W dzisiejszej wieczornej audycji w KRP zajmiemy się dalej zagadnienem zapłodnienia pozaustrojowego. Jest to temat aktualny i wymagający właściwego światła. Przedstawiamy spojrzenie na tę problematykę w świetle wiary i w świetle prawa naturalnego. Potrzebujemy właściwej informacji, żeby mieć jak najpełniejsze rozeznanie w tej materii i móc następnie kształtować adekwatne postawy.
Z problematyką niepłodności wiążą się wszystkie zagadnienia jej leczenia (naprotechnologia) i zaradzania bezdzietności przez adopcję dzieci faktycznie pozbawionych rodziców.
Będziemy o tym wszystkim rozmawiać. Zapraszam do włączenia się w tę wymianę myśli.
Naturalnie – jak zazwyczaj – będzie możliwe połączenie telefoniczne i elektroniczne.
Pan Redaktor poda na początku audycji wszystkie dane adresowe.
Zapraszam do komentarzy na blogu.
Posłuchaj audycji: http://archiwum.radiopodlasie.pl/?p=7165
Komentarze
38 odpowiedzi na „Mój temat w KRP: „in vitro” (101102)”
Witam
W ostatnich dniach (… chyba nawet kiedyś już wspominałam o tym … ) wywiązała się dyskusja u mnie w pracy… Moje koleżanki popierały in-vitro argumentując tym, że posiadanie dziecka jest priorytetem, w imię którego wszystko można zrobić … Gdy rzuciłam pytanie: czy postarałabyś się o drugie dziecko tylko dla pobrania narządów ( np. serca) dla ratowania pierwszego, które jest akurat chore , odpowiedziały mi, że to nie to samo… Jak można jeszcze inaczej wytłumaczyć, że przy tym procederze giną ludzkie życia???
Często zwolennicy metody in vitro powołują się na szczęście par i ich prawo do dziecka. Kościół jawi się wtedy jako ten, który stoi na przeszkodzie szczęściu ludzi. A czy pyta się ktoś tutaj o prawo dziecka do tego, aby nie było przedmiotem? Bo jeśli dziecko jest zredukowane do spełnienia marzeń rodziców, to dokonuje się jakieś – mimowolne nawet – uprzedmiotowienie dziecka. Małżonkowie (pary) potrzebują dziecka, aby być szczęśliwymi i za wszelką cenę dążą do tego, aby to dziecko „zdobyć”.
Pozdrawiam, o. Sywester, Kraków.
Dlatego, po tym co powiedział Ks Bp, zupełnie nie rozumiem postawy polityków, którzy deklarują się jako katolicy, ale są za in vitro. Może oni po prostu tak naprawdę NIE WIEDZĄ dlaczego in vitro jest złe w świetle Nauczania Kościoła?
Czy mozna powiedziec, że życie poczęte metodą in vitro jest kosztem pewnego rodzaju aborcji innych zarodków?
Czy P.Bóg tchnie dusze w człowieka poczetego w invitro?
Ale co moze Maryja tez byla zaplodniona przez inwitro i powstal Jezus?
Witajcie byłam leczona w klinice leczenia niepłodności , dobrze że tam trafiłam -leczenie powiodło się cały czas ciąża była tam monitorowana i dzięki czujności wiedzy tych lekarzy mam dwoje dzieci (nie poroniłam) co w zwykłej poradni K nastąpiło …pamiętam moje modlitwy moje trwanie przy Bogu było i jest warto Pan Bóg wie co robi!ufajmy Mu
Na temat owej blokady psychologicznej też coś wiem z… własnego doświadczenia… Istnieje! Jest jednak możliwa do przełamania…
Niektorzy wierza w ufo.Dawniej widzacy tego rodzaju obiekty nazywali je rydwanami bogow.Istnieja relacje ze obecnie ludzie takze zabierani sa na poklady tych statkow i przeprowadzane sa na nich eksperymenty medyczne.
Na poczecie wplywa tez pozywienie np: groch i groszek bogate sa w czynniki dzialajace antykoncepcyjnie. Alicja S.
To Kosciól jest za czy przeciw invitro? Bo juz nierozumiem sluchajac tej audycji.
