Widzimy, jak nasila się swoista presja zmierzająca do zrelatywizowania tradycyjnej antropologii opartej na przesłankach biblijnych a także na ogólnym doświadczeniu człowieka (rodzaju ludzkiego) – co nie wyklucza wszelkiego rodzaju konkretnych odmienności, jakie czasem zachodzą.
Naturalnie potrzebna jest tolerancja, która umożliwia właściwy sposób funkcjonowania każdej społeczności. To jednak nie uprawnia nikogo i żadnej władzy do systemowego preferowania i w jakiejś mierze narzucania pewnego systemu wychowania dzieci nacechowanego negacją uznawanych wartości moralnych i społecznych.
Wobec zachodzących niepokojących przejawów w tej materii potrzebne jest poczucie tworzenia wspólnoty ludzi świadomych prawdziwych wartości, aby wspierać rodziców niosących odpowiedzialność i prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoim sumieniem.
Niechaj modlitwa i zaufanie wobec Boga, jedynego Pana dziejów i Pana każdego życia pomaga nam przyjmować właściwe postawy i świadczyć o prawdzie życia. Wszystko to bowiem nabiera jeszcze większej doniosłości, jeśli spoglądamy na te problemy w duchu wiary.
Bp ZbK
Komentarze
26 odpowiedzi na „Wspomagajmy rodziców w wychowaniu dzieci (190311)”
Grzechy wołające o pomstę do nieba:
1. Rozmyślne zabójstwo.
2. Grzech sodomski.
3. Uciskanie ubogich, wdów i sierot.
4. Zatrzymanie zapłaty sługom i najemnikom.
Już na drugim miejscu widzimy lgbt.
Zero tolerancji w przestrzeni publicznej.
janusz
… Tęcza w naszej wierze
to z Bogiem przymierze,
a „tęczowy piątek”,
dewiacji początek!!!
…
Czy dewiacje należy tolerować?
Wydaje mi się, że leczyć i nie wchodzić w relacje , chociaż, znam kolegę syna i jednocześnie ten kolega , to syn bliskiej znajomej,który jest gejem
Nie przekreślam tych ludzi ale nie mają prawa z lgbt – lesbijki, geje,biseksualiści, tranwenscyci-, narzucać swoich dewiacji nikomu a tym bardziej w taki skandaliczny i oburzający sposób.
Tak, to jest grzech Sodomy i Gomory
…”tęczowy piątek” był próbą badania , jak daleko mogą się posunąć ,by narzucić swój światopogląd – to dawna organizacja New Age , o której czytałam 40 lat temu a Sorosz jest jednym z nich
……….
Boże Ojcze chroń nas- Polskę i świat, przed takim panoszącym się złem!!!
Bardziej można wyhamować ten proces, gdy jeszcze nie nabrał przyśpieszenia.
Polecam wypowiedzi małopolskiej kurator oświaty – Barbary Nowak.
Dostępne są na Facebooku i YouTube.
Wytyczne WHO też można znaleźć w sieci.
#3
Mirko,
Trudno się nie zgodzić z tezą, że proces o którym piszesz zapoczątkowany został w swoich podstawach ideowych w latach 20 XX w. we Włoszech, przede wszystkim w pismach włoskiego komunisty Antonio Gramsciego, który skonstatował, iż rewolucja komunistyczna nie odbędzie się tak jak przewidywał Marks na wskutek ” narastającej sprzeczności pomiędzy społecznym charakterem produkcji a prywatno-kapitalistycznym sposobem jej zawłaszczania”, a więc w sferze gospodarczej, ale poprzez długotrwały proces tworzenia hegemonii kulturowej.
W praktyce odbywa się głównie w dwóch obszarach: kulturze i oświacie.
Bardzo wiele o ile nie większość znaczących w świecie instytucji, struktur biznesowych , instytutów, fundacji zaangażowanych w kulturę poprzez finansowanie i promowanie odpowiednich twórców wpisuje się w tą ideologię.
Jak to wygląda w dziedzinie oświaty widzimy i w Polsce i za granicą, łącznie z Akademią Noblowską.
