Dziś podczas liturgii w aklamacji przed Ewangelią śpiewamy profetyczne słowa Jezusa:
Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia (J 8,12).
Jezus niejednokrotnie nazywa siebie światłością i tak też wielokrotnie jest nazywany. Jest to prerogatywa Boska. Bóg bowiem jest światłością (1J 1,5). Tę swoją przedziwną cechę i właściwość Bóg w Osobie Jezusa dzieli z ludźmi. Właśnie przez fakt powołania i obdarzenia mocą swego słowa.
Słowa Jezusa – Kazanie na Górze
Słowa aklamacji wprowadzają nas w gotowość przyjęcia orędzia skierowanego bezpośrednio do nas, do uczestników liturgii i w ogóle do uczniów Jezusa.
Wy jesteście światłem świata.
Nie może się ukryć miasto położone na górze.
Nie zapala się też lampy i nie umieszcza pod korcem,
ale na świeczniku, aby świeciła wszystkim, którzy są w domu.
Są to słowa Jezusa wypowiedziane bezpośrednio po makaryzmach (błogosławieństwach), którymi Jezus rozpoczął swoje Kazanie na Górze, w którym ukazał zasadnicze elementy programu chrześcijańskiego życia. Jest to nakreślenie podstawowych zrębów życia uczniów Jezusa. Jest to obraz życia człowieka, który przystąpił do Jezusa i do Niego stale przystępuje, by chodzić w Jego światle i stawać się też światłem.
Należy zwrócić uwagę, że słowa Jezus w tej części Kazania są utrzymane w formie (w trybie) deklaratywnej czyli orzekającej a nie imperatywnej czyli rozkazującej czy nakazującej.
Ja jestem … / wy jesteście …
Należy więc – analogicznie do deklaracji Jezusa: Ja jestem światłością świata – rozumieć też powiedzenie Jezusa o uczniach, którzy przystąpili do Jezusa i idą za Nim Wy jesteście światłem świata.
Bardzo często spotykamy się z interpretację w stylu: „mamy / macie być światłem”. Tymczasem sens czy ciężar wypowiedzi Jezusa nie tkwi w tym, by starać się stać światłem, lecz by przystąpić do Jezusa i pójść za Nim i dzięki temu stać się światłem.
Istnieje bowiem niebezpieczeństwo, że jeśli ktoś na różne sposoby i czasem za wszelką cenę zabiega, by być światem dla innych, może czynić to według własnych kryteriów i faktycznie moralizować. Taki sposób myślenia i działania odchodzi od ducha Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Jeśli ktoś przyjmie Ewangelię i pójdzie za Jezusem, będzie chodził w światłości i będzie stawał się światłem dla świata tzn., by także inni szli za Jezusem zgodnie z duchem Ewangelii.
Nie może się ukryć miasto położone na górze
Nie chodzi o to, by twierdzić i starać się innych przekonywać, że na górze jest miasto, lecz chodzi o prawdę, czy na górze jest miasto. Jeśli na górze jest miasto, to nie można go ukryć.
Natomiast nie zaistnieje nigdy na górze żadne miasto od mówienia, że na górze ma być miasto i że ma ono świecić. Po prostu: jeśli jest, to będzie ono widoczne; jeśli go nie ma, to nie ma co wmawiać że jest ani tym bardziej nie stawiać jakiejś atrapy miasta i przekonywać, że to właśnie jest miasto. Potrzeba dzisiaj bardzo realistycznego odczytania Ewangelii w jej oryginalnym duchu, by unikać przekształcania jej przesłania w moralizatorstwo.
Nie jest to łatwe zadanie. Tego nie potrafimy zrobić własnymi siłami. Trzeba osobistego pokornego przystępowania do Jezusa i wchodzenia na Jego drogę (zob. np. Mt 5,1-2; 10,38; J 12,26).
Bp ZbK
Komentarze
141 odpowiedzi na „Światłość świata (5. Ndz A – 200209)”
„Wy jesteście światłem świata”…
….
…czy można te słowa uczynić równoważnym ze słowami
– „Jesteście solą tej Ziemi ”
…te zdania dotyczą chrześcijan… 🙂
….
lemi,
czy twój stan zdrowia jest już stabilny?
Kilkakrotnie powołuje się Ksiądz Biskup na „ducha Ewangelii”.
Jak rozpoznać tego „ducha”? Czy nie lepiej mówić o duchowości Ewangelii?
Pozdrawiam
janusz
Ad #2 baran katolicki
Januszu!
Ducha Ewangelii rozpoznajemy przede wszystkim w świetle Makaryzmów (Mt 5,3-12). Dalej: w świetle całego Kazania na Górze (Mt 5 – 7) oraz w świetle całej Ewangelii Jezusa Chrystusa podanej nam przez czterech Ewangelistów i pozostałe Pisma Apostolskie w tradycji Kościoła.
Co do mówienia o „duchu” czy „duchowości” to trochę tak jak w mówieniu o „człowieku” i o „ludzkości”.
Pozdrawiam
Bp ZbK
„Wy jesteście solą ziemi… Wy jesteście światłem świata”.
Sól nie tylko nadaje smak. Ziemia przypomina dla mnie też o tym, że ona też topi lody. Bycie solą, to nie tylko wyrazistość i zdecydowany smak. To zaczerpnięcie z czułości Boga, by nieść ją tym, z którymi się spotykam. By rozjaśnić to co ciemne i pozbawione nadziei. Topić lód tam, gdzie on uwięził ciepło, miłość, wrażliwość.
# Księże Biskupie,
a co z duchem Kościoła? Czy nie jest to duch Ewangelii. Dzisiaj katolicy nie zauważają, że każda duchowość/wspólnota/katolicka ma tego samego ducha. Nie chodzi bynajmniej o Osobę Ducha Świętego lecz o duchowy podmiot/byt/ katolicki.
Pozdrawiam
janusz
Wszystko wydaje się jasne. Światłość ogarnia wszystkich, ale nie wszyscy stajemy się światłem dla świata, bo „rozkładamy parasole”. Parasol niedowiarstwa np. w moc Eucharystii, parasol pogoni za wiedzą ,parasol pychy i egoizmu etc.
A sól? sama w sobie jest nie do zjedzenia. Dopiero rozpuszczona nadaje smak potrawie/postawie chrześcijańskiej/. Czy jest we mnie „sól”,która nadaje smak moim uczynkom?
Czy ja idę za Jezusem, czy obok Jezusa, a może w swojej pysze chciałabym iść na równi z Jezusem, z parasolem w ręce?
Boże, przymnażaj mi wiary każdego dnia, od nowa
„Stanie się na końcu czasów,
że góra świątyni Pańskiej
stanie mocno na wierzchu gór
i wystrzeli ponad pagórki.
Wszystkie narody do niej popłyną,
mnogie ludy pójdą i rzekną:
«Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską
do świątyni Boga Jakubowego!
Niech nas nauczy dróg swoich,
byśmy kroczyli Jego ścieżkami.
Bo Prawo wyjdzie z Syjonu
i słowo Pańskie – z Jeruzalem».
On będzie rozjemcą pomiędzy ludami
i wyda wyroki dla licznych narodów.
Wtedy swe miecze przekują na lemiesze,
a swoje włócznie na sierpy.
Naród przeciw narodowi nie podniesie miecza,
nie będą się więcej zaprawiać do wojny.
Chodźcie, domu Jakuba,
postępujmy w światłości Pańskiej!”/Iz.2,2-5/.
Oto nowe Jeruzalem. Oto Kościół rzymskokatolicki jedyny Kościół w Chrystusie Panu. Czy dzisiaj to atrapa dla świata czy sakrament. Dobrze wiemy, że nadmiar światła oślepia. Prawda o Bogu i człowieku oślepia/rani/ grzeszną naturę ludzką. Potrzebujemy w relacji z Bogiem/Stwórcą/ łaski Bożej. Bóg ma inną tożsamość bytową od stworzenia nie można do Niego podchodzić o własnych siłach. Naturalne siły człowieka poranione grzechem to jak słoma w obliczu ognia. Potrzebujemy, koniecznie „skafandra” ochronnego jakim jest łaska Boża. Jeśli zbliżysz się do Boga w grzechu ciężkim bez Jego Łaski to na pewno spłoniesz jak słoma razem ze swoim grzechem. Czymże jest ta łaska uświęcająca, o której tyle tu rozprawiamy? Jest ona powrotem do „pępowiny” stwórczej jaką mieli pierwsi rodzice w Raju. Cała historia zbawienia polega na powrocie do tamtej jakości/świętości/ człowieka. Nie dajmy się Lucyferowi, który jako archanioł „niosący światło” daje nam dzisiaj atrapę światła i stawia ją na górze katolickiego Syjonu/Watykanu/.
Pozdrawiam
janusz
„Ja jestem światłością świata,
kto idzie za Mną, będzie miał światło życia” – iść za Nim i stać się światłem dla innych.
Światłem dzięki któremu ludzie uwierzą Bogu i Jego Słowu.
Tym światłem, który promienieje na innych.
Tu nie potrzeba wielkich słów żeby prorokować. Wystarczy prorokowć tym światłem.
Ludzie patrząc na twoją postawę, twoje czynmy wynikające z Ewangelii, sami zobaczą to światło.
Wystarczy być w tym świetle.
W Piśmie Świętym jest napisane, że przez cień przechodzącego Piotra, ludzie zostawali uzdrowieni.
Właśnie, być jak oni.
Aby ludzie chwalili Boga widząc moje uczynki.
