W tę Niedzielę w Polsce liturgicznie przeżywamy Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego. Tradycyjnie odbywały się w czwartek 6 tygodnia. Obecnie jest przeniesiona na 7. Niedzielę okresu wielkanocnego, a więc poprzedzającą Niedzielę Zesłania Ducha Świętego.
W liturgii Słowa słyszymy początek Księgi Dziejów Apostolskich. Św. Łukasz, po pięknym wprowadzeniu, które nawiązuje do napisanej wcześniej Ewangelii, przedstawia ostanie chwile ziemskiej obecności Jezusa wśród uczniów. Jezus mówił im wtedy wiele o Królestwie Bożym. Nie wszystko rozumieli. Teraz – jakby w ostatniej chwili – padają polecenia, pytania i odpowiedzi.
Polecenie pozostania w Jerozolimie
Św. Łukasz przekazuje słowa Jezusa skierowane do Apostołów podczas wspólnego posiłku, kiedy im przykazał, by nie odchodzili z Jerozolimy, lecz oczekiwali spełnienia obietnicy Ojca, jaką Jezus im zapowiadał a która była owocem Jego życia, męki i śmierci oraz zmartwychwstania:
Słyszeliście o niej ode Mnie – mówił –
Jan chrzcił wodą,
ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym.
Polecenie pozostania w Jerozolimie i oczekiwania spełnienia się obietnicy mogło sugerować jakąś bezczynność i nie dawało Apostołom wizji przyszłego życia, które można by uznawać jako normalne. Mogło wydawać się jakby skazaniem na bierność.
Nie zdawali sobie bowiem wówczas sprawy, co to znaczy „zostać ochrzczonym Duchem Świętym”. A odniesienie do chrztu Janowego mogli rozumieć w kluczu tylko czysto religijnym jako chrzest pokuty. Nie dawał im to zadowalającej perspektywy życia. Mimo faktu zmartwychwstania Jezusa i jego pouczeń o Królestwie Bożym i o tym, co – zgodnie z Pismem – miało się stać z Mesjaszem i rzeczywiście się stało, jeszcze nie rozumieli.
Pytanie
Nurtowała ich zasadnicza sprawa ziemskiej egzystencji – chociaż ujętej w kategoriach wybrania religijnego a jednocześnie politycznego – co miało szczególną wagę wobec faktu okupacji rzymskiej. Tak bowiem to pojmowali wszyscy Żydzi.. Dlatego stawiają kolejny raz pytanie, które na różne sposoby wybrzmiewało podczas nauczania Jezusa. Teraz, po zmartwychwstaniu i w kontekście „odejścia” Jezusa to pytanie jest jeszcze bardziej intensywne i naglące
Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?
Za tym pytaniem kryje się troska i niepokój o wszystko, co skrótowo możemy ująć w pojęciach wolności od okupanta, swobodzie działania instytucji religijnych, także wszystkich społecznych i gospodarczych oraz zwykłego życia w pokoju i pomyślności.
Wszyscy tego pragniemy, oczekujemy. W tym celu pracujemy i znosimy wszelkie trudy. Czynimy to odwołując się do Pana Boga lub do innych sił, albo też próbujemy to organizować na własną rękę. Interesuje nas jakieś królestwo czyli przestrzeń życia, w której moglibyśmy się poczuć dobrze jako ludzie „zrealizowani” itp. itd.
Odpowiedź Jezusa
Odpowiedź Jezusa otwiera zupełnie inną perspektywę. Przenosi całą troskę i zabieganie o dochodzenie do tego jakoś pojętego „królestwa” na samego Boga. Na odniesienie człowieka do Niego, a nie do odkrycia „wiedzy” co do sposobu zaistnienia tego królestwa. Słyszymy, jak to zresztą często zachodzi w nauczaniu publicznym Jezusa , odpowiedź z zupełnie „innej półki”, w innym rejestrze:
Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile,
które Ojciec ustalił swoją władzą,
ale gdy Duch Święty zstąpi na was,
otrzymacie Jego moc
i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem
i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.
Najpierw więc stwierdzenie: nie wasza to rzecz. Właściwy więc bieg wydarzeń nie jest w ludzkich kompetencjach. Jest zakotwiczony w Ojcu, który działa w zupełnie inny sposób, niż ludzkie zabiegi i przewidywania.
Nie znaczy to jednak, że człowiek z tego „kształtowania” biegu rzeczywistości jest wyłączony. Oprócz tego, że może próbować działać na własną rękę, jawi się inny sposób jego uczestnictwa w dziejach ludzkości i świata.
Zstąpienie Ducha i udział w Jego mocy
Tą nowością jest dar Ducha Świętego. Właśnie spełnienie obietnicy Ojca. Tej zapowiedzianej w raju, tej danej Abrahamowi i jego potomkom, tej dla której Jezus przyszedł i stał się człowiekiem, gdy nadeszła pełnia czasu (Ga 4,4).
Dar Ducha Świętego i udział w Jego mocy to właśnie uzdolnienia człowieka do takiego działania, jakie spełniło się w Jezusie Chrystusie – czyli w Mesjaszu. On stał się Mesjaszem (Chrystusem), by nas uczynić mesjańskimi (christianoi). Oznacza to bycie sługą Bożego planu. Tego planu i zamysłu, który stale jest do odkrywania w każdej sytuacji i w każdym czasie oraz w każdym miejscu. Nie jest konieczne, by znać wszystkie szczegóły i niejako nad nimi panować. Wystarczy wiedzieć, że jest Ojciec, który ustanowił czas i chwile i być posłuszny natchnieniom danego przez Niego Ducha.
Świadkowie Mesjasza
Być świadkiem Jezusa, to wchodzić w Jego Tajemnicę życia, śmierci (umierania) i stale nowego życia, które rodzi się dzięki zmartwychwstaniu, czyli zaskoczeniu, że może być inaczej, niż się spodziewaliśmy i oczekiwaliśmy. Może być inaczej i nie koniecznie po naszej myśli i to może być dobre. Prawdziwie dobre. Dobro, które Bóg wyprowadza z ludzkiego doświadczenie niemocy a czasem błędu – o ile tylko człowiek przyjmie Jego Ducha, pozwoli się przeniknąć Jego mocy i być świadkiem Jezusa – Mesjasza.
