W trzydziestą drugą niedzielę roku C słyszmy jako pierwsze słowo fragment 2 Księgi Machabejskiej. Księgi Machabejskie przedstawiają sytuację narodu wybranego wobec procesu hellenizacji, jaki miał miejsce w II wieku przed Chrystusem. Część Izraelitów uległa zachodzącym zmianom i weszła w układy z ówczesnymi trendami i polityką. Niektórzy w tej „nowoczesności” widzieli dla siebie właściwe perspektywy życia.
Następowała więc hellenizacja obyczajów, tzn. uległość kulturze greckiej (wprowadzano gimnazjony i igrzyska – a więc kult ciała), kultowi bożków (odejście od jedynego Boga, który jest panem historii, a szukanie innych „faktorów” napędzających „życie” ), skoncentrowanie się na dobrobycie ziemskim i pojmowanie wszystkiego w kluczu społecznego sukcesu. Nadawano imiona greckie dzieciom. Nastąpiło to, co dzisiaj oddajemy przez słowo laicyzacja życia, czyli próba oderwania życia od Boga i związanie tego życia z czynnikami ziemskimi, bożkami nie wyłączając władców królewskich, którzy przypisywali sobie boskie znamiona i nadawali wszystkiemu religijny (pogański) charakter.
W takim to kontekście ma miejsce prześladowanie wszystkich, którzy pozostawali wierni Bożemu Prawu, czyli Torze i tradycjom judaistycznym. Oto siedmiu braci, wspomaganych przez matkę, ponosi męczeńską śmierć z powodu wierności przepisom mojżeszowym, zabraniającym spożywania wieprzowiny. Wobec przymusu i groźby śmierci takie oto słyszymy słowa z ust poddanym torturom braci (drugiego i czwartego):
Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie.
Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa,
wskrzesi i ożywi do życia wiecznego.Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk,
w Bogu pokładać nadzieję,
że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni.
Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia (2Mch 7,9.13).
Zatrzymajmy się nad wymową tych słów braci męczenników. Spróbujmy dotrzeć do tego, co stało za tym ich wyznaniem i tak mężnym poddaniem się ludzkiej przemocy, która chciała przez narzucanie swego porządku uzyskać potwierdzenie i poczucie jakby boskości, czy absolutu. To bowiem dzieje się wszędzie tam, gdzie człowiek wchodzi w miejsce Boga i próbuje nad wszystkim i wszystkimi zapanować kierowany jakimś swoim interesem.
1. Odbierasz nam to obecne życie
Wiara kształtuje się w procesie i doświadczeniu wydarzeń historii – jak o tym pisze Papież Franciszek w swojej encyklice o wierze (zob. LF 8 ale także następne punkty). Ta wiara pozwala człowiekowi inaczej widzieć wszystkie wydarzenia, jakie mają miejsce w jego życiu. Nadto a właściwie przede wszystkim pozwala człowiekowi wierzącemu spojrzeć zupełnie inaczej na swoje życie. To znaczy właściwie je ocenić i dowartościować tak, aby go nie postawić ponad Boga, który jest Dawcą życia i stale to życie człowiekowi gwarantuje – także w wymarza pozaziemskim.
Do takiego spojrzenia na życie dochodzili już wybrani mężowie Starego Testamentu. Ta wiara kształtowała się stopniowo w osobach i całym ludzie Starego Testamentu, aby uzyskać pełnię w objawieniu Nowego Testamentu – czyli w Jezusie Chrystusie. Dlatego też opowiadanie dziejów Starego Testamentu pomaga nam wzrastać w wierze i prowadzi do poznania Jezusa Chrystusa i złączenia własnego życia z Nim, który po to przyszedł i „miał” ludzkie życie, abyśmy umieli tak jak On rozumieć nasze życie – jako dar Ojca.
Słowa, jakie wypowiedział drugi zmęczonych braci: „Ty, zbrodniarzu, odbierasz nam to obecne życie. Król świata jednak nas, którzy umieramy za Jego prawa, wskrzesi i ożywi do życia wiecznego”, są już wyznaniem wiary w zmartwychwstanie i pozwalają na właściwą ocenę życia ludzkiego. Jawią się dwa sposoby patrzenia na życie. Jeden to ten i taki, który zawiera się pod wołaczem „Ty zbrodniarzu, odbierasz nam …”. Drugi zaś to oznajmienie i wyznanie o Królu świata, który ma moc wskrzesić zabrane życie.
W pierwszym przypadku mamy do czynienia z podejściem do życia, jakoby ono było wartością samą w sobie, którą ktoś może sobie wziąć czy drugiemu zabrać. Człowiek myśli, że ma władzę nad tym życiem – swoim i innych. Myśli, że może nim dysponować. I – jak to bywa w takich przypadkach – posuwa się do uzurpacji i słusznie bywa zaliczony do kategorii zbrodniarza. To znaczy kogoś, kto przeciwstawia się realizacji życia w drugim człowieku zgodnie z zamysłem Boga. Sam czyni siebie „bogiem” nad drugim człowiekiem.
2. Ginąć i pokładać nadzieję w Bogu
Na tle tego, co powiedziane wyżej możemy zarysować sposób nowej egzystencji człowieka. Odbieranie bowiem komuś życia i wiara w pewność życia złożonego w ręce (we władzę) Króla świata i Pana życia, to nie tylko kwestia fizycznej śmierci, z jaką byli skonfrontowani bracia Machabejczycy i tylu innych Męczenników. Ten model czy sposób życia i umierania trzeba widzieć także w wielu codziennych wydarzeniach życiowych i kształtowaniu relacji między ludzkich oraz stosunku do wszelkich dóbr – materialnych, duchowych, jakie wpływają na życie człowieka i często stanowią o jego szczęściu czy też nieszczęściu.
Kto ma w sobie odniesienie do prawdy i mocy Boga i kto w Nim pokłada nadzieję, ten potrafi – na różne sposoby, w zależności od okoliczności i wyzwań –ginąć. To znaczy ginąć dla siebie, dla swoich planów. Potrafi ginąć dla tego wszystkiego, co jest widziane jako zwycięstwo czy sukces w kluczu tego świata, w kluczu przemocy i uzyskania spełnienia swoich racji. Rozumie bowiem, że jego przegrywanie (jego ginięcie) jest okazją do tego, by się okazywała w nim i przez niego inna moc. Bez wiary jest to bezsensowne i absurdalne. Dla wierzącego jest to sposób realizacji pełni życia.
Jest nieuniknioną sprawą, że my wszyscy w swoich ludzkich planach i sposobach uzyskania przetrwania prędzej czy później „zginiemy”, tzn. poznamy swój kres. Dziś jawią się możliwości wszelkiego rodzaju technicznych „hibernacji” i zachowania siebie jakby na przyszłość. Są to jednak rozwiązania złudne. Człowiek musi w swojej egzystencji poznać swój kres.
3. Będziemy wskrzeszeni
Rozwiązaniem jest więc nie próba zachowania siebie, lecz wykorzystanie swojej przemijalności. To właśnie dzięki tej przemijalności, dzięki temu, że jesteśmy gotowi przeżywać swój kres, możemy spotkać Tego, kto nie jest przemijalny, kto wiecznie trwa i kto daje nam udział w tym Jego trwaniu na miarę tego – jakby proporcjonalnie do tego – jak my jesteśmy gotowi zaakceptować naszą przemijalność.
Jeden z młodzieńców ginąc wyznaje: „w Bogu pokładamy nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni”. Jest to perspektywa życia, który nie od nas pochodzi. Nie pochodzi ona z rzeczywistości przemijającej i nie jest skutkiem znalezienia sposobu na przetrwanie, lecz jest darem doświadczanym właśnie przy okazji zaakceptowania własnej przemijalności, tzn. tego, że giniemy. Natomiast dla tego, kto nie ma ufności i nie ma odniesienia do nieprzemijającego Boga, a chciałby to sam uczynić i zaneguje w sobie to odniesienie do Boga, „nie ma – jak mówi kolejny umierający męczeńską śmiercią młodzieniec ‑ wskrzeszenia do życia. Parafrazując możemy powiedzieć tak: nie ma możliwości wskrzeszenia dla tego, kto nie chce umrzeć. Nie ma możliwości udziału w życiu nieprzemijającym, dla tego, kto nie zaakceptuje swojej przemijalności.