Nie chcę w ten sposób tworzyć jakiejś totalnej wizji spiskowej, ale działanie Prezydenta Trzaskowskiego nie jest na pewno indywidualnym wybrykiem jego i grupy osób z nim związanych, ale jednym z wielu elementów szerszego procesu.
W poniedziałek kibice Lechii Gdańsk wywiesili podczas meczy transparent w proteście przeciwko planom edukacyjnym seksualizacji dzieci.
Warto prześledzić, kto ich za to potępia.
Byliśmy wczoraj na kameralnym koncercie Maleńczuka. Bardzo lubię Jego aranżacje, rythm-blusowy styl z charakterystyczną frazą, ciekawy głos, niektóre interesujące teksty.
Cały jednak koncert wpisał w swoją anty PISowską narrację.
Nie sądzę, aby nie akceptował konkretnych rozwiązań społecznych czy gospodarczych, bo sam przeżył wiele biedy.
Powtarzał jednak jak mantrę slogany i ogólniki o zagrożeniu wolności a także wycieczki ad persona.
Stała za tym wg mnie prawdziwa obawa i ktoś (środowisko) niegłupiego przecież człowieka musiał w ten sposób nakręcić. 🙁
Widzimy jak od lat deformalizują nam rzeczywistość by unicestwić jakikolwiek byt. To co teraz obserwujemy jest próbą dehumanizacji człowieka na niebywałą skalę w dziejach ludzkości. Ideologia genderyzmu wyrasta z neomarksizmu. Stary marksizm jak i darwinizm bazował na materii, którą ubóstwiał natomiast neomarksizm czy neodarwinizm materializuje nicość. W tak zdeformowanej ideologicznie rzeczywistości nie ma miejsca dla podmiotowości bytu. Wszystko co jest jest płynne, elastyczne, zmienne. Nie ma nic obiektywnego, stałego, pewnego. Wystarczy chociażby przyjrzeć się deformalizacji pracy wraz z jej dywersyfikacją. W biznesie korporacyjnym w Polsce dzieje się tak już od lat gdy weszliśmy do UE. Zanikły kadry osobowe a pojawiły się biura zarządzania zasobami produkcyjnymi. Pracownik z osoby stał się zasobem produkcyjnym. Nic dziwnego dla wierzącego Katolika. Ten świat jest w mocy księcia ciemności, który nienawidzi światła prawdy. Ten świat stacza się po równi pochyłej coraz niżej. Chodzi o miejsce oblicze Kościoła Katolickiego w tym świecie. Czy to jest Oblicze Chrystusa ukrzyżowanego? Nie możemy pozwolić na upłynnienie i elastyczność świętego depozytu wiary katolickiej i w rezultacie na ideologizację naszej wiary.
janusz
W obliczu demontażu Kościoła i niszczeniu narodu Polskiego stawiam jedno pytanie naszym pasterzom, biskupom: dokąd nas prowadzicie?
Dlaczego kard. Nycz był na każde zawołanie PO i wiernie do końca służył HGW i Komorowskiemu?
Dlaczego pochowano L. Kaczyńskiego na Wawelu skoro on reaktywował (lożę masońską) Żydowskie Stowarzyszenie B’nai B’rith w Rzeczypospolitej Polskiej – loża Polin?
Dlaczego pochowano skremowane ciało Adamowicza, wroga Kościoła w katedrze?
Dlaczego z pełnym ceremoniałem Kościoła chowano masona Jana Olszewskiego?
Dlaczego na każde zawołanie PSL jest dostępny każdy kapłan, podczas gdy PSL jest zielony tylko na pokaz a wewnętrznie czerwony do szpiku kości?
PIS też wykorzystuje Kościół do budowania swojego poparcia.
Gdzie byli pasterze gdy naród maszerował ulicami Warszawy skandując „Bóg, Honor, Ojczyzna”?
#7
lemi,
nie ma co się oglądać na księży, biskupów, kardynałów, papieży. Sami musimy się zabrać do obrony naszej wiary. Pan Jezus powiedział: „Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie.”(Mt 18,6-7.).
Ratunek nadejdzie od Pana gdy przyjdzie powtórnie. „Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi gdy przyjdzie?”
janusz
#8
Niech już raczej nie zabierają się sami do poważnych spraw, bo tylko zniszczenia sieją.
