W ósmą Niedzielę roku A kontynuujemy słuchanie Kazania na Górze (Mt 6,24-34). Otrzymujemy przesłanie, w którym zostajemy ukierunkowani na jednoznaczne odnoszenia naszego życia do Boga. To On jest tym, który jest naszym jedynym Bogiem i poza Nim nie ma żadnego innego. To On troszczy się prawdziwie i ostatecznie o nasze życie i jemu nadaje pełny sens. To On czyni nas wolnymi, byśmy nie musieli być sługami innych „bogów” czyli jakichkolwiek sił i mocy, które zdają się obiecywać człowiekowi życie i szczęście.
Obrazem i symbolem tych wszystkich „bożków” czyli sił i mocy lub idoli, przez które człowiek bywa zwodzony i od których spodziewa się życia jest mamona. To pojęcie może odnosić się do bytów personifikowanych i być pisane przez duże M, czyli Mamona. W czytanym w tę niedzielę fragmencie słyszymy słowa Jezusa:
Nikt nie może dwom panom służyć.
Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował;
albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi.Nie możecie służyć Bogu i Mamonie (Mt 6,24).
Po obwieszczeniu Błogosławieństw, czyli nakreśleniu drogi szczęśliwości chrześcijańskiej (Mt 5,3-12), Jezus wskazał na tożsamość swoich uczniów (światło świata i sól ziemi) oraz i na ich relacje do tego, co zostało powiedziane przodkom, czyli jakie były wymagania Prawa w judaizmie (Starym Przymierzu). Następnie wskazał na cechy charakterystyczne w postawie swoich uczniów odnosząc się przede wszystkim do jałmużny, modlitwy i postu i wreszcie przeszedł do określania postaw uczniów wobec rzeczywistości ziemskich, a przede wszystkim tego, czym jest posiadanie dóbr (pieniądza – mamony) i troska o swoje życie.
1. Mamona
W określeniu „mamona” pochodzącym od aramejskiego przymiotnika mamon (bogaty) zawiera się wszystko, co oznacza bogactwo oraz zostaje wyrażony stosunek człowieka (posiadacza) do tego bogactwa, który w tym bogactwie (w posiadaniu) widzi całkowite i jedyne zabezpieczenie swego życia. Tym samym w tym określeniu zostaje wyrażone to wszystko, co stoi jakby na antypodach relacji człowieka z Bogiem jako dawcą i panem życia.
Pojęcie „mamona” bywało w starożytności i bywa także dzisiaj (jakby) personifikowane. Nie oznacza więc wtedy tylko materialnego bogactwa, ale jest pojmowanie i traktowane przez człowieka jako specyficzna siła i moc albo wprost magiczna rzeczywistość czy wprost byt, który coś sprawia. Zresztą czasem spotykamy się z wypowiedziami typu: pieniądz wszystko może. Myślimy zazwyczaj w kategoriach, że przy pomocy pieniądza wszystko można załatwić. Czasem jednak ten proces zależności idzie dalej.
Okazuje się bowiem nierzadko, że tego rodzaju „korzystanie” z mamony nie tylko ułatwia czy umożliwia załatwienie spraw człowiekowi, ale czasem zaczyna – kolokwialnie mówiąc – załatwiać człowieka. Mam na myśli to, że człowiek w swoim myśleniu niejako staje się tak podporządkowany władzy i mocy mamony, że zaczyna sam myśleć w kategoriach, że ta mamona wszystko może i traktuje ją jako swoiste bóstwo. Wówczas człowiek staje się sługą czy wprost niewolnikiem taj mamony, czyli posiadania dla posiadania. Wtedy okazuje się co to znaczy, że mamona wszystko może. Jest w stanie opanować człowieka do tego stopnia, że powoduje, iż jego życie służy (jest zdeterminowane przez) zdobywaniu bogactwa. Staje się wówczas coś tragicznego w samym człowieku.
2. Stosunek do Mamony
Gdy Jezus mówi: „Nikt nie może dwom panom służyć. (…) Nie możecie służyć Bogu i Mamonie” wskazuje na stosunek człowieka – swego ucznia – do dóbr, do posiadania. Otwiera oczy na to, by człowiek nie stał się sługą i niewolnikiem Mamony. To znaczy by posiadania i troska o dobra nie stały się dla człowieka celem jego życia i tym samym – obrazowo mówiąc – jakby więzienną celą jego życia. Jezus nie ma na myśli tego, by zabraniać korzystania z dóbr materialnych czy posługiwania się pieniądzem lub jego posiadania. O ubóstwie i momentach. W których uczeń Jezusa będzie się wyrzekał dóbr będzie mowa w innych okolicznościach. Tak na przykład powie o nie zabieraniu zabezpieczeń – i w tym pieniądza – na drogę podczas niesienia Dobrej Nowiny (zob. Mk 6,8).
Dla oddania myśli Jezusa z czytanego dziś fragmentu Ewangelii można odwołać się do powiedzenia: pieniądz jest dobrym sługą, ale złym doradcą i panem. Biada człekowi, który pozwoli na to, by pieniądz stał się jego panem. Jezus mówi bowiem: nie można dwom panom służyć. Nie można dwóch panów tak samo kochać i być im oddanym. Jezusowi chodzi o całkowite ukierunkowanie człowieka na Boga. W tym zaś przeszkadza bardzo zależność od posiadania, od bogactwa (zob. też np. Ps 118,8n).
3. Nie troszczcie się (zbytnio?)
Ewangelista w greckim tekście przekazuje nam słowa Jezusa: „me merimnate te psyche hemon …”. Bywa to przekładane jako: „Nie troszczcie się … ” (w poprzednich wydaniach BT z dodatkiem „zbytnio”. Grecki czasownik „merimnao” wyraża przede wszystkim aspekt niepokoju i zamartwiania się czymś. Oczywiście jest w tym też zawarta troska, ale jest to troska wynikająca z zagubienia, z niemocy, z braku świadomości, że istniej prawdziwe rozwiązanie. Lepiej więc przekładać ten tekst z użyciem polskiego czasownika „martwić (się)” czy „zamartwiać (się)”. „Nie zamartwiajcie się w odniesieniu do waszego życia o to, co będziecie …”
Nie chodzi więc o brak troski o życie, lecz o wykluczenie takiej troski, która wynika z braku właściwej relacji do Stwórcy i Dawcy życia. Jezus obwieszcza wolność wobec wszystkiego, co po ludzku zdaje się zabezpieczać życie, dlatego, że uczeń Jezusa wierzy iż jest Ojciec, który daje to, co potrzebuje każde istnienie. Stąd przykład ptaków niebieskich i lilii polnych.
To nie oznacza, że ucznia Jezusa nie może spotkać jakiś brak czy niedostatek. Tak może się zdarzyć i będzie się zdarzać. Uczeń Jezusa jednak będzie wiedział, że jest to specjalny czas i okazja, by niejako weryfikować swoją relację do Ojca. Wierząc, nie lęka się przed takimi sytuacjami i przed nimi nie ucieka ani się nie zabezpiecza wbrew rozeznaniu woli Ojca. Gdy takie sytuacje przyjdą, będzie je przeżywał nie jako nieszczęście, lecz jako okazję przywołującą go zwracania się do właściwego Pana i Ojca, by nie służyć obcym bogom, by nie służyć Mamonie. Ma bowiem w sobie doświadczenie Jezusowe, że Ojciec niebieski wie, czego potrzebujemy.
