Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, powszechnie zwana „Boże Ciało”, to okazja by zatrzymać się chwilę w naszych myślach i w naszym sercu przed tym wielkim Darem, jaki nam Jezus zostawił. To też okazja, by publicznie wyznać naszą wiarę w obecność Jezusa Eucharystycznego wśród nas.
Zbiegają się w tym święcie dwa aspekty. Jeden – bardzo intymny, mianowicie zjednoczenie i komunia z Tym, kto dla nas stał się pokarmem. Drugi zaś to publiczne wyznanie, że On – dający spożywać swoje Ciało jak chleb – jest Panem wszystkiego. W Nim wszystko istnieje i żyje. Spożywającym zaś Jego Ciało i Krew zapewnia trwanie w Nim na podobieństwo Jego intymnego zjednoczenia z Ojcem:
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem,
a Krew moja jest prawdziwym napojem.
Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije,
trwa we Mnie, a Ja w nim.
Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca,
tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żyć przeze Mnie (J 6,55-57).
Czytany fragment Ewangelii jest częścią dłużej mowy, jaką Jezus wygłosił w Kafarnaum. Było to po cudownym rozmnożeniu chleba i po cudzie przejścia przez jezioro. Są to elementy wskazujące na związek z Paschą.
1. Obwieszczenie prawdy
Wypowiedź Jezusa jest deklaratywna. To On oświadcza i obwieszcza o sobie samym. Najpierw czyni to w sposób bardziej ogólny o sobie jako o chlebie, który zstąpił z nieba: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata”. W tych słowach Jezus nawiązuje do manny na pustyni w czasie wędrówki Izraelitów z niewoli do Ziemi Obiecanej. Mówi jednak o sobie jako o chlebie, który jest żywy. Treścią tego chleba jest Jego wydanie siebie za życie świata.
W słowach Jezusa dostrzegamy nowość i specyfikę tego pokarmu, jakim On obdarza ludzkość. Właściwie tego pokarmu, który Ojciec daje przez Niego a jeszcze właściwiej: tego pokarmu, który Ojciec daje wydając swego Syna. On, jako Syn może wydawań siebie, dlatego że żyje całkowicie z Ojca, żyje przez Ojca.
2. Spożywanie znakiem komunii i przymierza
W pierwszym naszym odczuciu może wydawać się to bardzo łatwe. Wystarczy spożywać ten Chleb z nieba, aby mieć życie wieczne. Tak, to prawda. Wystarczy spożywać ten Chleb z nieba, którym jest Ciało Jezusa i pić Jego Krew. Jednakże spożywać Ciało i Krew Jezusa, który wydaje się za życie świata, oznacza to, że ten, kto spożywa, jest gotów przyzwalać na to, aby ten Pokarm przemieniał go w to samo, czym ten Pokarm jest. A więc przyzwolenie na to, by być także kimś, kto razem z Jezusem wydaje siebie tak, jak to czyni Jezus.
Treścią bowiem tego Chleba, który jest Ciało Jezusa i tej Jego Krwi jest komunia jednocząca ludzi z Bogiem. Jest to spełnianie się zamysłu Boga wyrażonego w Przymierzu. W Nowym Przymierzu, które prowadzi do przemiany człowieka. Czyni z człowieka starego, a więc żyjącego dla siebie, człowieka nowego, który otrzymał i utrzymuje w sobie mocy wydawania siebie za drugich aż do miłości nieprzyjaciół.
3. Jak spożywamy ?
W tym pytaniu nie tyle chodzi o sposób zewnętrzny przystępowania do przyjęcia Ciała i Krwi Pańskiej, ani nawet nie tyle o to, co zawieramy w pytaniu o godne przystępowanie do Komunii świętej. W tym pytaniu chodzi bardziej o to, czy jesteśmy świadomi tego, czym Jest to Ciało i Krew Pańska i czy my jesteśmy gotowi stawać się tym samym, co spożywamy. Czy jesteśmy gotowi dać się tak formować, żeby w nas spełniało się to, co od Chrztu jest już w nas sakramentalnie obecnie, abyśmy już nie żyli dla siebie, ale dla Tego, który za nas umarł i dla nas zmartwychwstał, byśmy stawali się Jego ciałem, żyjącym jako Kościół dla zbawienia świata.
Aspekt komunii to nie tylko moja relacja z Jezusem ale to także moja relacja z innymi członkami Kościoła, by być taką jednością – komunią, która przemawia do tych, którzy jeszcze tej komunii nie znają i żyją według logiki świata.