Taka oto jest właściwa ocena naszego życia i przed każdym z nas staje możliwość dowartościowania tego życia, przez złączenie go z Tym, Który JEST – właśnie przez wykorzystywanie tych wszystkich momentów, kiedy świat mówi nam i pokazuje nam, i do tego przyczynia się że giniemy. Każdy taki moment to szansa przechodzenia w nowy sposób egzystencji – po części już tutaj na tej ziemi. Ostatecznie zaś wtedy, gdy skończy się bieg tego świata. Takie myślenie i taka wiara pozwalają nam żyć w wolności dzieci Bożych.
Bp ZbK
Komentarze
86 odpowiedzi na „Ocena i dowartościowanie życia (32 Ndz C 2013)”
„Ty zbrodniarzu…”
Taka ocena swego prześladowcy nie jest dla mnie Chrystusowa i ma w sobie ducha buntu, walki, zmagania się, itd.
Mam w sobie Słowo, które mówi o dobrowolności oddawania życia za innych. „Nikt Mi go nie odbiera, lecz Ja sam oddaję je z własnej woli. W mojej mocy jest oddać życie i w mojej mocy otrzymać je znowu. Taki rozkaz otrzymałem od Ojca”. „Wybacz im bo nie wiedzą co czynią”.
Zbyt dobrze znam gorycz /cierpienie/ umierania z musu by dzisiaj nie szukać łaski tracenia siebie z miłości nie do Prawa, lecz do Chrystusa.
Takie umieranie, tracenie, oddawanie swojego życia ma w sobie pokój wiary i daje życie innym bo gdy „my umieramy, wy otrzymujecie życie”.
Otrzymają życie, ile zobaczą w naszym umieraniu dobrą wolność /wiarę/ a nie przymus /strach/.
janusz
Co mnie, człowiekowi, z hibernacji?
Czy chciałabym istnieć jako monstrum?
Brak Duszy pozbawia mnie człowieczeństwa, a więc możliwości zbliżenia się i /może/ obcowania / kiedyś/z Bogiem.
Hibernacja ciała – poprzez wyrażoną wolę – możliwa.
Hibernacja Duszy poprzez naszą wolę – niemożliwa.
By żyć, musimy przejść przez śmierć. Tak postanowił Bóg.
Śmierć to nie koniec. To fizyczne od nas odejście, tylko odejście.
Czy wiara bez wymiaru pozaziemskiego mialaby sens?
To bylaby tylko wiara interesowna -wykorzystujaca Boga do wlasnych ziemskich celow.
Boze , daj mi… prace, zdrowie , mieszkanie, pieniądze , madrosc ludzka …etc
A wystarczy wierzyć, a wszystko inne bedzie nam dane.
A jezeli nie dane wg moich oczekiwan – to tez dane ale wg Bozego planu.
Nie otrzymac – to tez dar – szkola pokory , cierpliwosci.
Tak mysle
Witam
Tydzień temu ks. Biskup obiecał zamieścić sprawdzone informacje na temat ks. Cieleckiego.
Czekam z niecierpliwością.
Osobiście uczestniczyłem w „Nocy Świętych” w Sulbinach i uważam inicjatywę za godną powielania przez inne parafie.
Wydaje mi się, że na temat Ks. Cieleckiego nie powinien wypowiadać sie ktoś kto go nie spotkał i nie modlił się razem z nim.
Po „Nocy Świętych” moja wiara ponownie rozbłysła radosnym światłem. Poczułem, że zbliżyłem się do Boga. Czyż nie o to chodzi???
Ks. Jacek podejmuje wiele inicjatyw, aby przyciągnąć wiernych do Kościoła.
„Noc Świętych” była jedną z nich i uważam, że była to inicjatywa jak najbardziej słuszna.
Mnie osobiście, jako przeciętnego wiernego nie interesuje czy ksiądz, który głosi dobra nowinę otrzymał wymagane pozwolenia czy też nie.
Interesują mnie działania Kościoła, które będa zbliżały mnie do Boga, a „Noc Świętych niewątpliwie można do nich zaliczyć.
myślę że warto postawić sobie dziś pytania:po co żyję? Jaki jest sens mojego życia? Czy zależy mi na życiu wiecznym?
Jeśli tak, to muszę zrozumieć, że żyję tu, bo tak chce Bóg i to właśnie On chce abym po śmierci z Nim się spotkała. To życie przemija, jestem tego świadoma.
Pewnego dnia nadejdzie czas spotkania z Sędzią mego życia i usłyszę słowa….Jakie? To tajemnica Boga.
Aby usłyszeć Boże TAK dla mojej wieczności już teraz moje życie oddaję Bogu.
Sama z siebie niewiele mogę, ale wierzę w Ducha świętego i Opatrzność Bożą. Moim drogowskazem jest wiara oraz przykazania, którymi kieruję się w życiu. Dbam o duchowy rozwój i uczę się wybierać w życiu większe dobro, które przybliża mnie do Boga.
Podczas pokazu mody w warszawskim kosciele pod wezwaniem sw Augustyna został obrażony Bóg i ludzie!
Kuria wydała oświadczenie, w ktorym przeprasza wiernych.
A gdzie przeproszenie dla Pana Boga?
Uwazam, że powinno byc odprawione nabożenstwo ekspiacyjne.
Ad Parafianin z sulbin
Warto sobie pewne rzeczy poukładać.
1. W diecezji to Biskup stoi na straży życia liturgicznego i pobożności ludowej. Kościół nakłada na niego OBOWIĄZEK czuwania nad poprawnością liturgii i nabożeństw (Dokumentów Kościoła na ten temat można sobie wyszukać w internecie). I jak wiemy Biskup reaguje na nadużycia w tej materii w diecezji (choć czasem pewnie nie o wszystkich wie, niestety…).
W przypadku księży spoza diecezji, którzy chcą prowadzić jakąś działalność duszpasterską należy sprawdzić skąd są, kto im dał mandat prowadzenia działalności duszpasterskiej, którą podejmują (każdy ksiądz jest związany z jakimś biskupem, albo przełożonym zakonnym!!!). No i w końcu wypada zobaczyć czy w tym, co robią nie ma nadużyć (czyli czegoś, co jest niezgodne z prawem Kościoła). Jeżeli są nadużycia (albo nawet wątpliwości) to nie należy takiego księdza zapraszać, przynajmniej do czasu ich wyjaśnienia. Odnośnie do w/w księdza jest wiele wątpliwości. Dlatego taka reakcja Biskupa, a nie inna. Jest po prostu za to odpowiedzialny. Choć nie wszyscy to rozumieją…Niestety
2. Odnośnie przyciągania ludzi do Kościoła.
Pamiętam jak Benedykt XVI podczas pielgrzymki do Anglii i Szkocji przestrzegał duchowieństwo przed pokusą robienia wszystkiego, żeby przyciągnąć ludzi do Kościoła. Mówił, że zadaniem Kościoła jest głosić Jezusa Chrystusa niezależnie ile będzie ludzi w Kościele. Jezusowi też nie chodziło o to, by było wokół Niego dużo ludzi.
3. Odnośnie do modlitw konkretnego księdza, który przyciągał ludzi bo się pięknie modlił (tzn. trochę inaczej niż inni). Już taki się objawił nie tak dawno, w Grzechini (teraz czerwone płaszcze ludziom nakłada…). Warto pomyśleć…
4. To nie dobrze, że nie interesuje Cię, czy ksiądz, który głosi dobra nowinę otrzymał wymagane pozwolenia czy też nie. Bo tak naprawdę ksiądz nie jest wolnym strzelcem. Zawsze głosi z mandatu Biskupa lub (w przypadku zakonników) przełożonego zakonnego. Niestety czasem może robić swój interes. Nie tak dawno był taki w jednej z diecezji, który nie był księdzem, za księdza się podawał i jakiś czas (pewnie też pobożnie) się modlił i różne ceremonie odprawiał (bo raczej nie można mówić, że sprawował sakramenty).
Pozdrawiam Sulbiny!
#6 jacek
A co ma wspólnego z tym biskup siedlecki?
Najprostsze rozwiązania bywają najtrafniejsze: spotkaj się z proboszczem swej parafii i powiedz mu o tym, że Twoim zdaniem (może także innych – sądzę że znajdzie się wielu takich) takie nabożeństwo powinno być.
Abraham i Izaak – dzisiaj
…
Co stałoby się z Izaakiem,
gdyby stwierdził,
że najważniejsze w życiu jego ojca
jest rosnące bogactwo,
szybkie samochody,
piękne kobiety albo nawet
on sam, jego jedyny syn?