Teraz czasy że byle d_ _ek myśli, że jest zarządcą /najpewniej bożym/.
Przemoc i siła w rozkwicie.
#9
Jaki ma być współczesny Kościół Katolicki?
Chrystocentryczny czy antropocentryczny?
Bóg czy człowiek w centrum?
janusz
#10
O kształcie Kościoła decyduje Papież i wyższa hierarchia duchowna.
Lud powinien znać Biblię, Ewangelię, panujące zasady i o rozliczeniu z Chrystusem pamiętać.
Jak chcesz wyznaczać centrum, gdy Bóg i człowiek to spotkanie Życia z Życiem, znoju ze znojem, Ukrzyżowanie z krzyżowaniem. Nie sięgniesz w centrum /szybciej w złe moce/, ono /Centrum/ doskonale chronione.
#11 Ka.
Kościół rzymsko-katolicki nie jest z pomysłu ludzkiego lecz powstał w Przenajświętszym Rozumie Stwórcy/Boga Kreatora/. To nie jest kościół papieski. Papież jest tylko, a może aż depozytariuszem świętej wiary katolickiej. Podlegający mu kardynałowie i biskupi tworzą struktury hierarchiczne Królestwa niebieskiego gdzie jedynym Królem i Panem jest Jezus Chrystus/Bóg wszechmogący w Trójcy jedyny/.
Ka, zarówno Stwórca/Bóg/ jak i każdy człowiek są duchowo autonomiczni/mają absolutną wolność woli/ i dlatego mogą się spotkać Sam na sam, Twarzą w twarz.
W tej wolności mogą się szanować i miłować aż do pełnej jedności. Taka wspólnota Stwórcy ze swoim umiłowanym stworzeniem ma charakter podmiotowy/osobowy/. W centrum/sercu=duch/ każdego człowieka jest zdeponowany „obraz i podobieństwo” Stwórcy. Jest to jedyna komnata w której zamieszkuje Duch Święty z duchem człowieka. Złe moce nie mają dostępu do tek komnaty. Spotkanie człowieka z szatanem odbywa się zawsze na zewnątrz człowieczego tabernakulum.
Pozdrawiam
janusz
„Kościół był u spowiedzi”. Spowiadający się Kościół to jakaś nowa jakość jak dla mnie. Zobaczcie sami https://gloria.tv/video/v134xiXv3sjB4rSbpRuKjCqHR . Jest to bardzo dobry dowód na antropocentryzm Kościoła w Polsce. Z czego ma się spowiadać Kościół chrystocentryczny? janusz
#12
Wiesz, poznałam trochę podłość i przebiegłość mieszkającą w niej /dla zaszczytów i mamony zapewne/- ludzką. I nijak nie mogę sobie wyobrazić, że tam najmniejsza chociażby świętość mieszka.
#14
Zniekształcono nam dzisiaj świętą rzeczywistość Kościoła Katolickiego wrzucając do jednego worka dobro i zło, prawdę i kłamstwo, piękno i brzydotę.
W rezultacie okazuje się niektórym, że Kościół Katolicki/rzymsko-katolicki/ jest zarówno grzeszny jak i święty. Toż to pomysł iście diabelski, by jak w krzywym zwierciadle widzieć dobro jako zło a zło mylić z dobrem. Jest rzeczą paradoksalną widzieć w Mistycznym Ciele Chrystusa jakąkolwiek zmazę/zarazę/ grzechu.
Każdy grzech ciężki/śmiertelny/ stawia Katolika poza Kościołem Świętym niezależnie od pozycji czy funkcji jaką ów Katolik sprawuje. I tak, grzech śmiertelny papieża, kardynała, biskupa, księdza, świeckiego wyklucza nas ze społeczności świętych obcowania. W grzechu ciężkim jesteśmy pozbawieni łaski Chrystusowej/uświęcającej/. Taki stan grzesznika możemy przyrównać do nagości pierwszych rodziców. Ukryli się przed Stwórcą i sobą na wzajem w krzakach śmierci. Skutkiem czego było ich wypędzenie z rzeczywistości Raju.
