W czasie, gdy przeżywamy radość paschalną podzielmy się doświadczeniami przeżycia liturgii Triduum Paschalnego. Zapewne każdy z nas – dzięki liturgii i całej atmosferze tych dni miał okazję do tego, by zobaczyć siebie bliżej w świetle mocy Chrystusa, który podjął dla nas mękę i nie cofnął się przed krzyżem i śmiercią. Ta Jego moc uzyskała najpełniejszy wyraz w zmartwychwstaniu. Mamy tego jakieś doświadczenie w wydarzeniach naszego życia.
Myślę, że może być owocne podzielenie się różnymi doświadczeniami i spostrzeżeniami, zarówno dotyczącymi liturgii jak i jej wpływu na nasze życie. Chrystus wzywał do tego, żeby spotkania z Nim nie pozostały tylko dla tych, którzy tego doświadczyli, lecz by były obwieszczane. Jego zmartwychwstanie jest bowiem dynamiczne. Dokonuje się wszędzie tam, gdzie ci, którzy Go spotkali są gotowi dzielić się tym spotkaniem z innymi. Tym samym Jego zmartwychwstanie obejmuje coraz szersze kręgi i staje się doświadczeniem przenikającym nasze środowiska życiowe.
Komentarze
23 odpowiedzi na „Nasze doświadczenie Zmartwychwstałego Pana”
Tegoroczne Święta Zmartwychwstania zapamiętam szczególnie dzięki temu, że postanowiłam uczestniczyć w Liturgii Godzin w Wielki Czwartek, Wielki Piątek i w Wielką Sobotę.
-Jestem pod wrażeniem fragmentów Liturgii śpiewanych przez kleryków po łacinie.
-Zachwyciłam się czytaniami, a najbardziej zapadł mi w pamięć fragment homilii paschalnej Melitona z Sardes. Wciąż brzmią w moich uszach słowa: „On zabił śmierć – morderczynię człowieka. (…)On jest Tym, który okrył hańbą śmierć, a diabła pozostawił w nieutulonym żalu jak Mojżesz faraona. To On zranił nieprawość, a niesprawiedliwość pozbawił potomstwa, jak Mojżesz Egipt. (…)W Ablu został zabity, w Izaaku związano Mu nogi, w Jakubie przebywał na obczyźnie, w Józefie został sprzedany, w Mojżeszu podrzucony, w baranku paschalnym zabity, w Dawidzie prześladowany, w prorokach zelżony. (…)On jest milczącym Barankiem, Barankiem zabitym, zrodzonym z Maryi, pięknej owieczki. Wzięty ze stada i poprowadzony na zabicie, wieczorem został złożony w ofierze, a nocą Go pogrzebano.”
Jak to doświadczenie wpłynie na moje życie?
Po pierwsze – chcę poznawać więcej tak pięknych tekstów mądrych ludzi. To niesamowite, że człowiek żyjący, jak wyczytałam, ponad 1800 lat temu, napisał słowa, które DZIŚ poruszają wyobraźnię. Nigdy nie spotkałam się z porównaniem Maryi do pięknej owieczki. Jakże delikatnie i dobitnie zarazem pisze także biskup o diable, że Chrystus pozostawił go w „nieutulonym żalu”.
Po drugie – usłyszałam, że królować można przez zgodę na własne poniżenie. Jak długo będę o tym pamiętać? Może do najbliższej sytuacji, gdy poczuję się poniżona i tego nie będę chciała. A może dłużej?
Niemniej po doświadczeniach myślę tak sobie cichutko,niech lepiej „doświadczeni” pozostawią to sobie dla siebie.Choć jednocześnie zdaję sobie sprawę,że … TO SIĘ TAK NIE DA.
„Chrystus wzywał do tego, żeby spotkania z Nim nie pozostały tylko dla tych, którzy tego doświadczyli, lecz by były obwieszczane.”
Z Katechizmu Kościoła Katolickiego:
1323 „Zbawiciel nasz podczas Ostatniej Wieczerzy, tej nocy, kiedy został wydany, ustanowił eucharystyczną Ofiarę Ciała i Krwi swojej, aby w niej na całe wieki, aż do swego przyjścia, utrwalić Ofiarę Krzyża i tak umiłowanej Oblubienicy – Kościołowi powierzyć pamiątkę swej Męki i Zmartwychwstania: sakrament miłosierdzia, znak jedności, węzeł miłości, ucztę paschalną, w której pożywamy Chrystusa, w której dusza napełnia się łaską i otrzymuje zadatek przyszłej chwały”.
