Prorok Amos, którego fragment proroctwa czytamy w 25 niedzielę roku C, jest jednym z pierwszych proroków zapowiadających karę dla Narodu Wybranego jako konsekwencje jego nieprawości u schyłku okresu monarchii Izraela. Pochodził z Judei (miasto Tekoa) ale działał na terenie państwa północnego, Izraela za czasów króla Jeroboama II pod koniec pierwszej połowy ósmego wieku.
Nie był on prorokiem „z zawodu”, tzn. należącym do proroków działających oficjalnie wokół dworu królewskiego bądź świątyni. Był rolnikiem (który trudnił się nacinaniem sykomor i pasterstwem). Sam o tym mówi: Od trzody bowiem wziął mnie Pan i rzekł do mnie: „Idź, prorokuj do narodu mego, izraelskiego!” (Am 7,15). Był więc prorokiem z bezpośredniego powołania Pańskiego. Działał z polecenia Pańskiego piętnując przede wszystkim niesprawiedliwość społeczną i bałwochwalstwo. Nadużycia te łatwo się koncentrują w życiu i działaniu tych którzy mają władzę, mają dobra a nie posługują mając na uwadze dobro innych, lecz swoje. W takim kontekście zostały wypowiedziane słowa, które czytamy tej niedzieli. Wyrażają one napięcie, jakie rodzi się w tych, którzy niecierpliwią się szukając okazji do tego by w sposób nieprawy zdobywać zyski i umacniać swoją pozycję.
Kiedyż minie nów księżyca,
byśmy mogli sprzedawać zboże?
Kiedyż szabat,
byśmy mogli otworzyć spichlerz?
A będziemy zmniejszać efę, powiększać sykl i wagę podstępnie fałszować.
Będziemy kupować biednego za srebro, a ubogiego za parę sandałów
i plewy pszeniczne będziemy sprzedawać (Am 8,5n).
Takie oto napięcie i „nadzieja” zysku rodzi się w tym, kto upatruje w zysku cel swego działania. Łatwo traci ze swego pola widzenia kryteria prawości, sprawiedliwości, także oddawania szacunku i czci Bogu przez zachowanie szabatu i wreszcie degraduje samego siebie do pozycji „handlarza” człowiekiem i jego godnością. Sam w tym wszystkim traci godność człowieczą.
1. „Niecierpliwa” (natarczywie napędzająca) siła popędu zła
Prorok Amos uchwycił jeden z ważnych mechanizmów działania zła. Jest w człowieku coś co jest pożądaniem, co jest „apetytem”, stymulatorem działania. W języku biblijnym i rabinackim jest mowa o dwóch „jetzer”: dobrym i złym („tow” i „raach”). Samo pojęcie „jetzer” (pochodzące z tego samego rdzenia, jakim jest czasownik „jatzar”, a więc ukształtować, ulepić, jak to mamy w Rdz 2,7) oznacza ‑ szczególnie w późniejszej literaturze rabinicznej – to, co stanowi formę kształt, co ją realizuje, co prowadzi do uzyskania pełnego jej wyrazu. Można powiedzieć, że jest to dążenie, swoisty „napęd”, dzięki któremu człowiek żyje i realizuje siebie. Człowiek potrzebuje owego apetytu, owego motoru działania, aby spełniać to, co Bóg w niego złożył w swoim zamyśle stwórczym, czyniąc człowieka na swój obraz i podobieństwo. Wszystko co przewidziane przez Boga, jako dobre i prawdziwie służy człowiekowi.
Od momentu grzechu pierworodnego, któremu człowiek uległ pod wpływem szatana, została w człowieku zniekształcone spojrzenie na to, co dobre a co złe. Weszło w człowieka zniekształcone dążenie (apetyt) – właśnie ów „jetzer” zły („jetzer raach”). Działa on na zasadzie zniekształcania wizji tego, co jest dobre a co jest złe. Bóg bowiem stworzył człowieka dobrym i stworzył go działania dobrego i korzystania ze wszelkich dóbr zgodnie z wolą i zamysłem Boga.
Pokusa szatańska i przyzwolenia na nią ze strony człowieka zamieniło jego dążenie ze zgodnego z wolą i z zamysłem Boga na inny, próbujący być niezależnym, w którym człowiek chce pokazać się „jak Bóg”, czyli absolutny pan swego sposobu bycia, życia i działania.
Ponieważ człowiek pod wpływem tego „złego napędu” czuje swoją ograniczoność, której jednocześnie nie akceptuje, zdobyć to, co jest przedmiotem jego pożądania. I to zdobyć jak najprędzej, jak najwięcej. Ulega więc on swoistej coraz to większej presji i nerwowości. Działa w pewnym sensie na zasadzie swoistego samo-napędu, który powoduje, że stacza się jakby po równi pochyłej w kierunku zła, tzn. realizacji samego siebie po swojemu, według własnego pożądania. Stąd niecierpliwość …
2. Nieświadomość zniewolenia przez zło
Gdy człowiek ulegnie temu sposobowi myślenia i działania, staje się sam coraz to mniej świadomym tego, czemu uległ. Nie widzi swego błędu i wypływających z tego błędnego działania zagrożeń i negatywnych skutków dla siebie. On jest przekonany – mniej lub bardziej świadomie – o tym, że chce dobra (naturalnie według swojej koncepcji) i że czyni dobro. . Tak trudno (a nawet w pewnym sensie niemożliwe), żeby zobaczył zło swego postępowania i uznał je za zło.
Dzieje się wówczas w człowieku to, co wymownie ujmuje jedne z Psalmów: Nieprawość mówi do bezbożnika w głębi jego serca; bojaźni Boga nie ma przed jego oczyma.
Bo jego własne oczy zbyt mu schlebiają, by znaleźć swą winę i ją znienawidzić.
Słowa jego ust to nieprawość i podstęp, zaniechał mądrości i czynienia dobrze.
Na swoim łożu zamyśla nieprawość, wkracza na niedobrą drogę, nie stroni od złego (Ps 36,2-5).
Człowiek staje się niewolnikiem swojej wizji życia i w konsekwencji niewolnikiem zła. Jest przez tę koncepcję życia napędzany aż do tracenia swojej wolności niezależności. Tym samy także w jakimś stopniu swojej godności ludzkiej. Najgorsze w tym jest to, że najczęściej nie zdaje sobie z tego sprawy i nie może sam z tego wyjść – przekonany o swojej słuszności i słuszności swego działania. Jeśli dochodzi to do wielkiego spotęgowania w człowieku, to jest to wprost zależność od „szatańskiej struktury zła”.
3. Jaki ratunek ?
Na szczęście Bóg wzpowiedział przez Amosa oraz tylekroć i na różne sposoby przez innych proroków a ostatecznie przez swego Syna swoje Słowo wobec tej całej szatańsko-ludzkiej rzeczywistości napędzającej zło w człowieku (zob. Hbr 1,1n). „Przysiągł Pan na dumę Jakuba: Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków”.