Podobnie jest i z Kościołem Świętym, z którego automatycznie są wykluczeni/wyrzuceni/na własną prośbę wszyscy zatwardziali grzesznicy.
janusz
#15
Januszu,
I tak wykluczyłeś już z Kościoła papieża , kardynała, biskupa, księdza, świeckiego itd.
Zostałeś chyba na szczycie tej piramidy tylko Ty sam, bo w kościele bez grzechu ktoś musi pozostać, więc przynajmniej jego twórca.
#15
Januszu,
Próbuję zrozumieć Twoją narrację o grzechu ciężkim, jak piszesz śmiertelnym.
Rozumiem, że uznajesz jakieś inne grzechy za lżejsze, lekkie?
Próbuję to sobie wyobrazić:
Inni wbijają gwoździe w dłonie i stopy Jezusa mocno i z zamachem. Ty zaś lekko, leciuteńko, aby jak najmniej bolało.
Inni prują bok Ukrzyżowanego tępą włócznią, bezpardonowo, na nic nie zważając.
Ty zaś delikatnie, jak chirurg, aby można było za chwilkę zaszyć, zreperować co niechcący i mimowolnie , tak z niewielką urazą ukułeś.
Ci z grzechami ciężkimi wyją i skowyczą na tym ziemskim padole i dobrze im tak , niech sczezną bo ten ciężar śmiertelnie ich przytłacza , zasłużyli sobie na to.
Ci zaś z grzechami lekkimi, swobodnie fruną z aniołami do nieba , nic im bowiem nie przeszkadza, no może trochę, ale nie za dużo, akurat aby poczuć się dobrze w perspektywie zasłużonego szczęścia w niebie.
Tak oto dobro odzieli się wreszcie od zła i nic i nikt już nie zakłóci twojej świętej rzeczywistości kościoła bez grzechu.
#17
Uśmiech 😀
#17
Grzegorzu,
tu nie chodzi o moją narrację lecz o wiarę Kościoła Katolickiego, w której zostaliśmy zanurzeni na życie wieczne.”3. Na czym polega różnica między grzechem ciężkim, czyli śmiertelnym, a grzechami lekkimi, zwanymi też powszednimi? 1 J 5,17
Grzechu ciężkiego, czyli śmiertelnego, dopuszcza się ten, kto całkowicie świadomie i dobrowolnie czyni wielkie zło. W takim bowiem wypadku następuje świadome i dobrowolne zniszczenie w sobie daru miłości Bożej, udzielonego przez Ducha Świętego (por. Rz 5,5). Niszcząc ten dar, człowiek odcina się od Boga-Miłości i uśmierca w sobie Jego życie, zwane łaską uświęcającą. Grzech ciężki jest śmiercią miłości, bez której nie można osiągnąć wiecznego zbawienia. Kto bowiem zniszczył w sobie miłość Bożą i oddalił się od Niego, ten i po śmierci nie będzie z Nim zjednoczony.
Grzech lekki, zwany powszednim, popełniany jest wtedy, gdy nastawienie człowieka nie jest tak złe, by całkowicie zniszczyć otrzymany od Boga dar miłości, gdy zaangażowanie się w zło nie jest zbyt głębokie. Ten grzech ma miejsce wtedy, gdy ktoś dopuszcza się niewielkiego zła, nawet świadomie i dobrowolnie, lub wtedy, gdy ktoś czyni wprawdzie wielkie zło, jednak niezupełnie świadomie albo niezupełnie dobrowolnie, np. ktoś działa pod wpływem nagłego impulsu uczuciowego, gniewu, wzburzenia, przerażenia, osłupienia, zaskoczenia, nieoczekiwanego napływu namiętności itp. Grzech lekki nie niszczy całkowicie dobrego, wypływającego z miłości nastawienia na Boga i drugiego człowieka, np. ktoś opiekuje się chorą osobą, ale od czasu do czasu ujawnia swoje zniecierpliwienie; ktoś zasadniczo modli się, ale czasami jego modlitwa jest niedbała albo nawet zaniedbywana.
