Dzisiaj, w poniedziałek 9 lipca, w Nazarecie, w kościele pw. św. Józefa zatrzymaliśmy się dłużej przy podziemnych wykopaliskach w szczególności przy baptysterium (lub żydowską mikwą) z początku ery chrześcijańskiej. Jest to rodzaj basenu o głębokości około 2 metrów. Na którego dnie znajduje się rodzaj misy a obok niej bazaltowy czarny kamień (lapis niger). W dół prowadzi siedem stopni wyłożonych mozaiką w kolorze białym i ozdobionych czarnym ornamentem mozaikowym. Jest siedem tych stopni. Na dnie tego basenu są mozaikowo zarysowane prostokątne przestrzenie, które mogą wskazywać na etapy zbliżania się do misy chrzcielnej (czy innych rytualnych obmyć).
Jako baptysterium bardzo dobrze wyraża i ilustruje proces „schodzenia” katechumena do źródła chrzcielnego, by po otrzymaniu chrztu mógł stanąć na tej bazaltowej skale, jako na fundamencie symbolizującym Chrystusa. Przywołać tutaj należy nauczanie św. Pawła w Liście do Rzymian (6 rozdział).
Chrześcijanin jako ochrzczony, czyli zanurzony w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa nie będzie się starał w swoim życiu utrzymywać „na powierzchni” przechodnich doświadczeń często determinowany tym wszystkim, co może „grozi” i powoduje w człowieku lęk przed jakimś „zarwaniem się” jego życia, lecz będzie miał świadomość oparcia na Chrystusie–Skale, który daje moc życia także w sytuacjach, które wydają się pozbawione czy pozbawiające życia (por. 1Kor 10,1-4).
Ten archeologiczny relikt pozwala nam o wiele lepiej rozumieć tajemnicą Chrztu jako zanurzenia w Chrystusie Jezusie i oparcia na Nim całego życia. A przecież o to chodzi.
Pozdrawiam
Bp Zbk
Komentarze
17 odpowiedzi na „Ziemia Święta – 2 (180609)”
Oparcie się w pełni i w całej rozciągłości człowieka na Chrystusie wymaga jego wewnętrznej tak mocnej, że zawsze wydzierającej się na zewnątrz /bez względu na warunki/ prawdy.
Kłamstwa i mataczenia to twory tego, co to niby kopytami stuka i ogonem zawija, by posiąść człowieka.
Dlaczego „Ziemia Święta”?
Jest to oczywiście skrót myślowy, funkcjonuje już właściwie jako nazwa własna.
Jest to też przyczynek do refleksji na temat miejsca tego co jest materią, tym co zmienne i zniszczalne w racji naszego stworzenia, w planie odkupienia człowieka.
Czy obcowanie z materią historii w również w fizycznym sensie tego słowa może stanowić wartość dodaną w naszym życiowym katechumenacie, czy też może jest tak, że odrywają nasze myśli , kierunek patrzenia od spraw boskich a skłaniają w stronę jak pisze Janusz zmysłowych wrażeń?
Jasno i twardo postawił tę sprawę Jezus. Postawił swoje stopy na ziemi . Nie było spotkanie ducha z jakąś fatamorganą istnienia, ale Wcielonego w świecie stworzonym jako naszym środowisku obecnego życia, ziemi oddanej nam w posiadanie.
Materia i wytwory z niej mogą nam służyć i tak też postępował z nimi Jezus w czasie swojego nauczania.
Kłosy, ryby, chleb, wino – materia zniszczalna – czy ją kontestował? Żadną miarą!
Czy się nią posługiwał? Jak najbardziej ! Do tego stopnia,że pozostawił nam Siebie żywego w postaci cząstki chleba.
Rozważania nad tą materią, nie są moim zdaniem jedynie jakieś akademickie.
Prowadzą bowiem do bardzo konfrontacyjnego pytania o rację Wcielenia : czy chodzi w nim o asystencję Boga zamkniętego w swoim świecie „nieba”, tabernakulum, kościoła itp, oczekującą jedynie uwielbienia i uszanowania najwyższej Jego godności,czy też taką obecność, która ryzykuje siebie aż do najwyższego stopnia – śmierci , penetrując najciemniejsze zakątki świata – najciemniejsze zakątki naszych wnętrz aby tam nieść nadzieję i pokój.