…
Zachlanny na pieniądze materialista,
pędzący samochodem szaleniec,
zatracony kobieciarz
lub egoistyczny tyran!
…
Izaak mógł jednak w postępowaniu Abrahama
na własnej skórze doświadczyć,
że Bóg zajmuje w jego życiu pierwsze miejsce.
I tak – tylko tak Izaak mógł stać się wierzącym.
Swoim czynem Abraham ustanowił granicę,
poniżej której wszystko traci wartość!
…
„Ginąć i pokładać nadzieję w Bogu”.
Ginąć dla swoich planów.
Dostępne tylko w wierze:
„Wiara stanowi odpowiedź na Słowo…” LF 8
Ja osobiście uważam, że po tej Nocy Świętych zrobił się taki zamęt. Ludzie rozmawiają o tym.
Jest u nas pozostawiony przez ks. Cieleckiego Olej św.Charbela, którym chyba dysponuje ksiądz Lemieszek.
U nas z ulicy kilka osób dzisiaj było w Przemienieniu kilka w Częstochowskiej.
O jakim przyciąganiu przez księdza Jacka do Kościoła my mówimy.
Ma tam jakieś Koło wzajemnej adoracji ludzi najbogatszych z parafii i takie tam przyciąganie.
Po obiadkach i kolacyjkach z proboszczem. Nie ukrywam, że chcielibyśmy, żeby ksiądz biskup jak najszybciej odwiedził naszą parafię i bardzo o to prosimy.
Ad #4 parafianin z Sulbin
Dla ścisłości odpowiadam na stwierdzenie, jakie Pan z całą pewnością wyraża: „Tydzień temu ks. Biskup obiecał zamieścić sprawdzone informacje na temat ks. Cieleckiego. Czekam z niecierpliwością”.
Odpowiadam więc:
Wypowiedziałem się w tej materii po raz pierwszy 6 listopada, czyli cztery dni temu, wskazując na problem, tzn., że ks. J. C. nie przedstawił stosownych dokumentów. Do tego odnosiły się także kolejne moje wypowiedzi. We wczorajszym komentarzu natomiast poinformowałem, że mam wiarygodne – choć nieoficjalne informacje w tej materii. Poinformowałem też, że czekam na przedstawienie dokumentów ze strony ks. J C. Jeśli tego nie będzie, to będę czuł się zobowiązany do podjęcia dalszych kroków. Takie były moje wypowiedzi w ostatnich czterech dniach i niczego w tej materii nie obiecałem.
Proszę się więc uzbroić w cierpliwość, a mnie nie przypisywać tego, co nie miało miejsca. Na temat zaś samej sprawy i wyrażonych w związku z tym przez Pana opinii, ocen i oczekiwań pozostawiam na razie bez komentarza.
Bp ZbK
Do mojej wyobraźni bardzo przemawiają takie właśnie obrazy:
1. akceptuję swoją przemijalność
– otrzymuję dar perspektywy życia poza śmierć.
…
2. nie chcę umierać
– nie mogę być wskrzeszona (do życia).
…
Bo młodzieniec mówi:
„Dla ciebie bowiem nie ma wskrzeszenia do życia”.
…
Rozumiem, że męczennik nie twierdzi,
że jego oprawca nie zostanie wskrzeszony,
ale zapowiada mu zmartwychwstanie do śmierci.
To znaczy – zapowiada zmartwychwstanie do bycia w oderwaniu od Boga, dawcy życia,
czyli zapowiada jego wskrzeszenie do śmierci…
…
Pozdrawiam 🙂
# 6 monika
Uwazam, ze skandal publiczny w kosciele wymaga reakcji kazdego biskupa. Pokaz mody w Swiatyni,to obraza Domu Bozego. To haniebne wykroczenie przeciwko sacrum powinno spotkac sie z reakcja Pasterza Kosciola. Biskup jest zyjacym znakiem Jezusa(wg J 2 13) Wiara mowi mu jaki jest zamysł Jezusa. To wszystko powinno byc wyrazone nie tylko przez nauczanie, ale przede wszystkim działanie.
# 6 monika
Jezus jak wiesz z przekazu Ewangelicznego wypedził przekupników ze Swiątyni(wg J. 2 13-17)
#6.Jacek, tam gdzie nie wiadomo o co chodzi tam idzie o pieniądze. Za taki pokaz jest spora kasa zawsze potrzebna w utrzymaniu kościoła. Osobiście nie jestem zgorszony tym pokazem a i Pan Bóg miał okazję gościć u siebie tych zagubionych w sobie. Największą prefanacją jest Golgota Jezusa Chrystusa. Tam doszło i nadal dochodzi do zbeszczeszczenia Chrystusa i tam na tej hańbie zasiany został Kościół, który dzisiaj zmienił się nie do poznania. Jest wrogi dla grzeszników kosztem przyjaźni. janusz
„Wiara kształtuje się w procesie i doświadczeniu wydarzeń historii…” – takie pytanie; czy da się nauczyć wiary?
Wszędzie słyszymy, że wiary trzeba się nauczyć, ale czy da się nauczyć wiary? Czy tylko da się nauczyć obrząków religijnych?
Jak Ojciec nas nie pociągnie, to nici z naszej wiary. To będzie tylko religijność, a wiadomo jak z tą religijnością jest. My ją bardzo lubimy.
Wiara sama w sobie jest nudna, co nie?
#12 julia
„To znaczy – zapowiada zmartwychwstanie do bycia w oderwaniu od Boga, dawcy życia,
czyli zapowiada jego wskrzeszenie do śmierci…” – Apokalipsa nazywa to śmiercią drugą 🙂
CD #14:
„I ujrzałem umarłych – wielkich i małych – stojących przed tronem, a otwarto księgi. I inną księgę otwarto, która jest księgą życia. I osądzono zmarłych z tego, co w księgach zapisano, według ich czynów. I morze wydało zmarłych, co w nim byli, i Śmierć, i Otchłań wydały zmarłych, co w nich byli, i każdy został osądzony według swoich czynów. A Śmierć i Otchłań wrzucono do jeziora ognia. To jest śmierć druga – jezioro ognia. Jeśli się ktoś nie znalazł zapisany w księdze życia, został wrzucony do jeziora ognia.”
(Apokalipsa (Objawienie) 20:12-15, Biblia Tysiąclecia)
A jeszcze takie pytanie; co to znaczy pełnić dobre czyny? Przecież poganie też potrafią pełnić dobro.
A poza tym chrze,ścijanin to człowiek, który zawsze czyni dobrze, bo w przeciwnym razie co to za chrześcijanin?
Spojrzałam na tytuł tego komentarza.
Ocena i dowartościowanie życia.
Zaczęłam się zastanawiać – dlaczego taki tytuł?
1. Ocena życia.
Tylko wiara umożliwia prawidłową ocenę „tego obecnego” życia.
Wiara (w Boga w Trójcy Jedynaego – dla Jurka 🙂 ) nie pozwala na absolutyzację tego życia.
Nie pozwala na postawienie go ponad Boga – Dawcy życia (tego obecnego i pozaziemskiego).
2. Dowartościowanie życia.
Świat mówi nam, pokazuje i przyczynia się do tego, że giniemy.
To wydaje się smutne. I jest niewesołe.
Wiara pozwala wykorzystać te momenty utraty życia do tego, żeby złączyć swoje obecne życie z Tym, który JEST.
To przemijające życie nabiera więc większej wartości.
Bo gdyby nie przemijało – czy szukałabym Dawcy życia?
Czy szukałabym nowego sposobu egzystencji?
To obecne przemijające życie jest drogą do życia nieprzemijającego.
Taka jest jego wartość!
…
Dziękuję Księdzu Biskupowi za możliwość refleksji.
Pozdrawiam 🙂
W dzisiejszej homilii (11 listopada) Ksiądz Biskup odniósł się do słów Ewangelii:
„Byłoby lepiej dla niego (tzn. dla tego, przez którego przychodzą zgorszenia),
gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze,
niż żeby miał być powodem grzechu
jednego z tych MAŁYCH” (Łk 17,2)
…
I wyjaśnił, że niekiedy MAlI są rozumiani jako dzieci. Co nie jest słuszne.
Wyrazem MALI w Piśmie Świętym określa się tych, którzy mają Ducha Jezusa Chrystusa.
Ksiądz Biskup mówił dalej, że biada temu, przez którego czyny MALI odrzucają Ducha Jezusa.
Pomyślałam – Duch nie jest dany raz na zawsze.