Dlaczego Ekscelencja nie używa w odniesieniu do Mszy Świętej słowa „Ofiara”? Dlaczego Ekscelencja pisze, że głównym celem Mszy jest dziękczynienie, uwielbienie Boga, a nie złożenie Mu Ofiary przebłagalnej, błagalnej, dziękczynnej i pochwalnej?
Czas przed Paschą jest dla mnie bardzo trudny,pełen zamieszania i często, wyjście w sobotni wieczór przypomina Wyjście z Egiptu.Mamy 8 dzieci,małe ,duże-wyruszamy pośpiesznie,zawsze na ostatnią minutę.Czasami już prawie poróżnieni.Ale Liturgia Światła,Słowo Boże ,w takiej obfitości,pomagają mi zobaczyć ogromny sens trudnych nieraz faktów w naszym życiu.To,że wszystko co Bóg daje jest dobre,i choroba Franka też.I ta moja bezsilność,która obnaża mnie,mój brak wiary-bo ,mówi Słowo z Izajasza,że Bóg sam mnie przyozdobi ,gdy mu wreszcie na to pozwolę…
W tym roku udało mi się wreszcie przeżywać Triduum w więzieniu, (jestem kapelanem więziennym juz od kilkunastu lat ale wcześniej parafia zabierała mi 80 % czasu, nic dziwnego zresztą). W tym roku tak sie nie stało. Obrzędy były z konieczności okrojone, przepisy wewnętrzne nie pozwoliły na Wigilię paschalną i procesję rezurekcyjną. Ale msza Wieczerzy Pańskiej i liturgia Wielkiego Piątku się odbyły. Najbardziej pozostała mi w pamięci adoracja krzyża, wielkie skupienie osadzonych i ich rozmodlenie. Zobaczymy, jakie będą owoce.
Przygotowania – katechezy Ks. Biskupa do Triduum Paschalnego i niesamowicie ” mocne” Tridum Paschalne, dało mi okazję do głębszego wejścia w świętowanie Wielkiej Nocy i niesamowitą radość ze Zmarywychwstania Pana i nieprawdopodobną wręcz nadzieję dla grzesznika , w tym i dla mnie.Radujmy się Bracia i powstańmy z grobu śmierci / każdego dnia / już tu na ziemi za sprawą Zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Bardzo silnie przemawia do mnie niewinność Chrystusa i przyjęcie na siebie grzechów innych. Mamy być naśladowcami Jezusa Chrystusa?! Mam być?! Czy potrfię przyjąć taką łaskę bez szemrania, bez buntu?!! Uzdolnij nas,/ mnie/ Panie Boże !!!
Serdecznie dziękuję JE.Ks. Biskupowi za wszystko i za te blog
To miały być święta szczególnie dobrze przeżyte…
Tak sobie postanowiłam na początku Wielkiego Postu. I bardzo się o to starałam. I rzeczywiście Wielki Post dzięki pewnym wydarzeniom, naukom Ks. Biskupa, rekolekcjom oraz moim staraniom tak wyglądał. Jeszcze w Wielki Czwartek „dostałam prezent” od Pana Boga i mogłam uczestniczyć w Mszy Wieczerzy Pańskiej, chociaż wcześniej okoliczności to wykluczały. A kazanie było „specjalnie” dla mnie. W Wielki Piątek nie mogłam być na Liturgii Męki Pańskiej, ale potraktowałam to jako mój krzyż. Kłopoty zaczęły się w Wielką Sobotę na Liturgii Wigilii Paschalnej. Mimo starań, aby się na niej skupić, wciąż byłam obok. Wciąż „odpływałam”. Dokąd? Nie wiem. A w niedzielę rano na Resurekcji czułam pustkę. Z całego kazania pozostało mi w głowie tylko jedno: „Zaufaj Mi”.