Jeszcze raz podam link do katechezy Ks. Biskupa na temat in vitro wygłoszonej w katedrze. Link podany przez katechetkę poprzednim razem nie działa.
http://podlasie24.pl//wiadomosci/diec.-siedlecka/spotkanie-biskupa-siedleckiego-z-wiernymi-w-sprawie-in-vitro-audio-4ec8.html
Nauka Kościoła katolickiego na temat INVITRO, jest bardzo jasna i klarowna. Odsyłam wszytkich zainteresowanych nauką Kościoła katolickiego na temat INVITRO do dwóch podstawowych dokumentów: Instrukcji DONUM VITAE (22 luty 1987) i instrukcji DIGNITAS PERSONAE (8 wrześnień 2008) opublikowanych przez Kongregację Nauli i Wiary.
Do słuchaczy audycji w KRP i uczestników blogu oraz wszystkich zainteresowanych
Krótko odpowiadam na niektóre pytania i postawione problemy.
Tam, gdzie są jeszcze wątpliwości, podkreślam, że
1. nauka Kościoła w poruszanej materii jest jasna i nie pozostawia wątpliwości.
Wierzący, kierując się tym nauczaniem i swoim sumieniem, wyciągają z tego wskazania co do postępowania i w życiu osobistym i społecznym.
2. Co do czasu początku obecności duszy. Poczęcie, to poczęcie życia. Ja nie odważyłbym się definiować odrębnego momentu „wtchnienia” duszy. Wiążę to właśnie z poczęciem. Tam jest obecny i rozpoczyna swój rozwój życie według koncepcji i zamysłu Boga (nawet jeśli „technicznie” stało się to jakby „inną drogą”.
3. Zycie poczęte należy do Boga i Kościół traktuje w ten sposób każde życie. Nie ma żadnej dyskryminacji w stosunku do dzieci poczętych metodą pozaustrojową.
4. Natomiast ci, którzy takie metody stosują, czy raczej zastosowali, muszą weryfikować swoje sumienie w zestawieniu z nauką Kościoła. Dla każdego wierzącego jest możliwe i potrzebne nawracanie się – także w tej dziedzinie.
5. Trwanie uporczywe natomiast w postawie odbiegającej od nauczania Kościoła powoduje „samowykluczanie” się ze wspólnoty wierzących (niezależne od określania – lub nie – przez ekskomunikę).
6. Metoda „in vitro” nie jest leczeniem niepłodności, lecz próbą tworzenia zapłodnienia w konkretnym przypadku – ad hoc i szukaniem zaradzenia problemowi na poziomie skutku czy efektu a nie przyczny.
Wśród metod leczenia niepłodności godna uwagi jest naprotechnologia. Zachęcam, by się tym zainteresować. Polecam dra M. Barczentewicza z Lublina.
7. Kościół poleca i będzie polecał też adopcję dzieci, które aktualnie są pozbawione rodziców i rodziny. Kościół widzi to jako gest miłości i małżeńskiej wielkoduszności.
8. Nie jest też właściwe takie podejście, jakby ktokolwiek miał prawo do dziecka. Grozi bowiem „uprzedmiotowienie” tegoż dziecka. Odnosi się to nie tylko do zapłodnienia pozaustrojowego.
9. Konieczne jest dzisiaj zwrócenie uwagi na sposób przeżywania własnej płciowości szczególnie przez młodzież i młode małżeństwa (w aspekcie psychicznym, duchowym i somatycznym, fizjologicznym – łącznie z tym co wiąże się z tak często i tak łatwo stosowaną antykoncepcją). Nadużycia własnego ciała i ducha nie przemijają bez śladu. Konsekwencje pozostają w człowieku i zazwyczaj dopminają się swojej zapłaty.
Ogólnie trzeba powiedzieć: trzeba u każdego z nas większego szacunku do człowieka, który jest w nas i odkrywania go wg Bożej wizji życia. To jednak domaga się od każdego wysiłku. To nie pozwala nikomu iść na skróty w przeżywaniu swoich uczuć, emocji, swojej cielsności i swoich projektów życiowych. W tym często tkwi istota naszych problemów.
Nie jest to też atrakcyjne w oczach tych, którzy patrzą na swoje życie czy życie swoich bliskich albo też życie społeczności z punktu widzenia korzyści i interesu i to często bezpośredniego, utylitarnego. Trzeba pamiętać, że na uwiązaniu i uzależnieniu ludzi zawsze ktoś chętnie zarabia.
Chrześcijańska koncepcja życia to uczenie się miłosnego i wielkodusznego daru życia – bezinteresowności.