Pan Bóg nie zapomniał. W swoim Synu objawił skutki działania złego ducha w człowieku („jetzer raach”). Tym skutkiem jest krzyż Jezusa Chrystusa. Jest to najwyższy stopień spotęgowania się „niecierpliwego napędu zła”, jaki zadomowił się w człowieku.
Ten krzyż, jako kolejny (najwyższy) stopnień potęgowania się zła stał się jednak przełomem. Bóg nie odpowiedział językiem zła, lecz przebaczenia.
Przyjęcie krzyża, to jedyny ratunek na przerwanie i pozbawienie mocy łańcucha i napędu zła.
To rozwija św. Paweł, kiedy mówiąc o chrzcie stwierdza, że w człowieku ochrzczonym (świadomie przeżywającym swój chrzest) stary człowiek został współukrzyżowany z Jezusem Chrystusem, aby pozbawić mocy ciało grzechu, by człowiek nie był już więcej w niewoli grzechu (Rz 6,6). Chodzi właśnie o rozbrojenie w człowieku owego „jetzer raach” i pozbawienie go mocy, by już nie stanowił „napędu”, który prowadzi do grzechu.
Wówczas dopiero jest możliwe korzystanie w pełni z logiki i „napędu” łaski. Jest to już działanie całkowicie bezinteresowne i jest ono czystym darem Boga. Owocem działania Boga w człowieku.
Bp ZbK
Komentarze
77 odpowiedzi na „Wobec niecierpliwości czynienia nieprawości (25 Ndz C 2013)”
Porusza mnie treść rozważania.
Dobro i zło, które jest pomieszane we mnie wpływa na moje wybory i postawę jaką przyjmuję na co dzień. Uczę się codziennie jak oddzielać ziarno od plew ale to nie jest takie proste.
Drogowskazem jest Słowo Boże, które rozważam a dziś Amos pokazuje mi jak łatwo zbłądzić w swoim myśleniu. To co mogę zrobić i robię na co dzień, to mocno ufam Bogu, że jest przy mnie i mnie prowadzi. A jeśli zbłądzę to mi to pokaże i wyprostuje moje ścieżki
Te słowa „Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków.” przeraziły mnie, gdyż kojarzą się z karą i potępieniem.
Tymczasem Ks. Biskup oznajmia i tłumaczy: ” Bóg nie odpowiedział językiem zła, lecz przebaczenia.”
I po raz kolejny odkrywam dobroć i miłosierdzie Boga, który nie przychodzi karać, ale z litością i miłością pochyla się nade mną, aby mnie ze zła wyciągnąć.
Nie zapomnę nigdy wszystkich ich uczynków”.
Pan Bóg nie zapomniał. W swoim Synu objawił skutki działania złego ducha w człowieku („jetzer raach”). Tym skutkiem jest krzyż Jezusa Chrystusa. Jest to najwyższy stopień spotęgowania się „niecierpliwego napędu zła”, jaki zadomowił się w człowieku. /Ks Bp/
W tych słowach znajduję odpowiedz, dlaczego zbawienie przyszlo przez krzyz.
I dlaczego Pan Bog oczekuje mojej zgody na przyjecie krzyża.
Czy potrafię ?
„Kiedyż /minie/ szabat,
byśmy mogli otworzyć spichlerz?„
Jak wiele nieraz we mnie (czy i w Was?) niecierpliwości aby w niedzielę czynić to, od czego jest dzień powszedni.
Dzień Pański, tak postanowiłem lata temu, jest u mnie dla Boga i ludzi – im chcę poświęcić ten czas, z Nim i nimi być … Ale pokusy są odwieczne.
Zakupy (nie, do sklepu przecież nie, ale w i n t e r n e c i e …), lub choćby oglądanie towarów przez internet. Planowanie interesów, zakupów i rozmowy o nich …. Przelewy, w niedzielę oczywiście tylko przez internet, bo w tygodniu nie był czasu. Itd, itp.
Pozbawić się tej pychy działania według własnego uznania i planowania działania; właśnie w niedzielę! Przyjdź Duchu Święty …
Pan Bóg nie zapomniał.
Skupiła się ta potęga mojego/człowieczego zła i grzechu na Jezusie Chrystusie, wskutek czego został ukrzyżowany.
Zapłatą za grzech jest śmierć.
I Bóg, żeby mnie uratować, swojego Syna uczynił grzechem.
Bóg sprawiedliwy siebie samego czyni grzechem! Aby mnie usprawiedliwić.
Przekracza to moją logikę myślenia.
Jak bardzo potrzebuję uwierzyć w moc chrztu.
A ja mam takie pytanie; dlaczego w katechiżmmie mamy skróconą wersje Przykazń Bożych? Może się mylę, ale jak skracamy przykazania Boga, to jakbyśmy Go poprawiali.
I jeszcze nas uczy się tego „skrótu”.
Św. Paweł mówi tak, że „Jeden czyni różnicę między poszczególnymi dniami, drugi zaś uważa wszystkie za równe: niech się każdy trzyma swego przekonania!” [Rz 14,5], ja uważan nie tylko niedzielę za Dzień Pański, ale każdy dzień. Stale z Nim rozmawiam, czasami się spieram, kłócę.
Stale człowiek ppowinien pamiętać o Stwórcy (na ile jest Jego wiara, chyba, że ktoś tylko został nauczony, że o Bogu się pamięta tylko w niedziele), bo sam człowiek jest Świątynią, mieszkaniem Ducha Świętego.
O ile światomie przeżywamy nasze chrześcijaństwo/ człowieczeństwo i żyjemy a nie wegetujemy, tym bardziej jesteśmy Chrystusowi ii święci.
Ad #7 Chani
Jasne i piękne!
Ale jednak „pamiętaj abyś dzień święty święcił”;-)
Jest czas pracy, jest i czas świętowania.
Nie znaczy wcale że czas pracy jest plecami do Pana Boga.
Postrzegam też czas świętowania (chrześcijańskiego) jako czas pokory w znaczeniu zaniechania pychy działania, zdobywania, planowania interesów itd. Czas tracenia czasu … dla Pana Boga i bliźniego 😉
#6 chani,
w Katechizmie Kościoła katolickiego w punkcie 2051 jest podana wersja Dziesięciu Przykazań Bożych:
– z Księgi Wyjścia, (20,2-17)
– z Księgi Powtórzonego Prawa, (5,6-21)
– jest też wersja (formuła) katechetyczna.
Zapisane są w takiej formie, że można je porównać.
Pozdrawiam 🙂
1. „Gdy człowiek ulegnie temu sposobowi myślenia i działania, staje się sam coraz to mniej świadomym tego, czemu uległ.
Nie widzi swego błędu i wypływających z tego błędnego działania zagrożeń i negatywnych skutków dla siebie”
…
Nasuwa mi się smutny wniosek:
Jeśli widzę człowieka niecierpliwie realizującego siebie wg własnego upodobania
to znaczy, że nie przeżył świadomie swojego chrztu.
..
Pojawia się pytanie – dlaczego ochrzczony nie przeżył świadomie swojego chrztu?
Mogę na nie odpowiedzieć tylko na podstawie swojej własnej historii.