Otrzymacie moc Ducha Świętego
i będziecie moimi świadkami w Jeruzalem
i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.
Świadomość daru Ducha Jezusa, czyli Ducha Namaszczającego, czyniącego człowieka mesjaszem, pomazańcem, uwalnia człowieka z jego „natarczywego” przeprowadzania swojej woli. Wyrywa go z narzucanych sobie i innym schematów życia, które powodują zniewalanie. To zniewalanie może zachodzić w wymiarze globalnym, totalitarnym i może dokonywać się w małych kręgach rodzinnych, przyjacielskich, zawodowych. Za tym stoi jakieś zwodnicze (czasem wprost: szatańskie) przynaglenie: „coś musi być właśnie tak; musi być teraz, musi być tutaj i w tych okolicznościach itp., bo jeśli nie to …”
Zechciejmy być otwarci wyczekując interwencji Bożego Ducha w naszym życiu, abyśmy nie przeprowadzali tylko naszej woli, lecz byli świadkami działania Mesjasza w nas.
Bp ZbK
Komentarze
68 odpowiedzi na „Pytanie, które stale nurtuje (Urocz. Wniebowst P. – 200524)”
„Może być inaczej i nie koniecznie po naszej myśli i to może być dobre” – Tak pisze ks. bp.
Otóż już parokrotnie Bóg mi pokazywał, że nie moja a Jego wola jest ważniejsza w moim życiu. Ja inaczej myślałem; Myślałem że nie dam rady a jednak Bóg miał inne zdanie na dany temat.
Kiedyś bym nie pomyślał nawet co Bóg zrobił dla mnie, a teraz to widze.
I bym nawet nie marzył co to znaczy: „jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują”.
I to już tu na ziemi a nie kiedyś po śmierci jak pójdę do nieba.
Zastanawiam się, czy każde przynaglenie do działania jest z woli Pana Boga?
… biorąc pod uwagę wolny wybór, po prostu wybieramy dając np. poparcie słowem lub czynem jakiejś religii, wspólnocie,orientacji politycznej, grupie,
poglądom na różny temat…
… wydaje mi się, że opowiadanie się za Prawdą – obroną wiary i prawdy tak po ludzku, w obronie wartości,- jest obowiązkiem każdego człowieka sumienia, a chrześcijan w szczególności .
… są ludzie powołani w społeczeństwie do pełnienia różnych ról, to oczywiste ale czy można w ogóle mówić o powołaniu do czynienia zła???
… nie potrafię być biernym obserwatorem, kiedy widzę potrzebę zaangażowania się, powiedzmy „w coś” – rozumiejąc to bardzo szeroko lub wąsko …
Ad #2 niezapominajka
W powyższym rozważaniu na dzisiejszą Niedzielę pisałem o specyficznym: zwodniczym przynagleniu, jakie jest często powiązane z naszym pojmowaniem „królestwa”:
Za tym stoi jakieś zwodnicze (czasem wprost: szatańskie) przynaglenie: „coś musi być właśnie tak; musi być teraz, musi być tutaj i w tych okolicznościach itp., bo jeśli nie to …”.
Oczywiście przynaglenie może pochodzić także od Pana Boga, w szczególności od Ducha Swiętego (zob. np. Rz 8,26n) albo – jak to sformułował św. Paweł od miłości Boga: Miłość Chrystusa przynagla nas...(2Kor 5,14).
Pozdrawiam całą Rodzinę
Bp ZbK
Wydaje mi się, że przynaglenie do działania będzie „zdrowe”, o ile zostaniemy obdarzeni kardynalnymi cnotami /roztropność, sprawiedliwość męstwo i umiarkowanie/.
#4
Klaro,
Koncepcja cnót kardynalnych pochodzi od Platona. Wg niego człowiek posiada 3 dusze (części, przymioty) umiejscowione w głowie, klatce piersiowej i wątrobie -roztropność, męstwo, umiarkowanie. To wszystko obejmuje sprawiedliwość.
Z nich filozof wywodzi skłonności człowieka o których piszesz.
Są to sposoby porządkowania świata, które można włączyć w naszą troskę o życie w pokoju i pomyślności. Ksiądz Biskup pisze:
„Wszyscy tego pragniemy, oczekujemy. W tym celu pracujemy i znosimy wszelkie trudy. Czynimy to odwołując się do Pana Boga lub do innych sił, albo też próbujemy to organizować na własną rękę. Interesuje nas jakieś królestwo czyli przestrzeń życia, w której moglibyśmy się poczuć dobrze jako ludzie „zrealizowani” itp. itd. Odpowiedź Jezusa otwiera zupełnie inną perspektywę.”
Nie jest to już perspektywa własnego ciała, duszy i ich przymiotów, jak u Platona i za nim obecna w filozoficznych koncepcjach człowieka czy szerzej, bytu.
Jest to perspektywa Ciała Chrystusa – Kościoła, w którym uczymy się uwalniać od zbytniej troski o własne cnoty, aby żyć dla drugiego miłością, jak Jezus dla nas.
„
#2
niezapominajka
Ja to przynaglenie rozumiem tak; Mimo, że Bóg dał nam wolną wolę i do niczego nas nie zmusza to zarazem nas poucza przez dane wydarzenia z naszego życia.
Przecież On ma „pieczę” nad każdym człowiekiem i do Niego należy ostatnie słowo.
Bóg ciągle nas przynagla do działania zgodnego z Jego wolą. „Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą” [Flp 2,13]
Nic przed Nim się nie ukryje i my możemy nawet mówić „nie chce cię znać, Boże” ale jak On upodobał sobie danego człowieka to Bóg i tak w nim działa.
Przecież człowiek inaczej myśli niż Bóg.
#5
Grzegorzu,
„I jeśli kto miłuje sprawiedliwość – jej to dziełem są cnoty: uczy bowiem umiarkowania i roztropności, sprawiedliwości i męstwa” (Mdr 8, 7). Cnoty te – pod innymi nazwami – są wychwalane w wielu miejscach Pisma świętego.”. Proszę zapoznać się z https://www.teologia.pl/m_k/kkk1c04.htm .