Pozdrawiam wszystkich
Bp ZbK
Słuchając minn. tej audycji, uczę się tłumaczyć tym, którzy mnie bezpośrednio pytają, czy toczy się na ten temat dyskusja. Spotykam się z deklarującymi się katolikami, którzy nie widzą nic złego w tej metodzie – ich świadomość zamknięta jest również często na argumenty przeciw takim praktykom. Smutne…
Przyznaję się nie słuchałem audycji o „in vitro”, ale dla mnie „in vitro” to odejście od Pana Boga. W psalmie jest napisane: „On niesie radość dla niepłodnej matki, miłe jej w domu rozmnażają się dziatki”.
Mamy przykład z Abrahamem i Sarą, jakie błogosławieństwo otrzymali od Pana Boga. Proszę, przeczytać. Jeżeli by które z małżeństw nie otrzymało od Pana Boga błogosławieństwa, to przyjmuje wolę taką jaką mi Pan Bóg daję.
Dał przykład Jezus w ogrodzie gdy się modlił: „;Ojcze niech się stanie wola twoja, a nie moja”
Bardzo szlachetne jest przyjąć dziecko w adopcję. Będąc w wojsku w latach 1977 byłem świadkiem pana Kapitana z żoną, na wychowanie wzieli 2 córeczki z żłóbka i byli bardzo szczęśliwi, bo im Pan Bóg błogosławił. O tym także mówi Jezus, kto przyjmuje jedno dziecko, to mnie przyjmuje.
Jest takie powiedzenie, że głupota ludzka nie ma granic.
Pozdrawiam.
Józef.
„Nie nam wyglądać zmiłowania
Z wyroków bożych, z pańskich spraw.
Z własnego prawa bierz nadania
I z własnej woli sam się zbaw”
Jest to początek drugiej zwrotki „międzynarodówki”, hymnu wszelkiej maści socjalistów, komunistów i lewaków. W tych paru zdaniach zawarte jest ich całe credo.
Trudno oczekiwać, aby dziś coś w tej kwestii się zmieniło, jako że, socjalizm żyje i ma się dobrze, a socjaliści jeszcze lepiej i jest ich więcej niż się nam wydaje. Obecnie mówią o sobie, że są liberałami ale to oczywiście zmyłka i próba (chyba udana) zamieszania w głowach ludzi.
Zauważmy, że dyskusje i problemy z „in vitro” (i inne tego typu), to nie przypadek, to efekt programowego, celowego działania. Wmawia się ludziom, używając wszelkich środków, że mogą być wolni, szczęśliwi, sami o sobie decydować bez zważania na drugiego – szczególnie na tych którzy nie mają głosu lub im go odebrano. Ta wolność jest złudna, a szczęście oczywiście nie jest darmowe, ma wysoką cenę i trzeba będzie kiedyś za nie w różnej formie zapłacić, ale takie informacje są skrzętnie ukrywane, ośmieszane i przemilczane.
Zważywszy na fakt, że wielu wierzących i praktykujących katolików ulega tej propagandzie i nie widzi w tym nic złego, trudno spodziewać się, by w tej dyskusji jakiekolwiek argumenty Kościoła, biskupów i ludzi dobrej woli były wzięte pod uwagę, rozważone czy wysłuchane.
pozdrawiam
Szanowny Ks.Biskupie,
uczestniczyłem w Katedrze 01.11.2010r. w nieszporach żałobnych o 15,30, Nieszpory II, które były śpiewane w moim odczuciu duchownym są mniej wrażliwe od nieszporów żałobnych, które są zawarte w książce pogrzebowej „Obrzędy pogrzebu”. Jest tam bardzo bogata treść w słowach i melodii.
Przepraszam za moje spostrzeżenie, ale to tylko taka moja sugestia.
Tak, jak Ks. Biskup zauważył i co mi powiedział w kurii, że pan pisze do mnie coś tam i tak naprawdę to w jakim celu piszę.
Tak, Ks. Biskupie, bo uważam Ks. Biskupa za nawróconego, który bardzo dobrze zna i rozumie „Słowo Boże” a mnie to pomaga w poznawaniu Pana Boga. Biskup jest przewodnikiem całej diecezji i na pewno trudno jest Biskupowi doprowadzić do porządku księży i ludzi do światła ewangelii.
Dlatego powiedziałem w kurii Ks. Biskupowi że przydałby się ksiądz w Parafii, który słucha Biskupa i zna przede wszystkim „Słowo Boże”.