#8
chani,
tym światłem zmartwychwstałego Pana Jezusa w człowieku/katoliku/ jest blask łaski uświęcającej. Świeci przed ludźmi tylko to co jest w nas uświęcone/przemienione/. Zauważ jak przedstawia się Świętych. Nad głową mają aureolę . W doczesności nie widoczną gołym/cielesnym/ okiem. Grzech, którym tak dzisiaj się bezmyślnie chlubimy jest diabelską atrapą światła. Można iść w stronę iluzji światła. Jest to sztuczne światło, które generuje Lucyfer jako „niosący światło”. Jedyną gwarancją bożego światła jest łaska uświęcająca, udzielana w świętym Kościele katolickim. Sakrament Pokuty i Pojednania jest jest kościelnym gniastkiem gdzie podłączyć może się każdy rozładowany/nieświecący/ grzesznik i na nowo podładować swoją duszę, by świeciła blaskiem zmartwychwstałego Pana. Krzysztofie to się dzieje na każdej Mszy świętej przeżytej w pełnej Komunii ze Świętymi. Nie bój się tej energii. Kopie/spala/ tylko to w człowieku co grzeszne a umacnia to co święte.
janusz
Ks. Biskup napisał:
„Należy zwrócić uwagę, że słowa Jezus w tej części Kazania są utrzymane w formie (w trybie) deklaratywnej czyli orzekającej a nie imperatywnej czyli rozkazującej czy nakazującej.
………
Należy więc – analogicznie do deklaracji Jezusa: Ja jestem światłością świata – rozumieć też powiedzenie Jezusa o uczniach, którzy przystąpili do Jezusa i idą za Nim Wy jesteście światłem świata.”
Siedzę i rozmyślałam nad tymi słowami. 🙂
Skoro Pan Jezus mówi, że jestem światłem świata, to właściwie nie ma co rozważać, czy nim jestem. Jestem.
Może więc powinnam się zastanowić, jakim światłem jestem? Silnym, czy ledwie tlącym się?
Ale i na to pytanie nie potrafię odpowiedzieć…
Niektórzy uważają, że jestem zbyt mało pobożna i chcą mnie poprawiać, albo, że nie wierzę wystarczająco dobrze np. Janusz ciągle mnie poucza. Słabe to moje światło?
Z drugiej strony w ciszy gabinetu lekarskiego właśnie nie świetle zewnętrznych reflektorów, ale w takiej osobistej relacji czasami pacjenci sami pytają mnie o Boga. Widocznie jest we mnie jakieś zielone światełko, że mają ochotę czy odwagę się pytać i radzić także w sprawach wiary. 🙂
Tak sobie jeszcze pomyślałam:
A może chodzi o to, że nie świecę własnym światłem – dlatego nie zależy mi, aby mnie uważano za bardzo pobożną, ale jest to światło od Boga, które otwiera innych, gdy jest taka potrzeba?
#1
Według otrzymanej wiedzy, komórki rakowe w moim przypadku pozostały w płynie limfatycznym. Wiosną ubiegłego roku poprosiłem lekarza o wykonanie nietypowego badania, pobranie płynu i jego przebadanie. Takie badanie wykonano w klinice. Wynik jednoznaczny, nie znaleziono ani jednej komórki rakowej. Wszystkie narządy wewnętrzne są zdrowe. Jestem wyleczony. Tylko kto uwierzy, że lek od robaków dostępny w każdej aptece wyleczy z choroby nowotworowej?
Ad #11 basa
Barbaro!
Trzeba jednak pytać się: czy jestem, a więc czy faktycznie do Jezusa przystępuję i za Nim idę.
To oznacza stałe „nawracanie się” od siebie ku Niemu. Jeśli to jest, to resztą też będzie. Jeśli natomiast będziemy się „troszczyć” i zabiegać o „resztę”, a to nam ucieknie z pola widzenia, to może będzie światło bardzo „różnokolorowe” i niejednoznaczne.
Pozdrawiam
Bp ZbK
#14
Ks. Biskup dziękuję. 🙂
Myślę, że rozumiem. 🙂
Rozumiem to tak – jeśli będę się troszczyć i starać, aby świecić wg tego, jak ja widzę i rozumiem wiarę i chcę świecić tą wiarą przed ludźmi – to będzie to tylko moje światło – fałszywe.
Jeśli będę się nawracać i pozwolę działać Bogu w moim życiu, to Jego światło samo zabłyśnie we mnie. 🙂
Wtedy nie da się tego ukryć. 🙂
Dzisiaj oglądałam w TV TRWAM , film o św. Weronice.
Początku – jej dzieciństwa niestety nie obejrzałam- nie wiedziałam, że ten film będzie a będąc u koleżanki zaczęłyśmy oglądać od momentu, kiedy św. Weronika była nastolatką, która mimo sprzeciwów ojca, wstąpiła do zakonu. Tam działy się cudowne chwile jej wiary … posądzano Ją nawet o schizofrenię, ale że nie okazywała towarzyszących przy takiej chorobie innych ubocznych objawów, uznano jej doznania i wizje
/ miała też stygmaty /, za nadprzyrodzone…
Ta Wielka Święta ukochała Jezusa Chrystusa do tego stopnia, że prosiła Go o udział w cierpieniu Syna Bożego i doznawała wielu cierpień…
Była wielbicielką Pośredniczki Maryi Panny, która na polecenie Jezusa Chrystusa otaczała swym Płaszczem Opieki, cierpiącą za dusze czyśćcowe – Weronikę…
Weronika spisywała swoje przeżycia w dzienniczku, który jeszcze nie ukazał się w języku polskim…
Bardzo przejmujący film, po którym poczułam się małym ziarenkiem w obliczu Ogrodu Weroniki…
Ten film uczy również pokory…
#13
lemi,
dziękuję za dane świadectwo niewątpliwego cudu, którego doznałeś …
…czytając twoje opisy wnioskuje, ze twoje uzdrowienie , to cud…czy to też tak widzisz?
…a co na to lekarze?
Ile jest we mnie Ewangelia, tyle jest we mnie światła. Ile jest w moim działaniu ducha Ewangelii, tyle jest we mnie smaku Ewangelii. Jeżeli pozwalam przenikać do mojego życia Ewangelii wówczas świecę światłem Chrystusa, wówczas nadaję smak dla tych, którzy mnie obserwują.
Ostatnio jeden z kolegów z czasów pracy w szkole, który po śmierci swojej żony związał się z rozwódką zaatakował mnie w czasie przypadkowego spotkania. Zarzucał mi udział w sekcie, (DN) ,wypaczone widzenie wiary, życia itp. Nie wiem czy dostrzegł we mnie jakiś promyk światła, który oświetlił jego grzech, czy tylko znając moje przekonania religijne stałem się dla niego wyrzutem sumienia. Nie ukrywam, że jego reakcja mimo sporej konsternacji sprawiła mi dużą radość. Zaliczył mnie do swoich przeciwników. Poczułem wewnętrzne zadowolenie. Jednak zaraz potem rozmyślając nad tym wydarzeniem uświadomiłem sobie, że o wiele częściej jestem znakiem zgody ze światem niż znakiem sprzeciwu. Częściej jestem (może byłem) klepany po plecach za zaradność, cwaniactwo spryt itp., niż uznawany za znak (światło) Chrystusa.
Dobrze jest jednak słyszeć, że już samo staranie się o życie Ewangelią jest albo staje się takim światłem.
Nie dziwię się, że to rozważanie ks. biskupa może się komuś wydać trudne, albo nieprecyzyjne. Dostrzegam prawną różnicę między przestrzeganiem prawa które ze swej natury jest wykonywane w jakimś interesie (np.unikanie kary, uzyskanie wynagrodzenia, uzyskanie zbawienia itp.), a życiem według ducha Ewangelii, które jest natchnieniem, łaską. Robię coś, bo tak to rozumiem, czuję. Nie ma w tym żadnej zależności.
Coś wam powiem; wiecie, że mam mózgowe porażenie dziecięce [tak zdiagnozowano moją chorobę].
Lekarze mówili mojej mamie, że nie będę chodził i rzeczywiście przez siedem lat nie chodziłem. Później przy pomocy mamy poruszałem się, ale na szczęście nie musiałem jeździć na wózku.
Dzisiaj poruszam się sam, choć chodzę jak pijany.
Każdej zimy jak jest ślisko, przewracam się.
Raz nawet tak upadałem, że stłukłem sobie pośladek, ale o dziwo żadnej kości sobie jak dotąd nie złamałem.
Nie wiem czy to przypadek czy może Bóg rzeczywiście ma dla mnie plan?
„Jego kości nie zostaną złamane” – mowa o Jezusie, a ja kim jestem?
#20
chani,
wolą Bożą jest byś się uczciwie wyspowiadał po katolicku. Ksiądz może przyjść do Ciebie do domu jeśli sam nie dasz rady dotrzeć do najbliższego konfesjonału. Z tego co piszesz fizycznie jesteś „ukrzyżowany” dla tego świata lecz duchowo uciekasz od własnego krzyża. Dlaczego tak bardzo nienawidzisz swoją Matkę/Kościół/? Nie rozczulaj się nad swoim ciałem. Ratuj swojego ducha puki czas łaski.
Krzysztofie, nie mogę pojąć choć bardzo się staram, dlaczego boisz się ludzi? My wszyscy jesteśmy po mózgowym porażeniu duchowym. Wyobraź sobie grzech ciężki/śmiertelny/, który de facto pozbawia dusze katolicką łaski uświęcającej. Duch Święty nie zamieszkuje taka duszę. Twój duch potrzebuje natychmiastowej reanimacji sakramentalnej. Każda zwłoka czasu to duchowy bezdech. Im dłużej trwa duchowa nieprzytomność tym większe spustoszenie w duszy. Mówisz, że urodziłeś się porażonym mózgiem i dlatego doświadczasz bardzo realnie ukrzyżowane swoje ciało. Jest ciężko. Doskonale wiem o tym. Nie tylko Tobie jest ciężko przebywać w takim poranionym ciele. Twoja mama przeżywa to o wiele mocniej i tak naprawdę powinieneś pomóc swojej mamie. Jak jej pomóc? Sam wiesz najlepiej. Pójdź z nią na Mszę świętą. Czy nie prowadzała Cię do Kościoła, gdy byłeś mały?
Krzysztofie, czy warto urodzić się do wieczności z porażonym duchem? Porażenie mózgowe jak widzę dotyka Twojego ciała i na to nie masz wpływu. Ratuj swojego ducha. Wracaj do siebie i bądź sobą. Bądź takim jakim pomyślał Cię Stwórca. Jego wolą jest byś wierzył po katolicku.
janusz
#7
Januszu
Piszesz: „Bóg ma inną tożsamość bytową od stworzenia nie można do Niego podchodzić o własnych siłach.”
