Mamy dzisiaj słowo wprowadzające nas w relację do Mądrości Boga oraz Ewangelię o pannach roztropnych i nierozsądnych, albo dosadniej: mądrych i głupich.
Gdy mowa jest o Mądrości jest ona przedstawiona jako wspaniała, zawierająca wszystko i właściwie jedyna. Towarzyszy ona człowiekowi w sposób uprzedzający pod warunkiem, że człowiek jej szuka. Można to rozumieć jako pewne prowokowanie człowieka do tego, by jej szukał. Naturalnie to zakłada, że to szukanie jej jest szczere. To szukanie dokonuje się z powodu niej samej i dla nie samej. Jednakże ten, kto jej szuka i ją znajduje, odkrywa, że ona jest dla niego, dla jego dobra. Poznaje, że jej wartość jest ponad wszystko. Kto jej szuka zostaje niejako opanowany przez nią i sam staje się przeniknięty tą mądrością. Ona jest w nim. Po prostu ona kształtuje jego życie a on dzięki niej uczy się kosztować w pełni życia, które stale przed nim otwiera się w nowych barwach i nowej perspektywie.
Jeśli te nasze myśli o mądrości zestawimy z przypowieścią z dzisiejszej Ewangelii o pannach roztropnych i nierozsądnych, i od razu pomyślimy o tym, że oblubieńcem jest Jezus Chrystusa, to możemy zaproponować takie spojrzenie. Roztropne wzięły ze sobą naczynia z oliwą. Oznacza to, że wzięły ze sobą całą rzeczywistość swego życia z gotowością, aby to ich życie zostało przeniknięte mocą Oblubieńca. Miały ze sobą całą „materię” swego życia i wyczekiwały, aby Oblubieniec – Jego Mądrość – przeniknęła to całe ich życie, by mogły w ten sposób wejść na ody weselne. Panny nierozsądne, głupie, naiwne (gr. morai) miły zaś tylko to, co w danej chwili świeciło, były niejako powierzchowne, nie były nastawione na to, aby dać się poznać i przeniknąć w prawdzie swego życia. Tego też nie mogły uzyskać od panien roztropnych. A kiedy zaś „nabyły” ową oliwę od innych, nie była ona ich prawdą. Stąd nie mogły wejść z tą „inną” prawdą do Sali weselnej. Dlatego też usłyszały od Pana młodego: „Nie znam was”.
Możemy do tego dodać interpretację rozszerzającą. Na salę weselną mogą wejść tylko ci, którzy biorą ze sobą całą swoją prawdą życia. Na tych godach weselnych dokonuje się spotkanie Pana młodego, Oblubieńca z całą prawdą zaproszonych. Czujność to nie tylko oczekiwanie na otwarcie, ale troską o to, żeby zabrać wszystko, co może stanowić „materię” potrzebną do spotkania, do przemiany, jaka ma się dokonać w spotkaniu z Oblubieńcem. Nikt nikogo nie zastąpi; nie można liczyć na to, że od kogoś innego otrzymam to, co jest potrzebne do spotkania z Panem młodym. Muszę być czujny, że stawać z całą swoją prawdą, gotowy na przemieniające spotkanie.
Bp ZbK
31 odpowiedzi na “Wejście na ucztę weselną (32. Ndz A – 171112)”
„Na salę weselną mogą wejść tylko ci, którzy biorą ze sobą całą swoją prawdą życia”. W takim raźie czy na salę godową można wejść z grzechem ciężkim/martwy duchowo/? janusz
lemi.
„Jesteśmy jednak także, i to jest bardzo ważne, bytem duchowym. Jesteśmy ciałem, mamy naszą psyche, czyli to, co nazywamy życiem duszy w sensie psychicznym. Jesteśmy także, jako ludzie wierzący, może nie tylko, ale szczególnie, osobami, w których jest duch. Nie tylko – jak byśmy powiedzieli – nasz duch, ale także duch Boży, duch Jezusa Chrystusa. Duch, którego Bóg Ojciec dał przez Jezusa Chrystusa. I ten duch też chce znaleźć w nas swoje odzwierciedlenie, swój wyraz i swoją obecność. Daje nam on perspektywę życia wykraczającego poza naszą przyziemność, czy cielesność, a także poza nasz wymiar psychiczny. Otwiera przed nami perspektywy ducha wykraczającego poza naszą psyche, czyli nasz sposób myślenia i odczuwania”.