Cytujesz Księdza Biskupa. Czy możesz podać źródło tej wypowiedzi. Kościół w którym uczymy się uwalniać o zbytnia troskę o własne cnoty przestaje być Kościołem rzymskokatolickim. Czymże jest życie człowieka/Katolika/ pozbawionego cnotliwości/świętości/?
janusz
Wg mnie właśnie te cnoty mogą nas uzdolnić do tego, aby żyć miłością dla drugiego/nie chodzi o zabieganie o własnych siłach/
KKK dokładnie opisuje te cnoty
Warto by tu wspomnieć o „duchu tego świata”, który przeciwstawia się Duchowi Świętemu. Duch tego świata/duch tego czasu/ kusi w naszych czasach z nową siłą. Z przebiegłością węża duch ten przemawia w dominujących mediach, w czasopismach i książkach, w filmach i sztukach teatralnych, w telewizji i Internecie, w nieludzkich ideologiach i wyuzdanej obyczajowości. Skutkami ulegania duchowi zła są krzywda, grzech i zniewolenie tysięcy ludzi. Najbardziej dotkliwie cierpią ci, których najłatwiej zranić, czyli dzieci i młodzież. Uleganie duchowi tego świata rodzi niepokój i ból, a chęć ucieczki od bolesnych przeżyć czy od niepokojącej prawdy o postępowaniu niezgodnym z godnością dziecka Bożego prowadzi człowieka do uzależnień i bezsilności.
janusz
#7
Januszu
Piszesz:”Kościół w którym uczymy się uwalniać o zbytnia troskę o własne cnoty przestaje być Kościołem rzymskokatolickim. Czymże jest życie człowieka/Katolika/ pozbawionego cnotliwości/świętości/?”
Przestaje być w Twoim pojęciu Kościoła.
Ty uważasz,że cnoty pochodzą z Twojego wysiłku.
Kościół wierzy, że są to dary Ducha Świętego.
Właśnie o takich dwóch perspektywach pisze miedzy innymi Ksiądz Biskup.
Jeśli coś dostajesz za darmo, nie musisz o to zabiegać. Tak jest z cnotami. Podejrzewam,iż konsekwentnie nie wierzysz ,że dar Ducha Świętego jest skuteczny , tzn skutkuje męstwem, roztropnością, itd. a więc cnotliwym życiem.
Bądź wierzącym a nie niedowiarkiem.
Cytat w #5 pochodzi z obecnego wpisu Księdza Biskupa.
#8
Klaro,
Jest odwrotnie. To miłość uzdalnia do męstwa, umiarkowania, roztropności itp.
Spójrz na Salomona. Pan dał mu cnoty niespotykane dotąd, wspominane po dziś dzień.
Od tak hojnie obdarowanego króla rozpoczął się jednak rozpad jedności Narodu Wybranego.
Potrzebny był Nowy Dawid. Nie wspominamy przecież cnotliwości Jezusa Chrystusa, która by Go prowadziła do miłości, ale Jego miłosierną śmierć, dzięki której ja mogę stawać na wysokości zadania jako mąż, ojciec, pracodawca.
Wczoraj w internecie oglądałem fragment koncertu z racji rocznicy urodzin Jana Pawła II i tam jedna z wykonawczyń zaśpiewała pieśń „Jezus, Najwyższe Imię”.
Można powiedzieć to moja ulubiona pieśń. Wolę pieśni pochwalne, dziękczynne niż np.: błagalne.
Jakoś wolę dziękować Bogu za wszystko co mi daje niż prosić o jakieś łaski.
On daje łaskie bez proszenia Go o to. Wiem to po sobie.
Jakoś nie przypominam sobie, żebym prosił o jakąś łaskę.
Czasami przepraszam za coś, ale nigdy o nic nie proszę bo wiem, że On i tak mi da. Przecież On wie lepiej ode mnie co mi potrzeba i dlatego nie muszę Go o nic prosić.
#8
Klaro,
Pan Jezus polecił swoim uczniom/nam/ „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Jest to wyrywek z Kazania na Górze Mt.5,48 . O jakiej doskonałości marzył Pan Jezus głosząc swoje zbawienne expose ? Dla wielu dzisiejszych katolików wydaje się to nierealne do wykonania. Być doskonałym człowiekiem. Być doskonałym Katolikiem. Być doskonałym Polakiem. Być doskonałym to być świętym. Czy zdołowanie/usprawiedliwienie/ samego siebie stwierdzeniem „jestem grzesznikiem” nie daje policzek pragnieniu Pana Jezusa kiedy nakazuje „bądźcie więc wy doskonali jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski”. Podobnie wzywa Bóg „bądźcie świętymi bo Ja Jestem Święty”.
janusz
#5
Grzegorz
Czy mógłbyś coś dopowiedzieć to tego komentarza, bo nie do końca rozumiem.
Wydaje mi się, że podważyłeś potrzebę zwracania uwagi/tak to nazwę / na cnoty kardynalne.
A mnie od dawna /mam nadzieję Duch Święty/ pokazuje jak brakuje mi roztropności i umiarkowania.
#14
Klaro
Pracuję w handlu lub jak to się mówi w interesach.
Roztropność, męstwo, umiarkowanie są to cechy niezbędne do mojego życia zawodowego, jestem ostatni, który by je lekceważył.
A jednak, a może właśnie dlatego widzę, jak cienka jest granica między roztropnością a cwaniactwem, między męstwem a parciem do przodu po trupach, między umiarkowaniem a skąpstwem.
Widzę to u siebie, widzę u innych.
Mam w tej chwili do dyspozycji partię atrakcyjnego towaru, wiem,że sprzedam bez problemu po dobrej cenie. Zamówiłem zawczasu i mam. Kolega z innego miasta nie zamówił i teraz prosi mnie abym mu część odstąpił po cenie oczywiście niższej.
Roztropność bez miłości każe odmówić, miłość każe roztropności, przynagla, aby nie odmawiać.