A miały to być tak dobrze przeżyte święta…
Tymczasem P. Bóg dał mi takie ich przeżywanie…
I po raz kolejny udowodnił mi, że mogę się starać, działać, planować, a On i tak zrobi po swojemu. Inaczej niż się będę spodziewała. Dlatego przypomnieli mi się uczniowie w drodze do Emaus: „A myśmy się spodziewali…”
Ale dobry Bóg nie zostawił mnie samej. Gdy zajrzałam na blog Ks. Biskupa przeczytałam : „abyśmy otrzymali właściwe wyzwolenie od fałszywych koncepcji wypełnienia naszego życia i mogli odkrywać obecność Boga także w pozornej jego nieobecności, byśmy mogli odkrywać Jego objawienie się w pozornym Jego milczeniu.”
A więc może to jednak były „nie-zwykłe” święta ?
A jednak moja dusza mimo tych wszystkich trudności od Wigilii Paschalnej śpiewała ciągłe Alleluja. I gdyby ten śpiew było słychać na blogu, najchętniej napisałabym tylko to: „ Alleluja , Alleluja , Alleluja , Alleluja …….”
B.S.
A jednak moja wczorajsza wypowiedź jest niepełna. P. Bóg w niedzielę pocieszył mnie jeszcze w inny sposób. Na portalu Wiara przeczytałam :”Przyznajmy: to wszystko – sprawy ciała i ducha, nasze tęsknoty – to wszystko nas przerasta, nie dajemy rady, nie umiemy dosięgnąć… Jednak nawet jeśli to prawda – cóż z tego? On i tak zmartwychwstał!”
Tak, ja nie umiem dosięgnąć. Nie umiem kochać Go bezgranicznie. Działać.
I cóż z tego ? ON I TAK ZMARTWYCHWSTAŁ !
Niezależnie od tego jaka jestem, jacy jesteśmy.
On zmartwychwstał. Zmartwychwstał dla mnie, dla nas, dla naszego zbawienia. Bez żadnej zasługi. Przez miłość.
B.S.
Najbardziej przeżyłam Liturgię Wigilii Paschalnej. Bardzo uroczysta oprawa, pięknie wykonane śpiewy, podniosłe wypowiadanie słów w czasie odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych… Ale najważniejszy był Ten, który niejako leżał jeszcze w grobie, ale już Go tam nie było. Ciągle przewijają mi się przez głowę ( a może i serce) słowa: O śmierci, gdzie jesteś o śmierci? gdzie jest moja śmierć? gdzie jest jej zwycięstwo? Zmartwychwstał Pan, zmartwychwstał Pan, zmartwychwstał Pan, Alleluja!
Serdecznie dziękuję Księdzu Biskupowi za przewodnictwo w Wigilii Paschalnej. Bóg sprawił, że na tę uroczystość mogłam przyjechać rowerem. Bardzo interesujący był powrót. Przez połowę trasy drogę oświetlał pięknie księżyc, a potem następował wspaniały poranek. Wielkanocny wschód słońca był wspaniały. Krajobraz wielkanocnego poranka dopełniał śpiew ptaków w lesie. Poza tym cisza wolnej od samochodów drogi.
Wierzę, że ta Wielkanoc będzie szczególną w moim życiu. 19 lat temu, 23 marca zmarł mój ojciec. Wówczas to był Wielki Czwartek,a tegoroczna rocznica wypadła w dzień Wielkiej Nocy.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Szczęść Boże
Zmartwychwstał Pan!On prawdziwie powstał z martwych.
Pokonał śmierć,to znaczy że może wszystko.Może pokonać grzech we mnie,w Tobie,dla Niego nie ma rzeczy niemożliwych.Ta prawda pozwala mi patrzeć z nadzieją na jutro.Jeśli w moim życiu jest coś co mi „uwiera”.coś co nie jest do końca uporządkowane po Jego myśli,On rzuca Światło na mój konkretny problem.Pozwala mi inaczej spojrzeć na człowieka,który mnie w jakiś sposób skrzywdził,nie mam już problemu z przebaczeniem!A to jest Jego zwyciestwo nade mną! Sama ,bez Jego łaski nie potrafiłam tego uczynić.
Zrozumiałam,że celebrowanie Uroczystości Triduum Paschalnego musi mieć wplyw na moje życie,ono już nie może być takie samo jak do tej pory.Z Jego łaską, moje życie ma być świadectwem,że ja byłam przy pustym grobie i że ja tam spotkałam Zmartwychwstałego!To spotkanie może wywrócić nasze życie do góry nogami,ale to może własnie o to chodzi?