Żeby Go nie porzucić, może nie ryzykować kontaktów z tymi, którzy gorszą…
Do parafianki z Sulbin: Proszę jeżeli piszesz to pisz we własnym imieniu. Słowo „chcielibyśmy” jest tu dużym nadużyciem. Nie chodzi wcale o kwestie ewentualnych odwiedzin przez Ks. Biskupa ale o to aby wypowiadać się za siebie.
Swoją drogą twoja wypowiedź dużo mówi o twoim stosunku do Kościoła i parafii.
W Garwolinie już tak jest, że ludzie chodzą do różnych kościołów bez względu na przynależność do parafii. Jednemu nie pasuje godzina, drugiemu organista, trzeciemu gorąco, czwartemu zimno ….i tak można wymieniać. Jeżeli coś mogłem zauważyć po „Nocy Świetych” to więcej dobra w ludziach.
1. “W dzisiejszej homilii (11 listopada) Ksiądz Biskup odniósł się do słów Ewangelii:
„Byłoby lepiej dla niego (tzn. dla tego, przez którego przychodzą zgorszenia),
gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze,
niż żeby miał być powodem grzechu
jednego z tych MAŁYCH” (Łk 17,2)..” #21 uczestniczka
2. Ale biada gdyby ktos taki, ktorzy ida za Jezusem Chrystusem zgorszyli.., dalej o upomnieniu braterskimi przebaczeniu
#13, #14 jacek
Jak wiesz każda diecezja ma swojego biskupa, a nawet kilku biskupów. Z pewnością trudno jest dopilnować wszystkiego co związane z jedną diecezją (parafii jest przecież mnóstwo!), a co dopiero mówić o tym, żeby jeszcze sięgać poza granice diecezji. Poza tym moim zdaniem (nie znam relacji między biskupami) ingerencja biskupa z chociażby naszej diecezji nie jest wskazana w sprawy innej diecezji. Zburzyłoby to porządek diecezji. Gdyby biskup z innej diecezji przyjechał do nas i wprowadzał swoje zarządzenia bylibyśmy jako diecezjanie nieco pogubieni i pewnie podzieleni: kogo słuchać, czyje nauczanie wybrać itd.
#16 chani
„Wiara kształtuje się w procesie i doświadczeniu wydarzeń historii…”
Akurat skończyłam czytać rozdział z książki pt. „Abraham, ojciec wierzących” Achima Buckenmaiera (Kraków 2005).
Jest tam taki fragment:
„Przekazywanie wiary pokoleniom rozpoczęło się od Izaaka. Pytanie o sposób przekazywania wiary z pokolenia na pokolenie znajduje swoją odpowiedź w metodzie przekazu wiary przez Abrahama.
Nie przekazuje się wiary ani za pośrednictwem surowych lub łagodnych kazań, ani przez życzliwe apele rodziców, lecz poprzez przykład lub przynajmniej postępowanie wskazujące na pobudki wynikające z wiary.
I tak jak wiara została przekazana Izaakowi przez Abrahama, tak będzie też przekazywana w przyszłości. Mówi o tym tradycja biblijna.
Jeżeli dzieci nie zobaczą całkowitego i w pełni wolnego poświęcenia się rodziców Bogu oraz ich całkowitego zawierzenia Bogu, nie przejmą od nich wiary(…)
Tak więc Abraham doświadczył tego, że syn został mu darowany dwukrotnie: jako żyjący i jako wierzący. A Izaak zobaczył, że jego ojciec nie wypełniał swojej woli, lecz wolę Boga i w całym swoim życiu ufał dobroci Boga. Ojciec wierzył, a syn, który obserwował wiarę ojca, przekazał ją dalej”
Przede wsztystkim chciałbym podziękować wszystkim a przede wszystkim Ks. Biskupowi za odniesienie do mojego posta. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to najlepsze miejsce do wymiany tego typu przemyśleń. Jeżeli jest lepsze to proszę o przekierowanie.
Jeżeli zdecydowałem sie cokolwiek napisać to tylko dlatego, że sprawy wiary i Kościoła są mi bliskie.
Niestety przy postach nie pojawiają się daty więc trudno jest ocenić kiedy zostały dodane – stąd moje odniesienie do niedzielnej daty.
Ostatnie wydarzenia i komentarze nasuwają mi kolejne pytanie. Czy w dzisiejszych czasach ksiądz może być dla młodego człowieka autorytetem? Myślę, że tak. Ale wiemy jak wiele musi spełnić warunków. Jednak wizja auorytetu oddala się jeżeli księża będą nawzajem krytykować siebie i swoje poczynania na forum młodzieży. Myślę, że wystarczy to morze krytyki jakie dociera do młodych ludzi z mediów. Im jest coraz trudniej wierzyć bo żyją w trudnych czasach gdzie białe niekoniecznie jest białe. Nie utrudniajmy młodym ludziom ich i tak skomplikowanych relacji z Bogiem i Kościołem. Nie niszczmy autorytetów, które tak trudno się buduje. Szczerze pozdrawiam
Dokończenie poprzedniej wypowiedzi.
Żeby było jasne:
Nie słyszałem aby księża z mojej parafii publicznie krytykowali i oceniali przedsięwzięcia innych księży.
Z homilii Księdza Biskupa /11 listopada/ mnie najbardziej poruszyły te słowa:
„Mądrość Boża miłuje ludzi, jest Duchem kochającym człowieka.
Jak trudno jest uwierzyć, że ktoś mnie kocha wtedy, kiedy jestem opuszczony.
A to czyni Duch. Wspomaga, kiedy nie wiemy, o co prosić. I On nas ukierunkowuje, byśmy nie zwyciężali nad drugim dla pognębienia drugiego, lecz byśmy umieli w taki sposób zwyciężać, że może czasem trzeba coś przegrać, żeby było zwycięstwo jedności, wspólnoty.
To jest Duch kochający człowieka, Duch Pański, który napełnia ziemię”.
Aby zwyciężyć, trzeba czasem coś przegrać… Myślę, że liczy się większe dobro. Nie zawsze jest łatwo poświęcić swoje dobro cząstkowe. To trudne wyzwanie dla mnie.
#25 Miriam
No tak. Można pójść dalej i zapytać się dlaczego dzieci odchodzą od Boga mimo, że rodzice byli bardzo religijni?
#28 Miriam,
wg mnie nie chodzi o „większe dobro” czy „poświęcenie swojego dobra cząstkowego”.
…
Już tłumaczę.
1. Dobro jest dobrem. Nie ma większego dobra, mniejszego dobra.
Jesli coś jest dobrem, jest dobrem dla wszystkich.
Dla wspólnoty, dla bliźniego, dla mnie też.
(np. „Duch objawia się dla dobra” – por. 1 Kor 12,7)
2. Sama piszesz:
„aby zwyciężyć, trzeba przegrać”.
Jeśli dobrem dla mnie jest zwycięstwo jedności wspólnoty – nic nie poświęcam.
Po prostu wybieram dobrą drogę do osiągnięcia celu.
Tylko wtedy, gdy za moje dobro cząstkowe uważam zwycięstwo nad drugim, pognębienie go – rezygnacja z niego jest poświęceniem.
Tak myślę…
🙂
#23 Jurek,
grzechy są obecne w naszym życiu, w życiu MAŁYCH też.
Gorszenie MAŁYCH jest wg mnie czymś zupełnie innym.
To agresywne, przemyślane, zaplanowane, celowe odciąganie MAŁYCH od Jezusa.
Przebaczenie jest dla każdego żałującego.
Ale rany po grzechach zgorszenia trudniej uleczyć.
#31 uczestniczka
Ale czy te grzechy powinny być obecne w naszym życiu? Jezus nie zgrzeszył, więc i człowiek, który zwie się chrześcijaninem też powinien zerwać z grzechem – o tym też pisze Paweł w swoich Listach -, ale czy da się tak żyć w dzisiejszym święcie?
Czy to Paweł pisał do jakiś ludzi z kosmosu?
Świad nam podsuwa co innego; „Grzesz, przecież masz spowiedż”, ale chrześcijanin powinien być złączony z Chrystusem, który żyje nie dla grzechu, nbo dla niego już dawno umarł.
Przyjmując Eucharystię też powinniśmy umrzeć dla grzechu.
Ale co z tego jak ten świat mówi, że bez grzechu nie da się żyć?
I jeszcze:
Czy my wierzymy słowom Pisma?
Czy jest tak: Pismo swoje, ale ja wiem swoje?