Przy grzechu ciężkim miłość do Boga i do człowieka ulega zniszczeniu, przy grzechu lekkim natomiast trwa ona nadal, choć wykazuje pewną letniość, oziębłość i niedoskonałość. Grzech ciężki nigdy nie pojawia się przypadkowo, gdyż wymaga silnego, wewnętrznego zaangażowania się człowieka w czynienie zła, np. trudno mówić o ciężkim grzechu, gdy złe działanie wynikło wskutek zaskoczenia jakąś nieoczekiwaną, nową, nietypową sytuacją, albo też gdy ktoś popełnił poważny błąd, bo nie wiedział dobrze, jak postąpić, choć zastanawiał się i nawet szukał rady u roztropnych osób”. http://www.teologia.pl/m_k/zag10-4.htm#3
Nie żartuj sobie z tego, w co Kościół wierzy.
janusz
#19
Januszu,
To chyba jakiś poradnik spowiednika a nie wiara Kościoła.
Inna sprawa, co to byłaby za spowiedź, abym przy wymienionym konkretnym grzechu wybielał się komentarzami w stylu: jednak niezupełnie świadomie albo niezupełnie dobrowolnie.
#20
Grzegorzu,
ks. dr Michał Kaszowski jest wykładowcą teologi dogmatycznej w Wyższym śląskim Seminarium Duchownym w Katowicach. On jest autorem
http://www.teologia.pl/index.htm
Zobacz sam. Na pewno nie jest to poradnik dla spowiedników. Jest to aktualna wiara Kościoła katolickiego. Dziwi mnie, że przez pół wieku swego istnienia w przestrzeni katolickiej nie spotkałeś się z „grzechem ciężkim/śmiertelnym/”, który wyklucza grzesznika ze społeczności świętych obcowania. W credo wyznajesz „…świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie…”. Gdybyś miał prawe sumienie nie miałbyś problemu z poznaniem/nie mylić z rozeznaniem/ w sobie śmiertelnego grzechu, który „gasi” w grzeszniku łaskę uświęcającą. W grzechu ciężkim nie istniejesz w wieczności. Twoje życie ma wartość tylko doczesną. To nie są żarty. Życie to nie bajka.
janusz
#21
Januszu,
Nie wiem , czy dr Michał Kaszowski wciela swoje wywody w życie i po której stronie konfesjonału. Ja nigdy w swoim już niekrótkim życiu nie spotkałem się podczas spowiedzi z pytaniami na temat mojej oceny co do ciężkości grzechów . A ty?
Jezus ostrzega, przed wypowiedziami na temat grzechów cudzych. Prowadzić to bowiem może do „grillowania” bliźnich ( Gdybyś miał prawe sumienie nie miałbyś problemu z poznaniem…) i afirmacji siebie.
Dzielenie grzechów na ciężkie i lekkie w dyskusji o kondycji Kościoła rozmywa wagę grzechu, który zawsze ma jedno źródło, chociaż oczywiście jego skutki są indywidualne i społecznie zróżnicowane.
Narracja o „czystości” Kościoła , którą prezentujesz to skutek nieprzyjęcia Objawienia takiego, jakie Bóg w Jezusie Chrystusie nam podarował. Ta starotestamentowa mentalność w której sfera sacrum i profanum jest ściśle rozdzielona a naruszenie sfery sacrum poza narzucone z góry ( wtedy przez Boga, obecnie przez miazmatyczne już i cytowane przez Ciebie) przepisy sprzed setki lat powoduje karę, tak jak w przypadku synów Arona.
Jest to mentalność „ciepłej kanapy”, zastygłego w swoim zaśmiardłym już sosie środowiska funkcjonariuszy i urzędników kościelnych, którzy bronią tego „aby było nam dobrze”.
#22
Grzegorzu,
święta wiara Kościoła katolickiego nie jest subiektywną/immanentną/ wiarą Katolika. Tu nie chodzi jak Ty albo jak ja wierzę lecz biega o obiektywną dla każdego Katolika wiarę Kościoła świętego/katolickiego/. Nie może być tak, że każdy będzie wierzył jak chce. Luter powiadał:”grzesz ile chcesz tylko wierz”. Osobiście nie znam ks.dr Michała Kaszowskiego ale wiem jak drogocenne jest teologia dogmatyczna naszej wiary. W którym miejscu Pan Jezus ostrzega przed wypowiedziami na temat grzechów cudzych? Pamiętam, że powiedział:”Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik”/Mt 18,15-18/.
