie. Następnie usuwam gruzy, czyli przeszkody do życia duchowego, a tymi są:
grzech śmiertelny (rozdział VI), grzech powszedni (rozdział VII),
lenistwo duchowe, czyli oziębłość (rozdział VIII),
zepsucie natury ludzkiej spowodowane grzechem
pierworodnym (rozdział IX),
zły świat (rozdział X), wreszcie pokusy (rozdział XI).
Wskazuję również środki do usunięcia tych przeszkód.
Na tym kończy się część pierwsza.
W drugiej części dokonuje się budowa domu duchowego,
do czego za materiał służą cnoty.
O nich mówię ogólnie w rozdziale XII.
Najpierw kopię fundament, a tym
jest pokora (rozdział XIII),
potem kładę kamień węgielny – wiarę (rozdział XIV),
z którą łączy się nadzieja (rozdział XV).
Z miłości Boga (rozdział XVI) i bliźniego
(rozdział XVII) wznoszę ściany domu,
które pokrywam dachem zgadzania się z wolą
Bożą (rozdział XVIII).
To zgadzanie się przedstawiam w różnych zdarzeniach i stanach życia ludzkiego, a szczególnie w cierpieniu.
Stąd następuje obszerny rozdział (XIX) o cierpliwości.
Następnie zaopatruję dom duchowy w drzwi i okna;
drzwiami zaś jest posłuszeństwo (rozdział XX),
a oknem pobudka (rozdział XXI).
Umacniam go cnotami kardynalnymi:
roztropnością, wstrzemięźliwością, sprawiedliwością i męstwem (rozdziały XXII i XXIII),
ozdabiam go na zewnątrz skromnością (rozdział XXIV),
wewnątrz czystością (rozdział XXV) z zewnątrz
i wewnątrz łagodnością, czyli słodyczą
(rozdział XXVI).
Utrzymuję go w porządku pilnością, czyli wiernością w małych rzeczach (rozdział XXVII),
udoskonalam ciągłym postępem w cnotach (rozdział 5
XXVIII),
chronię od zepsucia wytrwałością (rozdział XXIX),
poświęcam go religijnością i pobożnością (rozdział XXX).
Wreszcie badam, czy dom odpowiada myśli
budowniczego
i zgadza się z jego planem;
stąd rozprawiam o celach prawdziwego życia
duchowego (rozdział XXXI).
W trzeciej części mówię najpierw w rozdziale XXXII
o pokarmie życia duchowego, czyli o Najświętszym Sakramencie;
dalej o rodzinie duchowej, a szczególnie w rozdziale XXXIII o matce duchowej
– Najświętszej Maryi Pannie;
w rozdziale XXXIV o matce duchowej – Kościele;
w rozdziale XXXV o braciach duchowych – aniołach i świętych.
Kończę zaś wszystko rozdziałem XXXVI o życiu
Pana Jezusa w nas
i życiu naszym w Panu Jezusie.
Oto jest krótki szkic dzieła”
…
Nie jest więc tak, jak piszesz, że
„najpierw mówi się o grzeszniku, że jest mniej niż niczym”.
Zachęcam Cię również do zapoznania się z
„Przedmową do pierwszego i ósmego wydania”.
…
Pozdrawiam 🙂
#66, Julia
Specjalnie, jak bede miała więcej czasu zapoznam się z całym dziełem. Mnie był tylko potrzebny tekst o pokorze. No, ale cóż kiedyś były inne czasy.Może wy inaczej interpretujecie cały ten rozdział. Nie ja. Dziś go czytałam jeszcze raz i co tam pisze
I tak, jesteś nicością i jako taki nie masz żadnej wartości, a więc nie możesz się cenić lub chlubić, że jesteś czymś. Nie masz nic swojego, nic z siebie nie możesz, a więc nie możesz z niczego szukać swojej chwały, lecz wszystką chwałę powinieneś odnosić do Boga.
a za chwile o jest napisane
Jesteś wreszcie chrześcijaninem, to jest sługą i naśladowcą Jezusa Chrystusa, który powiedział: Uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokornego serca (Mt 11,29), a więc powinieneś cenić i miłować upokorzenia, aby się upodobnić do Tego, który wyniszczył swój majestat aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Julia i jest właśnie,że najpierw jest o grzeszniku, a potem pokorze. Ja nawiązuje do tego pliku, a nie całego dzieła.
Może , jak przeczytam całe dzieło tego św. Józef Pelczar to bede inaczej postrzegać. Jednak teraz to mnie ten tekst o pokorze i grzeszniku na maksa zgorszył. Ja inaczej pojmuje ten rozdział. Nie wydaję mi się,że ten biskup pisał w przenosi z tym grzechem, o tej nicości. Ja odebrałam ten tekst o o grzeszniku dosłownie.
Pozdrawiam 🙂