Trochę Januszu przegiąłeś. Że pod pewnymi względami mamy własną tożsamość np. wygląd fizyczny, charakter itp. można by jeszcze przyjąć.
Ale jeśli chodzi o życie, mamy je tylko od Boga, nie ma innej tożsamości bytowej niż Bóg.
#7
Januszu,
Piszesz: „Potrzebujemy, koniecznie „skafandra” ochronnego jakim jest łaska Boża.”
Łaska Boża nie jest żadnym skafandrem ochronnym, ale odwrotnie trampoliną do życia w wolności, bez ograniczeń, bez skafandrów i murów.:
„KKK 2022 Inicjatywa Boża w dziele łaski uprzedza, przygotowuje i wzbudza wolną odpowiedź człowieka. Łaska odpowiada głębokim pragnieniom ludzkiej wolności; wzywa ją do współdziałania i udoskonala ją”
#7
Januszu
Piszesz: „Jest łaska) powrotem do „pępowiny” stwórczej jaką mieli pierwsi rodzice w Raju. Cała historia zbawienia polega na powrocie do tamtej jakości/świętości/ człowieka.”
Nieprawda. Do sytuacji Raju nie ma powrotu i bardzo dobrze.
Oznaczało by to konieczność wiecznego życia w grzechu bez szansy na odkupienie.
Dlatego o Jezusie mówimy, że jest współistotny Ojcu, tzn. zamysł Odkupienia w osobie Syna Bożego jest finałem historii zbawienia.
Przy bramach Raju stoi Anioł z mieczem i za chiny ludowe tam nie wrócisz.
#22
Grzegorzu,
zasada tożsamości powiada, że każdy jest tym kim jest. Człowiek jest człowiekiem. Bóg jest Bogiem. Pies psem. Książka książką, itd. Życie człowieka to dusza człowieka. Tożsamość stworzenia jest uzależniona od tożsamości Stwórcy. Taka zależność nie przeczy zasadzie tożsamości. Dusza człowieka nie jest duszą Boga choć od Boga pochodzi. Boskość i ludzkość to dwie odmienne natury połączone łaską. Bóg jest bytem prostym a stworzenie bytem złożonym.
janusz
#23
Grzegorzu,
bez łaski Bożej niemożliwa jest jakakolwiek relacja pomiędzy podmiotową Osobą Boska a podmiotową osobą ludzką. Rzeczywistość Stwórcy i rzeczywistość stworzenia łączy tylko łaska Boża, która naturę ludzką uzdalnia do relacji osobowej ze Stwórcą. Pierwsze działanie jest zawsze po stronie Boga. Człowiek tylko partycypuje w dziele Bożym dzięki łasce Bożej.
janusz
#18
Faktycznym cudem był sposób przekazania i zakres wiedzy na temat mojej choroby nowotworowej. Ta wiedza i stosowanie leku doprowadziły do wyleczenia. Lek ma przeprowadzone badania laboratoryjne i na zwierzętach. Brak badań klinicznych. Czasami mam wrażenie, że moim powołaniem było przejść drogę choroby i wyleczenia. Lek ten był dany ludziom od lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. A co z nim zrobiono? Ukryto jego działanie a dla pieniędzy wprowadzono chemię.
#21
baran katolicki
A powiedź mi Januszu, dlaczego mam się spowiadać po katolicku?
Dlaczego mam grzech nie słuchając Eucharystii?
#25
Januszu,
Pisałeś o tożsamości związanej z bytem, z życiem:
„Bóg ma inną tożsamość bytową od stworzenia”.
Nasze życie pochodzi tylko od Boga, człowiek nie żyje sam z siebie.
Dlatego Twój pogląd jest nieprawdziwy.
#27
lemi,
…czy możesz podać nazwę tego leku, czy to lek obecnie dostępny w aptekach?
#28
chani,
bo ochrzciła Cię Wiara katolicka. Zostałeś z Woli Boga wszczepiony do Kościoła rzymskokatolickiego. Pytasz dlaczego masz się spowiadać po katolicku? Bo masz na swojej duszy katolicki chrzest. To tak jak Polak powinien mówić po polsku, żyć po polsku, myśleć po polsku, itd. Katolik również powinien wierzyć po katolicku.
Krzysiu, kiedy ostatni raz spowiadałeś się po katolicku?
janusz
#29
Grzegorzu,
istotą natury człowieka jest natura Boga. Bóg jest przyczyną i sprawcą człowieczeństwa. Człowiek to stworzenie. Bóg to Stwórca. Osobowy Stwórca stwarza osobowego człowieka. Z jednej i z drugiej strony osobowość jest podmiotowa. Czy potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo Bóg umiłował każdego człowieka? Miłość i miłowanie jest możliwe tylko w relacji osobowej wolnych podmiotów. Bóg/Stwórca/ nie utożsamia się ze stworzeniem nawet w Osobie Pana Jezusa. Natura/istota/ stworzenia jest absolutnie inna od natury/istoty/ Stwórcy. Pozwolę sobie przypomnieć Ci;”#60
Grzegorzu,
panteizm jest nie katolicki. Piszesz, że Bóg jest nierozłączny ze światem/stworzenie/. Trudno mi podjąć rzeczową dyskusją z Tobą nie znając co tak na prawdę rozumiesz przez swoje „Bóg nierozłączny ze światem, czasem …”. Dla mnie Bóg jako Bóg nie ma nic wspólnego ze światem i czasem stworzonym. Zostawmy na razie „utożsamianie” Kościoła z Synagogą. Alternatywa Kościoła wobec synagogi ma swoje uzasadnienie w wierze w Trójcę Przenajświętszą. Pozdrawiam
janusz
#67
baran katolicki
Czy jesteś zwolennikiem panteistycznego katolicyzmu? Czy chcesz panteistyczny Kościół katolicki? Powinniśmy uczciwie na tyle na ile potrafimy przylegać do Prawdy Objawionej w Panu Jezusie Chrystusie. Postaraj się odpowiedzieć na zaległe pytanie.
janusz
#30
Substancja czynna leku to mebendazol, jeśli wpiszesz w wyszukiwarce „mebendazol niedrogi lek na raka” wyświetli się informacja o jego działaniu. Lek sprzedawany w polskich atekach ma nazwę handlową Vermox. Lek sprzedawany wyłącznie na receptę od lekarza.
#32
„Dla mnie Bóg jako Bóg nie ma nic wspólnego ze światem i czasem stworzonym”.
A diabeł?
/No to teraz rozumiem dlaczego ludzie obwołują się bogiem. No bo skoro Bóg nie ma nic wspólnego ze światem, a tym samym i z nami, to co sprytniejsi zapełniają lukę/.
#34
Skoro tak jest to nie rozumiem czemu gromy na ateizm?
Lepszy ateizm niź ciumciu z diabłem.
#32
Januszu,
Pytasz: „Czy jesteś zwolennikiem panteistycznego katolicyzmu?”
Mam nadzieję, że uznajesz Maryję w swoim Januszowym kościele, więc najlepiej na przykładzie:
Maryja była pełna łaski, przecież nie swojej miriamowej, ale Bożej Łaski. Oznacza to, że żyła w pełni z Boga.
Jednak nie oznacza, że była Bogiem.
Twoje poglądy idą ze strachu, że jak oddasz się Bogu bezwarunkowo, tzn. porzucając na ten moment przykazania, dogmaty, przepisy KKK i te sprzed 100 lat i te obecne , stracisz grunt pod nogami i zginiesz duchowo. Tak już w to uwierzyłeś, że nawet nie chcesz słyszeć o Zmartwychwstaniu.
Stąd wezwania Kościoła: nie bój się! wyjdź na głębię (tzn. tam gdzie nie masz się na czym oprzeć), a On Cię podtrzyma.
W tym doświadczeniu wrócisz do przykazań i dogmatów, zapewniam Cię i będziesz je szanował, a nie tak jak teraz chaniego bez przerwy straszył.
Coś mi się zdaje że stawiamy /na razie/ kroczki zgodne z metodą Josepha McCarthy’ego.
Zrozumiałam /po łebkach jako że na polityce się nie znam/cel i obronę dla obecnych prób inkwizycji.
Mnie się to wydaje straszne.
#33
lemi ,
…serdecznie dziękuje w imieniu potrzebujących i swoim również 🙂
Januszu,
Bóg -Stwórca jest Panem czasu i przestrzeni, czy w to wierzysz czy nie…
„Boże, nasz Zbawicielu, z Ciebie narodziliśmy się jako dzieci światłości, wysłuchaj nasze modlitwy i spraw , abyśmy żyjąc w Twoim świetle i kierując się prawdą, mogli być Twoimi świadkami wobec ludzi. Przez naszego Pana.” – Modlitwa wzięta z Brewiarza
#36
Wydaje się że Kościół b.dobrze naucza tylko że „przekazywacze” różni.
#34
Ka,
natura Boża/istota/ nie jest uczasowiona ani nie jest ograniczona materią. Czas i materia zostały stworzone niejako na zewnątrz natury/istoty/Boga. Ka, chodzi o to, że Bóg do bycia Bogiem nie potrzebuje stworzenia. Bóg do bycia Bogiem sam w Sobie jest Pełnią Boga. To nie jest takie oczywiste w rzeczywistości chrześcijańskiej, która obecnie panuje w zrelatywizowanym świecie. Nie jest takie oczywiste dzisiaj dla wielu katolików, że Bóg jest poza czasem i materią. Utożsamianie Boga ze światem stworzonym ma swoje racje w wierzeniu protestanckim ale ni jak pasuje do świętej i apostolskiej Wiary katolickiej.
janusz
#41
Ka,
piszesz, że „Wydaje się że Kościół b.dobrze naucza…”. Czy myślisz o Kościele rzymskokatolickim ?
janusz
#39
niezapominajko,
Bóg stworzył czas i materię/przestrzeń/ ale nie uczasowił Sam Siebie i nie zmaterializował się duchowo. W Bogu nie ma czasu i materii stworzonej. Natura stworzenia jest poza Naturą Boga. Wierzę „a jakże”, że wierzę w Boskiego Kreatora/Stwórcę/. Czas i materia jest obca Bożej Naturze/Istocie/. Bóg nie jest światem stworzonym. Bóg do bycia Bogiem nie potrzebuje ani czasu ani przestrzeni materialnej. Czy to jest jasne?
janusz
#36
Grzegorzu,
„panteizm” to https://sjp.pl/panteizm . Radzisz bym wypłyną; na głębię. Już dawno powinienem utonąć z takim krzyżem/ciężarem/ na plecach. Nie raz byłem na dnie ludzkich możliwości. Nikt mi nie dawał szans na wypłyniecie. A jednak łaska Boża podnosi z każdego dna życiowych niespodzianek. Chwalić swój krzyż dzisiaj to nie modne a nawet nie grzeczne pośród katolickiej „kawy”. Dlaczego wracamy do żydowskiej mentalności gdzie błogosławieństwo Boże to sukces, powodzenie, zaradność, pieniądze, liczna rodzina, itd. Gdzie chrystusowe makaryzmy? Piszesz, o jakimś strachu przed Bogiem, w obliczu Boga. To prawda, że boję się obrazić Boga. Jest to święta bojaźń przed grzechem. Czy choć trochę rozumiesz o czym piszę?
janusz
#baran katolicki
Januszu,
z Twojej wypowiedzi wynika, że jesteś deistą a czepiasz się mnie.