#10
Grzegorzu,
piszesz albo z niezrozumienia albo podle; „Ty uważasz, że cnoty pochodzą z Twojego wysiłku”. Czy możesz jakoś udowodnić faktami, że ja twierdzę, że cnota/świętość/ to tylko moja siła. Człowiecza cnota/świętość/ jest owocem współpracy człowieka z łaską Bożą. Chodzi o otwartość/zgodę/ na łaskę uświęcającą. Nie jestem protestantem w wierze, któremu wystarczy „sola gratia”. Jestem ochrzczony nie z własnej woli w świętej i apostolskiej Wierze rzymskokatolickiej, gdzie do świętości konieczny jest rozum uświęcony/oświecony/ łaską Bożą. Czy łapiesz istotną różnicę jaka jest pomiędzy katolikami a protestantami w wierze? Piszesz; „Jeśli coś dostajesz za darmo, nie musisz o to zabiegać”. Grzegorzu, za darmo można dostać również w twarz lub kopniaka w zad. Nie jest to takie oczywiste do przyjęcia dla człowieka pozbawionego moralnego sumienia.
Pozdrawiam
janusz
ad.#10
Grzegorzu,
duch tego świata/duch tego czasu/ oferuje człowiekowi imitacje męstwa, roztropności, itd. Nie myśl sobie, że szatan nie kusi człowieka kasą, sukcesem, wolnością, długowiecznością, sprawiedliwością, itd. Jak rozpoznajesz dary Ducha świętego zaadresowane do Twojego rozum? Szatan swoje dary adresuje do zmysłowych emocji/uczuć/. Jak udaje Ci się rozeznać od kogo jest podarunek/dar/?
janusz
#11
Grzegorzu
pisząc „Nie wspominamy przecież cnotliwości Jezusa Chrystusa która by Go prowadziła do miłości, ale Jego miłosierną śmierć dzięki której ja mogę stawać na wysokości zadania jako mąż, ojciec, pracodawca”. Cnotliwość to świętość. W jakiego Jezusa Chrystusa Ty wierzysz? Czy jest to „Jezus grzesznik”? Pytam wprost bo na prawdę nie daję rady z Twoim rozumowanie katolickiej wiary. „Jezus grzesznik” dla protestanta to rozumiem, ale dla wierzącego Katolika to ni jak do przyjęcia. Człowieczeństwo Pana Jezusa było jak najbardziej cnotliwe/święte/ Tu nie ma dyskusji. To jest dogmat. Nie było by „miłosiernej śmierci Pana Jezusa” bez cnotliwości/świętości/ Pana Jezusa. „Jezus grzesznik” jest nie do przyjęcia katolickim rozumem. Różnica pomiędzy Tobą a Panem Jezusem jest taka, że ty „jesteś” osobą ludzką a On „Jest” Osobą Boską.
Pozdrawiam
janusz
#15
Grzegorzu,
ja w takich sytuacjach kieruję się zdrowym rozsądkiem. Roztropność jest rozsądna. W relacji z drugim człowiekiem piorę pod uwagę jego kondycję moralną. Jeśli jest to osoba o której wiem, że żyje w grzechu ciężkim/śmiertelnym/ to wtedy z należytą ostrożnością z ograniczonym zaufanie wchodzę w interesy natury materialnej czy duchowej. Pracując w firmie holenderskiej nauczyłem się rozwagi w stosunku/relacji/ do uśmiechających się grzeszników pozbawionych Bożego prowadzenia.
janusz
# 11,15
Grzegorz
dziękuję za dopowiedzenie i świadectwo.
#16
Januszu,
Piszesz: „Grzegorzu, za darmo można dostać również w twarz lub kopniaka w zad. Nie jest to takie oczywiste do przyjęcia dla człowieka pozbawionego moralnego sumienia”
Właśnie do ludzi pozbawionych moralnego sumienia kierowana jest Ewangelia. Bo oni bardzo jej potrzebują.
Tym cnotliwym też jest potrzebna, gdy staną się już niewolnikami własnych cnót.
Zgadzam się z Tobą, że kopniaka lub w twarz łatwo otrzymać. Oczywiste wydaje się być stawianie temu oporu.
Ewangelia proponuje jednak inny klucz niż moralność.
#16
Januszu,
Cieszę się że myślisz: „Człowiecza cnota/świętość/ jest owocem współpracy człowieka z łaską Bożą. Chodzi o otwartość/zgodę/ na łaskę uświęcającą”
Zwłaszcza cieszy mnie druga część powyższego cytatu.
Współpraca bym nie napisał. Raczej podążanie za…
Jak ślepiec, który gdy przejrzał, właśnie wtedy podążył za Jezusem.
#20
Klaro,
za co dziękujesz Grzegorzowi? Czy możesz uzasadnić swoją dezercję? Pozdrawiam
janusz
#19
Januszu
Piszesz: „W relacji z drugim człowiekiem biorę pod uwagę jego kondycję moralną.”
Żydzi w interesach tak właśnie postępują. Oczywiście za moralnych uważają swoich. Trudno im odmówić skuteczności.
#24
Grzegorzu
czy to nie jest mowa nienawiści/antysemityzm/?
janusz
#21
Grzegorzu,
czy człowiek nie moralny/grzesznik/ potrafi przyjąć na siebie niesprawiedliwość innych? Czy niemoralność daje siłę człowiekowi moc nie opierania się złu? Czy święta Ewangelia jest niemoralna i rezygnuje z kluczu jakim jest dla Katolika bez wątpienia „łaska uświęcająca”? Pytań było by sporo ale i te pomogą Ci zastanowić się nad modernizmem własnej wiary.
Pozdrawiam
janusz
# 23
Janusz
Czy ty nie umiesz czytać?
Przecież Klara napisała w # 20 za co dziękuje Grzegorzowi. 🙂
#23
Dziękuję Grzegorzowi, bo zgadzam się z tym, że cnoty wynikają z miłości.
Zrozumiałam, że nie potrafię kochać /za dużo we mnie miłości własnej/, dlatego odczuwam brak roztropności i umiarkowania.
Przepraszam, ale nie potrafię i nie widzę potrzeby prowadzić wywodów filozoficznych.