Był czas, że nie widziałam błędu w chęci realizowania siebie wg własnego pmysłu na życie.
Był czas, kiedy nie wiedziałam, że chrzest odbiera moc „jetzer raach”, że chrzest wyrywa z niewoli grzechu.
Dlaczego nie wiedziałam?
Czy z własnej woli?
Nie. Bo nikt mi przez większą część mojego życia tego nie powiedział. Nie obwieścił mi tej dobrej nowiny.
Bo to naprawdę jest dobra nowina – nie musisz niecierpliwie zabiegać o rzeczy, uczucia, pieniądze, pozycję…
Możesz przyjąć inny napęd – „jetzer tow”, czyli ten dobry, pochodzący od Ducha Bożego i cieszyć się owocami działania Boga w tobie.
…
Głupstwo głoszenia Słowa może w człowieku wszystko zmienić.
Dlaczego nie wszyscy powołani do głoszenia i powołani do słuchania wierzą w to?
…
Pozdrawiam 🙂
Mam pytanie do ks.Biskupa.
W encyklice w rozdziale ” Błogosławiona,która uwierzyła / Lk 1,45 / werset 50 jest napisane w tym zdaniu ” przez Niego przemieniona „.
Na czym polegała ta przemiana Maryi przez Jezusa ?.
#8 mały
No to „niech się każdy trzyma swego przekonania!”
Poza tym dla mnie też za łaską Chrystusa, każdy dzień jest świętem.
#9 julia
Dzięki 🙂
#10 julia
Przypuszczam, że większości z nas, ochrzczonych w dzieciństwie, przez dużą część naszego życia nikt nie obwieścił tej Dobrej Nowiny w taki sposób, by ona dotknęła z mocą naszego życia.
Bo chodzi o dotknięcie nas KERYGMATEM, który ma moc sprawić w nas COŚ, zmienić nasze życie, abyśmy zaczęli widzieć INACZEJ, itd.
Sądzę, że czytałaś „Kerygmat” Kiko A. Tam jest to wspaniale wypowiedziane, o co chodzi.
Są tam m.in. takie słowa:
„Bóg zechciał zbawić świat przez głupstwo głoszenia kerygmatu. Kerygmat nie jest kazaniem, nie jest medytacją. Czym jest kerygmat? Jest przepowiadaniem nowiny, która się realizuje za każdym razem, kiedy jest proklamowana. A co się realizuje? Zbawienie.
Jeśli dziś wam przepowiadam kerygmat, ponownie realizuje się w was zbawienie.
(…) Najważniejszą rzeczą, którą czyni Duch św., jest nie tyle inspirowanie tych, którzy przepowiadają, ile wniknięcie do wnętrza tego, który słucha, aby mógł uwierzyć przepowiadaniu.
Potrzeba koniecznie Ducha Świętego.
Dlatego to jest pewna tajemnica, kiedy ktoś słucha i przyjmuje przepowiadanie kerygmatu. Jeden jest wzięty, a drugi zostawiony”.
Warto przeczytać w szerszym kontekście. Wybrałam tylko te kilka zdań.
Sama także wiele razy zadawałam sobie i nie tylko sobie te pytania. Dlaczego nie wszyscy wierzą?
Ad. Chani
Spróbuję kontynuować po swojemu.
Rdz.2 15 Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał. Zatem w zamyśle Boga, człowiek w Raju miał pracować, dlatego praca nie jest złem które dotknęło nas w wyniku grzechu lecz powinna być obowiązkiem i przyjemnością przynależną każdemu człowiekowi. Dni z pracą są także dniami z modlitwą przez pracę.
Rozważając znaczenie pojęcia „jetzer” jako imperatywu ludzkiego działania, jego
złożoność i wielowymiarowość, zaintrygowało mnie zdanie z Ewangelii Św.Łukasza,
także czytane w liturgii słowa na 25 Ndz C 2013. Cyt…”Mówię wam: Używajcie
nieuczciwej mamony do zjednywania sobie przyjaciół, aby przyjęto was do wiecznych
mieszkań gdy już się ona skończy”…kon. cyt.(Łk.16,9).
Zastanawiam się nad wnioskami/pytaniami, które z analizy tego zdania mogę wysnuć dla siebie, chrześcijanina – żyjącego tu i teraz,
uwikłanego w walkę o zapewnienie bytu swojego, rodziny, pracowników, współpracowników, środowiska naturalnego,życie duchowe i wiele innych wymiarów swej egzystencji.
WNIOSKI/pytania:
1/ Czy złe moralnie działanie może prowadzić do dobrego /pożądanego/ efektu ?
2/ Czy nieuczciwej mamony można użyć do zapewnienia sobie życia wiecznego ?
3/ Jak rozpoznać, kiedy moje „jetzer” będzie dobre , a kiedy złe ?
Pozdrawiam AF
#11 Józef
50, to odnośnik pod tekstem encykliki:
Porównaj Sobór Watykański II-Konstytucja dogmatyczna o Kościele Lumen gentium 58.
#16 AF
Przypowieść ta,jest wyjaśniona w komentarzu Ks.Biskupa z 25 Ndz C-2010(w zakładce obok-Wrzesień 2010).
Też szukam życia wiecznego.
Ks.Staniek powiedział mądre zdanie:
„Wartość człowieka mierzy się nie,tym,co on ma w punkcie wyjścia w sobie,ale co robi z własnym życiem”.
Łk 8,18„Bo kto ma,temu będzie dane,a kto nie ma,temu zabiorą i to,co mu się wydaje,że ma”.
#11 Józef
O ile się nie mylę (ja tak odczytuję ten tekst), to nie Maryja zostaje przemieniona przez Jezusa, ale „droga wiary Starego Testamentu” LF 58
Jak w dalej wyjaśnia nam Papież w encyklice –
„W centrum wiary jest wyznanie Jezusa, Syna Bożego, zrodzonego z niewiasty, wprowadzającego nas, przez dar Ducha Świętego, w przybrane synostwo” LF 59
Droga wiary zostaje przemieniona, bo otrzymuje nową perspektywę, której nie znał Stary Testament – spojrzenie wcielonego Syna Bożego.
/To jest moje rozumienie tego fragmentu. Pewnie dałoby się to rozwinąć biblijnie/
# 17 mirpat.
Jeżeli wiesz coś na ten temat to proszę wyjaśnij mi bo ja książki nie posiadam o Soborze Watykańskim.
Pozwól że wrócę do słowa które zadałem ks.Biskupowi… ” przez Niego przemieniona „.
Na czym polegała ta przemiana Maryi przez Jezusa ?.
Co do dogmatów to jest druga strona medalu jak to się potocznie mówi.
#18 mirpat,
też zastanawiałam się wczoraj nad zdaniem z Łk 8,18:
„Bo kto ma, temu będzie dane, a kto nie ma, temu zabiorą i to, co mu się wydaje, że ma”.
…
Odniosłam je do zdania poprzedniego:
„Uważajcie więc, jak słuchacie” (Łk 8,18).