Napisałeś ” Dla mnie Bóg jako Bóg nie ma nic wspólnego […] a w wikipedii można przeczytać:
„Deizm – nurt religijno-filozoficzny, którego cechą wspólną jest przekonanie, że racjonalnie można uzasadnić istnienie jedynie boga bezosobowego, będącego konstruktorem świata rozumianego jako mechanizm oraz źródłem praw, według których ten mechanizm świata działa. Tak rozumiany bóg nie ingeruje w stworzony świat”.
W moim rozumowaniu Bóg jak najbardziej ingeruje w świat.
Pokazuje to np. czytając Apokalipsę.
Sam widzę, że myślisz po swojemu.
Niezapominajko,
jeśli ktoś zdecyduje się na leczenie tym lekiem, to służę moim doświadczeniem w sposobie dawkowania.
Proszę pytać.
#44
Januszu,
pozwól, że się z tobą nie zgodzę … 🙂
#47
lemi,
podaje przypadek:
…osoba nie badała się pod względem raka ale:
— cała puchnie ( samoobserwacja) ,głównie nogi,ma torbiele na nerkach (już nerki bolą), lekarze nic nie wiedza co jest…
…urolog każe przychodzić co dwa miesiące i tylko bada usg i…nic z tego nie wynika, żadnych leków bo mocz oddaje prawidłowo i badania moczu są prawidłowe
…boi się ta osoba ,że może to być rak wodny…
….
bardzo dziękuję za podanie dawkowania i za zainteresowanie 🙂
#43
Na myśli pisząc miałam Kościół Rzymskokatolicki.
#45
Januszu,
Piszesz: „To prawda, że boję się obrazić Boga.”
Dlaczego boisz się obrazić Boga?
#45
Januszu,
Piszesz: „Dlaczego wracamy do żydowskiej mentalności, gdzie błogosławieństwo Boże to sukces, powodzenie, zaradność, pieniądze, liczna rodzina, itd.”
Wielką jest arogancją z Twojej strony odmawiać Bogu prawa do błogosławienia ludziom tak, jak On chce.
Skoro Pa Bóg zechciał komuś pobłogosławić liczną rodziną to zazdrościsz?
Skoro Pa Bóg zechciał komuś pobłogosławić sukcesem finansowym, to jest w tym jakaś żydowska mentalność?
W kazaniu na górze, lub wg Łukasza na dole Jezus nie przeklina sukcesu, powodzenia, czy pieniędzy, a zaradności od Żydów trzeba się uczyć, bo mamy równać w górę a nie w dół.
Zgadzam się z Tobą gdy piszesz:
„A jednak łaska Boża podnosi z każdego dna życiowych niespodzianek”.
Z dna bogactwa i z dna biedy.
Januszu,
Jeszcze a’propos Mszy Świętej.Jest ona z natury Boga antropocentryczna.
Pan Bóg koncentruje się w tym znaku tylko i wyłącznie na człowieku.
#53
Grzegorzu,
katolicka Msza święta jest zawsze teocentryczna. W centrum świętej/katolickiej/ Liturgii zawsze jest Bóg/Stwórca/. Człowiek nie może być w centrum świętej Liturgii. Człowiek nie może być w centrum Mszy świętej. Nieporozumieniem są tak zwana Msza dla dzieci, Msza dla młodzieży, Msza neokatechumenalna, Msza charyzmatyczna, itd. Dojdziemy w tym myśleniu do Mszy dla zwierząt. Tylko Bóg jest w centrum każdej modlitwy i każdej Liturgii. Człowiek w liturgii ma za zadanie wielbić Boga a nie koncentrować się na wspólnocie braci i sióstr. Adoracja IHS doskonale uczy teocentryzmu w życiu człowieka. Bóg jest niejako jak Słońce a ludzie jak planety wokół Słońca zgromadzone/kręcone/. Przewrót kopernikański polega na teocentryzmie a nie na antropocentryzmie w liturgii/życiu/.
janusz
#52
Grzegorzu,
piszesz dość odważnie/pewnie/; „od Żydów trzeba się uczyć, bo mamy równać w górę a nie w dół”. Dzisiaj mamy takich Żydów jakich mamy. Czy od współczesnych Żydów możemy jako Katolicy czegokolwiek się nauczyć? Wspominasz z fascynacją o „zaradności” w życiu doczesnym. Taka zaradność/układy/ dla korzyści finansowych to nie katolicka mentalność. Być może w tej zaradności odnajdą się protestanci ze swoim wierzenie w Boga, który błogosławi hojnie w doczesności. Katolik raczej stanie po stronie najbiedniejszych, najsłabszych, najbardziej bezbronnych, itd. Współczesny Żyd talmudyczny ma obowiązek bronić swojego życia kosztem swojej żony, swoich dzieci, sąsiadów, itd. Czy taka zaradność coś Ci mówi?
janusz
#50
Ka,
czy znasz choć jednego prawdziwego rzymskiego Katolika? Czy są tacy tu na blogu?
janusz
#48
niezapominajko,
czy mogę poznać w czym się ze mną nie zgadzasz odnośnie #44? Czy uważasz, że w boskiej Naturze jest czas i materia?
janusz
#49
Niestety nie jestem lekarzem. Raka nerki badanie USG wykryje. Nie znam przypadku by mebendazol zwalczył torbiele. Przyczyna puchnięcia nóg prawdopodobnie jest inna niż nerki. Mogą to być leki lub zgoła co innego. Pierwszym krokiem w celu sprawdzenia obecności komórek nowotworowych jest wykonanie badania krwi na obecność markerów nowotworowych.
#58
lemi,
rzeczywiście ,ta osoba powinna sie przebadać markerem…
Mam inna przyjaciółkę, u której tego grudnia stwierdzono raka. Jest po drugiej chemii. Bardzo chciałabym jej pomóc dzięki twojemu doświadczeniu.
Czy możesz podać dawkowanie tego wspominanego leku?
#57
Januszu,
Tak, tak uważam 🙂
#55
Januszu,
Pytasz:”Czy od współczesnych Żydów możemy jako Katolicy czegokolwiek się nauczyć?”
Oczywiście,że możemy! Współdziałania, wzajemnego wsparcia i ochrony,planowania, solidnej pracy, pomysłowości itd.
Piszesz:”Taka zaradność/układy/ dla korzyści finansowych to nie katolicka mentalność”
Wg Ciebie niekatolickie jest prawidłowe zarządzanie przedsiębiorstwem, aby oferowane przez nie produkty wykonane były solidnie, bezpiecznie i użytecznie i aby z uzyskanych korzyści finansowych fabryka miała czym zapłacić za surowce, materiały, płace itd.
Katolicka wg Twojego zdania jest bumelka, lenistwo, olewajstwo, straty finansowe są chyba najbardziej jak piszesz katolickie, bo skoro protestanci starają się dobrze prowadzić swoje przedsięwzięcia , aby osiągały zyski, to katolicy powinni na odwrót prowadzić firmy źle i chwalić się stratami.
Ciekawa filozofia 🙂
Piszesz: ” Katolik raczej stanie po stronie najbiedniejszych, najsłabszych, najbardziej bezbronnych, itd.”
Skoro katolik ma stanąć po stronie biednych, to sam biedny nie jest z tego wynika, bo dopiero musi stanąć po takiej stronie.Absurd.
Jest to błędny kierunek myślenia o bogactwie i biedzie.
Bogactwo czy bieda nie są złe ani dobre. Są trudne do przeżywania. Ale przecież sam Bóg eksmitując człowieka z Raju zapowiadał, że łatwo nie będzie.
#56
Janusz,
czy KK jaki sobie wymarzyłeś w ogóle istnieje?
Jeśli tak to wskaż choć jednego przedstawiciela na którego mógłbyś się dzisiaj powołać, bo na razie wszystkich wymienianych kontestujesz.