#25
Januszu
Mylisz antysemityzm ze spostrzegawczością – jak mawia klasyk 🙂
A tak poważnie to przecież opis stanu faktycznego, a nie zarzut. Wykluczenie z diaspory przez wieki zakaz kontaktów biznesowych.
Nawet współcześni, zeświecczeni Żydzi jak np. Soros mają jakąś etykę, która ich łączy w środowisko.
#3
Księże Biskupie!
Dopiero teraz zasiadłam do komputera, przepraszam…
Serdecznie dziękuję za naprowadzenie mnie na właściwe „tory” zrozumienia tego, co przeoczyłam…
pozdrawiam wiosennie 🙂
#26
Januszu,
Piszesz: „czy człowiek nie moralny/grzesznik/ potrafi przyjąć na siebie niesprawiedliwość innych? ”
Tego nie wiem, jedynie wiem, że może przyjąć darmowe usprawiedliwienie.
Darmowe, bo jak piszesz „nie moralny” oznacza to, że nie ma nic ze swojej strony czym mógłby zapłacić.
Gdy rzeczywiście takie przebaczenie przyjmie zauważy w nim życie i będzie je przekazywał innym.
Prawdopodobnie przy okazji będzie mniej kradł, być może mężnie oprze się pokusie cudzołóstwa itd. Bo takie są świadectwa nawróconych, żyjących w nawróceniu do Boga.
#29
Grzegorzu,
używasz takiego pojęcia jak „zeświecczeni Żydzi”. Jak i po czym rozpoznajesz takiego żydka w narodzie polskim/katolickim/?
janusz
ad.#32
Grzegorzu,
etyka Sorosa to „interes holokaustu”. Prawda dla dla niego jest o tyle prawdziwa ile kasy mu przyniesie. Mentalność sorosowa jest pandemią a wiele groźniejszą niż bańka mydlana korono wirusa. Etyka pozbawiona moralności jest tyle warta co „szmata na wieszaku”.
janusz
#31
Grzegorzu,
jeśli nie wiesz to zapoznaj się z postacią rotmistrza Pileckiego. Razem z Gomułką był w Auschwitz. Tam koledzy/Polacy/potem całkowicie obcy co do polskości. Przypomina mi się Kain i Abel.
janusz
ad.34
Grzegorzu,
„człowiek niemoralny” to człowiek nienaturalny. Może być taki człowiek we własnych oczach świnią/grzesznikiem/. Nie moralność to nienaturalność. Niemoralność to grzeszność. Katolik niemoralny to Katolik, który się ześwinił i nie chce powstać od „kupy chlewnej”. Czy dość jasno się wyrażam?
janusz
#31
Grzegorzu,
„nie moralny” człowiek to „grzesznik”. Jeśli jesteś „grzesznikiem” to jesteś „niemoralny”. Grzesznik to bura świnia nie obrażając naturalnej świni. Moralność/świętość/ jest naturalnym darem Stwórcy dla każdego człowieka stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Być człowiekiem moralnym/świętym/ to nie jakiś luksus dla nielicznych ale to chleb powszedni/zaszczyt i obowiązek/ dla każdego człowieka. To, że ukryjesz złodzieja licząc na jego nawrócenie nie daje pewności, że grzesznik cokolwiek zrozumie i się nawróci/przestanie kraść/. „Tylko nie mów nikomu” doprowadziło do wielkiego zgorszenia. Czy nadal chcesz bawić się w „kuci babkę” z Prawdą/Bogiem/?
janusz
#28
Klaro,
piszesz; „Zrozumiałam, że nie potrafię kochać /za dużo we mnie miłości własnej/, dlatego odczuwam brak roztropności i umiarkowania”. O własnych siłach człowiek potrafi miłować tylko do naturalnych granic i dlatego Stwórca ofiaruje naszemu rozumowi łaskę wiary. Współpraca a raczej poddanie się łasce Bożej owocują cnotliwością/świętością/. Pytałem „za co dziękujesz Grzegorzowi” tylko dlatego bo Grzegorz nie rozumie jak należy/po katolicku/ co to jest „cnota”. Wmawia mi, że pochodzi tylko od człowieka a później udowadnia, że jest odwrotnie. Stąd to nieporozumienie i moje zapytanie.
Pozdrawiam
janusz
Wnikliwie czytałem słowo po słowie ks. Biskupa ten obecny komentarz i mam przekonanie że faktycznie tak się dzieje w człowieku.
Tak dokonało się i w moim życiu przez namaszczenie przez Ducha Świętego .
Przez swoją wcześniejszą zatwardziałość religijność nigdy by nie było przemiany w moim życiu.
To dzięki Duchowi Świętemu to mogło się stać i dokonała się przemiana mego życia.
Nie żałuje tego starego życia w którym żyłem i było mi w nim dobrze jak sobie wspominam czasami lata przeszłe.
Choć mile wspominam moje działanie w Kościele Katolickim.
To co dał mi Duch Święty stało się dla mnie czymś innym, nowym działaniem mego życia w społeczeństwie.
Choć wiele ludzi z którymi żyje i ich spotykam na co dzień mnie nie rozumie.
Ja wcale im się nie dziwię że mnie nie rozumieją bo nie są dotknięci przez Ducha Świętego i dlatego takimi są nie rozumnymi.
Choć mogli by taką łaskę otrzymać od Pana Boga jak by tego chcieli.
A może im religijność katolicka przysłania ich życie .
A to staje się wtedy trudne na działanie Ducha Świętego do przemiany ich życia.
#38
Józefie,
ja od młodości miałem styczność z nowoczesnym Kościołem katolickim. Chrzczony byłem jeszcze po staremu/tradycyjnie/. Jeszcze na początku lat siedemdziesiątych byłem ministrantem przy tradycyjnych Mszach świętych. Umarł stary proboszcz i nastał młody proboszcz, który bardzo szybko wprowadził nowoczesnego ducha. Zmieniła się forma/formacja czy jak kto chce inicjacja/. Jakoś nie pasowałem do formy neokatechumenalnej i po trzynastu latach uczciwej wiary/otwartości/ zostałem na bruku/bocznicy/ pozostawiony sam sobie. Mam zgoła odmienne doświadczenie nowoczesnego działania Ducha Świętego od Twojego. To co dla Ciebie stało się nowością dla mnie stało się starością. Ludzie nie rozumieją nowości bez zrozumienia starości. Nie zrozumieją dlaczego kiedyś wierzyłeś tak a dzisiaj zgoła inaczej. Duch Święty jest stary i nie zmienny to znaczy taki Sam i ten Sam.