Grzegorzu, prawe sumienie jest głosem świętej Prawdy. Poznanie grzechu ciężkiego nie afirmuje grzesznika lecz jak mówi Pan Jezus:”Poznacie prawdę a Prawda was wyzwoli”/J 8,32/. Świętość/czystość=bezgrzeszność/ Kościoła katolickiego jest taka sama jak świętość, czystość i bezgrzeszność Pana naszego Jezusa Chrystusa i Najświętszej Maryi Panny. Tu nie ma dyskusji ani lania wody.
W wierze katolickiej Kościół Jezusa Chrystusa jako Jego Mistyczne/duchowe/ Ciało jest absolutnie święty, czysty, piękny, bardzo dobry i co najważniejsze bez grzeszny. To nie znaczy, że nie jest poraniony skutkami grzechów jego dzieci. Jak ojciec i matka pobici przez ukochanego syna cierpią i krwawią ale to nie znaczy, że sami są sobie winni. Syn znienawidził wymagających/moralnie/ rodziców. Znienawidził ich i w rezultacie opuścił swój rodzinny dom idąc swoją drogą. Podobnie jest z każdym grzeszącym Katolikiem.
Grzesząc ciężko ranimy bardzo poważnie ukochany Kościół zostawiając po sobie krwawe rany zadane braciom w wierze. Każdy grzech ciężki czy lekki pociąga za sobą konsekwencje, realne straty, ból, cierpienie i w rezultacie śmierć. Każdy grzech by mógł zostać odpuszczony ponosi za sobą karę, która domaga się zadość uczynienia. Wiadomo jak się ukradło mało to mało trzeba oddać/mała szkodliwość czynu/. Gdy jednak w grę wchodzi poważna strata okradzionego to nie wystarczy tylko wyznać swój grzech przed Bogiem lecz należy zwrócić to co się ukradło lub w jakiś inny adekwatny co co wartości sposób wynagrodzić zło wyrządzone.
Czy rozumiesz choć trochę o co chodzi w moralności katolickiej z rozróżnieniem grzechów na ciężkie/śmiertelne/ i powszednie/lekkie/?
W pierwotnym Kościele by dostąpić odpuszczenia grzechów trzeba było najpierw odpokutować swoją winę i zadość uczynić wyrządzone krzywdy Kościołowi. Bóg nie potrzebuje naszego zadość uczynienia natomiast potrzebuje tego człowiek pokrzywdzony naszym grzechem. Niekiedy wiele lat i wiele postów i ofiar musiał ponieść penitent by Kościół mu odpuścił grzech ciężki. Dzisiaj mowa o grzechu jest mową nienawiści, brakiem tolerancji, ciemnoty, moralizowaniem, itd.
Czy jednak wiara bez poczucia grzechu z uśpionym sumieniem i brakiem potrzeby zadość uczynienia ma sens?
janusz
ad.#23
Grzegorzu,
czy dla Ciebie dogmaty to miazmaty? Co w takim razie ze świętym depozytem wiary katolickiej? „KKK 84 „Święty depozyt” (Por. 1 Tm 6, 20; 2 Tm 1,12-14). wiary (depositum fidei), zawarty w świętej Tradycji i Piśmie świętym, został powierzony przez Apostołów wspólnocie Kościoła. „Na nim polegając, cały lud święty zjednoczony ze swymi pasterzami trwa stale w nauce Apostołów, we wspólnocie braterskiej, w łamaniu chleba i w modlitwach, tak iż szczególna zaznacza się jednomyślność przełożonych i wiernych w zachowywaniu przekazanej wiary, w praktykowaniu jej i wyznawaniu”49Sobór Watykański II, konst. Dei verbum, 10)”.
janusz
#23
Januszu
Nawet jeżeli mam rację, bo mogę zwracać uwagę i nie mieć racji, to trzeba wziąć pod uwagę to, komu tę uwagę mam zwrócić. Jeżeli idę w stronę; nie interesuje mnie, że jest nadwrażliwa, powiem jej, bo musi się rozwijać, to czy nie zamknie się całkowicie?