#61
Grzegorzu,
„konstytucją” katolicką są Jezusowe makaryzmy/błogosławieństwa/. Jak we współczesnym biznesie uczciwy Katolik ma zachować się zgodnie z Jezusową Konstytucją/Ewangelią/?
janusz
#161
Grzegorzu,
z tego co piszesz widać, że według Twojego rozeznania pełnowartościowy grzesznik jest mile widziany, akceptowany a nawet tolerowany ze swoim grzechem w rzeczywistości jaką jest Kościół katolicki. Odmienne jest Twoje widzenie tych samych grzeszników w rzeczywistości gospodarczo biznesowej. Czy Niczym nie ograniczone Boże Miłosierdzie obowiązuje tylko w Kościele a w świecie są inne reguły gry? Dlaczego miłosiernym okiem nie patrzysz na tych, którzy bumelują, leniuchują, olewają swoje obowiązki, itd. również w rzeczywistości swojej pracy/firmy/. Uczciwy Katolik prowadząc własną firmę bardzo szybko zniknie z rynku gospodarczego jeśli będzie chciał żyć błogosławieństwami ewangelicznymi. Na rynku panują inne reguły gry, gdzie liczy się cwaniactwo, układy, przewrotność, wyzysk innych, minimalna płaca, itd. Katolicki przedsiębiorca wie, że pracownik to też CZŁOWIEK, któremu należy się godziwa zapłata i godziwe warunki pracy. Protestancki przedsiębiorca pracownika pojmuje jako zasób produkcyjny. Żydowski przedsiębiorca do pracy ma goji/falsyfikat człowieka/.
janusz
#60
niezapominajko,
dlaczego uważasz, że w Boskiej Naturze jest czas i materia? Ciekawe jak Grzegorz to widzi? Jak jest relacja Stwórcy do stworzenia?
janusz
#59
Chemia jest to trucizna podawana pod nadzorem lekarza. Ta metoda leczenia ma na celu zabicie komórek rakowych przy okazji zdrowe komórki też są zatruwane. Natomiast Mebendazol blokuje przemianę materii w komórkach rakowych a co za tym idzie przestają one pobierać pokarm. Z jakiegoś powodu nie jest on przyswajany przez zdrowe komórki. Włączenie tego leku do procesu leczenia chemią spowoduje, że komórki rakowe nie będą pobierały trucizny a zdrowe tak. Osiągnie się przeciwny efekt niż zamierzony. Uważam, że nie powinno się łączyć tych dwu metod leczenia.
Przyjmujecie Ciało Jezusa w Komunii świętej i dalej macie wątpliwości czy w naturze boskiej jest czas i materia?
To jednak wierzycie w to co przyjmujecie?
ad. 66
Sugeruję, aby nie rezygnować z chemioterapii na korzyść leczenia mebendazolem.
Mebendazol jest zarejestrowany jedynie w leczeniu chorób pasożytniczych.
Dla zainteresowanych charakterystyka produktu leczniczego umieszczona na stronie Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych http://leki.urpl.gov.pl/files/25_Vermox_tab.pdf
#68
Basiu,
czy mebendazol może zaszkodzić choremu na raka? Rak to też pasożyt.
janusz
#64
Januszu,
Piszesz: „Odmienne jest Twoje widzenie tych samych grzeszników w rzeczywistości gospodarczo biznesowej. Czy Niczym nie ograniczone Boże Miłosierdzie obowiązuje tylko w Kościele a w świecie są inne reguły gry? Dlaczego miłosiernym okiem nie patrzysz na tych, którzy bumelują, leniuchują, olewają swoje obowiązki, itd. również w rzeczywistości swojej pracy/firmy/.”
Miłosiernym można być jedynie ze swojego portfela i ze swojego garbu , a nie z cudzego.
Pracownik, który źle wykona swoją pracę krzywdzi w pierwszym rzędzie Klienta. Obarcza go źle wykonanym produktem lub usługą. Tak „obdarowany” Klient ma jak najbardziej okazję do miłosiernego potraktowania bubloroba ale nie ja w jego zastępstwie.
Twoje sugestie, jakoby moim zadaniem jako katolika było wspieranie fuszerki w pracy, po to aby pojawiało się więcej ludzkiej krzywdy i potem okazji do miłosierdzia trudno mi w ogóle zrozumieć.
Ja natomiast mogę leniuchów, obiboków i nierobów wspierać ze swoich własnych pieniędzy, czasu,wysiłku itd. I w pracy i poza pracą, nie ma znaczenia.
#69
baran katolicki
Tylko drogi Januszu co masz na myśli, że rak to pasożyt?
Niby każda choroba powodowana jest przez pasożyty ale jak już się rozwinie to trudno ją nazwać pasożytem.
Niby ta chemia działa ale znam gościa, który był dyrektorem w szkole matki a jednak zmarł na raka.
Chodził codziennie do kościoła, modlił się do Maryi.
Choroba nie wybiera.
Matka też miała raka i na razie wszystkie wyniki są w porządku, ale wiadomo, że rak może powrócić.
To nie jest ostateczne.
#67
chani,
czy według Twojego wierzenia stworzenie to część Stwórcy? Człowiek to część Boga?
janusz
#69
janusz
Gdy przeczytasz działania niepożądane, to się dowiesz, czy może.
Natomiast odstawienie chemioterapii może zaszkodzić.
I rak nie jest pasożytem. Mylisz pojęcia.
#66
lemi,
…to w jakiej sytuacji podasz mi dawkowanie tego mebendazolu? 🙂
…kiedy ta koleżanka będzie po chemi – ile czasu? to może brać ten lek?
…..
Basiu , doradż 🙂
#65
Januszu
…Stwórca jest stworzycielem wszystkiego co widzialne i niewidzialne, zatem tak ducha jak i materii…
…zło nie pochodzi od Stwórcy a wychodzi z ust złego człowieka i szatana…
#72
baran katolicki
Według mojego wierzenia człowiek został stworzony na podobieństwo Boga i dana mu jest od Niego dusza, więc można powiedzieć, że człowiek i Stwórca mają wiele wspólnego.
Przecież nawet Stwórca chciał być człowiekiem i stał się nim.
Stwórca też chciał doświadczyć tego czego doświadcza człowiek.
Jak powstaje rak? Otóż w organizmie ludzkim komórki w sposób cykliczny odradzają się, to znaczy stare obumierają i są usuwane z organizmu a funkcje życiowe przejmują nowe, kopie starych. W tym odradzaniu dochodzi czasami do błędu genetycznego spowodowanego czynnikami zewnętrznymi lub przekazanym przez rodziców błędem genetycznym. Tak więc rak jest faktycznie komórkami chorego dlatego nie jest zwalczany przez system immunologiczny. Błąd genetyczny powoduje, że one nadmiernie namnażają się i stają się obciążeniem dla organizmu nie do udźwignięcia.
#68
Wybór metody leczenia należy do pacjenta. Należy pamiętać, że chemioterapia prawdopodobnie przedłuża życie. Przy zaawansowanych nowotworach nie stosuje się chemii, gdyż ona skraca życie i potęguje cierpienia. Najskuteczniejszą metodą leczenia jest operacyjne usunięcie nowotworu. Mniej skuteczną metodą jest radioterapia.
#65
Januszu
Pytasz, czy w Boskiej Naturze są elementy stworzone. Czemu nie?
Mebendazol przeszedł badania na zwierzętach i na sztucznie hodowanych komórkach nowotworowych natomiast jest brak badań klinicznych czyli na ludziach, informacja potwierdzona przez lekarza onkologa. Leczenie tym lekiem polega na „zagłodzeniu” komórek nowotworowych. Aby poprawić skuteczność działania leku wieczorem nie jadłem kolacji i od obiadu ograniczałem do minimum picie płynów. Rano rozpuszczałem dawkę leku w około pół szklanki wody i wypijałem na czczo. Następnie przez dwie, trzy godziny piłem wodę lub płyny bez cukru. Co najmniej 1 litr. Potem normalne odżywianie. Lek jest wydalany z organizmu po około trzech dniach a w komórkach utrzymuje się jeszcze kilka dni dlatego nie trzeba jego stosować częściej niż co cztery dni. Najlepsze efekty osiągałem stosując go raz w tygodniu. Trzeba pamiętać, że lek zabija także florę bakteryjną w przewodzie pokarmowym. Należy ją odbudowywać w sposób naturalny tj. jogurty, zsiadłe mleko, ogórki kiszone, kapusta kiszona lub probiotykami. Rak potrzebuje bardzo dużo pokarmu a szczególnie cukru dlatego należy ograniczyć do minimum spożywanie cukru, słodkich napoi, słodkich owoców a stosować dietę wysokobiałkową, warzywa i tłuszcze. Zdrowe komórki cukier potrzebny im do życia wytworzą właśnie z tłuszczu. Ja stosowałem dawkowanie w ilości jedna tabletka na 50 kg masy ciała. Przekroczenie dawki leku nie powoduje żadnych konsekwencji, testowałem na sobie. Pierwsze pozytywne objawy działania leku pojawiły się po ok. trzech miesiącach, po pół roku markery zaczęły spadać, po roku prawdopodobnie nastąpiło wyleczenie. Lek brałem systematycznie ponad dwa lata, jeszcze co jakiś czas biorę. Alkohol neutralizuje działanie leku. Lek nie ma negatywnych skutków ubocznych oprócz zabijania flory bakteryjnej w przewodzie pokarmowym.
Niezapominajko,
dopiero dzisiaj mam czas na pisanie. Myślę, że po chemii można brać lek dopiero, gdy ona przestanie działać. Może tydzień.
#70
Grzegorzu,
grzech jest największym bublem w życiu katolika. Grzesznicy to „grzechoroby”/bubloroby/. Tolerancja i akceptacja grzechu w Kościele jest przymykaniem oczu na buble w myśli, słowie i czynie. Piszesz; „Miłosiernym można być jedynie ze swojego portfela i ze swojego garbu , a nie z cudzego”. Powiedz to naszym Biskupom, proboszczom i tym, którzy rzeczywistość kościelną widzą globalnie otwartą na wszystko co światowe. Czy na prawdę nie widzisz jak wspierasz fuszerki/grzechy/ w Kościele dając niejednokrotnie miłosierne przyzwolenie „papractwo” liturgiczne, teologiczne, moralne, itd. Kościół jest strukturą korporacyjną Boga Kreatora gdzie człowiek współkooperuje w dziele Stwórcy. Jak ta „Firma” Boga dzisiaj wygląda w obliczy innych korporacji tego świata? Iluż tam leni, bumelek, fuszerek, dziadostwa, itd. Przykrycie grzechu Miłosierdziem Bożym i brak karności w Kościele spotwarza Boga i człowieka. Nie sadzę byś źle prowadził swoja firmę ale obawiam się, że z litością wobec grzeszników w pracy nie szafujesz bezmyślnie. Zapytam jeszcze jak sobie radzisz z makaryzmami/błogosławieństwami/ w życiu zawodowym?