Powtórzę za Grzegorzem ” Dlaczego „Ziemia Święta””
Janusz uważa całą Ziemię za Świętą i ja tak myślę ale „Ziemia Święta” w Jerozolimie, to szczególne miejsce tej świętości Ziemi, bo tam żył Syn Boży- Jezus Chrystus…
Jest wiele świętych miejsc na Ziemi związanych z kultem Maryjnym czy różnych Świętych gdzie są organizowane pielgrzymki…
Jerozolima jest tym szczególnym miejscem pielgrzymek – stawia się swoje stopy , którędy chodził nasz Odkupiciel i „oddycha się ” , dziejami historii Starotestamentowej i Ewangelii…
Januszu, chyba nie rozumiesz znaczenia tej „Ziemi Świętej”i…
piszesz bardzo dziwnie i z jakimiś wyrzutami do Księdza Biskupa, że tam pielgrzymuje…
Zapewniam ciebie, że czyni to dla dobra każdego zainteresowanego tym tematem.
Dziękuję Księdzu Biskupowi, że mogę przez internet i zamieszczane opisy, razem „pielgrzymować”…
Trudno mi było odnależć ten blog, ukryty teraz dosyć dziwnie jak na możliwości internetowe.
z serca , pozdrawiam 🙂
tak sobie pomyślałem, że te 7 stopni to nawiązanie do 7 grzechów głównych
#2 grzegorz.
Racja Wcielenia jest kluczem do osobowego/duchowego/ katechumenatu każdego człowieka stworzonego na przestrzeni wieków. Najpierw trzeba ochrzcić/wskrzesić/ ducha człowieczego i temu duchowi proklamować katechezy.
Prowadzić go ku Stwórcy. Kto dzisiaj uczciwie po katolicku wyłoży nam prostaczkom po co Bóg/Stwórca/ stał się człowiekiem/stworzeniem/? Co się stało ontologicznie z Bogiem/Stwórcą/ w chwili/czasie/ Wcielenia.
Co z przestrzenią, czasem i materią w historycznym Nazarejczyku/Jezus Chrystus/? Jak to kontinuum ma się w Bogu/Stwórcy/? Chodzi o katolicki punk widzenia/depozyt wiary/.Grzegorz, Bóg jest DUCHEM i tylko duch człowieczy ukierunkowany celowo na PRAWDĘ może nawiązać zdrową relację/kontakt/ ze swoim Stwórcą.
We współczesnym/nowoczesnym/ katolicyzmie dogmat wywołuje wysypkę na duszy katolickiej. Polecam „Naukę o wodzie żywej” /J.4.1-42/. Prosta Samarytanka to pojęła a nam tak trudno dotrzeć do źródła wieczności. Kogo dzisiaj interesuje jeszcze wieczność? Wybacz, muszę kończyć bo obowiązki przynaglają.
Pozdrawiam
janusz
ad.#4.Grzegorz.
„Wcielony w świecie stworzonym”. To bardzo dobry temat na katolicką debatę o sensie i celu Wcielenia dla współczesnego człowieka.
Co to znaczy ontologicznie dla konkretnej osoby Boga i człowieka? Możemy aż do bólu alienować się fatamorganą historycznym i kulturowym Nazarejczykiem zapominając, że JEST ON BOGIEM/STWÓRCĄ/. Co z tego, że dotkniemy JEGO człowieczej postaci a nie zauważymy/nie uwierzymy/ w realną, rzeczywistą i substancjalną obecność tego samego Boga w IHS pod postacią chleba i wina.
Grzegorz, katolicka adoracja Boga w IHS jest początkiem życia wiecznego w człowieku, który w swoim duchu, poza czasem, przestrzenią i cielesna materią próbuje zaistnieć w kosmosie/świecie/ jako „pan” całego stworzenia. Asystencją Stwórcy dla człowieka jest ze wszech miar przenajświętsza i niepokalana. Dająca każdemu człowiekowi świadomość/sumienie/.
Czytając Twój post #32 zastanawiam się o jakiej obecności Boga myślisz jeśli chodzi o towarzyszenie grzesznikowi bez łaski uświęcającej? Grzech ciężki staje w opozycji do łaski uświęcającej. Kościół poucza nas o łasce uczynkowej, która podprowadza grzesznika do Sakramentu Pokuty i Pojednania. Spowiedź ogólna podczas Mszy Świętej usuwa z duszy grzechy powszednie/lekkie/. Nie uzdrawia z grzechów ciężkich/śmiertelnych/. Być nie godnym sługą to nie to samo co być trwać z uporem w grzechu ciężkim licząc z ufnością na miłosierdzie Boże.