Jezus obwieszcza Ewangelię – Dobrą Nowinę wolności.
Otwiera przed ludźmi drogę wolności.
Wchodzą na tę drogę ci, którzy Go słuchają i dają posłuch (wiarę) Jego słowu …
Bp ZbK
Komentarze
95 odpowiedzi na „Jednoznaczność relacji (8 Ndz A 2011)”
Bóg na górze Synaj dał Mojżeszowi 10 Przykazań Bożych i wyraźnie nakazał w Pierwszym Najważniejszym Przykazaniu ” Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”. Prawie każdy człowiek zna te Przykazania, ale nie każdy je rozumie. A przecież wystarczy tylko przez chwilę zastanowić się, skoro Pan Bóg tak nakazał to TAK należy czynić, że Bóg jest JEDEN i TYLKO JEMU NALEŻY ODDAWAĆ cześć (Księga Jeremiasza 10, 3-15). Wystarczy czytać Pismo Święte aby poznać PRAWDĘ Bożą. Pozdrawiam Księdza Biskupa
Z obserwacji : Mamona daje człowiekowi poczucie wartości i wyższości /bez względu na to co sobą reprezentuje/.To z niej czerpie siłę i tworzy dla siebie do siebie sztuczny szacunek.Nie wiem czy człowiek odejdzie od mamony,ona wciąż go głaszcze rękami obłudnymi.
Może dlatego… brama będzie wąska.
#2 Ka,
obserwuję człowieka, który służy mamonie. Widzę, że jest on bardzo nieszczęśliwy.
Dlaczego?
Każdy z nas poszukuje autentyczności. Jeżeli, jak piszesz, i to jest prawda, mamona tworzy sztuczny (fałszywy) szacunek – jak ona może dać szczęście? Nie może!
I to dobrze, bo jest nadzieja, że służący mamonie wreszcie zrozumie, dlaczego jest nieszczęśliwy… Że przyczyna nieszczęścia nie tkwi w innych, ale w nim samym.
W jego wyborze, komu służy.
Pozdrawiam 🙂
„Zbliżała się pora Paschy żydowskiej,i Jezus przybył do Jerozolimy.W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych,którzy sprzedawali woły,baranki i gołębie.Wówczas,sporządził sobie bicz ze sznurków,powypędzał wszystkich ze świątyni,także baranki i woły,porozrzucał monety bankierów,a stoły powywracał……/J 2,13-18/. Skąd taka gwałtowność i jak to się ma do nadstawiania drugiego policzka? Pozdrawiam janusz f.
„Ma bowiem w sobie doświadczenie Jezusowe, że Ojciec niebieski wie, czego potrzebujemy.”
Moja wspólnota ma tajemniczego sponsora. Właśnie podarował nam jakąś kwotę na wyjazd do Madrytu. Gdy nasz prezbiter powiedział, że może też pojedzie, zmartwiona powiedziałam: A kto nam przez ten czas będzie odprawiał Eucharystię?
I wtedy bracia podbudowani tym faktem, że Pan Bóg przez tą tajemniczą osobę podarował nam pieniądze, upomnieli mnie: Pan Bóg przewidzi.
Zawstydziłam się.
To prawda. Pan Bóg wie, czego potrzebujemy.
I czasem nieobecności naszego prezbitera są dla nas bardzo dobre.
Dla wszystkich, którzy chcieliby uczestniczyć w Celebracjach Słowa Bożego a ze względu na odległość nie mogą:
Katolickie Radio Podlasie wydało płytę z celebracji. 🙂
http://podlasie24.pl//wiadomosci/diec.-siedlecka/plyta-z-zapisem-celebracji-slowa-bozego-biskupa-siedleckiego-zbigniewa-kiernikowskiego-5d3a.html
#4 Baranku,z braku szacunku do świętości.Świątynia to nie chlew mamony w której się wypasa.
#8
…ale jak to zachowanie Jezusa ma się w świetle kazania na górze i jakie e ma miejsce w kulturze osobistej Chrystusa? janusz f.
# 4
Witam Cię Baranku…. pytasz jak to się ma do kazania na gorze.. …Pan Jezus ukręciwszy z sznurkow bicz i mocno rozprawił się z ,,nieprawością,, jaka istniała w Świątyni Domu Jego Ojca, a Matka JEGo kazała nam czynić to co JEZUS nam karze, więc nic innego nam pozostaje jak rozprawić się z tymi ,,nieprawościami,, w naszym sercu , ktOre jakże mocno zalegaja i zaśmiecają Jego świątynie w naszym ciele…a gdy będziemy wolni od tego z pewnością i nastawienie drugiego policzka będzie łatwiejsze ….
Pozdrowienia dla Piotra 🙂
o
#9
Nie rozumiem Baranku.Jest adekwatne i do Kazania na górze i do kultury osobistej człowieka.Cieszy mnie że Bóg mógł postępować jak człowiek.KULTURALNY CZŁOWIEK.Nie chował się za plecami innych,nie działał z ukrycia.ŻYŁ i BYŁ.OTWARCIE.NADAL JEST,tylko w innej formie.
#10
dodam z widzialną nieprawością.My niestety widzialną nieprawość tolerujemy,usprawiedliwiamy,na wszelakie sposoby bielimy.I …o zgroza,podpieramy się źle odczytanymi przekazami.
#8 Ka,dla mnie to zachowanie gryzie się z radą o nadstawianiu drugiego policzka.Czyżby Biblijny Jezus stopniowo dojrzewał do krzyża i dlatego na początku Swojej działalności zmagał się ze Swoją religijnością? janusz f.
Czy w Waszej ocenie Jezus postąpił dobrze, bijąc ludzi biczem? Czy jego postępowanie adekwatne jest do ewangelicznego „nastaw drugi policzek”? Czy mamy w podobnych sytuacjach postępować jak Jezus? janusz f
Chciałoby się mieć taką płytę ,ale jak zdobyć .
A czy nie mozna by podać na blogu tych treści z Celebracji Słowa ?/chociażby 1 dla przykładu /
Ad #15 Tereska
Należy zwrócić się do naszego Radia (Katolickie Radio Podlasie) albo do duszpasterzy. Lub też bezpośrednio do Kurii lub do mnie.
Z pozdrowieniem
Bp ZbK
Ad #14 baran katolicki i wcześniejsze
#10 Ba oraz #8 Ka i inni
Krótko wskazuję na to, że w wydarzeniu wypędzenia kupczących ze świątyni Jezusowi nie zmierzał do „obrony” siebie, lecz „pożerała Go gorliwość o Dom Pański”.
Przy czym nie chodziło tylko o ówczesną świątynię, lecz o Jego Ciało, w którym musiał dokonać się gwałt „oczyszczenia” świątyni ciała ludzkiego. To stało się na krzyżu. Wówczas, tzn. w wydarzenij krzyża, Jezus nie cofnął policzka, nie stawił oporu złemu.