I myślę tak:
Kto ma gotowość słuchania, po-słuchania, po-słuszeństwa
– ten będzie coraz chętniej słuchał
i łatwiej będzie mu przychodzić po-słuszeństwo Słowu Boga.
A kto uważa, że się już na-słuchał i wszystko wie,
zanim się spostrzeże – będzie żył napędzając się „jetzer raach”,
staczając się po równi pochyłej w dół.
Czyli straci ten „wysoki” poziom wiary, który wydawał mu się dany raz na zawsze.
…
Pozdrawiam 🙂
#Józef,
tekst Konstytucji jest w Internecie, np. na stronie:
http://www.apologetyka.katolik.pl/nauczanie-ko%C5%9Bcio%C5%82a/vaticanum-ii/147
a jej punkt 58 brzmi:
KK 58. W życiu publicznym Jezusa Matka Jego pojawia się znamiennie, i to na początku,
gdy na godach weselnych w Kanie Galilejskiej, litością przejęta, s
powodowała swym wstawiennictwem początek znaków Jezusa Mesjasza (por. J 2,1-11).
W ciągu Jego nauczania przyjęła słowa, w których Syn,
stawiając Królestwo ponad względami i więzami ciała i krwi,
nazwał błogosławionymi słuchających słowo Boże (por. Mk 3,35 i paralele, Łk 11,27-28),
jak to Ona wiernie czyniła (por. Łk 2,19 i 51).
W ten sposób także Błogosławiona Dziewica szła naprzód w pielgrzymce wiary
i utrzymała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do krzyża,
przy którym nie bez postanowienia Bożego stanęła (por. J 19,25),
najgłębiej ze swym Jednorodzonym współcierpiała i z ofiarą Jego złączyła się matczynym duchem,
z miłością godząc się, aby doznała ofiarniczego wyniszczenia żertwa z Niej narodzona,
a wreszcie przez tegoż Jezusa Chrystusa, umierającego na krzyżu oddana została jako matka uczniowi tymi słowy:
„Niewiasto, oto syn twój” (por. J 19,26-27).
…
I uważam, jak Miriam, że słowa o przemianie odnoszą się do drogi wiary Starego Testamentu.
…
Pozdrawiam 🙂
#20 Józef
Wpisz w Google -Konstytucja dogmatyczna o Kościele.
Gdy „wyskoczą” propozycje,kliknij np:na trzecią.
LUMEN GENTIUM-KONSTYTUCJA DOGMATYCZNA O KOŚCIELE
www. apologetyka,katolik pl VATICANUM II.
Zobaczysz stronę z tytułem APOLOGETYKA.
Kliknij jeszcze w spisie treści na rozdział VIII
I po wyświetleniu przesuń na pasku z boku do KK 58.
Napisz czy się udało.
Jeżeli nie ,to podaję link http://www.apologetyka.katolik.pl/nauczanie-ko%C5%9Bcio%C5%82a/vaticanum-ii/147/518-viii-bogosawiona-maryja-dziewica-boa-rodzicielka-w-tajemnicy-chrystusa-i-kocioa
#14 Miriam,
Twoje pierwsze zdanie potwierdza konieczność katechumenatu pochrzcielnego.
Bo, jak widać, najbliższa człowiekowi wspólnota – rodzina – nie głosi kerygmatu.
Choć właśnie rodzina obiektywnie patrząc ma najwięcej okazji, by go proklamować.
🙂
julia mirpat.
Bardzo wam dziękuje za te linki odnalazłem.
Pozostaje mi tylko czytać i rozważać bo są bardzo obszerne w treści.
Staram się być zawsze wnikliwy jak coś mam dla siebie.
Nieprawość mówi do bezbożnika w głębi jego serca; bojaźni Boga nie ma przed jego oczyma.
Bo jego własne oczy zbyt mu schlebiają, by znaleźć swą winę i ją znienawidzić.
…
Dziś szczególnie mocno poruszają mnie te słowa Psalmu.
Bezboznik ma oczy, ale nie widzi prawdy, bo nie widzi Boga.
Nie widzi różnicy między sobą i Bogiem. Nie widzi swojego grzechu, swojej winy.
A wszystko dlatego, że pozwala mówić nieprawości wprost do swojego serca.
Nauka dla mnie, dla niego, dla nas:
Nie pozwalać na wsączanie się nieprawości do serca.
Pamietać o obecności Pana Boga.
Zobaczyć swoją winę, znienawidzieć ją, wrócić po przebaczenie.
…
Pozdrawiam 🙂
#14 Miriam
Słuchałam w sieci „Kerygmat” Kiko gdy była tu dyskusja na temat Neokatechumenatu. Postanowiłam, że jego treść napiszę w zeszycie ze względu na moją pamięć wzrokową. Ale skoro jest wydanie książkowe (18zł plus koszty dostawy).
…
# 24 julia
Problem z głoszeniem, to ja widzę w sobie.
Gdy głosili dla mnie kerygmat rodzice (na ile potrafili), to udawałam że nie słucham, a słuchałam.
Dziś, gdy spotykam się z podobną reakcją, zniechęcam się.
Rodzina,szczególnie głosi dla mnie punkt-nawrócenie.
🙂
#27 mirpat,
no to miałaś szczęście.
Bo mnoja rodzina nie głosiła mi kerygmatu…
#24 julia
Oczywiście, jestem bardzo przekonana o pilnej potrzebie katechumenatu. Przedchrzcielnego, czy jeszcze bardziej – pochrzcielnego. To nic nowego w Kościele, to jest sięgnięcie do źródła chrześcijaństwa.
To dobrze, że program duszpasterski na najbliższe lata uwzględnia tę potrzebę. Rekolekcje kerygmatyczne być może odbędą się w większości parafii. To bardzo dobrze! Tylko co dalej?
Jakie formy katechumenatu po tym „poczęciu nowego życia” ludziom zaproponować?
Ile wspólnot w Kościele ma struktury katechumenalne? Gdzie ludzie znajdą to łono Kościoła-Matki, w którym mogliby być odpowiednio karmieni, by rozwijać swoje życie wiary? To jest poważna „sprawa” i nie jest kwestią kilku lat nawet.
Droga katechumenatu, jeśli ma być prawdziwa, zakłada co najmniej -naście lat dojrzewania wiary.
I nie chodzi tu tylko o świadomość nawracania się.
Bardzo bym chciała, żeby w każdej parafii była forma/łono katechumenatu.
I o to się modlę.
Chciałbym powrócić do tego linku co podała julia i mirpat.
Przeczytałem go w całości i tylko tak dla przypomnienia bo jest to mi od dawna znane w którym są wyszczególnione punkty KK.
W tym linku w rozdziale iv Kult Błogosławionej Dziewicy w Kościele KK 66, jest wspomniany Sobór Efeski i co się działo w Efezie.
Warto by było się zastanowić i dobrze rozważyć w co wchodzimy i w kim mamy pokładać nadzieje. (…)
Dla tego dla mnie bardzo wartościowe były nauczania ks.Biskupa i potwierdzenie przez Papieża Franciszka w encyklice o prawdziwej rzeczywistości o Maryi ziemskiej matce Jezusa.