Proszę pamiętać, że każdy grzech śmiertelny wprowadza nas w stan nieprzyjaźni/nienawiści/ z Bogiem i nie ma sensu szukać tu czułości przebaczającej. Konieczna w takim wypadku jest natychmiastowa reanimacja ducha w Sakramencie Pokuty i Pojednania. „Świętymi bądźcie bo JA JESTEM święty”.
Pozdrawiam
janusz
#6 Januszu
Tak na szybko, bo obowiązki mnie też wzywają 🙂
Tzw. „spowiedź powszechna” nie jest żadną spowiedzią, nie usuwa żadnych grzechów . Ta nazwa jest myląca i wprowadza w błąd, nie należy jej używać. Jest to element obrzędów wstępnych i nazywa się Akt Pokuty.
Można ogólnie powiedzieć, że prowadzi on do właściwego rozeznania swojej sytuacji grzeszności uznania siebie za grzesznika (i to takiego, który sam, o własnych siłach nie jest w stanie z tej sytuacji wyjść), stąd kończy się prośbą do Boga o pomoc, o przebaczenie.
Odpowiedzą Boga jest najpierw Jego działanie jako Słowo a w Liturgii Eucharystycznej Jego Pascha na odpuszczenie naszych grzechów.
#6 Janusz
Co znaczy dla Boga Wcielenie?
Ciekawe pytanie!
Z mojego punktu widzenie jest to szansa abym przyjął Boga w to miejsce mojego wnętrza , które od momentu stworzenia jest dla Niego przygotowane, a które stało się puste (spustoszone) po grzechu i zapełniane fałszywymi bogami, na czele ze mną samym.
Z punktu widzenia Boga jest to skutek Jego natury: udzielającej się miłości, o ile mogę coś w Jego imieniu powiedzieć.
#6Janusz,
Pisząc asystencja miałem na myśli bycie do dyspozycji dla drugiego.
Dlaczego tak?
Zdarzyło się, że brnąłem w moje błędne decyzje, a moja żona choć mnie upominała nie była w stanie mnie zatrzymać. Jednak była przy mnie aż do momentu, gdy uznałem swój błąd. I to najważniejsze, że właśnie wtedy mogła dopiero coś zrobić, a właściwie to ja mogłem przyjąć jej rację, właściwą rację.
Nie rozpatrywała czy mój grzech jest lekki czy ciężki, po prostu była ze mną, choć było jej trudno.
Każdy grzech czy ciężki czy lekki wypływa z tego samego źródła: nie-bycia na obraz i podobieństwo Boga.
Łaska Boga nie stoi w opozycji do grzechu, ale jest mu dedykowana a jej potencjał jest wprost proporcjonalny do winy (patrz Rz 5,12-21)
#1 Krystyno/ka/.
Duch tego czasu śpieszy się i wytęża siły by mataczyć człowiekiem pozostawionym samemu sobie. Ta bestia żywi się człowieczą głupotą. Ma ku temu dobre warunki intelektualne. Wie prawie wszystko o człowieku ale nie wie nic o duchu człowieczym. Tam Stwórca go nie dopuszcza.
Oparcie się w pełni i w całej rozciągłości człowieka na Chrystusie dokonuje się tylko w duchu. Tylko duch człowieka jest w stanie nawiązać relację ze swoim Stwórcą. Ciało nasze jest jak koń który wozi duszę naszą po tym co doczesne/materialne/. Dusza katolicka ma w sobie serce a tym sercem jest jej osobowy duch/podobieństwo do Stwórcy/. „Poznacie PRAWDĘ a Prawda was wyzwoli”.
Pozdrawiam
janusz
#6 baran katolicki
Konieczna w takim wypadku jest natychmiastowa reanimacja ducha w Sakramencie Pokuty i Pojednania. „Świętymi bądźcie bo JA JESTEM święty”.
Słowo na sobotę: Charakter
Apostoł Piotr napisał do wierzących w Jezusa: Jak Ten, który was powołał, jest święty, tak i wy bądźcie świętymi w swoim postępowaniu. 1 P 1,15
#8 Grzegorz.