Wydaje mi się, że tu potrzeba ścisłej harmonii: Biskup, proboszcz i organista, a wtedy „Słowo Boże” stanie się żywe i skuteczne.
Jak się nawróci tylko jedna parafia, cała diecezja się nawraca ku chwale dla naszego Pana Boga.
Bóg powiedział: jestem taki, jaki jestem – Bogiem i Panem i nikomu swojej chwały nie odstąpię, bo jestem Bogiem zazdrosnym, a będę błogosławił temu pokoleniu, który do mnie przyjdzie.
Z względu na poznanie Pana Jezusa i radykalne pójście za Jezusem potrzeba dla mnie kompromisu i przyjąć to, czego wymaga Kościół Katolicki, bo nie mnie ludzi nawracać, a pozostawić to Panu Bogu.
Ad #18 Józef
Panie Józefie!
1 listopada w Katedrze siedleckiej nie było Nieszporów załobnych, lecz Nieszpory z Uroczystości Wszystkich Swiętych. Były to drugie Nieszpory na zakończenie tej Uroczystości. Liturgia była sprawowana w uroczystych białych (także złotych) szatach na znak podkreślenia rangi tej Uroczystości.
W homilii, która Pan zapewne słyszał, wyjaśniałem (pośrednio – bo to nie był główny sens homilii) znaczenie i rolę tej Uroczystości i jej związek z tym, co miało nastąpić po celebracji Nieszporów, czyli procesja na cementarz.
Po Nieszporach, jak zapewne Pan mógł zauważyć, biskup i asysta zmienili białe szaty na szaty fioletowe (mitrę na prostą infułę), aby prowadzić procesję na cmentarz. Wtedy rozpoczęła się liturgia, która odnosiła się do zmarłych.
Teksty i melodie liturgii pogrzebowych czy liturgii za zmarłych są inne (mają inny charakter) niż teksty z Uroczystości Wszystkich Swiętych.
Co do kogo lepiej przemawia, to jest zupełnie inna kwestia.
Pozostałe, poruszone przez Pana zagadnienia pozostawiam bez komentarza.
Zapraszam przy tej okazji:
Może ktoś z uczestników blogu się wypowie na te (tutaj poruszone przez Pana Józefa) czy inne problemy związane z Uroczystościę wszystkich Swiętych, liturgią tej Uroczystości oraz Wspomnieniem Wszystkich Wiernych Zmarłych, jakie jest obchodzone w dniu 2 listopada, i tym co te dwie rzeczywistości liturgiczne i życiowe łączy.
Zapraszam serdecznie do wymiany myśli. Mamy bowiem bardzo wiele niepoprawnych opinii i zdań w tej materii, które nie odpowiadają katolickiej rzeczywistości liturgicznej i katolickiej duchowości. A najsmutniejsze w tym jest to, że zazwyczaj wypowiadający się uważają, że wiedzą i są przekonani, że mają rację. Czasem nawet z uporem trwają przy swoim zdaniu pokazując, że są mądrzejsi od autorytetu Kościoła. Smutne to, ale niestety często bardzo prawdziwe. Często nie jest to ich bezpośrednią winą. Po prostu nie zostali wprowadzeni w ducha odkrywania zamysłu Bożego w Kościele i nie mają ducha posłuszeństwa Kościołowi w tym, co do Kościoła należy.
Jest to wielki sygnał i wielkie wyzwanie dla wszystkich pasterzy i to na wszystkich poziomach.
Pozdrawiam!
Bp ZbK
Chcę odnieść się do jednego z komentarzy – retorycznego pytania: dlaczego politycy nie chcą zrozumieć tego, czym jest metoda in vitro? Moim zdaniem, takie nachalne narzucanie opinii publicznej tego tematu i to tylko jako jedynej i najlepszej metody, świadczy, że za tym stoją duże pieniądze i czyjś interes.
Słuchałam kiedyś audycji nt. in vitro w naszym Radiu Podlasie z p. dr Fąkiem. Powiedział,że przed laty – mimo uboższej wiedzy lekarskiej niż dziś – więcej przykładało się wagi do leczenia niepłodności. Od momentu wejścia in vitro zaniechano praktycznie leczenia niepłodności. Czy to jest postępowanie logiczne? Tu nie działa logika i rozum, ale manipulacja i czyjś biznes.
Tym więc bardziej potrzeba takich audycji i podejmowania tego tematu.