I taką tylko naukę przyjmuje dla siebie jaką jest wiara w Jezusa Chrystusa.
W Ewangelii ostatniej niedzieli są takie słowa:
„Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.
Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze?” – o co tu chodzi?
Ja myślę tak; jeśli drobną, jakąś malutką rzecz dla choćby drugiego dobrze wykonaliśmy (np. przeprowadziliśmy staruszkę przez ulicę bo było ślisko, lub podaliśmy ewangeliczny kubel zimnej wody osobie spragnionej), wtedy Chrystus nas po stokroć wynagrodzi nawet już tu na ziemi.
Ale jeśli przez pieniądz będziemy nieuczciwi, to kto nam powierzy królestwo niebieskie?
#18 mirpat
Dziękuję, przeczytałem. Zrozumiałem z tego, że mamona jest zawsze zła. Ewngelista zaś, akcentując zło mamony,zdaje się sugerować że jest i dobra.
Jeżeli drążę ten temat, to tylko dlatego, że chcę zrozumieć co to znaczy dla mojego życia teraz, 2000 lat później. Jeszcze raz pozdrawiam i dziękuję. AF
#29 Miriam,
podoba mi się to, co i jak napisałaś.
🙂
#31 chani #32 AF
Tak spostrzegam tą Ewangelię.
Pan Jezus nazwał tego zarządcę „synem tego świata”.
Z tekstu wynika,że grzesznicy potrafią dobra tego świata wykorzystywać do egoistycznych celów.Jeżeli chcę osiągnąć życie wieczne,to mam korzystać z dóbr roztropnie.
Nie chodzi tu o pranie brudnych pieniędzy,czy o problem polskiego Janosika.
Jeżeli wejdę w niesprawiedliwe posiadanie czegokolwiek,to mogę brać przykład z Zacheusza:„jeśli kogo w czym skrzywdziłem,zwracam poczwórnie”(Łk 19,8).
Posiadany godziwie majątek Pan Jezus nazywa „niegodziwą mamoną”,bo często w dobrach doczesnych pokładamy nadzieję zamiast w Bogu.
Wśród krewnych,znajomych są ludzie biedni którym możemy i powinniśmy pomoc.
Ad. 30
Józefie, poglądy o macierzyństwie Maryji które Ty prezentujesz, szerzył patriarcha Konstantynopola Nestoriusz.
Św. Ambroży udowodnił, że Maryja jest Matką Bożą.
Powyższe udowodnił także w inny sposób biskup Aleksandrii Cyryl.
Sobór efeski uznał Maryję za Bożą Rodzicielkę.
Nestoriusza jako głosiciela herezji wygnano z Konstantynopola.
#33 julia
🙂 Chyba masz podobne myśli w tym temacie.
Księże Biskupie!
Ostatnio krążą plotki na temat JE, zwłaszcza te wczorajsze i dzisiejsze, wręcz o strasznej treści.
Myślę, że JE wie, o co chodzi, bo nie chcę tego w tym miejscu przytaczać.
To jest karygodne. Kto te wieści rozpuszcza?
Dziś całe Siedlce huczą na ten temat.
Czy można to jakoś zdementować?
Pozdrawiam.
Ad #37 grani
Cóż ja za to mogę !!! ????
A każdy mądry i roztropny wie, jak do tego podchodzić.
Bp ZbK
#38
Księże Biskupie!
Bardzo dziękuję za mądrą odpowiedź.
Pozdrawiam!
#38
Umieranie naszego Pasterza (tzn. to, co z nim teraz robią krążące opinie i plotki), bardziej jeszcze niż każdego z nas – jakkolwiek je pojmować – jest okazją do jednoczenia się wokół niego jako wspólnota.
Możemy ją tworzyć dzięki Krzyżowi i Passze Jezusa i to właśnie poprzez konkretne wydarzenia, szczególnie te trudne.
Módlmy się za nas, abyśmy je tak odczytywali i przeżywali!
Ad plotek
Nie wiem o co chodzi, ale niedawno oglądałam film o św.Filipie Nereuszu
i tam jest taki świetny obrazek, bardzo pouczający na temat plotkowania (oskubana kura i pierze).
Notabene do dzisiaj porównanie to jest przytaczane jako autentyczne, wzięte od tego świętego (ur.1515r.)
A film polecam /dobry/ nie tylko plotkującym.
Nie wiem o co chodzi , ale zacytuję czyjeś słowa:
Kiedy mowi sie zle o Twoich dobrych czynach,kiedy Twoje pragnienia sa przekreslane,Twoimi radami sie pogardza,Twoja opinia jest wysmiewana,a nie pozwalasz na to , aby w Twoim sercu , a nawet sie nie bronisz ,ale przyjmujesz z cierpliwym milczeniem to JEST TO ŚMIERĆ DLA SAMEGO SIEBIE
Czy odpowiedz Ks Biskupa nie jest tego potwierdzeniem?
O Boże , jak mi daleko do tego.Przed chwila zostalam sponiewierana i to przez bliska osobę .
Niestety , nie potrafilam zamilknać .
I juz pojawiają sie watpliwości , czy ja kiedys zostane wysluchana, a modle sie juz chyba dluzej niz Sw.Monika.
Może i jestem młoda i naiwna, ale tak sobie myślę…
czy to ma jakieś znaczenie czy te informacje o Ks.Biskupie są prawdziwe czy nie?
Życie jest bardzo krótkie. Każdy odpowie za swoje czyny.
Poza tym, jeśli ktoś czyni dobro (a niewątpliwie głoszenie Jezusa Chrystusa jest dobrem i powinnością Księdza Biskupa), a oprócz tego grzeszy, to złe czyny nie przekreślają dobra.
Każdy grzeszy – odwieczny problem KAŻDEGO człowieka. Trzeba się z tym pogodzić.
Poza tym – często jest tak, że widzi się drzazgę w oku swojego brata, a belki w swoim nie dostrzega.
Ot…pycha.
Pax, z modlitwą.
Mam nadzieję że owe plotki nie dotyczą molestowania dzieci.
Mam po dziurki w nosie tych molestujących od dzieci.
Najgorsza zbrodnia jaka może się wydarzyć i wydarza w Kościele.
Eee, Biskup za mało „wymuskany” /hehe/by zabierał się za dzieci /uśmiech/.
Tamci mają charakterystyczną BRUZDĘ /no i znów uśmiech/.
Ja tylko tak… .
Wobec niesprawiedliwości w czynieniu nieprawości /niecierpliwej/.
Przepraszam Księże Biskupie.
To są całkiem innego typu opowieści, popularne od jakiegoś czasu na naszym terenie, ale ostatnio były już tak niesamowite, że naprawdę można było zgłupieć.
Dlatego warto było zanieść zapytanie do samego Księdza Biskupa.
Widać jednak, że po apogeum we środę i czwartek, teraz wcześniej podgrzana temperatura opada.