Pozdrawiam
janusz
#19
Janusz
Chciałbym uszczegółowić Twoje stanowisko, bo być może jest w nim pewna sprzeczność.
” PSALM 1
Dwie drogi życia
1 Szczęśliwy mąż,
który nie idzie za radą występnych,
nie wchodzi na drogę grzeszników
i nie siada w kole szyderców,”
Czy Twój pracodawca jest prawym katolikiem, czy jest ochrzczony, a zatem czy jest moralny? Czy jest roztropne pracować u niego jeśli tak nie jest?
Łatwo jest być moralistą.
Można powiedzieć, że prowadziłem małą rodzinną firmę handlową. Czy wiesz ilu klientów kierowało się światopoglądem katolickim przy wyborze sklepu. Przecież gdyby klienci kierowali się roztropnością i wspieraniem braci w wierze, to żadne biedronki, tracą, itp nie miały by racji bytu w Polsce. Już to pisałem patriotyzm na ustach a w kolejkę do biedronki. Ani to pobożne ani patriotyczne.
# 39
Janusz
Zgadzam się że Duch Święty jest stary i nie zmienny.
Ale to człowiek ma być zmienny inaczej powiem przemieniony przez Ducha Świętego.
Religijność w człowieku ma odejść do historii mego życia.
Mam stać się innym człowiekiem, przemienionym w moim myśleniu przez Ducha Świętego,
U Ciebie to bardzo mocno jest postawione życie na religijność Kościoła Katolickiego.
Tak ja to zauważam, co niekoniecznie jest to dobre dla Ciebie i otoczenia.
#32
Januszu
Pytasz:” Jak i po czym rozpoznajesz takiego żydka w narodzie polskim/katolickim/?”
Słowo „żydek” jest niestosowne, bo ma zabarwienie pejoratywne. Nie używaj go proszę.
Żyd zeświecczony to taki, który ma poczucie przynależności do szeroko rozumianego Narodu Wybranego, a nie wierzy w Boga.
Nie ma znaczenia w jakim kraju taka osoba mieszka.
Soros urodził się na Węgrzech, Michnik w Polsce, a ten pierwszy dla ratowania finansów wykupił udziały w Agorze. Jest to wzajemna pomoc nie związana z religią, miejscem urodzenia a nawet bezpośrednimi korzyściami finansowymi.
#41
Józef
Idealnie było by gdyby nasze życie było naszą religijnością.
#43
St(r)ach_u
„…nasze życie było naszą religijnością”
I „poprawnie” religijni za takie ośmielenie by Cię zatłukli.
To nijak nie mieści im się w głowie. Gdzież dobre samopoczucie z innych obijania? Gdzie radość?
Baranek pierwszy zwołałby przeciwko śmiałkowi grupę bojową.
Józef zdaje się żyje ludzką religijnością. Odważny!
#35,36
Januszu,
Ksiądz Biskup zatytułował swoją katechezę ”
Pytanie, które stale nurtuje” :
„Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?
Również i Ty tak intensywnie pytasz , apelujesz, upierasz się o wartości moralne , na których budowane są wszystkie królestwa tego świata.
Wszystkim ludziom rozsądnym zależy na zachowaniach ułatwiających życie w społeczności a tym są cnoty, tym są zasady moralne. I pracodawca i Klient i rzemieślnik jest ceniony, gdy postępuje uczciwie, pracuje solidnie, nie ucieka od problemów tylko stawia nim czoła, nie zdradza żony itd. Zgadzają się z tym również osoby niewierzące.
W tych królestwach żyjemy również i my chrześcijanie.
Dalej w podtytule „Odpowiedź Jezusa” Ksiądz Biskup pokazuje, wyjaśnia perspektywę inną ,nie z tego świata , chociaż w jakimś zakresie w tym świecie już dostępną.
Przeczytaj proszę Januszu ze zrozumieniem.
Moralność świecka jest wypracowywana przez metodę prób i błędów przez wieki. W naturalny sposób przybliżać się musi do „moralności chrześcijańskiej”
Jednak wypływają one z innych źródeł.
Gdybyś był ateistą, cieszył bym się z Twoich wpisów, bo niewierzący też mogą rozpoznawać Boga na swoją miarę. Ale oni uczciwie się do niewiary przyznają.
Jeśli jednak uważasz się za katolika :
” Bądź świadkiem Jezusa, wchodź w Jego Tajemnicę życia, śmierci (umierania) i stale nowego życia, które rodzi się dzięki zmartwychwstaniu”
Z każdym spotkanym człowiekiem na nowo.
#40
Stachu,
ustalmy niezmienne zasady/kryteria/, wedle, których możemy rozeznać kto jest kim. Od wielu stuleci „łaska uświęcająca” była katolickim kluczem do kondycji moralnej/duchowej/ konkretnego Katolika. Ustalony został przez święty i apostolski Kościół rzymskokatolicki kodeks grzechów ciężkich/śmiertelnych/ po to by żyło się nam bezpieczniej i przyjemniej. Podobny cel ma kodeks karny, kodeks skarbowy, kodeks drogowy, itd. Kodeks moralny jest na czele wszystkich kodeksów. Każdy człowiek żyjący w społeczeństwie musi dostosować się do obowiązujących norm moralnych dla dobra swojego i innych. Nie jesteśmy sami na pustyni. Obok nas/ blisko nas/ są inne osoby godne szacunku i miłowania. Proszę wybaczyć ten „wywód”. Przejdę do konkretu. Pracuję jako goj/parobek/ u Żydów holenderskich. Mają swoje procedury/zasady/ i nic dziwnego, że robią dobry interes na „katolickiej głupocie”. Niestety tak wygląda kondycja polskiej/katolickiej/ przedsiębiorczości również w innych regionach Polski. Katolik/chrześcijanin/ to tylko goj/grzesznik/ niczym nie różniący się od zwykłego konia czy psa. Sam alienujesz się w byciu grzesznikiem i wydaje Ci się, że „jestem grzesznikiem” to szczyt pokory. Dlaczego więc dziwić się, że obcy w wierze traktują nas jak konie do roboty skoro sam godzisz się na „bycie grzesznikiem/gojem/”. Jeśli Twój „dusz pastuch” traktuje siebie i ciebie jako „grzesznika” to co się dziwić, że katolickie ludziska prosto z Kościoła biegną do biedronki. Są jak owce bez pasterza. Co robić by przeżyć i wiary nie stracić? Samemu być w stanie „łaski uświęcającej”. Nie trwać w grzechu ciężkim/śmiertelnym/ a tym samym „być świętym” i dawać żywe świadectwo, że można, warto i trzeba być w zgodzie z katolicką moralnością. Co oni z tym zrobią to ich sprawa.