Ksiądz Biskup tak to widzi.
janusz
Ad #1 baran katolicki
Januszu!
Warunek: zostawisz go Odźwiernemu. On jest gotów wziąć go na siebie, ale Ty musisz Jemu go „zdać” z Twojego „bilansu” i nie mieć go na Twoim „stanie” to znaczy być gotowym na wszystko, co On zaproponuje.
Pozdrawiam
Bp ZbK
…”Muszę być czujny, żeby stawać z całą swoją prawdą, gotowy na przemieniające spotkanie.”Ks.Bp
Kiedy zobaczyłam się w prawdzie obiektywnej będąc w różnych sytuacjach i relacjach osobowych, gorzko zapłakałam nad swoją błędną postawą…
Byłam wtedy gotowa na przemieniające spotkanie…
Księże Biskupie, czy tym ODŹWIERNYM jest Jezus Chrystus uwielbiony? Czy nie zapóźno będzie dla mnie stanąć przed tak czcigodnym Bramkarzem bez łaski uświęcającej?
Pozdrawiam
janusz
Gdyby spojrzeć na człowieka z zewnątrz to jako pierwsze zauważa się biologię ciała. Na tym poziomie pozostaje bardzo dużo ludzi. Biologia człowieka jest porównywalna z biologią zwierząt. Przychodzi na świat Syn Boży i przyjmuje ciało ludzkie, nie zwierzęce. Stając się człowiekiem podnosi biologiczne ciało ludzi do godności jego braci, tj dzieci Boga. Tym co nas odróżnia od zwierząt są dary Ducha Świętego. Jednym z darów jest Mądrość. O dary należy zabiegać jak pięknie opisuje księga Mądrości. Te dary można otrzymać i spożytkować gromadząc dobre uczynki – oliwę do lamp. Dusza jest darem otrzymanym od Boga byśmy jako dzieci mogli do Niego wrócić.
Zobacz, Januszu, jakie to genialnie proste.
Po co komplikować?
A dzis jakby na potwierdzenie: Słowo na wtorek: Poszukiwanie LCWords.com Today, 11:24 AM You Life Changing Words Poszukiwanie Dawid – król Izraela i pisarz – powiedział: Pan patrzy z niebios na synów ludzkich, by zobaczyć, czy jest wśród nich rozumny, który szuka Boga. Psalm 14,2
#3
A co może zaproponować odźwierny?
Drogi Biskupie!
Kiedy można sie spodziewać mniejszego wydania Biblii Jerozolimskiej? Podróżowałem ostatnio po Ziemii Świętej i trudno targać taki klamot wszędzie ze sobą, chcąc robić skrutacje w miejscach świętych. Można coś z tym zrobić? Znam wielu ludzi którzy chętnie kupią mniejszą wersję. Pozdrawiam-PG
Ad #9 Piotr
Piotrze,
Jest w przygotowaniu wydanie bardziej kompaktowe.
Jak to wyjdzie, to zależy też od Wydawnictwa.
pozdrawiam
Bp ZbK
Ad #5 baran katolicki
Januszu!
Jest Nim Jezus Ukrzyżowany i Zmartwychwstały, Uwielbiony, który przeszedł przez uniżenie i odrzucenie. Jest Nim Baranek stojący i jakby zabity (Ap 5,6). To On otworzył bramę dla współwiszącego łotra i powiedział mu: Jeszcze dziś będziesz ze mną w raju. Owa zapasowa oliwa to gotowość uznania i o ceny własnej „kondycji” w obliczu Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. My już jesteśmy w lepszej sytuacji niż współwiszący na krzyżu łotr. Nam jest bowiem głoszona Dobra Nowina o zmartwychwstaniu. To w świetle tej Dobrej Nowiny możemy mieć ze sobą cały „zapas” oliwy, czyli prawdą o naszym życiu. Nie potrzebujemy jej szukać u innych, ani kupować. Tej zapasowej oliwy nie można utożsamiań (tylko) z dobrymi uczynkami. Tą dobrą oliwą – paradoksalnie – mogą być nasze grzechy, jeśli je za takie uznamy z gotowością wszelkich konsekwencji. Naturalnie w świetle czy w obliczu miłosierdzia Bożego. To właśnie oznacza mądrość, która brzmi: Ty, Panie, jesteś sprawiedliwy, ja natomiast …
Trzeba być gotowym na wiele doświadczeń i przejść wiele doświadczeń, aby mieć ten stosowny i potrzebny zapas oliwy i z niego korzystać. Trzeba prawdy – pokory.