Całe szczęście, bo to już nie lekka, ale bardzo mocna przesada z ciężkim gatunkiem tych plotek…
Mam taką refleksję:
Wszystko to przez arcydziwną politykę informacyjną i wizerunkową polskiego Kościoła. Miast otwarcie oświadczyć, o co chodzi i co się dzieje (głupie owieczki też mają prawo wiedzieć), lecą plotki, domysły. Tak już jest, że Kościół (cały czas mam tu na myśli struktury i hierarchię, bo jeśli chodzi o wspólnotę, Mistyczne Ciało, to, jak zwykle, oczywiście świeccy nie mają prawa niczego wiedzieć) reaguje dopiero, kiedy sprawa się „rozleje”. Wtedy to jest definiowane jako „atak na Kościół”, „niezdrowa sensacja”, bo „wrogie media” coś powiedzą, ale bez tego nikt nic by nie zrobił. Przecież „media przyjazne” Kościołowi o niczym się nie zająkną. Innymi słowy, jeśli nie będzie o czymś głośno, to sprawę się dusi w zarodku. Kościół reaguje DOPIERO, gdy jest głośno. Rzecznik prasowy Diecezji „zniknął”, mejl i telefon nie działa. PR i polityka wizerunkowa Diecezji jest fatalna. Wróć, jej w ogóle nie ma(nikogo do tego nie zatrudniono? tyle pomysłów widać, jak można by to „sprzedać”)). Brak jakiegokolwiek zarządzania kryzysowego. Rozumiem, że księża mogą nie mieć pewnych umiejętności – oni są od czego innego. Ale przecież można znaleźć specjalistów od tego, by sytuacje kryzysowe łagodzić.
Oczywiście zawsze można to wszystko „olać”, nawet w imię Ewangelicznego nie przejmowania się takimi sprawami, ale dziś świat i ludzie funkcjonują inaczej. I albo idziemy do przodu od 50 lat, albo zostajemy tam, gdzie byliśmy 50 lat temu, ale to konsekwentnie, a nie na pół gwizdka.
Wierzyłem, że Ksiądz Biskup to zmieni, ale widzę, że ten swoisty feudalizm kurialny, klerykalne układy i informacyjne traktowanie wiernych per noga jest takie, jak w każdej innej diecezji(może poza koszalińską, było też całkiem ok w Lublinie za śp. abpa Życińskiego; tam, gdzie pójdzie bp Ryś też tak zapewne będzie). ciągle jednak to mało…
Życzę wytrwałości, otwartości i siły Księdzu Biskupowi. Życzę też otoczenia kompetentnymi, a przede wszystkim wierzącymi ludźmi, a nie tylko miernymi potakiwaczami, czyhającymi tylko na potknięcie.
Pozdrawiam. Szczęść Boże!
#46 Grani,
niezależnie od tego czego dotyczyły plotki i jaką funkcję sprawuje, Biskup jest porządnym człowiekiem.
Czasem życie wtłacza nas w jakieś niepożądane przez nas sytuacje i trzeba im sprostać z otwartym czołem.
Podoba mi się postawa Biskupa. Bo cóż on na to może?
Podobnie do mnie, cóż mogłam w odpowiednim czasie uczynić?
Rozsierdzić towarzystwo? Bez sensu, gdy rozumu brakło.
Mam pytanie:
Na jutro (29.09., niedziela, godz. 19.00) zapowiedziane jest „Spotkanie otwarte” w Domu Biskupim. Nigdzie nie ma nic na temat, czego ono ma dotyczyć. Skoro „otwarte”, to każdy może przyjść, rozumiem, ale… czy wiadomo jakiemu tematowi (jaki ma mieć charakter?) ma być to spotkanie poświęcone? Albo też: gdzie można się tego dowiedzieć?
Pozdrawiam.
A kto te plotki rozsiewa?
Czy nię często ten, który jest z pozoru bardzo pobożny? Codziennie przyjmuje komunię świętą?
„On, gdy Mu złorzeczono, nie złorzeczył, gdy cierpiał, nie groził, ale oddawał się Temu, który sądzi sprawiedliwie.”
(1 List Piotra 2:23) – ot, cała prawda o Jezusie Chrystusie.
Czy takiego Jezusa przyjmujemy w komunii?
Przeczytałam na Onecie „Plotkowanie musi być w Watykanie „zakazanym językiem”, bo to dzieło diabła, przed którym trzeba się bronić. To język, który wyrządza zło – powiedział papież Franciszek podczas mszy w Ogrodach Watykańskich”.
I życzyłabym sobie plotkowanie MUSI być zakazane w całym Kościele.
Nie wiem jak w innych Diecezjach ale w mojej Kościół najprawdopodobniej na plotkowaniu /bez sprawdzania informacji/ stoi.
Czasem tak zastanawiam się, czy to oni nie przyuczają wiernych do plotek?
No tak, naraziłam się.
Nie po raz pierwszy.
Ad #49 Locutus
Jutro, w niedzielę, o godz. 19:00 w domu biskupim dla chętnych przybliżę czytania z 26 niedzieli roku C.
W świetle tego Słowa będziemy spoglądać na nasze życie, by „nie śpiewać fałszywie”. A przynajmniej mniej tego robić (jutrzejsze pierwsze czytanie z Księgi Amosa).
Zob. też blog.
Jest to spotkanie „otwarte”, ponieważ nie ma żadnych szczególnych zaproszeń i może na to spotkanie przyjść tyle osób, ile się zmieści w sali.
Kiedy sala się zapełni, już nie będzie drzwi otwartych.
W poniedziałek natomiast będzie Celebracja Słowa w Katedrze, której przedmiotem są czytania z 27 Niedzieli roku C.
Serdecznie zapraszam w poniedziałek na godz. 19:00 do Katedry.
Dziękuję za odpowiedź.
@ Ka:
Myślę, że dobrze Ci się wydaje. Tak to jest, kiedy mamy system niejawny, albo półjawny. Do tego rywalizacja o dostęp do „konfitur”. Jak w korporacji.
#47 Locutus
Z Twej refleksji wyjęłam to zdanie:
(…)”Brak jakiegokolwiek zarządzania kryzysowego”.
A moja refleksja jest taka – czy nie jest to ciągle jeszcze ludzkie myślenie? Pan Jezus wszedł w największy „kryzys” i wiemy, co z tego wyszło. Czy musimy bronić się środkami ludzkimi/pogańskimi nierzadko/?
Ksiądz Biskup powiedział niedawno do młodzieży podczas bierzmowania coś, co bardzo mnie poruszyło:
„Jezus tego zła nie odtrącił, przyjął, pozwolił się zranić. Dlaczego mógł to zrobić, skąd miał taka moc? Dlatego, że czuł się, że był synem ojca. Ojciec wiedział, jaki ma plan do uczynienia z tym synem dla dobra ludzi, i syn był temu planowi ojca posłuszny. I ten syn wysłużył nam tego ducha synostwa, ducha dzieciństwa, że my w różnych, trudnych sytuacjach, kiedy nas dotyka coś trudnego, czy nawet zło, zranienie, mamy pewność, możemy wołać do Boga Abba Ojcze, Ty wiesz, dlaczego tak jest…”
Myślę, że takie „zarządzanie kryzysem” jest jedynie właściwe.