Pozdrawiam
janusz
#67
chani,
ja nie wierzę Boga, który jest złożony z czasu i materii. Katolicki Bóg jest Absolutnym Duchem mającym Naturę nie zmienną i nie materialną. Czas i przestrzeń materialna zostały stworzone wraz ze stworzeniem. Przyjmując Komunię świętą po postacią konsekrowanego chleba spożywam to samo Ciało, którym żywią się Aniołowie i Święci żyjący w duchowej rzeczywistości wolnej od czasu i materii.
janusz
#75
niezapominajko,
zostaliśmy stworzeni przez Boga z „nicości” a to znaczy, że nasza stworzona dusza duchowomaterialna jest całkowicie odmienna i nietożsama z naturą Stwórcy. Bardzo ważne by zapamiętać „nicość” stworzenia i nie próbować natury stworzonej mieszać z Naturą Stwórcy.
Pozdrawiam
janusz
#76
chani,
w Boskiej Osobie Syna Bożego spotkały się ze sobą dwie natury. Ważne by pamiętać, że Pan Jezus będąc Człowiekiem nie jest stworzoną osobą ludzką lecz cały czas to Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej.
janusz
Jeszcze takie dopowiedzenie do wpisu #76:
Można też powiedzieć, że nawet wybaczenie Boga jest uwarunkowane naszym wybaczaniem.
W Piśmie Świętym jest ” Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień” czyli wybaczanie Boga i nasze też ma wiele wspólnego.
—————————
A co zrobić z takim delikwentem, który mocno skrzywdził dziecko, tak, że teraz bardzo się boi drugiego człowieka? Znam takiego człeka.
Jak muślisz drogi Januszu, Bóg mu wybaczy?
#74
niezapominajka
Niech koleżanka porozmawia ze swoim lekarzem leczącym. 🙂
#86
chani,
Bóg na pewno wybaczy, ale czy on sam sobie wybaczy, gdy stanie/pozna/ w Prawdzie ze skutkami swojego grzechu? To nie Bóg nas oskarży i wyda na nas wyrok lecz to my sami się oskarżymy i wydamy na siebie wyrok poznawszy całą Prawdę. Człowiek/grzesznik/ sam siebie „potępi”. Bóg wybaczył/uniewinnił/ każdego człowieka dokonując odkupienia. Ważne by to skrzywdzone dziecko wybaczyło swojemu winowajcy.
janusz
#88
baran katolicki
A jak to dziecko przez to ma problemy w życiu dorosłym?
Wiem, że trzeba wtedy pójść z nią do psychologa ale jak ona nie chce sobie pomóc?
„Ważne by to skrzywdzone dziecko wybaczyło swojemu winowajcy” – wybaczyło, ale skoda na zdrowiu pozostała [Uraz psychiczny].
#71
Chani,
przekaż mamie, że zachęcam ją do zastosowania kuracji z mojego wpisu #80 przez pół roku. Nie jestem jedyną osobą, która na sobie doświadczyła zaskakująco dobrego działania tego leku.
Jaki jest stosunek lekarzy do tego leku? Trzeba zrozumieć, że lekarze muszą trzymać się procedur i przebadanych klinicznie leków w przeciwnym wypadku mogą odpowiadać przed prokuraturą i ponieść konsekwencje prawne. Dla współczesnej medycyny procedury leczenia i metody badawcze piszą firmy farmaceutyczne, czyli producenci leków. Dlatego te procedury są pisane tak, by ich produkty były w pierwszej kolejności sprzedawane bo lek to produkt, który trzeba sprzedać w jak największej ilości, i jak najwyższej cenie. Proszę się nie łudzić, jesteśmy tylko konsumentami na których trzeba zarobić i to jest najważniejsze. Dlatego też te firmy organizują pseudonaukowe konferencje dla młodych lekarzy onkologów w atrakcyjnych miejscach po to by młodzi uwierzyli, że nie ma innej metody leczenia. Jeśli uwierzą to przez następne czterdzieści lat będą sprzedawcami ich produktów.
#80, #81
lemi,
bardzo dziękuję za ukierunkowania odnośnie tego leku
…będę tą drogą informowała o skuteczności tegoż leku…
…..
Basiu,
…nie ma co liczyć na pomoc lekarzy jeśli chodzi o zastosowanie polecanego przez lemi-ego leku….
… musimy uwierzyć dawanym świadectwom jego skuteczności i zaryzykować – osobiście będę go polecała
#91
lemi
Ale Mebendazol to też lek produkowany przez firmę farmaceutyczną, która na pewno chce zarobić. 🙂
Dlaczego ta firma nie chce „sprzedać go w jak największej ilości, i jak najwyższej cenie”?
Lekarze muszą opierać się na badaniach klinicznych leków i ich CHPL, a żadna firma w ulotce nie umieści wskazania, które nie byłoby przebadane klinicznie. Firmy nie będą ryzykować wielkich pieniędzy na odszkodowania.
#91 lemi
Lemi, dlaczego jesteś takim wrogiem chemioterapii? A właściwie całego leczenia onkologicznego?
Ja widzę, jaki postęp w ostatnich latach zrobiła onkologia. 🙂
Mam tylu pacjentów, którzy kiedyś nie mieliby szans, a teraz żyją i funkcjonują, wielu jest wyleczonych. 🙂 Mimo, że nigdy nie przyjmowali mebendazolu. 🙂
Zresztą ty sam przecież byłeś leczony chemioterapią. :), ale piszesz o niej tak, jakby w ogóle nie miało to znaczenia.
#89
chani,
wyjeżdżam właśnie na pogrzeb swojego brata. Zmarł wczoraj nagle. Nie chciał sobie pomóc a może nie potrafił zechcieć żyć dalej z sobą? Jest już po tamtej stronie i tylko pomóc może modlitwa tych, którzy pamiętają Jurka. Ja dziękuję Bogu za to że dał mi Jurka jako starszego brata i proszę Boga o zbawienie dla niego. Czas jest krótki a wieczność nieskończona. Ty również nie chcesz sobie pomóc. Dlaczego?
janusz
#95 baran katolicki
Tamten post nie pisałem o sobie ale o znane mi osobie.
Poza tym tyle razy ci pisałem, że mam łaskę Boga i Go spożywam, jestem z Nim w komunii.
Nie uczestniczę w Eucharystii ale naprawdę jestem z Nim w komunii i Go całuje w inny sposób.
Widać jednak mi nie wierzysz, bo jak ja, który nie uczestniczę w Eucharystii mam jednak ową łaskę?
Przecież według Kościoła mam grzech ciężki.
To jak ja wiem, że mam łaskę Boga a Kościół tamto mówi, to dziwne.
Przecież to się wie, że ktoś ma ową łaskę.
Widać to po zachowaniu takiej osoby.
Przecież Bóg nie utajnił komu tą łaskę da.
Czytam komentarze na temat chorób i też mogę się podzielić na własnym doświadczeniu.
Ze zostałem uzdrowiony z kręgosłupa w ciągu trzech dni przez wiarę w Jezusa. Ten problem mojej choroby trwał przez 15 lat i narastało coraz to gorzej.
Od 2007 roku po dzień dzisiejszy żadnego bólu. I czuje się jak 18 – stek.
A tak nawiasem to wszystkie choroby pochodzą od złego odżywiania się .
Jeżeli nasze wyżywienie będzie się opierać na warzywach i owocach skończą się choroby.
Lekarze to leczą ale nie doszukują się przyczyny z czego ta choroba powstała w człowieku.
Chwała Panu Jezusowi za uzdrowienia dla tych którzy w Niego wierzą i zechcą uwierzyć.
A lekarzom życzę cierpliwości do pacjentów.
Przepraszam pomyliłem w życzeniach.
To pacjentom życzę cierpliwości do lekarzy.
#97
Józef
Lekarze też potrzebują cierpliwości do pacjentów. 🙂
I to jeszcze jak. 🙂
A Stańczyk już tak z 500 lat temu udowodnił, że w Polsce najwięcej jest lekarzy. 😉
#97
Józef
No to chwała. Amen.
Ja też uważam, że większość chorób wynika ze złego tryby życia [dodam też do złego odżywiania brak ruchu]. To, że człowiek przejdzie się do samochodu to mało.
Ja lubię chodzić piechotą nawet jeśli chodzę chwiejnym krokiem i czasami się ze mnie śmieją.
Lubię się ruszać.
Oczywiście są choroby dziedziczne ale moim zdaniem można nawet zapobiec tej chorobie dziedzicznej.
Ale za bardzo się usprawiedliwiamy, że wszyscy chorują bo tak już jest na tym świecie.
Moim zdaniem tak nie musi być.
Nawet możemy tak robić, że żadnych leków nie musimy przyjmować.
Ja tak sobie postanowiłem gdy zobaczyłem kolejki w przychodniach.
Ciekawe czy rzeczywiście uda mi się żyć bez leków?
Czas pokaże.
Czasami tylko przyjmuje witaminy i okresowo lek na alergie. I tyle.
Basa,
opakowanie mebendazolu kosztuje 12 zł. a moja kuracja miesięczna kosztowała 18 zł. Najtańsza chemia kosztuje kilka tys. złotych, taka mała różnica. Tak otrzymałem pierwszą dawkę chemii z ośmiu zapisanych. To było potrzebne bym zrozumiał na czym polega jej działanie. Moja chemia:
– Oxaliplatin to są związki platyny. Platyna tworzy związki niestabilne i jest wykorzystywana jako katalizator np. w samochodach lub elektroda do rozbijania cząstek wody a także w ogniwach wodorowych. Nieprawdą jest, że jest usuwana z organizmu o czym świadczyli chorzy którzy ją brali.
– Xeloda, lek ten w wątrobie jest przekształcany na truciznę. Dlaczego wielkość dawki ustala się proporcjonalnie do powierzchni ciała? Jaki związek ma powierzchnia ciała ze stanem wątroby? Lek ten jest związkiem fluoru. Fluor jest silnie toksyczny i może powodować raka kości. Częstym przypadkiem jest leczenie jednego raka i wywołanie następnego.
Ponieważ stawiałem trudne pytania, pani doktor wydrukowała mi charakterystykę chemii ze stron przeznaczonych wyłącznie dla lekarzy z instrukcją jak mają odpowiadać na pytania pacjentów. Innym oszustwem jest sposób wyliczenia skuteczności leku. Skuteczność tej chemii wynosi 83% skuteczności innej chemii (absurd).