#31
„To agresywne, przemyślane, zaplanowane, celowe odciąganie MAŁYCH od Jezusa” – coś znanego to zdanie mi przypomniało.
„Zgorszenie” siał ksiądz. To było więcej niż zgorszenie, to było sadystyczne dziecka niszczenie i nieustające ośmieszające gnębienie.
Brr …istny szatan patrząc oczami dziecka, najmarniejszy z marnych patrząc oczami dorosłego.
Tego się nie zapomina, to było o wiele więcej niż grzech dotykający człowieka.
Na samo wspomnienie słabo mi się robi. Ksiądz, brr…
Tak czytam dopiero pierwsze wpisy i piszecie, że ktoś obraził dom Boży, ale tak na prawdę gdzie on jest?
Izraelici też myśleli, że świątynia Jerozolimska jest domem Bożym i tak pilnie go strzegli. Była ich „oczkiem w głowie”. Ale co prorok powiedział o niej?
Prawdziwym Bożym domem według słów Pisma są nasze ciała. To one bardziej powinniśmy się martwić.
Za nie powinniśmy przepraszać Boga jeśli je niszczymy.
Polecam słuchnąć utwór gruppy Testimonium – „Sanktuarium Twoje”.
#34 Ka,
rozumiem, że wspominasz swoje dzieciństwo i swoje relacje z księdzem.
Pisałaś też, jaki destrukcyjny wpływ na Ciebie
ma to doświadczenie do dziś.
Myślę, że podobnie przeżywają ci,
którzy byli gorszeni przez swoich bliskich –
rodziców, rodzeństwo, przyjaciół rodziny, nauczycieli, lekarzy.
Gorszeni, bo słabsi i bezbronni.
#32 chani,
zważ, że św. Paweł pisał również:
„Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać – nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę” (Rz 7).
Więc grzechy – nie powinny być obecne w naszym życiu, ale są.
I św. Paweł miał świadomość swojego grzechu, pisał o nim jak o ościeniu („dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą” – 2 Kor 12).
Nie wiem, dlaczego, chani, piszesz teraz dość często: powinniśmy?
…
#29 chani,
bywa tak, że dzieci ludzi głęboko wierzących (nie tylko religijnych) są od Pana Boga daleko lub od Niego odchodzą.
Dlaczego tak jest?
Nie ma prostej odpowiedzi.
Przyczyny mogą być różne:
np. młodzieńczy bunt wobec dorosłych, obecność gorszycieli, niezawinione przez rodziców osłabienie więzi ze wspólnotą Kościoła (spowodowane np. wyjazdem z domu).
#34 Ka
To musiało być dla Ciebie chyba traumatycznym doświadczeniem…
Ka, czy wybaczyłaś? (nie odpowiadaj tutaj, może sobie tylko) Nie da się zapomnieć, ale wybaczyć – tak.
Ka, to był ten jeden, konkretny człowiek, ale myślę, że spotkałaś także i innego – bardzo dobrego kapłana.
#29 chani
Nie wiem.
Znam rzeczywiście kilka rodzin, w których rodzice są głęboko wierzący a dzieci i tak poszły „swoją drogą”.
Jest jednak zawsze nadzieja, że wrócą i ważne, by były wtedy przyjęte.
Może jak syn marnotrawny.
#30 katechetka
Niezupełnie.
Chodzi mi o takie sytuacje, gdzie np.dobrem dla mnie byłoby podzielenie się czymś ze wspólnotą/rodziną i wiem, że byłoby to korzyścią, bardzo mi na tym zależy w tej chwili, jednak akurat ta grupa nie ma ochoty mnie słuchać, trwa dyskusja na inny temat.
Żeby więc nie przeszkadzać, rezygnuję z czegoś dobrego (przegrywa moja chęć by wzbogacić innych) by nie rozbijać tego tematu, który łączy teraz osoby.
„Przegrywa” mój, nawet słuszny, pomysł, by wygrało coś co jest dobrem dla wielu. Nie zawsze moje dobro pokrywa się z dobrem innych.
Często chcę dobrze, ale inni nie widzą tego jako dobro, itd.
#23 Jurek,
Papież Franciszek 11 listopada w homilii podczas porannej Mszy św. w Domu św. Marty
zwrócił uwagę na różnicę między grzechem a zgoszeniem:
Różnica polega na tym, że ten, kto grzeszy i się nawraca, prosząc o przebaczenie, czuje się słabym
– czuje się dzieckiem Bożym, upokarza się, prosi Jezusa właśnie o zbawienie.
Natomiast w tym, kto gorszy, powodem zgorszenia jest to, że nie ma w nim skruchy.
Grzeszy dalej, udając chrześcijanina – prowadzi podwójne życie, a to wyrządza wiele szkody.
«Ależ jestem dobroczyńcą Kościoła! Wkładam rękę do kieszeni i daję na ofiarę Kościołowi».
Ale drugą ręką okrada: państwo, ubogich … kradnie.
Jest niesprawiedliwym. Prowadzi podwójne życie.
A to zasługuje – mówi Jezus, a nie ja – aby zawieszono mu u szyi kamień młyński i wrzucono go w morze.
W tym wypadku Pan Jezus nie mówi o przebaczeniu.
#36
Nie było żadnych relacji. Dziecko nie miało prawa do żadnej relacji. Dziecko milczało i odzywało się tylko na wyraźnie skierowane do niego pytanie. Dziecko też „płonęło” z cierpienia i wstydu.
To były inne czasy i inaczej wychowywane dzieci.
#38 Podziękowałam /szczerze/. Duchowo /nie za katorgę, ale za to że był niejako zmuszony przeze mnie obok mnie przebywać/ i za żadne skarby /gdy nabrałam powietrza w płuca/ nie byłam w stanie więcej go widzieć. Nie widziałam. Nigdy.
Teraz /noo,dorosłam już – uśmiech/ stanęłabym przed nim zadając jedno pytanie – dlaczego?
Ale nie marzę o tym. To przeszłość. Sprawa zamknięta, ale pamięć złego człowieka pozostała.
Dla mnie /w mojej ocenie/ wyjątkowo podłego. Nie wiem, czy wybaczyłam. Nie interesuje mnie on. Zupełnie. Ot, złe powietrze i tyle.
Taa. Spotkałam. Życzliwych, uśmiechniętych i po prostu dobrych.
Spotkałam też Biskupa Kiernikowskiego /uśmiech/.
# 32 chani
„8.Jeśli mówimy,że nie mamy grzechu,to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy.9 Jeżeli wyznajemy nasze grzechy (Bóg) jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości.10 Jeśli mówimy,że nie zgrzeszyliśmy,czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki”. 1J8-10.
Dotyczy to nas wszystkich. Zaprzeczenie tej prawdzie to pułapka.
Nie chcę okłamywać siebie. Wiem,że z odkrywaniem prawdy o grzechu związany jest nieraz silny ból. Nie jest łatwo zgodzić się na ten ból i przyjąć go. Ale wiem, że to szansa dla mnie.
#43 mirpat #37 uczestniczka
To co przytoczyłaś (mirpat) to prawda, ale to dotyczy żebyśmy siebie nie czynili wyższymi niż Bóg. Powinniśmy starać się tak żyć, aby być nieskalanymi na przyjście Jezusa Chrystusa, a nie liczyć tylko na spowiedż (polecam przeczytać jeszcze raz ten artykuł: „Dlaczego św. Augustyn nigdy się nie spowiadał?” ).
————–
św. Paweł był świadom swojej niewystarczalności, ale ten sam Paweł pisał o tym abyśmy umierli dla grzechu a żyli dla Chrystusa, bo zostaliśmy pogrzebani w Jego śmierci (przeczytajcie cały List do Rzymian
————–
Nasuwa się pytanie: Co to znaczy być głęboko wierzący?
—————-
Sam siebie pytam, dlaczego pisze w Liczbie mnogiej? Może Bóg coś ode mnie chce, tak jak od Pawła?
Nigdy więcej takiej Nocy z ks. Cieleckim.
Ja do tej pory jestem w szoku. Jak sie przede mną kobieta przewróciła. To wszystko było dziwne.
Dziękuję ks. Biskupowi za reakcję.
#44 chani
Gdyby św.Augustyn żył w naszych czasach na pewno spowiadałby się często,jak np.bł.Jan Paweł II,tzn:co tydzień.
Nie trzeba robić zamętu w głowie przeciętnemu chrześcijaninowi.
To pytanie jest fantastycznie wymyślone,bo od razu może zwrócić uwagę.
Częsta spowiedz nie istniała na przełomie IV i V wieku.