🙂
#36 Miriam
chyba tak 🙂
Ad #54 Miriam
Trafiłaś w dziesiątkę z tym cytatem 😉
Ale też zastanawiam się, czy naśladowanie postawy Chrystusa wobec prześladowania wyklucza dobre informowanie wiernych. Podkreślam informowanie – nie tłumaczenie się, bronienie czy usprawiedliwianie … zastanawiam się …
#48 Ka,
Nie mówię przecież nic nt. JE, oceny, itp., tylko chodziło mi o Jego zdanie nt. tych wrednych plotek. Ks. Biskup wypowiedział się i jest OK, jak dla mnie.
Pozdrawiam
Szkoda, że na blogu ks. Biskup nie może przedstawić dlaczego został odsunięty od prowadzenia seminarium.
Ad #56 mały i #54 Miriam oraz #57 grani i inni
Zbyt mało mam sam informacji, by je dalej podawać.
Z drugiej zaś strony nie wszystkie informacje są do podawania w sposób publiczny.
Te informacje, które – moim zdaniem – były potrzebne, zostały przekazane przeze mnie odpowiednim Osobom w Diecezji (jeszcze w pierwszej połowie sierpnia).
I one – stosownie do swego rozeznania – mogą je podawać dalej.
Jak to jest dalej podawane i przerabiane, nad tym ja już nie mam władzy.
Natomiast te wszystkie Osoby, z którymi mam okazję i możliwość osobistego spotkania i rozmawiania, są przeze mnie wprowadzane w znajomość sytuacji stosowne do ich „statusu” w rzeczywistości Kościoła i stosownie do ich relacji do tej rzeczywistości i ewentualnie także do mnie.
Miriam, dziękuję za Twój komentarz.
Polecam się też Waszej modlitwie, bym ja – w tej sytuacji – nie robił przypadkiem tego, co nie jest właściwe i co „mogłoby przeszkadzać” zbawczemu zamysłowi Bożemu.
O to też ja sam się przede wszystkim modlę.
Mam nadzieję, że to wyjaśnienie wystarczy tym, którzy rzeczywiście potrzebują wyjaśnienia.
Z pozdrowieniem
Bp ZbK
Ad #58 Sus scrofa
Proszę, przyjdź, to Ci powiem.
Możesz też pytać roztropnych, którzy orientują się w sytuacji.
Możesz – i powinieneś – spoglądać także na tę sprawę w kluczu historii zbawienia, o którym tak często mówię.
Pozwolę sobie jeszcze na uwagę: Z innych Twoich komentarzy mogę wnioskować, że coś z tego mojego nauczania zrozumiałeś, ale – jak mi się wydaje – niewiele Ci odpowiada.
Tym bardziej zapraszam.
Bp ZbK
Dziękuję za odpowiedź. Pamiętam w modlitwie.
Niestety za daleko mam do Siedlec, aby osobiście uczestniczyć w spotkaniu, tym bardziej, że rodzina mi się powiększy lada dzień…
Może uda mi się kiedyś księdza Biskupa odwiedzic osobiście.
Pax
@ Miriam :
masz rację. i jednocześnie nie do końca ją masz. 🙂
w swojej refleksji napisałem, że można od razu wszystko odciąć i powiedzieć, że np. „Pan Jezus sam wszedł w kryzys i tak my mamy postąpić”. Jest to prawda. Tylko, jak też zauważyłem, nie tak funkcjonuje dziś świat. Tak można byłoby powiedzieć jakieś 100 lat temu. No, ale na ostatnim Soborze podobno Kościół się otworzył i nie może do ludzi mówić nie-ludzko. Jeżeli jest coś do wyjaśnienia, to należy to wyjaśnić zwykłym prostym i logicznym językiem, a nie wywodami kenotycznymi. Nie tylko media tego „nie kupią” – „nie kupią” też tego zwykli ludzie.
Proszę mnie źle nie zrozumieć, sam jestem m.in. teologiem i mam z komunikacją i językiem problem. To, co można powiedzieć we wspólnocie modlitewnej, często nie przejdzie na szerszym forum.
Bardzo lubię przywoływać stwierdzenie ks.Biskupa sprzed jakiegoś czasu, że może jeszcze nawet kilkadziesiąt lat temu, nawet powietrze było przesiąknięte chrześcijaństwem, człowiek rodził się, dorastał i rozwijał w takim schrystianizowanym środowisku. Nie dziwiła go pobożność czy inne praktyki religijne, specyficzny język, szeroko pojęta kultura.
Dziś jest inaczej. Bardzo inaczej.
Dlatego potrzeba katechumenatu, bo praktyki często pozostały, materia wypełniającą tę formę często jest nieadekwatna, czasem w ogóle jej brak.
Bo zmienił się i zmienia świat. Bardzo przyspiesza.
Co chwilę nowe informacje. W takim świecie przyszło żyć Kościołowi.
Owszem, mógł pozostać bardziej zamknięty, trzymać za wszelką cenę to, co jeszcze udało się zachować. Ale jednak postanowiono 50 lat temu wyjść, otworzyć, „przewietrzyć” (że zacytuję bł.Jana XXIII).
Nie chodzi o dostosowanie, chodzi o adekwatną do miejsc i czasów odpowiedź. Odpowiedź zrozumiałą dla dzisiejszego człowieka.
I teraz, na koniec, konkluduję do „zarządzania kryzysowego”. Tu nie chodzi o tuszowanie, ukrywanie, „sprzątanie” po aferze, nieporozumieniu, hałasie wokół jakiejś sprawy. Chodzi o odpowiednie zachowanie, rzetelną, acz wyważoną informację, kulturę i szacunek dla odbiorców, świadectwo. Prawda, choćby najgorsza, jest zawsze najlepsza.
Jeśli, z jakiegoś powodu, Kościół (hierarchia) nie chce o czymś informować, to niechże choć nie chowa głowy w piasek (bo jak będzie ją za długo trzymał, to wyciągnie w końcu trupią czaszkę). Tak ludzi dziś nie można traktować: z wyższością, butą, totutmfactwem – konferencja Kurii Warszawsko-Praskiej jest tutaj dobrym anty-przykładem: zobaczyliśmy niestety typowy przykład, jak zrazić do siebie ludzi.
Zarządzanie kryzysem to nie unikanie trudnej sytuacji. To przejście przez nią z jak najmniejszymi szkodami wizerunkowymi (mówię tu o realnych szkodach zewnętrznych, a nie o wewnętrznej wartości oczyszczającej sytuacji kryzysowej dla tych, którzy kryzys przechodzą).
Ad #59 bp Zbigniew Kiernikowski
Dziękuję. To wiele wyjaśnia…
—
Zapewniam o modlitwie w jedności z tą intencją Księdza Biskupa.
#62 Locutus
Dziękuję za wyjaśnienie swojego stanowiska. Owszem, można i w ten sposób patrzeć, dla mnie jest to logika tego świata.
„Bo zmienił się i zmienia świat”.
A Ewangelia się nie zmienia. Dobra Nowina nie straciła na ważności. A język? Proszę się zbytnio nie przejmować, czy media kupią, czy nie.