W kalendarium Ks. Biskupa przeczytałam, że Ks. Biskup będzie brał udział w Konferencji w Bydgoszczy nt. in vitro.
Mam nadzieję, że też podzieli się z nami na tym blogu!
„…NIE MAJĄ DUCHA POSŁUSZEŃSTWA Kościołowi w tym, co do Kościoła należy”
Myślę, że to jest podstawowa przyczyna niepoprawnych opinii na wiele tematów, dotyczących liturgii i duchowości katolickiej. Czytałam ostatnio (Fronda, nr 56), że pod koniec XX wieku nastąpił silny wzrost liczby osób „poszukujących” Boga, ale… nie gotowych na to, by dać się przekonać do gotowych odpowiedzi. Uważają się za wierzących w Boga (jakiegoś) i nie religijnych, co można tłumaczyć jako niechęć właśnie do POSŁUSZEŃSTWA, do akceptacji systemu gotowych odpowiedzi. To dla nas wielkie wyzwanie. Ale wyjściem nie jest obrażanie się na tych ludzi, lecz otwartość na dialog z nimi. Kardynał Christoph Schoenborn nazywa ten dialog: „najzwyczajniejsze w świecie bycie ciekawym ludzkiego życia, nawet w przypadku tych, którzy nie chodzą do kościoła”.
Dlaczego o tym piszę?
Obserwuję opisane w artykule zjawisko wśród moich uczniów. I zastanawiam się wciąż, jak tchnąć w niuch ducha posłuszeństwa Kościołowi, jak wprowadzić w ducha odkrywania zamysłu Bożego w Kościele? Czasami, przyznaję, mam ochotę powiedzieć sobie – nie przekonuj, nie poświęcaj im czasu, bo i tak nic z tego nie będzie. Ten tekst uświadomił mi, że potrzeba tak niewiele i wiele zarazem: ciekawości życia bliźniego, dialogu bez wstępnych uprzedzeń.
Ja dalej twierdzę, że in-vitro jest bezsensu, skoro tyle jest dzieci opuszczonych.
Dla mnie Nieszpory, w ogóle cała Liturgia Godzin, jest fajną Modlitwą, odmawiam ją prawie codziennie a szczególnie staram się /w miarę możliwości/ codziennie odmawiać Nieszpory.
Problem nas katolików jest taki, że pójdziemy do kościoła, bo jak nie pójdę to będę miał grzech, odstoimy swoje, i do domu i uważamy, że wszystko jest w porządku, już Bóg mi tam nic nie może zrobić, bo byłem na Eucharystii. Nic dziwnego, że protestanci i inne ugrupowania się z nas śmieją. Problem z nami jest taki, że nie znamy Jezusa. Zachowujemy się na Eucharystii jak złodzieje. Przychodzimy do Stołu Pańskiego i Gdy nam dają Chleb do spożycia, to rzucamy się na Niego jak stado zgłodniałych wilków. A o Eucharystii na cmentarzu to aż szkoda gadać, aż strach. Zapytajmy się samych siebie: Czy ja wierzę całym sobą? W liście św. Jakuba czytamy: „Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz – lecz także i złe duchy wierzą i drżą” (Jak 2,19). Jezus się nas pyta: „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” (Łk 18,8)
W Księdze Tobiasz czytamy: „Wspominałem sobie przy tym na słowa proroka Amosa, które wypowiedział o Betel: Wasze święta zamienią się na smutki, a wasze pieśni na żałobne lamentacje.” (Tob 2,6).
To nie do końca dotyczy tematu in vitro ale czy Kościół wypracował stanowisko dotyczące stosowania szczepionek produkowanych użyciem komórek pobranych z ciał dzieci zabitych podczas aborcji?
Obecnie w powszechnym użyciu są np. Priorix lub MMR II [szczegóły na odpowiednich stronach].