janusz
#41
Józefie,
każdy człowiek jest wierzący. Wiara nie koniecznie musi być związana z Bogiem/Stwórcą/. Można wierzyć w pieniądze, zdrowie, pomyślność, dobrobyt, szczęście, politykę, naukę, kulturę, bycie dobrym człowiekiem, bycie grzesznikiem, itd. Wiara człowieka jest źródłem jego religijności. Czymże jest religijność jak nie uzewnętrznieniem wiary. Moja religijność jest owocem mojej wiary. Jest to święta i apostolska Wiara rzymskokatolicka mocno zróżnicowana ze współczesną wiara katolicką.
Pozdrawiam
janusz
#45
Grzegorzu,
muszę jeszcze raz przypomnieć Ci rozróżnienie porządku natury od porządku łaski. Jako ludzie stanowimy jedna wspólnotę gatunkową. Wszyscy co do człowieczeństwa jesteśmy braćmi si siostrami mającymi jednego Stwórcą/Ojca/. Jednak w porządku łaski jako wierzący Katolicy nie możemy się utożsamiać z innymi wierzeniami. Braterstwo wiary przynależy tylko tym, którzy zostali ochrzczeni i inicjowani w świętej i apostolskiej Wierze rzymskokatolickiej. Katolicki kodeks moralny obowiązuje tylko ochrzczonych Katolików. Nie ma sensu zmuszać inne nacje do zachowywania moralności katolickiej. Oni mają Dekalog, który w naturalny sposób obowiązuje każdego człowieka. Siedem praw Noego.
janusz
#46
Janusz
Piszesz: „Dlaczego więc dziwić się, że obcy w wierze traktują nas jak konie do roboty skoro sam godzisz się na „bycie grzesznikiem/gojem/”.
Bzdura na kiju. Jeżeli z moich wpisów wyciągasz taki wniosek, to o czym tu gadać. Poczytaj moje wpisy, gdzie tam jest zgoda na moją grzeszność?
#48
Januszu,
Piszesz: „Katolicki kodeks moralny obowiązuje tylko ochrzczonych Katolików.”
Na szczęście nie obowiązuje.
Chrześcijanin wypełnia normy moralne nie z obowiązku, ale dobrowolnie, z własnej chęci i wyboru.
Z obowiązku wypełnia je niewolnik.
#49
Stachu,
już samo wypowiedzenie przez człowieka „jestem grzesznikiem” świadczy o niedojrzałym/grzesznym/ człowieczeństwie. Watro mówić „jestem grzeszny”. Takie stwierdzenie ukazuje grzeszność jako przypadłość na twoim człowieczeństwie. „Jestem grzeszny” ma jeszcze jakiś sen ale powiedzenie o sobie „jestem grzesznikiem” to totalna bzdura, w którą po głębszym zastanowieniu nie jak Katolikowi uwierzyć. Proszę nie degradować się alienacją/ucieczką/ w „jestem grzesznikiem”. Jeśli jesteś w stanie łaski uświęcającej/bez grzechu ciężkiego na duszy/ to jesteś świętym mocą łaski Bożej. Świętość Katolika uwarunkowana jest łaską uświęcającą. To, że jesteśmy grzeszni nie upoważnia nas do mniemania o sobie jako o totalnym grzeszniku. Grzeszność jest uleczalna w konfesjonale/święty Sakrament Pokuty i Pojednania/. Za „goja” przepraszam.
Pozdrawiam
janusz
#51
Janusz
Twój post = jestem”święty grzeszny”. Pasuje?
#51
Przypuszczam, iż dlatego mamy tyle wojen politycznych i nieszczęść ludzkich, bo więcej tu świętych niż zwyczajnie z duszą i z sumieniem, ludzi prawowitych, ludzkich.
#53
Ka,
każdy człowiek jako człowiek jest święty/bardzo dobry/. Tu nie ma dyskusji. Pretensje do Stwórcy proszę kierować jeśli się pojawią jako wrogie człowiekowi. Każdy człowiek w Zamyśle/Rozumie/ Stwórcy/Boga/ jest pomyślany i stworzony jako BARDZO DOBRY. Tu nie ma dyskusji. Nasz początek jest w Boskim Rozumie. Człowiek tylko dlatego, że jest człowiekiem jest godzien boskiego szacunku. Nawet człowiek grzeszny, który się ześwinił nadal ma godność człowieka. To, że brudas nie znaczy, że nie człowiek. Krystyno tylko święty człowiek osiąga celu. Bóg stworzył nas świętymi a nie grzesznikami.
Pozdrawiam
janusz
ad.#54
Ka,
piszesz/myślisz/ o człowieku zwyczajnym „z duszą i z sumieniem, ludzi prawowitych, ludzkich”. Czy „święty” w wersji katolickiej jest „grzesznikiem”? Czy Pan Jezus będąc w pełni Człowiekiem jednoznacznie zmienił ten świat? Czy duch tego świata/duch tego czasu/ jest Duchem Świętym?