Tu trzeba robić bilans wewnętrzny, pytać Boga, zastanawiać się. Wiele razy nie upominam. Wolę to znieść w ciszy. Żeby upominać, trzeba umieć to zrobić w taki sposób, że dochodzi do serca, a jednocześnie tę osobę buduje. Ta umiejętność jest darem. Nie tylko ważne, jest czy zwracam uwagę, ale kto ją zwraca, w jakim momencie.Czy wcześniej np: z tą osobą zagadam, zobaczę czy jest w stanie przyjąć, bo może akurat mieć taki dzień, że już dostała gdzieś po głowie i tak tego nie przyjmie.
Potrzebna mądrość, światło Ducha Świętego, modlitwa, wyrzeczenia.
Źle jest reagować w emocjach. Więcej głupoty się powie niż to warte. Tu trzeba miłości – kochania drugiego człowieka. Takim stylem rozmawiam, tak się staram na ile umiem, żeby ta osoba mogła rozwijać się w Bogu.
Życie nie jest zero-jedynkowe.
Nie zawsze przemilczanie grzechu jest grzechem.
Pytam,co mogę zrobić, żeby uratować tego człowieka. Ja nie mam go obnażyć. Szczerość dookoła nie jest czymś dobrym. Nie należy patrzeć na kogoś i już mu mówić o grzechu. To nic nie zmieni. Mam budować relację z człowiekiem i w momencie gdy widzę, że teraz gleba robi się żyzna, siać ziarno. Robi się żyzna w różnych momentach: ktoś zginął, tragedia, moment refleksji. Teraz, a nie na zasadzie gdziekolwiek, bo łatwiej jest walić między oczy i zabić człowieka.
Milczenie z zasady nie jest przyzwoleniem.
Ważne jest co dzieje się w moim sercu. Czy pozwalam, czy moje serce jest niespokojne i chce ratować człowieka. Ale w tym ratowaniu człowieka nieraz będzie potrzebne milczenie, czekanie albo reakcja.
Nauczyłam się tego od o.Remigiusza Recława. U mnie to się sprawdza w życiu.
Pozdrawiam.
#25
Mirosławo,
nie wszystko zależy od okoliczności. Bo chociażby taka Prawda jaką jest Bóg jest niezależna od okoliczności w jakich się znajduje. Takie stwierdzenie, że szczerość może być do bólu ale nie ma prawdy do bólu jest dla mnie laniem wody obok ognia. Prosty przykład z życia wzięty. Dziecko w łóżeczku bawi się zapałkami. Nie zdaje sobie sprawy czym taka super zabawa grozi. Mama widzi i nie interweniuje by nie zrobić przykrości dziecku i w rezultacie dla świętego spokoju pozwala na igranie z ogniem. Czy to jest miłość matczyna. Można by tu mnożyć przykłady kochania bez urazowego/bez bolesnego/. Miłowanie jest aż po krzyż. To znaczy, że prowadzi przez krzyż gdzie jest ból i cierpienie i śmierć miłującego.
Wpisałem w Google: „o.Remigiusza Recława” i na trafiłem na https://www.youtube.com/watch?v=9Cr0xTxyD0E&t=16s
Mirosławo nie ma wiary katolickiej bez krzyża. To co sugeruje o.Remigiusz jest próbą relatywizacji Boga wynikającej z płynności i elastyczności ideologicznej współczesnej socjologii. Jeszcze raz powiadam. W centrum wiary katolickiej jest Chrystus ukrzyżowany, który narodził się po to by dać świadectwo Prawdzie Absolutnej, obiektywnej, nie zależnej od okoliczności. Co zrobisz widząc złodzieja jak dobrze się bawi okradając innych? Nie powiesz mu prawdy o grzechu bo popsujesz mu dobre samopoczucie. Masz obowiązek głośno zaalarmować i stanąć po stronie okradanego. Człowiek w grzechu potrzebuje wstrząsu, dobrego kopniaka tam gdzie trzeba dla jego dobra. Nie ma co się cackać i litować nad wariatem biegającym z ostrym nożem pośród zatłoczonego rynku. Grzech zawsze zabija i warto reagować jak najwcześniej na każde jego objawy. Dla grzechu nie ma tolerancji nie mówiąc już o akceptacji czy afirmacji społecznej. Nie bądźmy idiotami w wierze.
janusz