Uroczystość Bożego Ciała to okazja, by uzewnętrznić wewnętrzną komunię, aby świat poznał, że Jezus wydaje siebie za życie świata. Gdy wydajemy siebie dla tej tajemnicy i dla tej posługi, jesteśmy w komunii z tym Kogo Ciało i Krew spożywamy. On nigdy nie jest zamknięty tylko dla siebie. Nas czyni na swój obraz i podobieństwo. Jemu zależy na wszystkim i wszystkich, którzy są w świecie.
Bp ZbK
Komentarze
9 odpowiedzi na „Kto spożywa ten Chleb będzie żył na wieki (Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej 2011)”
Benedykt XVI w adhortacji apostolskiej Sacramentum caritatis (55), która stanowi poniekąd podsumowanie tamtego synodu, zwraca uwagę na jeszcze inne niepokojące zjawisko: „Nie można oczekiwać czynnego uczestnictwa w liturgii eucharystycznej, jeśli przystępuje się do niej w sposób płytki, bez stawiania sobie pytań dotyczących własnego życia”. I przestrzega Ojciec Święty przed „swojego rodzaju automatyzmem wśród wiernych, tak jakby przez sam fakt znalezienia się w kościele podczas liturgii miało się prawo albo nawet i obowiązek przystąpienia do stołu eucharystycznego”.
„On – dający spożywać swoje Ciało jak chleb – jest Panem wszystkiego”
Ja też chcę być panią wszystkiego…
Wciąż zapominam o prawdzie, którą obserwuję tu i teraz, że MOGĘ BYĆ panią w bardzo prosty sposób: dawać się spożywać, przetwarzać, godzić się na mój rozkład.
Czasami tak postępuję.
Ktoś mi powie: dajesz się wykorzystać.
Ale wtedy ten, kto mnie wykorzystuje (za moją zgodą) widzi, że traci nade mną władzę. Czyli wtedy to ja jestem panią.
Pozdrawiam 🙂
Jestem pod wrażeniem dzsiejszej audycji radiowej w ramach Familijnej Jedynki. Był to wywiad z ks. Grzgorzem Michalczykiem, dotyczący przeżywania Eucharystii. Słowa wypowiedziane przez tego Księdza bardzo mocno przypominały nauczanie naszego Księdza Biskupa w tej dziedzinie.
Prowadząca wywiad Pani odwoływała się do książki amerykańskiego autora nt. przeżywania Eucharystii w oparciu o Dzienniczek św. Faustyny. Zabrakło mi jednak wskazania książek Księdza Biskupa Zbigniewa Kiernikowskiego – które, jak mogę przypuszczać, na pewno zna Ks. Grzegorz – jak np. „Eucharystia i jedność” czy „Ciało i krew Pana”.
Jednak bardzo się cieszę, ze tego, że właśnie dzisiaj Tajemnica Eucharystii w taki sposób została ukazana. Punkt wyjścia do rozmowy stanowiły słowa: „Bierzcie i jedzcie, to je Ciało moje”. Adorować Pana Jezusa możemy wtedy, kiedy rozumiemy i poznajemy TO, co spożywamy, a czym jest tajemnica wydania siebie.
Nie chcę relacjonować całego tego wywiadu. Cieszę się bardzo, że Ksiądz Grzegorz zwrócił uwagę na słowa Benedykta XVI, uzasadniające dlaczego udziela on komunii świętej na klęcząco i do ust – chodzi szczególnie o wielkie, masowe zgromadzenia. A sam Papież mówi, że nie ma nic przeciwko przyjmowaniu komunii św. na rękę.
Czy ktoś słuchał tej audycji? Może jest w archiwach radiowej jedynki?
„Zalecam kapłanom, zakonnikom, zakonnicom i wiernym świeckim, aby nadal i z jeszcze większym zaangażowaniem starali się ukazywać młodym pokoleniom sens i wartość adoracji oraz pobożności eucharystycznej. W jaki sposób młodzi będą mogli poznać Chrystusa, jeżeli nie zostaną wprowadzeni w tajemnicę Jego obecności? Ucząc się jak młody Samuel słów modlitwy serca, zbliżą się do Boga, On zaś będzie wspomagał ich wzrost duchowy i ludzki oraz ich misyjne świadectwo, które będą składali przez całe swoje życie. Misterium eucharystyczne stanowi bowiem „szczyt ewangelizacji” , ponieważ jest najbardziej wyrazistym świadectwem zmartwychwstania Chrystusa. Życie duchowe potrzebuje milczenia i wewnętrznej bliskości z Chrystusem, aby mogło się rozwijać.”
Watykan, 28 maja 1996 r.
Jan Paweł II
Pamiętam gdy jakiś czas temu pierwszy raz udekorowałam okna domu w ten dzień. To było niesamowite jak bardzo przeżywałam co pomyślą ludzie i czułam że przyznając się bardziej należę do
Niego. Wcześniej myślałam że te odpustowe ozdoby nie mają znaczenia ale od tego dnia zawsze je robię.