Pozdrawiam
janusz
#55
baran katolicki
Nie rozwijano świadomości /odwrotnie niż czynił to P.Jezus/ więc siły zła wpełzły wykorzystując lukę.
Kościół chyba już je /zło/ czuje, czuje?
#55
Nie wiem, jaki jest święty w wersji katolickiej.
Dla mnie święty to Święty, we wszystkich wersjach.
#54
Baran katolicki
Nie będę biła hołdy ludzkiemu brudowi. I nie zganiaj brud na Stwórcę, bo wyposażył on człowieka w duszę i sumienie. Dodatkowo wyposażył w rozum by dobrze atrybutami, jakie nam dał, człowiek rozporządzał.
#57
Ka
„świętych” mają wszystkie religie. Na przykład „święty” islamista kieruje się etyką Koranu. „Święty” talmudysta ma etykę spisaną w Talmudzie. Święty w wierzeniu protestanckim będzie grzesznikiem obleczonym w sprawiedliwość Chrystusa. Etyka współczesnego biznesu jest wizytówką i dorobkiem reformacji. „Święty” Katolik kieruje się katolicką etyką gdzie dominuje racjonalna/rozumna/ Wiara świętego i apostolskiego Kościoła rzymskokatolickiego. „Świętość” to dosłownie trafienie do człowieczego celu. „Grzeszność” to chybiony cel człowieka jako człowieka. Cele człowieka są różne w różnych wierzeniach, kulturach, cywilizacjach, itd.
janusz
#58
Ka,
Stwórca/Bóg/ nie zna brudu w Sobie i na Sobie. Natura Boska jest nie do skalania jakimkolwiek grzechem.
janusz
#60
Dlatego istnieje piekło, w które Ty jako uznający najwyższą Świętość każdego człowieka, nie wierzysz.
Nie wiem, dlaczego uznajesz /a tym samym przyzwalasz/, iż każdy łajdak nieskazitelny i święty.
Ja wierzę w piekło, choćby dlatego że gdzieś ta zgnilizna musi zostać od Świętych odseparowana.
#61
Ka,
proszę nie żartować sugerując jakobym nie uznawał stanu bez łaski uświęcającej zwanym potocznie „piekłem”. Każdy człowiek jako korona stworzenia ma w swojej duszy Przenajświętszy Obraz Stwórcy. Jest podobny do Stwórcy/Boga/. Łaska uświęcająca w gruncie rzeczy przywraca stworzonemu człowiekowi godność człowieka jako Człowieka. Katolicy /grzesznicy/ pozbawieni łaski uświęcającej/żyjący w grzechu ciężkim/ działają, żyją, rozumują, miłują, itd. tylko mocą naturalnych/przyrodzonych/ zdolności. Własne siły człowieka choćby najbardziej energiczne nie są w stanie doprowadzić duszę ludzką do celu jakim jest tylko Stwórca/Bóg/. Kluczem, aktualizacją przepustki do Nieba/Boga/ jest tylko moc łaski Bożej/uświęcającej/. Proszę się nie obawiać grzechu/szatańskiego gów.a/ w Niebie. Walka polega na zejściu z tego świata w stanie łaski uświęcającej. Do piekła trafią tylko ci, którzy nie skorzystali z czasu łaski i wzgardzili Stwórcą. Puki żyjemy w czasie wszystko można jeszcze zmienić. Po śmierci cielesnej/materialnej/ czas przestanie istnieć i zastanie człowieka takim jaki jest. O zbawieniu decyduje tak bardzo dzisiaj zapomniana i poniewierana „łaska uświęcająca”. Zdrowy Katolik w Wierze doskonale wie o co chodzi. Nowoczesny katolik będzie alienował się „miłosierdziem Boga” zapominając o „sprawiedliwości Boga”. Sprawiedliwość, która usprawiedliwia” to jak „Miłość nie kochana”.
Pozdrawiam
janusz
#62
Wiesz co? Nie znam ani jednego człowieka, który by wzgardził Stwórcą. Znam natomiast wiele pomniejszych diabełków, którym zupełnie przyjmowanie Sakramentów nie przeszkadza. Jak grzeszyli tak i grzeszą, w cichości dumni jak kogoś wykiwają.
Dobra. Nie ja fachowiec od Kościoła, ja tylko widzę, jak to w praktyce od dołu hula.
#63
Ka,
jest taki nurt pośród nowoczesnych Katolików nazywany „nadzieją powszechnego zbawienia”, który reklamuje ideologię „pustego piekła”. Proszę zapoznać się co mówi KKK o piekle. Warto o tym wiedzieć. https://www.teologia.pl/m_k/kkk1p03.htm
janusz
#64
Okey.
Przeczytałam.
#64
baran katolicki
To nie tylko „nowocześni katolicy” tą idee głoszą.
Ciągle się słyszy, że jak dana osoba umrze to od razu jest w niebie.
Ja to sobie tak myślę, że to jest poniekąd ludzka tęsknota za spotkaniem z Bogiem.
Nikt przecież nie chce do piekła.
Nie ma się co dziwić. Przecież nasze sumienia „wołają” za Bogiem, przypominają o Nim. Przecież sumienie nam dane jest po, to aby „przypominało” nam o Bogu i Jego Prawie.
Niektórzy jak coś przeskrobią, to jakby odzywało się w nich sumienie i „mówiło” o złym czynie.
#66
chani,
sumienie w człowieku może być uśpione lub zdeprawowane. Sumienie człowieka mieści się w jego rozumie. Sumienie prawe/boże/ zawsze jest rozumne. Tobie jakoś sumienie nie wyrzuca Ci grzechu ciężkiego choćby z powodu Twojej nieobecności w niedzielę i święta na Mszy świętej. Dlaczego nie widzisz problemu skoro zanurzony byłeś w świętej i apostolskiej Wierze rzymskokatolickiej? Jaka wiarą Cię ochrzciła?
Pozdrawiam
janusz
#67
baran katolicki
Ale czy człowiek nie ma wolnej woli?
Czy mimo, że ma tą wolną wole to jednak musi?
Oj Janusz, nie znasz mnie tak dobrze jak sądzisz. Sądzisz po pozorach.
A przez to można sobie samemu narobić długu.