To pózniej nastąpił rozwój w sposobie uczestniczenia w sakramentach i rozumieniu ich istoty.
Częste przystępowanie do spowiedzi to łaska.
„45
Nigdy nie slyszales o spoczynku w Duchu Swietym?
Byc moze ten upadek byl dla Ciebie znakiem , ze On naprawde dziala .
Pomijam sprawe poslugi przez w/w Ksiedza , bo nie znam szczegolow , ale Msze charyzmatyczne o uzdrowienie sa prowadzone przez roznych Kaplanow i ludzie naprawde doswiadczaja wiele lask.
Spoczynki nie sa magia.
A co to sa te ,,noce ze świętymi?”
#46 mirpat
Czyli według Ciebie bez spoowiedzi/grzechu nie ma życia?
No to grzeszmy dalej, może Bóg udzieli nam więcej łaski.
Taki sarkazm.
Tyle piszecie o tym ks. Cieleckim, że przeglądnęłam wyrywkowo co i jak mówi.
Nie mam zaufania.
Nie zauważam też powodów do zachwytu.
Do Parafianina z Sulbin #45
Ja rozumiem, że Sulbiny mają wielu parafian ale bardzo proszę nie powielać tych samych nicków. Wprowadza to zamęt na forum.
Ja w każdym bądź razie jestem parafianinem pisanym przez małe p.
O moich pozytywnych przeżyciach związanych z „Nocą Świętych” już pisałem. „Parafianin” chyba poza mszą niedzielną niewiele bywał na różnych formach zgromadzeń wiernych, którzy poszukują bliższego kontaktu z Bogiem. A może po prostu wystraszyłeś się tej bliskości. Kobieta się nie „przewróciła” tylko „zasnęła w Duchu Świętym”. Zauważ, że za chwilę wstała i nic jej się nie stało. Tak to już niektórzy reagują na bliskość Ducha Świętego.
Parafianinie czy jakoś tak pisanym przez małe p (wzruszające) rób sobie co chcesz, możesz nawet założyć swój kościół – bo mam czasami takie wrażenie że w Sulbinach tak się dzieje. Grono adoratorów i adoratorek księdza Jacka i Andrzeja, mało ważne.
Ale masz być posłuszny swojemu biskupowi. Jeśli ogłosił, że jako biskup zakazuje spotkań z ks. Cieleckim to zakazuje.
Jeśli chodziłbyś na katechezy „chrzest w życiu i misji Kościoła to byś rozumiał”. A tutaj każda dewotka swoją własną wizje Kościoła.
Teraz jakieś świadectwa po Cieleckim ksiądz Andzej każe pisać???
Po co ten zamęt? Kto prowadzi diecezję biskup czy ksiądz Jacek czy Andrzej.
Możesz nawet pisać się przez dwa małe pp. Ale prosze podporządkować sie woli biskupa.
# 49 chani
KKK 1458 „Wyznawanie codziennych win (grzechów powszednich) nie jest ściśle konieczne, niemniej jest przez Kościół gorąco zalecane. Istotnie, regularne spowiadanie się z grzechów powszednich pomaga nam kształtować sumienie, walczyć ze złymi skłonnościami, poddawać się leczącej mocy Chrystusa i postępować w życiu Ducha. Częściej otrzymując przez sakrament pokuty dar miłosierdzia Ojca, jesteśmy przynaglani, by być – jak On – miłosierni”.
To też nowy sposób myślenia. Przechodzenie z myślenia oceniającego, karzącego, sądu- do myślenia miłosierdzia.
Mam też pewność, że nie „przecedzam komara, a połykam wielbłąda”.
🙂
Dziś rano w Domu św. Marty podczas Eucharystii „Papież Franciszek przestrzegł przed pogonią za osobliwościami i sensacjami religijnymi. Zaznaczył, że autentyczna wiara nie polega na doszukiwaniu się nowych objawień czy orędzi Matki Bożej, ale na życiu w mądrości Ducha Świętego, zaś Królestwo Boże nie przychodzi w sposób widzialny”.
http://ekai.pl/wydarzenia/watykan/x72558/papiez-franciszek-przestrzega/
#51, #52
Ale rozgraniczcie dwie sprawy.
1. Ksiądz Cielecki nie przedstawił dokumentów stosownych, więc dokładnie nie jest 'zbadane’ to, co robi. On jest tutaj 'problemem’, a nie sama inicjatywa księży z Waszej parafii. Nie sądzę, że zadawali sobie trudu ściągania kogoś i organizowania czegoś, bo im się nudziło. Zrobili to nie dla siebie, tylko dla parafian.
2. Gdyby taka noc odbyła się i zaproszona została wspólnota Mamre ze swoim głównym duszpasterzem – mogę zapewnić Was, że podobne doświadczenie byście mieli(jedni by krzyczeli „łał”, a inni byli by zaszokowani, a wspólnota ta jest w Kościele R-K, działa i ma się świetnie. Po prostu trzeba się przyzwyczaić, że różnorodność w Kościele jest wielka, nie we wszystko trzeba się angażować. Jeden się zaangażuje w Odnowę w Duchu Świętym, inny w Ruch Światło Życie, a jeszcze inny wejdzie na Drogę. Czy to źle? Nie. To bardzo dobrze, że każdy w Kościele może odnaleźć swoje miejsce.
Monika = rozsądek
Parafianinie z Sulbin przez duże P proszę cię zanim napiszesz kolejny złośliwy komentarz weź głęboki oddech i jeszcze raz się zastanów nad tym co chcesz ludziom przekazać.
Jest to blog Ks. Biskupa a nie onet czy wp.
Tu warto by trzymać pewien poziom dyskusji. Nie będę się odnosił do samego twojego komentarza bo po prostu nie warto.
Dla jasności: nie należę do grona „adoratorów” naszych Księży, ale szanuję ich za ich pracę i podejmowane inicjatywy.
#53 mirpat
Wiesz co? Przypomnij sobie czytanie z 2 listopada (te na cmentarzu – pewnie byłaś?) – o czym pisał Paweł? Dla przypomnienia:
„Czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Rzymian. Bracia: Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Przyjmując więc chrzest zanurzający nas w śmierć, zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie, jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu.
Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy.”
Wniosek?
#51 parafianin z Sulbin
Nie rozumiem sformułowania „zasnęła w Duchu Świętym”.
Jak się mają Twoje słowa „Tak to już niektórzy reagują na bliskość Ducha Świętego” do słów Św. Pawła z 1 Listu do Koryntian 3;16 Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was?
# 57 chani
Podczas audiencji ogólnej 2013-11-13.Papież Franciszek mówił o znaczeniu sakramentów chrztu i pojednania.
Streszczając:Chrzest nie odbiera naszej ludzkiej naturze jej słabości.Dlatego z tym sakramentem jest związany sakrament pokuty.Jest on w istocie jakby „drugim chrztem” który zawsze odnosi się do pierwszego,aby go umocnić i odnowić.W tym sensie dzień naszego chrztu jest punktem wyjścia drogi nawrócenia,która trwa całe życie i jest wspierana przez sakrament pokuty.
Do wszystkich, a zwłaszcza poszukujących czegoś „innego” (nowego) w Kościele.
Franciszek dziś mówił podczas Eucharystii, „że ciekawość pobudza nas byśmy słyszeli, że Pan jest tu, czy tam, prowadzi nas do uganiania się za wizjonerami, otrzymującymi listy do Matki Bożej, jakieś orędzia. Tymczasem Matka Boża jest Matką i kocha nas wszystkich. Nie jest dyrektorką poczty, codziennie wysyłającą orędzia. Te nowinki oddalają od Ewangelii, od Ducha Świętego, oddalają od pokoju i mądrości, od Bożej chwały, od Bożego piękna. Gdyż Jezus mówi, że Królestwo Boże nie przychodzi w sposób przyciągający uwagę (NO WŁAŚNIE!): przychodzi w mądrości. «Królestwo Boże jest pośród was», mówi Jezus, jest ono tym działaniem Ducha Świętego, które daje nam mądrość, pokój. Królestwo Boże nie przychodzi w zamęcie, tak jak Bóg nie mówił do proroka Eliasza w wichurze, w burzy, ale w łagodnym powiewie wiatru, w powiewie mądrości” – podkreślił Ojciec Święty.