Szczęść Boże,
Księże Biskupie, chcę się podzielić tym, co dzisiaj tak bardzo niespodziewanie odkryłam na modlitwie. Słowa, już wiele razy czytane, ale jakoś zawsze omijane: „Ból dotyka na miarę zaufania, jakim obdarza Najwyższy”. I tu znajduję odpowiedź na trudne doświadczenia ostatnich miesięcy. I dzięki tym słowom mogę z wielkim przekonaniem mówić AMEN na tak objawiającą się Miłość.
#4 Mateusz Markiewicz
Nie wiem, na jakiej podstawie Pan tak twierdzi. Polecam moje książki, m.in.: „Eucharystia i jedność”, Częstochowa 2000, np. s. 65-111, 144-152 in., „Światło i moc liturgii”, cz. III, Warszawa – Siedlce 2007. Są to katechezy liturgiczne, które można znaleźć również na stronie http://www.diecezja.siedlce.pl/biskupi.php?i=11&r=7 (poczynając od XXXIII katechezy w 2005 r. i następne).
Mi te święta dały bardzo dużo. Naprawdę przeżyłam je po katolicku. Nie obchodziły mnie sprawy materialne. Ksiądz w czasie kazania powiedział, że każde święta dają COŚ. Każdy dosadnie powtarzał Chrystus Zmartwychwstał. na zawołanie odpowiadało się wtedy Prawdziwie zmatwychwstał. Mam nadzieję, że sakrament bierzmowania, który przyjmę już niedługo naprawdę dużo mi da, że nie będzie to tylko znak krzyża na mojej głowie, nowe imię. Że nic to nie zmieni albo co gorsze odwrócę się od Kościoła. Modlę się o to. Ale mam pytanie. Czy imię świętego, którego sobie wybiorę ma dawać mi tylko przykład jak powinno się żyć czy też ten święty modli się do Boga w mojej intecji, czy jest to osoba , która się stawia za mną u Boga? A jak to jest, jak świętych o tym samym imieniu jest kilku. Który to mój patron. cz ten ktorego mialam na myśli wybierając to imię. Czy może być też imię błogosławionego? Proszę o dpowiedź.
Chciałbym tak codziennie przeżywać Triduum Paschalne i Wielkanoc z Poniedziałkiem włącznie. Tak te wszystkie Liturgie mną wstrząsnęły! Dało mi to wszystko dużo nauki o Jezusie Zmartwychwstałym.
#15 Kornelia
Kornelio, cieszę się, że przeżyłaś te Paschalne Swięta – jak piszesz – dobrze i z odniesieniem do Twego życia. Odpowiadam Ci krótko na Twoje pytanie dotyczące imienia. Piszesz o nowym imieniu. Lepiej jest przy Bierzmowaniu zachować imię przyjęte na Chrzcie Swiętym. To właśnie imię chrzcielne jest nowym imieniem. Masz imię ładne i bardzo wymowne oraz bogate w tradycję. Nie radzę Ci więc zmieniać tego imienia przy przyjęciu Bierzmowania, lecz je potwierdzić. Bierzmowanie jest w pewnym sensie dopełnieniem Chrztu. Przyjęte w wieku już (prawie) dojrzałym jest jakby świadomym uaktualnieniem Chrztu, by przyjąć bogactwo darów Ducha Swiętego, który uzdalnia chrześcijanina do życia zgodnego z Ewangelią. Wracając do imienia Korneliusz (Kornelia) powiem Ci, że w martyrologium romanum (jest to oficajlny spis imion – patronów świętych i błogosławionych) mamy wymionionych aż pięciu Korneliuszy. Zadnej (jeszcze) Kornelii. Podaję Ci, kim oni są oraz daty ich śmierci i dzień ich święta: 1/ Sw. Korneliusz setnik (zob. Dzieje Apostolskie rozdz. 10 i 11) – 20 października (w niektórych regionach 2 lutego); 2/ Sw. Korneliusz z Lyonu, męczennik (177 rok) – 2 lipca; 3/ Sw. Korneliusz, papież i męczennk (258 rok) – 14 (depositio) lub 16 września; 4/ Sw. Korneliusz Dorestado, zakonnik (brat) franciszkanin, męczennik w obronie prawdy Eucharystii (1572 rok) – 9 lipca; 5/ Bł. Jan Korneliusz, jezuita, męczennik w Anglii (1594 rok) – 4 lipca. Wybór imienia Swiętego Patrona wiąże się z przeżywaniem specjalnej więzi duchowej z Patronem (Swiętych Obcowanie) i jego wstawiennictwa oraz czerpania z przykładu jego życia. Nie przeszkadza w tym fakt, że może być kilku Swiętych Patronów. Jeśli nie zidentyfikowałaś jeszcze swoje głównego Patrona, to możesz to właśnie uczynić przy okazji Bierzmowania. Radzę Ci zachować imię Kornelia. Z pozdrowniem i życzeniem dobrego przygotowania do Bierzmowania. Bp ZbK
Serdecznie dziękuję Ksiedzu Biskupowi za cenne uwagi odnośnie wyboru imienia przy Bierzmowaniu,skorzystam przygotowując młodych do tego Sakramentu.Prosze o włączenie w modlitwe tych młodych ludzi często bardzo poranionych, potrzebujących umocnienia i pokoju ducha.