Jak powiedział pewien profesor:
„Człowiek dzisiejszy poszukuje właśnie świadectwa a nie teologicznego, moralnego czy kulturalnego przekazu informacji o Bogu”.
@ Miriam:
po cóż więc reformy Vaticanum II, po których Kościół wszedł mocno właśnie w „logikę tego świata”?
ja właśnie staram się wpasować w logikę dzisiejszego Kościoła,który jak najbardziej w logikę tego świata wszedł(widzimy to w teologii, liturgii, kulturze, architekturze, etc.)
(nie mówię, że jestem zwolennikiem tych zmian, tego dopasowywania, wręcz przeciwnie – Twoja uwaga jeszcze bardziej mnie w tym utwierdza; próbuję tylko się w tym odnaleźć)
Pozdrawiam.
Ad #65 Locutus
To jest bardzo uproszczone i niesłuszne stwierdzenie.
Aggiornamento Soboru Watykańskiego II nie polegało na wejście w logikę świata, lecz na przybliżeniu Misterium Paschalnego jako centrum historii zbawienia i w ten sposób także klucz do rozumienia historii ludzkości.
Wiem, że jest to wielki skrót.
Braki natomiast i niewłaściwości wynikły nie z samego Soboru, lecz ze sposobu rozumienia i zastosowania jego wskazań.
Warto nad tym się dalej spokojnie zastanawiać.
Bp ZbK
„Wobec niecierpliwości czynienia nieprawości”
Tak sobie pomyślałam – wobec niecierpliwości czynienia nieprawości módlmy się za Ks. Biskupa oraz tych, którzy są powodem zaistniałej sytuacji.
zgodnie z Rz 12:14 bp „Błogosławcie tym, którzy was prześladują. Błogosławcie, a nie przeklinajcie.”
#65 Locutus
Szanuję te próby poszukiwania odpowiedzi – są słuszne. Trudno jednak tutaj wchodzić dalej nie narażając się na zbytnie uproszczenia tego złożonego, wielopłaszczyznowego tematu.
Wiele odpowiedzi daje nam Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes Soboru Wat. II, pkt. 40 – 45 .
Czymś innym jeszcze będzie interpretacja tego dokumentu. Nie podejmuję się 😉
Pozdrawiam i życzę odnalezienia dobrej drogi.
Dokładnie. SVII dla przykładu w SC określił jak ma wyglądać Novus Ordo, niestety posoborowa komisja dokonała zmian we Mszy św. tak daleko idących, że pierwotny dokument nijak się ma do obecnego status quo. Liturgię potraktowano jako coś co można dowolnie modelować nie bacząc na Tradycję i zakorzeniony w niej rytuał. Polecam w temacie lekturę aktualnych Pressji na temat Mszy św.
Dziękuję Ekscelencji za zwrócenie na to uwagi.
Mam bardzo wielki problem z ogarnięciem tego. Skoro na Vat.II przywracano Misterium Paschalne jako centrum, czy oznacza to, że Kościół wcześniej gdzieś zagubił tę perspektywę?
No i to posoborowe zantropologizowanie Kościoła, czego wyrazem stał się już posoborowe „szaleństwa” abpa Bugniniego w dziedzinie liturgii (wszak sam Sobór nie nakazywał konkretnych zmian, a już na pewno nie takiej rewolucji opracowanej przez kilku panów przy zielonym stoliku – wcześniej zmiany były zawsze efektem naturalnej ewolucji). Po prostu z hasła „Człowiek jest drogą Kościoła” i wielu podobnych przewartościowań „na człowieka” wnioskować można, że Kościół powinien lepiej ludzi rozumieć, być dla nich, a więc porzucić obyczaje skrywania wszystkiego, cały ten klerykalny entourage.
Proszę mnie dobrze zrozumieć – jeśli mówi się „A”, to trzeba powiedzieć „B”. Jeśli wzywa się i zachęca świeckich do większej aktywności w Kościele i jeśli się już znajdą chętni, to nie powinni spotykać się z murem, brakiem podejścia, „i tak zawsze rację ma ksiądz”. Nie dotyczy to akurat Księdza Biskupa. 🙂 Rozumiałbym to, gdybyśmy żyli przed Vaticanum II, ale teraz?
I stąd uważam dalej, że Kościół, także siedlecki, nie ma, a potrzebuje polityki wizerunkowej. Ostatnio w Niemczech (diecezja Limburg) tamtejszy biskup bardzo fajnie załagodził krytykę i pokazał sytuację finansową diecezji. Można? Oczywiście, że można.
Można też tak, jak Kanclerz Kurii Warszawsko-Praskiej, burknąć na ludzi „TO NIE WASZA SPRAWA”. Pewnie, co mu „świecuchy” będą się plątać (tzn. „atakować Kościół”)…
ad#37 i następne!
Urażona pycha i nienawiść są autorami tego wszystkiego, co się stało w diecezji (plotek również- tych potwornych także.
„Komando” chce postawić na swoim i zniszczyć Księdza Biskupa.
Nie ważne są nawet szczegółowe racje i motywy takiej „bezwzględnej wojny na wyniszczenie”. Urazy i nienawiść leżą u podstaw.
Ksiądz Biskup jest mocny duchowo i udźwignie ten krzyż.
Wspierajmy Go modlitwą i życzliwym słowem i solidarną postawą.
Tak na prawdę, te wydarzenia to hańba dla naszego lokalnego Kościoła. Można się nie zgadzać, można się spierać, nawet pokłócić, ale w zaplanowany sposób niszczyć człowieka, kapłana, biskupa?
Jeszcze, żeby nie być gołosłownym, pozwolę sobie zalinkować tu tekst ks. Sowy (nie żebym był jego wielbicielem, ale akurat w tej sprawie sposób jego rozumowania jest mi bliski) . . . .
[jednak ja link wyciąłem. Mam nadzieję, że to spotka się z moim zrozumieniem. Każdy jednak, kto zechce, łatwo odnajdzie to wpisując w Googlach to nazwisko –
Bp ZbK]
Ad #73 Locutus
Mam nadzieję, że zostanę zrozumiany, dlaczego nie podaję tego linku.
Chociaż nie mam nic przeciwko temu, by niektóre treści i wypowiedzi przeczytać i wyciągać z nich odpowiednie wnioski
Bp ZbK
Niestety tekstu nie mogę odnaleźć poprzez Google.
Ad #75 Sus scrofa
Proszę więc podać swój adres mailowy autorowi tego komentarza (Locutus) i może on prześle bezpośrednio link, o który chodzi.
Kontakt z „Locutus” może się dokonać za moim pośrednictwem i nie musi żaden z adresów wejść do domeny publicznej.
Proszę się więc zwrócić do „Locutus”, żeby on mi podał swój adres do przekazania.
Muszę też mieć wówczas podany adres od Pana/Pani Sus scrofa, abym mógł przekazać informację, o którą chodzi.
Bp ZbK
Proszę @Locutusa o podanie maila, na który mogę przesłać zapytanie o link do artykułu. Dziękuję z góry.