Nie można więc w tych dwóch różnych epizodach dostrzegać przeciwstawnych postaw Jezus, lecz kontynuację Jego dzieła, które ostatecznie kosztowało Go Jego całe życie – umęczenie Ciała, by powstało nowe Ciało – świątynia Boga, Kościół, wspólnota wierzących, którzy nie kupczą (także religijnie), lecz potrafią kochać tracąc i wydając siebie i to dla nich staje się wyrazem i prawdą kultu na chwałę Pana Boga i dla dobra człowieka.
Pozdrawiam
Bp ZbK
# 14,
nie da się nierozważnym nieustannie /mimo uwag/ nadstawiać policzka bo nigdy nie dowiedzieliby się co złego czynią.Oczywiste jest że Jezusowi chodziło nie o siebie ale o Świątynię. On nie zmagał się z religijnością, bo ta przepełniała każdą tkankę Jego. On zmagał się z grzechem, grzechem człowieka „musiał dokonać się gwałt “oczyszczenia” świątyni ciała ludzkiego. To stało się na krzyżu”.
Dla mnie wszystko jest spójne i logiczne.
Książę Biskupie gdzie i kiedy będzie można nabyć Płyta z zapisem celebracji słowa Bożego Biskupa Siedleckiego Zbigniewa Kiernikowskiego
“pożerała Go gorliwość o Dom Pański”i dlatego zaatakował drobnych ciułaczy,którzy pracowali na utrzymanie swoich rodzin.Proszę wybaczyć ale nijak to się ma do kazania na górze.Teologia teologią ale życie ma swoje prawidła.Niekiedy toczy się po innym torze.Chyba że Biblijny Jezus dorastał/dojrzewał/jak każdy z nas do krzyża/kazania na górze/. Pozdrawiam janusz f.
Ad #15 Tereska
Na stronie http://www.radiopodlasie.pl/wiadomosci/nauczanie-biskupa-siedleckiego-zbigniewa-kiernikowskiego-3704.html można znaleźć nauczanie Ks. Biskupa w formia audio.
Jezus mówi, że nie możemy służyć Bogu i mamonie. Mamona, może nam zrujnować życie ale jeśli ktoś dobrze gospodaruje się nią, to może pozyskać sobie przyjaciół. (por Łk 16,9) Niektórzy tracą wszystko, żeby poszukać szczęści ale to szczęście jest krótkotrwałe a Pismo mówi: „O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody, przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy! Kupujcie i spożywajcie, bez pieniędzy i bez płacenia za wino i mleko! Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę – na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. ” (Iz 55,1-2) Jeśli będziemy ufać Bogu, zawierzymy Mu całe życie to wszystko inne będzie nam dodane. (por. Mt 6,33). „Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one?” (Mt 6,26) Właśnie, czy my nie jesteśmy ważniejsi niż ptaki? Ptaki nie troszczą się o jedzenie, nie kupują sobie jedzenia a żyją. Popatrzmy na Maryję, była biedna gdy przyszedł do Nie Anioł i ogłosił Jej Dobrą Nowinę ale nie zastanawiała się, jak ona wyżywi dziecko, tylko o jedno zapytała Anioła: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1,34).
Wielkanocny poranek. Procesja rezurekcyjna. Było zimno. Po drugim okrążeniu część ludzi zaczęła wchodzić do kościoła. Wtedy dopadły mnie lęki, że jak będę do końca w procesji to będę marzł na dworze, nie dam rady wystać, przecież i tak idę dosyć bezmyślnie to mogę sobie skrócić o jedno okrążenie i nic się nie stanie. W tym natłoku myśli i dziwnych lęków przyszła mi do głowy wyraźna myśl : Pan się zatroszczy. Wtedy poczułem spokój i szedłem dalej. Po skończonej procesji bez problemu wszedłem do kościoła i znalazłem się na samym początku niedaleko ołtarza o czym nawet nie marzyłem. Obejrzałem sie za siebie i przejście już było niemożliwe. Nawet dziś jestem tym zadziwiony. Chciałbym częściej mieć taką ufność,że bez wględu na to co mnie spotka, Pan się zatroszczy.
Jeszcze w nawiązaniu do słów Proroka Izajasza, w Apokalipsie znajdujemy słowa „I rzekł mi: Stało się. Jam Alfa i Omega, Początek i Koniec. Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia. Zwycięzca to odziedziczy i będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem.”(Ap 21,6-7)
#13
zastanowmy się czy nie lepsze są „konkretne”, nawet bolesne metody zwalczania złego aniżeli tak delikatnie, powolutku….głaszczące ???
Przy takim „bezbolesnym” zawsze mamy chęć i często kusi nas, że może nie trzeba, że może nie jest tak źle….
Gdy otrzymałam „po grzbiecie”, a zdarzało się to oj zdarzało to im bardziej bolało, tym lepiej i szybciej reagowałam, a rany goiły się szybciej i lepiej…
Mam do Księdza Biskupa pytanie dotyczące słów świętego Pawła: „A od szafarzy już tutaj się żąda, aby każdy z nich był wierny”. Jak rozumieć te słowa : „już tutaj”?
Z góry dziękuję za jakieś rozjaśnienie w tej sprawie 🙂
Pozdrawiam serdecznie
#20 Januszu,
1. widzę, że nie wierzysz Księdzu Biskupowi (Kościołowi), że u Jezusa było ZAWSZE tak-tak, nie-nie…
2. nie każdy rodzaj pracy „podoba się” Bogu. Ostatnio dużo pisze się o prawie farmaceutów do klauzuli sumienia oraz odmowy sprzedaży i promocji środków niszczących płodność i ludzkie życie u jego początku. Sprzedaż tych środków niewątpliwie przynosi zyski dla aptekarzy, ale nie wszyscy chcą w ten sposób zarabiać „na utrzymanie rodzin”.
3. wg mnie nie ma sensu studiowanie teologii dla samej teologii. Zgłębianie jej tylko wtedy ma sens, gdy daje się jej szansę na zmianę swojego życia.
Pozdrawiam 🙂
„To nie oznacza, że ucznia Jezusa nie może spotkać jakiś brak czy niedostatek. Tak może się zdarzyć i będzie się zdarzać. … Wierząc, nie lęka się przed takimi sytuacjami i przed nimi nie ucieka ani się nie zabezpiecza wbrew rozeznaniu woli Ojca”
Zdarzyło się właśnie, że młodego człowieka (trudno go dziś nazwać uczniem Chrystusa…) spotkał „brak i niedostatek”, który jest konsekwencją jego decyzji. Widzę, jak boi się, że nie potrafi znaleźć wyjścia z tej sytuacji. Martwię się o niego. Nigdy nie był mi tak bliski, jak jest teraz…
Może jednak ja jestem trochę uczniem Chrystusa, bo wierzę i mówię mu o tym, że ten „brak i niedostatek” jest dla niego szansą, by zwrócił się do właściwego Ojca. Psalmista mówi o Nim:
„Nie umrę, lecz będę żył
i głosił dzieła Pańskie.