Bardzo dziękuję za odpowiedź. Jest święta Kornelia pochdząca z Afryki, z terenów dzisiejszej Tunezji. Niewiele o niej wiadomo, jak o większości z pierwszych wieków chrześcijaństwa. Była to dziewica i męczennica. Mi też się podoba to imię. Nadał mi je mój dziadek. Rozważę księdza propozycję. Bóg zapłać!
Tak, Kornelia to bardzo ładne imię. Wybrałam je jako trzecie na sakrament bierzmowania. Wiem, że była dziewicą i męczennicą. Niestety to jednak nie wystarczy 🙁 Musze napisać jedną trzecią strony o jej życiorysie i jedną trzecią o tym za co i dlaczego została świętą. Te informacje które mam są niedokładne. ” Niewiele o niej wiadomo, nie wiadomo kiedy żyła”. Samo to, że była męczennicą i dziewicą nie wystarczy księdzu. Więc jeśli ktoś tylko znajdzie jakieś informacje na jej temat, byłabym bardzo wdzięczna.
Kornelia ( dziewica i męczennica)
Jest to łacińskie imię żeńskie pochodzące od imienia rodowego Cornelius (gens Cornelia).
Nazwa zaś rodu pochodzi od nazwy pola Corne w Tusculum.
Jedyną bodaj świętą noszącą to imię była Kornelia, pochodząca z terenów dzisiejszej Tunezji w Afryce Północnej.
Tak jak o wielu innych świętych z pierwszych wieków chrześcijaństwa, również o niej wiemy bardzo mało.
Pochodziła z jakiegoś możnego rodu, na co wskazuje jej imię (związane było z patrycjuszami rzymskimi,
ale trzeba pamiętać, że było popularne także wśród warstw niższych). Nie wiemy też dokładnie kiedy żyła
ale na pewno zginęła najpóźniej na początku IV wieku, gdyż jak wiadomo,
edykt Konstantyna z 313 roku położył kres wszelkim prześladowaniom chrześcijan w całym cesarstwie.
Aleksandro bardzo mi pomogłaś potrzebne mi to było na Religię.!
Dziękuję ; )
czytam tu o św.Kornelii i chciałam dodać ,że jestem posiadaczką bardzo starej księgi z żywotami świętych na każdy dzień roku.Niestety nawet dziadkowie nie pamiętają jaka ona może być stara,a brakuje w niej okładki,strony tytułowej i pierwszych dwóch tyg.Wracając do tematu na dzień 31 marca mam opisane dwa żywoty św.Gwidona,opata(970-1046) i św.Balbiny(która zmarła w 130r)oraz wspomnienie Cytuję
św.z dnia 31 marca:św.Akacyusz,biskup z Melitene.
św.Benjamin,dyakon
św.Renowat,biskup z Merida
św.Teofil i Ateneusz-męczennicy
św.Daniel,zakonnik
św.Maurycyl,arcybiskup Medyolanu
ŚŚw.męczennicy Teodul,Anezyusz,Feliks,KORNELIA,Portus,Abdas,Walerya