Tak sobie myślę, że gdyby to nasz Biskup powiedział, że „Matka Boża nie jest dyrektorką poczty codziennie wysyłającą orędzia” to już wielu by krzyczało, że jest przeciwko czci Matki Bożej… WARTO pomyśleć nad słowami Franciszka także w kontekście sytuacji związanej z działalnością ks. J. C.
pozdrawiam
#58
Istnieje takie zjawisko jak 'spoczynek w Duchu Świętym’ (właśnie w kontekście modlitwy wstawienniczej, o 'uwolnienie’; 'uzdrowienie’).
JEDNAK potrzeba rozeznania (zresztą jak w całym życiu duchowym).
Myślę, że właśnie na spotkaniu z ks. Cieleckim tego rozeznania zabrakło.
A Tobie polecam literaturę na ten temat. Moim zdaniem, jeśli pojawia się jakieś 'hasło’ nieznane nam, to nie ma co szukać odpowiedzi w internecie (w komentarzach, na forach itd.), bo mogą być subiektywne. Lepiej sięgnąć do odpowiedniej literatury, a trochę na ten temat powstało książek.
Pax
#59 mirpat
No dobrze, to jednak Paweł się milił, a Papież ma rację?
A jeśli Paweł się mylił, to i Bóg się też pomylił, bo przecież całe Pisma przez Boga jest natchnione.
Paweł pisząc do Rzymian żeby nie grzeszyli, bo zostali pogrzebani w Jego śmierci (ochrzeni) zwraca się i do nas. Czyż Rzymianie byli gorszymi grzesznikami od nas?
I jak tu pogodzić słowa Pawła i Jana z Jego Listu?
Poza tym św. Jan też pisze żebyśmy nie grzeszyli.
I powinniśmy się starać żyć bez grzechu.
Ale pytanie czy się staramy, bo przecież mamy spowiedż?
AA jakby jej nie było?
Wszyscy chemy być podobni do Chrystusa, tak?
Chrzcimy dzieci. Prowadzimy je do komuni świetej. Spowiadamy się. Ale czy żyjemy tak jak Chrystus? Czy jednak upodobniamy się do Niego?
Jezus zdenerwował się po wjeżdzie do Jerozolimy, ale to zrobił w słusznej sprawie – jakiej?
A czy my postępujemy tak jak Jezus?
Czy zajmujemy się niepotrzebnymi sprawami ( o tym usłyszymy w niedzielę)?
” Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi. Tym przeto nakazujemy i napominamy ich w Panu Jezusie Chrystusie, aby pracując ze spokojem, własny chleb jedli.
„
#60 o.szczepan
Łatwiej wciskać w usta Matki Bożej kolejne nakazy co do zbawienia świata niż przyjmować tak jak ona Słowo jako treść życia.
# chani
Problem jest w tym,że wypowiadasz się w liczbie mnogiej.
Jeśli zechcesz wypowiadać się w formie„ja”wtedy myślę że zobaczysz w czym tkwi problem.
Ad. 61
Moniko, trochę poszukałem i zobacz co znalazłem: Odpoczynek w Duchu Świętym jest najczęściej kojarzony z wielkim ożywieniem protestanckim. Journal Jana Wesleya wspomina o ludziach, którzy podczas jego przepowiadania padali na ziemię.
Upadki ludzi towarzyszyły też przepowiedniom Petera Cartwrighta z kręgu metodystów. Podobne przypadki wiązane też są z nazwiskami takich charyzmatyków, jak: George Whitefield, Charles G. Finney, Maria B. Woodworth-Etter, Katthrin Kuhlman, Kenneth E. Hagin, Charles i Frances Hunter.
#67 lemi58
Wyrwane z kontekstu zdanie zwykle jest bezsensu. Jeśli rzeczywiście interesuje Cię to zjawisko, to wysil się i sięgnij po literaturę. Akurat tej książki, z której cytat podałeś (choć domyślam się, że raczej posiłkowałeś się Internetem, a nie książką), nie polecam. Ale można przeczytać ostatecznie ją. Jest autorstwa ks. Włodzimierza Cyrana. Mi nie musisz cytować tutaj książek ani niczego udowadniać. Jakieś ze trzy, czy cztery lata temu interesowałam się tym zjawiskiem, wiem (na tyle na ile chciałam wiedzieć) jak to wygląda z punktu widzenia Kościoła i mam również swoją opinię. Pax
W poniedziałek w Częstochowie rozpoczynają się rekolekcje dla moderatorów diecezjalnych stowarzyszenia Żywy Różaniec i III Konferencja Moderatorów.
Poproszono mnie, abym przewodniczył tym rekolekcjom.
Poprzez ten blog i życzliowść ks. Biskupa proszę o modlitwę w mojej intencji i w intencji wszystkich uczestników.
A rozpocznę cytatem:
„Niektórzy niepokoją się, że biskup siedlecki mało mówi o Matce Bożej. Może mówię mało o sprawach zewnętrznych, o różnego rodzaju formach kultu czy pobożności maryjnej, bo to jest dość mocno obecne w życiu naszej diecezji. Pokazuję natomiast – i to bardzo często – kim jest Maryja jako Matka Jezusa, Matka Kościoła i Matka Liturgii. Nie chodzi bowiem o jakiś kult czy pobożność, które byłyby paralelne, czy zastępcze w stosunku do Misterium Jezusa Chrystusa, lecz o to, by z Jej postawy uczyć się aktywnie przyjmować Obecność Bożą. To w Niej spełniła się cała Liturgia, gdy powiedziała: Ja nie znam męża, nie mam mocy. Oto jest Niepokalane Poczęcie: Ja jestem niczym, ale skoro Ty mówisz, że ma się to stać, niech się stanie; jestem Twoją Służebnicą”.
#66 mirpat
To, że mam grzeszyć żeby łaska Boża bardziej się na mie wylała? Nie przecze, że nie grzeszę, bo grzeszę, ale już mi to obrzydło i staram się zerwać z grzechem.
Cóż to Paweł pisał?
„1 Cóż więc powiemy? Czyż mamy trwać w grzechu, aby łaska bardziej się wzmogła? Żadną miarą! 2 Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal?
3 1 Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? 4 Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca.
5 Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. 6 To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała2dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. 7 Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu3.
8 Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, 9 wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. 10 Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. 11 Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie.
12 Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. 13 Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. 14 Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce.” – bym i zacytował więcej, al wiem, że Biskup nie lubi długich cytatów, więc odsyłam Ciebie do Listu do Rzymian od rozdziału 6-stego.
Ale i tak co nie zacytuje, to i tak zostanie wykorzystane przeciwko mnie.
No cóż tu nawet święci nie pomogą, jeśli mamy podejście, że nie da się całkowicie zerwać z grzechem, trzeba się spowiadać.
#69 Ks.Paweł
Powodzenia i światła Ducha Świętego!
Ksiądz Biskup pięknie mówi o Matce Bożej. Dla mnie najważniejsze jest to, że ukazuje jak Ona towarzyszy nam w tej pielgrzymce wiary.
Mówił jeszcze Ksiądz Biskup, że:
„Maryja stała się tą, która towarzyszy całemu procesowi zbawienia, jaki spełnił Jezus Chrystus a także temu procesowi zbawienia, jaki dokonują się dzięki odkupieńczemu działu Chrystusa w każdym człowieku, który wierzy. Ona, uzdolniona do pełnego odpowiadania Bogu (jako Jego aktywny wobec Boga obraz, pozwalający na dokonanie się wszystkiego, co Bóg zechce i czym chce obdarzyć człowieka), staje przy nas, aby nas uczyć jak Bogu odpowiadać”.
Różaniec jest dla mnie takim stanięciem przy mnie Matki Boga, kiedy rozważam tajemnice Jego życia.
#69 Ksiądz Paweł Wiatrak
,,Oto jest Niepokalane Poczęcie: Ja jestem niczym, ale skoro Ty mówisz, że ma się to stać, niech się stanie; jestem Twoją Służebnicą” – cytuje Ksiądz Księdza Biskupa.
Proszę mi wytłumaczyć, o co chodzi, bo zdaje się, że magisterium Kościoła inaczej tłumaczy Niepokalane Poczęcie Maryi.
Ten tytuł Maryi (i dogmat wiary) nie oznacza, że jest Ona Służebnicą Boga tylko, że od chwili swojego poczęcia była wolna od wszelkiego grzechu, także pierworodnego.
Ad #72 Maria
A grzech (począwszy od upadłych aniołów) polega właśnie na tym: nie będę służył; mam swoje poznanie dobra i zła – niezależne od Boga; jestem panem swego życia według mojej koncepcji itd.