Eucharystia- nie umiem bez Niej żyć i ciągle doświadczam tej mocy wydawania siebie, jeśli tylko bardzo świadomie wypowiem słowo AMEN. Ta zgoda na łamanie siebie, oddawanie swoich sił, czasu, rezygnację ze swoich racji, sprawia, że przestaje się bać i czuję się wolna, szczęśliwa.
Zrozumiałam to, słuchając KS. BISKUPA 8 lat temu w bardzo trudnym momencie mojego życia. Wtedy zauważyłam prawdziwego Świadka żyjącego PANA i dopiero zaczęła się moja prawdziwa wiara. Usłyszałam prawdę.
Z głębi serca dziękuję Księdzu Biskupowi za głoszenie Słowa Pana i Bogu dzięki, że mamy takiego Pasterza.
Pozdrawiam i ogarniam modlitwą.
Świat mógłby isnieć nawet bez słonca , ale nie bez Eucharystii / Św.O.Pio/
Staram się korzystać z tego daru każdego dnia i jestem pewna ,że ten prawdziwy Chleb z Nieba jest moją siłą .
Chwala Panu za tak wielki dar.
Pan Jezus złożył na ołtarzu swoje ciało i krew aby każdy mógł czerpać ze źródła. Idąc za przykładem Pana codziennie składam ofiarę ze swojego życia, moich wzlotów i upadków,mojego egoizmu, szukania własciwej drogi, pomyłek, życiowych radości, kiedy widzę i czuję obecność Boga.A kiedy bezbronna stoję przed ołtarzem Pańskim czuję Bożą miłość, że zawsze w każdym momencie mojego życia mogę być tak blisko. Wszyscy poszukujemy miłości, a ona jest na wyciągnięcie dłoni, w tym małym opłatku, który Bóg zostawił w imię miłości do ludzi. Księże Biskupie dużo, dużo, dużo zdrowia.
„Lecz setnik odpowiedział: Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie” (Mt 8,8).
Setnik: poganin, okupant, porządny żyd miał się od niego trzymać z daleka. I porządny żyd, Jeshua z Nazaretu obiecuje, mimo wszystko, że „przyjdę i uzdrowię” (Mt 8,7). Setnikowi nie chodzi o gest, manifestacyjną wizytę. Nie chodzi mu o to aby Mistrza stawiać w niezręcznej sytuacji, żeby faryzeusze się wściekli po raz konieczny. Nie oto chodzi. Chodzi o zdrowie sługi. Ostrzega Mistrza, intuicyjnie przeczuwa, że słowo wystarczy. I rzeczywiście wystarcza, sługa zostaje uzdrowiony „zdalnie” (w końcu jest Bogiem, nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych). Nie potrzeba ostentacyjnego gestu, cisza i spokój a efekt piorunujący!
Ale nie jest to bezwarunkowe. Potrzebne były: wiara i czyn. Setnik musiał wierzyć, że Mistrz może mu pomóc, bo gdyby nie wierzył to po co goniłby do Niego? I musiał sobie zadać trud dotarcia do Niego (Jezus z uczniami raczej nie kręcili się pod murami rzymskich koszar) i trzeba było poprosić. Jak to musiało wyglądać w oczach Rzymian. Oficer, dowódca kompanii (ranga mniej więcej kapitańska) pędzi do jakiegoś błąkającego się obdartusa i korzy się przed nim! I to w imię zdrowia jakiegoś sługi, czy nie może sobie kupić nowego? Swoją drogą: jakaż to wieź łączyła pana i sługę! Zwróćmy uwagę na to, że Jezus uzdrawia nie tylko sługę, ale i pana jego, owego setnika. Setnik ma nie jedno na sumieniu, w końcu to żołdak (a robota jego jaka była, wiadomo). Po spotkaniu z Jezusem, nie będzie już takim samym człowiekiem, będzie kimś zupełnie innym. Będzie zdrowszy.
Wszyscy jesteśmy setnikami. Okropnymi, grzesznymi, zbrukanymi mniejszymi i większymi winami. Ale nie o to chodzi, aby się ciągle wpędzać w poczucie winy, tkwić w zaklętym kręgu paraliżującego nas uczucia własnej marności. Właśnie Jezus przybył po to, aby nas od tego uwolnić. Uzdrowić mnie i ciebie. Trzeba w Niego uwierzyć i przyjść do Niego, poprosić.
Kościół wskazuje nam drogę po której możemy iść do Jezusa (czy skorzystamy z niej, to już zależy od nas samych). Droga ta to sakramenty.