Nikt, kto ufa sobie i jest pewien swoich racji, swojej samowystarczalności itp., nie ma i nie będzie miał tej oliwy i nie będzie umiał opatrzyć swojej lampy w stosownym czasie.
Pozdrawiam
Bp ZbK
#10 Nasz legnicki Biskupie
A czy jest szansa na polskie wydanie Biblii Jerozolimskiej?
Pozdrawiam 🙂
Grzegorz
#11. Ukochany Biskupie,
„tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie.” (Mt 5, 13-16) Tylko łaska uświęćająca/wolność od grzechu ciężkiego/ daje mi moc bycia uczynnym dla innych odemnie.
Czy jest możliwe zejście z tego świata bez łaski uświęcającej/w grzechu ciężkim/ i pukanie do nieba w nadziei, że miłosierny Bramkarz się ulituje na demną? Procesy nawracające są możliwe tylko w czasie i przestrzeni.
Czy nie jest paradoksem wiary liczenie na bezwarunkowe miłosierdzie Boga/Stwórcy/.
Wiara dla mnie jest zakotwiczona w rozumie a bazuje na wolnej woli. Wiara to o wiele więcej niż zaufanie.
Pozdrawiam
janusz
Jak rozumiecie „dobry uczynek”? Co to dzisiaj znaczy „dobrze czynić”? janusz
#14 Janusz
To nie my robimy dobre uczynki.
One są z góry przygotowane, byśmy je pełnili. Nic dobrego z nas nie może wyjść.
Jeśli je pełnię to tylko dlatego, że Bóg sam zechciał się przeze mnie objawić.
Pewnie powiesz – a gdzie wolna wola?
Bóg jest w nas sprawcą i chcenia i działania. To jest łaska, którą mi daje Bóg przez modlitwę Kościoła.
Pozdrawiam. Polecam się Twojej modlitwie.
#15 Miriam.
Co z Twoją, wolną wolą? Czy cały duch twój jest zły po grzechu pierworodnym i to zło przenika wszystkie jego władze: intelekt, pamięć i wolną wolę? Czy nie jest tak, że masz znacznie osłabioną naturę grzechem pierworodnym ale to nie znaczy,że cala jesteś zła. Łaska boża poza człowiekiem czy w człowieku?
Łaska uświęcająca nie jest na zewnątrz Ciebie lecz w Tobie. Łaska/Jezus Chrystus/ ma moc przylgnąć do twojej dobroci i ją rozmnażać w Tobie.
Przemiana, nawrócenie dokonuje się w nas a nie poza nami.
Pozdrawiam Cię na modlitwie
janusz
Józef z poprzedniego tematu post 11
Józefie z mojego doświadczenia – tekstów z Pisma Świętego nie należy interpretować w oderwaniu od całości. Poszukałam więc tekstów, o które pytasz. Pierwszy wydaje się sam z siebie zrozumiały:
„Jeżeli bowiem uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im świętego przykazania. Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta – do kałuży błota.” 2P 2, 20-22.
Pomocny w zrozumieniu może być także cytat z Księgi Przysłów, do którego odnosi się św. Piotr:
„Jak pies do wymiotów powraca,
tak głupi powtarza szaleństwa.”
W razie wątpliwości w zrozumieniu można zajrzeć jeszcze do przypisów. A w Biblii Jerozolimskiej są takie: Byłoby lepiej nie spotykać się z wiarą wraz z jej wymaganiami, niż ją porzucić.
Czyli ja rozumiem to tak: Głupotą jest powracać do swoich wymiocin, czyli tego wszystkiego brudnego w życiu, co poznając Boga odrzuciłam – zwymiotowałam.
Tak swoją drogą z medycznego punktu widzenia – wymiotujemy tym, co nam szkodzi. Więc głupotą jest wracać do tego, co mi szkodzi i brudzi.
Józef ad.11 pkt.b
Myślę, że aby to zrozumieć dobrze przeczytać 3 cytaty. Nie będę ich przytaczała, aby nie przedłużać podam tylko namiary 🙂 : Łk 9, 57-62, 1Kr 19,19-20, z Flp może cały 3 rozdział, ale najważniejsze wersy:13-14.