Maryja właśnie od tego została zachowana w swoim poczęciu. Jest Niepokalanym Poczęciem, czyli niezakłóconym przez owo „nie będę służył”, lecz jest w pełni i całkowicie Służebnicą Pana.
Tak jak dialog Anioła Gabriela otwiera jego pozdrowienie skierowane do Maryi z użyciem tego wymownego określenia: kecharitomene, czyli przepełniona łaską, pełna łaski (to jest ze strony Boga), tak ten dialog, tzn. całą scenę zamykają właśnie słowa Maryi; Oto ja służebnica Pana, niech mi się stanie według twego słowa (zob. odpowiednio Łk 1,28 i 1,38).
Jest to zadziwiająco piękne i wymowne zestawienie tego co jest ze strony Boga i tego co jest ze strony Maryi – Niepokalanej Służebnicy Słowa i Matki Słowa Wcielonego.
Bp ZbK
Dziękuję Księdzu Biskupowi za wyjaśnienie.
Przytoczony przez ks. Pawła cytat bez wyjaśnienia jest mylący i całkiem zmienia sens Niepokalanego Poczęcia Maryi. Skróty myślowe w wyjaśnianiu prawd wiary są niebezpieczne bo mogą być błędnie odczytywane.
Z Panem Bogiem.
#72 Maria,
tak, Maryja była wolna od wszelkiego grzechu.
A przejawem tego była Jej postawa gotowości służenia,
odpowiadania „tak” na propozycje Pana Boga.
Był brak własnej koncepcji życia.
A, jak dziś katechetom przypomniał Ksiądz Biskup, grzech pierworodny (i każdy) to wybór własnej koncepcji życia,
oderwanej od zamysłu Pana Boga.
#72 Maria
To wyjaśnienie Księdza Biskupa myślę, że można potwierdzić szczególnie punktem 490 KKK , gdzie w rozdziale o Niepokalanym Poczęciu czytamy:
„W chwili Zwiastowania anioł Gabriel pozdrawia Ją jako „pełną łaski” (Łk 1,28) Istotnie, by móc dać dobrowolne przyzwolenie wiary na zapowiedź swego powołania, było konieczne, aby Maryja była całkowicie przeniknięta przez łaskę Bożą”.
Resztę rozjaśnić Ci może to, co Ksiądz Biskup napisał jakiś czas temu o Matce Słowa Wcielonego na 8 grudnia. Niesamowity traktat, jeśli mogę tak to nazwać.
#75 Katechetka 1
Grzech pierworodny to nie jest wybór własnej koncepcji życia (w naszym przypadku). To był wybór pierwszych ludzi. Na nas rozciągają się tylko konsekwencje tego ich wyboru. Każdy nasz grzech (powszedni, ciężki)jest wyborem własnej koncepcji życia.
#77 Mario,
tak,
grzech pierworodny jest nazywany naszym „grzechem” w sposób analogiczny; jest grzechem „zaciągnietym”, a nie „popełnionym”, jest stanem, a nie aktem. Jest bowiem przekazywany przez zrodzenie, czyli przekazywanie natury ludzkiej.
Ale mechanizm grzechu jest taki sam.
…
Pewnie niezbyt dokładnie się wyraziłam.
Pozdrawiam.
Ale jeśli chodzi o Maryję, to Jej serce zostało ukształtowane w łonie Jej matki przez samego Boga, więc decyzja o wybraniu Maryi zapadła już w łonie Jej Matki. Czy Maryja o ty wiedziała? Czy mogła się jednak nie zgodzić?
Ja myślę, że nie. Serce Jej podpowiadało, że powinna mieć oczy swe skierowane tylko na Boga i Jemu służyć, wypełniać Jego wolę (choć pewnie trochę się bała, bo już taka natura ludzka – Jezus też się bał).
Ja myślę, że i dzisiaj są ludzie, którzy służa tylko i wyłącznie Bogu.
nie robiłem wykładu wiary, poprosiłem o modlitwę. Będę mówił na rekolekcjach inspirując się nauczaniem ks. Biskupa. A jeśli Ktoś ma dobrą wolę, to po 11 latach nauczania ks. Biskupa w diecezji ma rozeznanie … o co chodzi i gdzie szukać całości cytowanych fragmentów …
http://diecezja.radiopodlasie.pl/?pageId=8&a=44&p=3
#72 Maria
Mario!
\A skąd Magisterium kościoła wię, że Maryja została Niepokalnie poczęta skoro katechetka w #78 pisze, że ten grzech jest przekazywany przez zrodzenie?
#81 chani,
Nauka o niepokalanym poczęciu Maryi,
którą w średniowieczu propagowali zwłaszcza zwolennicy bł. Jana Dunsa Szkota,
franciszkańskiego teologa, została ogłoszona przez sobór w Bazylei 17 września 1439 r.:
„Definiujemy, że nauka mółwiąca o tym, że chwalebna Dziewica,
dzieki UPRZEDZAJACEMU działaniu JEDYNEJ w swoim rodzaju łaski,
z woli Boga NIE ZOSTAŁA NOGDY poddana grzechowi pierworodnemu,
lecz ustawicznie nie dotkniętą pierwotną i aktualną winą pozostała święta i niepokalana,
powinna być uznana przez wszystkich katolików za pobożną i zgodną
z kościelnym zwyczajem, wiarą katolicką, prawidłowym rozumem i Pismem Świętym”.
…
Nauka ta natrafiła za pontyfikatu papieża Sykstusa IV na zdecydowany opór i krytykę.
…
Zakończeniem sporów na temat niepokalanego poczęcia Najświętszej dziewicy była najpierw
konstytucja papieża Klemensa XI z 1708 r., w której zostało przypisane
święto liturgiczne niepokalanego poczęcia Maryi w Kościele powszechnym
oraz uroczysta definicja dogmatyczna papieża Piusa IX w 1854 r. (za Breviarium fidei)
…
Pozdrawiam 🙂
#81 chani,
Przekazywanie błędu grzechu pierworodnego przedstawione jest w Księdze Rodzaju jako wypowiedź Lameka.”23 Lamek rzekł do swych żon, Ady i Silli:
«Słuchajcie, co wam powiem, żony Lameka.
Nastawcie ucha na moje słowa:
Gotów jestem zabić człowieka dorosłego, jeśli on mnie zrani,
i dziecko – jeśli mi zrobi siniec!
24 Jeżeli Kain miał być pomszczony siedmiokrotnie,
to Lamek siedemdziesiąt siedem razy!»
Aby przerwać tą logikę, tą spiralę fałszowania życia potrzebna była interwencja Boga. Wybrał On sobie kobietę- Maryję którą uzdolnił do otwarcia się na całą swoją łaskę, bo tą pełnią łaski było Jej całe postępowanie. Słuchamy tego w dialogu Maryi z Aniołem. Skutkiem tego otwarcia jest zrodzenie człowieka już bez grzechu pierworodnego -Jezusa. Na wskutek Jego śmierci na przebaczenie grzechów nastąpił proces odwrotny niż opisywany przez Lameka.
Lemek odpłacał krzywdy wielokrotnie większą zemstą, Chrystus uzdolnił nas do wybaczania nie tylko wielokrotnie , ale definitywnie. Wszystko po to abyśmy mogli korzystać z tego wydarzenia już teraz w naszym życiu.
Do tego potrzebna była Pascha a nam gwałt zadany naszej logice , wywrócenie myślenia. Ona dostała to gratis jako wypełnienie Protoewangelii.
Dlatego trudno nam to poczuć, przyjąć taką rolę Maryi a łatwiej albo nie uznawać tej roli w ogóle, albo zdegradować do osoby pomagającej zachować to co nam się wydaje dobre i potrzebne dla naszego życia.
#83 Grzegorz
„Do tego potrzebna była Pascha a nam gwałt zadany naszej logice, wywrócenie myślenia”.
Ja tutaj upatruję sedno naszego/mojego życia Ewangelią, Dobrą Nowiną. To jest, wg mnie punkt newralgiczny.
#81 chani
Temat Niepokalanego Poczęcia NMP podjął ks. Biskup w liście pasterskim z 2004 r.
http://diecezja.radiopodlasie.pl/wiadomosci/listy-pasterskie/list-pasterski-na-uroczystosc-niepokalanego-poczecia-najswietszej-maryi-panny——-w-150-rocznice-ogloszenia-dogmatu-2004-f.html
#69 ks. Paweł Wiatrak,
modliłam się w intencji Księdza – o światło Ducha
i za uczestników – o otwarość na głoszone słowo.