Dziękuje Ks. Biskupowi za odpowiedz, bardzo mi pomogła to zrozumnieć. Błędem w moim poznaniu było to, że Nieszpory żałobne były śpiewane te o których jest mowa kilkanaście lat wstecz z jednych w Parafii w nich uczestniczyłem. Homilii Ks. Biskupa akurat nie słuchałem bo nie wiedziałem że Ks. Biskup będzie mówił i o której godzinie, żebym słuchał to bym miał rozeznanie.A tak szczerze mówiąc,czy po Parafiach są śpiewane Nieszpory ogólnie w ciągu roku kalendarzowego/raczej nie /.Dziękuje za słowa wypowiedziane blokowicza # 24 chani,zgadzam się z tym blokowiczem.Ja też słyszę od ludzi,że Kościół Katolicki jest Kościołem martwym bo nie ma Ducha Bożego w tym Kościele. Bo jak katolik potrafi się modlić do Pana Boga : różaniec do ręki i modli się a Nieszpory na bok.Czytając :Słowo Boże: zauważyłem, że Jezus też się modlił na psalmach i hymnach z uczniami bo było napisane odmówili hymn i poszli dalej.Podzielam Ks. Biskupa upomnienie do księży/pasterzy w parafiach/,że jest to wielki sygnał Ks. Biskupa,jak nie zaczną się interesować ludzmi i pracować nad we wnętrzem każdego człowieka to finał będzie taki,że kilka jeszcze lat pracy w Parafiach i zostaną tylko babcie z różańcami w ręku a młode pokolenie po prostu ucieknie.Wtedy wypełnią się słowa Pana Boga co wypowiedział : A Ja im będę błogosławił :Pozdrawiam.Józef.
Zabijanie płodów, aby uzyskać komórki dla produkcji tych szczepionek na pewno byłoby naganne.
Czy jednak pobranie komórek z już martwych płodów , nie jest juz chyba tak jednoznacznie złe?
Pobieramy narządy do transpantacji i to jest akceptowane i dobre.
Ale zabicie kogoś, aby uzyskać narząd do transplantacji jest złe.
Nie wiem, co o tym myśleć…
Jeszcze jedna myśl mi się nasuwa, bo jak wiemy rodzice Jana Chrzciciela byli podeszli w latach. Od młodych zapewne lat starali się o dziecko a nie mieć dziecka w tamtych czasach to była hańba. Jakoś Zachariasz i Elżbieta nie szukali „złotego środka”, żeby począć dziecko. Z Apokryfów wiemy, że Joachim i Anna, rodzice Maryi, też mieli dziecko w podeszłych latach i też nie szukali innej metody na poczęcie. Wniosek, trzeba zawsze zgadzać się z wolą Bożą. Pamiętamy Abrahama, też niby zgadzał się z Bogiem ale jak Bóg chciał mu dać syna to Abraham zrobił po swojemu i urodził mu się Izmael z niewolnicy Hagar. Jednak mimo, że Abraham nie posłuchał głosu Boga, jednak On dał mu i Sarze syna, Izaaka ale jakby Abraham posłuchał Boga, to by nie było podziałów między izraelitami a izmaelitami.
Bardzo dziękuję Jego Ekscelencji za mądra,pełną profesjonalizmu wypowiedż na temat in vitro.Szczególnie poruszyły mnie słowa o 'braku dyskryminacji ze strony Kościoła w stosunku do dzieci poczętych tą metodą oraz możliwości nawracania się osób tę metodę stosujących.’Zasady moralne Kościoła są wymagające,ale jednocześnie w postawie Jego Ekscelencji,bez potępiania,dającej człowiekowi współczesnemu wybór znajduję odzwierciedlenie Bożęgo miłosierdzia.Myślę,że in vitro jest tak kontrowersyjnym tematem ponieważ chodzi tu tak naprawdę o ścieranie się dwóch postaw życiowych.Jednej,która wierzy,że pewne rzeczy w życiu nie są przypadkowe i drugiej,gdzie człowiek zakłada, iż ma wpływ na pewne wydarzenia ,a przynajmniej powinien próbować na nie wpływać.Tą drugą zasadą kierują się naukowcy i lekarze,bo czym innym jest transplantologia,uporczywe podtrzymywanie przy życiu i in vitro właśnie jak nie przyznaniem się,że człowiek jako istota cielesna jest kruchy i niedoskonały?Proszę mnie żle nie zrozumieć,nie potępiam pracy ludzi nauki i medycyny.Spełniają oni obowiązek utrzymywania człowieka w dobrym zdrowiu i przy życiu dopóki jest to możliwe.Zastanawiam się natomiast jak daleko wolno nam ingerować w bieg wydarzeń?Ostatnio w programie’Pytanie na śniadanie’ wystąpiłą posłanka Joanna Mazurkiewicz-Kulka,która