Ciężko mnie Pan ukarał,
ale na śmierć mnie nie wydał” (Ps 118,17-18)
🙂
#20 Januszu,
możemy podejść do obydwu wydarzeń albo w sposób ludzki i szukać wytłumaczenie takiego jakie podałeś (religijność Jezusa), albo uwierzyć że jest on Bogiem. W tym drugim wypadku wszystko, co robi jest skierowane do nas, w tym do Ciebie osobiście. Problemem nie będzie więc co się z Nim działo, tylko czego możesz się nauczyć od Pana z obu, pozornie zaprzeczających sobie wydarzeń. Słowem klucz jest słowo POZORNIE
#25 Fasola (jak dłuuugo Ciebie nie było 🙂 ),
To może ja się zmierzę z Twoim pytaniem…
Wydaje mi się, że ważniejszym wyrazem jest „żąda”, tzn. „już tutaj się żąda”.
Rozumiem to tak…
Lubimy osądzać, wiemy, jak inni powinni się zachowywać. Dotyczy to szczególnie tych, którzy wg nas powinni być idealni (bo np. są kapłanami Kościoła).
(Może sam Paweł był oskarżany o to, że nie jest bezgrzeszny… Wiemy, że ubolewał nad „ościeniem w swoim ciele”)
Dlatego Paweł przypomina, że nie znamy całej prawdy o drugim, nawet wtedy, gdy dobrze go znamy. Stąd zachęta do powstrzymania się przed osądzaniem, bo to jest sprawa Pana.
Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
Dziekuję Ksiedzu Biskupowi i Tobie Chani za radę ,napewno skorzystam, bo wierzę w to co głosi Ksiadz biskup.
Ostatnio byłam świadkiem Chrztu Świetego,który był udzielany po zakonczeniu Mszy Swietej , w małej grupie rodziny zajętej głównie na robieniem zdjęć Przypomniałam sobie Chrzest moich dzieci,który też traktowałam jako rytuał i niewiele sobie z tych wydarzeń przypominam..Postanowiłam skoncentrować się nad tym wielkim wydarzeniem wsłuchując się w treść wypowiadanych Słow .
Dopiero teraz rozumiem Wielkość tego daru,dającego nam prawdziwą wolność dziecka Bożego.
To nowe spojrzenie zawdzieczam wyłacznie temu blogowi i Ks Biskupowi.
pozdrawiam wszystkich
#24 Ba
Czasem takimi „bolesnymi ” metodami możemy łatwo zranić drugą osobę, bo jesteśmy grzesznikami o róznej wrażliwości a „uderzamy w drugiego najczęsciej wtedy gdy „nam się wydaje ,że mamy rację „.
#20 Janusz
Moim zdaniem to nie byli drobni ciułacze.
Jak znam życie, tak dobre i intratne miejsce do handlu mieli niebylejacy sprzedawcy. Może by się nawet na ciebie poobrażali, ze nazwałeś ich „drobnymi ciułaczami”
Drobni ciułacze stali pewnie gdzieś pod światynią.
Poza tym myślę, że Pan Jezus wcale nie zrobił im krzydy.
„Wówczas sporządziwszy sobie bicz ze sznurków, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska!» ”
Wcale nie jest powiedziane, aby kogoś uderzył. Bicz mógł służyć do wypędzenia zwierząt.
A poza tym monety dało się pozbierać. Duże zwierzęta znaleźć. A gołębi, które mogłyby odlecieć w siną dal, Pan Jezus nie powypuszczał, ale kazał zabrać.
Ja w tym sposobie wypędzenia widzę nie tylko troskę o Dom Pana, ale i o sprzedawców. Po pierwsze najważniejsze, aby zrozumieli, że to nie jest dobre miejsce do handlu, bo jest to Dom Boga. Ale także troskę, aby bardzo na tym za bardzo nie stracili.
Janusz, kim ty jesteś, ze osądzasz Pana Jezusa?
Odnośnie Celebracji Słowa Bożego – chciałabym jeszcze dodać, że w niedzielę po 12-stej w KRP są relacje z celebracji.
KRP można słuchać przez internet, więc każdy może posłuchać.
ad #25
Witaj Julio 🙂 Nie tyle mnie nie było, co nie dawałam oznak, że jestem 🙂 Od dłuższego czasu przeszłam na „tryb milczący” – z konkretnych powodów (które nie są w tym kontekście istotne).
Nie mam trudności ze zrozumieniem przesłania tych słów świętego Pawła; problem oczekiwania od szafarzy wierności był – jak widać – od początku historii Kościoła i będzie zapewne aktualny aż do jej ziemskiego końca (czyli aż do Paruzji). Nie chodzi mi jednak o samą kwestię wierności, tylko o to, że słowa „już tutaj” zdają się (takie mam wrażenie) nadawać temu oczekiwaniu wierności jeszcze inny, (powiedziałabym: eschatologiczny) wymiar, którego święty Paweł w tym miejscu nie rozwija. W związku z tym moje pytanie. Pozdrawiam 🙂
#28,Zbyszku,no właśnie czego możemy się nauczyć od Jezusa,któremu nerwy/hamulce/puściły? janusz f.
#32,33,basa,jestem małym człekiem,który próbuje uwierzyć w to co pisze Ks.Biskup.Przestań bronić Jezusa,On Sam da radę z takim jak ja bidakiem.Po prostu wkurzył się i basta. janusz f.
#26,Julia,powiadasz,że u Jezusa zawsze było tak-tak, nie-nie i pewnie masz rację.Był zawsze prawdziwy nawet w świątyni,kiedy nerwy Mu puściły.To mnie nie gorszy ale są tacy,którzy widza w tym incydencie grzech Jezusa,brak miłości do nieprzyjaciół,nie nadstawienie drugiego policzka.Komu jak komu ale Księdzu Biskupowi ufam i bardzo cenię sobie każde Jego słowo. janusz f.
#37
Kto się wkurzył? :)Ty („bidak”) czy On?
Znowu przykładasz naszą ludzką miarę do Niego.
Myślę, że masz swoją tezę i tak wszystko interpretujesz, aby ją potwierdzić.
Ja mam inne spojrzenie na tą scenę. Nie wiem, czy prawdziwe. Nie było mnie tam.
„Był zawsze prawdziwy nawet w świątyni,kiedy nerwy Mu puściły.”
Tak myślisz, że nerwy Mu puściły?
Tak po prostu się zdenerwował?
Bo Go ktoś zezłościł?
On, którego pokarmem było „wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” ?
Czyż dalej nie jest napisane: „Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie”?
Czy to przypadek?
Czy wypełnianie się dzieła Bożego?
#30 jeden na wrzod będzie stosował okłady drugi ,zdecyduje się na skalpel….pierwsza metoda lagodniejsza ale długo,długo trwała i niezbyt rokująca na całkowite ,,usunięcie rdzenia….skalpel wiadomo …ale większa szansa na szybsze uzdrowienie… KAZDY MA WYBÓR…
POZDRAWIAM CIĘ
#37
Oj da sobie radę z takim bidakiem jak ty. 🙂
I taką bidaczką jak ja…
Bylebyśmy tylko za mocno nie wierzgali 😉
#Ba dobrze to ujęłaś , a ja nie musiałam długo czekać na „skalpel”, w ostatnich dniach mocno zabolało , a dziś dziekuję Bogu bo zrozumialam jak bardzo był mi potrzebny
pozdrawiam Cię również z całego serca
Ad #36 baran katolicki
A kiedy Bóg zesłał potop na ziemię, to też powiesz, że Mu nerwy puściły?