Ja rozumiem to tak:
Generalnie dotyczy to powołania apostolskiego – czyli pracy na roli Pana. Jeśli oracz się ogląda, to niestety nie będzie orał dobrze,bruzdy będą nierówne. Aby dobrze orać trzeba być skupionym na tej pracy. Podobnie głoszeniu Słowa Bożego należy poświęcić całego siebie, całą swoją uwagę.
Ale ja bym spojrzała na ten temat trochę szerzej, bo i cytat przytoczony przez ciebie jest wyrwany z szerszego kontekstu.
Są rzeczy bardzo ważne np rodzina, ale są jeszcze ważniejsze – głoszenie Słowa Bożego.
Eliasz pozwala Elizeuszowi pożegnać się z rodzicami, ale mówi: „…, wracaj, bo po co ci to uczyniłem? ” dając jakby do zrozumienia – nie tam jest twoje miejsce.
Pan Jezus jest bardziej radykalny. Myślę, że chce jeszcze bardziej podkreślić ważność misji. Rodzina jest dla ciebie najważniejsza, ale pójście za mną jest jeszcze ważniejsze. Najważniejsze.
Natomiast cytat z listu do Filipian rozszerza temat na nas wszystkich: „zapominając o tym co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną,pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do której Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie.”
I w ten sposób dochodzimy z powrotem do „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do Królestwa Bożego”.
Jeżeli oglądam się na to, co było, rozpamiętuję to, roztrząsam, to to mnie blokuje na to, co jest przede mną. Jeśli patrzę do tyłu, nie mogę jednocześnie patrzeć do przodu. A więc patrząc do tyłu, nie mogę posuwać się w wierze do przodu – nie biegnę „ku wyznaczonej mecie”.
Co prawda mogę biec patrząc do tyłu, ale jak to się skończy, chyba nie muszę mówić. Raczej do celu nie dobiegnę. A celem tym jest Królestwo Niebieskie. Konieczne jest, abym je miała ciągle przed oczyma jako cel mojego biegu. 🙂
No i nie mając tego celu przed oczami nikogo tam zaprowadzić też nie będę mogła.
To takie moje przemyślenia na zadany przez ciebie temat. 🙂
Jeszcze raz chciałabym pokreślić z mojego doświadczenia o konieczności czytania Pisma Świętego jako całości, a nie wyrwanych z kontekstu fragmentów. I dużą pomocą w zrozumieniu są przypisy.
#14 c.d.do Janusza
Dobre uczynki nie dają mi spokoju….
Myślałam o tym i chyba znalazłam właściwą odpowiedź u naszego Księdza Biskupa Zbigniewa, Ukochanego, bo ukochał dążenie do Prawdy.
Czy znasz Januszu to opracowanie : Działanie człowieka dla Boga a dzieło Boga w człowieku?
Tam jest to dokładnie podane, np. na stronie 10, 11….
Jeśli Ks. Biskup pozwoli mogę Ci przesłać na maila.
Sens jest taki: „Jezus przesuwa więc akcent z aktywności człowieka na przyjęcie działania Boga, objawionego w posłanym Synu”.
Pozdrawiam
Właściwie Pan Bóg mi pozwolił doświadczyć tego, o czym napisałam.
Jestem teraz w takim stanie ducha, który odbieram jako oschłość. I tak szukam dawnego zaangażowania.
I byłam dzisiaj na adoracji. I Bóg dał mi do zrozumienia, abym nie szukała tego, co już było w mojej wierze, abym nie oglądała się wstecz, ale abym patrzyła do przodu i oczekiwała na to nowe, co chce mi dać Bóg.
# 19 Miriam
Ks.Biskup w swoim wpisie http://blogs.radiopodlasie.pl/bp/?p=106
i kolejne z 31.07.2008;6.08.2008;27.08.2008;3.09.2008
wyjaśnia temat: Dzieła nasze i dzieło Boga.
Też się tym zainteresowałam.
Ad #12 grzegorz
Grzegorzu!
Czy chodzi Ci o przekład francuskiego tłumaczenia tekstów biblijnych?
Biblie Jerozolimskie w językach narodowych są zazwyczaj wydawane w ten sposób, że jest oficjalny przekład używany w danym kraju (z języków oryginalnych a nie z francuskiego) a do tego przekładu są dostosowane wstępy, przypisy i marginalia z Biblii Jerozolimskiej. Takie wydanie języku polskim już mamy. Będzie wkrótce – jak wspomniałem – drugie wydanie, które według przewidywań i obietnic wydawnictwa będzie w bardziej dogodnej postaci (chodzi o format itp.).