Basa,
patrzę obiektywnie na onkologię. U pacjentów, u których raki wykryto w początkowych stadiach rozwoju i usunięto operacyjnie wtedy wyleczalność będzie prawie 100% i bez chemii. Za to mało nie wyleciałem z programu leczenia. Chemia podawana dożylnie może trochę działa tylko na raki odżywiane z tego układu. Na raki odżywiane z układu limfatycznego chemia nie działa bo dociera tam w ilościach bardzo małych, tak było w moim przypadku.
Jeszcze odnośnie wpisu #100:
Zapomniałem dodać, że nawet Bóg może pomóc w tym aby nie za bardzo przyjmować leki jeśli Mu się całkowicie odda [takie cały twój] i nie chodzi mi, że człowiek pójdzie do klasztoru.
Można oddać się Bogu i żyć jak inni ludzie u siebie w domu. Oczywiście według nauki Bożej.
W Księdze przysłów wyczytałem: „Radosne serce wzmacnia zdrowie, ale przygnębiony duch wysusza kości” [17,22]
Basa.
Powiedzmy że tak jest. Lekarz stawia sobie cierpliwość do pacjenta.
Ale trzeba powiedzieć, że pacjent leczony przez lekarza przez N.F.Z. jest przyjmowany i leczony inaczej niż z prywatnej ręki.
A tak nie powinno być.
Dlatego pacjent musi mieć więcej cierpliwości i czasu niż lekarz.
Jak temat zszedł na zdrowie to jeszcze dodam, że w tzw. tłusty czwartek mówi się, że każdy powinien zjeść pączka i nie liczy się w tym dniu kalorii ale moim zdaniem to błąd. Szkodzimy w ten sposób swojemu organizmowi. W inne dni ograniczamy spożywanie cukrów, tłuszczów a w ten dzień się zajadamy pączkami.
Organizm pewne składniki potrafi przechowywać ale niektóre trzeba mu podawać na bieżąco i stąd choroby się biorą / jak nagle dajemy organizmowi „podwójną” a nawet „poczwórną” dawkę jakiegoś składnika.
#104
Józefie,
to nie jest tak, to propaganda i mit. Płacisz za uśmiech no i może za odrobinę czasu poświęconą Ci więcej. Ta odrobina to czas na psychologiczne Ciebie rozluźnienie.
Jeśli o leczenie chodzi, leczy się dokładnie w obu przypadkach z jednakową troską /myślisz, że lekarz z placówki państwowej nie chce mieć opinii znakomitego lekarza?/.
Jedyną naprawdę różnicującą sprawą jest czas oczekiwania na wizytę.
Jestem za obydwiema formami. Prywatnej dla bogatszych i tej z ubezpieczenia dla biedniejszych.
#105
Krzysztofie, masz racje
Jutro postanowiłam zjeść tylko 1-go pączka.
Ka.
Wydaje mi się że telewizji nie słuchasz.
Zaczyna się rozwijać na temat marszałka senatu Grodzkiego. Był lekarzem i ordynatorem na dodatek.
To co pacjenci oszukują ?.
Na podstawie opinii ludzkiej, jak słyszę, to i wyciągam wnioski z tego.
Masz kasę na prywatne wizyty, to pociągniesz swój problem chorobowy.
A ja wracam do warzyw i owoców, czego sam tego doświadczam dodając odpowiednie suplementy dla organizmu.
Nawiązując do tematu leczenia, to z własnego doświadczenia mogę napisać, że trafiałem na dobrych lekarzy. Jeden z nich mimo, że to były prywatne wizyty, nie chciał zapłaty bo byłem bezrobotny.W bonusie otrzymałem: darmowe badania, miejsce w szpitalu i operację. Po kilku latach kontrolne wizyty u innego, też prywatnie. Usłyszałem: „następnym razem proszę się zapisać na NFZ. Po co ma pan płacić”. Wizyty nie różniły się od tych prywatnych.
Obecny mój lekarz rodzinny w ramach NFZ też super.
Poświęca dużo czasu pacjentom. Czasami mam wrażenie, że za długo siedzę u niego i muszę mieć dużo cierpliwości ? ale z innego powodu niż była mowa.
Wydaje mi się, że wszystko zależy jakim się jest człowiekiem i wtedy prywatnie czy NFZ to sprawa drugorzędna.
#108
Masz rację, nie słucham. Przestałam słuchać, gdy zorientowałam się, że każda stacja na swój użytek manipuluje. Po co mam propagandę wysłuchiwać. Gdzie prawda ja i tak nie rozstrzygnę.
#109
Dla mnie byłaby drugorzędna. Liczy się pomoc a jak potrzebuję korzystam z NFZ-tu.
No i nie dotrzymalam słowa-zjadlam 3 pączki.
Tak tez jest czasem w różnych postanowieniach zwiazanych z wiarą .
cd.
Wczoraj miałam takie doświadczenie. Po modlitwie do Ducha Świętego wyciągnęłam z koszyczka w Kościele karteczkę ze Słowem Bożym.
Nie zacytuje dosłownie, ale chodziło o to, że niektorzy nie wierzą w Zmartwychwstanie.
Pomyślałam sobie – przecież ja wierzę w zmartwychwstanie i sięgnęłam po kolejna karteczkę. „A wiec usuń stary kwas ….. taką otrzymałam odpowiedz.
Chyba tego dialogu nigdy nie zapomnę .
Dzisiaj myślę, ze ten stary kwas we mnie to niekonsekwencja w postanowieniach.
#112; #113
Klara
Ja kiedyś na rekolekcjach parę lat temu wyciągnąłem cytayt z św. Pawła, że nikt nas nie odlączy od miłości Bożej… i rzeczywiście widzę to po sobie a Janusz i inni, którzy mi nie wierzą niech sobie mówią co chcą.
Bóg, który mnie umiłował i samego siebie na śmierć wydał jakby mi nie darował tego wszystkiego skoro jestem w Nim?
A tym starym kwasem może być przywiązanie do jakiejś rzeczy, tradycji…
Czasami jest tak, że nie dotrzymujemy swoich postanowień bo szatan nas kusi.
#114
chani, czy ty wierzysz Kościołowi katolickiemu?
janusz
#115
baran katolicki
Wierzę Bogu i tylko Jemu. Powiesz zapewne, że jak wierzę Bogu to i powinienem Jego Kościołowi ale zapewniam cię jak nie da się oddzielić Głowy od reszty Ciała – tak Chrystusa od Kościoła.
Czasami jest tak, że jak Bóg zakłada jakąś wspólnotę a człowiek dodaje do niej swoją naukę to ile tam jest nauki Bożej?
Przecież Bóg wie lepiej niż człowiek.
Człowiek to tylko może wykorzystać drugiego na swój sposób a Bóg zna każdego z nas po imieniu. Zna nasze serca i wie co się w nich kryje.
Janusz, czy myślisz o Kościele, który założył Jezus, czy o swojej tradycji?
Czy myślisz, że Bogu się podobają obrzędy, które człowiek wymyślił?
Czy w ten sposób czci się Boga?
Nie można ustanawiać co się chce, bo nas Jezus wybrał.
Tak myśleli Żydzi i co? Wyszły im banialuki a Jezus im jeszcze groził.
I dla świętego spokoju Go zabili.
Można śmiało napisać, że ci którzy są w Chrystusie, są nieprzyjaciółmi tego świata.
Mimo, że żyją na tym święcie, postępują i żyją tak jakby żyli w innym – razem z Bogiem już.
Tu trzeba zaparcia się siebie. Trudne?
Kto to pojmie jest już w królestwie niebieskim i jest zbawiony.
#116
chani,
„ja” myślę o Kościele, którym jest Chrystus.
janusz
Można też powiedzieć, że nie każdy przyjaciel jest nim naprawdę ani nie każdyt wróg jest naszym wrogiem.
Nawet największy nasz wróg może stać się naszym przyjacielem i odwrotnie.
Czasami taki wróg jest lepszy niż przyjaciel.
Wiecie, że przyjaciół poznaje się w biedzie?
Taki Szaweł, który był wrogiem/nieprzyjacielem Chrystusa, stał się Jego przyjacielem.
I odwrotnie – przyjaciel, który z Nim jadał, zdradził Go a drugi się Go zaparł.
Czasami też naszą postawą wrogów Chrystusa przyciągamy do Niego [tym światłem] a czasami postępujemy niestety odwrotnie.
#117
Nie trudne, Krzysiu, ale może ciężkie.
Zaparcia potrzeba?
A ja myślę że raczej wierności /sobie 😀 /
/o ile oczywiście dusza z wektorem na dobro ukształtowana/
#116
chani,
piszesz: „Człowiek to tylko może wykorzystać drugiego na swój sposób a Bóg zna każdego z nas po imieniu. Zna nasze serca i wie co się w nich kryje”. Tak się rzeczywiście dzieje z człowiekiem/katolikiem/ żyjącym w grzechu ciężkim. Brak Łaski uświęcającej w duszy katolickiej sprawia, ze taki człowiek żyje zmysłowo/cieleśnie/ i wtedy jak każdy sak będzie bronił swojej pozycji w stadzie. Będzie okradał biedniejszych. Zabijał słabszych. Człowiek bez Łaski uświęcającej zachowuje się jak zwierze w stadzie ludzki. Silniejszy zjada słabszego. Rezygnacja z rozumu w wierze prowadzi do niewierzącej religijności.
Krzysztofie, czy potrafisz rozpoznać świętego od grzesznika?
janusz
#120
Ka,
czy jednak mamy dzisiaj prawo bycia sobą? Co to znaczy dla Ciebie, że „jesteś sobą”? „Ja jestem sobą” dla wielu współczesnych/nowoczesnych/chrześcijan to grzech/kłamstwo/. Dzisiaj liczy się społeczne „ja” człowieka kosztem podmiotowej osobowości własnego „ja”.
janusz
#121
baran katolicki
Co to znaczy według Ciebie „Rezygnacja z rozumu w wierze prowadzi do niewierzącej religijności”?
Mi zarzucasz prywatną wiarę innym rezygnację z rozumu na rzecz „wiary”. To jak to jest?