Prawda, że Jezus był całkowicie człowiekiem, jak my, że jego bóstwo było ukryte, a Ojciec wypełniał w Nim swoje dzieła, którymi potwierdzał, że Go posłał, jak proroka. Tym właśnie były cuda, uzdrowienia.
A w omawianym przez Ciebie fakcie też objawia gorliwość o dom Ojca, a nie słabe nerwy. Jak miał to zrobić? Powiedzieć cicho i uprzejmie:
„Panowie, czy nie zechcielibyście przenieść swoje stragany w inne miejsce, może tam też przyjdą do was ludzie po zwierzątko na ofiarę?”
Tylko parsknęli by śmiechem i Jego przegonili biczami!
Widzisz, jak my ciągle mamy obraz „słodkiego Jezusa z obrazka” z naszej religijności naturalnej? A grzechem nazywamy: „nie dłub w nosie” itd…
Pozdrawiam
#36
zanim będziemy odpowiadać sobie na pytanie czego możemy się nauczyć od Jezusa przepędzającego kupców, musimy odpowiedzieć sobie na pytanie: od kogo chcemy się uczyć. Jeśli od człowieka, to ja nie znam odpowiedzi. Jeśli od Boga – to wiem, że Chrystusowi nie puściły nerwy, że to było celowe, dobre dla przepędzanych i dla mnie (nas).
W sumie podobne pytanie można zadać czytając o spotkaniu Jezusa z Herodem. Herod „zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział” [Łk 23,9].
Czemu milczał? Nie miał nic do powiedzenia? A może On WIEDZIAŁ, co może trafić do tetrarchy? Wiedział, bo jest Bogiem. Wracając do przekupniów – może i ta wiedział że nic innego oni nie zrozumieją. Miłosierdzie nie oznacza ciamajdowatości. Ja Mu wierzę
🙂
Zbyszku,Jezus Chrystus to prawdziwy człowiek taki jakim był Adam przed grzechem.Jezus Chrystus to Ty i ja jako nowo narodzony/nawrócony/.Jego człowieczeństwo jest najlepszą szkołą dla nas.Nigdy nie poznamy boskości Jezusa zaś możemy się uczyć człowieczeństwa od Samego Stwórcy.Będąc człowiekiem doskonale wiesz,że telefonem do Boga jest wiara.Wszyscy wiemy jak ważny to środek w naszym człowieczeństwie.Boga ogarnąć nie możemy dlatego Bóg stał się człowiekiem byśmy mogli zbliżyć się do Niego ze swoimi grzechami. janusz f.
Zbyszku,Jezus Chrystus to prawdziwy człowiek taki jakim był Adam przed grzechem.Jezus Chrystus to Ty i ja jako nowo narodzony/nawrócony/.Jego człowieczeństwo jest najlepszą szkołą dla nas.Nigdy nie poznamy boskości Jezusa zaś możemy się uczyć człowieczeństwa od Samego Stwórcy.Będąc człowiekiem doskonale wiesz,że telefonem do Boga jest wiara.Wszyscy wiemy jak ważny to środek w naszym człowieczeństwie.Boga ogarnąć nie możemy dlatego Bóg stał się człowiekiem byśmy mogli zbliżyć się do Niego ze swoimi grzechami.Biblijny Jezus również uczył się wiary by z czasem dojrzeć do krzyża. janusz f.
AnnaK,
Boga zostawmy w spokoju. Poznać możemy tylko Jego człowieczeństwo, bo przecież po to stał się jednym z nas, byśmy mogli uczyć się od niego, jak być człowiekiem.
A jeśli chodzi o ten incydent w świątyni, to nic to nie dało, bo i tak wszystko wróciło na swoje miejsce.
janusz f.
basa,
czyżby Biblijny Jezus miał stalowe nerwy,
przecież był podobny do nas we wszystkim prócz grzechu i miał prawo się zdenerwować.
janusz f.
#46 Janusz
Tak właśnie wierzę, że Pan Jezus był człowiekiem i Bogiem jednocześnie.
I myślę, że Jego boska natura była nadrzędna nad ludzką.
Więc może nie miał stalowych nerwów, ale dzięki tej boskiej naturze na pewno reagował inaczej niż my grzesznicy, myślący tylko wg swoich własnych racji i ocen. Jego racją, Jego motywem działania jest właśnie pełnić wolę Bożą. Po to przyszedł.
#46 Janusz
Wiesz, zastanawiałam się jeszcze, dlaczego mnie ta twoja teza tak buntuje.
I zrozumiałam, że ty wg swojej interpretacji tak na prawdę zarzucasz Panu Jezusowi obłudę: z jednej strony mówi – nadstaw drugi policzek, a z drugiej strony – bije biednych drobnych ciułaczy.
Ale to wytłumaczył Ks. Biskup.
A jeśli zarzucasz Mu obłudę, to i grzech.
Zbyszku,uczyć się możemy od człowieka Biblijnego Jezusa,który przecież dla nas stał się jednym z nas. janusz f.
Dlaczego odmawiać Jezusowi ludzkich odruchów? … nawet jeśli jest to świst bicza podczas akcji oczyszczania świątyni?…
Czasami trzeba krótko i wyraźnie ukazać prawdę, by można było zrozumieć sens, jeśli nawet na codzień dla wielu zostaje on ukryty.
Mnie bat nie gorszy. Uświadamia raczej zagrożenie jakie ja (sic!) mogę stanowić dla KK. Bat nie dotyka tych na zewnątrz, ale tych, którzy są wewnątrz świątyni, którzy uważają się tu za swoich, którzy popadają (moga popadać) w rutynę i zatracają zdolność czystego patrzenia oraz szukają wykrętów.
Bóg jest Dobrym Ojcem, który wie, że czasami trzeba dać klapsa (miłości), by ukierunkować swe dziecko na właściwe tory życia.
# 45 powrociło ale mineło tylko 2000 lat i znow handel ze świątyń usunięto….Mógłby jeszcze ktoś zrobić porządek z tymi ,,wiernymi,,którzy uczestniczą w Mszy Świętej stojąc 30-metrow od Świątyni Pańskiej
A co Wy ciągle o tym, że Jezusowi nerwy puściły? Zdarza się to każdemu. Załóżmy taką sytuację, rodzice wyjeżdżają na długi czas, w domu pozostają dzieci, które robią balangę. Pewnego słonecznego dnia wracają rodzice i zastają dom „jak po bitwie”, i weź tu się nie zdenerwuj.
#45 Dało Baranku,dało.Chociazby zastanowienie.Czyż my tyle lat po wydarzeniach nie rozważamy ten incydent?Osobiście nie ździwiłabym się gdyby p.Jezus się wkurzył.Krótko a potężnie,bo zauwazył coś co innym umknęło.Rzecz była o wiele poważniejsza,czasu nie było na „nadstaw policzek”.
A swoją drogą jak można coś radykalnie przeciąć?Przecież nie chyba przez nadstawienie policzka?Pamietajcie wciąż o wolnej woli człowieka.Bóg szanuje ją ,co nie znaczy że z czynem się zgadza.
#46 Januszu,
niewielu ludzi potrafi znieść, to co On zniósł w pewien piątek. O takich ludziach mówi się, że mają stalowe nerwy.