Przekład tekstów biblijnych z tłumaczenia francuskiego nie wiele wnosi do powszechnego użycia. Jest to raczej do specjalistów w celach porównawczych itp. oczywiście każdy przekład jest ubogaceniem. W polskim wydaniu BJ mamy zaznaczone w przypisach ważniejsze warianty.
Pozdrawiam
Bp ZbK
#20 basa.
Basiu, nie mogę zamilknąć po twoim wpisie. Adoracja Najświętszego Sakramentu już była w twojej wierze?
Dzisiaj jest Ci niepotrzebna? Być może błędnie słyszę Twoje słowa.
Dla mnie adoracja Najświętszego Sakramentu jest realnym przylgnięciem do uwielbionego Pana Jezusa. Choć tak mało mam możliwości na taką materialną relację, to nie omieszkam chociażby przez online każdego dnia spojrzeć w eucharystyczne oczy Przenajświętszego Boga.
Basiu, warto wracać duchem do swojej dzięcięcej wiary chociażby dlatego, że dziecko jest prawdziwe w wierze.
Pozdrawiam
janusz
#19 Miriam.
Nie „lękaj się” Ksiądza Biskupa i wyślij mi na barankatolicki@wp.pl Pozdrawiam janusz
#22 Ksiądz Biskup
Księże Biskupie,
Dziękuję za wyjaśnienie. Może bardziej chodziło mi o to , że w tekstach dostępnych przekładów pewne terminy czy wyrażenia wymagają doprecyzowania a nawet zmiany, aby lepiej oddać zawartą tam myśl, ducha tekstu. Osobom, którym znane są wyrażenia oryginalne, łatwiej jest przy pracy z tekstem sięgnąć po to znaczenie, „podeprzeć się” podając termin hebrajski , grecki itd. Innym, gdy nawet odczytują pewne zgrzyty w tłumaczeniu oficjalnym, trudno (mniej wiarygodnie) jest doprecyzowywać znaczenia.
Przypisy w Biblii Jerozolimskiej wydanie polskie są i tak rozbudowane …
Potem nieodpowiednie wyrażenia idą w obieg i śpiewamy np. Idźcie na cały świat i nauczajcie wszystkie narody.
#24
Nie lękam się, to wypływa z szacunku 🙂
Jeśli masz imieniny, to dostaniesz prezent – opracowanie Ukochanego Księdza Biskupa.
Wszystkiego najlepszego!
Pozdrawiam
#23 Janusz, czepiasz się.
Mam nadzieję, że nieświadomie.
Sam dokładnie wiesz, że adorację można przeżywać na różny sposób. I jaki sposób to robisz, zależy trochę od twojego charakteru, dojrzałości ogólnej i dojrzałości w wierze.
Rozumiem, że ty od dziecka przeżywasz ją tak samo i w sposób dojrzały, w tej samej formie?
Ja nie pisałam, że adoracja nie była, czy nie jest, albo czy nie będzie mi potrzeba.
Ja napisałam, że w czasie adoracji Pan Bóg pozwolił mi coś o moim życiu i przeżywaniu wiary zrozumieć.
To dwie różne sprawy.
Chyba to dobry kierunek, że z moim zmartwieniem poszłam do Pana Jezusa?
P.S.
Janusz, jeśli nie masz pewności, czy coś dobrze zrozumiałeś, to lepiej dopytaj, a nie wyciągaj pochopne wnioski i pouczaj.
Basiu, tylko Świeta Wiara Katolicka może Cię naładować Tajemnicą Jezusa Chrystusa. Nie ma sensu dla nas ochrzczonych/zrodzonych/ w tej wierze szukać innej drogi. Sakramenty Święte na tej drodze to bezcenne perły.
Basiu, wiem jak jest i Ty wiesz jak jest.
Przepraszam za moje „osądzanie” na odległość ducha.
Pozdrawiam
janusz
#26 Miriam.
Serdeczne Bóg zapłać za prezent dzięki, któremu moja miłość do Księdza Biskupa wzrośnie ku chwale Jezusa Chrystusa i Kościoła Świętego.
Zabieram się do lektury jak tylko czas pozwoli nocą.
Pozdrawiam
janusz
# Janusz
🙂