Tu nie chodzi o Twój punkt widzenia rzeczywistości, w której przyszło Ci z woli Stwórcy żyć w doczesności. Chodzi o to jak widzi Cię Stwórca/Chrystus/. Dopiero w takim duchu/Twój duch/ możesz postrzegać rzeczywistość materialną. Nie chodzi w dojrzałej wierze jak Ty widzisz Boga lecz jak Bóg widzi Ciebie. Jest to spotkanie permanentne a nie immanentne. Nie chodzi o doświadczenie religijne Boga w swoim życiu lecz o rozumne przyjęcie w swoim/człowieczym/duchu obrazu Boga/Stwórca/ w sobie. Rozum katolicki nie ma granic. Jest poza przestrzenią materialną. Nie zna bariery czasu.
Rozum katolicki jest zakorzeniony w Golgocie Jezusa Chrystusa. Rozum katolicki jest wiecznie spragniony PRAWDY. Żywi się PRAWDĄ i dąży do poznania PRAWDY. Rozum katolicki w katolicyzmie dla mnie jest najszlachetniejszym skarbem zakopanym w mojej historii/ziemia święta/.
janusz
ad.11 Grzegorz.
Piszesz, „Z punktu widzenia Boga jest to skutek Jego natury: udzielającej się miłości, o ile mogę coś w Jego imieniu powiedzieć”.
I tu docierasz do istoty PRAWDY. Jaka jest natura Stwórcy/Boga/ w depozycie wiary katolickiej? Bo o taką wiarę nam tu na blogu chodzi.
Czy natura Boga w wierze katolickiej jest czasowa, materialna, ciągle się zmieniająca? Żadną miarą.
Natura Stwórcy jest absolutnie przenajświętsza. Nie podlega żadnym zmianom. Natura Stwórcy jest stabilna dla stworzenia i nie może być dzisiaj taka a jutro inna. Nie podlega procesom. Bóg, który dojrzewa do swojego bóstw nie jest Bogiem katolickim.
janusz
#9 Grzegorz.
Grzegorz, grzech ciężki jest agonią ducha człowieczego. Towarzysząc katolikowi w grzechu ciężkim jesteś jak respirator podtrzymujący jego ducha przy życiu.
Czy jest sens respirować grzesznika czekając aż kiedyś on sam załapie i zacznie żyć po katolicku? Jak długo można reanimować człowieka, który i tak ma wszystko w „dupie”.
Moja żona nie ma tyle delikatności co Twoja ukochana i od razu mi wyłoży kawę na ławę. To raczej mnie jest trudno ją upomnieć. Mamy z sobą jak to powiadają „krzyż Pański”.
Pozdrawiam
janusz
#14
Ten „respirator” musi być 100% sprawny. Inaczej więcej szkody niż pożytku.
“…Apostoł Piotr napisał do wierzących w Jezusa: Jak Ten, który was powołał, jest święty, tak i wy bądźcie świętymi w swoim postępowaniu. 1 P 1,15 ..”
“…MY wszyscy jestesmy uwzglednieni w Planie Bozym…”
15 ta Niedziela zwykła, rok B
Drugie CZYTANIE DŁUŻSZE (Ef 1,3-14) Bóg wybrał nas w Chrystusie
Niech będzie błogosławiony Bóg i Ojciec naszego Pana Jezusa Chrystusa, który napełnił nas wszelkim błogosławieństwem duchowym na wyżynach niebieskich w Chrystusie. W Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli świeci i nieskalani przed Jego obliczem. Z miłości przeznaczył nas dla siebie jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli, ku chwale majestatu swej łaski, którą obdarzył nas w Umiłowanym…
# 14 Januszu,
„Amalekici przybyli, aby walczyć z Izraelitami w Refidim.
Mojżesz powiedział wtedy do Jozuego: «Wybierz sobie mężów i wyruszysz z nimi na walkę z Amalekitami. Ja jutro stanę na szczycie góry z laską Boga w ręku». Jozue spełnił polecenie Mojżesza i wyruszył do walki z Amalekitami. Mojżesz, Aaron i Chur wyszli na szczyt góry. Jak długo Mojżesz trzymał ręce podniesione do góry, Izrael miał przewagę. Gdy zaś ręce opuszczał, miał przewagę Amalekita.”Wj 17,8-11.
To nie jest jakaś reanimacja. To walka, w której Bóg niszczy we mnie „Amalekitę” a więc to co niesie grzech, aby otwierać drogę do Ziemi Obiecanej.
Tak długo jak długo trzymam ręce podniesione do Pana.