Zauważ też, że w Twoim myśleniu jest błąd: wierzysz że Chrystus jest bezgrzeszny, a jednym z siedmiu grzechów głównych jest gniew. „Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!… A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi” (Mt 5, 21-22). To albo jest bezgrzeszny, albo po ludzku (jak twierdzisz) „miał prawo się denerwować”.
Wreszcie nie można „Boga zostawić w spokoju”, bo Chrystus ma naturę ludzką i boską naraz, nierozłącznie. A jako taki (w Trójcy) wyrażał swój gniew (oczywiście antropomorfizując), tyle że to jest gniew Boga. Gniew który sprowadza grzech.
#45 Januszu,
skąd wiesz, że to nic nie dało? Może choćby jeden z wyrzuconych się nawrócił? A może jeden z oglądających to? A może choćby jeden z czytających? Nie było warto zrobić tego by odnaleźć nawet tylko jedną owieczkę?
Każda logika – wierzącego i nie – wyrasta z założeń. Jak się o tym zapomina – myślenie logiczne prowadzi na manowce. Gdy zakłada się (WIERZY), że Jezus jest Bogiem, to pytanie brzmi: co On chciał Tobie tym wydarzeniem powiedzieć. Może taki jest sens Twojego zastanawiania?
PS
Pamiętam o Tobie w modlitwie!
🙂
#35 Fasolo :),
wiedziałam, że nie o taką odpowiedź Ci chodzi (bo to, co napisałam – wiesz), ale nie mogłam sobie odmówić przyjemności wymiany myśli z Tobą.
Pozdrawiam 🙂
Chcę zwrócić uwagę na niezwykłej urody i celności sformułowanie:
„To znaczy by posiadania i troska o dobra nie stały się dla człowieka CELEM JEGO ŻYCIA i tym samym – obrazowo mówiąc – jakby WIĘZIENNĄ CELĄ JEGO ŻYCIA”
Tym bardziej, że to prawda.
Osiągnąć cel – to brzmi bardzo pozytywnie, ale jeśli celem jest mamona – naprawdę cel staje się celą. A to już brzmi odstraszająco…
🙂
to nie jest takie proste.
Wielki piątek jeszcze się nie skończył.
janusz f.
ad #55. „To albo jest bezgrzeszny, albo po ludzku (jak twierdzisz) “miał prawo się denerwować”. Jedno nie przeczy drugiemu. Właśnie w tym wydarzeniu Jezus pokazuje również, że można wyrażać swój gniew nie grzesząc. Nie każdy gniew a raczej jego wyrażanie jest czymś złym. Jest grzechem gdy nie jest podyktowany miłością.
Jezus wyganiając kupców ze świątyni nie przeczy nauce o nadstawianiu drugiego policzka. Nie wiem czy jest to dobre porównanie ale gdy widzimy np. na ulicy osobę, która zaczepia w brutalny sposób matkę z dzieckiem to w odpowiedni sposób reagujemy a nadstawianie drugiego policzka bądź nie, nie ma tu zastosowania. Nie bronię tu siebie tylko inną osobę. Mówienie ,że Jezusowi puściły nerwy nie jest najszczęśliwsze, bo kojarzy się negatywnie ( przynajmniej dla mnie).Ale fakten jest, że się rozgniewał.
Ad #63 Marek
Dla mnie nawet to określenie „puściły Mu nerwy” wskazuje na to, że zrobił coś, czego nie chciał zrobić, a myślę, że było inaczej. Jego zachowanie było celowe, intencjonalne i to już wyjaśnił Ksiądz Biskup.
Właśnie czytam książkę „Bóg życie i twórczość”, w której Szymon Hołownia pisze o Jezusie i Jego zachowaniach tak:
„Jezus, z krwi i kości, cały jest z tego świata, a jednocześnie całym sobą z niego nie jest. To ten paradoks trzeba mieć w głowie, gdy podczas śledzenia Jego drogi napotykamy się na zachowania niezrozumiałe”.
Jego zachowanie na dziedzińcu światyni tłumaczy tak:
„Boski gniew, święte oburzenie, to nie wybuch afektu, to „organiczna”, fundamentalna niezgoda na drastyczne łamanie pierwszych trzech przykazań, na taki obraz Boga, jaki można wynieść z tego miejsca. Komunikat: Nie jestem politykiem, nie jestem rozkosznym cudakiem, mój Ojciec nie jest psychopatą, który uspokaja się dopiero wtedy, gdy pod nos podetknie Mu się zapach krwi. Przestańcie robić z nas Herodów, kukły, idiotów.
I nieco dalej:
„Patrząc na Pismo Święte, można powiedzieć, że obraz Syna Bożego jest w nim niespójny. Raz mówi się, że „nie złamie trzciny nadłamanej, nie zgasi knotka o nikłym płomyku”, innym razem, że „będzie chrzcił Duchem Świętym i ogniem”, a plewy wrzuci w „ogień nieugaszony”. Na to, co dla niektórych jest niekonsekwencją, można też patrzeć jak na komunikat realnego Boga, który ma w sobie wiele wymiarów i totalną autonomię wobec świata. Boga niekoniunkturalisty”
Pozdrawiam 🙂
Jeśli uznajemy człowieczeństwo Jezusa,to z pełnymi konsekwencjami natury ludzkiej.Jezus to nie cyborg tylko Bóg człowiek.To prawdziwy mężczyzna z krwi i kości.Pełen ludzkich uczuć .Z troski się rozzłościł,ale bez nienawiści.Na pewno pużniej się uśmiechnął.Dzięki „baran katolicki”,że czujesz się na tyle wolnym,żeby być uczciwym.
W poniedziałek wybieram się na protest.
…a co powiecie o wierze Jezusa?Czy w swoim człowieczeństwie ewaluował do dojrzałej wiary czy ją? janusz f.
#59 Julio,
Z pewnością cenne było Twoje wyjaśnienie i dziękuję za nie 🙂 , cieplutko pozdrawiam, w cierpliwym oczekiwaniu na odpowiedź Księdza Biskupa.
Pozdrawiam wszystkich 🙂
#65 Januszu,
zagadnienie „czy Jezus wiedział, że jest Bogiem” rozpalało i rozpala do dziś mózgi teologów.
Jeśli Jezus wiedział, że jest Bogiem – nie musiał wierzyć. I jest to zgodne z tzw. zasadą doskonałości, którą zapoczątkowała szkoła aleksandryjska, głosili ją potem św. Augustyn i św. Tomasz.
Natomiast istnieje inna koncepcja, tzw. antiocheńska (zasada kenozy – uniżenia), wg której Jezus jako prawdziwy człowiek ogołocił samego siebie stawszy się podobnym do ludzi we wszystkim oprócz grzechu (por. Flp 2,6-7). Według niej, skoro Jezus posiadał prawdziwe człowieczeństwo, to jak każdy człowiek, uczył się od rodziców i innych ludzi, stopniowo dochodził do zrozumienia swojej zbawczej misji (w tym do wiary).
Odpowiadając korzystałam z artykułu „Czy Jezus wiedział?” z miesięcznika List, nr 11/2007
Pozdrawiam 🙂
# 65 Janusz
Moim zdaniem On nie wierzył. On wiedział.