przyznała,że jest matką dwójki dzieci poczętych metoda in vitro i,że jako posłanka jest ona za tą metodą,natomiast jako kobieta jest ona absolutnie przeciwko tej metodzie.Mąż tej pani zmarł zaraz po poczęciu dzieci,więc została ona samotną matką.Pani Mazurkiewicz-Kulka wyraziła też obawę o pozostałe zarodki,które są zamrożone i mogą być wykorzystane przez inne pary.Co wtedy ze sprawami spadkowymi?No właśnie,stare powiedzenie mówi’uważaj o co prosisz Pana Boga,bo może on spełnić twe życzenie’Każde działanie powoduje określony skutek,nie zawsze taki jakiego oczekujemy.Co,jeśli organizm kobiety broni się przed przekazaniem potomstwu poważnych chorób genetycznych,co jeśli rodzice osierocą poczęte z in vitro dzieci lub kiedy zarodki będą wykorzystywane przez inne pary i w rezultacie mogą tworzyć się w przyszłości związki kazirodcze?Wiele aspektów w temacie in vitro pozostaje kwestią sporną.Oby nie skończyło się jak w filmie 'Gattaca,szok przyszłości’ gdzie spłodzeni w genetyczny sposób,idealni ludzie bez wad (tzw.valid)rządzą tymi poczętymi w naturalny sposób,słabymi genetycznie(invalid).Chociaż sam film pokazuje zwycięstwo natury nad genetyką ja jednak mam nadzieję,ze nie znajdę się nagle w świecie gdzie dzieci będzie się wybierało z katalogu,jak kolejną rzecz w celu zaspokojenia naszej egoistycznej chęci posiadania.
Po wysłuchaniu audycji zwróciło moją uwagę doświadczenie kobiety, której mąż odszedł po urodzeniu dziecka poczętego metodą in vitro oraz słowa pewnego pana, który wspomniał o tym upokorzeniu mężczyzny, który aby oddać nasienie, masturbuje się. Pamiętam świadectwa osób, które były zniewolone tym grzechem poważnym, jak Bóg je uwalniał i zawsze mówiąc podkreślały tę podardę dla siebie, którą czuły, tę degradację osoby ludzkiej. Rozumiem, że mężczyzna może patrząc na to dziecko przeżywać wciąż ten wstręt, który czuł.
Myślę, że tak ważne są okoliczności poczęcia, że trzeba mieć odwagę mówienia prawdy – także tego, że dziecko z in vitro jest owocem grzechu, zamiast być owocem miłości, oddania się wzajemnego osób!
Kościół je przyjmuje, także przyjmuje dzieci będące owocem gwałtu, przebacza też rodzicom, co jednak nie oznacza, że takie postępowanie nazywa dobrym.
Cały czas sledzę tematy rozmów na blogu. Nie miałam odwagi wpisać
komentarzy
na temat in vitro.
Po urodzeniu pierwszego syna miałam torbiel na jajniku, który usunięto przy
operacji. Mając jeden jajnik urodziłam trójkę dzieci.
Co dzieje się w społeczeństwie, że kobiety mają tyle problemów z
płodnością.
Czy podstawową przyczyną nie jest wczesna inicjacja seksualna i
antykoncepcja.
W naszym małym mieście w wieku gimnazjalnym dziewczęta rozpoczynają
współżycie.
Niektóre mówią o tym jawnie, nawet się tym chwalą.
Niektóre rodzą dzieci, zakładają rodziny, większość stosuje
antykoncepcję.
Czy zaburzona gospodarka hormonalna przez wiele lat nie jest przyczyną
niepłodności.
Czy w wieku nastolatki nie przekreślają swego macierzyństwa, bo mając
naścielat nie potrafią godnie przeżywać
swojej płciowości.
Czy człowiek mikroskopijnej wielkości nie jest człowiekiem. Dokąd zmierzamy, mamy prawo do wszystkiego i łatwo zagłuszyć tych, którzy nie mogą nic powiedzieć i nie mają żadnego prawa my wszystko za nich załatwimy, albo ich.
Pozdrawiam Anna P
Ad #31 anna
Anno!
Bardzo trafnie to ujmujesz i dobrze, że o tym mówisz.
Konieczna jest dzisiaj większa świadomość wartości siebie ze strony młodych ludzi i szacunku do siebie, także swego ciała.
Warunki i kultura, czy czasem właściwie jej brak, nie sprzyjają właściwemu podejściu do siebie i do drugiego człowieka właśnie w tej całej dziedzinie działań i odczuć, jaka odnosi się do tego, co jest najcenniejsze w planowaniu (pojmowaniu)życia człowieka – mianowicie doświadczenie rodzicielstwa: macierzyństwa i ojcostwa.