Mój rozum podpowiada mi, że trochę Kościół odszedł od nauki Bożej ucząc tradycji ludzkiej i dlatego wolę wierzyć po swojemu. Robię błąd używając rozumu czy nie?
W Piśmie Świętym jest napisane, że są dwie drogi: sprawiedliwych i grzeszników.
Jak ich odróżnić?
Sprawiedliwy to ten, który wiernie strzeże nauki Bożej.
Sprawiedliwy to ten, który wiernie idzie za Chrystusem choćby nazywali go kłamcą i szaleńcem.
#122
Prawo określają przywódcy religijni i polityczni. Ich trzeba pytać.
Jestem sobą bo czuję, myślę i rzeczywistość taką jaka jest odbieram.
Społecznie to mnie /jako zło/ odrzucono. Nie mam więc prawa na ten temat się wypowiadać.
#123
chani,
sama łaska wiary bez rozumnej współpracy katolika jest odbierana zmysłowo. Dusza zmysłowa kieruje się zmysłami cielesnym i taki katolik jest uczuciowo religijny. Niejako widzi swoją wiarę. Coś tam słyszy z wiary. Czuje, że jakoś wierzy. Nawet wydaje mu się, że dotyka wiary, itd. Człowiek bez rozumny w wierze zadowala się odbiorem Łaski bożej tylko na sposób naturalny/doczesny/. Taki człowiek ma w sobie religijność naturalną. Natomiast katolik wierzący to ten, który ma w swoim rozumieniu rzeczywistości światło Łaski uświęcającej. Protestanci do wierzenia nie potrzebują rozumu. Co więcej, rozum protestancki jest całkowicie wrogi Łasce bożej. Rozum protestancki w tak zwanym zaufaniu w wierze jest niepotrzebny. Protestant łapie Łaskę zmysłami. Inaczej rzecz się ma w rozumie katolickim gdzie Łaska boża rzeczywiście „ląduje” w mocno uszkodzonym/porażonym/ rozumie i unosi ten rozum przed Oblicze Boga Najwyższego. To Łaska uświęcająca uzdalnia konkretną duszę rozumną do wiary. W katolicyzmie to człowiek wierzy zaś w protestantyzmie wierzy Bóg a człowiek ufa Bogu. Nie wiem czy dość jasno nakreśliłem problem wiary i religijności? Mówisz, że używasz własnego rozumu. Chodzi o twoją zgodę na realne lądowanie Łaski uświęcającej w twoim rozumie. Odbyć się to może tylko sakramentalnie podczas Pokuty i Pojednania w konfesjonale.
janusz
#124
Ka,
chodzi o słuszne prawo, którego jedynym Prawodawcą jest Stwórca. Tylko słuszne prawo umiłował Prawda. Przywódcy religijni i polityczni dla własnej korzyści deprawują prawo swoimi pomysłami. Wówczas konieczne jest użycie prawego rozumu jeśli takowy jest na stanie w duszy.
janusz
#124
No to mamy przecież słusznego przedstawiciela prawa Bożego którym jest Papież.
Jeżeli będziemy każdego słuchać, kto tylko będzie deklarował swój prawy rozum, wystąpi totalne pomieszanie.J uż nastąpiło, deklarowany rozumny i niby miłosierny rozum okazał się rozumem /marketingowym/ oszukańczym.
Chyba nie myślisz, że Bóg osobiście zejdzie tu i urządzi czystkę /obsadę stanowisk/. Mamy takich przywódców, jakimi sami jesteśmy.
Nie lubię jęków i narzekań. Lubię działanie.
#127
Ka,
ludzka osoba zasiadająca/piastująca/ pełniąca święty i apostolski Urząd Papieża jest najbardziej narażona na śmiercionośne pociski szatańskiej gwardii. Módlmy się nieustannie za papieża, biskupów, proboszczów. Każdy człowiek na świętym i apostolskim Urzędzie potrzebuje naszego wsparcia. Potrzebuje prawdy obiektywnej a nie pochlebstw lizusów/diabełków/.
Ka, „prawy rozum” nie jest zakotwiczony w prawie subiektywnym lecz w Prawdzie obiektywnej. Prawo i Prawda to nie to samo.
janusz
#128
Między prawem a prawdą wolną przestrzeń wymościł sobie diabeł. I dyryguje człowiekiem.
Ciekawe jest to, że znajduje … tłumy.
Tłumaczą siebie że to grzech pierworodny, jakby nie potrafili wprost powiedzieć „to pozostałość diabelstwa we mnie”.
#129
Ka,
mówi się, że „pomiędzy Bogiem i Prawdą” coś jest. Nic bardziej bzdurnego. Podobnie jest z przestrzenią słusznego bo boskiego Prawa a Prawdą obiektywną o Bogu/Stwórcy/. Słuszność prawa ma źródło tylko w Prawdzie. Dzisiaj człowiek prawy to kto? Dzisiaj prawica to co? Grzech pierworodny nie usprawiedliwia osobistego grzeszenia po Odkupieni w Jezusie Chrystusie. Jesteśmy wszyscy mocno porażeni w ludzkiej naturze? Nasz rozum naturalny został ogołocony/oddarty/ z Łaski uświęcającej, która daje katolikowi moc zbawczą. Tyle człowieka ile prawego rozumu w nim.
janusz
#125
baran katolicki
„Odbyć się to może tylko sakramentalnie podczas Pokuty i Pojednania w konfesjonale” – ale dlaczego tam?
#131
chani,
bo grzesząc ranisz wspólnotę katolicką. Twój osobisty grzech ciężki stawia cię poza świętym i apostolskim Kościołem rzymskokatolickim. Pojednanie z Bogiem wymaga pojednania z katolikami.
janusz
#131
Bo najprawdopodobniej niektórzy niezbyt wierzą w możliwość głębokiej skruchy /bez osób trzecich i naocznego przez chwilę uniżenia/ i mocy modlitwy płynącej z niej.
#132
A odwrotnie można? Wspólnota katolicka może sobie ot tak ranić człowieka?
Poczekamy na spotkanie z Bogiem, zapytamy i odpowiedź zobaczymy.
#134
Ka,
sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski. W spowiedzi sakramentalnej chodzi również i o to by była ona przeżywana we wspólnocie katolickiej. Sama skrucha w grzeszniku to łaska Boża. Sakrament pokuty i Pojednania jest widzialnym znakiem działania Bożej łaski. Jest to tak jak w kochającej się rodzinie. Jeśli jeden członek grzeszy to ma to przykre konsekwencje na pozostałe członki rodziny. Na przykład, ojciec alkoholik niszczący skutecznie swoich najbliższych wymaga leczenia i życzliwości całej wspólnoty. Nie wystarczy pojednać się na osobności z Bogiem i sprawa załatwiona. Należy również pojednać się z braćmi i siostrami w wierze. Przeprosić publicznie, prosić o przebaczenie i krzywdy w miarę możliwości wynagrodzić. Wyznanie grzechów w konfesjonale to tylko część Sakramentu Pokuty i Pojednania. Samo wyznanie grzechów to za mało Bóg przebaczył katolikowi.
janusz
#132
baran katolicki
To w takim razie dlaczego według Ciebie mój grzech osobisty rani całą wspólnotę katolicką?
Znamm rodzinę gdzie ojciec zgwałcił córkę w dzieciństwie i teraz ona bardzo się boi.
Ten grzech zniszczył rodzinę bo dąknął innych osób ale chyb a nie całą wspólnotę katolicką.
Co Ty na to powiesz?
Pewnie nie uwierzysz jak powiem, że tamten grzech i mnie dątnął?
#134
Ka,
znamy również grzechy wspólnotowe, które obciążają wszystkich członków wspólnoty. Z takich grzechów wspólnota powinna się wyspowiadać publicznie i zadość uczynić pokrzywdzonemu. Tak jak szpital bierze odpowiedzialność za swoich lekarzy tak też i parafie są zobowiązane do świętości swoich członków.
janusz
#137
Tak, tak. Wiem, że są święci i święte ich działanie.
Chylę więc głowę.
/a dlaczego tak usilnie chcieli ze mnie „czubka” zrobić? „Lot nad kukułczym gniazdem” ciągle aktualny/
#136
chani,
nie tylko rani wspólnotę braci i sióstr w wierze katolickiej ale każdy twój grzech deprawuje wspólnotę ludzką. Wiesz, że Apokalipsa mówi nie tylko o sądzie osobistym ale i sądzie ostatecznym, gdzie cały gatunek ludzki zostanie sprawiedliwie oczyszczony/osądzony/. Krzysztofie, żyjesz nie tylko dla siebie, dla Boga ale i dla drugiego człowieka. Będąc ochrzczonym katolikiem masz swoje stałe miejsce w księdze życia. Twoje chrzcielne imię zapisane jest pośród katolickiej braci. Grzesząc pozostaje po tobie „dziura” w Kościele katolickim. To puste miejsce w Mistycznym Ciele Chrystusa boli najbardziej Głowę boskiego organizmu/boskiej wspólnoty/. Dziecięce porażenie mózgowe polega na obumarciu części komórek mózgowych, które miały wspomagać inne członki ciała. Brak nawet jednej komórki mózgowej sprawia ból całemu ciału. Wiesz dobrze jak jest. Podobnie rzecz się ma i z świętym Kościołem katolickim. Jest on dzisiaj mocno podziurawiony, porażony, uszkodzony, niepełnosprawny ale czyż nie przewidział tego stanu sam Pan Jezus mówiąc o Kościele końca czasów? Mistyczne Ciało Chrystusa zostanie powtórnie „ukrzyżowane” by zmartwychwstać w blasku chwały już jako święte i nieskalane na wieki.
janusz
#138
Ja wiem dlaczego. By w razie wpadki mieć argumenty i móc sprawę zamieść pod dywan.
Człowiek-człowiekowi, siły poświęca by wyrządzić mu krzywdę.
#140
Ka,
święta prawda i pod dywanem zaświeci. Prawy człowiek to prawdziwy człowiek. Niekiedy i nadmiar światła skutecznie oślepia. Zawsze potrzebne są okulary miłości bo prawda podana bez miłości uśmierca/deprawuje/ wszystko jak leci w człowieku.
janusz