Jak mógłby wierzyć w Boga skoro Nim był? On to wiedział.
„A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.”
To Bóg przyjął ciało człowieka, a nie człowiek stawał sie Bogiem.
Myślę, że jednak skoro przyszedł właśnie w ten sposób, to przyjął także etapy rozwoju człowieka.
Myślę, że po prostu nie pokazywał wcześniej tego, kim jest na prawdę. A potem objawiał to w sposób stopniowy, co może robić wrażenie, że „ewaluował”.
Tak sobie jeszcze o tym myślałam:
Jedyne zdarzenie z okresu dzieciństwa Pana Jezusa – znalezienie Go w świątyni, gdy miał lat 12 ( poza narodzinami i ofiarowaniem w światyni)moim zdaniem pokazuje, że miał świadomość tego Kim jest.
«Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca?» ( Łk 2, 49)
Pokazuje także, że miał niezwykłą wiedzę jak na dziecko: „Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami.”
A jednak potem: „Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany.”
Myślę, że dlatego, że jeszcze nie nadszedł ten odpowiedni czas na ujawnienie się.
Trzeba było, aby przeszedł wszystkie etapy rozwoju człowieka i wystąpił publicznie już jako dorosły mężczyzna.
#67 Julio,a jak myślisz:po której stronie jest nauczanie Księdza Biskupa? Pozdrawia janusz f.
Jezus jako człowiek na ziemi uczył się wiary, tak jak każdy człowiek ale jako Bóg można by powiedzieć, miał większą wiarę niż człowiek śmiertelny. Pismo mówi, że Jezus wzrastał w łasce i u Boga i u ludzi, co to znaczy? Na pewno to, że Jezus był pilnym uczniem i pojmował wszystko czego się uczył.
#68 basa,
umierając na krzyżu wiedział, że zmartwychwstanie?
Dla mnie to bez sensu.
Pozdrawiam
janusz f.
#73 Janusz
Tak. Moim zdaniem wiedział.
Przecież powiedział: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo» A dalej Pismo Święte wyjaśnia: „On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy więc zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.” ( J2,19-22)
Dla mnie ma to głęboki sens. 🙂
I to ma miejsce na początku Jego działalności – najpierw cud w Kanie Galilejskiej, a potem znak oczyszczenia światyni.
Moim zdaniem od początku wiedział po co przyszedł i dokąd zmierza…
#74 basa,
między wiarą a wiedzą płynie morze czerwone. Są to dwa przeciwległe brzegi śmierci.
Co za sztuka wejśc w śmierc, kiedy się wie, że i tak zmartwychwstanę /życ będę/.
To prawda Paschą jest Jezus Chrystus, który pierwszy wszedł w ocean śmierci, wszedł jako stary człowiek /musiał wierzyc w miłośc Ojca/ i wyszedł jako nowy człowiek/ majacy za sobą doświadczenie tej miłości, zmartwychwstanie/.
Proszę spojrzec na Biblijnego Jezusa po ludzku.
Pozdrawiam
janusz f.
#73
Bóg widząc co się dzieje na ziemi, posłał swego Syna, żeby świat zbawić swoją śmiercią. Jezus od początku wiedział po co został posłany. On pełnił wolę Ojca a wolą Ojca było ratować świat od zguby. W Ewangelii według św. Matusza Jezus w czasie swojej działalności trzykrotnie mówi swoim uczniom o swojej śmierci i zmartwychwstaniu. Mówił też o znaku Jonasza. Tak oto Jezus, już od początku świata wiedział. Bóg, gdy Adam i Ewa zgrzeszyli, powiedział do węża „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie a niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3,15). Tym potomstwem niewiasty jest właśnie Jezus, który zmiażdżył głowę wężowi.
Wybacz chani ale Biblijny Jezus mając roczek też wiedział po co został posłany do naszego świata/do nas/?Kochana chani Biblijny Jezus Chrystus to również Twoja i moja wiara. Pozdrawiam Cię Ukrzyżowany janusz f.
#76 Janusz
No właśnie. On sam dla siebie nie potrzebował wchodzić w śmierć. Nie zrobił tego dla siebie.
On zrobił to dla nas. Dla Ciebie i dla mnie, abyśmy nie bali się tej „sztuki”.
Abyśmy nie bali się wejść w śmierć, bo przecież jest ZMARTWYCHWSTANIE!
To przecież jest ta Dobra Nowina.
Czy wierzysz w to, że możesz umrzeć i żyć?
„Proszę spojrzeć na Biblijnego Jezusa po ludzku.”
Moje spojrzenie jest bardzo ludzkie. Nie jestem przecież bogiem. 🙂 Jestem jak najbardziej człowiekiem ( nam nadzieję).
„To prawda Paschą jest Jezus Chrystus, który pierwszy wszedł w ocean śmierci, wszedł jako stary człowiek /musiał wierzyc w miłośc Ojca/ i wyszedł jako nowy człowiek/ majacy za sobą doświadczenie tej miłości, zmartwychwstanie/.”
Ja widzę to trochę inaczej. 🙂
„wszedł jako stary człowiek” – przyjmując nasze grzechy na siebie, przyjął na siebie rolę starego człowieka, mimo tego, że nim nie był tzn starym człowiekiem. Nie mógłby nim być, gdyż nie podlegał niewoli grzechu, był bez grzechu.
„musiał wierzyć w miłośc Ojca” wcale nie musiał – On to wiedział. Jeżeli Bóg jest jeden, ale w trzech Osobach, każda z Osób wie o Innej wszystko. On nie tylko znał miłość Ojca, ale On sam kochał jak Ojciec.
To śmierć na krzyżu za nas jest znakiem miłości Boga w Trójcy Jedynego a więc Boga Ojca, Syna Bożego i Ducha Świetego. Dowodem dla nas, że Bóg kocha nas tak bardzo, że oddaje za nas swoje ludzkie życie, czyli coś co jest dla nas tutaj na ziemi najcenniejsze.
#77 chani,powiadasz,że Jezus już w Betlejem wiedział po co się narodził.Toż to ni ja się ma do prawdy o człowieku. Pozdrawiam Cię janusz f.
No cóż.
Janusz, nie zmienisz tego. Dla mnie Pan Jezus jest Synem Bożym, Bogiem, który przyjął jedynie ciało ludzkie i to w pewnym bardzo konkretnym celu.
Chyba już za dużo o tym napisałam. 🙂
Prawdę poznamy po drugiej stronie śmierci. 🙂
ad.#76 „Co za sztuka wejśc w śmierć, kiedy się wie, że i tak zmartwychwstanę /życ będę/.”
Tak po ludzku, to jak mnie bolą korzonki to skręcam się z bólu mimo tego,że wiem,że lek który przyjąłem zacznie niedługo działać.A przecież to takie małe cierpienie w stosunku do Jego cierpienia.To,że Jezus wiedział,że zmartwychwstanie nie sprawiało,że ból był mniejszy.
#83 basa
Jezus przyjął nie tylko ludzkie ciało ale i ludzką naturę, duszę, rozum i wolę.Więcej jest w katechiźmie. Na temat ludzkiego poznania Chystusa również.