Nie wszyscy uświadamiają sobie i swoim podopiecznym (dzieciom i wychowankom), że są błędy, które trudno – a czasem wręcz niemożliwe naprawić. Łatwo też wielu traci świadomość tego, że życie mamy tylko jedno. Mamy szansę je przeżywać dobrze, lub też grozi niebezpieczeństwo zepsucia w tym życiu najbardziej istotnych jego przejawów.
Anno!
Bardzo dziękuję za tę wypowiedź.
Pozdrawiam
Bp ZbK
„Łatwo też wielu traci świadomość tego, że życie mamy tylko jedno.”
Tylko dlaczego to tak trudno młodym uświadomić?
I tu nie chodzi tylko o antykoncepcję i zachowania seksualne, ale także o papierosy, alkohol, inne używki, styl życia itd…
Czasami wydaje mi się, że młodzi myślą, że są nieśmiertelni…
Jestem kobietą, która nigdy nie stosowała antykoncepcji i jedynym mężczyzną w moim życiu jest mąż, więc jest mi niezmiernie przykro jak słyszę opinie, że niepłodność jest wynikiem niewłaściwych zachowań w młodości. Jesteśmy pogodzeni ze swoim losem, paradoksalnie ten krzyż pozwolił naszemu małżeństwu na jeszcze większe umocnienie. Chcemy żyć spokojnie, ale jesteśmy krzywdzeni przez niesprawiedliwe opinie i powszechnie panujący w społeczeństwie pogląd, że małżeństwo bez dziecka jest gorsze.
Pani Elu
Bardzo przepraszam, nie chciałam sprawić Pani przykrości. Nie musi Pani czuć się gorsza. Ale te niewłaściwe zachowania i antykoncepcja mają wpływ na płodność kobiety. Chociaż wiadomo, że są także inne przyczyny niepłodności.
Ja jestem w takim środowisku, gdzie widzę codziennie jak młode dziewczęta niszczą siebie.
Kto tak może powiedzieć, że te małżeństwa, które nie mają dzieci są gorsze. Przykro mi bardzo, ale wiem, że słowem można zranić jak nożem. Najbardziej boli, gdy człowiek jest niewinny i nie może nic zrobić.
Pozdrawiam serdecznie.
Anna P.
Ad #35 anna
Anno, bardzo dziękuję za tę ostatnią wypowiedź.
To prawda, że wspomniane przyczyny nie są jedynymi. Z drugiej jednak strony są one nie do przeoczenia.
Trzeba o tym mówić i to właśnie młodym ludziom. Dziewczętom i chłopcom. Wzbudzać u nich szacunek do samych siebie i do swego ciała. Wskazując także na możliwe konsekwencje niewłaściwego traktowania siebie i swego ciała.
Mówiąc o tym i przestrzegając przed tym, co niewłaściwe, nikt nikogo w ten sposób nie ma zamiaru potępiać czy ograniczać. Jest to natomiast przejaw niesienia pomocy i to bardzo rzetelnej, choć nie zawsze łatwej do zaakceptowania przez młodych.
Pozdrawiam Panią i Panią Elę (#34) oraz podobnie odczuwające osoby.
Bp ZbK
Przyczyn niepłodności jest wiele. Szacunek do własnego ciała i zdrowy tryb życia wcale nie gwarantuje sukcesu w tej materii. Jednakże nie przeczę jest ważny i nie tylko ze względu na posiadanie dziecka, przede wszystkim daje mocny fundament małżeństwa, pozwala łatwiej przezwyciężać problemy jakie niesie ze sobą życie.
Chciałam tylko zasygnalizować, że potrzeba wielkiej ostrożności w ocenie nas niepłodnych, ciężar jaki przyszło nam nieść jest i tak wielki.
Ad #37 Ela
Nie wiem, jaka jest Pani i Wasza sytuacja. Niezależnie od tego jaka ona jest, wskazuję Państwu i wszystkim innym dotkniętym tym krzyżem to, co może w wielu przypadkach okazać się pomocą – myślę przede wszystkim o naprotechnologii.
Zachęcam do konmtaktu z drem Maciejem Barczentewiczem z Lublina.
Polecam Was w modlitwie i zapewniam o bliskości w duchu.
Z pozdrowieniem
Bp ZbK