#77
Tak właśnie twierdzę. Pismo mówi wyraźnie, że Jezus został posłany na świat, żeby go zbawić.
#76 Janusz,
„Co za sztuka wejść w śmierć, kiedy się wie, że i tak zmartwychwstanę /żyć będę/”
Tak… to żadna sztuka, to łaska.
W Liście do Diogneta czytam o nas, chrześcijanach:
„16. Czynią dobrze, a karani są jak zbrodniarze. Karani radują się jak ci, co budzą się do życia”
🙂
Może być też taka sytuacja, że ci co chodzili do kościoła, byli blisko niego, wcale nie wejdą do królestwa niebieskiego a ci, którzy byli prześladowcami kościoła ale w porę (nawet tuż przed śmiercią) wyznali Jezusa Zbawicielem wejdą do królestwa niebieskiego.
#71 Januszu,
pytasz, co ja myślę o nauczaniu Księdza Biskupa…
Jeszcze nie przeczytałam wszystkich książek i innych publikacji Księdza Biskupa, nie wysłuchałam wszystkich Jego homilii, ale…
Myślę, że nauczanie Księdza Biskupa nie koncentruje się na rozwikłaniu zagadnienia: czy Jezus wiedział, że jest Bogiem.
Raczej głównym celem tego nauczania jest przekonanie wszystkich, że jedyną drogą wolności jest Jezus Chrystus, który daje odpowiedzi na każde pytanie dotyczące egzystencji człowieka. Jeśli się do Niego przystąpi, będzie słuchać i POSŁUCHA.
Pozdrawiam 🙂
#85 Marek
Zgadzam sie z tobą. To było uproszczenie z mojej strony. Pisząc ciało miałam na myśli całość człowieka ze wszystkimi elementami, o których wspominasz.
Ad #73 baran katolicki
Przeczytaj Łk 18,31-33. To już trzecia zapowiedź męki, Jezus mówi, że Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi, opluty itd, a trzeciego dnia zmartwychwstanie. Myślę, że tego rozumem nie da się pojąć, że On wiedział, ale przeżywał lęk jak człowiek. Pomyśl o tych torturach, o zejściu do piekła, to nie jest taka mała rzecz… Ksiądz Biskup mówił kiedyś, że „Jezus wszedł w nasze ludzkie opuszczenie i z tego opuszczenia wołał do Boga na krzyżu, a On Go nie zostawił”
Myślę, ze warto posłuchać katechezy Ks. Biskupa dla uczestników Szkoły Liturgicznej.
Jak się człowiek dobrze wsłucha, można usłyszeć wiele odpowiedzi na pytania, które tutaj padają.
http://podlasie24.pl//wiadomosci/diec.-siedlecka/piata-sesja-diecezjalnej-szkoly-liturgicznej-pod-przewodnictwem-biskupa-siedleckiego-5fed.html
janusz f pisze:
„Czy w Waszej ocenie Jezus postąpił dobrze, bijąc ludzi biczem? Czy jego postępowanie adekwatne jest do ewangelicznego “nastaw drugi policzek”? Czy mamy w podobnych sytuacjach postępować jak Jezus?”
Pytanie o to, czy Jezus postąpił dobrze, jest absurdalne. To tak, jakby pytać, czy dobro jest dobre.
W moim rozumieniu nadstawianie policzka polega na tym, że ludzie prześladują chrześcijanina, a on odpowiada im prawdą i miłością. Gdy odpowiadasz prawdą i miłością, narażasz się na szykany, czyli nadstawiasz policzek.
Gdy Jezus został spoliczkowany, odpowiedział miłością, akcentując prawdę: zadał pytanie, które uświadomiło bijącemu, że grzeszy (Jana 18,23). Uświadamianie grzechu to dzieło Ducha Świętego (Jana 16,8).
W innej sytuacji, gdy Piotr ranił mieczem żołnierza, Jezus również odpowiedział prawdą i miłością. Prawdę nauki nowotestamentalnej zaakcentował szczególnie w słowach: „wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną” (Mateusza 26,52), zaś miłość podkreślił w uzdrowieniu ucha prześladowcy (Łukasza 22,51). Słowa te Jezus wypowiedział do Piotra, ale nie tylko Piotr miał je usłyszeć.
Odnośnie Jana 2,15-16, gdzie widzimy Jezusa z biczem, to to również było nadstawieniem policzka. Chrystusa policzkowano najbardziej plugawymi oskarżeniami. On jednak ani nie tchórzył, ani nie mścił się przez karanie wrogów śmiercią, ale nadstawiał drugi policzek. Tu przy pomocy bicza ostrzegł grzeszników, narażając samego siebie na kolejne szykany. Ostrzegł po co? Czy w celu skrzywdzenia ich? Ogłosił im prawdę i miłość nie tylko przy pomocy słów, ale i gestów. Są to gesty symboliczne, prorocze. Mieli wydać Go na ubiczowanie ku śmierci, więc On wydał ich na ubiczowanie ku życiu wiecznemu. Bicz nie był narzędziem naprawy Izraela, bo przecież Jezus doskonale wiedział, że gdy tylko opuści Świątynię, handlarze wrócą. Dlatego przykład z biczem nie jest żadnym uzasadnieniem dla „chrześcijańskiej” przemocy „naprawiającej” świat. Bicz był tylko proroczym ostrzeżeniem, nauką. Ostrzeganie wynika z miłości. Gdyby Jezus chciał zmieniać świat przez doraźne eliminowanie zła metodą zabijania czy zniewolenia, to nie byłaby to przemiana świata złego w dobry. Dobry świat to świat ludzi dobrych. Dobrzy są tylko ci, którzy chcą być dobrzy. Gdyby Jezus zniewalał zamiast przemieniać, ludzie nie mogliby być dobrzy. Mogliby co najwyżej być na zewnątrz w jakimś stopniu poprawni. Bicz w ręku Jezusa ostrzegał w celu przemiany, ale nie zniewalał. Gdyby zniewalał, nikt by Jezusa nie ukrzyżował. Ten, kto w Boże imię zniewala innych, robi to wbrew Słowu Chrystusa, bo nie ma na to żadnego uzasadnienia w Nowym Testamencie. Gesty Pana Jezusa należy interpretować w zgodzie z Jego przykazaniami odnoszącymi się do Nowego Przymierza. Owe przykazania zakazują chrześcijanom przemocy fizycznej. Jeśli ktoś obraca gesty Jezusa przeciw Jego słowom, rozbija Jego spójną naukę.
Należy naśladować Jezusa, ale czy wolno jest biczować ludzi w celu ich opamiętania? Tyle że Pan Jezus ostrzegał tych ludzi nie z pozycji kogoś im równego, ale z pozycji ich ojca, Mesjasza, nowego Adama. Czy ja jestem ojcem ludzkości, żebym miał prawo karcić ludzi fizycznie, choćby tylko dla nauki, jak Jezus? Wielu było takich, co uznali się bogami, i wielu jeszcze będzie, ale to błędna droga. Jako jeden z ludzi, chrześcijanin, nie mam prawa karcić fizycznie kogoś, komu nie dałem życia. Mogę co najwyżej dać klapsa moim dzieciom, gdy zboczą z właściwej drogi, co też Pismo Święte zaleca. Bogu wolno więcej.